Skocz do zawartości
Forum

Czy to nerwica?


Rekomendowane odpowiedzi

Będę wdzięczna za wskazówki, opinie i uwagi.
Postaram się pokrótce przedstawić problem mojego narzeczonego i okoliczności, które wydają mi się istotne.
Ma 34 lata, jest jedynakiem, do tego roku mieszkał z matką i ojcem (wykańcza mieszkanie, na które wcześnie przez kilka lat składał pieniądze),
Matka jest osobą, w moim odczuciu, niestabilną emocjonalnie, robi awantury bez powodu, uznaje mnie za największe zło, nie pozwala mi przychodzić do swojego mieszkania z narzeczonym, obraża mnie w kłótniach ze swoim synem. Jak dzwoni do mojego narzeczonego, to jest agresywna, wmawia mu, że go zostawię, że ona widzi, że on nie jest ze mną szczęśliwy itd. Mój narzeczony się jej boi.

Ojciec - nieobecny, uciekający z domu w różne prace, podobno w przeszłości miał problem alkoholowy i wszczynał awantury podczas których mój narzeczony stawał w obronie swojej matki. Ogólnie teraz wydaje się całkiem miłym starszym człowiekiem.

Mój narzeczony ma problemy z samooceną, jak coś pójdzie nie tak, to mówi, że jest do niczego, że jest beznadziejny, potrafi nawet płakać, po czym po pewnym czasie (do kilku godzin) dochodzi do wniosku, że jednak da sobie radę, że nie jest tak źle. Moim zdaniem ma duże wahania nastrojów. Jest bardzo wrażliwy. Z drugiej strony często się złości. Często po fazie takiego "załamania" jest nerwowy i potrafi być niemiły. Ma natręctwa.
Jest przy tym wszystkim bardzo opiekuńczy, potrafi planować, ogarnąć sytuację, jest pomocny. Wychowuję sama córkę i bardzo mi w tym pomaga, angażuje się.
Mam wrażenie, że chciałby mieć wszystko pod kontrolą, również mnie. Często się obraża, w większości o głupoty. Twierdzi, że wszystko go denerwuje.

Po pewnym czasie przyznał się, że mówi do siebie w domu (u rodziców jak mieszkał) lub na dworze. Mówi, że nie jest w stanie nad tym zapanować i kontrolować, co bardzo go dołuje. Mówi do siebie jak jest zły, coś go zdenerwuje np. pokłóci się z matką albo w pracy coś mu nie idzie. Ostatnio widziałam to mówienie do siebie, co mnie mocno przestraszyło, gdyż był bardzo zły, mówił głośno a był na ulicy, co prawda był to późny wieczór ale nadal było to na ulicy, trochę gestykulował przy tym.
Ma problem z kłamaniem, zwłaszcza w kwestii mówienia do siebie, jak go przycisnę to mówi prawdę.
Mój narzeczony ma też ogromny problem z mówieniem o sobie, o swoich uczuciach, twierdzi, że nie potrafi o tym mówić. Jak jest zestresowany i smutny, to twierdzi, że nic nie czuje wtedy. Powiedział też (wyciągnęłam to z niego), że mówi do siebie o rzeczach, o których nie odważyłby się powiedzieć osobie, która go zdenerwuje. W szczególności jeśli chodzi o matkę.

Z objawów fizycznych, to dwukrotnie w ostatnim czasie zdarzyły mu się trwające kilka dni następujące objawy: wymioty (wymioty jedynie jeden dzień), bóle głowy, zawroty głowy. Te napady zdarzały się znienacka, w sytuacjach nie stresowych. Na co dzień bardzo trzęsą mu się ręce, zwłaszcza jak się zestresuje, po dużym stresie boli go głowa.
Miał zrobiony rezonans, z którego nic nie wynikło.
Teraz idzie do neurologów (był u dwóch) i każdy z nich twierdzi, ze jeśli z rezonansu nic nie wyniknie, to oznacza, że to wszystko powyższe oznacza nerwicę.

