Skocz do zawartości
Forum

Yonka1717

Użytkownik
  • Postów

    1 521
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Treść opublikowana przez Yonka1717

  1. To, co dostrzegam w zachowaniu Twojej dziewczyny, to oprócz niedojrzałości, brak szczerości, a przecież szczerość w związku, to podstawa. Po co więc, weszła w związek z Tobą, znając Twoją przeszłość i nie akceptując jej? Kochasz ją, może imponuje Ci i pociąga jej niedojrzałość i brak doświadczenia, ale brak szczerości i nielojalność to już moim zdaniem, na tyle poważny problem, że chyba warto zastanowić się nad sensem trwania w związku z taką osobą.
  2. Teraz, to nie pozostaje Ci nic innego, jak żyć tak, jak żyłaś do tej pory. Do niczego go nie zmusisz, szczególnie, że przez 16 lat! nie udało Ci się przeforsować swojego pomysłu. Jeśli sądzisz, że po tylu latach, ślubem przywiążesz go do siebie i zabezpieczysz swoją przyszłość, to jesteś w błędzie. W wolnym związku, sprawy majątkowe można zabezpieczyć u notariusza. Natomiast miłości i gwarancji wierności, żaden ślub Ci nie da. Czy macie dzieci?
  3. Szkoda, że masz takie nastawienie, chociaż rozumiem, Twoje obawy. Spójrz na problem z innej strony. To dziecko może być światełkiem i szczęściem na kolejne lata Twojego życia. Oczywiście ciąża, poród i pierwsze miesiące zawsze są ciężkie, ale potem będziesz miała dla kogo i z kim żyć. Tym bardziej jeśli z mężem się nie układa, żyjecie obok siebie, to to dziecko może być motorem napędowym dla Ciebie. Twoje starsze dziecko niedługo wyjdzie z domu, mąż ma wszystko w głębokim poważaniu, a Ty nie będziesz sama. Nawet, jeśli masz grono znajomych, swoje pasje i miałaś plany na przyszłość zorganizowania sobie życia bez męża, to tylko od Twojego nastawienia zależy jak pogodzisz to wszystko z kolejnym macierzyństwem. Istotne jest natomiast to, żebyś bardzo dbała o swoje zdrowie, nie tylko w okresie ciąży, ale już zawsze. Systematyczne badania, profilaktyka itd, żebyś mogła spokojnie to dziecko wychować. Inną sprawą jest ojcostwo, cóż, nagrabiłaś sobie. W tym wypadku nie wiem, co Ci doradzić. Trzymać wszystko w tajemnicy, wrobić męża w wychowanie, lub choćby utrzymywanie nie swojego dziecka? W tym wypadku, ja osobiście staję po stronie oszukiwanych mężów, bez względu na to, jacy są. Decyzja należy do Ciebie.
  4. Ja z kolei, czytając takie wątki nie mogę zrozumieć motywacji młodych dziewczyn, które bezrefleksyjnie tkwią w związkach z trudnymi facetami. Poświęcają się walcząc z wiatrakami i na siłę usiłują wychować, zmienić, naprostować, dorosłego jakby nie było człowieka, który przecież został już wychowany, ukształtowany i skrzywiony z różnych powodów. Takie matki Teresy, które zamiast dążyć do szczęścia osobistego (jakby ten trudny przypadek, był jedynym facetem na świecie), od początku taplają się w bagnie, a potem, po ślubie, zdziwione stwierdzają, że jednak on się nie zmienił. Po wielu wspólnych latach budzą się z ręką w nocniku i stwierdzają, że zmarnowały sobie życie.
  5. Z tego wynika, że jego zainteresowania (o ile prawdziwe) i początkowe dobre wrażenie, były tylko wabikiem w wiadomym celu. Nie wiem, czy podoba Ci się jego aktualna aktywność, ale ja byłabym zniesmaczona, gdyby obcy facet zaczął wysyłać mi swoje nagie fotki, czy robił aluzje seksualne. ewentualnie pękłabym ze śmiechu. Jeśli nie podoba Cię taki rodzaj kontaktu, to napisz mu, że nie o taki luz Ci chodziło i że przeholował, po czym zerwij kontakt, ewentualnie zrób sobie z niego jaja, ironicznie komentując te "gorące" fotki, chociaż ja odpuściłabym od razu.
