Skocz do zawartości
Forum

Nie potrafię kochać


Gość Kochać

Rekomendowane odpowiedzi

Mam 27 i nigdy nie związałam się z kimś. Nie potrafię związać. Zastanawiam się czy ja nie potrafię kochać? inni potrafią ciągle w kimś się zakochiwać.. zmieniać facetów jak rękawiczki. A ja jak się w kimś zaurocze to na długo, albo ich postawa mnie rozczarowuje, albo ja nie jestem w ich typie. Nie mogę powiedzieć, że na swojej drodze spotykałam tylko nie odpowiednich facetów. Ludzie mówią, że miłości przychodzi z czasem, więc ostatnio próbowałam delikatnke zbliżyć się do mojego dobrego kolegi ktorego bardzo lubię i wiem, że się zauroczył we mnie. Ale nie potrafiłam... nie potrafiłam się przełamać, to było wbrew mojej woli, czułam że moja dusza cierpi i przy okazji ja go zranie, więc szybko się wycofałam z tego pomysłu. Miałam też sytuację, że podobał mi się chłopak, kręciliśmy ze sobą, chciał ze mną być, (nie widziałam co czuje) więc powiedziałam mu, że potrzebuje trochę więcej czasu, żeby lepiej poznać to wtedy znikł..

Ostatnio spotkałam na swojej drodze chłopaka i jak to się mówi "miłość od pierwszego wejrzenia" to była. Spotkałam się z nim i jak się dowiedział, że nigdy nikogo nie miałam był w szoku. Poczułam się wtedy żałośnie. Niestety ta "miłości od pierwszego wejrzenia" jest bardzo wyuzdany. Wiec nasze drogi się rozeszły.

Zdaje sobie sprawę, że to jest żałosne żeby przez te tyle lat z nikim nie być i nie potrafić więzi zbudowac. Po prostu mam tak, że jak ktoś mi się nie spodoba czy to z charakteru czy to z wyglądu to nie potrafię odwzajemnić jego uczucia .Nie mam jakiś wymagań, po prostu musi mieć to coś... Nie raz było, że zauroczyłam się w kolesiu który miał mega wady i widziałam te wady przez różowe okulary.

A wy co myślicie o moim przypadku? Czy nie każdemu jest pisana miłość? Od kilku lat boje się, że zostanę na zawsze sama ?

 

 

 

Odnośnik do komentarza

 

13 godzin temu, Gość Loraine napisał:
13 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Witaj Kochać, a ja mam pytanie odnośnie twoich relacji z ojcem, mamą czy rodzeństwem płci męskiej o ile masz? Jak ci się układały relacje z nimi? Pzdr.

 

 @Loraine brata nie mam. Z mamą mam dobry kontakt, a z tatą taki neutralny. Rodzice często mówili że nas kochają, darzyli nas bezpieczeństwem,  krzywda nam się nie działa. Próbowałam sobie przypomnieć coś z przeszłości co mogło zaważyć na moją teraźniejszość, ale no nic takiego nie mogę siebie przypomnieć. 

 

 

Odnośnik do komentarza

Witaj Kochać, to że się nie związałaś z nikim do tej pory, nie oznacza że nie umiesz kochać. Nie każda kobieta czuje aby ta miłość - to było "już". Napisałaś tak:

16 godzin temu, Gość Kochać napisał:

Ludzie mówią, że miłości przychodzi z czasem, więc ostatnio próbowałam delikatnke zbliżyć się do mojego dobrego kolegi ktorego bardzo lubię i wiem, że się zauroczył we mnie. Ale nie potrafiłam... nie potrafiłam się przełamać, to było wbrew mojej woli, czułam że moja dusza cierpi i przy okazji ja go zranie, więc szybko się wycofałam z tego pomysłu.

