Skocz do zawartości
Forum

Zagubiony?


Gość Sinet3

Rekomendowane odpowiedzi

na wstępie nie wiem czemu to piszę ale mam takie natchnienie wyżaleniu się gdziekolwiek byle komu...

Na wstępie nazywam się Kamil i obecnie mam już skończone 19 lat, aktualnie uczę się w technikum jako "technik-informatyk"
moje dzieciństwo przeleciało w mgnieniu oka... W wieku 9 lat czyli dziesięć lat temu mój tata odszedł na emeryturę jako emerytowany górnik który nie mieszka ze mną ( ok. 6 km od mojego domu do jego ), obecnie mieszkam z mamą. Jak byłem mały myślałem, że jak tata odszedł na emeryturę to będzie spędzał więcej czasu ze mną ponieważ mama pracowała i nie miała jak nawet spędzać czasu od rana do wieczora. Niestety tak się nie stało mój tata lubił sobie popić ( doszło nawet do tego od 40 lat jeździł po pijanemu samochodem, co nie podzielałem tego zdania i moja mama też nie ), jako on jedyny miał samochód więc zawsze się prosiliśmy a to jechać do babci albo nad wodę czy wgl gdzieś, niestety mój tata jest leniwy z reguły a to mu się nie chce a to nic kompletnie ( niedziela przyjechać autem nażreć się obiadu, poleżeć, wygnić i pójść do domu ). W wieku 8 lat dostałem swój pierwszy komputer ( radocha nie z tej ziemi ). Ale ile razy latem prosiłem tatę chodź ze mną na rower, spacer czy na lody, lub nad wodę jechać... On powiedział czasami że mu się nie chce albo mam iść do komputera pograć... Więc pierwsze kroki na rowerze nauczył mnie obcy facet! ( tak młody z 20 lat? ) w wieku 7 lat. Od małego dobrze byłem wychowany przez mamę kulturalny, szarmancki, pomocny itp. U nas nigdy sie nie przelewało ( przez całe życie nic nie wymagałem poza poświeceniem czasu, i podstawowych rzeczy ubrania, jedzenie, po prostu podstawy! ), inne dzieci miały to czy tamto, zapytałem raz mamy czy może mi kupić to wytłumaczyła mi że nie mamy pieniędzy na takie coś ( ja na to że rozumiem i mimo to że bardzo pragnąłem tego puściłem w nie pamięć ). od 8 roku życia tak do 16 roku zmarnowałem swoje życie przy komputerze... wiele razy dałem ojcu aby mi wyciągnął rękę, szukałem sam zainteresowań ale do wszystkiego potrzeba było gotówki. Kochałem ( podkreślam Kochałem motoryzację szczególnie samochody ). W wieku 15 lat było w gimnazjum zdawanie akurat na Kartę motorowerowa ( myślałem że mnie i ojca zbliży to, bo on od małego jeździł na jednośladach ). Niestety okazało się porażką... zdałem kartę motorowerową, ale do karty motorowerowej jest jedna rzecz potrzebna... ( skuter albo jednoślad do pojemności 50ccm ) pytałem się taty czy mógłby mi coś sprawić takiego... niestety nie ( mimo to że był sknera na pieniądze, każdy grosz liczył ale jeżeli chodzi o picie alkoholu to nie... czasem pod wpływem stawiał obcym dzieciom np. jesteśmy u znajomego w domku letniskowym, wypożyczalnia samochodzików, ja akurat miałem 18 lat to mnie to zbytnio jazda na takim czymś nie interesowała i się okazało na 4 godziny wypożyczył im wydał 100zł, a jak pytałem czy ma pieniądze aby mi dać na jakieś własne wydatki to powiedział, że nie ma. Bardzo mnie to zabolało ale cóż puściłem to w niepamięć ). Sam starałem się zarobić na własny skuter czy motocykl lecz z roznoszeniu ulotek były marne grosze, co zazwyczaj pod koniec sezonu zawsze wydałem na ubrania aby jakoś wyglądać normalnie. Jak miałem 16 lat, mój tata miał wypadek ( nic mu sie nie stało na szczęście i osobie trzeciej ) ale dzień po piciu alkoholu, wypił dwa piwa i wsiadł w auto... czyli miał około 0,6 promila alkoholu we krwi co skutkowało zabraniem prawa jazdy i wypłacenie z własnej kieszeni za uszkodzone auto osoby tej trzeciej. Mimo to że kocham własnego ojca ale zasłużył na to, bo to mógłbyć każdy z was w pewnej chwili i zabić człowieka... Niestety ojciec nigdy mi dobrego przykładu nie dawał... ( według mnie ) Wiedział, że kocham motoryzacje szczególnie auta. Nadeszła moja 18 dużo nie wypiłem ( pięć kieliszków, pasem w dupę dostałem mimo to że nigdy nie robiłem problemu rodzicom byłem grzecznym ułożonym chłopakiem dotej pory życie dzięki mojej mamie której zawdzięczam wszystko ) z 18 zebrałem około 2000zł z czego zrobiłem prawo jazdy, i resztę oddałem mamie ponieważ przydały jej się ( na jedzenie, pospłacać długi żeby było lżej ), co inni z mojej 18 pokupowali sobie fajne rzeczy niestety ja musiałem odmówić ponieważ były rzeczy ważniejsze. Kiedy mój tata spłacił ten samochód ( kosztowało go to około to wszystko 13 tyś zł ), po jakimś czasie dowiedziałem się, że to były przeznaczone pieniądze na mój samochód ponieważ przez całe życie nic od niego nie wymagałem to wpłacał pieniądze na to konto raz w miesiącu ( co jest wielką bujdą według mnie ponieważ mój tata czym starszy tym bardziej chciwy na pieniądze ). Moja mama widziała jak jestem zdołowany postawiła więc go przed faktem dokonanym ( wzieła kredyt na samochód około 5 tys zł i ma go spłacać, oczywiście była wielki dym ale mimo to spłaca ten kredyt bo nie ma wyjścia... ) chciałem skromne auto za 2500-3000 zł były dwa auta w moim województwie chciałem je obejrzeć, ale nie mój tatuś foch i nie pojechał z nami, pojechałem z siostrą i mamą na giełdę... a mój tatuś dzwoni że to auto nie, i on już kupił Vw golf 3 ( różne auta patrzyłem i chciałem ale oczywiście... tatuś mądrzejszy ), i tak zostałem posiadaczem nieszczęsnego golfa 3 w którego ledwo sie mieszczę po prostu wzrost mi uniemożliwia wygodną jazdę około 190cm wzrostu mam i niesymetryczne nogi czyli dłuższe, niż ręce co przez co mam nogi bardzo blisko i kolana mnie bolą przy każdej jeździe ( cieszę sie ok mam samochód ale nie ten, nie podoba mi się, niewygodny ale szanuje ponieważ to są pieniądze czyli nie wyżywam się na nim czy coś ) moje marzenie posiadania auta już znikło dawno... jestem nieszczęśliwy ( według mnie moja mama wzieła kredyt to tatuś po złości kupił ten akurat pojazd tej marki abym był nieszczęśliwy ). Mój tata jest po rozwodzie rozwiódł się w wieku 40 lat, obecnie ma 60 ( jest takim typowym chłopem ze wsi zalatującym alkoholikiem ale bez przesady też tak nie pije ), był też niezłym "kur***rzem) czyli lubił sobie popukać panie, raz telefon załączył się mu w trakcie wiadomo wszyscy wiemy seksu z pewną osobą moja mama całą noc niespała płakała... ale wiem, że jest silna ma 55 lat obecnie bardzo mnie kocha, nauczyła mnie wszystkiego ( ogólnie ja robie za meżczyznę w domu czyli wszystko robię maluję pokoje, robie gniazdka, palę w piecu, przynosze wegiel i drewno, wrzucam węgiel ( miał mi pomóc ostatnio wrzucałem z 39 stopni gorączki a on sobie poszedł popić, bo poszła awantura z moja mamą o pieniądze ) nawet za gosposię sprzątam, gotuje, myje okna itp. ) Niestety latem tylko jeździłem z znajomym rowerem całe lato codziennie może to mnie zainteresuje ( fajnie ok spędziłem czas ale jednak to nie jest to przy mojej astmie :C ) . Od trzech lat czyli całe technikum mam naucz indywidualne ze względu problemów zdrowotnych co się równa z małą ilością znajomych... mam jednego tylko reszta to fałszywi, jestem bezpośrednią osobą mówie wprost co mi leży na sercu ale boje się mojemu tacie złamać serce ( po rozwodzie ma dwóch synów co którzy go nie raz pobili ) i tak tkwi cały czas to we mnie, rozmawiam z nim normalnie ale wspólnych tematów wgl nie mam. Przez całe lato kiedy wolne od szkoły zawsze siedziałem w domu nic nie zwiedziłem przez całe życie nic... Rok temu zaczeły chęci aby nawiązać znajomość z dziewczynami ( uczucia me już nie wytrzymywują ) potrzebuje bliskiego przytulenia czy nawet pocałowania ( to bardziej problemy miłosne już ) mam około 190cm wzrostu, jestem chudej postury, niebieskie