Skocz do zawartości
Forum

Niezdecydowany facet... Co robic?


Gość Deliberate30

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Deliberate30

Witam. Mam pewien problem... Od 3 miesiecy spotykam sie z pewnym mezczyzna. Oboje jestesmy po rozwodzie podobny okres czasu (2 lata). Ja nie mam dzieci z poprzedniego malzenstwa, ob ma dwojke (mieszkaja z jego byla zona w Polsce). Gdy sie poznalismy z gory powiedzialam, ze szukam trwalej relacji i ze nie interesuje mnie zaden zwiazek bez zobowiazan. On rowniez twierdzil, ze chce ulozyc sobie zycie. Ze marzy o coreczce (ma dwoch synkow). Ze nie moze mi wiele dac, bo wszystko co robi, robi z mysla o dzieciach, ale ze zalezy mu na mnie i obiecal, ze wszystko sie ulozy. Od pewnego czasu cos jednak zaczelo sie psuc... Stal sie chlodny, stworzyl pewien dystans. Napisalam do niego, ze to wszystko zaczyna sie robic sztuczne... Ze widujemy sie rzadko, bo on ciagle pracuje i nie ma czasu... Odpisal, ze mam racje. Ze zasluguje na lepszego i na lepsze traktowanie. Ze nie da mi tego, czego od niego oczekuje. Ze czuje, ze juz wygasl w srodku, ze jest oziebly, ze nie chce sie wiazac, ze ma blokade... Ze chce, zebym byla szczesliwa a on mi tego szczescia nie da... Od tego czasu minal tydzien. Nie widzielismy sie, bo twierdzi, ze nie ma czasu. Ze jak go znajdzie, to spotkamy sie i porozmawiamy. Dzwoni jednak codziennie i pisze, tak jak do tej pory. Nie poruszamy jednak tego tematu. Zachowuje sie tak, jakby nic sie nie stalo... Dzisiaj zapytalam go dlaczego tak robi... Dlaczego napisal tak, a robi inaczej. Jaki ma w tym cel i czy w ogole wie czego chce... Odpisal tylko, ze jest juz zmeczony i pozyczyl mi dobrej nocy... Nie wiem co mam robic, co o tym myslec, jak sie zachowywac... Kiedy powiedzialam, zeby skasowal moj nr i wiecej nie dzwonil powiedzial, ze nie moze... Zalezy mi na nim, nie chce na nic naciskac... Ale chcialabym go zrozumiec a nie jestem w stanie...

Odnośnik do komentarza

Daj sobie z nim spokój. Facet ewidentnie czuje, że nie chce się pakować w poważny związek. Może w pewnym sensie mu zależy na tobie, ale poważnego związku nie chce. Sam nie wie czego chce. Daj sobie spokój, chyba że chcesz znowu mieć nieudany związek.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Może za wcześnie oczekiwałas jakichś deklaracji z jego strony.Może poczuł się osaczony i nie gotowy na związek...Może doszedł do wniosku że widzi Ciebie bardziej jako przyjaciółkę do zwierzeń niż jako partnerkę do stałego związku?

Zaproponuj spotkanie i szczerą rozmowę.Nie ma co trwac w takim zawieszeniu.Szkoda życia.

