Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Depresja:(


Gość crow

Rekomendowane odpowiedzi

Twój brak pracy to pretekst do dogryzania ci.

"nie rozumiem ich zamykania mi szansy na życie" - po co ci to rozumieć? Jest to ci do czegokolwiek potrzebne? Gdybyś ich zrozumiał, co ci to da? Ułatwi ci coś? A jeśli byś się dowiedział że ich to bawi, dosłownie bawi ich twoje cierpienie to wolałbyś to wiedzieć czy nie wiedzieć? Sam sobie na to odpowiedz. Są rzeczy na które lepiej nie znać odpowiedzi - "czego oczy nie widzą tego sercu nie żal".

Jeśli ci dogryzają za wszystko, to niech nie wiedzą nic.
Przede wszystkim musisz się potrafić postawić, bo ewidentnie widać że jesteś totalnie przygnieciony przez nich. Trochę jak niewolnik, plecy płoną od bata, ale nie ucieknie, mimo że ma okazję, bo co on bez pana zrobi :/ . Jak myślisz - ile z tego do ciebie pasuje?

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza

dajmy na to pójdę i co ? zmyślę jakiś tekst że gdzieś idę i co mi to da? W rzeczywistości mógłbym nie mówić po co i gdzie idę? Ale to mnie trzyma w napięciu , denerwuję się . Bo co im powiem ze chodzę na randkę? Znowu usłyszę coś w stylu "znowu się w coś pakujesz bezmyślnie" , i tym sposobem nie chce mówić najlepiej nic, bo znowu mnie zniechęcą ...ale skąd oni mogą wiedzieć że akurat robię to bezmyślnie ? Gdybym miał tak myśleć pewnie bym nigdy w życiu nie wyszedł z domu,nie podjął żadnej decyzji, a potem bym narzekał na stare lata.

Odnośnik do komentarza

.. nie mam ochoty się tłumaczyć gdzie byłem i po co ... niedobrze mi się robi jak myślę sobie że mam znowu się tłumaczyć , to jest bezsensu ... po co mam to niby robić, że co że niby ich tym urażę, zranię? chore myślenie. Ciekawe co będzie dalej .. już sobie wyobrażam : relacja z całego dnia, jaką kawe piłem , gdzie poszedłem (ale po co tam? znowu masz głupie pomysły), co powiedziałem (jak źle to jestem be).
Nie rozumiem , nie chce rozumieć, nie chce żadnego konfliktu , bo coś tu nie halo, jeżeli konflikt się rodzi z tak bezsensownych rzeczy, każdy ma prawo do życia , tylko ja zawsze źle wypadam, no tak jak za mnie kłapali przez całe dziedziństwo to sie nie dziwię , że myślą o mnie jako o nieudaczniku życiowym. Owszem miałem złe wybory , wielokrotnie sam siebie za to chlastałem, ale to co było minęło.. nie ma . Zamknięty rozdział. Oni świetnie mi to umieją wszelakie życiowe błędy wypominać, a po co to robiłeś? Po co byłeś z tą , tamtą, ty tylko jesteś łatwy (w domyśle oczywiście) , owszem byłem głupi ale co to ma do rzeczy? ? Wyleczyłem się z tego, szanuję już siebie, nie pozwoliłbym sobie na pomiatanie mnie , a teraz? Kiedy nagle sobie poukładałem pewne rzeczy, kiedy zamknąłem rozdział, nagle okazuję się że juz nie mam szansy, ze to wszytsko co mogłem zrobić zrobiłem, wyczeprałem limit, i teraz mogę już tylko jęczeć, bo przecież tyle złych rzeczy wybrałem. Bardzo żałuję , i jestem przekonany że mógłbym wiele, gdybym nie był takim pieprzonym wrażliwcem. Nie pamiętam kiedy sam gdzieś pojechałem, nie pamiętam kiedy zrobiłem coś co mi dało satysfakcję, to wszytsko sie nakłada na sobie, i człowieka ciągnie do życia, bo człowiek jak to gdzies wyczytałem ma naturę "stadną". Ja czuję taki cholerny smutek, za normalnością, nie chcę już przytulnego domu, gdzie dadzą mi pod nos, wszystko . tak samo co ich obchodzi to że muszą sterować moim życiem??? Znają mnie az tak dokładnie .. wątpię... skoro rozmowa ogranicza się tylko do pretensji i wiecznego narzekactwa , które mnie do szału doprowadza,.Oni mają o mnie takie pojęcie "rób co chcesz, i tak zrobisz to źle" .

Odnośnik do komentarza

Powiedziałem ci co zrobić - wyolbrzym ich wymysł do granicy absurdu, tak bardzo że aż sami zwątpią w swój pomysł ;) . "znowu się w coś pakujesz bezmyślnie" - pięknie, twoja riposta "oczywiście, bo sam nawet nie potrafię zawiązać butów i nie wiem że na czerwonym świetle się trzeba zatrzymać, dziękuję mamusiu/tatusiu za takie wychowanie " :D.

