Skocz do zawartości
Forum

Yonka1717

Użytkownik
  • Postów

    1 521
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Treść opublikowana przez Yonka1717

  1. Dokładnie o tym wspomniałam, jeśli jest tak źle, to powinni razem iść na terapię. Jednak bez komunikacji nic z tego nie wyjdzie. Myślę, że opisywany ojciec może nawet nie zdawać sobie sprawy z negatywnych emocji, jakie budzi w rodzinie swoją osobą. Co do terapii autora, to nie napisał, że ojciec zanegował ten fakt, tylko nie zainteresował się. Wygląda na to, że w tej rodzinie wszyscy duszą problemy w sobie, tylko mama pod nieobecność męża, wylewa swoje żale. No właśnie i też nie wiadomo, czy ojciec tak się zmienił, czy może matka zmieniła swój stosunek do niego? Ponieważ, jak pisałam, znam problem z autopsji, tylko z tej drugiej strony; ojca marynarza, żal mi też tych ludzi, którzy jakby nie było wykonują swój zawód daleko od domu i rodziny, a żona na ogół wiedziała za kogo wychodzi i z czym to się wiąże. Gdy po latach ciężkiej pracy, z której są naprawdę dobre pieniądze, wracają do domów, okazuje się, że są intruzami, przeszkadzają i najlepiej, gdyby zniknęli z jedną walizką w ręku.
  2. Nie Elwi, szantaż, to raczej za dużo powiedziane. Tak, jak napisałam, on nieudolnie próbuje przypodobać się Tobie i sądzi, że w ten sposób okazuje Ci troskę. Może wystarczyłoby mu powiedzieć, że to miłe, że tak troszczy się o Ciebie, ale jednak stawianie takich warunków jest niepoważne, a po za tym nikt nigdy nie tryska zawsze humorem i nie epatuje szczęściem itd. no chyba, że kompletnie nie zależy Ci na nim.
  3. Jeśli odkryłaś prawdę o nim, to po co jeszcze utrzymujesz z nim kontakt? Wystarczy zablokować jego nr, wyrzucić ze znajomych i tym sposobem uwolnić się od krętacza.
  4. Fakt, ktoś mógłby pomyśleć, że trollujesz, dlatego, że jeszcze dwa dni temu nie potrafiłaś odróżnić flirtu od zwykłej rozmowy, a tu w tak krótkim czasie odkryłaś takie bagno, a nawet nawiązałaś kontakt z jego licznymi kochankami. Jak tego dokonałaś?
  5. Otrzymałaś już rady. Przeczytaj więc jeszcze raz i zacznij działać. W ostateczności zawsze może skorzystać z terapii.
  6. He, he, niezły dziwoląg, zamiast głodówki powiedz mu "jeśli nie chcesz mojej zguby, krokodyla kup mi, luby". To oczywiste, że szczęścia nie ma się zawsze i na zawołanie. Jak sądzę chłopak jest bardzo młody, chce okazać swoje zainteresowanie Tobą, a jednocześnie swoją troskę o Ciebie, ale robi to w śmieszny sposób i raczej nieprzemyślany. Daj mu szanse, ale porozmawiaj z nim poważnie i powiedz mu to, co tutaj przeczytałaś.
