Skocz do zawartości
Forum

Yonka1717

Użytkownik
  • Postów

    1 521
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Treść opublikowana przez Yonka1717

  1. Komplement, to oczywiście, że to nic dziwnego, jednak gdyby powiedział "jesteś piękna", byłoby to w miarę naturalne. Jednak określenie "PRZEpiękna" to takie groteskowe, wręcz trywialne, pasujące do egzaltowanych panienek marzących o księciu z bajki. Dlatego nie wierzę, że facet na poziomie, a on z pewnością musi taki być, jeśli pochodzi z TAKIEJ rodziny, używa takich pretensjonalnych określeń. Nie ma niczego złego w beztroskim spędzaniu czas, ale TAKI facet nie zainteresowałby się panienką z którą mógłby rozmawiać tylko o niczym. Od razu wyczaiłby, że ta "przepiękność" nie ma niczego ciekawego do powiedzenia, tym bardziej jego siostry z tytułami doktorskimi, dzwoniące rzekomo codziennie, żeby pogadać o niczym ?. Ukończ szybki kurs medyczny ? Rozmarzyło się dziewczę i wymyśliło nowa wersję bajki o Kopciuszku, tyle, że w prawdziwym życiu takie historie się nie zdarzają, a nawet jeśli...to Kopciuszek, mimo, że prosty i z innego świata, to jednak musi być bardzo sprytny, przebiegły i z pewnością nie może mieć niskiej samooceny, a wręcz przeciwnie.
  2. Yonka1717

    Emilka

    Dokładnie, jemu po prostu nie wypada wpraszać się do Ciebie. co innego wspólny wynajem. Jednakże: Zanim złożysz mu taką propozycję musisz być całkowicie przekonana, że tego chcesz. Wstrzymaj się dopóki masz jakiekolwiek wątpliwości.
  3. Wybacz, ale to tylko wymówki, po za Twoją wygodą oczywiście. Twój syn, nie jest już małym dzieckiem i doskonale radzi sobie sam. Nawet chory, może zostać sam w domu. Większość pracujących kobiet ma rodziny, dzieci i radzą sobie ze wszystkim. Gotować możesz po pracy, sprzątaniem podzielić się z synem, to naprawdę nie są żadne argumenty. Zresztą Twój syn wcale tego nie oczekuje od Ciebie, więc nie oszukuj się, że robisz to dla niego. Ty pogodziłaś się z biedą, którą dla wygody sama sobie fundujesz, ale nie żyjesz sama, powinnaś jednak wziąć pod uwagę potrzeby swojego dziecka. W gruncie rzeczy masz jego potrzeby gdzieś. Ciśniesz się w jednym pokoju z dużym już synem, nie stać Cię na nic, ani na lepszy komputer dla niego, czy wysyłasz go na jakieś wakacje? Jeśli naprawdę zależy Ci na dziecku, to ruszaj do roboty na cały etat i nie szukaj usprawiedliwienia dla własnej wygody i indolencji. Twoja zgoda jest mało istotna. Powinnaś być pod stałą opieką lekarza, brać leki, bo Twoja choroba (bez względu na to, czy się z nią zgadzasz, czy nie) jest poważną podstawą do odebrania Ci dziecka. Twój syn jest już w takim wieku, że może sam decydować z kim chce mieszkać. Jeśli Twoi rodzice złożą wniosek do sądu rodzinnego o przejęcie opieki, to będą mieli silne argumenty: Twoja choroba, nędza w jakiej żyjesz, brak ambicji, niechęć dziecka do mieszkania z Tobą i jeszcze coś wymyślą i zostaniesz sama, bo sąd weźmie pod uwagę dobro dziecka. a nie Twoje.
  4. Yonka1717

    Brzydze sie go.

