Skocz do zawartości
Forum

Rozstanie i dalszy plan


Gość KAKI

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Jestem młodą matką w trakcie rozstania z partnerem. Piszę w trakcie, bo normalnym rozstaniem tego nazwać nie mogę. Od samego początku naszego związku coś kompletnie nie dawało mi spokoju, już wtedy znajomi dawali mi do zrozumienia, że z moim ówczesnym partnerem jest coś nie tak. W skrócie, ja się zauroczyłam do przesady, facet natomiast był bardzo zimnnym, pozbawionym życia człowiekiem, choć w niektórych sytuacjach kiedy stałam na rzęsach, aby wprowadzić go w dobry nastrój, zmieniał się w małe pełne szczęścia dziecko. Potrafił obrażać mnie w towarzystwie znajomych, niby dla żartu, ale jednak bardzo boleśnie. Zlewał mnie, ignorował, potem ja go, wieczna walka. Kiedy nie odzywałam się do niego w ogóle, nagle stawał się potulnym pieskiem, lecz kiedy obsypywałam go wierszami, obrazami czy czymkolwiek innym, entuzjazm z jego strony spadał momentalnie. Było to dla mnie dziwne, możliwe, że byłam bardzo zaborcza, nie ukrywam tego.  Rozstawaliśmy się i wracaliśmy przeszło 100 razy i to kompletnie nie jest żart. W trakcie ciąży odszedł ode mnie tłumacząc, że ma depresję i musi odpocząć ? Trafiłam wtedy do szpitala psychiatrycznego ze stwierdzeniem afektywności dwubiegunowej, dziś psycholodzy skłonni są bardziej do stwierdzenia, że mam borderline. Do tego wrócę później. Po dwóch miesiącach zaczęły się jego cyrki w postaci stawiania kwiatów pod drzwiami, pisania do mojej matki itp. Kiedy w naszym życiu pojawiło się dziecko, początki były cholernie trudne, dla mnie, dla niego, dla wszystkich. Zachowywał się wielokrotnie nieprzyzwoicie, przykładów nawet nie chcę podawać. Po roku wyprowadził się pod pretekstem mojego złego zachowania wobec niego. Oczywiście, zgadzam się, jestem cholernie wybuchową, emocjonalną kobietą, wielokrotnie w naszych kłótniach padały straszne słowa i Z mojej, jak i jego strony. Znacznie częściej z mojej. Tutaj kończę przeszłość i zaczynam mój największy problem. Najpierw odnośnie byłego, przez dwa miesiące nie odzywaliśmy się do siebie w ogóle, ewentualnie tylko przy ustalaniu widzeń z dzieckiem. Później zaczął wypisywać do mnie wiadomości, najpierw cwaniakując, później żartobliwe, żeby na samym końcu prosić o spotkanie i rozmowę. Zgodziłam się (brawo) ten cyrk kręci się dalej, do teraz. Najpierw jest dobrze, cudownie, później ignoruje nasze ustalenia i przy każdej mojej prośbie o wytłumaczenie, albo mi nie odpisuje, albo mówi coś w stylu "nie mecz mnie" ja go blokuje, pisze do mnie z innych numerów, potem wracamy do tego samego.  O co chodzi, nie chcę z nim być. Teraz mam ten stan, ten etap "Nie dam mu się! Niech spieprza, poradzę sobie. Nie zrobi ze mnie zabawki" mnóstwo pomysłów w głowie I nagle wypalenie, jego wiadomość cyk I znowu wracamy. Moje problemy na tle psychicznym również potwornie mnie dobijają, wiecznie czuję albo potężną radość, albo dół jakiego nie da się opisać i nie, nie cieszę się z tego, że miewam stany tak cudowne, że mogłabym skakać do chmur, to też jest męczące. Dopiero od jakiegoś miesiąca sama zauważyłam, że dziwnie się zachowuję, inaczej. Wielokrotnie jeździłam do psychologów, najpierw przez ojca alkoholika, potem przez jakieś dziwne braki jakichkolwiek emocji, odrealnienie, później wybuchy emocji, a dopiero teraz widzę, że naprawdę jest coś nie tak. Dalej, moje życie to przeszłość, tak mogę to nazwać. Obracam się w kręgu starych znajomych, dziwnych znajomych i to słowo będzie kluczowe, wszystko jest dziwne. Widzę to ale z drugiej strony lubię ich, cenię. Moje towarzystwo popiera skrajne bądź alternatywne poglądy, zachowuje się nieprzyzwoicie, każdy na każdego coś gada, Żeby nagle wszyscy spotkali się razem i tworzyli przyjemny czas przy piwku. Wracamy do siebie, potem każdy mówi, że się odcina, później znowu wraca. Tak samo jak fakt, że nagle wypisuje do mnie mój były partner, który zdradził mnie. Dawno zapomniałam o wszystkim, emocje opadły, wiadomości są dwuznaczne, coś na wzór chciałbym wrócić ale... Tak jak już mówiłam, wiecznie powtarzają się te same sceny, tylko ludzie inaczej ubrani. Z góry zaznaczam, że synek nie uczestniczy w tych dziwnych wydarzeniach. Nie mogę się aktualnie wyprowadzić, A mieszkam w małym miasteczku, tutaj nie ma żłobka, więc możliwość podjęcia pracy i wyrwania się stąd jest na dzień dzisiejszy niemożliwa. Czuję się z tym wszystkim źle, mieszkam z matką, którą nie ma w sobie za grosz poczucia pomocy i nie mam jej tego jakoś bardzo za złe, jest zmęczona, zniszczona własną przeszłością plus myślę, że nie mam prawa cokolwiek od niej wymagać, skoro daje mi dach nad głową. Boli mnie tylko fakt, że wszystko tutaj jest jak w kalejdoskopie, mama przez dwa dni jest cudowna, nagle wyzywa mnie od śmieci i tak ciągle. Czuję się nic nie warta, nie wiem co mam robić, co planować, do kogo pójść, czy może jednak próbować wszystko załatwić sama.. jak przeżyć to pieprzone rozstanie i jeszcze być wzorową matką. 

Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi i postaram się odpisać na każde 

Odnośnik do komentarza

Mogłaś się jedynie wygadać, masz zaburzenia osobowości, Twój były partner być może też, więc ciężko zbudować Ci coś stałego. 

Powinnaś cały czas korzystać z psychoterapii. 

12 minut temu, Gość KAKI napisał:

jak przeżyć to pieprzone rozstanie i jeszcze być wzorową matką

Nigdy nie ma odpowiedzi na pytanie jak, w podobnych problemach. Trzeba się starać i tyle. 

Odnośnik do komentarza
2 minuty temu, Gość ka-wa napisał:

Mogłaś się jedynie wygadać, masz zaburzenia osobowości, Twój były partner być może też, więc ciężko zbudować Ci coś stałego. 

Powinnaś cały czas korzystać z psychoterapii. 

Nigdy nie ma odpowiedzi na pytanie jak, w podobnych problemach. Trzeba się starać i tyle. 

Chyba lepszego rozwiązania sama nie widzę, masakra.

Odnośnik do komentarza

KAKI, czy ty spędzasz czas przy piwie i bierzesz leki? Czy chodziłaś kiedyś na psychoterapię jednocześnie i do psychiatry? Pewnie nie będzie to proste ale jeżlei chcesz coś poprawić w życiu swoim i dziecka to pomyśl o wyprowadzeniu się do większej miejscowości, może pomyśl o tym aby postarać sie o mieszkanie komunalne. I kwestia czy na syna dostajesz jakie pienądze od jego ojca i czy syn utrzymuje kontakt z ojcem? Ty powinnaś zminić środowisko, syna posłać do złobka a sama powinnaś podjąc pracę bo co będzie z tobą i dzieckiem jak twoja mama już nie będzie miała siły. Musisz się leczyć, i usamodzielnić. Twoja mama też powinna móc odpocząć od ciebie. Bo zapewne ją dobija że nie pracujesz tylko siedzisz w domu. Dziecko też nie ma możliwości do wychowywania się z rówieśnikami. Pzdr

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...