Skocz do zawartości
Forum

Samoocena

Znaleziono 9 wyników

  1. Chciałabym odejść od męża, jesteśmy razem około 7 lat. On ma swój świat, nie jest dla mnie partnerem, tyje,nie dba o siebie i jest niestety leniwy. Mogłam wcześniej dac sobie spokój, chyba moja niska samoocena mi nie pozwoliła. Myślę, że to dobry chlopak, ale jak to sam mówi, jest emocjonalnie niedorozwiniety. Mąż pochodzi z Niemiec, z dość chłodnej rodziny. Mamy rocznego synka, nie chce,zeby dorastal w takiej atmosferze. Bardzo bym chciała się rozstać z mężem. Skąd wziąć na to siłę. Proszę o pomoc. Terapii próbowałam( mama ze schizofrenia, wypadek samochodowy, choroba jelit itp)musiałam się pozbierać, ale to jest bardzo droga pomoc, nie stać mnie na terapie.
  2. Gość

    Jak mogę ponieść samoocenę?

    Poczucie gorszej strony mojej samooceny na obecną chwilę ogranicza się zwykle do kontaktów między ludzkich. Jedne pozornie zwykłe słowo usłyszane od drugiego człowieka kształtuje mój pogląd na siebie. Każde złe słowo ma znacznie i doprowadza mnie do dużej frustracji i poczucia zerowej wartości. Doprowadza mnie to do tego, że zwykłe zaproszenie na spotkanie na grupie odbiera w ten sposób: "Yhymm, pewnie oni mnie tam nie chcą". Każdą z podobnych myśli staram się zmienić, mówiąc sama do siebie: " To tylko twoje myśli i jesteś w błędzie ". Ale zaraz to wszystko powraca i znów myślę, że oni mnie tam nie chcą. Miesiąc temu koleżanka robiła nocowanie u siebie w domu, zaprosiła inne dwie dziewczyny, bo myślała, że jadę na wycieczkę (jednak z niej zrezygnowałam), gdy się o tym dowiedziałam dwa dni później stwierdziła, że mogę do niej przyjść. Poczułam wtedy, że pewnie mają w tym jakieś inne intencje, bo ja mogą lubieć osobę taką jak ja. Na początku wspomniałam o tym, że na płaszczyźnie kontaktów między ludzkich czuję, że moja ocena jest bardzo słaba i tylko w niej w wszystkim innym jest w porządku. Muszę też dodać, że jest tylko mała część znajomych przy których czuję się dobrze (czyli dwóch). Zdanie, które zaraz napiszę może brzmieć niedorzecznie, ale zaraz wyjaśnię. Uważam się za osobę wartościową, ponieważ można ze mną rozmawiać na wiele tematów, ponieważ interesuję się różną tematyką. Między innymi psychologią i polityką. Często poruszam te tematy z rodzicami, głównie politykę, rodzice mówią, że bardzo rozsądnie wypowiadam się w tych tematach i pomimo różnic racji sądzą, że moje podejście i argumentacja jest dobra. Smutne jest to, że moja samoocena opiera się właśnie na powiedzeniu przez kogoś miłego lub złego słowa. Większość moich rówieśników (oprócz wcześniej wymienionych dwóch) nie interesują inne rzeczy niż imprezy, obgadywanie itd. Oczywiście dostosowuje tematykę do rozmówcy, ale czasem jest to trudne gdy inni śmieją się z czegoś banalnego, a ja próbuje śmiać się razem z nimi. A jeśli już zacznę rozmawiać o czymś poważniejszym rówieśnicy zmieniają temat. Chciałam bym, żeby moja samoocena w końcu wzrosła. Najchętniej poszłabym z tym problemem do specjalisty, ale moi rodzice mają do takich ludzi inne podejście niż ja. Uważają, że do przychodzą tam ludzie, którym odbiło i mają bardzooo duże problemy z psychiką. Czuję, że chciałabym porozmawiać z kimś kto rozumie moje problemy i mógłby i w jakimś sposób pomóc. Jeśli ma to jakieś znacznie to dodam, że mam 15 lat. Dziękuję za przeczytanie i liczę na odpowiedź.
  3. Mam 18 lat. W swoim życiu przeżyłam już wiele traum. Przez to w jakim domu mieszkałam w dzieciństwie, mam bardzo duzo deficytów. Mam niska samoocenę, brak pewności siebie, nie zbyt pozytywne myślenie, problemy z koncentracją, problemy z dobieraniem sobie ludzi, obwiniam się bardzo często za nie wykonanie czegoś, ale ja mam nie chęć do wszystkiego, nie moc bardzo duża, ostatnio doszły problemy z marihuana. Nie mam wsparcia od nikogo, rodzice nie obecni, z psychologiem widzę się bardzo rzadko bo ma też innych pacjentów. Nie wiem co robić, potrzebuje pomocy.
  4. Witam mam 21 lat. Nigdy nie byłam w związku i bardzo cierpię z tego powodu. Z jakiegos względu nie podobam sie mężczyzną. Cierpię na wahania nastroju które mam cały czas.w jednej chwili czuje się szczęśliwa aby za kilka minut płakać bez opamiętania. Mam tez problem z samooceną. W jednej sekundzie czuje się jak najpiękniejsza kobieta na ziemi a za chwilę mam wrażenie że jestem najbrzydsza, najgłupsza. Często też nachodzą mnie myśli samobójcze lub zastanawiam się co by było gdybym umarła. Niestety najbliższe osoby z mojego otoczenia nie potrafią tego zrozumieć. Twierdzą że przesadzam, że powinnam wziąć się w garść ale ja nie potrafię. Bardzo często myślę że wszystko zmiesię gdybym znalazła chłopaka. Ale pomimo kilku prób to się nie udaje. Bardzo proszę o radę co mogę zrobić aby chociaż trochę poczuć się lepiej, boję się że w końcu nie wytrzymam i odbiorę sobie życie
