Skocz do zawartości
Forum

Nie mam ochoty poznawać ludzi


Gość Jakmamtozmienićcozro

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Jakmamtozmienićcozro

Mam taki problem, że zauważyłam u siebie takie coś, że nie mam kompletnie ochoty poznawać ludzi. Problem jest taki, że jestem samotna, sama, nie mam nawet jednej koleżanki i w sumie to chciałabym ją niby mieć, pogadać z kims czasem, pójść gdzieś czy coś.. Ale z drugiej strony po prostu nie mam ochoty nikogo poznawać. Zaczęłam teraz studia i po prostu już czuję, że będe się alienować od wszystkich. Nie mam ochoty gadać, uśmiechać się, żartować. Po prostu nie mam siły, nie mam chęci. I broń boże nie jest tak, że ja ludzi nie lubie czy że mam coś do nich czy coś takiego, nie. Ja wszystkich zawsze lubię, cenie, do nikogo nic nie mam.. Tylko po prostu czuję się taka zmęczona. Do tego nikogo nie mam, kompletnie wiecie nawet jednej koleżanki, więc wychodzę na kompletną frajerkę, dno i zero społeczne. Bo jak to o mnie świadczy, skoro nie mam nawet 1 osoby - no jak?, że jestem tak beznadziejną osobą, że mam tak do kitu charakter ,że nikt się nie chce ze mną kolegować. Tak to wygląda. Do tego ktoś tam z rodziny pyta "I jak tam ludzie na studiach fajni?" czyli to mniej więcej znaczy "znalazłaś już w końcu jakichś przyjaciół?" .. No.. Wstyd mi za to z jednej strony i nawet chciałabym mieć chociaż jakąś jedną osobę, żeby mieć święty spokój i nie wychodzić na taką frajerkę.. A poza tym na studiach to większość osób zna się z liceum, oni tam chodzą parami czy grupami na studia.. Nie mówcie, że nie. Słyszałam, widziałam i wiem.. Nie wszyscy wiadomo, ale niektórzy..W grupie do ktorej należe też już dziewczyny się pogrupowały, bo większośc zna się z liceum. Do tego mi się po prostu nie chce zawierać tych powierzchownych relacji! Nie chce mi się. Przecież i tak wiem, że to na głębszy poziom relacji nie przejdzie bo ja takich relacji po prostu nie umiem zawierać. Ale to nawet nie o to chodzi.. Chodzi o to, że jak przychodzi do pójścia do ludzi, do siedzenia z nimi to ja robie się taka zmęczona, nie chce mi się nawet buzi otwierać.. Po prostu jakby nie mam siły. Strasznie trudno jest mi się zmusić do tego, wręcz już nie umiem nawet. Nie wiem co mam zrobić. Bo jakąś osobę muszę mieć na tych studiach, żeby się coś dowiedzieć albo coś.. Wszyscy mówią, że studia taki fajny okres, tyle ludzi można poznać blablabla.. A dla mnie to katorga. Bo ja chce tylko posiedzieć te godziny i iść do domu.. Nie chce być taką samotniczką, ale nie wiem jak mam się "otworzyć", nie wiem jak mam się zmusić, żeby zacząć coś gadać do kogokolwiek.. jak mam przzwycięzyć to zmęczenie fizyczne czy psychiczne już nie wiem .. Pomocy!

Odnośnik do komentarza

Z tego co piszesz to moze sie wydawac,ze masz depresje.. Co Cie tak przytlacza,czym sie przejmujesz?? ?Jest cos takiego? Bo to musi miec jakies podłoze dla Twojej obojetności i tego ze nawet Ci sie nie chce.

Po drugie to cały czas piszesz jaka to Ty nie jestes niemalże "beznadziejna"...nie pisz tak,nie doluj sie sama. I wiesz niewazne jest czy Ty potrafisz zawierac znajomosci i potem brnac w glebsze relacje... to bardzo czesto samo wychodzi jakos tak,ze kogos poznajemy a potem nagle jest przyjazn lub nawet cos wiecej. Ja uważam,ze czasem wystarczy byc tylko otwartą na innych ludzi a czasem juz nie. Duzo zalezy tez od tamtych ludzi czy tez nie beda sie alienowac.

"Bo ja chce tylko posiedzieć te godziny i iść do domu."