Jeżeli czujesz że kolega jest fajny ale to tylko kolega i nic z tego nie będzie to dobrze zrobiłaś. Zauroczenie to jeszcze nie zakochanie. Robić coś wbrew sobie nie uczyni ciebie szczęśliwą. Ty jesteś młoda kobietą. Nie żyjemy w czasach inkwizycji, ani średniowiecza czy w państwie gdzie młoda dziewczynę wydaje się za mąż za faceta 40 lat starszego w zamian za kilka krów i kóz oraz kawałek pola. Tamte czasy minęły. Kobiety jak chcą to zakładają rodziny w wieku 20 lat, ale nie ma dzisiaj nakazu zakochiwania się na rozkaz, wbrew naszej woli żeby jak najszybciej być w JAKIMŚ związku. Więc uważam że podejmowałaś próby, ale do tych chłopaków nic nie czułaś co by mogło się rozwinąć w związek. Do tego Pana Właściwego na twojej drodze poczujesz zupełnie inny rodzaj uczuć. Żeby związek był trwały nie wystarczy samo zauroczenie, ale wspólne poglądy, wspólne rozmowy i to że będziecie mieli cały czas o czymś ze sobą rozmawiać, wspólne zainteresowania, szacunek wzajemny... Uważam że nie tylko ty tak masz że szukasz tej właściwej miłości. Czasami jest tak że wpadamy na taką miłość wtedy kiedy jej nie szukamy. Ale nie rób niczego wbrew sobie, bo to najgorsze co mogłabyś zrobić.

Odnośnik do komentarza

Kiedy coś idzie nie tak, to szukamy przyczyn i wtedy może okazać się, że: 
- albo jest jedna lub dwie duże rzeczy, których zmiana przynosi poprawę, 
- albo tak, że jest wiele mniejszych rzeczy, które oddzielnie niewiele zmieniają, ale kiedy zbiorą się razem, to dużo znaczą.
Mam wrażenie, że u ciebie jest ten drugi przypadek. 

Wyobrażam sobie ciebie jako osobę wyważoną, nienachalną, wrażliwą, szanującą prywatną przestrzeń innych ale też chroniącą przestrzeń własną, szukającą trwałych wartościowych relacji. Myślę, że twoi rodzice są podobni, jeżeli coś robią, to delikatnie, z wyczuciem. To jest wzorzec, który ci bardzo odpowiada, bo w końcu masz ich geny. Dlatego uważam, że rady typu "zrób coś szalonego, zwróć na siebie uwagę, przestań to, zacznij tamto" mogą ci pomóc, ale może okazać się, że zachowując się tak, nie będziesz się czuła "w swojej skórze". Więc jak już nawet raz czy drugi "zaszalejesz", to cię to zmęczy, tak jak zwykle męczy udawanie kogoś, kim się nie jest, i zaraz potem wrócisz do prawdziwego swojego stylu bycia. Będzie widać, że udawałaś. 
Piszesz, że pasowałby ci facet uznający podobne wartości. Ale tu jest problem, bo on też byłby nienachalny i szanujący przestrzeń prywatną. I tu widzę problem, bo jak mają zbliżyć się do siebie takie dwie osoby? Zrobię takie porównanie: komórka jajowa nie ma dużej inicjatywy, bo plemniki to wariaci, którzy wiedzą czego chcą i bardzo się starają (pewnie widziałaś na filmach o biologii). Więc wszystko działa. Ale dzisiejsze plemniki nie są takie jak kiedyś: mają różne kompleksy, mają porno, żeby sobie upuścić ciśnienia, mają swoje własne światy, w których się realizują, mają ambicje, których spełnianie zabiera im cały czas normalnie potrzebny na podchody, aby dotrzeć do pasujących komórek jajowych. Więc ten jeden właściwy, twoja brakująca druga połówka, wrażliwa i szanująca uczucia innych, dzisiejszy on ma statystycznie prawie zerowe szanse, żeby dostać się do twojej strefy na tyle bardzo, żebyście się nawzajem odkryli dla siebie.
Jeżeli już miałabyś się zmienić, to nie przez czytanie porad, ale przez przykład. Przydałoby się, gdyby był ktoś w twoim otoczeniu, kto by cię "skusił" do zmiany. Osoba, która by miała inny zbiór zasad i u której byś podpatrzyła, dlaczego bycie takim jest dla niej fajne i lubi taką być. To musi być ktoś, od kogo nie spodziewasz się zagrożenia, podstępu, czy brzydkiego wystawienia na pośmiewisko. Może to być jakaś wyrodna ciotka, albo kuzynka, o której wszyscy w domu mówią, że nie pasuje do rodziny, ale która jednak do ciebie akurat nic nie ma. Więc mogła byś się do niej nieco zbliżyć i trochę o niej dowiedzieć. Może coś byś z tego jej sposobu na życie wybrała dla siebie. 
Moim zdaniem zmiana jest potrzebna, bo tak jak teraz, to możesz długo czekać. I zmiana ta nie dotyczy jednej głównej rzeczy, ale wielu drobnych. One się zmienią tylko, jeżeli popatrzysz na świat inaczej. To nie ma być zmiana o 180 stopni, ale zmiana niektórych proporcji, intensywności.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...