Skocz do zawartości
Forum

Choroba duszy czy ciała?


Gość qwfrg

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem osobą, która dość sporo przeszła w życiu. Przez lata odbiegałam od norm estetycznych (tzw. "gruba beka", "potwór z bagien"), na dodatek po raz pierwszy dowiedziałam się, że potencjalnie jestem gorsza od innych w przedszkolu, gdy musiałam z płaczem sprzątać zabawki po innych dzieciach. Owszem, w okresie dojrzewania miewałam wahania nastroju, ponieważ nigdy nie udało znaleźć mi się przyjaciela lub osoby, z którą nawiązałabym bliską relację, to naprawdę bywa trudne, jak się jest brzydkim i nie potrafi się o siebie zadbać. Na szczęście, pochłaniałam książki, co pozwoliło mi na realną ocenę rzeczywistości.
W swoim życiu miałam jeden poważny kryzys - próbowano przypiąć mi łatkę osoby chorej psychicznie, bo miałabym być satanistką ze względu na ubieranie się na czarno i ciemne włosy (absurd na absurdami, ale polska szkoła nie jest łaskawą dla ateistów). Pewien człowiek, którego nie nazywałabym wychowawcą (problemu alkoholowego nie przelewa się na uczniów, prawda?), starał się mnie zniszczyć, ponieważ popadłam w konflikt z jego ulubieńcem. Niestety, udało się to, ponieważ w tym samym okresie borykałam się z niepewnością seksualną, wywołaną nieprzyjemną sytuacją utraty dziewictwa.Przed samą maturą, przez dwa, trzy tygodnie siedziałam w pokoju i patrzyłam w sufit. Długi czas bałam się mężczyzn, dlatego wpadłam w towarzystwo homoseksualne. Wydawało mi się, że jestem aseksualna, choć zdarzało się, iż przekonywałam się do bycia lesbijką.
Przez rok byłam w związku z kobietą, którą zostawiłam, gdy okazało się, że jednak jestem heteroseksualna, a podświadomie szukałam wsparcia w walce o tożsamość seksualną. Owszem, miałam wyrzuty sumienia, ale nie potrafiłam tego wyjaśnić naprawdę wrażliwej istocie, której zawdzięczam to, że żyję. Nie potrafiąc zaakceptować siebie, piłam, a po alkoholu pojawiały się myśli samobójcze, okaleczenia.
Po zakończeniu związku, zaczęłam kolejny kierunek studiów, zdarzyła się jakaś pierwsza miłość, którą dość ciężko przeżyłam, bo zadurzyłam się w osobie inteligentnej, aczkolwiek prowadzącej anarchistyczny tryb życia - nic przyszłościowego.
Długi czas nie byłam gotowa na związek, dlatego intensywnie studiowałam, uczyłam się języków obcych etc. Wszystko było pięknie do momentu, gdy zaczęły się moje biurokratyczne problemy na uczelni i osłabienie odporności (mam tendencję do bardzo niskiego poziomu żelaza w organizmie). Wtedy pojawił się etap rezygnacji z intensywnego studiowania, co zastąpiły trzy, cztery piwka dziennie, wypijane we własnym pokoju.
Na szczęście, została wyciągnięta do mnie ręka. Związałam się z kolegą ze studiów. Przetrwało to dziewięć miesięcy - zaczęło się psuć, gdy okazało się, że źle reaguję na alkohol - tylko po nim miałam myśli samobójcze i robiłam rzeczy, których nie pamiętałam. Do tej pory jest mi głupio, że osoba niepełnosprawna musiała ściągać mnie z parapetu.
Po przykrej sytuacji po alkoholu udałam się do jakiejś znanej psychoterapeutki, ażeby ratować związek. Zapłaciłam 100 zł, niczego się nie dowiedziałam - okazało się, że rodzice musieliby wiedzieć o spotkaniach, bo nie byłam wtedy formalnie zatrudniona. Zero konkretów.
Związek mimo wszystko się zakończył, bo chłopak zaczął przejawiać osobowość narcystyczną - jako artysta potrzebował dziewczyny jedynie do spełniania własnych potrzeb, do czego przyznał się dopiero, jak postanowiłam zerwać.
Dzień później zdecydowałam się dać szansę osobie, która odezwała się do mnie po latach. Nie znaliśmy się za dobrze, długo się docieraliśmy. Nie byłam przekonana do tej relacji, nawet zdarzyła mi się przyjacielska przysługa z pierwszym partnerem, ale w końcu udało nam się zrozumieć własne doświadczenia życiowe.
Zależy mi na aktualnym chłopaku, choć wiem, że ma za sobą trudne przeżycia i, niestety, leczy depresję. Ostatnio miewam kilkugodzinne obniżenia nastroju połączone z myślami samobójczymi. Sądzę, że to może być kwestia nieprzyzwyczajenia do jednoczesnej pracy i studiowania na dwóch kierunkach, bo jednak nie mam zbyt wiele czasu dla siebie. Boję się tych napadów samoagresji, choć nie występują one bez powodu - wynikają z niepowodzeń naukowych.
Już było tak pięknie i znów muszę borykać się z jakimiś wahaniami nastroju. Czy to może być wynik niewłaściwej diety? Stresu?

Odnośnik do komentarza

Witam!

Nie sądzę, aby Twoje problemy, które trwają już od dość dawna, bo już od lat młodzieńczych, były wynikiem braku żelaza, stresu czy nieodpowiedniej diety. Owszem, stres upośledza odporność, a to z kolei może przekładać się na inne problemy natury emocjonalnej, ale uważam, że to nie jedyny powód Twojego kiepskiego samopoczucia, wahań nastroju i problemów z tożsamością. Sugerowałabym konsultację u psychologa, chociażby w akademickiej przychodni zdrowia psychicznego, by móc postawić diagnozę i wdrożyć odpowiednie leczenie, jeśli te okaże się konieczne. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...