  6. To dziwne, że chcą go wypuścić do domu i skierować na kolejne badania. Jeśli on leży w szpitalu już 10 dni. To własnie jest jedyna okazja żeby zrobić wymagane badania na cito. W końcu po to człowiek leży w szpitalu. żeby można go było zdiagnozować. Gdy wyjdzie ze szpitala. to będzie czekał miesiące w kolejce. chyba. że pójdzie prywatnie
  7. Jeżeli mają go wypuścić do domu, to wyluzuj, tzn, że nie jest tragicznie. Takie objawy mogłyby wskazywać na np nowotwór żołądka, czy przewodu pokarmowego, więc z pewnością zostałby w szpitalu na dalszym leczeniu. Nie wiem w jakich godzinach pracujesz, ale zupki można przygotować dzień wcześniej wieczorem. Nie rozpieszczaj go za bardzo, żeby się nie przyzwyczaił. Najważniejsze, że nie umiera, więc czas, żeby się nauczył zadbać o siebie. Jeżeli chory nie wymaga leżenia, a Twój z pewnością nie wymaga (teraz już w parę godzin po operacji, stawiają pacjenta na nogi, bo ruch jest najważniejszy), więc nie rozczulaj się nad nim, to dorosły facet. Jeśli musisz, to weź co najwyżej dwa dni urlopu, na sam początek, udziel mu instrukcji i nie przesadzaj. Jesteś pewna, że w analogicznej sytuacji, on wziąłby urlop i troszczył się o Ciebie, jak Ty o niego?
  8. Obawiam się, że żaden lekarz nie nabrałby się na taki wybieg, chyba, że jakaś niezbyt lotna pielęgniarka. Jednak pielęgniarki, to na ogół doświadczone pracownice, więc znają swój fach od podszewki, w tym zagrywki pacjentów i ich bliskich. Zresztą żadna pielęgniarka nie jest upoważniona do udzielania takich informacji, odsyłają bliskich do lekarza prowadzącego, lub dyżurnego. Każdy, przyjmowany do szpitala pacjent, musi podać osobę, która należy powiadomić w razie jego śmierci, a także może zastrzec udzielanie informacji n/t stanu jego zdrowia. Personel medyczny z pewnością o tym wie.
  9. Musisz się z tym pogodzić. Nawet, gdybyś była żoną, a on zastrzegłby, że nie wyraża zgody na informowanie Cię o stanie jego zdrowia, też niczego nie dowiedziałabyś się. Rozumiem, że się niepokoisz, ale w tym wypadku Twoja nerwica nie jest istotna, bo on być może ma znacznie poważniejsze problemy. Nie patrz więc na problem z punktu widzenia własnego czubka nosa, bo w tym momencie nie Ty jesteś najważniejsza. Obawiam się, że wcale nie byłabyś spokojniejsza, gdybyś dowiedziała się prawdy. Objawy, jakie opisałaś są bardzo niepokojące. Są osoby, które nie lubią dzielić się diagnozą, zwłaszcza nienajlepszą.
  10. Zawsze i wszędzie znajdzie się taka fałszywa osoba, ale myślę, że nie ma się czym przejmować, bo ludzie na ogół szybko połapią się z kim mają do czynienia. Absolutnie nie donoś na nią szefowi, to nie Twoja sprawa. Skoro wiesz jaka ona jest, więc nie wchodź z nią w jakieś bliższe układy, trzymaj dystans i w żadnym wypadku nie zwierzaj jej się ze swoich osobistych spraw, a tym bardziej nie narzekaj na pracę, ludzi, a zwłaszcza szefa, bo masz, jak w banku, że poda to dalej i jeszcze dodatkowo ubarwi. W takim przypadku zareagowałabym od razu i w obecności osoby, czy osób do których Cię obgadywała, powiedziałabym, co o niej myślę, a nawet skompromitowałabym ją, przypominając co złego mówiła także o innych.
  11. Upss, ktoś wykasował moją odpowiedź w postaci emotikonek. ? ? Zgadzam się w całej rozciągłości. Autorka zamiast zająć się sobą, śledzi z wypiekami na twarzy życie byłego i jego dziewczyny, niczym Wielki Brat, a raczej Wielka Siostra ?
  12. Faktycznie, dużo uwagi poświęciłaś wyglądowi i jeśli jesteś wyjątkowo atrakcyjna, to część facetów może trzymać dystans, choćby z tego powodu. Moją uwagę zwrócił powyższy cytat. Owszem, warto mieć własne zdanie, ale jeśli często zdarza Ci się mieć zupełnie odmienne zdanie niż cała grupa znajomych w towarzystwie których przebywasz, do tego jeśli bronisz tej opinii jak niepodległości i ostatnie zdanie musi należeć do Ciebie, to możesz być postrzegana, jako osoba nietolerancyjna, bezkompromisowa, uparta, a nawet zarozumiała. To może zniechęcać do bliższych kontaktów. Zawsze jednak trafi się typ, który chce tylko seksu, ale przecież nie tylko tacy chodzą po ziemi, więc jednak problem widziałabym w Tobie.
