Skocz do zawartości
Forum

Yonka1717

Użytkownik
  • Postów

    1 521
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Treść opublikowana przez Yonka1717

  1. Ok, to zupełnie zrozumiałe, że nie chciałaś związku z takim facetem, tylko dlaczego chcesz zrezygnować z seksu na "najbliższe kilka lat "?
  2. Skąd wiesz skoro nie miałaś nawet pieszczot itp? Też ten fragment rzucił mi się w oczy. No właśnie autorko, jak pogodzić Twoje dziewictwo z tym temperamentem i entuzjazmem w łóżku? Przede wszystkim spuść trochę z tonu, bo z Twoich wypowiedzi wyłania się jeden wielki zachwyt nad własną osobą: ...i nie było chętnych na takie cudo? Nie wiem też dlaczego piszesz w czasie przeszłym, czyżbyś straciła na swojej atrakcyjności? Oczywiście, to ważne, gdy ma się poczcie własnej wartości, ale popadanie w samozachwyt to przesada. Uważam, że padłaś ofiarą tego przekonania. Być może otoczenie wcale tak Cię nie postrzegało, ale myślę, że bardziej sama mierzyłaś zbyt wysoko, lub po prostu wybierałaś nieodpowiednich facetów. Popadasz w skrajności, jakbyś nie widziała innej drogi, niż tylko abstynencję, albo puszczanie się. ? Zejdź na ziemię, zamiast czytać poradniki, czy romanse.
  3. Zmarnowałaś przynajmniej dwa lata życia. Piszesz, że go kochasz??? Ja także uważam, że to bardziej uzależnienie, niż prawdziwa miłość. W tym dziwnym i niszczącym związku wszystko woła na NIE! Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, Ty wchodzisz wielokrotnie i nie jest to już rzeka, a jakieś bagno. Kłótnie, kłamstwa (obydwoje okłamujecie się?), przemoc psychiczna (nieodzywanie się, jest właśnie taką przemocą), totalna nieodpowiedzialność partnera. Jak to nie chodzi do pracy? Czy to znaczy, że ciągle tę pracę zmienia, bo chyba nie przyjmują go ponownie do tej samej? Teraz wziął kredyt, więc będziesz go utrzymywała? O miłość się nie walczy. Miłość kojarzy się z czymś pięknym, z zaufaniem i ogólnie ze szczęściem. Oczywiście ludzie w związkach kłócą się czasami, spierają, ale to co dzieje się u Was zakrawa na jakąś patologię. Jak wyobrażasz sobie dalsze życie z nim, założenie rodziny, dziecko? Zwalcz to swoje chore uczucie do niego i przywołaj rozsądek. Szkoda Twojego czasu i życia na takiego typa.
  4. Niestety, ale przepisy związane z pandemią są ważniejsze niż Twoje chciejstwo. Musisz się z tym pogodzić, bo są większe nieszczęścia w życiu. Po za tym, nie bądż taka przekonana, że: Nowo narodzone dziecko, akurat nie zdaje sobie z tego sprawy, natomiast nie zawsze uczestnictwo męża w porodzie pogłębia więź między małżonkami. Zdarza się, że wręcz niszczy wszystko, bo niektórzy faceci nie mogą później przełamać niechęci do żony, mając w pamięci fizjologię porodu.
  5. Dlaczego jesteś "bezradna"? Jesteś dorosła, nie możesz być bezradna. Po co z nim jesteś, jeśli czujesz się taka nieszczęśliwa? Czy może należysz do tych kobiet, które pozwolą się totalnie zdeptać, poniżyć, zniszczyć, byle tylko mieć oficjalnie chłopa obok siebie, ewentualnie wbrew logice i do końca życia będą czekać i wierzyć, że on się zmieni??? Normalna, nie bezradna żona, zabezpieczyłaby się finansowo, zdobyła dyskretnie dowody jego przemocy psychicznej (nagrania, filmiki), w ostateczności wezwała policję, gdy on się awanturuje (a nie dała się zastraszyć wezwaniem pogotowia), po czym zaplanowała ucieczkę do kraju, rodziny, lub jakiegokolwiek innego miejsca. Zrobiłaby to najlepiej podczas jego nieobecności, żeby uniknąć kolejnej awantury, a następnie wniosła pozew o rozwód. Bezradna będzie tylko cierpieć i biadolić.
