Skocz do zawartości
Forum

Zbyt duże przywiązanie do rodzica


Gość nieumiemsieodciac

Rekomendowane odpowiedzi

Gość nieumiemsieodciac

Mam problem ze sobą. Od jakichś 6lat już przechodze depresje, fobie społeczną..Odcięłam się od wszystkiego i wszystkich - zresztą niewiele tego było.. I zostały mi dwie osoby. Rodzic i siostra. biorę leki od niedawna w sumie nowe.. Ale nie o to chodzi. Chodzi o to, że zauwazyłam u siebie nadmierne przywiązanie do swojego rodzica. Gdy miałam okazje wyprowadzić się z domu i mieć swoje życie to spanikowałam i wróciłam po 3 miesiącach do domu, bo na stancji po prostu nie umiałam wysiedziec sama! Nie umiałam wychodzić do ludzi, potem siedziec samej na stancji i nie mieć kompletnie do kogo gęby otworzyć. Więc wrociłam, teraz leci kolejny rok, bo po raz kolejny stchórzyłam. Większośc czasu siedz e wdomu i czekam aż rodzic wróci do domu, bo to jedna z dwóch osób z którą gadam.. Nie umiem się odseparować, a przecież powinnam! Jestem dorosła, a nie umiem, bo przeraża mnie to, że bez nich bede całkiem sama. Zresztą te dwie osoby wolą spędzać czas ze sobą, więc częsciowo, własciwie większość czasu siedze całkiem sama.. a potem są jakieś moje chore reakcje gdy reaguje jak zgorzkniała, sfrustrowana stara baba czując się tak, że ja "sprzątam, zmywam i robie a wy sie bawicie".. Martwi mnie to bardzo. Czasem ja jestem jakby odpowiedzialna za nich, chociaż to rodzic powienien się zachowywać jak dorosły a nie ja.. A z drugiej strony w sprawach gdy trzeba coś załatwić to zawsze mnie wyręcza, robi za mnie, bo mówi, że ja sobie nie poradze, nie dam rady i w ogóle, chociąz tak nie jest.. Nie wiem co mam robić. Chciałabym byc samodzielna i odpowiedzialna, ale boje sie dorosłosci, chociaż wiekowo dorosła już jestem.. Czuję, że ta sytuacja w domu mnie po prostu już przerasta i tak być nie powinno..

Odnośnik do komentarza

Witaj.
Mam dokładnie taką samą sytuacje jak ty , nie mogę zacząć żyć samodzielnie, podejmować decyzjii bez zapytania o zdanie mamy lub informowania wszystkich w rodzinie. Oni wszyscy żyją, ja nie. Tylko sprzątam, gotuje. Mama na przykład dzwoni do mnie z pracy żebym zrobił obiad bo brat i jego żona zaraz przyjadą z pracy i będą głodni a brat ma 30 lat, pracuje u ojca a jego żona u mamy. Ja mam ochotę powiedzieć niech sobie sami gotują, są dorośli. Przez to nie gadam z nim wogóle ani z nią, jak się mijamy na przykład na przykład to patrzymy się na na siebie i bez słowa mijamy. Czasami nawet nie wychodzę z pokoju od rana na śniadanie żeby nie mówić jej cześć a mimo to jak przyjdzie do mnie żeby ich gdzieś podwieźć to zawsze się zgadzam, a w samochodzie ja milczę całą drogę i oni milczą albo do siebiebie mówią. Nie mam życia, dziewczyny, pracy więc zawsze można się mną posłużyć bo jak bym odmówie to wyszło by że odmawiam z czystej złośliwości. I tak to trwa, lata lecą a la tylko szlifuje umiejętności coraz częstrzego gotowania dla wszystkich, sprzątania, mycia garów. Nie widzę wogle dla siebie jakiejkolwiek drogi i jednocześnie bycia częścią rodziny. Z pracy po miesiącyu się zwalniałem bo uwarzam, że przez jakąkolwiek pracę odcinam się od rodziny.

Odnośnik do komentarza

Pora dorosnąć i odciąć pępowinę. Z jednej strony czujesz się wykorzystywana i jest Ci źle, mieszkając z rodzicem pod jednym dachem, ale z drugiej strony boisz się dorosłego życia, bo te oznacza odpowiedzialność za siebie i swoje czyny. Brakuje Ci pewności siebie, wiary w swoje umiejętności, w to, że sobie poradzisz. A jestem pewna, że sobie poradzisz sama. Polecam Ci przeczytać książkę "Toksyczni ludzie" Lillian Glass. To, że rodzic tak silnie Cię do siebie wiąże też z czegoś wynika. Nie odgadniemy tego przez Internet. Prawdopodobnie oboje się zazębiacie w swoich potrzebach. Ty czujesz się w miarę "bezpieczna" pod rodzinnym dachem, a rodzic spokojny, bo ma Cię blisko. Pojawiają się jednak problemy, bo Ty chciałabyś dorosnąć, ale się boisz, a dodatkowo czujesz się wykorzystywana przez rodzica. Jeśli lektura nic nie pomoże, polecam konsultację u psychologa. Powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Witam,
Pozwolę sobie dorzucić do tego tematu swoje 3 grosze z własnej autopsji jako osoby, która z pozycji męża weszła w taką "nierozerwalną" relację tzw nieodciętej pępowiny pomiędzy toksyczną matką - tu to trzeba sobie stanowczo i otwarcie powiedzieć, że taką osobą Ona jest - a córką.
Z tego miejsca popieram bez cienia wątpliwości wypowiedź Pani ekspert, gdyż patrząc na to z perspektywy małżeństwa, to powstaje tu coś takiego jak "psychiczna niezdolność do powzięcia istotnych obowiązków małżeńskich po stronie żony, polegająca na patologicznym uzależnieniu od matki. Zdarza się to stosunkowo często". Jest to co cytat z prawa kanonicznego odnośnie tego typu relacji, gdzie paradoksalnie już na pierwszy rzut oka można dojść po głębszej analizie takiego problemu do sedna problemu spoczywającego w osobie matki. I bez wątpienia właśnie tej osobie przydałoby się uważnie przyjrzeć, sięgając nawet do tego, jak wyglądała Jej relacja z rodzicami w wieku zbliżonym do Waszego.
Również przyczyn depresji, fobii społecznych i innych tego rodzaju przypadłości dopatrywałbym się w tym potocznym trzymaniu dziecka pod kloszem przez matkę, toksyczną osobę, która potrafi skutecznie podciąć skrzydła dziecku na starcie w dorosłe życie.
Doskonale moim zdaniem obrazuje to wywiad z dr. Jackiem Pulikowskim na yt -