    Odbiegłeś od tematu. Problem autorki jest zupełnie inny. Nie zgodzę się z opinią, że nie ma kiepskich kobiet w łóżku, są, zarówno kobiety, jak i mężczyźni.
  5. Roberto, zgadzam się z laurette, że Twój syn nie ma do Ciebie szacunku. Problem w tym, że jest on teraz w trudnym wieku, który niestety szybko nie minie. Do tego współczesne czasy; konsumpcjonizm, materializm robią wodę z mózgu młodym ludziom. Żyjecie skromnie, a on patrzy na to, co mają inni i dostrzega raczej tych, którzy mają zdecydowanie więcej od niego. Za tę nierówność Ciebie obarcza winą. Nie sądzę, że ktokolwiek odbierze Ci prawa rodzicielskie i powierzy opiekę dziadkom, jeśli po za skromnymi dochodami jesteś dobrą matką i niczego więcej zarzucić Ci nie można. Dziwię się natomiast, że dziadkowie (Twoi rodzice?) działają przeciw Tobie i zachęcają wnuka do przeprowadzki. Mnie także zastanawia dlaczego pracujesz tylko na pół etatu? To ogromny błąd. Dzisiaj pracy nie brakuje, samotne matki często harują na więcej niż jeden etat, a Ty osiadłaś na laurach. Tutaj nie widzę dla Ciebie usprawiedliwienia. Nie dziwię się też, że Twojemu synowi przeszkadza mieszkanie z Tobą w jednym pokoju. On już nie jest małym chłopcem, że też Tobie to nie przeszkadza? W tym wypadku argument, że na większe Cię nie stać nie ma racji bytu. Zadowoliłaś się minimum bytowym i tkwisz w tym marazmie. Jeśli nie chcesz stracić syna, to ruszaj do lepszej pracy, wynajmij małe, ale dwupokojowe mieszkanie i dużo rozmawiaj z synem. Może z czasem minie mu wrogi stosunek do Ciebie, ale jeśli nic z tym nie zrobisz, to stracisz syna, on nigdy nie będzie Cię szanował, a na stare lata zostaniesz sama.
  6. Zmień środowisko, jeśli Cię dołuje. Czy wszyscy ci ludzie z którymi się zadałaś rzeczywiście są tacy piękni, wykształceni i przebojowi, czy może udają? A może w Tobie znaleźli podatny grunt, żeby się dowartościować Twoim kosztem. Szkoda, że dajesz się w to wciągać i nabierać na ich tanie chwyty. Z jednym się zgadzam; dobre wykształcenie jest bardzo istotne, ale nie wszyscy muszą być przebojowi. Można mieć dobrą pracę, ale nie brać udziału w wyścigu szczurów. Praca jest potrzebna, ale w życiu można mieć inne priorytety, każdy ma do tego prawo, co nie oznacza, że jest gorszy od innych. Postaraj się myśleć takimi kategoriami. Co to znaczy "piękny człowiek"? Czy ten z piękną duszą, charakterem? ...więc ci, którzy Cie krytykują, pod tym względem piękni nie są. Jeśli chodzi i wygląd, owszem dobrze jest być zadbanym, a uroda, to już kwestia gustu. Odstaw tego chłopaka, niech sobie poszuka łatwej i przebojowej. Daj mu do zrozumienia, że nie zależy Ci na jego zachwytach nad Tobą, Ty też nie musisz być nim zachwycona, dobrze, żeby o tym wiedział. Nie znasz się na wielu rzeczach? I co z tego, nikt nie wie wszystkiego, jednak warto być ogólnie zorientowanym, a w konkretnych dziedzinach po prostu dobrym. Myślę, że powinnaś być dobra w zawodzie, który wykonujesz, lub się kształcisz, a do tego mieć jakieś pasje n/t których wiesz sporo i chętnie dyskutujesz. Obawiam się, że weszłaś w środowisko ludzi o zupełnie różnym od Twojego wykształceniu, być może rozmawiają na tematy zupełnie Ci obce i dlatego nie czujesz się tam dobrze. Ten chłopak, którym tak się przejmujesz, chyba Cię zauroczył, a on wydaje się tylko czeka na okazję, żeby Cie przelecieć. Daj sobie spokój z tymi ludźmi, poszukaj bardziej przyjaznego środowiska i bądź sobą.
  7. Nie masz innych zajęć w życiu oprócz nauki i przejmowania się sobą? Może gdybyś swoją uwagę skierowała na inne aktywności (sport, rekreacja, taniec harcerstwo, chór, malarstwo, wolontariat itd) mogłabyś czerpać prawdziwą radość z życia, a do tego poznawać nowe osoby. A tak siedzisz w domu, zamknięta w swojej skorupie i przeżywasz. Większość ludzi przeżywa fakt, gdy ktoś o nich źle mówi. Tyle, że albo wyjaśniają sytuację, albo ją lekceważą i idą dalej. Skąd wiesz, że ludzie mówią o Tobie źle? Zacznij może od tego, że nikt nie jest idealny i "jeszcze się taki nie urodził, który by wszystkim dogodził". Zastanów się dlaczego tak bardzo zależy Ci na akceptacji wszystkich? To nierealne. Tymczasem sama, na własne życzenie dystansujesz się od wszystkich. ...a dlaczego od razu "szczerze" i na poważnie? Spuść powietrze, wyluzuj trochę, przywołaj uśmiech na twarz i po prostu rozmawiaj, tak, jak inni, o wszystkim i o niczym. Nikt siłą nie będzie wciągał Cię do towarzystwa, jeśli na co dzień jawisz się niczym spłoszony wróbel, z lękiem na twarzy i płaczem na końcu nosa.
  8. Tak, faceci tak mają, co nie oznacza jeszcze zachwytu nad lustrowanym obiektem. Tyle tylko, że ci bardziej ogarnięci, robią to dyskretnie.
  9. Yonka1717