  6. Yonka1717

    Czy to jest ok?

    Tak, faktycznie, pomyliłam się, miałam na myśli oczywiście introwertyka. Moim zdaniem istotne jest to, jak on zachowuje się podczas wspólnie spędzanego czasu? Nie mam na myśli oczywiście aktualnej sytuacji, tylko wcześniej, bo przecież oni są w związku od roku.
  7. Dziwne podejście ma Twoja koleżanka. Tak argumentując, można usprawiedliwić wszystko. Trudno nie odnieść wrażenia, że skoro tutaj napisałaś, to po prostu przeszkadza Ci zachowanie chłopaka. Po co oszukujesz się, szukając usprawiedliwienia dla jego nietaktownych zachowań? To, że dziewczyny na które on się gapi i komplementuje, są do Ciebie rzekomo podobne, ma go usprawiedliwiać, a nawet świadczyć na jego korzyść??? Jeśli tak, to po co przeżywasz, zwłaszcza, że podobno traktujesz tę relację luźno?
  8. Yonka1717

    Czy to jest ok?

    Napisz więcej na czym to Wasze "jestestwo" polega? Czy to związek na odległość, czy spotykacie się i jak często? Jeśli spotykacie się, to jak on się zachowuje, że określiłaś go jako ekstrawertyka. Są dwie możliwości; albo za dużo do niego wypisujesz, oczekując, że on będzie dyspozycyjny w każdej chwili, albo chłopak ma Cię gdzieś.
  9. He, he, niezła historia ?. Nie ma to, jak seks w piwnicy, albo w jakimś publicznym kibelku... Rozumiem, że niektórych bardzo podnieca seks w jakiś ekstremalnym warunkach, ale niestety trzeba liczyć się z konsekwencjami. Nie sądzę, że założenie kamerek u wejścia do własnego mieszkania, czy piwnicy jest wykroczeniem. Nawet, jeśli przyjmiemy hipotetycznie, że doszłoby do rozprawy, to jednak dbałość o bezpieczeństwo własnego majątku jest ważniejsza, niż możliwość zrobienia sobie dobrze, w tym wypadku w piwnicy ?. Cóż, autorce nie pozostaje nic innego, jak mieć nadzieję, że kamerki jednak nie nagrały jej igraszek w piwnicy, ewentualnie, że sąsiad popatrzy sobie i będzie miał uciechę. Jeśli udostępni nagranie publicznie, to raczej musi liczyć się z konsekwencjami. Może to jednak zrobić, tak po prostu dla jaj, jeśli film jest niewyraźny i nie widać na nim dokładnie twarzy bohaterów zajścia. Generalnie, publikowanie treści intymnych, bez zgody osób występujących na nagraniu, lub zdjęciach, jest przestępstwem. Kamerki przy tym, to pryszcz.
  10. "Dojrzałe odpowiedzi", to nie tylko te, które Ci odpowiadają. Pisząc na otwartym forum, musisz liczyć się z tym, że nie każda opinia będzie zgodna z Twoimi oczekiwaniami. Nie chcę powtarzać po innych, bo już Ci napisali, że decyzji o rozstaniu nie podejmuje się w emocjach. Zrywając z kimś w celu postraszenia go, okazujesz brak szacunku, ale także własną niedojrzałość. W sytuacji w jakiej teraz się znalazłaś, nie pozostaje Ci nic innego, jak odpuścić i przestać nagabywać swojego byłego chłopaka. Dałaś mu już sygnał, że żałujesz i zależy Ci na nim i to wszystko, co mogłaś zrobić. Jeśli on się nie odzywa, tzn, że ujął się honorem, może ma już Ciebie dość i nie chce wracać, ewentualnie jeszcze mu złość nie przeszła. Dobijaniem się do niego tylko pogarszasz swoją sytuację. Teraz nie pozostaje Ci nic innego, jak cierpliwie czekać, a jeśli on nie odezwie się, to już będziesz wiedziała, że odpuścił. Zamiast nadal poniżać się i kompromitować, wysnuj po prostu wnioski i następnym razem nie zrywaj w złości i bez przemyślenia.
