Skocz do zawartości
Forum

brak chęci do życia.


Gość ilianka.

Rekomendowane odpowiedzi

To znowu ja. z moją banalną historią miłosną, która niestety wypala mnie psychicznie...

Wiem że to może głupie, ale z powodu niespełnionej miłości nie mam już siły do życia, bo jak mam żyć bez swojego kawałka szczęścia?...
Przestaje się dla mnie liczyć to ze mam pracę którą lubię, pieniądze na życie, ze sobie dobrze radzę, sama się utrzymuję i jestem zaradna. Ale myślę sobie po co mi to wszystko, po co wiecznie walczę o pracę pieniądze utrzymanie siebie jak nie mam przy sobie nikogo bliskiego tego jednego, który sprawia ze świat jest piękniejszy... bez niego czuję się nikomu niepotrzebna i czuję ze to co robię w zyciu nic mi nie daje... Chodzę do pracy, wracam, jem śpię i po co to? staram się dbać o siebie, zdrowo jeść, ładnie wyglądać spotykać się z ludźmi. Ale to są wszystko są dobra materialne, a ja mam potrzebę bliskości i poczucia bycia kochaną. Rodzina też mi tego nie daje.

Przestaje mi zależeć na zyciu, bo co mam za życie? pracę? a po pracy nie mam bratniej duszy która odbiera na tych samych falach co ja i w podobny sposób do mnie spędza swój czas. On taki był/ jest.... A ja nie chcę nikogo innego, nie cieszą mnie spotkania ze znajomymi, randki, bo tylko przy nim jestem radosna... Robię wszystko zeby wypełnić jakoś swój czas wolny, ale ja nie chcę go wypychać byle czym i nie chcę tracić go juz więcej na siedzeniu samej i myśleniu o tym ze nie ma przy mnie tego na którym mi zależy.

Zaczęło się to dwa lata temu. od początku zaiskrzyło miedzy nami. Cudowne spotkania, romantyczne wieczoy, ale takie całkiem zwyczajne. Z nim siedziałam na ławce w parku i czułam ze czas płynie inaczej. Lepiej, piękniej i po prostu przyjemniej.. Byłam uśmiechnięta jak nigdy dotąd i po prostu szczęśliwa. Sprawiał że czułam się wyróżniona, ważna i kobieca. Dzięki niemu świat był po prostu piękniejszy. Cieszyłam się z drobnostek i z tego ze był. Problem w tym ze pojawił się znienacka a ja byłam wtedy w związku. On o tym wiedział i nasze spotkania były zawsze trochę zakazane. Nie umiałam podjąć decyzji o rozstaniu on czekał... Do czasu aż znalazł sobie inną dziewczynę, na pocieszenie. Spotykał się ze mną po kryjomu cały ten ich związek. Teraz są juz 2 lata razem a on ciągle na nią narzeka, mówi ze nie wie w którym momencie zaczął z nią być i ze przy niej łapie depresje. Ale nie umie jej zostawić, lub nie chce (nie wiem). A ja nei umiem nic zrobić zeby go do siebie przyciągnąć i tak patrzę z boku na to wszystko i mnie to rani.

Już próbowałam wszystkiego. Spotykać się z nim, zerwać kontakt, wyrzucałam jego nr z telefonu zeby nie pisać, nie dzownić... Ale bez niego jest jeszcze gorzej... Bo mi go po prostu brakuje, tak na co dzień. Wykonując jakąś czynnoć ciągle myślę o nim (np ze z nim na weselu bawiłabym się lepiej niż sama, ze urlop z nim byłby przyjemniejszy, ze gdyby ze mna mieszkał byłoby tak fajnie itp)