.
Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Gość nieumiemsieodciac

To nie jest tak, że to jest jakiś zły człowiek, wręcz przeciwnie za dobry. To nie jest moja matka, ale tata. Nie wiem czy jest toksyczny. Nie czuję się źle w jego obecności. Ale zauważam, że po prostu nie jest normalnie ogólnie. Relacja nie jest normalna. On ma jakąś depresje, do tego trochę pije. Zresztą od zawsze musiałam go bronić, uspokajać, bo jakby zrobił coś głupiego to inni droga "rodzina", która też piła i nie była lepsza by go zniszczyli. Więc zawsze awantury uspokajałam ja.nie ma już awantur, bo jestem tylko ja. Zresztą to zazwyczaj nie on wszczynał awantury tylko brat czy matka. Teraz jeszcze Czasem moj brat wszczyna jakieś awantury, no ale tak to jest spokojnie.
Chodzi o to, że pewne zachowania uważam za niezbyt dobre dla mnie samej.
Np. potrafi narzekać na wszystko a gdy ja zrobie wszystko na co narzeka to dalej nie jest zadowolony. Sprzątam, zmywam, robie wszystko by go wyręczyć a jemu dalej coś nie pasuje. Potrafi się upijać z jakichś głupich powodów. Często muszę słuchać jego żali po pijanemu, wylewać alkohol. Robię za jakiegoś psychologa. Gdy ja chce powiedzieć coś o sobie, to on za chwile zaczyna swoje żale o sobie samym i nie mam możliwości. Często robi problemy z niczego. Mówi, że będzie umierał i mówi mi jak go pochować.albo mówi, że ma tylko mnie. Często robi jakieś komenatrze, które osobiście biorę za obraźliwe np że niezbyt dobra ze mnie gospodyni/ że coś tam tak jest jak nie ma kobiety w domu/ że on sobie sami musi ze wszystkim radzić/ że coś tam.. Chciałby, żebym zaczęła gotować, ale ja czuję jakąś blokadę w środku..To nie jest dla mnie problem gotować czy nauczyć się gotować. lubię, ale nie chce bo czułabym się jak jakieś zastępstwo żony. Bo co? 20lat mam a siedze w domu, sprzątam, zmywam, prasuje i gotuje? Czy to ja czy to jest nienormalne? Nie jest tak, że mnie do tego zmusza, ale po prostu ja czuję, że ja powinnam być gdzie indziej, że on powinien mieć swój świat a ja swój. A przez to, że ciągle czuje że muszę go bronić i osłaniać to nie umiem. Mam chwilowy zastój w życiu, ale we wrześniu może się wyprowadzę, więc mam zamiar to zmienić..

Jest mi źle z tym wszystkim. Nie wiem czy to ja jestem nienormalna i szukam dziury w całym czy co..

Odnośnik do komentarza

No to teraz mamy jasny pogląd sytuacji, który i tak sprowadza się do meritum sprawy, że w tej sytuacji nie pozwoli Ci w żadnym wypadku pójść w świat czy też założyć własnej rodziny.
To nie Ty jesteś nienormalna, tylko sytuacja/relacja w której się znajdujesz jest delikatnie mówiąc chora.
Tutaj jasno widać zarys rodziny patologicznej przez wzgląd na alkohol i jego skutki uboczne - czytaj stany depresyjne ojca - ale również toksyczne zależności przyczynowo - skutkowe ze strony Twojej matki czy brata.
Bronisz, usprawiedliwiasz, zażegnujesz awantury, a wszyscy dookoła się na tym wożą...
Popatrz na to wszystko z boku, przeczytaj na spokojnie sama swoje wypowiedzi i... sama sobie odpowiedz na pytanie, co byś poradziła dziewczynie na Twoim miejscu.
Odpowiedzi mogą Cię zaskoczyć. bo w nich znajdziesz odpowiedź na swoje bolączki.
Na mój gust, to specjalistyczna pomoc psychologa jest Ci potrzebna na cito. Masz cały wachlarz problemów na patologii poczynając, przez nieprzepracowane problemy z dzieciństwa, a na toksyczności relacji kończąc
Tak na marginesie...
"Ciepłe święta czy ciepła wódka" kiedyś była w radiowej trójce taka audycja w okolicach świąt Bożego Narodzenia o problemach ludzi z rodzin alkoholowych. Może podcast jeszcze gdzieś wędruje po necie. Warto posłuchać.

Jesteś niejako osaczona - zahukana - przez ojca z tego co piszesz, a przez Jego zarzuty, sprowadzona do roli niedoskonałej służącej, bo zawsze jest coś nie tak; a Ty czujesz się przez to zobligowana do niesienia pomocy Jemu. A co za tym idzie jesteś więźniem we własnym domu i poniekąd na własne życzenie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...