  11. Po co wdajesz się z nim w takie dyskusje? Głównym Twoim problemem jest to, czy podobasz mu się, czy nie? Szkoda, że nie zwracasz uwagi na to, że Twój chłopak jest pozbawiony taktu. Chyba każdy facet rzuci okiem na inną kobietę, ale jeśli robi to często, ostentacyjnie, w obecności partnerki, do tego komplementuje inne dziewczyny w Twojej obecności, to już gruba przesada. On Ci mówi, że jednak jesteś najfajniejsza? Dlaczego nie powiesz mu wprost, że on niestety nie jest najfajniejszy, gdy tak się zachowuje. Pozachwycaj się też w jego obecności innymi facetami, tymi w realu, czy na fotografiach: że przystojny och, ach, dobrze zbudowany, wysoki. Zwłaszcza, gdy obiekt Twojego zachwytu będzie miał cechy, których Twój chłopak nie posiada. Jeśli będzie miał pretensje, to mu powiedz: jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie - może cokolwiek zrozumie. W ogóle nie rozumiem osób, dziewczyn w szczególności, które na siłę trzymają się facetów, którzy sprawiają im przykrość, nie szanują, lekceważą, a one tkwią przy nich, cierpią, tak, jakby ten facet był jedyny na świecie.
  12. Współczuję Ci sytuacji w jakiej się znalazłaś, ale chyba poniekąd na własne życzenie. Nie mogłaś przed ślubem nie zauważyć jaki Twój partner ma stosunek do swojej rodziny. Prawdopodobnie należy do tych, którzy nie odcięli pępowiny. Po za tym piszesz, że nie masz dokąd wrócić, to gdzie mieszkałaś przed ślubem, przecież musiałaś mieć gdzieś swoje miejsce na ziemi? Jesteś teraz w trudnej sytuacji, bo masz maleńkie, wymagające dziecko, ale nie masz innego wyjścia, jak przetrwać ten czas. Ka-wa dobrze radzi, chociaż nie jest to pomysł na zawsze. Owszem, nie wchodź w konflikt z teściową, ale nie musisz godzić się na wieczną krytykę. Odpowiadaj jej krótki, że doceniasz jej pomoc, ale prosisz, żeby nie udzielała ci rad, jeśli o nie nie prosisz. Tylko tyle i wyjdź z domu, lub do innego pomieszczenia, bo nic więcej zrobić nie możesz. Nie doprowadzaj do kłótni z teściową. W sytuacji gdy ona zaczyna krytykować Twoją rodzinę, powiedz stanowczo: dość, że nie ma prawa! Nie kłóć się z nią, dawaj jej krótkie i stanowcze komunikaty. Większym problemem jest stosunek Twojego męża do Ciebie, kompletny brak szacunku, więc co zamierzasz z tym zrobić? Jaki więc jest sens takiego małżeństwa? Jeśli wiesz i widzisz, że mąż Cię nie szanuje, nie zależy mu, to po co trzymasz się go na siłę? Tym bardziej, że mieszkasz w domu jego matki. Uzależniłaś się na własne życzenie. Przetrwaj najbliższy rok, planując jednocześnie rozwiązanie sytuacji, a gdy dziecko podrośnie oddaj je do żłóbka, wróć do pracy (o ile wcześniej pracowałaś), uniezależnij się, a wtedy pomyśl nad wyprowadzką, bo dalsze życie w takim układzie i takiej atmosferze nie ma sensu. Nie pisz też, że sobie nie poradzisz, bo jesteś dorosła i musisz sobie radzić. Takie usprawiedliwienie, to tylko szukanie pretekstu do tego, żeby niczego nie zmieniać, tylko cierpieć w poczuciu krzywdy. :
  13. Facet zachowuje się obleśnie. Nawet, jeśli nie ma złych zamiarów wobec autorki, to trzymanie łapy na genitaliach, czy paradowanie ze wzwodem jest poniżej krytyki. Przecież on wie, że mu stoi, więc powinien zejść z oczu młodej, a nie narażać jej na taki widok. Przy własnej córce raczej by tak nie paradował, no chyba, że faktycznie jest zbokiem. Autorko, masz zapewne jakieś kieszonkowe, zamów sobie z konta i na adres jakiejś koleżanki wisiorek z kamerką (są takie w kształcie krzyżyka, lub długopis z dyktafonem i kamerką) koszt nieco ponad 100zł. Lepszy krzyżyk, noś go przy sobie, a za jakiś czas, gdy podobne zachowania będą się powtarzać pokaż nagrania mamie. Na ten moment jesteś w trudnej sytuacji, bo nie masz dowodów. Nawet jeśli powiesz o tym mamie, ona będzie między młotem, a kowadłem. Facet z pewnością się wyprze, a i matka będzie miała dylemat (bez dowodów), bo z pewnością zaangażowała się w ten związek i chce ułożyć sobie z nim życie.
