Skocz do zawartości
Forum

Zerojedynkowy


Gość Maciek

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Ostatnio w weekend czułem się źle psychicznie. W sobotę musiałem się schlać wieczorem, bo bolało mnie strasznie w duszy, czułem się jak ścierwo, jak podczłowiek, że nic nie ma sensu. W niedziele dalej mnie bolało w środku, spróbowałem znieczulić się fetą, którą "zostawił" mój były koleżka w moim samochodzie, choć nie zażywałem takich rzeczy grubo ponad 3 lata jak nie lepiej. Dobrze, że była mała ilość, nawet jakoś mnie to gówno szczególnie nie porobiło. Dalej mnie bolało, ogólnie czarny scenariusz, wyrzuty sumienia i inne bzdety.

Wstaje w poniedziałek, nosz jak ręką odją, tu dzwonie do moich klientów, to ogarniam coś, to ide do znajomych, to treningi, bieganie, czytanie, ogólnie świetnie, normalnie czuje że rosnę, że życie idzie do przodu. Dalej wszystko jest ok, czuję że chce się żyć, że wszystko ma sens.

Ok, rozumiem że ludzie mają czasem załamkę, to jest normalne, ale nie co 10 czy 12 dni czasem miesiąc, w tym roku miałem tak kilka razy.

Czasem się czuje hmm jak to łatwo określić, jak włącznik światła, albo świece i jest wszystko w porządku, albo jest ciemno i jest wszystko źle.

Z ludzmi mam podobnie, jednego dnia ktoś jest świetnym kompanem, a kolejnego moim przeciwnikiem, a później w drugą stronę.

Raz super zdrowa dieta, zero używek, a pózniej jak ścierwo jem tylko po jakiś fastfoodach, paczka szlugów na dzień, picie browarów i jaranie jointów.

I tak w koło Macieju ze wszystkim, albo 1 albo 0, albo jasno albo ciemno, albo pokój albo wojna.

Męczy mnie to już po prostu, najrozsądnie byłoby iść do jakiegoś psychologa, tylko czy mi się zaraz nie odwidzi kiedy będę miał gorsze dni. Sam już niewiem co mam z tym zrobić, a może samo mi to przejdzie.

Piszę to jak mam dobry "humor".

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Jacek-30_placek
9 godzin temu, Gość Maciek napisał:

Męczy mnie to już po prostu, najrozsądnie byłoby iść do jakiegoś psychologa, tylko czy mi się zaraz nie odwidzi kiedy będę miał gorsze dni. Sam już niewiem co mam z tym zrobić, a może samo mi to przejdzie.

 

Od razu napiszę: żadni psycholodzy czy psychoterapeuci. Tego czegos się natworzyło masę w XXI wieku, a tak naprawdę chooja daje. Sa chyba tylko po to, żeby wpędzac ludzi w poczucie winy i zdzierać kasę. Wypytują o wszystko, najlepiej jakby im się opowiadało całe życie od dzieciństwa, bo w taki sposób próbują wyszukiwać ewentualnej traumy czy choj wie czego. Pomysl, że obcej babie czy facetowi opowiadasz się ze swoich problemów; serio chcesz tego ? Pan lub pani poględzą, pogadają a na koniec i tak się okaże, że jest choojnia  z grzybnią. Wybór należy do każdego, ale z własnego doswiadczenia radzę spiertalać od takich ludzi z daleka.

Odnośnik do komentarza
10 godzin temu, Gość Maciek napisał:

Raz super zdrowa dieta, zero używek, a pózniej jak ścierwo jem tylko po jakiś fastfoodach, paczka szlugów na dzień, picie browarów i jaranie jointów.

Cześć. Robisz sobie przerwę w ćpaniu, prowadzisz zdrowy tryb (starasz się), a później jest nawróct i czujesz ze jak czegoś nie weźmiesz to ci żołądek odfrunie, jest ból i nie widzisz innego sposóbu aby sobie pomóc jak wziąć cokolwiek czyli przyćpać. Ja mam odmienne zdanie co do psychoterapeutów czy pomocy osobom z uzależnieniami. Uważam że tacy ludzie mogą pomóc, i pomagają, z tym że każdy decyduje o sobie. Np. jedna osoba pójdzie raz i stwiedzi że to nie dla niej, a druga osoba pójdzie i stwierdzi że jak tutaj na terapii sobie nie poradzi to to wszystko i tak będzie wracało i nie będzie normalnego funkcjonowania w życiu. Nie chodzi o ględzenie ludzi na terapii, psychoterapeutów i innych. Chodzi o to czy w ogóle bierzesz pod uwagę że chcesz o sobie mówić o swoich problemach, czy jesteś ich świadomy i czy faktycznie potrzebujesz pomocy i jesteś na nią gotowy.