    Brzydze sie go.

    Zdecydowanie przesadziłaś. To jego życie i jego wybory, Ty masz inne zasady, nie musisz akceptować jego sposobu życia. Nikt też nie zmusza Cię do związku z nim. W tej sytuacji wylanie mu pomyj na głowę i to w tak brutalny sposób jest oznaką totalnego braku tolerancji. On nie jest Twoim mężem, który udawał innego człowieka, a w jakimś momencie oszukał. W tym wypadku złość , oburzenie i wywalenie kawy na ławę byłoby uzasadnione. To Ty masz problem, nie on. Lecisz na niego, bo jest w Twoim typie, ale nie wszystkie części układanki Ci pasują. Te, które nie pasują są dla Ciebie nie do zaakceptowania i to tylko Twój wybór, że nadal przy nim tkwisz. Chcesz go zmusić siłą, czy obelgami, żeby zrezygnował z seksu z przygodnymi panienkami i był zapatrzony tylko w Ciebie? Nikogo siłą nie zmienisz, nie akceptujesz go - odejdź. I tak masz szczęście, że był w miarę delikatny i powiedział tylko, że go ranisz, a nie rzucił Ci np 50 zł za kiepski seks i nie kazał spadać.
  10. Yonka1717

    romans

    Jan przyszedł po radę, ale tej rady właściwie nie oczekuje, bo już zdecydował, jak postąpić. Problem w tym, że on cały czas jest zakochany w swojej kochance i jak każdy zakochany ma klapki na oczach, więc trudno takiemu zaślepionemu miłością przemówić do rozsądku.
  11. Marta, uważam, że koniecznie powinnaś porozmawiać o tym z mamą. Jeżeli nie zaczniesz walczyć z tym problemem, to z czasem może być jeszcze gorzej. Zawsze będziesz sama, wystraszona i nieszczęśliwa. Im szybciej zaczniesz cokolwiek z tym robić tym lepiej. Uważam, że przydałaby Ci się terapia, a może i jakieś warsztaty dla młodych ludzi borykających się z chorobliwą nieśmiałością. Przed kimś musisz się otworzyć, a sądzę, że przede wszystkim są to rodzice. Jednakże w takich przypadkach nic nie dzieje się samo. Będziesz musiała włożyć dużo pracy, żeby pokonać swoje słabości. Zamiast pogrążać się w żalu i przekreślać swoje szanse na normalne współistnienie w grupie, postaraj się zacząć małymi kroczkami. Przecież żyjesz wśród ludzi, słuchasz, czytasz, orientujesz się w bieżących sprawach, trendach itd. Spróbuj czasami włączyć się do rozmowy i powiedzieć choćby jedno, dwa zdania. Za jakiś czas może być ich więcej. Możesz tez nawiązać wirtualną znajomość i tam ćwiczyć po prostu zwykłą rozmowę, bez większego stresu z powodu bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem.
  12. Cierpisz, bo wszystkie swoje emocje i oczekiwania związałaś z nią. Tylko ona, Wy dwie, kochasz ją jak siostrę, w ognień wskoczyłabyś za nią itd. Uwiesiłaś się na niej i całkowicie zatraciłaś dystans. Z Twojego opisu wynika, że faktycznie przyjaciółka zaczęła Cię olewać. Dlaczego? trudno stwierdzić, może była zmęczona Twoją nadgorliwością i osaczeniem, a może z czasem zmieniły jej się priorytety, spotkała innych, jej zdaniem ciekawszych od Ciebie ludzi, z jakiś przyczyn nie chce wprowadzić Cię w swoje nowe towarzystwo. Myślę, że nawet, gdybyś ją wprost spytała, dlaczego tak się zachowuje, to i tak nie otrzymałabyś szczerej odpowiedzi, tylko ponownie zostałabyś zbyta jakimś półsłówkiem. Uważam, że nie pozostaje Ci nic innego, jak odpuścić, nie narzucać się jej, nie wypytywać łzawym tonem, tylko pogodzić się z nową rzeczywistością. Tamtej przyjaźni już nie ma. Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś Ty także znalazła nowych, fajnych znajomych, poświęciła się swoim pasjom (przy tej okazji też można kogoś poznać). Tylko zrób to dla siebie, a nie na pokaz. Zapamiętaj, nigdy nie stawiaj nikogo w centrum swojego świata, ani przyjaciółki, ani faceta, zostaw zawsze przestrzeń zarówno dla siebie, jak i dla tej drugiej osoby, bo masz zadatki na bluszcza. Nie chodzi też o to, że kogoś ograniczasz, czy czegoś zabraniasz, tylko o Twoje zranione uczucia, bo postawiłaś jedną osobę na czele swoich priorytetów.
  13. Yonka1717

    romans

    Owszem, czytałam. Nadal uważam, że gubisz się w zeznaniach. Od 10 lat jesteś zafascynowany kobietą, w między czasie byłeś mężem, więc nadal twierdzę, że faktycznie trudno doceniać żonę, gdy idealizuje się jakąś inną panią. Owa pani wyszła za mąż z rozsądku, a Ty "byłem powiernikiem jej opowieści małżeńskich" . Teraz okazuje się, że tylko 3 razy z nią rozmawiałeś? Oczywiście jako potencjalna kochanka musiała przedstawić męża z jak najgorszej strony. Jeśli wyszła za mąż z rozsądku, to jej mąż też nie otrzymał od niej miłości, co z pewnością nietrudno jest mu wyczuć. Ty - mąż (już były), zafascynowany inną, ona- żona z rozsądku, niekochająca męża - dobrana z Was para. Wierzę, że można kochać, ale wierzę też, że jak się chce to można wiele zdziałać, a miłość podobno góry przenosi. Ponownie powtarzam, że gdyby ona chciała, rozwiodła by się. Widocznie nie jesteś dla niej aż tak ważny, żeby wywrócić swoje życie do góry nogami. To tylko wymówka w którą chcesz wierzyć, nie żyjemy w średniowieczu. Wiele małżeństw się rozwodzi. Powrócę jednak do Twojego zasadniczego pytania: Zależy od tego, jak postrzegasz przyjaźń. Oczywiście, miłość i przyjaźń mogą iść w parze, ale jeśli dotyczy to byłych kochanków, to nie jest zdrowy układ. Jeżeli z Twojej strony jest miłość i pożądanie, którego nie możesz spełnić, lub ewentualnie będzie ci dane raz na jakiś czas z doskoku i w tajemnicy, to Ty będziesz się spalał w tym układzie. Przekonasz się o tym, ile dla niej znaczysz, gdy jej mąż wpadnie na trop Waszej "przyjaźni", gdy dotrze do Waszej korespondencji, zobaczysz kogo wybierze przyparta do muru. Jesteś dorosły, ponosisz właśnie konsekwencje swoich wyborów. Sam na własne życzenie wmanewrowałeś się w taką sytuację, cierpisz, jak każdy kochanek. Nadal twierdzę, że byłeś i jesteś tylko czasoumilaczem, ale skoro tak Ci dobrze, to brnij w to nadal.
  14. "Odstosunkować" się w trybie natychmiastowym, zanim Twoja panna nie sprzeda Ci jakiegoś syfa, lub czegoś znacznie bardziej niebezpiecznego, bo nieuleczalnego. Dziwię się, że nie brzydzisz się mieć z nią jeszcze jakiekolwiek układy. Jest takie powiedzenie "dziwka- to zawód, k**wa - to charakter" i w opisywanym przypadku sprawdza się to idealnie. W dzisiejszych czasach pracy w Polsce nie brakuje, więc tu nie chodzi o brak środków do życia, tylko o jej wygodę, brak ambicji, totalnie skrzywione morale, no i ona po prostu lubi ten sport, a Tobie nawija makaron na uszy, żeby w razie czego mieć gdzie miękko wylądować. Uciekaj!
  15. Yonka1717