Odnośnik do komentarza

Deliberate30, chyba nikt na forum nie pomoże Ci bardziej zrozumieć Twojego partnera, skoro Ty nie możesz go rozgryźć. Tutaj potrzeba szczerej rozmowy, ale nie przez telefon, ale twarzą w twarz, bezpośrednio. Nie daj się zwieść ogólnym frazesom, że zasługujesz na kogoś lepszego, że on nie może dać Ci szczęścia, ale nadal będzie chciał z Tobą utrzymywać kontakt. Żądaj konkretów i konkretnych czynów. Zapytaj, co zamierza, jak wyobraża sobie Waszą znajomość/Wasz związek? Nie da się z kimś być i jednocześnie nie być albo być "na pół gwizdka". Twój partner musi się zdeklarować. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Witam.
Mam nadzieję, ze tu ktos mi doradzi. A wiec od początku.
Mam 32 lata. Trzy lata temu pewniego dnia zaczal pisac do mnie moj kolega , z ktorym nie mialam zadnego kontaktu od podstawówki jednak jestesmy z tej samej miejscowosci. Wtedy bylam jeszcze mezatka ale moj związek juz dla mnie nie istnial i ten kolega o tym doskonale wiedzial, poniewaz kumplowal sie z moim (wtedy jeszcze) mezem.
To byl dla mnie szok jak napisał. Myslalam, ze robi sobie jakieś zarty ale on na powaznie chcial sie spotykac. Tez byl zonaty i tez mu sie nie ukladalo. Zaczelo sie niewinnie i myslalam ze szybko sie skonczy jednak ciagnie sie to juz trzy lata. I nikt o nas nie wie do tej pory bo on nie ma jeszcze rozwodu chociaz nie mieszka juz z żoną od dwoch lat prawie. Ja rozwiodlam sie dla niego w pewnym sensie juz rok temu.
Przez dwa lata bylo cudownie. Pomagal mi , wspieral, widzialam ze mi zalezy. Planowal wspolne zycie, obiecuwal ze wszystko nedzie dobrze i zebym sie nie martwila itd itd. Jednak od 8 miesiecy przechodze jeden wielki koszmar .
Zaczelo sie od tego ze pewnego dnia zaproponowal przerwe. Bylam w szoku bo nawet nie wiedzial dlaczego chce tej przerwy. Nie naciskalam go przeciez nigdy , nie zmuszalam. Pytalam czy to chodzi o inna kobiete czy moze ma watpliwosci to zaprzeczal za kazdym razem. Ta przerwa miala polegac na tym ze sie spotykamy po kryjomu ale nie jesteśmy niby razem. W sumie oficjalnie i tak nie bylismy wiec nic z tego nie rozumialam. Jeden wielki szok to byl dla mnie zwlaszcza ze on niby twierdzil ze mnie kocha i ze mu zalezy i zebym czekala. Masakra.
Tak to trwalo kilka miesiecy, psychicznie mnie to wykonczylo i zaczęłam odpuszczac. To wtedy jakos dziwnie jemu zaczelo bardziej zalezec. Znow zaczal czesciej pisac ze kocha, czesciej sie spotykalismy itd. Ale tak rozowo juz nie bylo. Bo zaczal byc strasznie zazdrosny. Do tego stopnia ze w pracy nie moglam z nikim rozmAwiać, nigdzie jezdzic, z nikim sie spotykac, na czas z pracy musialam wychodzic bo jak wyszlam minute po to byl straszny dym, szalu dostawal jak jacys znajomi mowili cos milego na moj temat przy nim (zaznaczam ze nikt o nas nie wie), jak jechalam lub szlam gdziekolwiek nawet z dziecmi to za kazdym razem musialam sie meldowac no inaczej byl atak szalu. Rezygnowalam ze wszystkiego, probowalam ze wszystkich sil zeby bylo tak kak on chce zebu tylko bylo dobrze. Ale i tak nie jest. Za kazda drobnostke sie obraża i nie oddzywa po kilka dni , ignoruje mnie, czuje sie wyedy totalnie olana. Ciagle powtarza ze yo moja wina ze tak jest bo ciagle czyms go prowokuje. Tylko nie wiem czym. Robie wszystko tak jak chce i dalej jest zle. Ciagle mi powtarza ze mam chodzic jak w zegarku bo inaczej on ma nerwy. Mam go nie prowokowac!!!!
Zaczely sie chamskie oddzywki. Mowilam mu jak sie czuje. Mowilam ze czuje sie wykorzystywana , ze chodzi mu tylko o seks bo tak naprawde ma mnie na kazde zawolanie bo nawet jak nie mam ochoty sie spotkać to i tak jade zeby tylko sie nie wściekal. On ma prawo roboc wszystko, jezdzi gdzie chce, robi co chce, dla niego to normalne a ja glupia rezygnowalam ze wszystkiego zeby tylko bylo dobrze i co z tego mam??? ostatnio mu powiedzialam ze czuje ze to juz koniec z jego strony, ze wiem ze juz mu nie zalezy tylko dlaczego nie ma odwagi mi tego powiedziec? Caly czas mu powtarzalam ze na sile go nie trzymam, jezeli nie chce ze mna byc lub ma jakies watpliwisci to niech powie to szczerze a nie perfidnie sie mna bawi. A on ciągle na to, ze sie nie bawi, ze mu zalezy i ze jakby chcial mnie zostawic to by to zrobil. Tylko ze jego zachowanie odbiega od tego co mowi. Poswiecilam trzy lata i malzenstwo dla niego i to chyba normalne ze chce wiedziec na czym stoje. Kilka dni temu stwierdzil ze jedzie na urlop( nie napisal gdzie i z kim) i ze jak wroci to porozmawiamy co dalej. Zamurowalo mnie . bo dzien wczesniej widzielismy sie i juz bylo ok i o wyjezdzie nie mial odwagi mi powiedzieć tylko napisal bezczelnie na drugi dzien jak juz jechal. Jest wobec mnie tak nie w porzadku ze masakra. A ja glupia sie ludze ze jakos to bedzie bo przeciez on mowi ze mu "zalezy" .... Juz trzeci dzien sie nie oddzywa, nie wiem co robi i z kim, zero kontaktu. Ja na kawe z kolezanka nie moglam wyjsc a on bez slowa sobie wyjezdza. I koles uwaza sie za dojrzalego mezczyzne