10 godzin temu, Gość Maciek napisał:

W niedziele dalej mnie bolało w środku, spróbowałem znieczulić się fetą, którą "zostawił" mój były koleżka w moim samochodzie, choć nie zażywałem takich rzeczy grubo ponad 3 lata jak nie lepiej. Dobrze, że była mała ilość, nawet jakoś mnie to gówno szczególnie nie porobiło. Dalej mnie bolało, ogólnie czarny scenariusz, wyrzuty sumienia i inne bzdety.

Wróciłeś do ćpania bo masz nawrót. Tak może reagować twój organizm. Ludzie uzależnieni rzadko sami sobie radzą z problemami ćpania czy picia. Gdyby takie terapie nikomu nie pomagały to ludzie by tam nie chodzili. Ale to czy z takich terapii coś wyniknie to zalezy od osoby uzależnionej. Pzdr.

 

Odnośnik do komentarza

Witam,

Nigdy nie byłem uzależniony od fety czy innych proszków, tylko od trawy.

Byłem na 2 terapiach z własnej woli, wiem jak to wygląda, to ma dwie strony medalu. Być może byłem na złych terapiach bo na behawioralnych, wygadałem się przynajmniej wtedy było mi może troche lżej, ale gadać to mogę pół dnia jak jest źle, i to nie da dużego efekty, liczą się czyny a nie słowa, jak chcę przebiec maraton to biegne, zamiast o tym mówić. Siedzenie na terapi u Pani która, rozstrząsa stare dzieje jakoś mi się nie widzi, wolę pracować na tym co jest obecnie, zamiast patrzeć 10 lat wstecz.

Jak nie zażywałem żadnych używek przez 1,5 rok, to też czułem taką zerojedynkowość w innych sferach życiowych. Typu szybko się zakocham szybko się odkocham, szybko zarobie szybko strace, zmienianie moich zainteresowań czy planów życiowych też w to wchodzi , albo robienie rzeczy głupich poprostu nieodpowiedzialnych lub dających dużo doznań. 

16 godzin temu, Gość Jacek-30_placek napisał:

Wybór należy do każdego, ale z własnego doswiadczenia radzę spiertalać od takich ludzi z daleka.

To gdzie spiertalać ? Pod most napić się wódy, czy na trening, czy do pracy, czy do kościoła, czy gdzie ? 

Sama nasuwa się odpowiedź: gdzie chcesz jesteś wolnym człowiek przecież możesz wszystko. 

Wiem o tym.

Odnośnik do komentarza
13 godzin temu, Gość Maciek napisał:

Witam,

Nigdy nie byłem uzależniony od fety czy innych proszków, tylko od trawy.

Byłem na 2 terapiach z własnej woli, wiem jak to wygląda, to ma dwie strony medalu. Być może byłem na złych terapiach bo na behawioralnych, wygadałem się przynajmniej wtedy było mi może troche lżej, ale gadać to mogę pół dnia jak jest źle, i to nie da dużego efekty, liczą się czyny a nie słowa, jak chcę przebiec maraton to biegne, zamiast o tym mówić. Siedzenie na terapi u Pani która, rozstrząsa stare dzieje jakoś mi się nie widzi, wolę pracować na tym co jest obecnie, zamiast patrzeć 10 lat wstecz.

Jak nie zażywałem żadnych używek przez 1,5 rok, to też czułem taką zerojedynkowość w innych sferach życiowych. Typu szybko się zakocham szybko się odkocham, szybko zarobie szybko strace, zmienianie moich zainteresowań czy planów życiowych też w to wchodzi , albo robienie rzeczy głupich poprostu nieodpowiedzialnych lub dających dużo doznań. 