    romans

    W Twoim pierwszym poście zwróciłam uwagę na lekkość z jaką wypowiedziałeś się na temat własnego rozwodu. Ok, uwolniłeś się, nie cierpisz z tego powodu, ciekawe, czy masz dzieci? Zastanawiam się jednak, czy jednym z powodów Twojego rozstania z żoną nie była właśnie Twoja fascynacja inną kobietą? Napisałeś, że tamta fascynowała Cię od zawsze. Trudno kochać żonę, będąc zafascynowanym inną kobietą. Jakoś nie wierzę w ten "przypadek". Mniejsza jednak o to. Upss i mamy tutaj pewną nieścisłość. Rok temu rozstałeś się z żoną, twierdzisz, że nawiązałeś z tamtą kontakt (przypadkowy ?) już po rozwodzie, a tymczasem przyznajesz, że byłeś jej powiernikiem od lat??? Kłamczuszek. Czy nie było przypadkiem tak, że od dawna zdradzałeś żonę emocjonalnie utrzymując intensywny kontakt ze swoją fascynacją, na co żona nie chciała się zgodzić? Z radością uwolniłeś się od niekochanej żony, licząc na związek z ową fascynującą panią? Nie oszukuj się, nikt nie jest niczyim niewolnikiem. Gdyby Twoja kochanka chciała odejść od męża, zrobiłaby to. Jest w końcu dorosłą osobą. Nie odchodzi, bo w efekcie nie jest jej tak źle, przede wszystkim czerpie korzyści będąc z bogatym mężem, ale pobiadolić zawsze można, a nawet poromansować z innym, czyli Tobą. Widocznie nie jesteś na tyle atrakcyjnym finansowo mężczyzną, żeby ona chciała związać się z Tobą na stałe. Obawiam się, że byłeś/jesteś tylko czasoumilaczem. Jeśli twierdzisz, że nie możesz wyzwolić się z tej miłości, a nadal intensywny kontakt z nią daje Ci więcej zysków, niż strat, to tylko Twój wybór. Uważam jednak, że tracisz czas i lata życia, bo dopóki nie uwolnisz się całkowicie z tego uczucia, nie zrozumiesz, że ta miłość, fascynacja była błędem i ślepą uliczką, że w pewnym sensie zostałeś przez tą panią wykorzystany, to długo jeszcze nie ułożysz sobie życia, będziesz tęsknił i marzył. Każdy Twój nowy związek z inną kobietą, będzie tylko substytutem i krzywdą dla tej nowej, bo nie można kochać dwóch kobiet jednocześnie, podobnie, jak nie kochałeś żony.
  16. Przecież to tylko od Ciebie zależy, czy on da Ci spokój. Wystarczy go zablokować, nie odbierać, nie odpisywać itd. Jesteś dorosła i sama jesteś panią własnego losu. Tak, jak bezmyślnie dałaś się wmanewrować w śmierdzący układ, tak dokładnie sama możesz z niego wyjść. Nie insynuuj mu żadnej choroby, bo ani jego, ani Twojego zachowania nie spowodowała żadna choroba, tylko brak dojrzałości, skrupułów, egoizm, skrzywiony kręgosłup moralny.
  17. Wietrzę trolla.? Wątpię, żeby facet na poziomie oświadczał swojej dziewczynie, że jest "przepiękna". To takie przyziemne i w pewnym sensie prymitywne, bo nie sądzę, że ludzie wykształceni, z tytułami doktorów prawili tego typu komplementy. Dla ludzi na poziomie istotne są inne cechy. Wygląd - owszem, ale nie jest on najważniejszy. Autorka trolluje, bo nie ma pojęcia o życiu ludzi z tzw "wyższych sfer". Po 1. trudno uwierzyć, że wszystkie kobiety z otoczenia jej rzekomego partnera są tak powalająco piękne, Po 2. co takiego ciekawego mają sobie do powiedzenia (ona i jego siostry) utrzymując kontakt codziennie? Biorąc pod uwagę, że owe panie, to osoby z tytułami doktorów, a autorka nie??? Uważam, że cały temat jest z d**y wzięty.
  18. Pół biedy broda, gorzej gdy z męskością nie ten teges.
