Skocz do zawartości
Forum

Yonka1717

Użytkownik
  • Postów

    1 521
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Treść opublikowana przez Yonka1717

  1. Wyprowadzając się, mogłeś zabrać swoje rzeczy, a teraz, to już zależy od jej dobrej woli, której ona niestety nie okazuje. Jeżeli wziąłeś na siebie kredyt i oddałeś jej pieniądze bez żadnej umowy to jesteś w czarnej d...e. Nie rozumiem takiej naiwności. Zawsze należy spisać umowę, nawet jeśli pożyczasz pieniądze najbliższej rodzinie. Jeśli dałeś jej pieniądze na mieszkanie, to przynajmniej mogłeś zażądać współwłasności, a tak dałeś się zrobić jak małe dziecko. Najlepiej, gdybyś poszedł do prawnika i dowiedział się, czy masz jakieś szanse wyjścia z tej sytuacji, może jacyś świadkowie? Dziwię się też Twoim bliskim, że nikt, nie wylał Ci kubła zimnej wody na głowę i nie odwiódł od tego absurdalnego pomysłu.
  2. Owszem, to zdecydowana różnica, czy poznajesz kogoś w necie (czyli w gruncie rzeczy nie poznajesz), czy w realu. To kolosalna różnica, więc szkoda czasu na takie znajomości, pod warunkiem oczywiście, że nie szukasz w necie miłości i nie dajesz wiary słodkim słówkom. Problem w tym, że zanim zaczniesz "przyciągać", sama takich wybierasz. To działa w obie strony, dlatego pisałam wcześniej o doświadczeniu i wyciąganiu wniosków z poprzednich nieudanych związków. Nic nie dzieje się bez Twojego udziału, dlatego zrzucanie winy na zły los, czy pecha, jest drogą na skróty. Oto przykład - Dammar napisała: Jeśli kobieta jest rozsądna, to nie pójdzie do łóżka z facetem, którego widzi 1, czy 2 raz, nawet jeśli gadają w necie od pół roku i uznają się za parę, nawet, gdyby on jej bóg wie jakie miłosne peany słał. Nie zna go! Powracając do Twoich rozważań, nie napisałaś nic o swoich poprzednich związkach i dlaczego się rozpadały, ale rzucę kilka przykładów, gdzie kobiety cierpią i czują się zawiedzione, bo zabrakło rozsądku. * kochanka żonatego, zwodzona czasami przez lata, a w końcu porzucona, lub sama odchodzi, gdy wreszcie do niej dociera, że była tylko zabawką, a on nigdy się nie rozwiedzie, no przynajmniej nie dla niej - naiwność i egoizm * partnerka alkoholika, który zawsze popijał i mówił, że to nic takiego, a później okazało się, że coraz częściej staje się pijaną świnią i nic z tym zrobić nie chce - zlekceważyła sygnały * babiarz, facet otoczony gromadą przyjaciółek, który poświęca im więcej czasu niż swojej partnerce, który odbiera telefony od nich o każdej porze dnia i nocy, który leci na każde zawołanie nie licząc się ze swoją kobietą, aż w końcu zdradza ją z jedna z nich - zlekceważone sygnały, brak silnej woli, żeby już na wstępie rozstać się. * czarusie, ledwo poznany, ale taaaki przystojny, tak się zachwyca i rozpływa nad Tobą, obiecuje cuda wianki, często już na początku znajomości planuje ślub i imiona dla wspólnych dzieci ?, wszystko po to, żeby zaliczyć, a po tym zniknąć - naiwność i desperacja * oszuści i naciągacze, którzy szukają naiwnej, żeby ją oskubać, lub zadekować się w jej mieszkaniu i żyć na jej koszt. Tacy też mówią, co naiwna kobieta chce usłyszeć i ona słucha zakochana od pierwszego wejrzenia i zupełnie nie zwraca uwagi na to, że jest robiona w konia i dojona z kasy, zawsze znajdzie usprawiedliwienie dla cwaniaka, byleby był. Nie wiem kogo spotkałaś na swojej drodze.
