Skocz do zawartości
Forum

Nadopiekuńcza rodzina- brak sił do walki ze wszystkim


Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Mój problem nie zaczął się dzisiaj ani wczoraj.. Trwa kilka lat. Moja rodzina, tj mama i dziadkowie, z którymi mieszkam próbują mi ustawiać życie pod swoje dyktando. Wszystko co zrobię jest zrobione źle, nie tak, nie do końca.. Wszystko na nie. Jestem kochaną córką i wnuczką tylko przed ludźmi. Bo mogą się pochwalić, że świetnie się uczę, bo jestem uczynna, ale takie słowa padają tylko przy kimś. Potem czar pryska. Aktualnie mam zakaz spotykania się z chłopakiem, o którym z wzajemnością myślę poważnie. Mój wybranek widzi doskonale co się dzieje, dostaję po uszach na każdym kroku, wchodzą w moje nawet najbardziej błache sprawy. To mnie wykańcza. Rok temu leczyłam się psychiatrycznie przez 18 m-cy. Miałam depresję i myśli samobójcze. Było mi ciężko, ale poradziłam sobie. Teraz czuję, że "jestem na dobrej drodze" by historia się powtórzyła. Chcę temu zapobiec. Rodzina twierdzi, że mój chłopak jest dla mnie nieodpowiedni, że zniszczę swoje dobre imię i on zniszczy mi życie. Robią z niego alkoholika, bezrobotnego i wszystko co najgorsze przypisują pod jego adres. Chłopak pracuje i to ciężko, a alkoholu nigdy nie nadużywał. Nawet nie chodzi na żadne imprezy! Nic, zero alkoholu. Ale oni i tak mają swoje zdanie i ja nie mam prawa się im sprzeciwiać. Wszystkie swoje choroby i troski zwalają na mnie, wszystkie problemy są przeze mnie. Ich ból głowy, bezsenność mamy, jej problemy w pracy.. Dużo bym mogła tego wypisać. Mnie to wykańcza. Dostaje rentę rodzinną po ojcu i jestem pełnoletnia. Chciałam się wyprowadzić do chłopaka, ale kiedy im to oznajmiłam- wybuchła wojna. Wszyscy chcieli dostać zawału. I to mnie zatrzymało. Do grona przeciwników mojej osoby dochodzi rodzeństwo matki, a także mój starszy brat. Postawili mi ultimatum: jeśli się wyprowadzę- oni nie chcą mnie widzieć i nie mam po co wracać i chociażbym potrzebowała pomocy to oni nie podadzą mi ręki. Czuję, że niewiele mi brakuje do wykończenia się. Przerabiałam leczenie już raz, drugi raz nie dam rady. Jedynym wsparciem jest chłopak i jego matka. Śmiem twierdzić, że to właśnie rodzina przyczyniła się do mojego załamania rok temu. Jestem świadoma obowiązków po wyprowadzce takich jak gotowanie, pranie itd. Jedyne co mnie trzyma w domu to to, że zabije to moją mamę, bo ona też jest słaba psychicznie, ale wiem, że jeśli nie zrobię nic w tym kierunku tylko dalej będę spełniać ich warunki to ja nie dam rady. Proszę o jakieś wskazówki.. Mam dosyć.

Odnośnik do komentarza

To bardzo trudna decyzja ale ja na Twoim miejscu wyprowadziłbym się z domu do chłopaka. Nie będę tu pisał elaboratu i gdybał w stylu jeśli tak albo owak. Uważam, że nie masz po prostu innego wyjścia. W przeciwnym razie w tym toksycznym rodzinnym układzie będziesz tkwiła do usranej śmierci. Ryzyk - fizyk. Może i wyjdziesz na tym, jak Zabłocki na mydle ale jeśli nie sprawdzisz, to nigdy się nie dowiesz, jakby to było. Mam nadzieję, że Ci się w życiu wszystko dobrze ułoży i będziesz szczęśliwa i tego Ci z całego serca życzę .

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...