  7. Napisałaś, że od rozstania minęło pół roku i jeśli był dla Ciebie takim ideałem, to domyślam się, że nie Ty się z nim rozstałaś, a raczej on z Tobą. To robi ogromną różnicę, bo to tej tęsknoty, o której piszesz, dochodzi zapewne żal z powodu jego odejścia. Ktoś napisał tu słusznie o żałobie po związku i prawdą jest, że każdy tę żałobę przeżywa inaczej i dochodzi do równowagi w innym czasie. Idealizowanie byłego partnera z pewnością nie pomaga. Nie pomaga także przekonanie, że lepszego nie znajdziesz, ciągłe wspomnienia i analizowanie wspólnych przeżyć i sytuacji. Piszesz, że był Twoim pierwszym, więc masz świadomość tego, że nie masz innego doświadczenia, dlatego kładzenie z góry krzyżyka na potencjalnych przyszłych partnerach jest dużym błędem. Jednak wszystko zależy od Ciebie i Twojego nastawienia. Życie toczy się nadal i z pewnością masz wiele innych zajęć na co dzień, do tych zajęć możesz także dołączyć kontakty ze znajomymi, spotkania (choć w aktualnej sytuacji mocno ograniczone towarzysko), rekreacja itd. Chodzi jednak o to, żeby nie zamykać się w czterech ścianach ze swoimi wspomnieniami, tylko działać. Wiadomo, że tęsknota i myśli o byłym będą powracać, ale też trzeba pomóc samej sobie i po prostu starać się zmienić myślenie. Nie koncentrować się na tym, co było, tylko powiedzieć sobie wprost, że to już nie wróci, ale czeka Cię wiele nowego i dobrego, bo dlaczego nie? Wszystko zależy od Ciebie i Twojego nastawienia, a także chęci; na ile chcesz sama sobie pomóc, czy może wolisz się rozczulać nad sobą, żyć przeszłością, wyrządzając sobie tym samym krzywdę. To prawda, że czas leczy rany, ale bez własnej silnej woli, ten czas może ciągnąć się w nieskończoność, a za ileś tam lat, stwierdzisz, że w pogoni za mrzonką zmarnowałaś sobie życie. Zastanów się, czy warto?
  8. Skoro nie potrafisz...cóż, do końca życia będziesz trząsł przed nią portkami? Ona nigdy nie będzie Cię szanować, będzie pomiatać Tobą, zdepcze Cię totalnie, bo pantoflem już jesteś. Nie rozumiem, dlaczego jesteś taki bierny i wystraszony, jeśli już cierpisz i jest Ci źle w tym układzie? We wszystkim jesteś taki tchórzliwy, czy tylko w stosunku do żony? Jeśli nie zaczniesz zmieniać czegokolwiek w swoim życiu, w końcu wpadniesz w depresję. Na Twoim miejscu, jeśli już nie remont kapitalny za duże pieniądze, to mimo wszystko wzięłabym pędzle, kupiła farby i to, co możesz zrobić we własnym zakresie, to zrób. Nic jej nie mów. Jak przyjedzie i zacznie pyszczyć, najpierw ją stanowczo ucisz, a później przypomnij, że to także Twoje mieszkanie i ona o wszystkim nie będzie decydować. Wysil się, i zmuś do jakiejś stanowczości, Przygotuj sobie od razu nagrywanie, żebyś miał dowód na to, jak jesteś traktowany. Przestań się wreszcie bać! Uświadom sobie wreszcie, że jesteś facetem, mężem, ojcem, głową rodziny, a nie jej podwładnym - ocknij się i znajdź swoje j**a. Nie pozwól się szantażować, jak się jej nie podoba, to niech idzie. Ojcem zawsze będziesz.
  9. Upss, ciężki kaliber, to gorzej niż zwykły babiarz, to psychol haremowy. Przestań obarczać się winą. Nie jesteś przecież jasnowidzem. Ja także jestem zdania, że w przypadku słusznych podejrzeń należy się rozgrzeszyć ze złamania tajemnicy cudzej korespondencji, chociaż z chłopakiem jednak łatwiej zerwać, niż np z mężem. Nie popadaj w panikę. Nie musisz do każdej nowej znajomości podchodzić od razu najeżona i z brakiem zaufania, wręcz przeciwnie. Bądź tylko wyczulona na wszelkie przejawy lekceważenia Cię, czy nielojalności, oczywiście nie wspominam o jakiejkolwiek patologii typu bicie, picie, ćpanie itp. Nie znaczy też, że jak Ci się coś nie spodoba, że od razu musisz prowadzić śledztwo. Nie. Najpierw warto porozmawiać, przyjrzeć się sytuacji, zastanowić, czy w ogóle gra jest warta świeczki, zanim zaczniesz inwigilować. Im krótsza znajomość, tym łatwiej się rozstać, nie ma co na siłę ciągnąć znajomości z facetem, który od początku daje plamy, ewentualnie po czasie okazuje się, że jednak nie jest taki super, jak na początku. Generalnie - nie odpływaj od razu, nawet jak facet jest super ciachem, nie angażuj się zbyt szybko. Najpierw warto się poznać.
