Skocz do zawartości
Forum

Zwiazek z rozwodnikiem z dziecmi...


Gość Black_Bride

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Black_Bride

Witam. Od pewnego czasu spotykam sie z mezczyzna. Ja mam 30 lat, on 32. Jest rozwodnikiem i ma dwojke dzieci. Wiedzialam o tym od poczatku, jednak zaakceptowalam ten fakt. Dzieci mieszkaja z jego byla zona. Zwracam sie o porade, poniewaz od pewnego czasu nie jestem w stanie zrozumiec jego zachowania... Na poczatku znajomosci twierdzil, ze mu na mnie zalezy, ze wszytko sie miedzy nai ulozy, ze nigdy nie poznal takiej kobiety jak ja... Po pewnym czasie stwierdzil jednak, ze nie chce sie wiazac... Ze nigdy mi nie da tego, czego oczekuje, bo chce dac dzieciom wszystko, czego chca. Zaczal miec dla mnie coraz mniej czasu... W koncu powiedzialam mu, ze to jest bez sensu. Ze nasza znajomosc sprowadza sie tylko do seksu... I ze lepiej bedzie jak to zakonczymy. On stwierdzil, ze mam racje. Ze na pewno spotkam jeszcze kogos, kto mnie w pelni uszczesliwi. Po kilku dniach milczenia zadzwonil... Rozmawial tak, jakby nigdy nic sie nie stalo... Spotkalismy sie, po raz pierwszy zaprosil mnie do siebie, przedstawil znajomym. Myslalam, ze wszystko przemyslal. Nie poruszalam jednak tematu "nas", bo nie chcialam naciskac. Nastepnego dnia sytuacja sie powtorzyla... Napisal, ze nie potrafi byc z kobieta. Ze nie wie, czego chce. Ze chce byc sam. Odpisalam, ze widocznie nie jestem ta odpowiednia. Jak taka pozna, zmieni zdanie. Stwierdzil, ze nie. Ze chce byc tylko z dziecmi. Reszta sie nie liczy. Ze peka mu serce, kiedy synowie pytaja go, dlaczego z nimi nie mieszka (maja 2 i 4 latka). Odpisalam mu, ze mam dosc jego wahan nastrojow. Ze rozumiem jego obawy, ale ja tez jestem po nieudanym, 8 letnim zwiazku. Wyrzucilam mu, ze wywrocil moje zycie do gory nogami, obiecywal tak wiele, dal nadzieje i ja odebral. Poprosilam zeby wiecej sie ze mna nie kontaktowal, bo ta cala sytuacja meczy mnie psychicznie. Powiedzialam, ze potrzebuje spokoju i chce odpoczac. I ze skoro on nie chce sie wiazac, niech da mi szanse na ulozenie sobie zycia bez niego. Odpisal, ze rozumie... Ze ok, da mi spokoj. I ze jak dojde do siebie mam mu dac znac... Nie kontaktowalam sie z nim przez kilka dni. Oczywiscie zadzwonil pierwszy... Zrobil mi przez telefon scene zazdrosci, bo jego kolega znalazl mnie na badoo... Owszem, mam tam konto, ale nie korzystam
z niego odkad go poznalam. Powiedzialam, ze moge je usunac. A on powiedzial, ze spoko, przeciez i tak nie jestesmy razem. I sie rozlaczyl... Pozniej znowu napisal. Pozyczyl mi udanych lowow i zebym uwazala, jak lykam przynete... Odpisalam mu tylko, ze zycze mu udanego wieczoru. Dzisiaj znowu sie odezwal... Zapytal co u mnie, jak wieczor i przeprosil za swoje zachowanie. Zaproponowal, zebysmy jutro sie spotkali. Nie widzielismy sie dwa tygodnie. A ja nie wiem co robic... Mam wrazenie, ze on sie mna bawi... Ze sam nie wie, czego chce. Niby nie chce sie wiazac, ale nie potrafi zerwac ze mna kontaktu... Ja rozumiem, ze do tej pory nie wychodzilo mu z kobietami... Pierwsza, z ktora sie zareczyl zdradzila go po 5 latach z jego najlepszym kolega. Z zona tez wszystko sie posypalo, gdy zaszla w druga ciaze. Razem podjeli decyzje o rozstaniu. Ona nie pracuje, siedzi w domu z dziecmi. A on ma na glowie utrzymanie calej trojki... Zachowuje sie tak, jakby mial jakies wyrzuty sumienia, jakby rozpad malzenstwa byl tylko z jego winy. Pracuje jak wariat, zeby zapewnic dzieciom wszystko. Placi niebotycznie duze (jak na polskie realia) alimenty. Zostawil im mieszkanie i samochod. A i tak czesto mi sie zali, ze ex prosi go o wiecej pieniedzy. Dzwoni do niego z kazda blaha sprawa zastawiajac sie dziecmi. Nie wypowiadam sie na ten temat, bo nie chce sie mieszac. Ale ta cala sytuacja sprawia, ze wariuje. Zalezy mi na nim, ale boje sie, ze strace tylko niepotrzebnie czas... Ze on nigdy nie zapewni mi stabilizacji... Chociaz mowil na poczatku, ze marzy o coreczce. Teraz, gdy kolega zapytal, kiedy zmajstruje sobie corcie odpowiedzial, ze jest bezplodny... Co powinnam zrobic? Dac mu wiecej czasu? Czy po prostu to zakonczyc? Czy ktos moze byl w podobnej sytuacji?

