Skocz do zawartości
Forum

Pokonać siebie, czyli co mi dolega, jak się ratować


Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie,

kiedyś byłam normalną zadowoloną z życia osobą, którą odnosiła sukcesy, była lubiana. Później po pierwszym poważnym zawodzie miłosnym w wieku 18-19 lat popadłam w jakiś dołek emocjonalny, jeśli nie depresje, która mam wrażenie do dnia dzisiejszego ciągnie się za mną. W czasie kiedy pogorszył się znacznie mój nastrój udałam się do psychologa, który pracował nad poczuciem mojej wartości (bez skutku pozytywnego) , skierował mnie także do psychiatry, który nie potrafił powiedzieć co mi jest, gdyż twierdził,że to raczej nie jest depresja - przepisał mi jakieś leki, które odstawiłam po tygodniu czasu, gdyż czułam się po nich jeszcze gorzej, następnie udałam się do neurologa, który stwierdził, że to może być nerwica - dostałam tabletki po których spałam całe dnie, aż w końcu je odstawiłam. Niestety nie miałam zbyt łatwego emocjonalnie dzieciństwa mimo faktu, iż moja rodzina jest zupełnie normalna - zawsze byłam traktowana jako to gorsze dziecko, nikt nie liczył się nigdy z moim zdaniem, nawet własna matka na mnie krzyczała na każdym kroku za wszystko, często agresywnie się zachowywała szarpiąc w sumie za nic. Pozornie byłam bardzo radosną osobą, ale teraz z perspektywy czasu wiem, że to była przykrywka pod którą ukrywałam się przed bólem nieważności, często czułam się wyrzutkiem, taka niechciana.

Gdy byłam dorosła poznałam mężczyznę z którym weszłam w głęboką więź, niestety miał na mnie bardzo zły wpływ, wciągnął mnie w alkohol, narkotyki, imprezy - robiłam wszystko wbrew sobie, ale robiłam to chyba po to, aby być akceptowana, gdyż czułam się przez swoją spokojną naturę odrzucona przez środowisko, rówieśników - czułam się gorsza, bo nie chodziłam na imprezy, nie piłam, nie miałam wielu znajomych jak reszta. Chciałam się więc "wybić". I tu zaczął się mój koszmar... zaczęłam pić na umór, gdyż wtedy czułam się lepiej w towarzystwie, nie miałam żadnych barier w nawiązywaniu kontaktów itp. Czułam się wtedy po prostu swobodnie. Straciłam przez to wielu przyjaciół, znajomych, rodzinę, szacunek swój i innych ludzi. Czuję się przez tamte błędy najgorsza. Mam wrażenie, że cały świat za to wytyka mnie palcami i śmieje się ze mnie. Nie potrafię sobie poradzić z tym uczuciem. Będąc z tym mężczyzną było między nami wiele agresji - niejednokrotnie mnie uderzył, ja jego również. Przestałam kompletnie panować nad emocjami, stałam się agresywna i postępowało to coraz bardziej. Wybuchowość sięgała momentami zenitu. Popadałam w straszne dołki emocjonalne. Nic mi się nie chciało , stroniłam od ludzi. Szukałam pomocy, ulgi w cierpieniu jednakże nie byłam w stanie sobie pomóc kompletnie. Czytałam różne artykuły, poradniki specjalistyczne, rozmawiałam z różnymi ludźmi, szukałam zrozumienia poprzez wiarę oraz inne techniki, które były przeciwne wierze. Niestety nie znalazłam nigdzie ulgi.
Teraz nie jestem z tym człowiekiem już od dłuższego czasu, prawie 2 lata. Moje życie powraca na lepsze tory, jednakże są kwestie z którymi kompletnie sobie nie radzę nadal:
-czuje się gorsza, nie chce mi się rozmawiać, nie dbam często o siebie, bo mi się nie chce.
-wybucham złością, unoszę się w sekundę kiedy z kimś rozmawiam i nie jest coś po mojej myśli.
-miewam nastrój dobry a za chwilę popadam w chandrę kiedy mam jakieś ponure myśli.
-czuję się nic nie warta, mam wrażenie, że nic nie osiągnęłam mimo, że mam pracę, skończyłam dobre studia.
-wstydzę się siebie, nie potrafię być otwarta i cieszyć się życiem, często czuję bezsens i to skrajnie.
-nie potrafię szanować ludzi, nie dbam o kontakty, przyjaźnie, często stronię, bo tak jest mi wygodniej i bezpieczniej.
-czuje wewnętrzną złość jeśli nie agresję, często odpyskuje i unoszę się bez powodu, odpowiadam bardzo impulsywnie.
-nie potrafię wybaczyć sobie błędów z przeszłości, czuje się przez to nic nie warta.

Czuje się przez te wahania nastrojów jak jakaś psychiczna - może nawet psychopatka. Zmieniają mi się z chwili na chwile, ciągle zmieniam zdanie. Pragnę osiągnąć spokój wewnętrzny, bo już dłużej tak nie wytrzymam...

Bardzo proszę o wskazówki jak mogę sobie pomóc.

Odnośnik do komentarza

Bez psychiatry i psychologa się nie obejdzie. Niepotrzebnie przestałaś kiedyś brak leki, niestety ale na początku ich zażywania mają one fatalne skutki uboczne, człowiek może się źle czuć, ale pierwsze efekty poprawy widac juz po 2 tygodniach. Skutki uboczne samoistnie mijają. Idź do lekarza, powiedz co kiedyś lekarz ci przepisał i jak się po nich czułaś. Zapewne masz depresję i nerwicę, a to nieleczone tylko się będzie pogłębiać. Leki i psychoterapia naprawde pomagają. Wiem bo sama się tak leczę.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...