  10. Jola (od dawna nie spotkałam młodej osoby o tym imieniu), chyba cosik ściemniasz. Konsultacje możesz mieć tylko i wyłącznie online. Nie ma takiej opcji, żebyś szła do szkoły na jakiekolwiek spotkanie, bo jest to wbrew przepisom dotyczącym kwarantanny. Szkoły dla uczniów są tym czasem zamknięte i nikt nie ma prawa łamać tych przepisów. Dopiero od 25.05 mają być wznowione zajęcia opiekuńcze dla klas 1-3, a powrót do szkoły dla klas starszych przewidziany jest na 1.06.
  11. Skąd wiesz, że ojciec nie zgodziłby się na terapię? Tylko najpierw wszyscy musieliby uświadomić sobie, że ranią się nawzajem, że można żyć lepiej. Może ojciec też cierpi, martwi się, bo uważa, że syn został rozpuszczony przez matkę, kiepsko sobie radzi??? Gdyby ojciec miał rodzinę w d***e, to raczej nie czepiałby się, bo byłoby mu wszystko obojętne. Piszesz, że między nimi nie ma tego, co najważniejsze, a czyja to wina? Przecież nie tylko ojca, ale też matki, obydwoje kiepsko się dogadują, a do tego matka swoją frustrację bezmyślnie przenosi na dzieci. Jest dorosła i powinna sama rozwiązywać swoje problemy, a już na pewno nie wciągać w nie dzieci. Rozczulasz się tylko nad losem Adriana i jego mamy, tymczasem nikt nie zastanawia się nad potrzebami i samopoczuciem ojca. Facet ciężko pracuje, często w ogromnym stresie, zarabia na rodzinę, a gdy przyjeżdża do własnego domu, wszyscy mają go dość, w przeciwieństwie do jego pieniędzy, z których, jak sądzę ochoczo korzystają. Nie dziwię się, że Adrian stoi murem za matką, w końcu są razem na co dzień (nie wina ojca, że go nie ma), a mamusia od dawna ryje mu beret odsądzając ojca od czci i wiary, zamiast naprawiać relacje z mężem. Wyobraź sobie, że w sytuacji do której nawiązałam, pisząc o swoich bliskich, matka tak zmanipulowała dzieci już nastoletnie, że chociaż wiedziały o tym, że matka ma kochanka, że systematycznie ogałaca rodzinne konto na swoje i kochanka potrzeby, że nawet na ich podstawowe potrzeby nie starcza, że perfidnie oszukuje ich ojca, nadal stały za nią. Tymczasem ojciec ani nie pił, ani nie bił, dbał o nich, spłacał długi mamusi i bez wątpienia ich kochał, tyle, że nie potrafił spokojnie rozwiązywać problemów, które nawarstwiały się z powodu tego, że dzieci praktycznie chowały się same. Oczy otworzyły im się znacznie później, a efekt jest taki, że nie mają teraz serdecznych układów ani z ojcem, ani z matka, ani nawet między sobą rodzeństwem.