  14. Yonka1717

    Jestem brzydka

    Upss, to gdzie Ty mieszkasz na Białorusi, czy może w Turcji? Nie przesadzaj, Polska nie słynie z kultury niestety, to na zachodzie ludzie są zdecydowanie bardziej tolerancyjni, otwarci i przyjaźni, nawet, jeśli robią to na pokaz. My ciągle jesteśmy daleko w tyle. Uważam, że przesadzasz, albo wymyśliłaś swoją historię.
  15. Też tak uważam, jednak ryzyko, że q***o wypłynie na wierzch, zawsze istnieje. Nie wiadomo jak wyglądały te spotkania z tym pierwszym i czy sobie coś obiecywali. Po za tym łatwo wyczuć, że ktoś się angażuje, że mu zależy, więc jeśli ten 1 chłopak wysyłał takie sygnały, to autorka uczciwa nie jest. Będzie kiepsko, gdy się wyda.
  16. ...bo u sąsiada trawa zawsze jest bardziej zielona ? Autorko, może najpierw spójrz na problem od przysłowiowej d**y strony. Mąż Cię nie podnieca i chyba już go nie kochasz, więc naturalną i uczciwą koleją rzeczy jest rozwód. Wyobraź sobie, że jesteś już wolna, czy jesteś pewna, że facet o którym piszesz zwiąże się z Tobą ochoczo, zwłaszcza, że po 11 latach małżeństwa są pewnie dzieci? Jak nie ten, to będziesz szukać szczęścia z innym, który na Ciebie działa? Oczywiście, zawsze możesz, ale żebyś się nie zdziwiła, że w pewnym wieku i z bagażem w postaci dzieci układanie sobie życia na nowo, nie jest proste. Domyślam się, że nie masz zamiaru robić rewolucji w swoim i męża życiu, myślisz raczej o romansie, licząc na nowe, fantastyczne doznania, a przede wszystkim na to, że się nie wyda. Wyda się prędzej, czy później, a o konsekwencjach nawet nie chce mi się pisać. w każdym razie z pewnością będziesz żałowała. Powracając do Twojej aktualnej sytuacji, rozumiem, że wkradła się nuda małżeńska i rutyna i raczej nad tym należałoby popracować. Jeśli sądziłaś, że życie z jedną i tą samą osobą, to wieczne amory i motylki w brzuchu, tzn, że jesteś naiwna. O związek trzeba dbać, nic samo z nieba nie spada. Twoje wątpliwości, co do uczucia do męża, są klasyczne w przypadku, gdy na horyzoncie pojawia się ktoś nowy, więc nie próbuje się usprawiedliwiać. Co z tym zrobisz zależy od Ciebie. Moim zdaniem masz trzy wyjścia: 1. Tkwić nadal w nudnym małżeństwie, nic z tym nie robiąc. 2. Wdać się w romans licząc się jednak z konsekwencjami. 3. Rozwieść się i zaczynać wszystko od nowa. Oczywiście możesz próbować poprawić relacje z mężem, rozmawiać, zmienić cokolwiek, bo on prawdopodobnie nie ma pojęcia o Twoich rozterkach. Jednakże będzie to trudne i z Twoje strony niezbyt szczere, ponieważ zadurzyłaś się już w innym
  17. Współczuję autorce i jej córce, dziwię, się tylko, że po powtarzających się obraźliwych wiadomościach nie przyszło jej do głowy złożenie doniesienia na policji o możliwości popełnienia przestępstwa. Przecież to takie oczywiste. Rozumiem, że w dzisiejszej sytuacji związanej z pandemią, kontakt z policją może być utrudniony, ale problem autorki trwa już od dłuższego czasu. Myślę, że ustalenie IP stalkera nie byłoby dla policji problemem.
