Skocz do zawartości
Forum

Yonka1717

Użytkownik
  • Postów

    1 521
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Treść opublikowana przez Yonka1717

  1. Współczuję i nie rozumiem osób takich, jak Ty, które nie potrafią ruszyć z życiem do przodu. Dużą część swojego posta poświęciłeś byłej dziewczynie, analizując przyczyny rozstania. Biorąc pod uwagę fakt, że to rozstanie nastąpiło 8 lat temu! to naprawdę dziwne. Nawet, jeśli te wspomnienia wróciły na skutek przypadkowego spotkania, jednak to niczego nie zmienia. Brzmisz, jakby nadal Cię to uwierało, a to jest już nieco chore. Nie dopowiadaj sobie, bo czego ona miałaby się wstydzić? Tego, że ma rodzinę, dziecko? Rozstała się z Tobą, bo przestało się Wam układać, Ty "szukałeś wrażeń" cokolwiek to znaczy, od dawna jesteś dla niej przeszłością. Ona ułożyła sobie życie, a Ty, jak widać tkwisz w jakimś marazmie; w pracy kiepsko, nie masz mocnej pozycji, żadnych przyjaciół i nawet ewentualny związek z kobietą skazujesz na porażkę, bo z góry zakładasz, że nie jesteś w stanie obdarzyć kogoś uczuciem. W sumie, Twoja była dziewczyna ma szczęście, że odeszła, bo prawdopodobnie miałaby przechlapane z Tobą. Uważam, że życie jakie aktualnie wiedziesz, zawdzięczasz swojemu charakterowi; wieczny malkontent, wiodący smętne życie, który kiepsko dogaduje się z ludźmi, nie potrafi pracować w zespole, pustka uczuciowa, wałkujący historie, które dawno odeszły w przeszłość itd. Co sądzę, już napisałam, a jak złapać chęci do działania? Myślę, że trzeba by było cokolwiek zmienić, może pracę, albo podejście do niej. Masz już punkt zaczepienia, może udaj się na jakąś terapię, albo warsztaty, bo żeby być szefem, kierować zespołem, trzeba mieć do tego predyspozycje. Wsłuchaj się w to, co mówi "góra" i spróbuj przeanalizować swoje błędy. Może po prostu nie nadajesz się na szefa? Co do pozostałych bolączek...cóż, charakteru nie zmienisz na pstryknięcie. Wspominasz o bliznach, po nich już dawno nie powinno być śladu, sam je sobie pielęgnujesz, więc może przestań. Poszukaj jakieś pasji, którą mógłbyś realizować po za domem, praca, w gronie innych, nowych osób. Co w ogóle robisz w życiu, czy tylko chodzisz do pracy, z pracy wracasz do pustego domu, przyjaciół nie masz, więc siedzisz sam i co dalej, co jeszcze? Sam sobie takie życie ułożyłeś, a Twoja była dziewczyna nie ma z tym nic wspólnego.
  2. Z drugiej strony jednak, mówi się "nic o nas, bez nas", więc gdybyś napisała dokładnie, co Ci nie pasuje, byłaby jakakolwiek jasność. Nie widzę niczego złego, gdy w dyskusji z jakąś osobą, albo grupą osób, odwołuję się do tego, co mówią.
  3. Nie jestem tego taka pewna. Wysokie kwalifikacje wiążą się z wysokimi wymaganiami, często dużą odpowiedzialnością. Trudno porównywać ciężką pracę fizyczną do pracy człowieka na wysokim stanowisku, ale obarczonym ogromną odpowiedzialnością. W jednym i drugim przypadku jest ciężko. Z jednej strony wysiłek fizyczny i a z drugiej ogromny stres. W obydwu przypadkach utrata zdrowia jest bardzo prawdopodobna 1. chory układ ruchu 2. stres, zawały itd. Łatwiej jest, gdy człowiek lubi swoją pracę i czerpie z niej satysfakcję. Myślę jednak, że są takie zawody, gdzie nie trzeba się narobić ale też wynagrodzenie jest niskie np ochroniarz (nikt inny nie przychodzi mi do głowy). Urzędniczki biurowe, też raczej nie mają ciężkiej pracy, co nie oznacza, że jest bosko. Są też tzw wolne zawody np artyści, ale tutaj nie mam na myśli aktorów, śpiewaków, ale raczej Twórców takich jak malarz, rzeźbiarz, literat itd. Przy czym ich dochody zależą od aktualnej potrzeby,mody itd, więc też nie zawsze wiedzie im się dostatnio.