  12. Żadne "jak zwykle"", nie rozczulaj się na sobą. Oczywiście, że winien jest ten, który rani i oszukuje, ale często osoby oszukiwane, mimo cierpienia, odwracają głowę od prawdy, lub z obawy przed utratą partnera (nawet byle jakiego) pozwalają przesuwać granice własnej wytrzymałości. Niektórzy, szczególnie kobiety, muszą wręcz sięgnąć dna, żeby rozstać się z taką osobą. Oczywiście mam na myśli sytuacje, gdy takie zdarzenia dzieją się naprawdę, a nie są wytworem wyobraźni kogoś przesadnie zazdrosnego. Nie, to nie jest Twoją winą. Na ogół podchodzimy do nowych znajomości z dużą dozą zaufania. Gorzej, gdy ktoś widzi, że jest robiony w konia i nie reaguje, ewentualnie pozwala sobą pomiatać, dając 1000 szans. Oszukał Cię, jednak w końcu zareagowałaś (zrozumiałam, że rozstałaś się z nim), to nigdy nie dzieje się od razu, zwłaszcza, gdy w grę wchodzą uczucia. Nie wmawiaj sobie jednak, że ten związek zrył Ci głowę, nie. Po prostu czujesz się zawiedziona, bo Cię oszukał, ale okazałaś się na tyle silna, żeby go pogonić, więc nie udało mu się zryć Ci beretu ? Tylko wytrwaj w postanowieniu, najlepiej zerwać kontakt.
  13. Mam pomysł - masz syndrom DDA (poczytaj o tym) i wbrew pozorom nie jest to "pierdoła". Sama sobie z tym nie poradzisz, tym bardziej samo nie zniknie. Uważam, że jednak powinnaś skorzystać z terapii.
  14. Jest taka prawda, że na tyle Cię zranią, na ile sobie pozwolisz. Oczywiście, w przypadku małżeństwa, zwłaszcza, gdy są dzieci, to nie jest wszystko takie proste, ale tu jest inna sytuacja. Facet pozwala sobie na lekceważenie swojej dziewczyny, jej słowa spływają po nim, bo nie ponosi żadnych konsekwencji. Zgadzam się, że powinna odpuścić, bo z jej strony, to walenie głową w mur. Ostateczną rozgrywką byłaby prosta informacja;"robisz to, co lubisz, masz do tego prawo, ale ja także mam prawo tego nie akceptować i nie akceptuję, w związku z tym musimy się rozstać, bo po prostu nie pasujemy do siebie." ...i finito. Nie należy też traktować takich słów jak szantaż, czy straszak, licząc po raz enty, na to, że facet się ogarnie. Może się ogarnie na chwilę, ale i tak szybko wróci do swoich nawyków, lub będzie się ukrywał, bo niestety taki ma charakter babiarza. Jak zrywać, to na poważnie.
  15. Bardzo krzywdzące jest to, co piszesz. Jak to ojciec nie jest rodziną, a kim jest w takim razie, sponsorem? Niech w ogóle nie wraca do swojego domu, tylko daje kasę? Przecież jest rozwiązanie tej sytuacji - rozwód, alimenty musiałby płacić, pod warunkiem oczywiście, że dzieci ciągle się uczą. Ja nie bronię takiego ojca, ale matka zdecydowanie nie jest w porządku, buntując dzieci przeciwko ich ojcu. Ja także znam z autopsji podobną sytuację z najbliższej rodziny, gdzie ojciec jest marynarzem. On także w czasie swojego pobytu w domu próbował wprowadzać porządki krzykiem (tam matka nie dość, że nie dbała o dzieci, to jeszcze je niestety zdemoralizowała pod względem społecznym). Także ja patrzę na problem z tej drugiej strony. Uważam, że jeśli już mowa o terapii, to dla obydwojga małżonków.
