Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Patologia w przyjaźni


Gość Erytrea

Rekomendowane odpowiedzi

W sumie to niby wiem co powinnam zrobić w tej sytuacji, ale może Wasze komentarze dadzą mi lepsze rozeznanie sprawy..:
Ja, mój narzeczony i małżonkowie (on-X, ona-Y) z 25 letnim stażem-nasi przyjaciele mieszkamy w jednym bloku. Znamy się kilka lat. Nasze relacje były bardzo dobre, przyjacielskie; wspólne weekendy, wyjazdy, wygłupy. Przy całej mojej subtelności i kobiecości jestem typem "chłopczycy" w sensie lepszego kontaktu z facetami. Od dziecka wśród znajomych miałam 90%kolegów, 5%koleżanek; tak i w tym przypadku lepiej dogadywałam się z X niż z Y. Widziałam , że ma on do mnie słabość, ja również bardzo go lubiłam, sporo czasu spędziliśmy na rozmowach tylko we dwoje. Jednak ponieważ mam 2 przyjaciół płci męskiej, nie podejrzewałam że X traktuje mnie nie tylko jako przyjaciółkę. Iskrzyło między nami, ale przez tyle lat ja się z tego śmiałam , nawet oficjalnie ; zawsze zachowywałam się tak samo (czy podczas spotkań we4 czy we2, we3, jakkolwiek) Aż pewnego razu wracaliśmy z imprezy we dwoje (mamy wspólnych znajomych, taką 9osobową paczkę) , (dość często się tak zdarzało), śmialiśmy się jak zwykle i stwierdziliśmy że po piwie jeszcze wypijemy. No i poszliśmy do mnie (narzeczony jeszcze nie wrócił), upiliśmy się trochę W pewnym momencie mnie "przyatakował" , zaczęliśmy się całować, szał namiętności, podłoga, jego dotyk...wszystko w pełnym umundurowaniu ale cholernie mnie podkręcił. Jednak się ocknęłam i kazałam mu wyjść. Poszedł. Nie mogłam dojść o siebie po tej akcji... Gdy wrócił mój narzeczony powiedziałam mu o sytuacji, wpadł w szał, znienawidził X, mi wybaczył choć wiadomo, że bardzo go to zabolało.
Ponieważ z Y też się przyjaźniłam uważałam że należy jej powiedzieć i powiedziałam. Przyjęła to wiadomo jak. Relacje moje z Y się zakończyły, a narzeczonego z X; tzn. tylko na cześć. Ale X codziennie do mnie pisał i dzwonił; zaczęłam się w to wkręcać emocjonalnie chociaż mojego narzeczonego bardzo kocham. Czułam się rozdarta , bo wcale nie chciałam takiej sytuacji.. X poprosił o spotkanie w tajemnicy na rozmowę, na której była powtórka z rozrywki ale znów się ocknęłam. Wyznał, że mnie kocha od dłuższego czasu, że chce ze mną być, że kochał żonę dopóki mnie nie spotkał, że chce ze mną być , żyć , itd........ Szok. Wystraszyłam się nie na żarty.... Tak nas do siebie ciągnęło...ale ponieważ jak to facet- mózg między nogami, nie myślał racjonalnie, wyjaśniłam że to koniec dzwonienia, pisania itd. Nie mógł zrozumieć, że poza nami jest jeszcze mój narzeczony, którego nie zostawię dla głupiej słabości "organicznej" i jego żona-której ślubował wierność a z którą się przyjaźniłam. Zlewałam go przez miesiące. Omijałam. W międzyczasie wpadłyśmy na siebie z Y i zaczęłyśmy rozmawiać; a X rozmawiał z moim podczas jakiejś większej imprezy. Wszystko jak dawniej... Gdyby nie to, że X zaczął pisać , dzwonić, szukać okazji do spotkania ze mną sam na sam... Wkręcił własnej żonie i mojemu ukochanemu, że wszystko jest OK... a mi wciąż mówi że kocha i chce być ze mną. Ja zachowuję to dla siebie, dla dobra relacji naszej czwórki i unikam z X sytuacji w których mogłaby z nim zostać sama.... Nie chcę znów się poślizgnąć bo również mam do niego słabość (ale to nie jest z mojej str miłość); zawieść ukochanego czy Y; ani samej siebie. Jest mi trudno udawać , że wszystko jest w porządku, dlatego ograniczam nasze weekendowe spotkania, ignoruję smsy itp.... ale to niewiele daje... Chociaż przez swoje egoistyczne myślenie zniechęca mnie skutecznie nawet do przyjaźni z nim, która w tych okolicznościach jest wątpliwa....
Jak to wszystko doprowadzić do "normalności" ? Uciąć wszelkie kontakty-będzie to podejrzane.... Klasyka między sąsiadami :/