oczy, czarne krótkie włosy, no gorzej jest z twarzą delikatny trądzik mam ( byłem u dermatologów nic nie pomaga :C ) ale nie jest tak źle ale cóż twarz też "Bratt Pitt" nie mam. Oczekiwań też wielkich co do dziewczyn nie miałem przedewszystkim fajny charakter ( niestety według mnie jestem egoistą ponieważ delikatnie patrzę na wygląd czy dziewczyna dba o siebie chociaż sam nie wyglądam pięknie ). Wszystko jest pięknie póki nie zobaczą mej twarzy szarej z wyrazem smutnej twarzyczki... ( zaczeło się brak zainteresowań motoryzacji jak dostałem taki dupowóz jak to wszyscy nazywają go "wieśwagenem" chodź ja tak nie myślę ale jest mi przykro ). Jestem z reguły wrażliwą osobą, kocham dzieci ( one mnie też ). Już mam brak zainteresowań i nic mnie nie cieszy byle do końca życia mimo to że życie dopiero się moje zaczyna, ludzie mają ode mnie też wiele gorzej ale też i lepiej. Dobrze się uczę same czwórki i piątki mam z wszystkich przedmiotów ale nic mnie już nie cieszy jestem pustym człowiekiem bez marzeń już, starałem się z dziewczynami nawiązać mnie ( zawsze przez internet pisały do mnie i że jestem interesującą osobą... ) zaczynam być aspołeczny ( czyli zamykam się w sobie, jeszcze trochę zacznę się bać ludzi ). Nie pije ( tylko piwo raz w weekend z znajomym jedynego którego mam z podwórka znam go całe życie ), nie palę. Zaczynam coraz częściej mieć tzw. Dołki ( jak sam jestem w domu to siedzę patrzę w ściane i mi łzy lecą ), ostatnio podjałęm taką pracę co zajmuje się starszą osobą ( niby 150zł na miesiąc ale zawsze coś, każda praca nie hańbi ), nie uwierzysz czytelniku co robię za te pieniądze, wylewam pomyj ( co prowadzi mnie czasem prawie do wymiotów ), robię zakupy, od czasu do czasu posprzątam. Teraz oczekuje od dobrego sasiada który może mi załatwi prace chałupniczą którą daje mi wielka nadzieje na zmianę czegoś... Według mojego życia całe dzieciństwo mam schrzanione.... co powinno być najlepszymi wspomnieniami a tak na serio nie jest... mam psychikę zepsutą, jestem osobą nieśmiałą co zaczynam mieć problemy z poznaniem kogokolwiek... Jestem spokojna osobą, zawsze szukam rozwiązania, nigdy żadnych awantur czy bójek. Ale moje serce już pęką, mam tego dosyć, mam takie wrażenie że któregoś dnia sobie coś zrobię... wszystko przestaje mieć sens, starałem sobie znaleźć zainteresowanie ale niestety... nie mogę. Raz byłem u psychologa w szkole bo pytał się czy coś się dzieje, ja powiedziałem że nic ( jestem zamkniętym już w sobie chłopakiem dla którego mój móżdzek myśli że nie ma nadziei ). Zaczynam się poddawać, już mam dosyć... założę się, że ta od sąsiada nie wypali ta praca chałupnicza mimo to że jestem ambitny, staram się zawsze na czas wszystko robić, jestem dobrym przyjacielem który potrafi dochować tajemnicy miałem koleżankę w której się zauroczyłem, była to mojego znajomego dziewczyna po pewnym czasie wyznałem jej to że się zauroczyłem ale wiedziałem że nic z tego nie będzie ( wolałem jej szczęścia i znajomego ponieważ widziałem ich szczęśliwych a sam się krzywdziłem ), przez to zostałem jej przyjacielem rozmawialiśmy o wszystkim, tajemnice. Ale pewnym czasem jej chłopak zaczał mnie wykorzystywać czyli wysługiwać się a to czy mogę mu zrobić komputer, pojechac z nim gdzieś a że mam charakter pomocny i chciałbym pomóc wszystkim to się godziłem na to. Co się okazało potem jak robiłem komputer został zalogowany na fb ( wiem że nie powinienem jego wiad. z dziewczyną czytać, ale potym dowiedziałem się, że ona zaczeła mówić wszystkie moje sekrety jemu ), więc w trymiga zakończyłem znajomość bez podania powodów. Brak chęci do kontynuowania walki, od samego roku mam same pechy cały czas pod górkę, nic się nie powodzi. Mam takie wrażenie że cały świat jest przeciwko mnie. :( Co mam zrobić? już nie mogę tak dłużej...