  16. Z takim podejściem zawsze będziesz wystraszoną, niepewną siebie dziewczynką, której byle du*ek może dokopać. Nikt nie twierdzi, że zmiany są łatwe, zwłaszcza zmiana siebie i podejścia do życia. Tak, jak napisałam wcześniej, najpierw trzeba chcieć zmienić cokolwiek w sobie i robić to małymi krokami, ale trzeba zacząć działać. Dokładnie, a po za tym wiedz, że tacy ludzie sami maja kompleksy i dlatego dowartościowują się kosztem innych. Jeśli trafia na podatny grunt, jakim Ty jesteś, to nie przestaną dopóki sama ich nie pogonisz, lub znajda inna ofiarę. Jest sporo takich osób, ale przecież nie wszyscy, więc trzymaj się od takich z daleka. Trudno uwierzyć, że obcy ludzie Cię atakują. Jest jeszcze inna opcja; że Twoi "prześladowcy" w rzeczywistości nimi nie są, a to Ty jesteś przewrażliwiona i każdą uwagę, czy komentarz odbierasz jako atak na siebie. Generalnie - pracuj nad sobą, bo nikt za Ciebie tego, nie zrobi.
  17. Zgadzam się, że tytuł nieadekwatny do problemu, a Twój problem, to raczej niskie poczucie własnej wartości. Niełatwo tak od razu zmienić się w pewną siebie osobę. Co może temu pomóc? Zadowolenie z siebie, docenianie własnych osiągnięć, umiejętność cieszenia się (wyszło po polskiemu) nawet z małych sukcesów. Powtarzaj sobie "dobra jestem". Dlaczego "niby"? Masz psa o którego dbasz i zapewne orientujesz się w "psich sprawach" + dla Ciebie, bo nie każdy ma taką wiedzę, czytasz książki naprawdę, a nie na niby, więc nabywasz wiedzy, możesz na ten temat podyskutować, ktoś, kto nie czyta zostaje za Tobą w tyle. Uczysz się języków - super, raczej nie na niby. Jesteś więc do przodu, przed tymi, którzy się nie uczą itd. Nie piszę tego po to, żebyś lekceważyła innych, tylko doceniła to, co robisz i miała z tego satysfakcję, a satysfakcja poprawia nastrój. Inna sprawa: Nad tym też można popracować, żeby nabyć tzw twardej skóry. Przede wszystkim dystansuj się od ludzi, których znasz i wiesz, że bywają zawistni i złośliwi. Trzymaj takich z dala od siebie, nie wchodź w żadne bliskie układy. Nie bierz do siebie wszystkiego, co mówią, a już zupełnie nie przejmuj się spojrzeniami, to już przesada. Wyluzuj. Złośliwości można zlekceważyć, ewentualnie pokusić się o krótką ripostę i nie wciągać się w żadne kłótnie. Złośliwcowi najlepiej okazać lekceważenie, a nie łzy smutku, bo im bardziej Ci dowali, tym większą ma satysfakcję. Zacznij małymi kroczkami, szukaj fajnych znajomych, bo przecież nie wszyscy to wilki.
  18. Piszesz, że "mój tata nie pasuje w moim domu", czyżby? To on mieszka w Twoim domu, czy może to Ty mieszkasz u niego, a raczej w domu rodzinnym, który jest własnością rodziców i jak sądzę, ojciec na ten dom zapracował? Niezłą Ci mamusia wodę z mózgu zrobiła. To bardzo źle, że matka wciąga Cię w ich małżeńskie problemy. Nie powinna tego robić. W końcu to ona wybrała na męża kierowcę pracującego na zagranicznych trasach, powołali na świat Ciebie, więc Ty nie powinieneś ponosić teraz konsekwencji ich wyborów. Rodzice powinni swoje sprawy załatwiać między sobą, a nie wciągać w nie dzieci. Z tego wynika, że to niestety Twoja mama wiedzie prym w buntowaniu Ciebie przeciwko ojcu i niestety ze smutnym skutkiem. Javiolla napisała Ci jak ciężko bywa z mężem/ojcem gościem w domu, ale to wybór rodziców. Ojciec pewnie dobrze zarabia, więc nie zapominaj o tym, że Cię utrzymuje. Czy mama pracuje? A przed czym, czy przed kim miał mamę bronić, grozi jej jakieś niebezpieczeństwo? Właściwie jedyną radą dla takiej nieszczęśliwej żony jest rozwód. Dlaczego więc mama nie rozwiedzie się z Twoim ojcem, skoro tak jej źle? Tyle, że Tobie nie wypada udzielać takich rad. Przykre jest to, co Cię spotyka, ale jednak ojciec próbuje nieudolnie nawiązać z Tobą kontakt. Może powiedz mu spokojnie, że nie pomaga Ci bezustannie krytykując, że swoją agresja (awantury) niszczy więź między Wami. Może tato przemyśli. Gdyby Was nie kochał, pewnie odszedłby. Spytaj swoją matkę, gdy tak nadaje na ojca, czy tak bardzo zależy jej na tym, żebyś go znienawidził? Może matka pokusi się o jakąś refleksję, bo naprawdę wyrządza Ci krzywdę.