  4. Jak to dałaś nie to podanie? Logujesz się do sytemu rekrutacji i zaznaczasz szkołę 1 wyboru, 2, 3 itd. W sumie możesz zaznaczyć 6 szkół. Dokumenty przynosisz po zakończeniu roku szkolnego, a wynik egzaminu 31.07. Jeżeli doszło do jakiejś pomyłki, to na pewno można to jeszcze wyprostować. Na pewno macie podane telefony, gdzie można otrzymać informację. Uważam, że mama niesłusznie ma do Ciebie pretensje, bo powinna pomóc Ci przy logowaniu i rejestracji. Poproś, żeby teraz pomogła Ci w odkręceniu tej sprawy.
  5. Hmm, żarty z kogoś, to dość śliski temat i jeżeli tylko to Cię uwiera, to być może problem nie tkwi w Tobie. Żeby sobie z kogoś zażartować, to trzeba zjeść z tym człowiekiem beczkę soli, znać go na wylot (prawie) i wiedzieć jakich granic nie przekraczać. Żarty z czułych stron, czy kompleksów, nie są żartami, po za tym, żart jest wtedy, gdy obydwie strony są nim rozbawione. Być może obracasz się w środowisku, gdzie ludzie zrobili sobie z Ciebie kozła ofiarnego, bo widzą Twoją reakcje i bawi ich dokopywanie komuś. Niestety są tacy ludzie. Musiałabyś podać jakieś konkretne przykłady, to ocenimy, czy przesadzasz, czy faktycznie jesteś ofiarą. Czy w Twoim towarzystwie wszyscy tak sobie żartują, jeden z drugiego, czy tylko Ty jesteś celem i w jakich jeszcze innych sytuacjach uważasz, że brakuje Ci luzu?
  6. Skoncentrowałaś się nie na tym problemie. Nie Twoja sprawa, że facet, którego opisujesz poczuł miętę do nowo zatrudnionej panienki, zazdrościsz? Problem na którym powinnaś się skupić, to złe traktowanie pracowników, w tym, jak się domyślam także Ciebie. Na jakim świecie żyjesz, że tkwisz w pracy, która jest taka fatalna? Dzisiaj nie brakuje miejsc pracy. No może teraz przez pandemię sytuacja jest trudniejsza, ale ogólnie w naszym kraju nie ma bezrobocia. Szczególnie, że można domyślić się, że nie jesteś specjalistą z wysokim wykształceniem, tylko wykonujesz pracę fizyczną, a tej nie brakuje. 1. Warunki na każdym stanowisku regulowane są odpowiednimi przepisami. M.in. dla kobiet są określone normy, w związku z ciężarami, jakie mogą dźwigać. 2. Zatrudniając się, wiedziałaś, że praca jest w systemie 12 godz, więc pewnie masz jakieś dodatkowe wolne dni, co także wynika z przepisów. 3.Praca, którą wykonujesz nie jest niewolnicza, bo w każdej chwili możesz się zwolnić. Po za tym wiedziałaś jaki zakres obowiązków będziesz wykonywać. 4. Jeżeli kobiety, w tym Ty, w miejscu Waszej pracy jesteście wyzywane i poniżane, jeżeli łamane są przepisy, to dlaczego milczycie? Jeżeli ktoś Was wyzywa, krzyczy na Was, to może nagrać go kilka razy dyskretnie, złożyć skargę w PIP (Państwowa Inspekcja Pracy) . W dzisiejszych czasach pracodawca płaci wysokie kary za łamanie przepisów, a także za stalking. Facet, którego opisujesz nie ma władzy absolutnej, nawet, jeśli jest właścicielem firmy. Tymczasem Ty godzisz się na podłą pracę i podłe traktowanie, a przeżywasz fakt, że jakiś cham patrzy maślanymi oczyma na tę 23-latkę i jej pomaga. Zastanów się więc, o co ci właściwie chodzi? Z
  7. Jeden plus w tym, że przynajmniej jesteś świadoma swojego uzależnienia. Jednak w dalszej części wypowiedzi przeczysz sama sobie: Z tego wynika, że sama dążyłaś do takiego układu, bo widocznie było Ci w nim dobrze i wygodnie. Co się stało, że nagle przestało Ci pasować, o ile naprawdę przestało Ci pasować? Istotne jest to, czy naprawdę chcesz zmienić siebie i swoje życie. Napisz coś więcej, ile masz lat, od kogo jesteś/ byłaś tak uzależniona. Wiadomo, że na początku są rodzice i jest to zupełnie naturalne, a później...kto?...przyjaciółka?