Cześć Maciek. Więc byłeś uzależniony od trawy. Chodziłeś na terapie, i  terapie często tak wyglądają że żeby sobie poradzić i ruszyć z tym co dziesiaj, trzeba sobie zrobić porządki z przeszłością. Pewnych problemów nie da się "zapudrować" bo te problemy i tak będą wyłaziły i się nawarstwiały. Być może to kwestia terapii. Być może inny rodzaj terapii byłby dla ciebie lepszy. Sam napisałeś że wygadanie się tobie pomagało. Więc jednak terapia była ci potrzebna. Pewnie że licza się czyny, słowa mimo wszystko też są ważne.
 

W dniu 13.08.2020 o 22:55, Gość Maciek napisał:

I tak w koło Macieju ze wszystkim, albo 1 albo 0, albo jasno albo ciemno, albo pokój albo wojna.

Ja się natomiast zastanawiam na ile twoje uzaleznienie od trawy na ciebie wpłynęło, bo napisałeś że nawet kiedy nie zazywałeś używek to też czułeś się na zasadzie "albo - albo". Czy na terapii nie stwierdzono u ciebie zaburzeń nastroju? Pzdr.

 

Odnośnik do komentarza
W dniu 15.08.2020 o 15:54, Gość Loraine napisał:

Ja się natomiast zastanawiam na ile twoje uzaleznienie od trawy na ciebie wpłynęło

6 lat codziennego palenia od nastolatka, wpływa na życie,mam dobrą nauczke do końca życia.

W dniu 15.08.2020 o 15:54, Gość Loraine napisał:

Czy na terapii nie stwierdzono u ciebie zaburzeń nastroju? 

Nic mi o tym nie wiadomo, tylko że jestem osobą uzależnioną, nawet zabardzo niewiem co to są te zaburzenia nastroju.

Jeden dzień z życia:

Rano czułem się dobrze, rozmawiałem z klientem, pracowałem, poszedłem przed południem na rozmowe o prace,
Po spotkaniu o prace byłem podekscytowany.
Wracając, w aucie krzyczałem "jak taki młody chłopak może prowadzić firmę", myślałem jak mogę dostarczać mu półprodukty, po powrocie do domu z nerwów nie mogłem usiedzieć, myślałem o pracy i o tym dlaczego mam iść spełniać nie swoje marzenia, o moim potencjale,o moich możliwościach, nie mogłem czytać książki, chciałem się uspokoić, pomedytować chociaż, uderzłem sie kilka razy kablem po plecach, lepsze to niż bicie pięściami po framugach czy ścianach, lekko zeszły mi nerwy, zaczołem pracować, potem wrociła mama z pracy, zaczołem się na niej słownie wyrzywać, przeprosiłem powiedziałem że mam nerwy, potem pogadaliśmy, przyszedł mój bratanek, wziołem go na boisko, wrociłem, poćwiczyłem, leżałem, czytałem, sprawdzam mail i wystrzał emocji i endorfin, nie mogłem usiedziec z zadowolenia. Musiałem się przejść. Czytanie i do spania.

Myśle o terapii, łapie telefon wykręcam numer, chcę się umówić, ale jakoś odkładam to w kąt, zajmując się innymi rzeczami.

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Gość Maciek napisał:

Myśle o terapii, łapie telefon wykręcam numer, chcę się umówić, ale jakoś odkładam to w kąt, zajmując się innymi rzeczami.

Cześć Maciek. Uważam że powinieneś się zapisać i chodzić na terapię. Byłeś uzależniony od trawy i jeżeli nie tykasz jej w tej chwili ani nie bierzesz już nic innego to wielki plus dla ciebie. Ale martwi mnie to że nie umiesz sobie radzić z emocjami, nerwami, gniewem. Dlatego też to bicie się po plecach i wyżywanie się na mamie. Czasami gdy ludzie sprawiają sami sobie ból np. biją się, okaleczają się czują się później lepiej bo czują że złość i nerwy z nich schodzą. I to może sprawić że wrócisz po pewnym czasie do nałogu. Życzę ci żeby tak się nie stało. Pzdr.