Odnośnik do komentarza
Gość Sadbuttrue

Co mogę poradzić? Nie można poradzić nic innego jak tylko to, że powinnaś przeprowadzić poważną rozmowę z panem "X", postawić kawę na ławę i powiedzieć, że nic nie będzie, twardo, wyraźnie, na amen.

"ale ponieważ jak to facet- mózg między nogami, nie myślał racjonalnie," - Żyjesz stereotypami. Nie każdy facet taki jest!!!! Wypraszam sobie takie uogólnienia bo ja taki nie jestem i zawsze mimo setek okazji w moim życiu do obcowania cielesnego z chętnymi i nawet często zajętymi kobietami zawsze potrafiłem nawet po dużej ilości alkoholu opanować się i nie dopuścić do tego. A podkreślam, że najczęściej te kobiety same chciały zainicjować stosunek i byliśmy najczęściej po alkoholu. Równie dobrze ja bym mógł powiedzieć i uogólniać, że każda kobieta łatwo zdradza, że każda kobieta tylko myśli jak tu zdradzić swojego faceta, itp. Dlatego bolą mnie takie uogólnienia i życie stereotypami.

Odnośnik do komentarza

Niezła z ciebie hipokrytka.
Zarzucasz X egoizm, jak nazwiesz swoją postawę?
Od dawna przyjmujesz zaloty X, nie licząc się ze swoim chłopakiem i jego żoną, wpuszczasz X po imprezie do domu (po co?), opowiadasz o wszystkim jego żonie (w jakim celu????), nadal romansujecie oszukując wszystkich, a na koniec udajesz biedną niunię, która nie wie co zrobić.
Ja też nie wiem, bo nie wiem, czy zgniliznę można odświeżyć i ożywić.

Odnośnik do komentarza

Klasyka...prawie :)Narzeczonemu też nie powiedziałaś o aktualnej sytuacji dla dobra ich przyjaźni? No nie wiem, czy przyjaciel tak postępuje jak X wobec pozostałych, i ciekawe na ile z Tobą jest szczery skoro wszystkich po kolei oszukuje... Było coś więcej niż pocałunek ?

Hypnosea Powiedziałam o pierwszym pocałunku, o drugim nie, gdyż nie chciałam zaogniać sytuacji, minęło od tamtego czasu 7 miesięcy i nie dopuściłam do czegoś podobnego. Był pocałunek, nic więcej. O tamtej pory trzymam X na dystans, nawet gdy się witamy to nie robimy przysłowiowego niedźwiedzia, tylko podaję rękę na odległość łokcia... A co do zaufania- zupełnie nie ufam człowiekowi zupełnie, o czym mu oznajmiłam, a ten poczuł się wielce urażony.

Odnośnik do komentarza

~Sadbuttrue
Przeprowadziłam taką rozmowę, stanowczo powiedziałam, że nic, nigdy z tego nie będzie; na amen. Ale on tego nie przyjmuje do wiadomości. Być może byłam zbyt delikatna; byliśmy naprawdę bardzo dobrymi przyjaciółmi, kumplami, wiemy o sobie rzeczy o których mało komu się mówi... i chociaż postawiłam sprawę konkretnie, jasno, może zbyt łagodnie. Drugi raz też(musiałam go zapewnić że nic z tego) powtórzyłam surowym, "wrednym" tonem, to stwierdził, że się waham , dlatego tak reaguję. Ale mimo jego skamlań o spotkanie na rozmowę przyjacielską sam na sam odmawiam skutecznie i wyłączam tel. Może dotrze....

Żyjesz stereotypami. Nie każdy facet taki jest!!!!
Nie żyję stereotypami i nie myślę tak o każdym facecie; to taki sytuacyjny slogan. Wierzę , że taki nie jesteś, mój narzeczony również taki nie jest i znam wielu innych wspaniałych, porządnych mężczyzn, którzy tacy nie są; ich nazywam rycerzami tego świata. Jeśli Cię uraziłam to wybacz, nie taki był cel mojej wypowiedzi.

