Kłotnia z sąsiadami !

[Gość Małgos 70]

Witam Ma taki problem,pokłóciłam sie z sąsiadami o grunt,ktory jest wlasnoscią moją i sasiadów,czyli razem uzytkujemy go.W trakcie klotni doszlo do nie milych slow,powodem kłotni było to ze ;sąsiad wjechałm swoim autem pod zajazd mojego garażu, zwrocilam mu uwage ,a w jego obrnie wstawili sie wszyscy jego córki,zięciowie, cala rodzina .Przeciez chcialam tylko to z nim wyjasnic a nie z jego doroslymi dziecmi,teraz nie odzywaja sie do mnie,nawet ,,dzien dobry'' mi nie mówią.Potym całym zdarzeniu poszlam osobiscie do geodezi dowiedziec sie na czym sprawa stoi,i okazalo sie ze ja nic nie moge z ta działka bez zgody drugiego sasiada,bo oni sa wspolwlaxcicielami tak samo jak ja.Prosz mi powiedziec czy w tej sytuacji wypadało by mi pojsc do sasiadow do domu na spokojnie z nimi porozmawiac,dojsc do porozumienia wspolnego i odnosnie tego gruntu? Kto powinien w tej sytuacji pierwszy sie odezwac? ja czy oni?Czy oni będą chciec zemna gada jesli ja sie pierwsza do nich odezwię,naazie to tylko sie mijamy i nie odzywamy sie do siebie!c?czy lepiej odczekac?Zalezy mi na porozumieniu,bo widze ze kłotnia i złosciwosci,jakie teraz są doniczego nie prowadzą!Prosze o pomoc.

[mgr Kamila Krocz]

Małgos 70, oczywiście spokojną, rzeczową rozmową można więcej załatwić niż kłótniami i krzykiem. Pytanie tylko, czy Twoje dobre intencje, chęć porozumienia się nie zostanie przez sąsiadów opacznie zrozumiana i nie przerodzi się w większą kłótnię. Już teraz widać, że relacje między Wami się pogorszyły. Próbować oczywiście możesz. Mam nadzieję, że sąsiedzi się nie zacietrzewią, ale będą otwarci na dyskusję. Pozdrawiam i życzę powodzenia!