  13. Ok, podjęłas decyzję o rozstaniu, więc bądź konsekwentna. Wyjedź naprawdę, nie wierz w jego obietnice, nie kontaktuj się z nim więcej, bo tylko będziesz przedłużać swoje cierpienie. Każdy kontakt z nim, pod jakikolwiek pretekstem, będzie trzymaniem Cię na smyczy.
  14. Co w tym dziwnego? 3,5 to żaden związek. Jedna mu nie podpasoowala, to zaczął spotykać się z następną.
  15. Nie wchodź w ten układ, bo wpadniesz jak śliwka w kompot. Jeżeli chcesz zachować tę przyjaźń, to zapomnij o seksie znim. Zarówno tym, który się Wam przydarzył, jak i tym na przyszłość. Ty będziesz jedyną ofiarą. W tym, co piszesz można wyczuć Twoją nadzieję na coś więcej. Długa znajomość, świetnie się dogadujecie, on taki przystojny itd. Nie oszukuj się, po kilku takich akcjach będziesz ugotowana, a potem będziesz wyplakiwac w poduche, gdy on lekko oznajmi Ci, że koniec seksu, bo właśnie zakochał się...niestety nie w Tobie. On też nie jest w porządku, zobaczył Twoją słabość (nie ma znaczenia, że po alkoholu) i próbuje iść za ciosem, bo skoro raz się udało, to dlaczego nie zrobić, Ciebie pogotowia seksualnego? Oczywiście pod plaszczykiem Friends with benefits.
  16. Na miejscu tej kobiety dawno bym Ci podziękowała. Twoja postawa jest beznadziejna. Traktujesz tę ją jak kawał mięsa do przetestowania. Nie zasłaniaj się nowoczesnym podejściem do życia. Jesteś pozbawiony empatii i wyobraźni. Krótko mówiąc myślisz fiutem.
  17. Zakładając, że o wiarę chodzi, oczywiście porozmawiaj z nim, podeprzyj się jakimiś cytatami z Pisma Świętego dotyczącymi małżeństwa, ale też jednocześnie spróbuj ustalić jakiś jego zakres obowiązków domowych. Pewnie nie pójdzie łatwo, jeśli do tej pory nie ustaliłas zasad. Oczywiście, jeśli on pracuje, to nie może być pół na pół, ale uświadom mu, że nie chodzi o pomoc Tobie, tylko właśnie o jego obowiazek zarówno rodzicielski, jak i w sprawach domowych z którego się nie wywiązuje. Postaraj się rozmawiać spokojnie. A teraz z innej beczki. Przyjrzyj mu się dyskretnie, sprawdź gdzie on tak naprawdę wychodzi. Jaką masz pewność, że chodzi na jakieś spotkania do kościoła? A teraz jeszcze plany wakacyjne bez Ciebie??? Wiara nie może odciągnąć od rodziny. Obyś nie obudziła się z ręką w nocniku. W tych okolicznościach, bez żadnych wyrzutów sumienia, przejrzałabym mu telefon, przyjrzala się jego aktywności w necie, a nawet położyła dyktafon w jego samochodzie. W ostateczności zorientuj się, czy w parafii do której należycie są jakieś wspólnoty itp. Często można też skorzystać z pomocy psychologicznej, czy pomocy rodzinie. Nawet, gdybyś miała pójść do tych Jezuitów. Tylko tymczasem działaj dyskretnie. Wiesz na 100% gdzie on chodzi i z kim się spotyka, czy Twoja wiara opiera się tylko na tym, co on Ci powie?
  18. Nie przesadzaj, trudno w tym wypadku mówić o otwartości, gdy facet prowadzi jakąś dziwną grę. Powinien postawić sprawę jasno: lubię cię, chcę być twoim przyjacielem, ale niczego więcej nie oczekuj. Tyczasem on płacze z zazdrości, a jednocześnie nie chce być Twoim partnerem. Przecież to głupie. "Może dać Ci seks" łaskawca ?, ale nic wiecej? Lubisz takie gierki, to baw się dalej. Ja osobiście trzymałabym gościa na dystans i nie korzystała z jego przysług. A tacy "wrażliwy" budzą we mnie politowanie. Generalnie, lubię jasne sytuacje.
  19. To świetna rada, przede wszystkim o czym nie rozmawiać. Uniwersalny sposób na to, jak na "dzień dobry" nie odstraszyć nowego znajomego. Co do reszty, to na dwoje babka wróżyla. Zależy na kogo trafisz. Jeśli generalnie nie masz zainteresowań po za babskimi sprawami, to nie staniesz się nagle interesująca. Właściwe, albo jest się interesującym, albo nie. Tego raczej trudno się wyuczyć. Może być też tak, że mimo zainteresowań i ciekawego wnętrza, druga strona będzie szukać czegoś innego. W tym wypadku nie ma złotego środka.