  19. Daria, jedno jest pewne, nie możesz oczekiwać od niego normalnych reakcji. Nie dziwię się postowi B. B. Ona, jako matka dorosłego "Aspergera" ma na względzie przede wszystkim jego dobro. Ty, musisz sama zadbać o sobie. Twój chłopak (ewentualnie kandydat nie niego) ma za sobą swoją rodzinę. Oni troszczą się o niego, pilnują, żeby nie stała mu się krzywda, podobnie, jak B. B. troszczy się o swojego syna. Wiele rodzin, ludzi w jakimś stopniu upośledzonych psychicznie, chciałoby pozbyć się wreszcie problemu i scedować go na barki innej osoby, w tym wypadku żony. Miej to na względzie. Odnoszę wrażenie, że uznałaś, że nikt bezproblemowy nie zainteresuje się Twoją osobą, więc nie pozostaje Ci nic innego niż ewentualny związek z kimś, kto także ma problemy. Pamiętaj, dla Ciebie najważniejsza powinnaś być TY. Podchodź z dużym dystansem do związku z tym człowiekiem. Nie pozwól się wykorzystać, zranić. Najgorsza jest desperacja, godzenie się na przykrą rzeczywistość w przekonaniu, że nie ma się innego wyboru. Uwierz, czasami lepsza jest samotność, niż życie z kimś, kto nas unieszczęśliwia.
  20. Gosiu, nie udawaj takiej niedomyślnej. Twój chłopak jest zazdrosny o Twoich kolegów, szkoda tylko, że nie powie Ci tego wprost, nie powie co mu w tych znajomościach nie pasuje, tylko strzela fochy, a Ty z kolei udajesz, że nie rozumiesz. Z Twojego krótkiego opisu wynika, że rozmawiasz z kolegą, czy kolegami (zbyt długo, zdaniem Twojego chłopaka), czyli robisz to w jego obecności. Zdecyduj się więc, jeśli spędzasz czas z osobistym facetem, to w tym czasie nie poświęcaj go innym facetom, to chyba nie trudne nie odpowiedzieć na sms-a, nie odebrać telefonu, czy uciąć krótko "jestem teraz zajęta, oddzwonię później". Okazujesz swojemu chłopakowi brak szacunku. Sama w analogicznej sytuacji też nie czułabyś się dobrze. Nie napisałaś jak często masz kontakt wirtualny z tym kolegą, czy kolegami, bo jeśli codzienny, to gruba przesada. Jak często spotykasz się z nim, czy z nimi? A już przytulanie się z innym chłopakiem, gdy jesteś w związku, to brak lojalności wobec partnera. Dziwne, że nie zdajesz sobie z tego sprawy. Uważam, że komunikacja między Tobą, a Twoim chłopakiem jest żadna. Ty lekceważysz jego uczucia, a on w odpowiedzi pokazał Ci ile dla niego znaczysz: ...czyli będziesz tylko do seksu, godzisz się na to? A dlaczego w odwecie, uważasz, że Tobie wolno, a jemu nie? Jeśli zależy Ci na nim, porozmawiajcie szczerze, wyjaśnijcie nieporozumienia, a Ty pamiętaj, że zbyt intensywne przyjaźnie z płcią przeciwną nie służą żadnemu związkowi, a już codzienne kontakty, zwierzenia z osobistych spraw, bliskość fizyczna (przytulanie), podchodzi pod zdradę emocjonalną. Nie dziw się więc, że chłopakowi to się nie podoba, tobie też nie podobałoby się, gdyby on postępował podobnie.
  21. Bta, Twoja historia wcale nie jest jakaś wyjątkowa, wręcz przeciwnie, jest schematyczna do bólu. Niedojrzały, nielojalny mężczyzna, naiwna kochanka i zdesperowana żona/partnerka. Wszystkie szczegóły pasują do układanki. Jeśli w jego związku od dawna nie działo się dobrze, to dlaczego go kontynuował, dlaczego doprowadził do ciąży partnerki, a nie odszedł wcześniej jeśli było mu tak źle??? Nie ma dla niego usprawiedliwienia. Zostawił swoją kobietę w najtrudniejszym momencie. To wyjątkowa podłość zdradzać w ogóle, a zwłaszcza kobietę w ciąży. Z pewnością nie chciałabyś być na jej miejscu. Twoje zachowanie i oczekiwania, są klasyczne dla kochanek. Oczywiście uważają się za lepsze od żon, zupełnie nie zastanawiają się, wręcz odrzucają smutną prawdę, że wiążą się ze zdrajcą i egoistą, który ucieka od odpowiedzialności. Oczywiste jest także, że w miłosnym amoku nie zdają sobie sprawy z tego, że za jakiś czas, gdyby pierwsze motylki zdechną, przyjdzie proza życia, a co gorsze - ciąża, z dużym prawdopodobieństwem zostaną potraktowane