Odnośnik do komentarza

Witaj. Miło poznać takiego wartościowego chlopaka jak Ty.

Czemu sie tak wszystkim wokół przejmujesz? Powinieneś sie co prawda przejmować , ale tylko wlasnym zdrowiem, żeby ta astma dalej się nie rozwinęla.
Nie denerwuj się, ze Twoi rówieśnicy mieli lepiej od Ciebie. Jak widać na Twoim przykladzie trudności tylko człowieka hartuja i wykształciły w Tobie silny charakter.

Po skończonej szkole będziesz technikiem informatykiem i możesz na tym poprzestać, albo dalej sie uczyć. Ja radziłabym sie dalej uczyć, ponieważ informatycy z wyższym wyksztalceniem maja większe szanse na interesująca pracę i to częstokroć dobrze platną. Ponadto jest szansa zatrudnienia zarówno w Polsce jak i za granicą. Tylko nie zapomnij o nauce języków , w szczególności pewnie angielskiego. Jesli Cie martwi brak pieniędzy to na studiach są systemy stypendialne i mozna się starac o stypendium. Ponadto można z czasem dorabiać sobie już nie tylko przy pracy chalupniczej, ale przy zdalnej np. być moderatorem na forach, lub projektantem stron internetowych.

Nie denerwuj się, ze trafił Ci sie nie taki samochód jak Ci sie marzył. Jeszcze trochę pouczysz sie i potem popracujesz i sobie sam sprawisz coś bardziej dla Ciebie odpowiedniego. Moj św.pamięci Tatuś zawsze mówił:"Nieważne jaki woż, byle d...wiózl". Może troszkę prostackie, ale jakże prawdziwe.