  5. Witam, Od stycznia 2021 byłam w związku z partnerem (33 lata) na odległość. Widywaliśmy się w weekendy, zakochaliśmy się w sobie. Mój partner to osoba wrażliwa, niepewna siebie, bardzo dobrze wychowana przez swoją mamę. Pochodzi z rozbitej rodziny, w której była dużo przemoc fizyczną i alkoholizm. Przez cały czas trwania związku (ponad rok) zmagaliśmy się z problemem, jakim był krótki wzwód. Nie rozmawialiśmy jednak o tym, ja by nie urazić, partner pewnie nie wiedział jak zacząć te różowe może. W lutym rozstaliśmy się, w zasadzie nie wypowiedział sam tych słów, powiedział że nie wie co ma powiedzieć i iak, ja zapytalam czy to zatem koniec. Po miesiącu przyjechałam do niego bez zapowiedzi, nasze ramki ze zdjęciem u niego w mieszkaniu wciąż stały na swoim miejscu, moje kosmetyki też, moja kartka z napisem kocham się na lodowce przyczepiona magnesem. Bardzo się ucieszył, gdy mnie zobaczył. Poprosiłam byśmy do siebie wrocili, tym razem rozmawiali o problemach, szukali rozwiązania. Powiedział że nie chce podejmować decyzji pochopnie, potrzebuje przemyśleć to. Przyznał, że jego decyzja o rozstaniu była podyktowana bardziej rozsądkiem niż tym, że chciał się rozstać. Od zerwania minęły dwa miesiące, od spotkania miesiąc. Ile czasu jemu zajmie myślenie? Obiecałam nie naciskac i nie pospieszać, więc staram się tego nie robić. Podejrzewam, że on czuje że nie nie będzie w stanie dać mi szczęścia, bo ma niską samoocenę, że ja go idealizuje i się przekonam w końcu że on nie jest taki wspaniały jak myślę (jest dobrym człowiekiem, ma swoje wady, ale to cudowny mężczyzna, nieśmiały, z kompleksami). Powiedziałam że będę o niego walczyć i się nie poddam, powiedział że nigdy w życiu nie pomyślałby że ktoś by o nim powiedział, że jest wart walki. Jak Państwo sądzą, ile czasu on będzie potrzebował?
  6. Jak żyć skoro nic nie ma sensu? Mam 15 lat. Nie mam rodziców mama nie żyje a tata mnie zostawił jak byłam mała. Mieszkam z dziadkiem który ma już swoje lata. Nie jest to idealne życie ale jakoś daje radę a bardziej dawałam radę ostatnimi czasy nie mam ochoty na nic wszystko mnie męczy nie mam siły i nic mnie nie uszczęśliwia. Obwiniam się że to moja wina że moja mama nie żyje ale jednak to wątroba jej wysiadła ale obwiniam że jej nie pomogłam jeszcze bardziej. Czuję że to również moja wina że mnie tata zostawił bo nie chciał się takim bachorem niewychowanym jak ja opiekować bo kto by chciał. Mam ostatnimi czasy bardzo zaniżoną samoocenę, krytykuję się na każdym momencie. Miałam kilka myśl samobójczych i dwa razy chciałam to zrobić. Kiedyś się okaleczałam bo twierdziłam że będę czuła ból tych co ich zraniłam. Coraz częściej jestem smutna nawet bez powodu po prostu potrafię siedzieć słuchać muzyki czy coś robić i nagle jestem smutna czasami płacze całe noce bo nie wiem co jest ze mną nie tak. Udaje często kogoś kim nie jestem i mnie to chyba najbardziej wykańcza. Chcę pomóc innym ale sobie już nie potrafię. Inni są często ważniejsi dla mnie niż sama ja. Czuję się bardzo nie kochana i często nie umiem tego uczucia okazać bo czuję że nikt mnie tego nie nauczył jak kochać jak kochać samego siebie jak kochać innych. Jest mi bardzo źle wiem że to pewnie nic poważnego że sobie zmyślam ale z dnia na dzień mam wrażenie że jest coraz gorzej coraz częściej łapie te gorsze dni te dni w których mi się nic nie chce najchętniej bym leżała w łóżko i płakała. Proszę mi pomóc nie wiem co się ze mną dzieje
  7. Dzień dobry. Proszę o pomoc ponieważ to co dzieje się z moją skórą strasznie działa na mnie i moją samoocenę. Mam 15 lat i trądzik tzw. młodzieńczy już za sobą (zaczęłam dojrzewać bardzo szybko). Wszystko było dobrze, natomiast od października zaczęły mi się rozszerzać pory i wyskakiwać pojedyncze pryszcze, sytuacja była coraz gorsza więc poszłam do dermatologa który zlecił mi smarowanie całej twarzy codziennie wieczorem cienką warstwą maści/żelu (?) DUAC, po dwóch takich zabiegach na całej twarzy miałam duże czerwone i piękące plamy, co łagodziłam olejkiem konopnym tłoczonym na zimno. Przestałam stosować ten preparat i starałam się uratować moją skórę (wlaśnie tamtym olejkiem). Teraz codziennie wieczorem po prostu smaruję twarz olejem lnianym tłoczonym na zimno. Aktualnie na moich policzkach jest pełno zaskórników, są czerwone, mam rozszerzone pory, a skóra strasznie „zmęczona” nie jest jędrna, nie ma blasku, całe czoło pokrywa taka jakby „kaszka” podskórne gródki, które bardzo ciężko wycisnąć. Nie wiem już co robić, jeszcze wcześniej kiedy miałam trądzik młodzieńczy, stosowałam normaclin, który mi pomógł i pryszcze zniknęły. Na ten moment nawet on mnie uczula i skóra reaguje bardzo gwałtownie. Skóra jest teraz bardzo wyczulona na wszystko. BARDZO PROSZĘ O POMOC.
  8. Witam. Moja dziewczyna chciala zebym zostal jej przyjacielem, po czym okazalo sie ze zostala pania do towarzystwa. Zmagala sie z zanizona samoocena i brakiem pieniedzy. Teraz gdy cos sie dzieje nikt nie moze nad nia zapanowac procz mnie. Placze mi na rekach mowi ze kocha i ze chcialaby ze mna byc, po czym znow wystawia sie profil zeby zarobic. Kocham ja, ale nie godze sie na tego typu sytuacje gdyz wyniszcza mnie emocjonalnie. Jak powinienem sie ustosunkowac do sytuacji?
  9. Gość