podobnie.Dlatego też, zaćmione miłością, tak chętnie wierzą w opowieści o złej żonie, że on od dawna jej nie kocha (przecież nikt nie zmuszał go do życia z nią) i wysuwają absurdalne oczekiwania, że owa zdradzona żona, dowiadując się o zdradzie męża/partnera tak po prostu usunie się z jego życia, robiąc miejsce dla kochanki. Najlepiej gdyby w ogóle zniknęła razem z dzieckiem, bo burzy tę wielką, rzekomą miłość i nie pozwala cieszyć się nią kochankom. Tyle, że to nie wina żony, a wyrzutów sumienia zdrajcy, mimo, że głęboko skrywanych. Ty, jak widać wyrzutów nie masz, bo miłość własna nade wszystko. W kwestii odpowiedzialności; nie oszukujmy się, czym innym jest stałe uczestniczenie w życiu dziecka, zwłaszcza tak małego, czynna, codzienna pomoc, wstawanie w nocy, wieszanie prania, przygotowywanie posiłków, karmienie, kąpiel, w starszym wieku uczestniczenie w jego życiu, pomoc w lekcjach, opieka w chorobie itd. Tego wszystkiego nie da się zastąpić spotkaniami co dwa tygodnie i może raz, czy dwa w tygodniu. Weekendowy tatuś, to ojciec na pół gwizdka, który jest tylko od przyjemności, a całą resztę obowiązku rodzicielskiego dźwiga matka. Piszesz, że on bywa u dziecka codziennie, ok, bo jest jego ojcem, ale mieszkając z Tobą i tak nie jest w stanie w pełni zaangażować się w wychowanie syna, to oczywiste. Gdyby związał się z Tobą na stałe, poświęcałby coraz mniej czasu dla swojego dziecka będąc pod Twoją presją. Gdybyś była na miejscu tej kobiety, też walczyłabyś o rodzinę. Teraz pewnie powiesz, że kopnęłabyś zdrajcę w tyłek, ale nie jesteś na jej miejscu, nie masz z nim dziecka (dziękuj za to bogu) i jakoś nie kopiesz zdrajcy w tyłek, zdrajcy, który miota się między odpowiedzilnością, a wygodą (do czasu).
  22. To niebyt długo trwała ta Wasza gorąca znajomość - parę tygodni? I on już planował przyszłość, a Ty robiłaś prezenty i organizowałaś urodziny jego synowi????? To już wiadomo, dlaczego zostawiła go żona. Z takim chorym, zakompleksionym, zazdrośnikiem nie da się żyć. Widzę tu dwa problemy: 1. Facet chorobliwie zazdrosny, nie ufający żadnej kobiecie. Ciekawe tylko dlaczego rozpoczyna nowe znajomości i bredzi o wspólnej przyszłości? 2. Kobieta tak zdesperowana, że po króciutkiej znajomości, wierzy dopiero co poznanemu facetowi w teksty o wspólnej przyszłości, stara się, wydaje kasę na jego dziecko, żeby tylko się przypodobać, pozwala się obrażać, gdy ten zarzuca jej puszczalstwo i tkwi nadal przy takim popaprańcu, aż sama w końcu dostaje od niego kopa. Jedna rada: szanuj się kobieto, nie pozwól sobą pomiatać. Gdybyś nie była tak zdesperowana, Ty mogłaś mu podziękować i wyjść z tego z twarzą. Żadna kobieta nie będzie z nim szczęśliwa. Każda normalna ucieknie od tego psychola, a przy okazji Zespół Otella najczęściej idzie w parze z alkoholizmem.
  23. Co Cię obchodzi kuzyn Twojego chłopaka, dlaczego tak się nim przejmujesz? Wydaje mi się, że między wierszami chciałaś przemycić informację, że tenże kuzyn lekko do Ciebie zarywa, a ponieważ go olałaś i słusznie, zaczął być złośliwy, niby w żartach. Czyżby zależało Ci na komplementach kogoś, kogo od początku nie polubiłaś, kto próbuje wyrwać dziewczynę kuzyna??? Masz jakieś kompleksy, że jesteś taka łasa na komplementy od byle kogo? Jeśli nie, to czym się przejmujesz, kto każe Ci prowadzić korespondencję w tym chłopakiem? Może powiedz swojemu chłopakowi, że tamten Cię krytykuje, jest natrętny i złośliwy, niech Twój facet zrobi z nim porządek. Chyba, że wolałabyś, żeby Wasza (Twoja i tego kuzyna) korespondencja, nie ujrzała światła dziennego?
  24. Yonka1717