  20. Ja miałabym wątpliwości. Facet jest dziwny, niczym cnotliwa Zuzanna i chciałby i boi się. Znerwicowany, albo nieszczery, jakby sam nie wiedział czego chce. A DO TEGO PŁACZE! Osobiście trzymam się z daleka od dziwolagow, bo nie wiadomo czego można się po nich spodziewać.
  21. Niekoniecznie. Czytałam kiedyś blog "Moje dwie głowy". Niestety dawno zniknął z sieci, ale została wydana książka o tym samym tytule. Uważam, że powinna ją przeczytać każda kobieta będąca w związku z tkosykiem. Autorka nie jest zawodową pisarką, jest właśnie byłą ofiarą takiego układu i świetnie opisuje nie tylko metody jakimi agresor uzależnia swoją ofiarę, ale także sposoby, jak się od niego uwolnić. Na blogu było wiele komentarzy kobiet i wiele z nich twierdziło, że zanim nie związało się z takim typem, były radosnymi, pewnymi siebie osobami. Pamiętam też, swojego czasu głośno komentowany przypadek żony znanego reżysera. Kobieta piękna, wykształcona, wcale nie jakaś mimoza, która przez lata pozwalała się maltretować i minęły lata, zanim zdecydowała się na ucieczkę. Tam sprawa oparła się o proces karny, bo facet tłukł ją niemiłosiernie. Pamiętam wywiady z nią. Ona początkowo była normalną, pewna siebie kobietą. Miłość do męża, jego naprzemienne fazy nieba i piekła, powodowały, że ona ciągle miała nadzieję na trwałą zmianę na lepsze i w ten sposób pogrążała się w tym związku i uzależnieniu. Potem bała się odejść, bo facet groził, że ją zabije. Nie zawsze w to bagno wpadają osoby słabe. Niestety miłość i zaślepienie potrafią osłabić realny ogląd rzeczywistości i na długi czas odebrać zdrowy rozsądek.
  22. Nie wiem jakiej rady oczekujesz? Facet od razu uprzedził Cię że: "Serce nie sługa" nie wiedziałam, że Arabowie też mają takie przysłowie, ale oznacza to jedno - jest kochliwy, więc trudno tu mówić o miłości do Ciebie. Ja nawet nie wierzę, że chodzi o serce, tylko raczej zupełnie inny organ ? Trochę mi Ciebie żal, bo najwyraźniej nie wiesz co to szacunek do kobiety. Ktoś, kto kocha nie zdradza, a zdrada nie jest objawem szacunku. "po za tymi spotkaniami?" rozumiem, że chodzi o spotkania na seks z innymi kobietami. Cóż, zgodziłaś się na rolę jednej z wielu, więc nie wiem w czym teraz masz problem?
  23. BlueRose, od toksyków się nie odchodzi, tylko ucieka. Przyznam, że trudno mi zrozumieć, jak młoda dziewczyna nie związana z facetem dziećmi, kredytami, wspólnym majątkiem, tkwi w takim bagnie i pozwala się gnoić? Chyba trzeba mieć specyficzne cechy charakteru, lub nie mieć za sobą żadnego zaplecza w postaci choćby rodziny, dokąd można by wrócić, żeby pozwalać się systematycznie poniżać, wyzywać, bić i ograniczać wolność. Wiem że ofiarami toksyków bywają także osoby o zdawałoby się silnym charakterze, które dały się złapać na ich początkową "fantastyczność", a potem wpadają w sidła uzależnienia od przemocy. Ty jednak jesteś z nim zaledwie rok, nic po za chorym uczuciem nie łączy Cię z nim, a tyle już zdążyłaś przeżyć. Za jakie grzechy?...spytaj sama siebie. Zastanawiam się, czy oprócz uczucia żalu i uległości jesteś w stanie wykrzesać z siebie choćby trochę złości na niego, na siebie za tę indolencję, czy nie rodzi się w Tobie bunt? Zamiast użalać się, zacznij działać i j.w. UCIEKAJ! Zabezpiecz sobie jakieś lokum, nie rozmawiaj już z nim, nie zdradzaj swoich planów, nie próbuj szantażować odejściem, po raz kolejny licząc na cud jego przemiany (to najgłupsze, co mogłabyś zrobić), tylko przygotuj się do ucieczki, Podczas jego nieobecności spakuj swoje rzeczy i zwiewaj, po czym zablokuj go wszędzie gdzie się da i NIGDY już nie kontaktuj się z nim, nawet, gdyby Cię skręcało z tęsknoty (jakby było za kim). To jedyny sposób na to, żeby odzykać swoje dawne życie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...