Odnośnik do komentarza
Gość Aneta871

Historia bardzo podobna do mojej, z tymże u mnie się już facet nie odzywal kiedy powiedziałam dość.
Wiem, że jeśli Teraz ma takie zawahania to bedzie je miał ciągle, on sam nie wie czego chce. Być może gdzieś w podświadomości ma powrót do żony.
Ten człowiek Cię tylko skrzywdzi. Nic więcej Ci nie da, a masz prawo przecież do szczęścia. Znajdziesz odpowiedniego mężczyznę który Cię doceni.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Black_Bride, masz rację - Twój "partner" się Tobą bawi, gra na Twoich uczuciach. Twierdzi, że nie może z Tobą być, bo nie jest w stanie spełnić Twoich oczekiwań, a po kilku dniach znowu się odzywa jak gdyby nigdy nic, dając nadzieję na "wskrzeszenie związku". Co zrobić? Trudno radzić w sprawach sercowych. Jeśli jednak nie chcesz cierpieć, każ się partnerowi zdeklarować, czy chce z Tobą być i budować związek, czy odpuszcza. Jak wyobraża sobie Waszą znajomość za rok, dwa lata, pięć lat? Czy ciągle będzie fundował Ci takie huśtawki nastrojów? Jeśli sam nie wie, czego chce, lepiej odpuść, bo wątpię, że będziesz w stanie żyć nieustannie w takim zawieszeniu, nie wiedząc, czego możesz się spodziewać. Wybór jednak należy do Ciebie, bo to wyłącznie Twoje życie. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Gość niewiemniewiem

ahha, jak ci tak na nim zależy, to jemu załóż spódnicę bo zachowuje sie jak cipiarz, a ty wyjedź zagranicę i zarabiaj 3 razy tyle co on, jakby zachorował czy nie daj boże wyrzucili go z pracy, to mając dobre serce kopsniesz mu na alimenty :)

tylko jak będziesz zagranicą, to uważaj żeby ta "bezpłodność" nie okazała się wazektomią, bo jak chuj często swędzi i lubi się wsadzać w bele co, to przecie więcej dzieci by go puściło z torbami.

totalne nieporozumienie dla mnie, z takim czlowiekiem nic nie zbudujesz wspólnie, bo zawsze będzie jego pierwsza żona i dzieci, na których zawołanie już zawsze będzie, nie wspominając pewnie o mamusi, która zawsze będzie za ich "reunion". obejrz sobie film Gloria (2013), to ci się rozjaśni. trafiasz na cipiarzy, zacznij odsiewać ziarno od plew.

jak to jest, że ludzie niestabilni emocjonalnie i bez wyzerowanego licznika przyczepiają się jak pijawki do kobiet BEZ PRZEJŚĆ I ZOBOWIĄZAŃ, nie wiem nie wiem

Odnośnik do komentarza

jak się nie jest byznesmenem/przedsiębiorcą/artystą to ciężko w Polsce ciężko alimenciarzom. w Norwegii to jakoś sobie radzą, taki Morten Harket, proszę, chyba z 6 dzieci z kilkoma kobietami, chłop daje radę, a ten co piszesz to raczej nie daje rady :(

Odnośnik do komentarza
Gość takwłaśnie

takie maleństwa 2-/ 4- lata, mają tu najgorzej;/
ku przestrodze twojej. koleżankę też mamił taki fajfus kilka lat, świetnie się kamuflował ze wszystkim. mówił, że rozwodnik, a potem się okazało, że już w trakcie ich znajomości wziął ślub, zapładniał swoją jałówkę ile się wlezie, tak, w końcu to wyszło na jaw. no to wyszło, że ona się nie potrzebnie i angażowała i zmieniała swoje świetnie ułożone wcześniej życie i w ogóle, chujnia przeokrutna, a ten tryk miał zupełnie inne priorytety ale kłamał jak z nut. to przecież nóż się w kieszeni prostuje, jak ludzie potrafią innymi manipulować, żeby im było wygodnie. tryk szukał pocieszenia w kłopotach małżeńskich. no i dla mnie taka znajomość oparta od początku na kłamstwach to coś tragicznego. co z tego, że ten fajfus mówił koleżance, że już faktycznie jest po rozwodzie, jak tu się liczy całokształt - przebieg znajomości, a jak się zaczyna kimś interesować dopiero po rozwodzie, a wcześniej się tylko mydliło oczy, a swoją sukę zapładniało ile wlezie, to chyba nie baczył ten koleżka na uczucia mojej okłamywanej znajomej. już nie wnikam w przyczyny rozwodu, bo chodzą słuchy, że ten fajfus opisywał na swoim blogu ile na raz potrafi miec kochanek.
dajcie spokój, takie rzeczy się dzieją codziennie koło nas. jaka alternatywa dla kobiet, albo przymykać oczy i udawać głupią, że nie widzi się nic, po to tylko żeby nie być samej. nie powinny sie kobiety godzić na takie poniżenie. samotność nie jest zła, honor powinien być najważniejszy.

Odnośnik do komentarza

Byłam w podobnej sytuacji. Też co chwilę słyszałam, że nie pasujemy do siebie, że to nie to, potem normalnie dzwonił, spotykaliśmy się. Kiedy ja byłam zmęczona sytuacją i powiedziałam stop, uszanował to przez kilka dni po czym znów odnowił kontakt- ja naiwna poszłam w to, bo zwyczajnie mi go brakowało. Pisał, gadał dużo, jak zawsze aż w końcu wypalił, że ma dziewczynę. Do dziś nie mogę się pogodzić z tym jak się zachował. Dodam, że zaczęliśmy się spotykać kiedy on miał jeszcze formalnie żonę, wyprowadzał się od niej rok, aż w końcu ona go wywaliła z mieszkania i wystąpiła o rozwód. Do tej pory co jakis czas się odzywa i mnie mami. A mnie ta sytuacja zupełnie przerosła. Głupia byłam

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...