  19. Jeśli był taki idealny (nie, nie ma ideałów), to dlaczego rozstaliście się? Czy może to Twój wątek, bo problem podobny? Masz odpowiedź i nikt za Ciebie problemu nie rozwiąże, jeśli: Jesteś na "dobrej" drodze, żeby zmarnować sobie życie. Czas płynie a Ty drepczesz w miejscu gloryfikując nieistniejący już związek i faceta, który odszedł.
  20. Jeżeli jesteś świadkiem takich sytuacji, tzn, że on ma w nosie Twoje uczucia, zwłaszcza, że zwracasz mu na to uwagę. Nie chcę fantazjować, bo jednak nie podajesz konkretnych sytuacji, jednak jest prawdopodobne, że masz chłopaka babiarza. Lubi towarzystwo kobiet, lubi podrywać, wzbudzać zainteresowanie, podgrzewać atmosferę rozmowy dwuznacznościami (to właśnie flirt), a tymczasem Ty stoisz obok i masz się uśmiechać? To tylko Twój wybór, jeśli godzisz się na to. Niestety, ale partner babiarz, znacznie gorzej rokuje na udany związek. Oczywiście nigdy nie ma pewności, czy ktoś kiedyś nie zdradzi, jednak w przypadku faceta szukającego bezustannie atencji u innych kobiet, jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że te granice zostaną przekroczone. Byłam świadkiem takich sytuacji, gdy facet w obecności żony flirtował z obcą babą i niestety często widziałam, że te kobiety, obiekty zainteresowania takiego beznadziejnego męża, miały wręcz satysfakcję z sytuacji, suszyły zęby, mizdrzyły się, doskonale wiedząc, że obok siedzi jego żona, która raczej szczęśliwa nie była z tego powodu. Żenująca i jednocześnie upokarzająca sytuacja dla takiej żony. Ty żoną nie jesteś, więc po co trzymasz się takiego faceta? Puść go wolno, nich sobie dogadza z każda chętną.
  21. Sęk w tym, czy tylko odnosisz takie wrażenie, czy on faktycznie flirtuje? Podaj może jakieś przykłady i zastanów się, czy nie jesteś przesadnie zazdrosna. Całkowicie zgadzam się z tą opinią. Dodam jeszcze, że w/g mojej subiektywnej opinii, nie jest w porządku, gdy flirtują osoby znajdujące się w związkach. Z pewnością flirtujący podbudowują swoje ego, ale też trudno oprzeć się wrażeniu, że szukają okazji dla nowych ekscytujących znajomości. Osobiście uważam flirt za rodzaj podrywu, a gdy jeszcze dana osoba robi to w towarzystwie swojego partnera, to już nie tylko nielojalność, ale także brak szacunku. Jednak niewiele wiemy o faktycznym problemie autorki.