  3. Nie można tworzyć prawdziwego związku z kimś kogo się zna (podobno) TYLKO z internetu. Nawet jeśli taka para zawrze umowę "od teraz jesteśmy w związku" ? To w gruncie rzeczy żaden to związek, bo prawdziwe życie toczy się w realu. Może wydawać się, że korespondując z kimś, czy nawet prowadząc rozmowy z kamerką, znamy tę osobę. Nic bardziej błędnego. Owszem, z takiej znajomości można dowiedzieć się, że taka osoba np jest elokwentna, lub nie, czy posiada wiedzę w jakimś temacie (oczywiście jeśli sami jesteśmy w stanie tę rzekomą wiedzę zweryfikować), czy ma poczucie humoru i czy to poczucie humoru nam odpowiada, możemy zobaczyć jej twarz i chyba to wszystko. Problem w tym, że taka osoba może miesiącami grać kogoś, kim nie jest i kto mu zabroni? Druga strona nie jest w stanie zweryfikować prawdy, jeśli nie ma tej osoby blisko, nawet, jeśli widują się raz na jakiś czas. Nie spotykając się w realu, nie znając znajomych, rodziny nie wiemy kompletnie nic o tej osobie. Nie wiemy, czy np nie jest alkoholikiem, przemocowcem, złodziejem, czy pracuje i gdzie, czy lubi higienę i porządek, jaki jest w sytuacjach stresowych, na wczasach, jak spędza wolny czas itd itp. Dlatego dziwię się osobom, które zakochują się w swoich wirtualnych partnerach i traktują poważnie taki "związek". Z drugiej strony wypada tylko współczuć, bo muszą być to osoby bardzo samotne, zdesperowane, które nie potrafią nawiązać relacji w realu.
  4. Oszustwo, a zwłaszcza zdrada zawsze są bardzo bolesne i zapadają w pamięć. Nie chodzi jednak o to, żeby po tak przykrych doświadczeniach, uprzedzać się do wszystkich. Nie można generalizować. Należy jednak wyciągać wnioski z własnych doświadczeń, a przede wszystkim zastanowić się nad samym sobą. Jeżeli dana osoba była wielokrotnie zdradzana, to być może już na wstępie nie zwraca uwagi na pewne sygnały, może nieświadomie przyciąga osoby o lekkim podejściu do życia. Nie można jednak być wiecznie nieświadomym, zwłaszcza, gdy jest się już dojrzałym człowiekiem i popełniać ciągle te same błędy. To świadczy o naiwności. Autorka ma 40 lat, przykre doświadczenia, a mimo to od roku poświęca czas na wirtualną znajomość i przyjmuje wyznania miłości. Co z tego, że niby w nie nie wierzy jeśli ciągnie tę znajomość? Osobiście nie wierzę w prawdziwą miłość do wirtualnej osoby, której nigdy nie widziało się na oczy, a raczej nie spędziło z tą osobą sporo wspólnego czasu. Tylko w taki sposób można kogoś poznać, choć nigdy nie do końca. Oczywiście nie ma niczego złego w wirtualnej znajomości, chodzi jednak o to, żeby nie odpłynąć w marzeniach i nie nabierać się na piękne słówka, które nie mają pokrycia w rzeczywistości. Można przecież rozmawiać na wiele interesujących tematów, a nawet flirtować, ale nie brać tego na poważnie.
  5. Dlaczego "trzymasz go w ukryciu", wstydzisz się go? Nawet jeśli Wasza znajomość jest dopiero w początkowej fazie, to przecież nie musisz od razu przedstawiać go jako swojego chłopaka. Wyobraź sobie, jakbyś Ty czuła się w analogicznej sytuacji, gdyby ktoś na kim by Ci bardzo zależało robił z Waszej znajomości wielką tajemnicę?
  6. Ty i ten kuzyn, to linia boczna, a który stopień pokrewieństwa? Nie wiem, Ty jesteś chyba 5 lub 6, a ślubu kościelnego nie można brać do 4 pokolenia w linii bocznej.
  7. Moim zdaniem są dwie możliwości: 1. Spotkanie tylko Tobie wydawało się fajne. Facet jest kulturalny, dlatego nie okazywał jawnie zawodu, czy niezadowolenia, ale z jakiś względów nie spełniłaś jego oczekiwań i nie jest zainteresowany bliższą relacją. Nie powie Ci tego wprost, żeby Cię nie urazić, dlatego urwał kontakt. Teraz pisze, bo nic go to nie kosztuje, może też sama inicjujesz ten kontakt, trochę Cię zbywa licząc na to, że sama się domyślisz i dasz mu spokój. 2. Może faktycznie miał akurat dużo pracy i dlatego nie odzywał się, a teraz czeka na jakąś inicjatywę z Twojej strony. Uważam, że nic nie stracisz na honorze, jeśli zaproponujesz mu jakieś fajne, wspólne wyjście. Zastanów się tylko gdzie, żeby było fajnie. Wielu facetów oczekuje jakiejś inicjatywy od dziewczyny. Nie lubią bawić się w rycerzyków dobijających się do księżniczek i za każdym razem płacących za wszystko. Spróbuj więc, ale licz się z tym, że jeśli Ty, zapraszasz, Ty płacisz, chyba, że za pierwszym razem płaciliście po równo. Jeśli zacznie się wymigiwać, albo składać obietnice bez pokrycia (że może za jakiś czas), to będzie dla ciebie sygnał, że on nie chce niczego więcej. Wtedy po prostu wycofaj się bez zbędnych pytań.