  8. Generalizujesz. To tak, jakby stwierdzić, że mężczyźni wiążą się tylko z super laskami o wyglądzie modelek z okładki. Wiadomo, że to nieprawda, że dla wielu mężczyzn, podobnie jak dla kobiet, o wiele bardziej liczą się cechy partnera przydatne w życiu, takie jak dobroć, uczciwość, lojalność, wspieranie itd. Nie jest też tak, że każdy facet marzy o super lasce, ale nie każdy może taką mieć. Podobnie jest z kobietami, nie każda szuka samca alfa z grubym portfelem, bo sama potrafi zapewnić sobie odpowiedni status materialny, a w związku szuka czegoś innego niż tylko finansowego zabezpieczenia ze strony partnera. W układzie o jaki pytasz, problem mogą mieć zakompleksieni panowie, lub tacy, którzy trafili na heterę. Tzn ustawiona pani związała się z przeciętniakiem, a później dręczy go i wypomina, że jest przeciętny i mało zarabia. Tak też się zdarza.
  9. Przy okazji; napisz, czy masz jakikolwiek kontakt, ze swoim byłym, czy on ustosunkował się jakoś do tej sytuacji? W końcu za 2 m-ce zostanie ojcem. Wspominał coś o alimentach, jakie będzie musiał Ci płacić, jak zamierza wywiązywać się ze swoich obowiązków względem dziecka? Czy jesteś pewna, że on bez problemu pójdzie z Tobą do USC i uzna dziecko za swoje, czy będziesz musiała walczyć w sądzie o ustalenie ojcostwa?
  10. Nikt nie wie, jaką będziesz matką, nawet Ty sama . Jednak z takim nastawieniem, złością, nazywaniem swojego nienarodzonego dziecka "dzieciakiem" , z przede wszystkim ciągłym brakiem akceptacji bycia matką, nie rokuje dobrze. Większość matek, nawet tych na życiowym zakręcie, mimo obaw o swoją i dziecka przyszłość, wyraża się z czułością, miłością i nadzieją, o dziecku, które noszą w brzuchu. Czytając Twoje wypowiedzi ogarnia mnie strach o los tego dziecka. Wyobrażam sobie Twoją wściekłą reakcję, gdy ten "dzieciak" będzie wrzeszczał w nocy, czy w dzień jak wiele niemowląt, gdy będziesz musiała zrezygnować z wielu przyjemności, bo ta kula u nogi będzie przeszkadzać, gdy każdą jego niesubordynację ukarzesz, a w złości wykrzyczysz, że zmarnował Ci życie itd. Czytając Twoje wypowiedzi, mam taką wizję, Twojego macierzyństwa. Zastanów się tak na poważnie, czy nie postawić przed faktem dokonanym Twojego byłego i oddać mu dziecko na wychowanie. Zawieść do niego np po pół roku i zostawić. To dopiero miałby zagwozdkę. Znacznie wygodniej płacić alimenty i być weekendowym tatusiem, niż mieć dziecko pod opieką. Spróbuj odwrócić sytuację. Nie wierzę, że przyszłoby mu łatwo oddanie własnego dziecka do adopcji. Ty, nie musiałabyś nawet zrzekać się praw rodzicielskich. Oczywiście, musiałabyś przekonać sąd, że z jakiś przyczyn nie możesz sprawować ciągłej opieki nad dzieckiem i dlatego powierzasz je ojcu. W końcu facetom porzucającym rodziny, nikt nie odbiera z marszu praw rodzicielskich. Jakby nie było dziecko ma obydwoje rodziców, zarówno matka, jak i ojciec mają prawa i obowiązki. To Ty płaciłabyś alimenty i odwiedzała dziecko zgodnie z grafikiem, ale miałabyś przynajmniej więcej luzu, że nie wspomnę o tym, że przy okazji nieźle dokopałabyś swojemu byłemu.
