Mam już dość życia.

[Gość endisnear]

Witam,
tak jak w temacie. Mam już dość, dla mnie wszystko jest już skończone i prawie nie widzę sensu na jakąkolwiek poprawę stanu rzeczy.
Mam 17 lat i już wiem że przegrałem życie. Nie mam wielu znajomych, przyjaciół zero, a ci znajomi to głównie fałszywi, toksyczni. Ludzie się ze mnie podśmiewają, z dziewczynami nie mam co rozmawiać, na miłość nie mam szans, po prostu jestem na starcie skreślany. Cechuję mnie niski wzrost (167cm), cherlawa budowa ciała, super ładny nie jestem, przeciętny ale dodając dwa powyższe jestem nieatrakcyjny i to bardzo, mam bardzo szczupła czaszkę, słabo rozwinięta żuchwę, szczękę. Wielu powie, że pewnie to genetycznie po rodzicach (faktycznie są niscy ale na urodę w młodości nie narzekali) i nie ma się czego wstydzić. Bullshit, gówno prawda, moi młodsi bracia są dobrze zbudowani (8 letni brat jest tylko z paręnaście kilogramów bardziej lekki, a 13 letni jest niewiele cięższy i o wiele silniejszy) a w wzroście mieszczą się w 50 centylu (4 lata młodszy brat ma już prawie 160 co ja w jego wieku niewiele ponad 140 miałem), mają wieku kolegów, na kontakty z dziewczynami nie wiele młodszy brat też nie narzeka. Siostra też wyrasta na o wiele lepsza, godną uwagi osobę. Do rówieśników się nie porównuje nawet bo wtedy to jestem zgubiony. Pewnie wiele osób napiszę że mam kompleksy ale jak tu nie mieć jak tylko ja dostałem tak od życia kopa w tyłek. W dodatku urodziłem się z wada nogi, jestem po wieku bolesnych operacjach i jeszcze parę przede mna, mięśnia w chorej nodze nie mam, co nie daje mi nawet komfortu wyjścia na plażę. Przeżyłem wiecej niż rówieśnicy, dochodzi do tego jeszcze kilka innych smutnych przeżyć, ale nie chce o tym pisać, jestem potraktowany przez życie już dosyć, zasługuje na choć odrobinę szczęścia a z dnia na dzień nawet moja twarda psychika się rozpada, co dziennie spotykają mnie przykrości.

Jeśli nic się nie zmieni to planuje odejść z tego świata raz na zawsze.

Piszę to tylko po to by gdzieś wylać swoje żale i poprosić o pomoc w kwestii wzrostu, wagi i innych rzeczy które tutaj wymieniłem.

[Lusy]

To prawda,że nie wszyscy dostają po równo,bo jak wiadomo,nie ma sprawiedliwości na tym świecie. Ty masz gorszy start w życie i jest ci trudniej,ale wszystko rozgrywa się w twojej głowie i nad nią trzeba popracować. Wiele może załatwić medycyna,np w kwestii chorej nogi,czy wyglądu szczęki. Pewne defekty da się skorygować chirurgicznie,a nad innymi można popracować samemu, np na silowni. Trener doradzić ci jakie ćwiczenia trzeba wykonywać aby poprawić sylwetkę.
Co do wzrostu,to jest szansa ,że jeszcze urośniesz,a nawet jeśli nie,to tragedii nie ma i musisz ,to zaakceptować.
Danny DeVito ma 147 cm wzrostu i nie przeszkodzilo mu to być super aktorem i wybitną osobowością. Takich przykładów jest dużo więcej,czyli nie od aparycji zależy powodzenie w życiu,ale od siły charakteru i osobowości.
Dlatego tobie potrzebna jest praca z psychologiem i możesz zacząć nawet od szkolnego,lub poprosić rodziców ,żeby cię zapisali na terapię,bo sobie psychicznie ,nie radzisz.
Nie myśl więc o śmierci,tylko rusz głową jak sobie pomóc.
Zobaczysz,że i dla ciebie przyjdą lepsze czasy,czego ci bardzo życzę.

[mgr Kamila Krocz]

Wagi czy wzrostu nikt tutaj na forum nie ma mocy, by Ci zmienić. Tylko do Ciebie zależy Twoja sylwetka. Wiem, że się nie rozciągniesz, ale możesz popracować nad muskulaturą ciała, podobnie, jak możesz zmienić swoją mentalność, myśli, jakie dominują w Twojej głowie. Zamiast koncentrować się na swoich mankamentach i niedostatkach urody, doceń się za swoje zalety i mocne strony. W końcu człowiek to nie tylko aparycja. Ważna jest też osobowość. Pozdrawiam i powodzenia!