  8. Na szczęście niczego, ani nikogo nie depczę. Czy uważasz, że w pewnych sytuacjach lepiej odwracać się od prawdy, głaskać kogoś po głowie i przytakiwać jednocześnie sprowadzając go na manowce? Różnica między Darią, a tym chłopakiem jest taka, że ona mimo leczonej depresji jest świadoma siebie i swoich oczekiwań, w przeciwieństwie do niego. Z drugiej strony, wszelkie problemy i niepowodzenia związane z ich relacją, mogą pogorszyć jej stan zdrowia, a w analogicznej sytuacji on będzie obojętny, bo z racji swojej choroby brakuje mu potrzeby bliskości, współczucia i współprzeżywania. Tylko o to mi chodziło. Myślę, że jeśli Daria chce po prostu czasami spotkać się z nim, spędzić razem czas to wszystko w porządku. Problemy mogą wystąpić, gdy ona zaangażuje się w tę relację i zacznie oczekiwać czegoś więcej, czego on nie będzie mógł jej ofiarować.
  9. Yonka1717

    Jak z tym żyć

    Sama jesteś sobie winna. Taksówkarz, to też człowiek m.in. ma uszy, więc zdawałaś sobie sprawę, że Cię słyszy, a to, że przy okazji usłyszała cała reszta...zresztą skąd o tym wiesz? Pytasz, jak żyć? Tak, jak do tej pory, bo nie sądzę, że masz zamiar odejść od męża. Może następnym razem jemu powiedz, co Ci nie pasuje, a jeśli już chcesz się przed kimś wyżalić, to tylko przed kimś zaufanym.
  10. Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam, bo piszesz dość ogólnikowo i niespójnie, ale czy to oznacza, że kłócisz się ze swoim chłopakiem, a on potem opowiada o wszystkim swoim znajomym, żali się i obmawia Cię, na co oni mszczą się na Tobie dokuczając Ci???? Po takich akcjach jedynym rozsądnym wyjściem byłoby rozstanie z tym chłopakiem, a tym czasem Ty piszesz, że on jeszcze nie do końca jest Twoim ex? Błąd, jeśli się nie szanujesz, to nie oczekuj, że inni będą Cię szanować. Żeby zaradzić sytuacji powinnaś definitywnie rozstać się z nim, bo po co Ci taki chłopak, który leci na skargę do kolegów, obrabia Ci tyłek i z radością patrzy gdy oni Ci dokuczają? Należałoby się też zdystansować do tych jego znajomych, nie tłumaczyć się nikomu, tylko po prostu pójść w swoja stronę. Chyba nie nabierasz się na ich żarty, jeśli wiesz, że udają?
  11. Spytam wprost: na co liczysz usiłując zbliżyć się do tego człowieka? Rozumiem, że jest Ci źle ze swoją samotnością, być może jego rodzina też martwi się tym, że on jest samotny i chcieliby, żeby znalazł się ktoś, z kim on się zwiąże, ale też pewnie liczą na osobę, która będzie wyrozumiała i w pewnym sensie weźmie go pod swoje opiekuńcze skrzydła. Czyli musiałaby to być osoba silna, zdystansowana, twardo stąpająca po ziemi, nie oczekująca wiele w zamian, tak mi się wydaje. Problem w tym, że Ty też potrzebowałabyś takiej osoby. Chodzi mi o to, że ze swoim problemem nie udźwigniesz problemów Was obojga. Nie sądzę, żeby on był w stanie to zrobić, czy nawet był tego świadomy. Tobie zależy na tej znajomości, ale powiedz sobie uczciwie, czy wyczuwasz, że jemu zależy podobnie, jak Tobie, czy może jest obojętny, jesteś, bo jesteś? Zastanów się, czy swoim dążeniem do związku z nim (jeśli o tym myślisz) nie narobisz spustoszenia w swoim życiu i zdrowiu. Większość związków, nawet ludzi nie cierpiących na podobne do Waszych schorzenia, przeżywa wzloty i upadki, mniej, lub bardziej traumatyczne kryzysy. Czy będziesz w stanie poradzić sobie z jego obojętnością, egoizmem, dziwactwami, a być może atakami agresji?