Odnośnik do komentarza

Yonka
Po pierwsze napisałam, że chyba wiem co powinnam zrobić, ale warto posłuchać innych.
Do momentu gdy mnie X nie pocałował, nie zauważałam jego zalotów; a wszelką kokieterię brałam za żart- wszyscy żartowaliśmy, ze wszystkiego. Tego, że się bardzo lubiliśmy i stawaliśmy w swojej obronie w różnych sytuacjach było jawne i naturalne-nikt nie miał z tym problemów.
Właśnie, że liczę się z moim narzeczonym, jak również z Y, dlatego o tym incydencie powiedziałam i przeprosiłam. Zostało mi wybaczone i nie zawiodę, nawet kosztem przyjaźni z X, co byłoby dla mnie trudne, ale nie niemożliwe (skoro tak trzeba...wybieram miłość/ narzeczonego który również jest moim przyjacielem)-rzecz oczywista.

Zaprosiłam go do domu, bo to było naturalne jak jedzenie śniadania. Tysiące razy siedzieliśmy sami u nas czy u nich; nasi partnerzy również. Czy na trzeźwo czy po alkoholu. Mamy klucze do domów; każdy wchodził kiedy chciał.

Nie romansuję z X, jestem chłodna jak nigdy. Sytuacja jest trudna, bo nie chcę nikomu zabierać nadziei (mówiąc jak jest) na dalsze, wartościowe relacje jakie mieliśmy we czwórkę. I nie sądzę, że to zgnilizna. Coś się zepsuło, ale można to jeszcze naprawić.... Na tym polega prawdziwa przyjaźń , której Ty Yonko chyba jeszcze nie zaznałaś;albo przynajmniej nie potrafisz wnikliwie czytać. Całej czwórce brakowało naszych kontaktów, wyjaśniliśmy i próbujemy od nowa. Ja też łudzę się że X przejdzie ten "kryzys". Mam do niego słabość, to był mój przyjaciel! Nie mam już zaufania, ale również mam nadzieję, że i to się zmieni.

Również jestem winna (że dopuściłam do takiego zdarzenia) i z pewnością w jakiś sposób egoistyczna. Ale fakt, że kilka miesięcy milczałam w kierunku X , nie odpisując , nie odbierając tel., ignorując go jest skutkiem myślenia o moim narzeczonym i o żonieX, której takie uczucia powinien serwować. Nigdy nie przyszło mi do głowy rozbijać jakiekolwiek małżeństwo, związek, etc. , a przyjaciół szczególnie. Brakowało mi X jako przyjaciela, ale -jak wspomniałam- hierarchia wartości/ważności jest i wolałam by narzeczony nie cierpiał... A teraz jest niby OK, tylko to "niby" mnie martwi.

Odnośnik do komentarza

Po prostu zastanawiam się czy , gdy będziemy we 4 podjąć rozmowę i "zdradzić" przyjaciela, który jest nieszczery wobec swoich przyjaciół i żony?Tzn.powiedzieć , że ma kryzys wieku średniego i mam wątpliwości co o jego intencji? I niech się tłumaczy..., bo przecież nie powiem jego żonie, że mi czyni wyznania....
Czy powiedzieć narzeczonemu-co go zrani i z pewnością nie będzie chciał z X utrzymywać ponownie kontaktów. Ponadto uzna, że należy powiadomić Y i jeśli to zrobi, ona będzie cierpiała....
Czy zostawić to jak jest, wspólne kontakty jak najrzadsze(pod pretekstem braku czasu), telefonów od Xnadal nie odbierać, nie odpisywać,, olewać , niech samo się zagoi z czasem? Obstaję przy trzeciej opcji, bo nie mam lepszego pomysłu....

Odnośnik do komentarza

Czasem myślę, że źle zrobiłam mówiąc mojemu i Y o sytuacji sprzed8 miesięcy, bo z jednej strony zrobiły się widły z igły ... i cierpiały dwie niewinne osoby....
a z drugiej nie znoszę fałszu, zdrad, oszustwa... zawsze dążę do jasnych sytuacji i tego oczekuję, dlatego musiałam się przyznać do błędu. (Gorsza trudna prawda niż słodkie kłamstwo)
Teraz też wolałabym być szczera, z tym, że tym razem zdradziłabym przewinienia X a nie własne...Nic nie zyskam, nie zamierzam nikogo ranić. Zachowam dla siebie.
Prosiłam by nie pisał-na próżno, wysyła dziesiątki smsów dziennie:/( nie znałam go od takiej zafiksowanej strony); po prostu nie odpisuję.