    Jak zbudować zdrową relację?

    Jaki nurt psychoterapii czy może coś innego pomoże mi nauczyć się budować zdrowe zwiazki miłosne? Mam 27 lat, nigdy nie byłam w powaznym związku. Jeden, jedyny trwał 5 miesięcy. Z jakiego powodu nie miałam nikogo? Wiele lat się bałam i nie chciałam bo miałam swoje kompleksy które rozwiązywałam, a obecnie nie spotkałam nikogo interesującego.. Obecnie chodzę na CBT z powodu problemów lękowych, fobii społecznej w niektórych sytuacjach, braku asertywności, samooceny. Chciałam poruszyć temat związków z terapeutką, że ona troszkę zlekceważyła ten problem bo to nie jest tu i teraz. Czy po obecnej terapii, gdy zrealizuję swoje cele, mam rozpocząć kolejną ukierunkowaną na budowanie relacji, jak się tego nauczyć i czego chcieć? Wiem, że mam problem z idealizowaniem, uciekaniem w fantazje o miłości romantycznej i pełnej akceptacji mnie. Boje się odrzucenia. A chcialabym kiedyś założyć szczęśliwa rodzinę. :( Dlaczego tak jest, że są osoby pełne problemów, a mają za sobą długoletnie związki, a ja nie czułam takiej potrzeby/nie umiałam/nie spotkałam nikogo?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...