  12. Jeśli przerwałaś studia na ostatnim semestrze, to powinnaś mieć przynajmniej licencjat. Dlaczego mieszkasz w wynajmowanym pokoju, czy Twoi rodzice nie mieli mieszkania w którym mogłabyś pozostać? Po za tym trudno mi uwierzyć, że mając prawie całe studia (pracę mgr mogłaś pisać w odosobnieniu, nikt Ci nie przeszkadzał), zdecydowałaś się wykonywać pracę sprzątaczki. Ok, nie wnikam, ale nikt nie odpowie Ci tutaj, czy możesz stworzyć w miarę poprawny związek z tym człowiekiem. Zastanów się, czy w przypadku, gdy będziesz miała kolejny problem, nawrót choroby, a nie spotkasz się z żadnym wsparciem partnera, albo okaże się, że jego reakcje w pewnych sytuacjach są dla Ciebie nie do zniesienia, czy stan Twojego zdrowia nie pogorszy się?
  13. Właściwie nie wiadomo, komu bardziej współczuć; mężowi, czy żonie? Obydwoje teraz płacą za swoją desperację. On - zakochał się, zależało mu na założeniu rodziny, teraz stara się, buduje dla nich dom, ale już na starcie zlekceważył istotne informacje. Nie wiem na ile szczera jest autorka, ale z tego, co pisze wynika, że on się starał, zabiegał o nią, ale też poganiał, a ona trzymała go na dystans, wahała się (o ile to prawda). Facet popełnił błąd tolerując zachowanie księżniczki, a tym bardziej zmuszając ją szantażem do ślubu. Ona - przyjmowała jego zaloty, bezmyślnie zgodziła się na ślub nie kochając go, pozwoliła się zastraszyć i taka zastraszona stanęła przed ołtarzem, ślubując miłość, wierność itd. Nie chcę nazywać rzeczy po imieniu, ale co trzeba mieć w głowie, żeby tak postąpić? Dlatego większą winę widzę w niej. W ogóle nie do końca wierzę w jej opowieść. Myślę, że imponowało jej zainteresowanie chłopaka, jak większość dziewczyn marzyła o ślubie. Być może ten kandydat akurat nie był wymarzony, ale nie było innego pod ręką, więc się zgodziła, mimo, że nie była zakochana. Po prostu oszukała go. Jednak im bliżej było ślubu, tym jej wątpliwości były większe. Jednak nie powiedziała mu, że nie chce ślubu, tylko że chce przełożyć termin, czyli dalej grała. Trudno mi też uwierzyć w ślub pod presją, właściwie można byłoby unieważnić ślub kościelny. Uważam, że głównym problemem nie jest toporne poczucie humoru męża, tylko fakt, że ona go nie kocha, wręcz nienawidzi, dlatego każdy jego błąd wkurza ją szczególnie. Myślę, że gdyby była w niej wola dobrego życia z nim, to poradziłaby sobie z tymi jego głupimi, czy wręcz bezczelnymi żartami. Wystarczyłaby np. stanowcza reprymenda, celna riposta, odpłacenie pięknym za nadobne, ze zwróceniem uwagi "nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe", lub zwyczajne "ranisz mnie, niszczysz tym nasze małżeństwo". Tylko zamiast dobrej woli jest złość, zniechęcenie do człowieka, którego ona nie kocha od samego początku.