Wybaczcie, jeśli opisałam to trochę nieskładnie ale sama się tym wszystkim mocno denerwuję. Zwłaszcza tym mówieniem do siebie w złości i z takimi nerwami i że nad tym nie panuje. Mówi, że to trwa już kilka lat, ale początkowo mówił tylko w domu, później zaczął na dworze. Twierdzi, że zawsze stara się mówić, gdy nikogo nie ma na ulicy, ale nie zawsze się to udaje.

Chciałabym się dowiedzieć, czy ktoś kiedyś spotkał się z podobnymi objawami u kogoś. Czy powyższe wskazuje na objawy nerwicy? Czy może czegoś innego?
Czy farmakologia wystarczy? Jeśli tak, to czy leki uspokajające będą wystarczające?
Będę wdzięczna za wszelkie uwagi.

Odnośnik do komentarza

Mój mąż miał identycznie. ciężkie dzieciństwo, nieleczona nerwica doprowadziła do lęku przed wychodzeniem z domu, przed ludźmi, niestabilne zachowanie emocjnalne. Trzęsły mu się ręce, popadł w końcu w alkoholizm. Proponuje pomóc narzeczonemu, wybrać się z nim do psychiatry i psychologa. Jesli go kochasz wspieraj go, staraj się z nim nie kłócić.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję bardzo za odpowiedź. Sama siebie nie uznaję za osobę wybitnie silną ale w porównaniu z nim, to jestem wręcz herosem. Aczkolwiek miewam czasem tak, że nie wytrzymuję tych jego zachowań i się z nim kłócę, chociaż wiem, że to droga donikąd. Bardzo się staram go wspierać. Dzisiaj idzie do neurologa po leki na uspokojenie. Jutro jedziemy do neurologa i psychiatry w jednym. Chcemy mieć od razu porównanie podejścia dwóch lekarzy.
A jak teraz wygląda sytuacja z Twoim mężem?

Odnośnik do komentarza

Przeczytaj sobie o zaburzeniach bordeline. Może Twój narzeczony ma takie zaburzenia. Mój mąż takowe miał tyle, że u niego górę wziął alkoholizm, z którego nie mógł się wydostać. Próbowałam ratowac małżeństwo prawie 4 lata i mi sie nie udało, bierzemy rozwód. U mojego męża największym problemem była ciągła zmiana pracy, niestabilnośc finansowa, popdalismy w problemy finansowe. On był w stosunku do tego bardzo obojętny, mówił, że jakoś to będzie. Do tego był chorobliwie, ale to naprawdę chorobliwe zazdrosny. nie mogłam wyjść nawet z siostrą na kawę, bo od razu była awantura. Przed róznymi uroczystościami rodzinnymi robił wszystko, aby na nią nie iść, zwykle specjalnie się ze mną o coś kłócił. Przechodził ze skrajności w skrajność-z jednej strony chciał zbudowac idealne małżeństwo, często mówił, że mnie kocha i nie wyobraża sobie życia beze mnie, ale z drugiej strony sam to niszczył swoją chorą zaborczością, awanturami...Do domu z pracy wracałam jak na ścięcie. Mój mąż niestety był oporny na jakiekolwiek leczenie psychiatryczne. Ale skoro Twój SAM CHCE SOBIE POMÓC (bo to nie tobie powinno najbardziej na tym przecież zależeć) to pomagaj mu w tym. Leki na uspokojenie napewno go wyciszą, staraj się też nie kłócić sie teraz nim, bo to tylko będzie pogarszac sytuację. Lepiej olać jego docinki, lub poprostu się do niego usmiechać gdy tak móiw. Ja tak robiłam i to zawsze teoche rozładowywało sytuację. daj znać jak było u neurologa. i wspomnij mu o tym, że podejrzewasz u narzeczonego zaburzenia bordeline.

Odnośnik do komentarza

Mój narzeczony też jest zazdrosny, ale nie robi mi awantur.
Poczytałam o borderline wnikliwie i raczej mój narzeczony nie ma tych cech. On jest raczej po prostu z natury obrażalski ale szybko mu przechodzi.
Jest już po dwóch neurologach, każdy twierdzi, że to nerwica. Dostał lek na uspokojenie i wczoraj wziął pierwszą tabletkę. Zobaczymy, co będzie dalej.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...