  18. Twój brat jest dorosłym facetem i już się nie zmieni.Tak został wychowany i teraz za późno na zmiany, zwłaszcza, że rodzice tolerują jego lenistwo. Nawet, jeśli Wasi rodzice czasami narzekają na niego, to jednak nadal trzymają dorosłego chłopa w domu i jak podejrzewam obsługują go, zwłaszcza mama. Uważam, że nie powinnaś się wtrącać, bo to nie Twoja sprawa. Być może nawet rodzicom pasuje taki układ, tzn, że syn z nimi mieszka. Zresztą nie ma cały dzień w domu, to w drogę im nie wchodzi, a to, że nie sprząta po sobie, widocznie aż tak im nie przeszkadza. Zajmij się swoimi sprawami, a nie układaj życia innym.
  19. Art, doskonale rozumiem co czujesz, tylko nie pij, to w niczym Ci nie pomoże, a wręcz możesz stracić to co do tej pory osiągnąłeś. Swoje zbiory musisz spisać na straty, nic z tym nie zrobisz mimo bólu i poczucia krzywdy. Mój brat swojego czasu znalazł się w podobnej sytuacji. Też interesował się numizmatyką, miał klasery z monetami, może nie posiadał złotych okazów, ale wiele przedwojennych srebrnych 10 i 5 złotówek oraz inne dość cenne okazy. Jednak nie o pieniądze tu chodzi, tylko o pasję. Jego, już od dawna ex żona (na szczęście), rozpylała wszystkie, nie małe zarobione przez niego pieniądze. Odbijała sobie dawną biedę jako dziecko alkoholika, wydając na luksusowe przedmioty, czy w ogóle żyjąc ponad stan, gdy on był w rejsie. Robiła to nawet kosztem dzieci. Ogałacała konto, że brakowało wręcz na podstawowe rzeczy i także pewnego razu, gdy znowu się spłukała, wpadła na pomysł spieniężenia jego zbiorów, także dała się oszukać sprzedając co lepsze okazy za znacznie niższą cenę. Oczywiście nie spytała męża o zgodę, nie zwróciła się o pomoc finansową do naszej rodziny tylko "poradziła sobie" sama, sprzedając coś, co nie było jej własnością. Pamiętam, jak brat przeżył to, gdy się dowiedział, jak ze łzami w oczach opowiedział o tym naszej mamie. Jednak jeszcze wtedy jej wybaczył, jeszcze był zaślepiony, z kim ma do czynienia. Powracając do Twojej sytuacji, odradzam zgłoszenie sprawy na policję, bo niczego nie osiągniesz. Trudno Ci będzie udowodnić, że byłeś właścicielem zbiorów, co zostało sprzedane i ile było warte. Nawet, gdybyś wniósł sprawę do sądu, to też ciężko będzie o dowody, a po za tym taka sprawa ciągnęłaby się latami, wydasz więcej pieniędzy, niż straciłeś, a w końcu nie o tę kasę chodzi. Rodzice też nie staną po Twojej stronie, gotowi zeznawać na korzyć Twojego brata. Nie pozostaje Ci nic innego, jak przetrawić tę stratę, bo czasu nie cofniesz. Natomiast, jeśli chodzi o rodzinę, ograniczyłabym kontakty z nimi do minimum, a z bratem zerwałabym je zupełnie. Na najbliższe święta i tak nie przyjedziesz, bo granice pozamykane, ale zastanów się na przyszłość, czy nie spędzać świąt ze znajomymi, czy może dalszą rodziną. W tych okolicznościach nie udzieliłabym rodzinie żadnej pomocy finansowej nigdy. Bądź konsekwentny. Jeśli chodzi o Twoją pasję nie musisz z niej rezygnować, tylko nie wracaj do przeszłości, bo jej nie zmienisz. Ludzie w czasie wojny tracili cały majątek i jakoś musieli się pozbierać, a wieczny żal niczemu nie służy. Wiem, że to inna sytuacja, że tutaj oszukała i okradła najbliższa rodzina i nie ma żadnych wyrzutów sumienia. Właściwie mogłeś powiedzieć i vice versa, po tym, co Ci zrobili. Naprawdę zdystansuj się do nich, bo ich już nie zmienisz. Twój problem, to nie tylko okradzenie Cię, ale też traktowanie jak "gorszego" syna. Uwierz, często zerwanie kontaktów z toksyczną rodzina przynosi ulgę.