  14. Dokładnie; po co to robisz?...i po co zakładasz drugi wątek o tym samym? Krótko mówiąc facet korzysta z okazji, bo mu dajesz, ale jednocześnie nie jest przekonany do takiego układu, bo wolałby mieć partnerkę na wyłączność, ale bez zobowiązań. Od dawna panuje przekonanie, że jeśli facet ma wiele partnerek, to jest super samcem, ale w przypadku kobiety, to już ku***two. Mentalności niektórych nie zmienisz, jednak obawiam się, że jeśli kiedyś spotkasz faceta, na którym będzie Ci zależało i opowiesz mu jak się bzykałaś z wieloma facetami ot tak, bez zobowiązań, to większość facetów po prostu ucieknie. Nie myśl też, że uda Ci się zachować w tajemnicy swój beztroski styl życia, bo najwyraźniej, facet o którym piszesz już pochwalił się kolegom, że znalazł chętną suczkę do bzykania bez zobowiązań, stąd ich zainteresowanie Twoją osobą. Dlaczego on się wycofuje? Bo zapewne obrzydzają go łatwe kobiety, które dają komu popadnie. Nie martw się jednak, na pewno któryś z jego kolegów chętnie skorzysta z Twojego luźnego podejścia do seksu. Widzę tylko mały problem; jakbyś się nie usprawiedliwiała, to niestety nie szanujesz się, i jestesśbardzo naiwna.
  15. Obrażony na boga już dawno powinien przejść na islam, wyprowadzić się do jakiegoś muzułmańskiego kraju i kupić sobie żonę. Tylko nie wiadomo, czy byłoby go na to stać. Nie zdaje sobie jednak sprawy, bidulek, że miłości i szacunku kupić nie można. "Świetna" ta teoria, że kobiety nie POWINNY pracować, tylko z jakiej racji to mężczyźni POWINNI o tym decydować, narzucać kobietom, co jest dla niech dobre, a co nie? Te czasy, na szczęście już dawno odeszły w niebyt i ku rozpaczy takich jak obrażony na Boga, czy zgorzkniały, nie wrócą. Tiaaa, żona mogłaby, za łaskawym przyzwoleniem męża, wyjść sobie z koleżankami, ale byłaby całkowicie uzależniona materialnie od męża (jak dawniej bywało). Musiałby tańczyć, tak, jak on jej zagra, a gdyby przeciwstawiła się, dostałaby "luta" (zgodnie z prawem) i o tym właśnie marzą incele. Reasumując, wracamy do XIX w, gdzie edukacja dziewcząt była żadna, lub mocno ograniczona, bo po co mają się kształcić, odbierać mężczyznom miejsca pracy, być samodzielne i nieuwiązane, a co gorsza, okazać się lepszymi w wielu dziedzinach. Najlepiej siłą i "prawem" zabronić bycia wolnym człowiekiem (no tak, problem dla niektórych, że kobieta jest człowiekiem!!!) , realizować swoje pasje, spełniać się zawodowo, tylko po to, żeby zgraja nieudaczników mogła poczuć się lepiej. Mądry, wykształcony, pewny siebie, nie uprzedzony mężczyzna (bez względu na wzrost ?)nie będzie miał problemu z równouprawnieniem. RÓWNOUPRAWNIENIE = równe prawa, a równe prawa należą się wszystkim. Żadne durne pomysły, marzenia o powrocie do przeszłości, plucie jadem, odsądzanie kobiet od czci i wiary, użalanie się na własnym losem, a nawet skrajności w postaci morderstw, nie pomogą, gdy ktoś marzy o przemocy i bezprawiu, bo nie radzi sobie z rzeczywistością i oczywistością.
  16. Coś jeszcze mi się przypomniało. Ludzie z ZA najczęściej nie mają poczucia humoru, w tym sensie, że nie rozumieją dowcipów. Wszystko biorą na serio, dlatego też nie potrafią odnaleźć się w towarzystwie, gdy ludzie gadają o wszystkim i o niczym. Ten nasz nawet czasami opowiada jakieś dowcipy, ale np była kiedyś taka sytuacja, gdy byliśmy razem na plaży, pogoda, jak to nad Bałtykiem. Niby temperatura w miarę wysoka, ale na niebie mnóstwo chmur, wiatr od morza i ogólnie odczuwalne zimno. W pewnym momencie mówię do niego "X skocz na wydmy i zobacz, czy tam słońca nie widać", a ona rusza ku wydmom. Zaraz sprostowałam, że to był żart. On miał wtedy z 18 lat. Jest samotny, nie ma żadnych znajomych, wykonuje dość prostą pracę, mimo, że ma maturę i kilka razy rozpoczynał różne studia, to najdalej zaszedł do 3 semestru. Bynajmniej nie dlatego, że jest ograniczony, absolutnie nie, jest tylko okropnie leniwy. Tak sobie myślę, że nawet, gdyby skończył studia, to i tak nie utrzymałby się w porządnej pracy, bo właśnie zupełnie brakuje mu inicjatywy. Wszystko trzeba mu pokazać i robi tylko tyle, co mu każą. Do tej pory, gdy jest sam w pokoju i myśli, że nikt go nie widzi, chodzi po pokoju i podskakuje. nie będę opisywała, jakie akcje robił, gdy był dzieckiem.