Odnośnik do komentarza

~Erytrea
Czasem myślę, że źle zrobiłam mówiąc mojemu i Y o sytuacji sprzed8 miesięcy, bo z jednej strony zrobiły się widły z igły ... i cierpiały dwie niewinne osoby....
a z drugiej nie znoszę fałszu, zdrad, oszustwa... zawsze dążę do jasnych sytuacji i tego oczekuję, dlatego musiałam się przyznać do błędu. (Gorsza trudna prawda niż słodkie kłamstwo)

:)
Właściwie, wszystko co piszesz, przeczy jedno drugiemu.
Ile wy macie lat? bo jeżeli tyle co X i Y, to chyba wszyscy macie kryzys wieku średniego.
W tym momencie odniosę się do jednego wydarzenia. Zdawałaś sobie sprawę, że X na ciebie leci i zamiast zdusić w zarodku jego zapędy, ty udawałaś, że to świetna zabawa.
Czy analogicznie twój narzeczony też zarywa do Y, ku jej ogromnej radości?
Wtedy byłaby jakaś równowaga.
Sprowadzasz podpitego X do siebie, wiedząc, że na ciebie leci, a potem dziwisz się temu co się stało. Następnie obarczasz swojego faceta wiedzą, o czym??? że po alkoholu puszczają ci hamulce?
A już informowanie Y było całkowicie bez sensu i nie pisz tutaj o uczciwości, bo ci z nią nie po drodze.
Co miała dać Y ta wiedza, chyba tylko zranić, a tobie napompować ego.
"Gorsza trudna prawda niż słodkie kłamstwo"
Dla kogo?
Twoje argumenty o "prawdziwej przyjaźni" której z pewnością nie znam są w tych okolicznościach śmieszne.
To prawda, na szczęście nie doświadczyłam takiej "przyjaźni" i takiej "przyjaciółki" jaką ty jesteś dla Y, ale znam kilka przypadków takiego właśnie towarzystwa, gdzie w efekcie dochodziło do rozbicia rodzin z powodu gorącego romansu tzw. "przyjaciół".
Przynajmniej tytuł trafiony - "patologia"

Odnośnik do komentarza

...co nastąpiło później?
"Nie mogłam dojść o siebie po tej akcji..." :D
Naprawdę? jakoś nie brzmisz szczerze w obliczu tego. co wydarzyło się tuż po tym.
" Ale X codziennie do mnie pisał i dzwonił; zaczęłam się w to wkręcać emocjonalnie chociaż mojego narzeczonego bardzo kocham. Czułam się rozdarta , bo wcale nie chciałam takiej sytuacji.. X poprosił o spotkanie w tajemnicy na rozmowę, na której była powtórka z rozrywki ale znów się ocknęłam. Wyznał, że mnie kocha od dłuższego czasu, że chce ze mną być, że kochał żonę dopóki mnie nie spotkał, że chce ze mną być , żyć , itd........ Szok. Wystraszyłam się nie na żarty.... Tak nas do siebie ciągnęło...ale ponieważ jak to facet- mózg między nogami, nie myślał racjonalnie, wyjaśniłam że to koniec dzwonienia, pisania itd"
....czyli mimo twojej tzw. szczerości i uczciwości, po przyznaniu się i zranieniu bliskich osób (żeby z siebie zrzucić ciężar świństwa), kontynuowaliście romans na całego.
"ale ponieważ jak to facet- mózg między nogami, "
:D, dokładnie w tym miejscu w którym ty masz ten organ, lub miałaś w tamtym momencie.
"Czułam się rozdarta , bo wcale nie chciałam"
Jak ktoś nie chce, to nie robi tego czego nie chce - proste?
W obliczu tych wszystkich wydarzeń, twoje bicie się w piersi, rzekomy żal, a teraz udawana bezradność wobec ciągłych zalotów X są jednym wielkim fałszem.
Współczuć należy przede wszystkim Y takiego męża i "przyjaciółki", a także twojemu narzeczonemu z powodu ślepoty, oby przejrzał na oczy.
A ciebie, jak widać nadal kręci zabawa w kotka i myszkę z X.
Dlatego wspomniałam o zgniliźnie, mając na myśli cały twój układzik z X, który sama słusznie nazwałaś "patologią".