Odnośnik do komentarza

wstałem nie wyspany budziłem się co chwila,
śniadanie, maile, jade coś załatwić, wkurzyła mnie kobieta bo nie udało mi się tego załatwić,
wracam, samochód zepsuł się, wychodząc od mechanika śmieje się ze stresu/złości/gniewu,
nie mogę usiedzieć w autobusie tak mi nogi latają, chce mi się pić alkohol/ jarać jointy/ palić szlugi obojętne co tylko żeby coś poczuć innego, zero używek, pracuje w domu, leże na podłodze chcąc wypruć sobie żyły, ide się przejść, obiad, bawię się z dziećmi(nie moimi), umawiam się na terapie, biegam, kolacja, pustka

Odnośnik do komentarza

Maciek, myślę że każdy miewa takie du*iaste dni kiedy wszystko się psuje, wszystko nie wychodzi, kiedy nerwy zaczynają puszczać i ma sie ochotę walnąć głową o ścianę albo zacząć biec przed siebie jak najdalej od problemów tym bardziej kiedy próbuje się je jakoś załatwić i nie wychodzi. Napisałeś że chodzisz pobiegać. A może (nie wiem czy są otwarte w tej chwili) siłownia? Żebyś mógł się wyżyć, rozładować złość, a z drugie strony popracować nad sobą i zamiast zajmować sobie głowę czy się napić lub cos wziąć - zając głowę ćwiczeniami. Pomyśl nad tym. Super że umówiłeś się na terapię. Daj znać jak ci poszła pierwsza wizyta. Pzdr.

Odnośnik do komentarza

Wstałem,śniadanie, praca, dostałem maila z dobrą informacją, bardzo się ucieszyłem, aż tak bardzo że chciałbym zażyć jaką kolwiek używkę abo podbić radość lub ją zmniejszyć sam niewiem, mam też kilka obaw które zaczynaja martwić, praca, czuje zadużo - wolałbym mniej czuć, mam milion myśli, z jednej strony chciałbym się zchować/zniknąć a z drugiej chcę walczyć/podbijać, nie moge usiedzieć, chciałem się wyżyć jak kolwiek czy na sobie czy przedmiotach, probowałem czytać ale nie dałem rady, praca, uspokoiłem się, obiad, poszedłem do rodziny, bieganie,kolacja, płacze ze szczęscia bo wiem jakie życie jest piękne i ile mogę zrobić i stworzyć, zadużo mysli w glowie by usnąć, a jutro mam sporo do zrobienia.

Odnośnik do komentarza

Tak będę chodził na terapie, zapisałem się jednak do terapeuty do którego już chodziłem, tylko grafik ma troche zapchany.

Przeszła też mi myśl żeby, to odwołać że dam sam rade ze wszystkim, serio? Kiedy przeczytam jakiś mój wpis na tym forum, to widze że sam to daje rade w sposób gorszy niż mógłbym naprawdę, 

Odnośnik do komentarza

Maciek, tak naprawdę to potrzebujesz terapii ponieważ napisałeś powyżej o problemach z potrzebą robienia sobie krzywdy, z nastrojem, z nałogiem, agresją. Sam nad sobą pracuj, ale musisz mieć tez inne wsparcie. terapia za ciebie wszystkich problemów nie rozwiąże ale pomoże ci poukładać ci emocje, problemy i nauczy jak lepiej sobie radzić. Pzdr

Odnośnik do komentarza

wstałem pamiętam że w nocy się obudziłem i myślałem o pracy, śniadanie, ide czytać 30 min,  praca, zrobilem bład w ofercie która poszła już do leasingu, pierwsza myśl beznadziejny, żyletka i pożyłach, przecież nic sie nie stało wielkiego, a mi się pojawia jakaś taka słaba myśl, praca, nawet nie zostało mi wypomniane to ze zrobilem błąd w ofercie... poprawie, teraz siedze sam smutno mi niewiem czemu, leci kilka łez, musze zrobić zakupy na obiad przynajmniej sie przejdę,obiad, nie moge się uspokoić, a musze wykonać jeszcze jeden telefon, nie chciałem tego zrobić ale po mimo tego zadzwoniłem, ucieszylem się strasznie aż podskoczyłem, teraz jestem szczęśliwy, poszedłem po samochód, przechodząc przez przejście dla pieszych kierująca kobieta musiała zwolnić, patrzyła się na mnie z pretensją, odprowadzilem ją zwrokiem, chciałem tylko aby uchyliła szybe, zbeształbym ją z przyjemnościa, odebrałem samochód, śpiewałem w korku, wróciłem, zaczołem programować pilot do bramy, wkurzyłem się po 20 min,nie zrobiłem tego, poszedłem biegać, czuje gniew to swych złych cech chciałbym wyrwać je z korzeniami, raz a pożądnie, czuje że zniszczyłbym coś z przyjemnością, wkurzony jestem też na kilka spraw które miałem dziś zrobić, a nie zrobiłem, chciałbym się najarać albo napić żeby się tak nie denerwować, ale wiem że to tylko by mi wyrzutów sumienia na następny dzień narobiło, co prawdopodobnie musiałbym znów przepić albo przepalić i tak w koło.