  17. Daria, każdy przypadek jest inny. Wiem coś na ten temat, bo w bliskiej rodzinie mamy 36-letniego (rocznik 83') krewnego (samotny), który, co prawda nie zdiagnozowany, ale wykazuje wszystkie objawy Aspergera, poza zaburzeniami mowy i języka. Masz rację, w latach 90-tych, nikt w Polsce nie słyszał jeszcze o ZA. Ten masz też był postrzegany jako dziwak, a jego rodzice tylko raz poszli z nim do psychologa, gdy miał 6 lat. Później nie przyjmowali do wiadomości, że dziecko nie funkcjonuje normalnie, woleli oszukiwać się, że jest indywidualistą, niż, że ma problem psychiatryczny. Trudno przewidzieć, czego możesz się po swoim spodziewać, ale być może; 1. nie oczekuj wsparcia, gdy będziesz miała problem, może na chwilę Ci w czymś pomoże, ale na dłuższą metę będzie skoncentrowany na sobie 2. licz się z tym, że może brakować mu inicjatywy w wielu kwestiach (sprzątanie, gotowanie, planowanie wspólnych aktywności). Ludzie z ZA są mało domyślni, często trzeba pokazać im palcem, co powinni zrobić 3. przygotuj się na dziwne zachowania, może nawet kompromitujące, gdy będziecie w towarzystwie. Z naszym można normalnie porozmawiać, ale np przy stole je łapczywie i brzydko, jakby wyszedł z bunkra głodowego, a jak coś mu smakuje, to potrafi sam zjeść wszystko nie licząc się z innymi. 4. Nie przewidzisz też jego reakcji, bo nie wiesz (tymczasem) jakie bodźce mogą spowodować u niego agresję. Byłam niedawno świadkiem sytuacji, gdy w czasie zabawy szkolnej ( akurat nie grała muzyka), gdzie wiadomo, gwar, krzyk, śmiech, jak to w miejscach, gdzie jest dużo dzieci, nagle nad ogólnym harmiderem rozległ się przeraźliwy wrzask. Okazało się, że krzyczał chłopiec z ZA, na którego tak właśnie podziałał hałas, tłum i ogólne zamieszanie. 5. zgadzam się też z tym, że wiele osób z ZA są to ludzie dość egoistyczni, bo inaczej nie potrafią, nie wiem też, czy możesz oczekiwać szczególnej czułości, wyznań miłości itp. Co z seksem? Nie wiem
  18. Tak wiem, że nie Ty jesteś autorem, przepraszam, ale polemizowałam z Tobą. Tak, nie wiemy, co dzieje się za ścianą, więc skąd wiesz, że większość kobiet nie jest zadowolona? Zdecydowana większość ludzi pobiera się z miłości, nikt ich siłą nie ciągnie do ołtarza. Pewnie, że zdarzają się wyjątki, gdy ktoś robi to z wyrachowania, albo z desperacji, ale większość ludzi żeniąc się/ wychodząc za mąż, wierzy w miłość i szczęśliwe życie (bez względu na wzrost). Niestety życie nie jest różowe i potem bywa różnie, jednak nie decydują o tym powody o których wspominasz. Twój problem polega na tym, że Twoja prawda jest taka, że wszystkie kobiety są wredne, podłe, roszczeniowe, puszczalskie i wyrachowane. Generalnie; szczere, uczciwe, kochające nie istnieją, no chyba, że chodzi o samca alfa. Przecież to bzdura na resorach. Większość ludzi (bez względu na płeć), to normalni, porządni ludzie, którzy oczywiście mają swoje wady, bo nikt nie jest od nich wolny, ale Ty przedstawiasz jakiś margines i upierasz się, że tak mają wszyscy. Może dlatego nie jesteś w stanie nawiązać normalnej relacji z kobietą. Oto przykład. Siedzisz w głowach i sercach wszystkich kobiet i wiesz lepiej od nich. ABSURD! Naprawdę masz z sobą problem, dlatego jesteś sam. No właśnie, jeśli wysoki i przystojny, to tylko,lovelas i kryminalista. Jeśli atrakcyjna, to tylko wyrachowana suka. Dla Ciebie nie istnieją normalni, porządni i uczciwi ludzie, no chyba, że podobni Tobie. Zawiść, zazdrość i nienawiść biją od Ciebie, aż przykro. Wcale nie dziwię się, że dziewczyny obchodzą Cię szerokim łukiem, bo te wszystkie negatywne uczucia masz wypisane na twarzy. Myślę też, że i swoim zachowaniem nie zachęcasz do bliższego poznania Cię. To tylko Twoja prawda, dlatego nie jest ani niewygodna, ani też ziębi, ani parzy. To tylko Twoja smutna prawda, z powodu której wiedziesz smutne, pełne złości, nienawiści i niespełnienia życie. Nic i nikt nie jest winien temu, że swojego ptaka możesz wykorzystać co najwyżej do podpisania się pod chorymi teoriami. Sam jesteś kowalem własnego losu.