Odnośnik do komentarza

Yonka,
Cieszę się, że w tym wątku (jak zresztą prawie w każdym na tym forum/prześledziłam kilka Twoich wpisów), możesz ulżyć swojej osobistej krzywdzie przez pisemne gorzkie żale do całego świata.
Masz jednak ograniczone spojrzenie, nie znasz chyba życia zbyt dobrze a z pewnością masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem tekstu. Nadinterpretacja- taki nick pasuje to Twoich wypowiedzi, ale dziękuję, że jesteś; dzięki Tobie to forum jest ciekawe:)

Odnośnik do komentarza

Dzięki za komplementy, ale gdybym nie znała życia, nie wypowiadałabym się.
Rozumiem jednak, że gdy trafię w sedno, nie podoba się to wielu osobom, zwłaszcza tym, które traktują nieco inaczej, ogólnie przyjęte normy społeczne.
Bo być może do tej pory nie wiedziałaś, że zdrada, nawet emocjonalna, czy romansowanie z cudzym mężem, tym bardziej mężem "przyjaciółki", przez większość ludzi oceniane jest negatywnie.
"możesz ulżyć swojej osobistej krzywdzie przez pisemne gorzkie żale do całego świata."
Jeśli, jak twierdzisz czytałaś moje inne wpisy, to z pewnością żadnych "gorzkich żali" w nich nie było, więc nie wymyślaj.
Odnoszę się i komentuję wpisy innych osób, w końcu od tego jest forum. Moja krzywda? :) chciałabyś?
Twoja nerwowa reakcja świadczy o tym, że właśnie nie mam problemu ze zrozumieniem tekstu i doskonale zrozumiałam twój pokrętny przekaz, w sensie historii, którą opisałaś.

Odnośnik do komentarza

~Erytrea
Po prostu zastanawiam się czy , gdy będziemy we 4 podjąć rozmowę i "zdradzić" przyjaciela, który jest nieszczery wobec swoich przyjaciół i żony?Tzn.powiedzieć , że ma kryzys wieku średniego i mam wątpliwości co o jego intencji? (...)

Czy zostawić to jak jest, wspólne kontakty jak najrzadsze(pod pretekstem braku czasu), telefonów od Xnadal nie odbierać, nie odpisywać,, olewać , niech samo się zagoi z czasem? Obstaję przy trzeciej opcji, bo nie mam lepszego pomysłu....(...)

hmm jakie masz wątpliwości do jego intencji ? przecież prosto Ci powiedział czego chce...czy sama jesteś na etapie oszukiwania się, że to nic nie znaczy aby oczyścić sumienie samotną i ciemną nocą ? :)

ahh wspólne kontakty jak najrzadsze...wcale nie będzie podczas nich próbował Cie oddzielić od reszty stada...a w tych chwilach będzie nęcił i kusił...brak Ci uwagi ze strony męża ?

Odnośnik do komentarza

hmm jakie masz wątpliwości do jego intencji ? przecież prosto Ci powiedział czego chce...czy sama jesteś na etapie oszukiwania się, że to nic nie znaczy aby oczyścić sumienie samotną i ciemną nocą ? :)
Chodziło mi o wypowiedzenie tej wątpliwości przed Y i przed narzeczonym, w obecności X, nie zdradzając szczegółów. Wtedy zaczęłyby się pytania:o co chodzi... Mogłabym zaproponować aby wypowiedział się X.

ahh wspólne kontakty jak najrzadsze...wcale nie będzie podczas nich próbował Cie oddzielić od reszty stada...a w tych chwilach będzie nęcił i kusił...brak Ci uwagi ze strony męża ?
Uwaga narzeczonego wystarcza mi w zupełności, gdyby było inaczej to bym z Nim nie była:) Natomiast X znam dużo dłużej przed narzeczonym i przyjaźnimy (przyjaźniliśmy?) się 12 lat (narzeczony wszedł w naszą paczkę 5 lat temu). Wierz mi, trochę trudno taką przyjaźń pogrzebać ; nam wszystkim jest trudno. Na ostatnim wspólnym spotkaniu ( w piątek) ustaliliśmy, że o tym epizodzie zapominamy, że zależy nam na sobie i chcemy się razem widywać jak to zwykle bywało. Późnij poszliśmy wszyscy do znajomych i tam miałam okazję zamienić kilka zdań sam na sam na balkonie. Obiecał, że "to" w sobie zniszczy, bo nie chce stracić przyjaźni oraz że się w pełni dostosuje do mojej woli i do sytuacji i spróbuje "nawrócić" się na żonę. Ja na to , że trzymam go za słowo. Tyle w temacie.
Wczoraj znów się wszyscy razem widzieliśmy; było sympatycznie jak za dawnych lat....