Największy problem jest w tym ze kiedy się z nim spotkam on nigdy nie powie mi że jestem mu obojętna, wręcz przeciwnie! Mówi mi ze ze mną cudownie mu płynie czas, że nawet na urlopie tak nie odpoczął jak na spotkaniu ze mną. Ze kiedyś powiedział swojej dziewczynie ze gdyby z nią nie był to byłby ze mną. Okazuje mi troskę, szacunek i mówi do mnie zdrobnieniem które od zawsze lubiłam i ja widzę że to jest szczere!! Gdyby nie było odeszłabym, bo nie jestem głupia i wiem kiedy się wycofać. I gdyby mu nie zależało, to nie chciałby się ze mną spotkać, zostawiłby to całkiem i byłby z nią. Ale tak nie jest i często sam inicjuje kontakt, chyba ze powiem mu zeby się nie odzywał, to milczy...
Mam wrażenie ze co mu kobieta powie to on to robi wg jej zycznia. I nie ważne czy to jestem ja czy ona. Tylko jakoś ona ma na niego większy wpływ... Jest zazdrosna o mnie, kontroluje go, a on jej słucha i robi tak jak ona zechce... nie wiem czy ona nim manipuluje czy on ją kocha, czy się przywiązał czy nie che jej ranić, ale mnie to rani. Chce mu o tym powiedzieć za każdym razem ( i po to się z nim ostatnio spotkałam) ale nie umiem tak w godzinę opowiedzieć mu o wszystkich moich uczuciach, jak on ciągle cieszy się ze mnie widzi, a do tego jak sie ze mną spotka to często patrzy na zegarek ze już musi jechać bo ileż można byc w pracy... (taką wersję słyszy jego dziewczyna) i to mnie rani najbardziej, ze jestem tą drugą...

Ostatnio spotkałam się z nim tydzień temu po ponad 3 m-c braku kontaktu. Nie wiem co mam z tym robic. Nie chcę tak zyc a nie umeim i nie chcę go zapomieć bo wiem jakie są nasze spotkania nawet teraz... Patrzymy sobie w oczy uśmiechamy do siebie i jest dla nas ważne co robi druga strona. Rozmawiamy o tej sytuacji co jeszcze bardziej nas zbliza. Po czym on jedzie, mówi zebym na siebie uważała i ze musimy się jeszce spotkać, buziak w policzek lub czoło i cisza... telefon milczy a ja za dwa dni przestaję wierzyć w jego piękne słowa i łapię depresję...

Odnośnik do komentarza
Gość tęczowe_plwociny

Do czasu aż znalazł sobie inną dziewczynę, na pocieszenie. Spotykał się ze mną po kryjomu cały ten ich związek. Teraz są juz 2 lata razem a on ciągle na nią narzeka, mówi ze nie wie w którym momencie zaczął z nią być i ze przy niej łapie depresje.

Przecież to jest żenujące. Typ cię nigdy nie kochał. Taka prawda. Jakby kochał to by czekał nawet do usranej śmierci. A tak to jest miękką fujarą. Do tego wydaje mi sie, że specjalnie cie dręczy/ i tą swoją laskę/ psychicznie taką sytuacją- bo jemu jest tak najwygodniej. Sorry, ale uważam że na takich facetów nie warto nawet nasra*ć.

Faceci są ciency, kobieta jak kocha to potrafi czekać, a te czarne fajuchy nigdy nie będą w stanie dorównać kobietom w uczuciach, żaden nie potrafiłby tyle przejść/poświęcić co kobieta.
Nie sądze by nam dorastali pod względem siły uczuć do pięt. Nie widzę zatem sensu, żebyś się z nim zadawała, bo zawsze będziesz pod jego dyktando. Powiedz mu żeby się pie...., to będziesz mieć przynajmniej święty spokój.

haha i oni mają o sobie jeszcze takie mniemanie, ze faceci to nośniki miłości, ahaha...

Odnośnik do komentarza

ilianka., mężczyzna, o którym napisałaś, traktuje Cię w taki sposób, jak mu na to pozwalasz. Zgadzasz się na bycie drugą, więc jesteś tą drugą. Napisałaś, że znalazł sobie dziewczynę "na pocieszenie"? Co to w ogóle znaczy? Jakby mu na Tobie zależało, to nie szukałby sobie "dziewczyny na pocieszenie". Skoro mu tak z Tobą dobrze, to dlaczego jest z tamtą? Sama go usprawiedliwiasz, więc się nie dziw, że Cię rani. Pozwalasz mu na to. W ogóle uważam, że od początku strzeliłaś sobie w kolano. Jeśli związek, który tworzysz, musisz utrzymywać w tajemnicy, to znaczy, że nie powinnaś być w tym związku. Postaw sprawę jasno, albo Ty, albo tamta. Jeśli nadal nie będzie w stanie się określić, radzę zakończyć tę relację, bo w przeciwnym razie nadal będziesz cierpieć. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...