  19. Ok, czyli jesteś niezależna materialnie, jednak żyjąc z pracoholikiem zdecydowałaś się na drugie dziecko. Chyba nie wierzyłaś w to, że on z tej okazji się zmieni? Nie widzę innego rozwiązania, jak pogodzenie się z rzeczywistością. Gdybyś od niego odeszła, to, co zmieni się w Twoim życiu? Tym bardziej będziesz samotna, a on weekendowym ojcem. Tylko strzelisz sobie w kolano, a tak przynajmniej weekendy i wczasy macie dla siebie, nawet, jeśli on też w tym czasie odpływa. Namawiaj go nadal na terapię, ale indywidualną i walcz o te wolne dni tylko dla Was. Jednak bez awantur i rękoczynów. Pogódź się po prostu, że on od poniedziałku do piątku jest nieobecny, bo pracuje. Możesz też zawalczyć o to, że gdy on jest w pracy, a Ty masz jakiś poważny problem, to on obowiązkowo ma odebrać od Ciebie telefon i znaleźć czas na rozmowę z Tobą. Gdy Ty wrócisz do pracy, poszukasz opiekunki (lepiej starej i brzydkiej ?), za którą niech on płaci, coś, za coś.
  20. Nie dojdziemy tutaj do żadnego konsensusu z osobą zasklepioną w swoich nienawistnych poglądach, przeżartego kompleksami i obarczającego nawet Boga za swoje nieszczęśliwe życie. Ja cały czas proponuję przyjrzenie się ludziom na ulicy, parom, sąsiadom, znajomym, rodzinie. Co widać? Tłum przeciętnych wizualnie ludzi. Wyjątkowo atrakcyjni (wygląd), to właśnie wyjątki. Polacy są narodem o średnim wzroście. Średni wzrost mężczyzny, to aktualnie 179/180, a kobiety 165/166 cm. Najczęściej ludzie wykształceni wiążą się z osobami o podobnym stopniu wykształcenia, ludzie zamożni z zamożnymi, bo też na ogół w taki środowisku przebywają. Owszem zamożny facet ma większą możliwość wyboru, ale też rzadko zwiąże się z kobietą bez żadnego majątku, a przede wszystkim bez ambicji, chyba, że z góry chce ją zdominować. Zdarza się coraz częściej, że starsi, ustawieni i zamożni mężczyźni porzucają swoje żony dla młodych, atrakcyjnych kobiet, ale trudno uwierzyć, że taki facet zwiąże się na poważnie z blacharą bez wykształcenia, która ma do zaoferowania tylko młodość i urodę. Taką, to można wziąć do łóżka raz, czy dwa, ale do związku wybiorą kobietę nie tylko młoda i piękną (nie zawsze musi być piękna, wystarczy, że młoda, no i nowa), ale taką, która coś sobą prezentuje. Patrząc na pary młodych ludzi na ulicy można dostrzec, że ci bardziej atrakcyjni "prowadzają się" też z atrakcyjnymi, przeciętni z przeciętnymi itd. Większość młodych chłopaków, to ludzie średniego wzrostu, a jednak mają dziewczyny. Autor cały czas podaje przykład dziewczyn, które rzekomo kpią z niższych chłopaków, ale wydaje mi się, że z powodu własnych kompleksów dostrzega tylko ten margines, czyli prymitywne, płytkie dziewczyny i to wystarcza, żeby wszystkie pozostałe wrzucić do jednego worka. Nie dociera do niego, że kompleksy widać gołym okiem, wycofanie, złość. Po za tym jeśli od dzieciństwa coś z nim nie tak, to najlepiej zrzucić wina na wzrost i podłe baby.