  11. Pewnie, że się zdarzają, jednak najczęściej to panowie mają później problem z taką sytuacją, gdy kompleksy biorą górę, chociaż niektórym taka sytuacja bardzo odpowiada.
  12. Przesadzasz. Agula, dlaczego tak zawzięłaś się na tą bratową? Nie przyszło Ci na myśl, że ludzie są różni, albo inaczej, że bratowa nie musi postępować tak, żeby Tobie dogodzić? Ty masz taką wizję rodziny i rodzinnych układów, a ona ma inną. Przecież ona nie występuje przeciw Tobie, a że jest Ci przykro? ...bo jesteś nietolerancyjna i na własne życzenie hodujesz swój żal. Oddziel swoje uprzedzenia do bratowej, od uroczystości, jaką jest komunia bratanka. Masz wątpliwości czy jechać, a dlaczego? Odegrasz się na dziecku, bo postępowanie jego matki Cię wkurza, gdzie tu sens? Brat i jego dziecko, to Twoi najbliżsi, więc jedź na tę komunię np sama, kup prezent, posiedź trochę i wracaj, podobnie, jak robi Twój brat (tylko nie mów mu, że wychodzisz, bo też wychodzi szybko, nie mścij się). Swoich dzieci nie musisz ze sobą ciągnąć, bo zdają się są już starsi, skoro mają 18-tkę za sobą, no chyba, że będą chcieli jechać, oni, czy Twój mąż. Spójrz na swój tok rozumowania: sugerujesz, że Twoje dzieci są gorsze, czy mają gorzej, bo ciotka ich nie odwiedza??? Kobieto, sama się nakręcasz, chyba sama nie wierzysz w to, że szczęście Twoich dzieci, zależy od zaangażowania i atencji Twojej bratowej? Twoje dzieci mają Was rodziców, rodzeństwo, kolegów i innych członków rodziny, a obecność ciotki im zwisa i powiewa, taka prawda, chyba, że sama namąciłaś im w głowach. Żyj po swojemu i innym też pozwól żyć tak, jak chcą i nie uzależniaj swojego szczęścia, tym bardziej szczęścia swoich dzieci od zachowania ciotki.
  13. Yonka1717

    Jak to naprawic?

    Ło matko! Zeszyt z wierszami do męża??? Dlaczego go wyrzuciłaś i jakim cudem wszedł w posiadanie ojca i jego brata (grzebią w Waszych śmieciach?). To były tam wiersze, czy pamiętnik w którym przeżywałaś satysfakcję z powodu tego, że szwagier podkochuje się w Tobie? ...bo, że masz z tego satysfakcje, to widać, jeśli przez 7 lat nie zrobiłaś z tym porządku, a teraz przed jego ślubem chciałaś żeby "to wyszło". Wkurzasz się, że on się żeni, jesteś zazdrosna, że już nie będzie Cię adorował? Tak to niestety wygląda - żenada. W jaki sposób dowiedział się? Krótko mówiąc radośnie sobie flirtowałaś z braciszkiem męża, bo kręciło Cię taaakie powodzenie? Gdybyś była w porządku, nikt by Cię nie podejrzewał. Wiesz, normalna, mądra kobieta od razu postawiłaby sprawę jasno i pogoniła skutecznie takiego zalotnika, tymczasem Ty: Bardzo mądre posunięcie ☹️. Sama nawarzyłaś sobie piwa, nie wiem tylko co zeszyt z wierszami do męża ma z tym wspólnego. No nie, przecież autorka zostałaby teraz na lodzie, szwagier się żeni, mąż ja pogoni... Ja także podejrzewam, że autorka nie jest bez winy, a teraz pali jej się grunt pod nogami. wypada tylko współczuć jej mężowi - żony i brata.
  14. Nie wracaj, będziesz miała powtórkę z rozrywki. Twój mąż miał dwa lata na to, żeby zawalczyć o rodzinę, pokazać, że zależy mu na Was, że się zmienił. Ja także podejrzewam, że brakuje mu wiktu i opierunku, czyli posprzątanego mieszkania (Twoimi rękami), wypranych gaci i ciepłych obiadków. W jakim wieku macie dzieci, czy on ma ustalone spotkania z nimi, wywiązuje się z nich? Pytałaś dzieci, co robią, gdy są z ojcem, jak on się zachowuje? Prawdę mówiąc bałabym się powierzyć dzieci ojcu, który nadużywa alkoholu.