Odnośnik do komentarza

lukasso
Masz rację... Jestem naiwna w tym temacie. Zaczęły się smsy, pełne skrajnych emocji(prośby, żale, obraźliwe" żarty", przeprosiny, prośby... i tak w kółko; jak u nastolatka). Ignoruję a będę unikać, bo moje nadzieje- póki co-są zbyt wygórowane:/
Dzięki, pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Kiedyś też odrobinę za daleko się posunęłam.
Głupio mi było, sytuacja niezręczna. Przekonałam sama siebie, że ta sytuacja nie miała miejsca. Odcięłam się od tego zdarzenia.
Po co? Przecież miałam świadomość, że jednak zachowałam się niewłaściwie.
A jednak dużo mi to dało. Wybaczyłam sobie błąd, odcięłam się psychicznie od tego człowieka, odzyskałam spokój i dało mi to siłę, by trzymać dystans.
Zrobiłam się chłodna , co wyraźnie ostudziło tego pana.

Może zrobisz podobnie? Teraz macie coś wspólnego, jakaś psychiczna więź was łączy. Jeśli sobie wybaczysz, zbagatelizujesz zdarzenie, to masz szansę na pokazanie siły , chłodu na tyle wyraźnego, że on zrozumie że nie ma u ciebie szans.

Życie nie jest czarno - białe, a ludzie nie są idealni. Popełniają błędy i nie oznacza to, że są źli. Po prostu nie są doskonali.

Odnośnik do komentarza

Hej,
Wróciłam do wątku, bo wciąż sytuacja mnie niepokoi. Sorry ale potrzebuję świeższego spojrzenia.
unnamasz rację; tak też robię.

Od 2ch tygodni unikam spotkań, chociaż nas zapraszają. Powiedziałam mojemu o tym, że X jest fałszywy i chyba nawet on sam nie wie komu mówi prawdę. Wszystkich manipuluje i jest totalnym tchórzem. Nie dość że odwrócił kota ogonem twierdząc, że zupełnie nic się nie stało tylko ja to wyolbrzymiłam, to jeszcze zapytany przez znajomych (przyjaciół) o co chodziło-kłamie.
Odmawiam , gdy nas zapraszają gdyż nie mogę patrzeć na teatrzyk , który odgrywa przed znajomymi i żoną. Jest tak kochający, czuły , klepie żonę po tyłku (zachowuje się jak idiota), a po nocach pisze mi jak to mnie kocha. Nie odpisuję, nie reaguję. Może on jest chory. Tak mnie zniechęcił do siebie, że czuję wstręt i dziwię się , że przez lata przyjaźni ...nie znałam człowieka. Na ostatnim spotkaniu, w gronie znajomych podchodził do mnie i przytulał i łapał za rękę (na siłę) , gdy przyszedł niewtajemniczony kolega zaczął mi docinać nt mojego narzeczonego. Wściekłam się i wyszłam. Potem w smsach twierdził, że "dla mojej ochrony" tak się zachowywał aby nikt się nie domyślił.. ten człowiek jest naprawdę chory! Zrobi z każdego idiotę, byleby dobre pozory zachować o sobie. I nie widzi ,że ja się cały czas zachowuję tak samo, a on w zależności od okoliczności i tego kto jest -jak kameleon.
Głupio mi przed Y, że ciągle odmawiam. Nie chce się wtrącać w ich małżeństwo, już nic nie psuć i nie naprawiać. Ale kiedy zapyta mnie "co się dzieje" , że jej unikam, to co mam powiedzieć? Jej nie unikam tylko pana X.
Czy na moim miejscu powiedzielibyście Y, że jej mąż was nieustannie podrywa? Że pisze te bzdety ? I kłamie? Dlatego nie chcę w tym uczestniczyć. ??

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...