  21. Kiedy wychodzi do tego sklepu, jeśli nie ma go w domu od 7.00 do 2 w nocy? Widziały gały, co brały. Nie sądzę, że on zmienił się tak w ostatnim czasie. Zawsze taki był, a jednak związałaś się z nim, do tego zdecydowałaś na drugie dziecko. Rozumiem Twoją frustrację, ale awanturami niczego nie osiągniesz, tym bardziej przemocą fizyczną. Kto wie, czy on właśnie nie wypisał się z Waszego układu. Dziwię się, że w tej sytuacji nie zadbasz o siebie. Nie jesteś jego żoną, ciekawe od ilu lat siedzisz w domu i nie pracujesz? Zdajesz sobie sprawę z tego, że im dłużej jesteś na bezrobociu, tym trudniej będzie wrócić Ci do pracy? Co z tego, że on dobrze zarabia? Nie jesteś jego żoną i w razie rozstania dostaniesz tylko alimenty, żadnego zabezpieczenia dla siebie. Im dłużej siedzisz w domu, tym więcej tracisz. Czy pomyślałaś o przyszłości, o swojej emeryturze. Nie będziesz wiecznie młoda. Za co kiedyś będziesz żyć, jeśli całkowicie zdałaś się na niego. A co z Waszym majątkiem, jeśli tylko on pracuje, czy cokolwiek jest Twoje, mieszkanie, dom itd? Właściwie masz dwa wyjścia, rozstać się z nim, lub pogodzić z rzeczywistością, żyć obok, walczyć przez lata, ale zdecydowanie zadbać o siebie w sensie zawodowym i materialnym.
  22. Nie przejmuj się. Starsi faceci, oczywiście nie wszyscy, zawsze będą próbować wyrwać młodą laseczkę, a nuż się poszczęści. Co do facetów w Twoim wieku, bądź cierpliwa, widocznie nie trafiłaś jeszcze na tego swojego, który byłby równie zainteresowany, jak Ty.
  23. Jeżeli masz świadomość tego, że nie funkcjonujesz normalnie, przeszkadza Ci to w życiu i nie radzisz sobie z problemem, to pomyśl o terapii. Sama też zacznij pracować nad sobą i nad poczuciem własnej wartości, bo chyba tutaj tkwi główny problem. Zacznij doceniać siebie, swoje sukcesy, zainteresowania, w oderwaniu od opinii innych osób.
  24. SZOK! ...i wszystko jasne, całe szczęście, że nie Ty i Tobie podobni stanowią o prawie. Przez lata, w pewnych środowiskach, pokutowało powiedzenie, że "jak się baby nie bije, to jej wątroba gnije". To są właśnie echa dawnego patriarchalnego stosunku do kobiet. Z takimi poglądami, powinni postawić Cię w jakimś skansenie, jako eksponat, świadek niechlubnej przeszłości.
  25. Gdybyś zadał sobie trud i przeczytał polecony artykuł, zwróciłbyś uwagę na to, że autorem jest mężczyzna, a określenie "incel" zostało stworzone przez samych "zainteresowanych'. Nie będę powielać treści tego artykułu, ale jest tam dokładnie wyłożone w czym problem. Frustracja inceli wynika z tego, że sami nie chcą, lub nie potrafią zadbać o własną atrakcyjność i nie chodzi tutaj tylko o wygląd zewnętrzny, ale o całokształt. Nie są interesujący dla kobiet i stąd ich złość, która prowadzi do nienawiści, nawet do agresji, a w skrajnych przypadkach do zabójstw. Icel bez wysiłku chciałby MIEĆ, choćby dlatego, że jest mężczyzną i w jego mniemaniu należy mu się kobieta i seks. Najlepsze jest to, że ich oczekiwania i wymagania najczęściej dotyczą kobiet atrakcyjnych, które faktycznie nie zwracają na nich uwagi. Szare, mniej atrakcyjne "myszki" ich nie interesują. Uważam, że u podstaw takiego stanu rzeczy, stoją kompleksy pielęgnowane od dzieciństwa, środowisko z którego się pochodzi, wyniesione wzorce, rodzina, która albo zaniedbywała, albo rozpieszczała, niechęć do pracy nad sobą, brak pomysłu na życie, a nade wszystko roszczeniowa postawa i nieumiejętność wyciągania wniosków. Stąd droga na skróty i obarczanie winą za całe zło kobiet, których po prostu nie można sobie wziąć, gdy ma się ciśnienie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...