Nie chodzi o to aby urazić rodziców, chodzi o to aby przestali mieć uciechę z gnębienia ciebie. Chodzi o to żeby ich zabawa utarła im nosa... Jaką kawę piłeś? Smaczną ;) . Jaki gatunek? Nie wiem, jakaś nowość... Gdzie poszedłem - piłem kawę, logiczne że do kawiarni.

Widzisz i tu jest całe kółko! (Załącznik).
Oni cię zgnoili, masz niską samoocenę, twój mózg chce to potwierdzić (bo taki jest - już ci to tłumaczyłem) więc powoduje to że nic ci nie wychodzi, pognębiając cię i powodując że nic ci nie idzie. W efekcie twoi rodzice widząc twoją nieporadność dalej cię gnoją i kółeczko się zamyka... Cała spirala w dół :/ . Jak się wyłamać? Proste, zacznij SIEBIE doceniać. Zacznij uważać że jesteś coś wart, w końcu napisałeś tu, szukasz pomocy. Robiłbyś to gdybyś uważał się za gówno nie warte fatygi?
Potem twój mózg ci pomoże, zacznie ci powoli wszystko wychodzić i już kółko się nie zamknie.
Na teksty typu "po co zrobiłeś jakiś błąd?" odpowiedź "po to żeby się nauczyć, ty swojego za uszami nie masz?".

Nad wrażliwością też można w dużej mierze zapanować. Ale to wymaga samodyscypliny. Można ją "schować" do szafy na jakiś czas. Ale to wymaga treningu, którego nie wiem czy chce ci się podjąć :/ .
Jak? No niestety, ale czas przestać być takim "miłym". Efekty bycia zbyt miłym widzisz po sobie - wszyscy są happy tylko nie ty. Znowu nie przesadź w drugą stronę - nie wolno być chamem.

Wiesz wgl co lubisz? Pewnie nie masz hobby. Mi osobiście (choć też jestem wrażliwcem :D, elo ziomuś...) pomogły motocykle. Po prostu wrażenia z jazdy są tak silne że przebijają smutki ;) . Myślałeś nad tym? Może i tobie pomogą.
Obejrzyj sobie to nagranie.


Ono bardzo mocno pasuje do prawdziwych motocyklistów, a nie tych wariatów. Popatrz na ludzi którzy tam mówią, są aż tak bardzo inni niż ty? Zwykli ludzie. A mimo wszystko są z siebie zadowoleni mimo że lekko nie było. Jeden po ciężkim wypadku... Mnie też nikt tym nie zarażał. Pasja wyszła przypadkowo. Nie mówię abyś zaraz w to poszedł na 100%, bo to może nie jest dla ciebie, ale proszę cię abyś jedynie liznął temat, posmakował i stwierdził czy to jest coś dla ciebie ;).

Społeczność motocyklistów jest zwarta, nie znasz człowieka, a od razu jesteś jego kumplem bo jesteś motocyklistą i nie ważne że jeździsz na takim pierdziku http://www.romet.pl/uploadfiles/products/634/13885/750x500/OGAR-50Romet-Ogar-202--pomaranczowy.jpg
Powiem ci więcej, całkiem nie mało kobiet jeździ na 2 kółkach, ale każdego motocyklistę cechuje pewna rzecz - pozytywna energia. A tego ci chyba najbardziej brak ;) .

Liczę że dotkniesz chociaż tematu, zainteresujesz się choć na chwilę, nawet jeśli jesteś sceptyczny...

monthly_2016_11/depresja_4308.jpg

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna55507

~crow
Tak.. ale taka presja jest ze strony rodziców najpierw wiadomo życie, nauka , praca,a potem dopiero życie... tylko co ja będe z tego życia miał jak będe pod 30-stką? :/