Odnośnik do komentarza

Deliber... Tu na forum było poruszonych parę podobnych problemów.
On chciał i nie chciał.... jak dziewczyna miała dosyć, to było miło i cudownie, dawał jej nadzieję do czasu aż zauważył, że znowu mu uległa.
Takie działanie na zasadzie marchewki i kija...
Dziewczyna się zaangażowała, a na końcu okazywało się, że to zimny drań, bez cienia empatii i bez sumienia.
W mojej ocenie, ta znajomość nie skończy się dobrze.
Ja bym ci radziła zmienić numer telefonu, a przynajmniej nie odbierać jego połączeń. nie czytać SMSów, zerwać z nim kontakt. Dokładnie i całościowo.

Miałam kiedyś kolegę - jak żona pytała, gdzie idzie, to odpowiadał, że na k-wy. Jak mówił - to była prawda, ale jak żona nie wierzyła, to jej sprawa.
Tu facet ci napisał, że zasługujesz na kogoś bardziej wartościowego i pewnie mówił to szczerze.

Odnośnik do komentarza

An-nik
Zakończ tą znajomość, to nie ma sensu. Co masz z tego związku? Nerwy, niepewność i ...samotność. Powoli stajesz się bezwolna, jak niewolnica słuchasz jego poleceń, tracisz własne życie.
Powoli wpadasz w depresję, a możesz normalnie żyć i cieszyć się życiem.Zakończ znajomość już teraz, natychmiast, bo coraz bardziej się od niego uzależniasz psychicznie i będzie ci coraz trudniej.
Patrz z nadzieją w przyszłość, życie może być piękne, jak się postarasz. Ale nie z tym facetem.

Odnośnik do komentarza

W obu przypadkach bardzo dobrze bym się zastanowiła nad przyszłością tych związków.Dla mnie wydaje się ,że nie ma sensu.Jakie to życie kiedy ,życie z partnerem sprawia nam więcej smutku,złych refleksji niż szczęścia i radości.Po co być ze sobą jak partner nas rani i już na początku drogi nie możemy się dogadać.Należy szukać nowego szczęścia bo ono napewno gdzieś jest czsem bardzo blisko tylko tego nie dostrzegamy.Marnowanie sobie życia z nieodpowiednią osobą to największa krzywda jaką sami sobie wyrzadzamy.

Odnośnik do komentarza

Czuje ze z tego nic nie bedzie. Tylko boli mnie to ze wiedzial przez co wczesniej przechodziłam w poprzednim zwiazku, blagalam go ze nie musi byc ze mna na sile, zalezalo mi zawsze na szczerości. Upsrcie twierdził ze jest szczery, ze chce ze mna byc, ze kocha ale czynami pokazywal zupelnie co innego. Bawil sie i dalej się bawi, nie oddzywa sie bo przeciez jest na wakacjach nie wiadomo gdzie. I ponoc jak wroci to ma mi powiedziec co dalej. Jakis niepowazny. Ja mam dwojke dzieci!! Rozsypal sie jeden zwiazek i to w pewnym sensie przez niego , trzy lata jezdzenia po przyslowiowych krzakach , zero konkretow , co on sobie mysli!!!!