  20. Yonka1717

    Jestem brzydka

    Uważam, że przesadzasz, dlaczego nie kierujesz się zdaniem ortodontki, która nie widzi problemu? Myślę, że gdyby symetria Twojej twarzy była, aż tak zaburzona, to ortodonta przynajmniej podpowiedziałby Ci ewentualne możliwości korekty, dlatego uważam, że problem jest przede wszystkim w Twojej głowie. To tylko potwierdza moje przypuszczenia. Być może od pewnego czasu stałaś się bardziej wyczulona? Nie wierzę! Podejrzewam, że prostackie zachowania, jakich często jesteśmy świadkami, nie są skierowane pod Twoim adresem. Ci ludzie ani nie bekają, ani nie spluwają na Ciebie, robią to, bo są prostakami i pewnie zachowują się tak w różnych okolicznościach. Często widuję ludzi totalnie zaniedbanych, czy nieatrakcyjnych, jednak nigdy nie słyszałam, żeby ktokolwiek głośno komentował cudzy wygląd. To naprawdę zdarza się rzadko i najczęściej dotyczy uwag pod adresem ludzi bardzo otyłych. W drugą stronę chyba rzadziej, jednak sama byłam ofiarą złośliwych komentarzy, gdy będąc nastolatką przy wzroście 173 cm ważyłam poniżej 50 kg, do tego mam długie nogi i bywało, że słyszałam na ulicy; ale tyka, ale żyrafa! Fakt, to przykre, ale jednak nie zdarzało się to często, dlatego uważam, że przesadzasz. Nie wierzę. Zresztą jest zakaz zgromadzeń, więc łamiesz prawo? No daj spokój, jak możesz przejmować się czymś takim, zrobił to z zemsty. Gdyby tak było nie podbijałby do ciebie, uraziłaś jego ego.
  21. Może zacznij od tego, żeby nie nazywać go "swoim chłopakiem". Nie masz wobec niego żadnych planów, tworzycie parę (jak zwał, tak zwał) od niedawna, łączy Was przede wszystkim seks. Krótki "związek" i takie urozmaicenia? Ok, niektórzy tak lubią, ale poszukaj innego faceta, który będzie chętny na takie zabawy, bo ten najwyraźniej nie nadaje się. Macie inne oczekiwania. Z rozstaniem nie powinno być problemu, bo uczucie raczej Was nie łączy.