Wiesz , jak zaczynalam studia mialam identyczne podejscie ,chyba dlatego ze nikogo tam nie znalam. Predzej czy pozniej to staje sie nie do wytrzymania.... nie da sie po prostu wysiedziec... Czasem mam tak nudny albo ciezki dzien ze gdyby wlasnie nie znajomi z ktrorymi na okienkach spedzamy świetnie czas to bym tam chyba nie wytrzymala psychicznie.

"Nie chce być taką samotniczką, ale nie wiem jak mam się "otworzyć", nie wiem jak mam się zmusić, żeby zacząć coś gadać do kogokolwiek."

Czyli z jednej strony troche chcesz ale z drugiej nie potrafisz nic z tym zrobic. Błędne kolo. Odwaz sie pewnego dnia stawiajac wszystko na jedną karte. Co Ci szkodzi zagadac na byle jaki temat do jakiejs dziewczyny? Jak okaze sie niesympatyczna to inna...
Poza tym te studia tez nie dadza Ci mozliwosci do wiecznego bycia samotnym, bo beda prezentacje, jakies grupowe projekty i bedziesz musisala z kimś gadac i wspolpracowac.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
Gość Jakmamtozmienićcozro

Dzięki za odpisanie.
Co mnie przytłacza? Nie wiem nawet.. Chyba wszystko. Całe życie. Jest mi smutno. Nawet jak mam tą depresje to ona nie chce odejść. A ja nie wiem jak mam sobie z tym poradzić.. I teraz też nawet jeśli poznałam jakieś tam dziewczyny na studiach, bardzo miłe, fajne, pożyczają rzeczy do skserowania.. to co z tego? Mi się i tak nie chce gadac. Nie chce mi się. Najgorsze jest to, że ja nie wiem co się ze mną dzieje znowu.. Muszę się bardzo powstrzymywać , żeby się nie rozpłakać. Bardzo. Nie wiem nawet dlaczego, bo przecież niby kogoś tam już znam, na razie spotkania są głównie organizacyjne, wiem gdzie co jest i tak dalej.. Więc czemu ciągle chce mi się płakać? Chociaż nie wiem co z legitymacja, nie wiem gdzie mam płacić..Może jak się przyzwyczaję to mi przejdzie.. Może. Na razie to jest jakaś masakra, bo np teraz opuściłam zajęcia bo nie byłam w stanie pójść, bo zaczęłam wyć i już nie wróciłam, pojechałam do domu.. Także opuściłam wf, więc będe się teraz stresować, że mnie wyrzucą, bo nie wiem co i jak..Jak tak dalej pójdzie to znowu będe opuszczać zajęcia i mnie wyrzucą .. Do tego przytłacza mnie to co oni mówią, jak straszą co będzie, co trzeba zrobić.. Dla mnie to już jest nie do przejścia jakby.. A zresztą teraz czuję , że mam wszystko i wszystkich gdzieś i chciałabym tylko się położyć i zasnąć i mieć swięty spokój i nie czuć tego strachu, presji, samotności..

Odnośnik do komentarza

Słuchaj poszlas na studia,wlasciwie juz na nich jestes wiec to bylo juz z samego faktu przejaw tego,ze jednak COŚ CI SIE CHCE.
Skoro znasz juz kogos to szkoda byloby to stracic bo nei chce ci sie gadac... zwlaszcza ze bedziesz chora i notatki do ksero od kogos sie przydadza...wiem co mowie,uwierz.

Z tym pplaczem to tez nie wiem o co chodzi?Dlaczego placzesz?Boisz sie tych studiów?Moze poszlabys do psychologa pogadac skoro nie masz z kim? Co?

Za legitke i indeks placi sie napoczatku studiow czesto przelewem. Nie placilas jeszcze? Po jakiekolwiek info idz do dziekanatu swojego.

I chodz na zajecia...pokaz sie od dobrej strony ze nie opuszczasz z byle jakiego powodu. Na studiach patrza na obecnosci.Ja np. mialam taki wf i babke,ze musialam miec 100% frekwencji na zajeciach bo inaczej by mi nie zaliczyla semestru z przedmiotu...masakra to byla.

Skoro czujesz,ze masz wszystko gdzies to masz depresje. Moze serio idz do tego psychologa? To powinno Ci pomoc bo szkoda zycia na depresje i zamartwianie.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...