Wizyta u terapeuty już za niedługu, w zasadzie też to mnie wkurza że, straciłem kontrole do tego stopnia że, musze chodzić po terapeutach, co powiedzieć na terapi: dzień dobry, dawno mnie tu nie było, od czego by tu zacząć, zniszczyłem między czasie to co zbudowałem, że żałuje, że wcale mi tego nie wstyd, upadłem wstałem, że tylko kolejna blizna która mnie zahartuje, że życie jest piękne, dam stówke na stół i wyjdę, w sumie taniej mnie to wyjdzie niż te wszystkie używki.

Odnośnik do komentarza

Maciej, na terapii powiedz wszystko co ci przychodzi do głowy. Możesz powiedzieć to co napisałeś. Terapia jest właśnie po to aby się uwolnić od pewnych uczuć, aby umiec rozwiązywac to co ciebie wkurza. Abyś być może swm się dowiedział cos czego nie wiesz, lub nie chcesz otwarcie przed sobą przyznać. Terapia nie ma być zastępstwem dla nałogu, czy okaleczania się. Ma ci pomóc żebyś się uporał z tym, z negatywnymi uczuciami, z tym co w tobie siedzi. O tym mów otwarcie na wizytach. Terapia nie jest po to aby grzecznie siedzieć z założonymi rękoma i skrzyżowanymi nogami i nic się nie odzywać czy mówić piekne rzeczy. Terapia jest czymś na zasadzie oczyszczenia. I tak jak robisz to tutaj, zrób to na terapii. Pzdr

Odnośnik do komentarza

jest 8.30 a ja leże na podłodze, przeraża mnie zobowiązanie którego się podjołem tydzień wcześniej, wczoraj mnie nie przerażało dzisiaj tak, wczoraj bym już to zrobił dzisiaj nie, tydzień temu chciałem tego, dzisiaj bardziej mnie to boli niż sprawia przyjemnosc, nie jest wyzwaniem do pokonania lecz, powodem ktory powoduje złe samopoczucie, zwiną bym się, schował, zniknał, a mimo strachu i tak to zrobie bo musze, nienawidze się za słabość, chciałbym dzisiaj ubrać buty i pojść przed siebie, nieprzejmować się niczym, teraz tak jest, przeminie, jak to zrobie może się poprawi, czuje nie moc, teraz sam już niewiem, kilka strzałow po plecach, na chwile dało mi ulge, mogłem zadzwonic ale nie w tej sprawie co musze, zamiast załatwić to co musze, to ja leże, boisz się piesku ? tak, chce dzisiaj uciec od odpowiedzialności taka jest prawda, zrobiłem to co mialem zrobić nawet więcej, dalej sie beznadziejnie czuje, teraz moge sie położyć noi leżeć, leszcz. płacze, sam już niewiem jaki tak naprawde jestem, czy wielki czy mały, 12.50 rozmawiam z ciocią śmiejemy się, brzuch mnie boli niewiem czy z nerwów czy głodu jadlem śniadanie przecież, leże, zaczynam robić sałatke do zakonserwowania, jest ok, oglądam zdjęcia z bratankiem, śmiejemy się, jade poćwiczyc do znajomego, wracając ide na zakupy, kolacja, jade coś załatwić, jestem zadowolony a najlepsze jest to że niewiem dlaczego, powiedziałbym nawet że jestem szczęśliwy, lecą mi łzy ze szczęścia.

Ostatni raz tu pisze ?

Może to moderator usunąć.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...