    romans

    Jesteś kochankiem, wyjadasz z cudzej miski, zadowalasz się ochłapami i cierpisz...jak każdy kochanek, czy kochanka. Do tego uwierzyłeś w opowieści o złym, nieczułym mężu...jak każdy kochanek. No, może nie jak każdy. Wielu kochanków zadowala się seksem bez większych oczekiwań. Ty jednak z nadzieją czekasz, aż ona się zdecyduje. Była kiedyś taka pieśń kościelna "U drzwi twoich stoję panie, czekam na twe zmiłowanie". I Ty tak stoisz u drzwi (bocznych) swojej pani, czekasz i tracisz czas. Z Twojej krótkiej informacji wiemy, że pani wyszła za mąż z rozsądku, bo była w ciąży. Czyli wiadomo, że w jej przypadku seks nie idzie w parze z uczuciami. Wyszła za mąż, żeby się zabezpieczyć i ustawić. Teraz jej mąż zasuwa, ciężko pracuje, a ona ma pretensje,. Gdyby mniej pracował i mniej kasy przynosił, pewnie też miałaby pretensje. Do tego go zdradza. Nie ma wytłumaczenia, a ni usprawiedliwienia na zdradę. Twoja ukochana robi cholerne świństwo swojemu mężowi. Jeśli jej tak źle, niech się rozwiedzie. Jest z nim dla dzieci, to chyba jej mąż nie jest taki zły? Założę się, że gdyby jej mąż dowiedział się o Waszym romansie i gdyby np pogonił ją, lub sam odszedł, ona rozpaczliwie walczyłaby o niego, tego niekochanego męża, nie o Ciebie, tylko o niego. NIE, dlatego, że: To żadna przyjaźń, to Twoje rozpaczliwe trzymanie kontaktu z nią w nadziei, że kiedyś znowu dopuści Cię do siebie, znowu podstawi Ci miskę z ochłapami (czyt. ofiaruje szybki seks w ukryciu), a Ty będziesz się jarał, że jesteś w siódmym niebie. Nie dojdziesz do równowagi tak długo, dopóki nie wyzwolisz się z tej nierokującej miłości, a żeby tak się stało, trzeba zerwać kontakt.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...