  15. Niekoniecznie, wystarczyłoby żebyś przyszedł wykąpany, ogolony, w czystych ciuchach, ale przede wszystkim wiedział co robić i miał czym robić ?
  16. Wyjaśnij może o czyje w końcu wesele chodzi; Twojej rodzonej siostry, czy siostry ciotecznej (kuzynki)? Jeśli to wesele rodzonej siostry, to idziesz bez dwóch zdań, jeśli to druga opcja, to możesz się wykręcić, pod jakimś pretekstem, zwłaszcza, że nie czujesz się dobrze w ich towarzystwie, a do tego zawsze trzeba ponieść jakieś koszty. Zakładając, że to ślub kuzynki, zależy w jakich jesteś z nią stosunkach, bo dla mnie to też dziwne, że aż tak się przejmujesz zachowaniem kuzyna na jakimś weselu i dlaczego mieliby wyśmiewać się z Twojej dziewczyny. Masz jakieś kompleksy? Tym bardziej nie musisz tam iść, bo jak sądzę jesteś zaproszony, bo tak wypada. Nie zmuszaj się, co Cię obchodzi, co oni sobie pomyślą, jeśli nie masz z nimi kontaktu. Weź też pod uwagę fakt, że jeśli Twoja rodzina tak bardzo przestrzega tradycji, to gdy Ty będziesz się żenił, to rodzice wypomną Ci, że skoro bywałeś na ich weselach, to trzeba będzie ich zaprosić na Twoje.
  17. Jest zasadnicza różnica między synem, a kuzynem ?. Jeżeli owa ciocia jest siostrą cąoteczna Twojego ojca, to faktycznie pokrewieństwo jest dość bliskie, jeśli natomiast jakąś dalsza kuzynka, to wtedy należałoby policzyć stopnie pokrewieństwa. Nie ma to jednak większego znaczenia, bo od kuzyna usłyszałaś stanowcze NIE.
  18. Ika, w pewnym sensie sama jesteś winna sytuacji w jakiej się znalazłaś. Rozumiem, że wprowadzając się do domu teściów, wierzyłaś, że wszystko dobrze się ułoży. Jednak życie pokazało, że jest inaczej. Mąż okazał się maminsynkiem (trudno uwierzyć, że przed ślubem nie było żadnych sygnałów), który do tego nie wspiera Cię w wychowaniu dzieci, a w konfliktowych sytuacjach staje po stronie matki. Ty jednak, w tych warunkach zdecydowałaś się na drugie dziecko. Jak sądzę, całkowicie brakuje Ci asertywności w kontaktach z teściową. Nie trzeba się kłócić, ale być stanowczym. Powiedziałaś jej kiedykolwiek wprost, spokojnie, żeby nie próbowała Cię rozliczać z tego co robisz ( dlaczego wchodzisz, wychodzisz, wieszasz pranie, odpoczywasz itd), bo jesteś dorosła i sama decydujesz o sobie? Za każdym razem zamiast się tłumaczyć, powtarzaj to jak mantrę. Jeśli padnie argument, że mieszkasz w jej domu - nie musisz, masz gdzie mieszkać i wcale nie chcesz u niej mieszkać, zrobiłaś to tylko z miłości do męża. Kiepsko widzę przyszłość Waszego małżeństwa, bo z tego, co piszesz, wynika, że mąż zupełnie nie liczy się z Twoim zdaniem, nie szanuje Cię i to się nie zmieni, dopóki się nie postawisz, a i tak nie ma gwarancji, że on cokolwiek zrozumie. Największym błędem, jaki mogłabyś teraz zrobić, to sprzedać swoje mieszkanie. Nie rób tego. Nie wiem w jaki sposób z nim rozmawiasz, ale może trzeba było przypomnieć mu, że jesteście partnerami, że nie jesteś jego podwładną, żeby wykonywać jego polecenia i owszem, przyjęłaś do wiadomości jego propozycje, ale teraz przedstawiasz swoje i oczekujesz kompromisu. Jednakże Twój mąż okazał się także przemocowcem, bo szantaż w postaci groźby rozwodu, to przemoc psychiczna, a jednocześnie dowód na to, jak bardzo on ma Cię gdzieś... Jeśli ulegniesz - przegrasz życie. On będzie coraz bardziej przesuwał granice. Uważam, że w tych okolicznościach, po tej groźbie rozwodem, powinnaś spakować siebie i dzieci i wrócić do swojego mieszkania. Tylko w ten sposób możesz pokazać swoją siłę i brak uległości. Nie chce z Tobą dyskutować? Grozi rozwodem? OK, nie pozostawia Ci pola manewru. Uważam, że może on zmięknie, jeśli zobaczy, że nie może ciosać Ci kołków na głowie, ale wtedy radziłabym nie wracać do teściów i najpierw pójść na terapię małżeńską. Może być tez inaczej; on faktycznie będzie chciał się rozwodzić, zwłaszcza, że dzieci nie bardzo go interesują, to wtedy nap[radę nie masz o co i o kogo walczyć. Jeśli się poddasz - przegrasz i przez kolejne lata będziesz popychadłem, aż w końcu psychicznie nie wytrzymasz i sama wniesiesz o rozwód.