Być czy mieć oto jest pytanie?
I ja jestem przed trzydziestką i powiem Ci tak do 30lat startując od zera i tak się niczego zbytnio nie dorobisz no chyba że skończysz studia i zasiądziesz na jakimś inżynierskim stanowisku no to w takim wypadku będzie Cię stać na kredyt na mieszkanie który będziesz później spłacał do końca życia bo niestety w Polsce mamy takie opodatkowanie dochodów że nawet inżynierom i lekarzom państwowym niezbyt dużo tych kokosków zostaje.
W najlepszym wypadku możesz nauczyć się języka i wyjechać za granicę w której i tak już nie jest tak kolorowo jak niegdyś. I ogólnie jeszcze z 5lat i w naszym kraju upadnie system ZUS więc i tak zbliżamy się ku nieuchronnemu o ile wcześniej nie dopadnie nas inflacja.
I co będziesz miał z życia jeżeli pójdziesz na studia? To zależy od kierunku studiów. Bo po awf to faktycznie wielkie dee... No ale po takich 4 letnich studiach IT patrząc na tępo rozwoju techniki i technologii to można się ładnie ustawić na przyszłość. A da Ci to nie tyle co lepsze pieniądze ale też w pracy nikt cię po dupie kopał nie będzie jak to nas zwykłych roboli fizycznych.
A jeżeli ja miałabym dość spełniania marzeń rodziców i słuchania tych ich zapewne "absurdów" to bym po prostu wzięła manatki spakowała wynajęła mieszkanie, ops... Nie pokój bo po ogólniaku tylko tyle będzie cię ze swojej pensji stać i starała się utrzymywać do końca życia z tego co mi z pensji robola zostanie czyli to jakieś 400-500 zł na jedzenie i ubranie z lumpeksu bo na inne przyjemności niestety już Ci nie wystarczy. No i tutaj trzeba jeszcze dopiąć ten jakże tragiczny fakt tego iż samodzielność wymaga prania, sprzątania i gotowania samemu bo no jak mamusi braknie no to niestety już nikt wokoło naszej pupy biegał nie będzie.

No i opcja trzy. Wziąć się za mordę pójść do specjalisty, przyjmować leki w razie konieczności może jakaś terapia rodzinna. Wyleczyć się z obniżonego nastroju i wyregulować chemię w umyśle i wrócić do pełni energii i wigoru.
Po czym zacząć z optymizmem stawiać sobie i realizować cele na przyszłość.

Odnośnik do komentarza

Tylko dlaczego musimy być obciążeni tym lękiem, tym strachem, który w jakiś sposób nie pozwala nam funkcjonować, racjonalnie myśleć? Zawsze słyszałem że trzeba to życia "jakoś" przeżyć, i zawsze tak myślałem "a jakoś to będzie" , co ma to wspólnego z życiem?

Uświadamiam sobie że życie "jakoś" przeżyte, ma bardzo wiele braków, nie walczyłem z tym wcześniej, a teraz widze ile mam braków, przykładowo , nie rozumiem zycia, może to śmieszne, ale nie potrafie logicznie myśleć, nie mam podstaw życia wpojonych, czasem ogarnia mnie wielki żal przede wszystkim do samego siebie, że nie zareagowałem w odpowiednim momencie, że nie ruszyłem tego życia, kiedy marazm , kiedy zastój życiowy, nie pozwalał mi funkcjonować. I teraz kiedy zaczynam pomału wchodzić do tego życia, widzę ile braków mi zostało. I ja widzę ile rzeczy musze się nauczyć , ile nadrobić i..teraz jest tak że ten lęk , który sie gromadził przez lata, teraz blokuję mi drogę, ten lęk zrobił ze mnie takiego człowieka nieporadnego.
Bardzo wiele braków jest przede wszystkim jeśli chodzi o kontakty z ludźmi, bo były czasy kiedy wgl nie było ich, kiedy żyłem jak na bezludnej wyspie , właśnie przez ten lęk.

Czuję że im częsciej podejmuję walkę z lękiem, ze ten lęk próbuję mi podciąć nogi, i im bardziej się z nim konfrontuję , tym bardziej on się uaktywnia.

Odnośnik do komentarza

Dotyka to np.pracy , kiedy nie mogę jej podjąć przez lęk, czuję też że lęk, ogranicza mi myślenie, samorealizację, że gubię się i czuję że przez to jestem nieporadny, stanąłem w punkcie zerowym nie ma co się oszukiwać , niestety tak jest :(

nie czuję się do niczego, ale czuję się tak jakby wyobcowany z tego życia, choć pomału zaczynam w nie wchodzić (pomału to i tak przerysowane słowo) . Martwię się tym , nie wiem jak to naprawić.

Mam żal do siebie, ale przedewszytskim dlaczego mnie trzymali pod kloszem, czy to było celowe działanie. żeby zrobić ze mnie nie poradnego człowieka? Ja nie chcę oceniać
rodziców. ale martwię się swoim stanem.

Czy jest czas aby te braki uzupełnić?....

Odnośnik do komentarza

Czemu siebie owiniasz za to, że nie wpadłeś na jakiś pomysł? Mianowicie czemu się obwiniasz iż nie zorientowałeś się w porę. Pamiętaj że twoi rodzice tak zbudowali świat w okół ciebie, że nie połapałeś się iż coś jest nie halo. To nie jest twoja wina! :) .
Świetnie że zauważyłeś iż coś jest nie tak - to dowód że masz własny rozum. Pogratuluję ci nawet tego że mniej-więcej wiesz co jest źle.
Piszesz "nie umiem logicznie myśleć", ale tutaj wystarczy że wpoisz sobie pewne schematy podejmowania decyzji - potem poleci z górki ;) . Przykładowo, coś się stało z twoim rowerem. To co najpierw? Od razu rozkręcasz? No nie :D, najpierw musisz zlokalizować usterkę, gdzie się coś popsuło. Dopiero potem rozkręcasz, kupujesz części na wzór starych i skręcasz do kupy ;) .