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

An —nik Ty dobrze zdajesz sobie sprawę z kim w tej chwili dzielisz życie.Nieodpowiada Ci ten niezrównoważony ,dominujący zazdrosnik a jednak jeszcze trwasz w tym bardzo chorym,bez przyszłości układzie.Zadaj sobie pytanie dlaczego nie jesteś w stanie definitywnie zamknąć facetowi drzwi do Twojego a raczej Waszego życia bo w gre wchodza dzieci.Jesteś odpowiedzialna za Ich szczęście i rozwoj.Nie On ale Ty jako matka.Jesli Tobie każe chodzic po sznureczku,wpedza w poczucie winy,doprowadza do nerw to z pewnoscia traca na tym Twoje dzieci.Nie żyja w kokonie tylko z Toba,z Wami.Czują,słysza i widzą niezaleznie od tego ile mają lat i jak dalece chronisz ich przed tym człowiekiem.
Nie warto tracic przede wszystkim zdrowia na kogos,kto czuje się właścicielem Swiata.
Pamietaj,że juz sam rozwód był ogromną traumą dla Twoich dzieci.
Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

A ja po prostu boje sie tego zakończyć, boje sie , ze zostanę juz sama na zawsze. Caly czas widzę go takim, jakim byl przez te dwa pierwsze lata i nie moge uwierzyc ze tak mogl sie zmienic. Albo taki byl tylko tego nie widzialam. Sama nie wiem. Jeszcze potrafi mi powiedziec ze raczej nikogo juz sobie nie znajdę z dwójką dzieci!!! Jestem atrakcyjna dziewczyna , on o tym wie. Mam powodzenie. Ale moje poczucie wartosci teraz jest równe zeru!

Odnośnik do komentarza

Czy warto żyć wspomniami tracąc z oczu to co najważniejsze TU i TERAZ?
To trochę tak, jakby siedzieć w kałuży i taplać się jej brudem... Czasem trzeba wstać, zrobić krok naprzód i wziąć prysznic.
Decyzja należy do Ciebie co chcesz z tą sytuacją zrobić. Czy widzisz przyszłość takiego związku? Czy ważniejsze jest to co było kiedyś od tego co jest teraz.
Zadaj sobie kilka ważnych pytań odpowiedz na nie.
Możesz zrobić listę plusów i minusów tego związku, sprawdzić czego jest więcej.
Trudna decyzja ale chyba warto wreszcie zrobić jakiś krok...
Pozdrawiam
P.S. Odnoszę wrażenie, że ci faceci o których piszecie, to jacyś herosi, którzy zapewniają że będzie dobrze. A przepraszam, skąd niby oni mogą o tym wiedzieć co będzie jutro?!
Powiem kolokwialnie, że czasem warto wziąć sprawy w swoje ręce.

Odnośnik do komentarza
Gość vnjdfnoewfj

jakiej klasy oczekujesz od faceta, który nie mieszka z żona a nie bierze rozwodu? zycie w separacji? przecież to jest jakaś żenada i żona pewnie się na nim już porządnie poznała.
nie dołuj się, bo potencjalnie gdzieś pewnie jest na świcie dla ciebie jakis pan/-owie, może rozwodnicy z dziećmi - patrząc na twoją sytuację, którzy postawią twoją cipkę na piedestale :D

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Masz nadzieję że sie zmieni?
Bedąc dalej z nim w zwiazku,no niestety ale przyzwalasz na takie traktowanie.
Masz dwa wyjścia.Albo zgadzasz sie na jego warunki albo z szacunku do siebie- odchodzisz.
Wybór należy do Ciebie.

Odnośnik do komentarza

Czemu oczekujesz, że to on powinien zakończyć ten związek? Jemu jest tak dobrze. Kiwnie palcem, polecisz go zadowolić seksualnie, on nie ma żadnych obowiązków, tylko przyjemność. Nie widzę powodu, by miał coś zmienić.
Tobie jest źle i to ty powinnaś twardo zerwać tą znajomość. I nie dać się omamić pięknymi słówkami, jak to on się zacznie starać i się zmieni.
On już pokazał, jaki jest na prawdę. Będziesz cierpiała ty i twoje dzieci.
W tej chwili jesteś sama, bo co to za związek?
Jeśli wyrzucisz go ze swojego życia, to masz szansę na znalezienie poważnego faceta, z którym będziesz szczęśliwa.