  19. Justyna, gratuluję Ci siły woli i ducha. Twój post jest bardzo pozytywny. Podziwiam takie kobiety, jak Ty, które mimo przeciwności losu radzą sobie i z optymizmem patrzą w przyszłość. Niestety, wiele samotnych, młodych (i nie tylko) matek nie myśli o pracy zawodowej i jedyny ich wysiłek w celu uzyskania pieniędzy, to comiesięczna wyprawa po zasiłek. Nie potępiam ludzi korzystających z zasiłków, jeśli znajdą się w ekstremalnie trudnej, życiowej sytuacji, ale dla wielu, to jedyny sposób na życie, mimo, że mogliby podjąć pracę. Piszesz, że status materialny obniżył Ci się, ale z takim nastawieniem to z pewnością stan przejściowy i na pewno będzie lepiej, czego Ci życzę i pozdrawiam.
  20. Istotne jest to, z czego wynikał ten brak zaufania; czy któreś z Was zdradzało, czy oszukiwało w różnych kwestiach, w takiej sytuacji odradzałabym próby powrotu. Po za tym, czy próbowaliście ratować małżeństwo, korzystając z terapii par? Jeżeli rozwiedliście się pochopnie, w emocjach, tzn, że obydwoje jesteście niedojrzali. Jednak jest sporo prawdy w powiedzeniu, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.
  21. Nie szukałabym usprawiedliwienia dla faceta, który porzuca partnerkę w ciąży, zwłaszcza, gdy świadomie obydwoje powołali na świat dziecko. Taka postawa, to skończone sku*****stwo (przepraszam). Nie próbowałabym też przerzucać winy na autorkę, bo w sumie niewiele napisała o ich związku i o motywach jego odejścia. Nawet, jeśli zmieniła się trochę w ciąży, to dojrzały facet powinien wiedzieć, że w ciąży buzują hormony i kobieta może zachowywać się nieco inaczej. Nie wiemy też, czy on utrzymuje z nią jakiś kontakt, wspiera choćby finansowo (wizyty lekarskie). Uważam natomiast, że na robienie sobie dziecka nie będąc w formalnym związku, może pozwolić sobie kobieta, która ma bardzo dobrą, stabilną sytuację finansową, ma wykształcenie, zgromadzony majątek, a do tego wsparcie rodziny. Krótko mówiąc, taka, która jest całkowicie niezależna i nawet, gdy facet da nogę poradzi sobie materialnie i bytowo. Natomiast cierpi każda porzucona osoba, bez względu na stan majątkowy. W każdym innym przypadku kobieta bardzo ryzykuje i nie ma racji twierdząc, że papierek nie ma znaczenia. MA, bo np żony nikt nie wyrzuci od razu z mieszkania męża, a tym bardziej z dzieckiem, żona, do czasu rozwodu, może zażądać pieniędzy na zabezpieczenie utrzymanie rodziny, a więc także na siebie, gdy dziecko jest maleńkie. Żona może wnosić o alimenty także na siebie, jeśli jest w trudnej sytuacji. Tego wszystkiego nie ma konkubina.
  22. ? Nie wiadomo, czy prawilny miał na myśli swoje najmłodsze lata, czy może tych dziewczyn które jego zdaniem POWINNY...?
  23. Takich, które OFERUJĄ seks znajdziesz całą masę na portalach dla prostytutek, więc w czym problem? Fakt, trzeba trochę kasy uciułać.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...