  22. Gościu, zgadzam się z całą Twoją wypowiedzią, po za zacytowanym początkiem. Teraz moda się trochę zmieniła. Domyślam się, że Ty preferujesz chude kobiety, ale mnóstwo facetów podnieca się wielkimi tyłkami i biustami, krótkie masywne nóżki wcale im nie przeszkadzają. Przecież właśnie na takiej budowie Kim Kadrashian robi karierę. Z całą resztą się zgadzam, czego nie rozumieją niektóre wypowiadające się tutaj koleżanki. Przedstawiłeś problem z męskiego punktu widzenia i warto się wczytać, a nie odsądzać od czci i wiary, bo skoro masz inne zdanie niż chcą niektóre kobiety, tzn, że jest niedojrzałym chłopaczkiem? Na poprzedniej stronie też wypowiedział się jakiś osobnik płci męskiej i też usiłował uzmysłowić, że facet myśli i odbiera rzeczywistość nieco inaczej. Uważam, że warto czasami zastanowić się nad mądrymi wypowiedziami panów , a nie tupać nóżką i upierać się, że ma być po babsku.
  23. Masz prawo Piotr nie jest już dzieckiem i dlaczego owo dziecko z Twojego przykładu miałoby być nieszczęśliwe. Po zjedzeniu czekolady (fakt, szkodzi na zęby) wytwarzają się endorfiny. Jakie niby nawyki miałby kształtować Piotr, gdy mówimy o pożądaniu? Prawilne myślenie, żeby zgadzało się z prawilnymi zasadami, że wygląd to nie wszystko? Zgadza się, nie wszystko i co z tego, gdy go nie podnieca? Czy kształtowaniem nawyków uznasz zmuszanie się Piotra do zaakceptowania ogromnych pośladków, lub celulitu na potężnych udach, lub obwisłego brzucha (o ile o to chodzi). Ależ on to akceptuje. Sam napisał przecież, że taka anatomia i nic z tym zrobić nie można, tylko, że go to nie podnieca, a nawet odrzuca i nadal będziesz go przekonywać, że jednak powinien się podniecać, bo wygląd to nie wszystko? ? Było, bo na początku zawsze jest pięknie, a skończyło się nie tak nagle, bo już pół roku temu. 31-letni facet ma brać tabletki, żeby mu stanął przy partnerce, która go nie podnieca, bo tak jest prawilnie, bo przecież kobitka, oprócz wyglądu, który go odrzuca, jest super? Nie wiesz, czy z następną będzie tak samo, może spotkać kobietę, która swoim wyglądem go oczaruje i nie będzie musiał się pocić i wysilać, żeby podołać. Jednak fakt, może nie spotkać drugiej tak fajnej z charakteru. Jednak wszystko przed nim, jeśli nie spróbuje, będzie się męczył do końca życia, ewentualnie znajdzie kochankę, która rozbudzi jego zmysły. To już Twoja nadinterpretacja, pani jest starsza o 5 lat, a on o niczym takim nie pisał, więc nie wymyślaj. ...no i ma "opór materii" i tego nie zmienisz, ani on nie potrafi się przemóc. Trochę odpłynęłaś z tą eksploracją. Oto prosta regułka z wikipedii "Libido, potocznie popęd seksualny – ogół popędu seksualnego lub pożądania aktywności seksualnych danej osoby. Synonimami „libido” są pożądanie seksualne, pociąg seksualny i żądza[1]. Pożądanie seksualne można również zdefiniować jako stan motywacji i zainteresowania „obiektami seksualnymi lub czynnościami seksualnymi lub też jako pragnienie lub dążenie do poszukiwania obiektów seksualnych lub angażowania się w czynności seksualne”" Na pasje, owszem, mamy wpływ, ale na tzw chemię już nie i o to wszystko się rozbija: "Na libido mają wpływ czynniki biologiczne, psychologiczne i społeczne. Pod względem biologicznym, hormony płciowe i związane z nimi neuroprzekaźniki, które działają na jądro półleżące (głównie testosteron i dopamina, odpowiednio) regulują libido u ludzi[3]. W raporcie z 2001 r. ustalono, że przeciętnie mężczyźni mają większe potrzeby seksualne niż kobiety"