Odnośnik do komentarza

Problem w tym, ze on mnie od siebie w pewnym stopniu uzaleznil. I jakby nie bylo pokochalam go ale za to jaki kiedys byl. Ale za to co ze mna zrobil to go nienawidze. Chodzę do psychologa, pracuję nad poczuciem własnej wartosci . tekstem "nie znajdziesz juz nikogo bo masz dwojke dzieci" calkowicie mnie rozwalil. Wszyscy sie dziwia jak mówię , ze brakuje mi pewności siebie, ze nie moge na siebie patrzeć itd. Kazdy mi powtarza, ze jestem wartosciowa, madra i piekna kobieta, ktora radzi sobie sama duzo lepiej niz inne laski które maja przy sobie partnetow zyciowych. Ale do mnie to nie dociera. Niby widza , ze jestem silna ale ja tej sily nie czuje, przynajmniej w tym przypadku, w tym zwiazku.
Jedyne czego teraz chce to spokoju ale wiem, ze to jeszcze trochę potrwa zanim dojde do siebie. marze o tym , ze kiedys znajde faceta, ktory zasluzy na moja milosc, na miłość moich dzieci , faceta ktory nas pokocha, ktory bedzie nas szanowal, wspieral i przede wszystkim da poczucie bezpieczenstwa. Bo ten koles to zupelne przeciwienstwo, nie wiem czy on w ogole bedzie w stanie z jakas kobieta byc szczesliwy na dluzsza mete. Jezeli sie nie zmieni, a na pewno się nie zmieni no on sobie nie ma nic do zarzucenia, to nikłe szanse. Dalej bedzie unieszczesliwial kolejne babeczki. Nie kazda sobie na to pozwoli oczywiscie. Ja polknelam haczyk niestety ale musi byc dobrze, musze z tego wyjsc.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Facet zniszczył w Tobie poczucie wartości żeby dodac sobie.
Władował Ci do głowy że nie masz szans na dobry zwiazek zwiazek z dwójka dzieci a on jest jedynym który się poświęca
Dziewczyno,co ten zakompleksiony facet wie o świecie ,o zwiazkach? Popatrz,jesteś co najmniej drugą po żonie którą oszukał.Po jakims czasie pokazał prawdziwą twarz.Przepraszam,ale bardzo chamską.
Być może jednak próbuje wrocić do żony ale z marnym skutkiem a Ty jesteś kołem ratunkowym.W razie nie wyjdzie, to jesteś.
Ocknij się.Ocknij się teraz a nie za 10 lat.Wyobraż sobie totalnie zniszczoną,zdeptaną manipulacjami kobietę której najlepszy psycholog nie bedzie w stanie pomóc.
Trwajac z nim nie dajesz sobie szansy na poznanie kogos wartościowego.Partnera a nie tresera.
Z kazdego uzależnienia da się wyjść.Z chorego zwiazku także.Czym wczesniej,tym lepiej.

Odnośnik do komentarza

Wszyscy macie rację. Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce. Mogłabym tu setki przykladow dawac na to jak on mnie traktowal przez ten czas, jak sie do mnie odnosil i w ogole za kogo on mnie mial, jak mna psychicznie poniewieral jak sobie "zasluzylam" . pewnie nie jedna z was by sobie pomyslala "co za tepa laska" zeby dac sie tak traktowac. Ale ja po prostu pokochalam i tez chcialam byc kochana. Przez dwa lata to czulam a teraz to juz nie jest milosc tylko jedna wielka gra, zabawa moim kosztem. Zebym tylko cierpiala. On sie tum chyba karmi.

Odnośnik do komentarza

Trochę mi przypominasz kobiety, których mąż katuje, łamie kości, a one mówią, że kochają....
Nie ważne, czy to fizyczna przemoc, czy psychiczna, obie tak samo ranią i pozostawiają trudne do zagojenia blizny.
Myśl o dzieciach. Dla nich to zrób, zerwij tą znajomość. Im potrzebna jest zdrowa, zaradna matka, a nie ruina człowieka. Pamiętaj, że one też cierpią, że na nich tak samo ta sytuacja się odbija.
Chcesz je zniszczyć, bo kochasz drania?
A dzieci nie kochasz?

Odnośnik do komentarza

Napisal mi ze jak wroci za dwa dni to porozmawiamy bo juz zdecydowal czegi chce. Wiem, ze to bedzie koniec ale chce to uslyszec. Ale przynajmniej bedzie to zakończone , nie bedzie juz sie mna bawil, wyniszczal psychicznie. Będę miala czas na to zeby pozbierac sie po tym wszystkim. Wiem, ze bedzie ciezko ale musze dojsc do siebie. Szkoda mi tylko tych trzech straconych lat, poswiecania sie, podporzadkowywania, rezygnowania z pasji i przyjaciol tylko po to zeby teraz zostac z ręką w nocniku. Mam nauczkę.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...