  22. Może zamiast koncentrować swoją uwagę na facecie, który Cię lekceważy, zastanów się nad sobą, czy pasuje Ci taka sytuacja i jak się z tym czujesz? Rozumiem, że chciałabyś znać przyczyny jego zachowania, ale jak sama piszesz rozmawiałaś już z nim na ten temat, jak sądzę, nie jeden raz i efekt jest krótkotrwały. Jak długo więc zamierzasz męczyć się i zachodzić w głowę; dlaczego? Jego zachowanie wskazuje na to, że znudził się, nie szanuje Cię, nie ma potrzeby kontaktu i to właściwie wystarczyłoby, żeby dać sobie z nim spokój. Jednak dochodzi jeszcze krytykanctwo i czepialstwo. Do tego często dochodzi w sytuacji, gdy na horyzoncie pojawia się nowa fascynacja, więc ta "stara" zaczyna przeszkadzać i irytować. Nawet, jeśli nikogo takiego nie ma, to nie zmienia faktu, że facet okazuje znudzenie i irytację. J.w. pomyśl o sobie i swoim dobrym samopoczuciu. Co z tego, że dwa lata jesteście razem. Jemu najwyraźniej znudził się związek z Tobą. nie ma sensu dobijanie się bezustanne do niego. Odpuść, poczekaj na jego inicjatywę, nie leć od razu,jak na skrzydłach, gdy on sobie o Tobie przypomni. Jeśli mu zależy, postara się, jeśli ma Cię gdzieś, odpuści i będziesz miała dowód. Nie warto walczyć w takiej sytuacji.
  23. Wszystkim nieznajomym rozdajesz nr telefonu? Po co więc utrzymywać nadal kontakt z kimś, kto nie dość, że ledwie poznany, to już na wstępie robi wymówki i strzela fochy? Po co spotykasz się z kimś, kim nie jesteś zainteresowana, zwłaszcza, że przyznajesz, że masz chłopaka. Czy byłoby Ci obojętne, gdyby Twój chłopak umawiał się jednocześnie z różnymi koleżankami? Sam się wrzucił, tylko j.w. po jakie licho spotykałaś się z nim? Następna niewinna i naiwna, nierozumiejąca jasnych przekazów. Zawsze masz w zwyczaju chwytać każdego faceta, który zwróci na Ciebie uwagę, pobawić się nim, napompować ego, a potem udawać że nie wiesz: ???
  24. Po raz kolejny zastanawiam się, czy osoby tworzące nowe wątki, o ile przedstawione problemy są prawdziwe, naprawdę są tak naiwne, że nie rozumieją wysyłanych im sygnałów? W wielu przypadkach nie chodzi nawet o sygnały, tylko o jasną, wręcz klarowną sytuację, a autor/ka pyta o co chodzi??? Od kiedy i na jakiej podstawie ten wniosek? Brak logiki w wysnuwaniu wniosków. Gadanie to tylko słowa, a spotkanie to już czyn, nieważne czy dla seksu, czy na kawę. Zawsze należy oddzielić słowa od czynów. Podobnie "zachwyt" to tylko słowa, żadne uczucie, zwłaszcza w opisywanych przez autorkę okolicznościach. A teraz znowu kawa na ławę, jeśli autorka naprawdę nie wie o co chodzi, choć ja w to nie wierzę. Facet ma ciśnienie, potrzebuje sobie ulżyć, a że nie jest zbyt bystry, albo autorkę ma za pierwszą naiwną, nie potrafi działać dyplomatycznie, tylko wali prosto z mostu nadając cały czas o seksie, więc wiadomo, że o to przede wszystkim chodzi. Mógłby się nie wysilać i skorzystać z usługi prostytutki, ale raz, że za tę przyjemność trzeba zapłacić, a dwa, że dla wielu facetów to porażka, więc szuka usługi darmowej. Tylko, że tutaj trzeba się trochę wysilić. Jednak ciśnienie jest tak duże, że taki napalony osobnik nie chce tracić czasu na umawianie się na randki, spacerki, kina, poznawanie tej drugiej osoby, tylko szuka własnie naiwnej, często zdesperowanej panienki, którą czaruje nic nie znaczącymi słowami. Słowa nic nie kosztują i im bardziej naiwna, tym większy kit można wcisnąć, byle jak najszybciej rozłożyła nogi. Autorka już dała się złapać odbierając ten zachwyt jako uczucie ?, Trudno, żeby wypalił prosto z mostu "mam chcicę, choć ze mną do łóżka". Gdyby ten gostek był bardziej ogarnięty, pewnie już miałby autorkę na widelcu, gdyby nie zdradzał się z tym, jaki jest napalony (nie koniecznie na autorkę).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...