  24. Niestety, uważam, że skopałaś tę rozmowę i pozwoliłaś zapędzić się w przysłowiowy kozi róg. Jego argumenty były nielogiczne, a już na pewno nie szczere. Jeśli w tych okolicznościach zdecydowałaś się ciągnąć nadal tę znajomość, to odpuść temat. Jeżeli jednak za jakiś czas okaże się, że on mimo wszystko szuka z tamtą kontaktu, to rozsądek nakazywałby sprzedać mu solidnego kopa, a nie znowu walczyć o marzącego o innej facecika. Wkurzył się, bo trafiłaś w sedno, chyba, że suszyłaś mu o nią głowę wielokrotnie. Wyszedł z założenia, że najlepszą obroną jest atak. Szkoda, że nie powiedziałaś mu, że nie chodzi ogólnie o "panienki", tylko o tą jedną i nie uważasz go za playboya, tylko za niepogodzonego z odrzuceniem. He, he, dobre. dlaczego nie spytałaś, czego konkretnie jest taki ciekawy? ...a tłumaczenie się bezsensownymi zachowaniami, jest po prostu żenujące, czyli po takim wszystkiego można się spodziewać, a on potem zrobi z siebie idiotę i powie "nie wiem dlaczego...bez sensu" ? Uuuuu i znowu, taka nieciekawa, a on ją lajkuje, spytałaś dlaczego? ...ach, no przecież on sam nie wie dlaczego? ...bez sensu ? Jednak ciągle wysyłał jej sygnały "tu jestem", "pamiętam", "podobasz mi się i podoba mi się wszystko to, co publikujesz"...."mimo, że dostałem kopa". Taki był prawdziwy sens jego kontaktów z nią, widocznie ten "kosz" nie spowodował u niego poczucia upokorzenia. A historię o tym, jaka z niej latawica, możesz między bajki włożyć. Może i faktycznie ona taka jest, ale jemu to zupełnie nie przeszkadza. Poleciałby do niej, jak w dym, gdyby tamta tylko tego chciała. Tymczasem możesz być spokojna, ale tylko dlatego, że on u tamtej nie ma szans, przynajmniej w najbliższym czasie.
  25. Kaśka, wydaje się, że Twój główny problem nie dotyczy wizyty męża w domu rodzinnym. Twój drugi post mimo wszystko jest dość enigmatyczny. Najpierw piszesz, że od dawno odcięliście się od rodziny męża, a teraz twierdzisz, że spędziłaś z nimi kilkanaście lat? Z Twojego postu przebija smutek, rezygnacja i beznadzieja. Co jest tego przyczyną? Krzywda, jakiej od nich doznałaś w przeszłości, czy ogólnie kiepskie małżeństwo, bo raczej nie fakt, że mąż po latach chce spotkać się z matką? Z tego, co piszesz, wynika, że mąż stanął po Twojej stronie i wspólnie odseparowaliście się od jego toksycznej rodziny. Co więc stanęło na przeszkodzie, żeby cieszyć się życiem, co konkretnie spowodowało, że straciłaś radość życia i stałaś się zgorzkniała? Nie Ty jedna marzysz o lepszym życiu, ale większość ludzi spędza je na codziennych, powtarzających się czynnościach, co jest zupełnie naturalne. Nie musi to jednak oznaczać nieszczęścia. "Marzyłaś o pokochaniu kogoś innego"? Czy to oznacza, że wyszłaś za mąż z rozsądku? Może jego rodzina odgadła Twoje intencje, dlatego Cię nie lubili? Kaśka, każdy jest kowalem własnego losu i mało kto ma w życiu tylko z górki. Z pewnością wiele od Ciebie zależało i nadal zależy i owszem, zawsze możesz coś zmienić, sprawić, żeby Twoje życie stało się ciekawsze.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...