Boisz się ludzi, ale ich potrzebujesz. W tej chwili boisz się bardziej niż potrzebujesz. Ale obie z tych rzeczy nie są zbyt dobre na dłuższą metę. Im bardziej jesteś potrzebujący tym bardziej ludzie będą cię olewać. Tu idealnie pasuje zasada "miej wyje****ne a będzie ci dane" ;) . Jeśli zbyt bardzo będzie ci zależeć na kolegach/koleżankach to właśnie oni będą cię niszczyć :( . Nie przywiązuj się do ludzi...

Ok, trzymano cię pod kloszem, możesz drzeć się, przeklinać, ryczeć, nawet wnioski do sądu składać, jest tylko jedno "ale" - ale co to zmieni? Ulży ci? Być może, a może tylko pogłębi twój stan. Wiesz co pragnienie zemsty robi z ludźmi? Wypala ich od środka bo nawet gdy jej dokonają, to nie czują ulgi i chcą dalej się mścić. Skoro cały ten żal, przekleństwa itp nic nie zmienią, nawet gdybyś je idealnie wykonał to po co je karmić? Zamiast tego popatrz na siebie, jak na osobę która chce wyjść z np narkomanii. Popełniłeś błąd (a w zasadzie twoi rodzice zrobili tak że nie miałeś szans inaczej), ale przyjmujesz to twardo na klatę, jak facet ;) . Zamiast się biczować, zepnij pośladki, wyprostuj się i wstań :) .

"Czy jest czas aby te braki uzupełnić?...." - oczywiście ;) .

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza

Kto ci zabraniał myśleć o dziewczynie? Rodzice? Czemu ty wciąż słuchasz? Wiesz, że się mylą, wiesz że nie mają prawa a i tak przyjmujesz ich słowa za pewnik?

Po co wgl chcesz ich rozumieć? Po co wgl to rozkminiać? To trochę tak jakbyś chciał wiedzieć dlaczego świr w wariatkowie wymazał się cały kremem czekoladowym :/ . To dla ciebie nieistotne, a myśl o rodzicach ściąga cię na zły tor, bo mimo wszystko, na siłę próbujesz dogodzić rodzicom którym dogodzić się nie da...

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza

Za każdym razem przytaczasz słowa rodziców. Wiem że one cię bolą, ale znasz takie przysłowie "czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal"? Tutaj zamiast oczu wstaw uszy i zamiast widzieć wstaw słyszeć.

Oni ci dogryzają, ale jeśli nie będziesz ich wgl słuchał, to serce nie będzie cię tak bolało ;) .

Wg mnie jeśli masz obiecującą znajomość z niewiastą to po co to kończyć? Rodzicom nie mów że kogoś masz. Nie żeby się ukrywać, ale po prostu "okryj swoje życie tajemnicą" nie mów im nic. Ani o kumplach, ani o planach... O niczym.

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza

chcesz zjeść ciastko i mieć ciastko. Tak się nie da.

Chcesz sam decydować i nie mieć awantur u szurniętych rodziców. Sam fakt ich szurnięcia wyklucza brak awantur. Ich nie zmienisz.

Więc twój wybór jest prosty:
- decydować samemu i mieć awantury,
- nie decydować samemu i mieć awantury nieco mniejsze...

Musisz wybrać. Nikt za ciebie nie wybierze, jak wybierzesz opcję nr 2 to nie wiem po co wgl tu piszesz, tracisz czas mój i swój.

Poza tym, co? Całe życie będziesz z nimi mieszkał czy tylko jakiś czas? Pisałeś o studiach, czyli wiek już odpowiedni masz. To decyduj czy dalej studiujesz (jak tak to wynieś się do akademika), czy idziesz do pracy (i wtedy rozejrzyj się za pokojem do wynajęcia). Jak się wyniesiesz to utnij kontakt z nimi i już ;)

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza

Ile razy jeszcze mam to powtarzać?

Po co ci to rozumieć? Po co ci to słuchać?

To tak jakbym ja ci wmawiał że 2+2=5 a ty byś kminił, dlaczego tak jest, dlaczego ja ci tak mówię... Chłopie! Oni robią to CELOWO, dla zabawy i kropka. Koniec rozkminy ;) . Chcesz być popychadłem dla zabawy - to co teraz robisz idealnie cię w tym spełnia :/

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...