Rozumiem, że marzysz o znajomości z dziewczyną, to przeciez w Twoim wieku naturalne. Na pewno z czasem jakąś wypatrzysz. Przykre, ze Twoja koleżanka, którą traktowałes bardzo po przyjacielsku,wasze wspólne rozmowy przekazywala dalej. Mam nadzieję, że juz to przebolaleś i nie to Cie dołuje. Przyjmij, ze dostałes nauczkę na cale długie jeszcze życie.Trzeba zawsze w przyszlości zakładać,że jak zwierzasz się z jakichkolwiek problemów jednemu z pary to drugie niestety może znac wszystkie aspekty tych rozmów. Niestety celuja w tym dziewczyny, bo chlopakom jak znają nawet tajemnice kumpla, to nie chce im sie opowiadać dalej tego, nawet swojej dziewczynie. Dziewczyny jednak zazwyczaj bywaja w tej kwestii gadatliwe, choć nie zawsze tak jest, ale zawsze jest niebezpieczeństwo, ze jak o czymś wie jedna polówka to i druga może to wiedzieć. Prawdziwe jest to stwierdzenie w młodości i na starość, niestety.

Zaimponowaleś mi ogromnie to pracą przy opiece nad starszą osobą. I wbrew pozorom nie to jest najtrudniejsze, że musisz wylewać czasem nieczystości, choć i to nie jest łatwe. Trudno jest psychicznie wykonywać taką pracę. Trzeba dużo mieć taktu i cierpliwości, żeby umiec chodzić wokól starszej, schorowanej osoby. Ponadto niedolęznośc jest bardzo przygnębiajaca. To bardzo, ale to bardzo potrafi obciążac psychikę. Naprawdę, bardzo Cie podziwiam, że sprawdzasz się w takiej roli.

Mam nadzieję,ze to chwilowe takie jakby zalamanie. Niepokojąco brzmi, jak piszesz, ze czasem siedzisz w pokoju i łzy same Ci po policzkach lecą. Potrzebne Ci są kontakty z rówieśnikami, jeśli masz indywidualne nauczanie to faktycznie mało masz okazji do poznawania ludzi. Niemniej jednak od ludzi nie trzeba uciekac, tylko sie do nich w ramach wolnego czasu garnąć.Mam nadzieję, ze nie jesteś przeciążony tą trudną pracą. Może jednak na skutek przeciążenia jesteś tak zdekoncentrowany i placzący.
Jesliby Ci nic z tym poplakiwaniem nie przechodziło lub jesliby sie nasiliły jakies niepokojące objawy, to jeśli nie chcesz sie obnażać przed szkolnym pedagogiem to na mieście poszukaj psychologa.

Bardzo Cię serdecznie pozdrawiam i myślę, że jeszcze duzo dobrego Cię spotka, bo jesteś bardzo madry i pracowity. Wyznacz sobie cel (np.matura, studia) i dąż do niego z taką wytrwalościa jaką tylko Ty posiadasz.

Odnośnik do komentarza

Ciągle zachowujesz się jak mały chłopczyk, który zrobił coś dobrze i nie może doczekać się pochwały od ojca.
Nie doczekasz się, więc nie marnuj czasu na użalanie się.
Jesteś już dorosły, osiągnąłeś sporo, więc pochwał siebie sam, doceń siebie. Zacznij cenić to, co ci się udało, jakim jesteś człowiekiem.
Czy wszystko to robisz dla Tatusia?
A tak się zachowujesz.
Przecież robisz to dla siebie, dla własnej przyszłości, dla lepszego jutra.
Doceń też mamę i jej starania. Podziękuj jej, zamiast zadręczać się nieudacznikiem, jakim jest twój ojciec.
Staraj się dla siebie, nie dla taty. On się nie zmieni.
Zacznij wierzyć w siebie, w to, że dostaniesz dobrą pracę. Zacznij coś działać w tym kierunku. Może dasz jakieś ogłoszenie, że naprawiasz komputery? Może uda ci się znaleźć paru chętnych?
Staraj się myśleć o tym, wierzyć w to, a coraz łatwiej będzie ci się żyło.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...