Skocz do zawartości
Forum

praca a moje odczucia


Gość a teacher

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, Kiedyś tu już pisałam i dostawałam od Was fajne wsparcie i odpowiedzi. Przyznam szczerze, że daaawno już nie pisałam na żadnych formach, przestałam trochę szukać nowych ludzi, straciłam do tego energię. Ale muszę zacząć. Na szczęście mam wsparcie swojego psychologa. Obecnie oczywiście nie spotykamy się. Dziś chciałabym podzielić się z Wami taką sprawą: Od 2 lat uczę języka obcego w prywatnej szkole językowej. Od razu powiem Wam, że nie jestem filologiem z wykształcenia. Skończyłam zupełnie inne studia, ale nie pracuję w swoim zawodzie od jakiś blisko 3 lat. Mam certyfikat językowy. Dzięki niemu i doświadczeniu w udzielaniu prywatnych lekcji przyjęli mnie pewnie do tej szkoły. Najpierw była rozmowa kwalifikacyjna i przeszłam ją pozytywnie. Dostałam 2 grupy dzieci. Nigdy wcześniej nie pracowałam z dziećmi w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym i to w dodatku w grupie, ale udało się. Szybko wydaje mi się opanowałam sytuację, nauczyłam się obsługi tablicy, różnych programów, korzystania z książek dla nauczycieli, nowych metod nauki. Oczywiście na początku z pomocą przyszedł mi właściciel szkoły, który pokazał mi to wszystko. Grupy utrzymywały się, dzieci raczej chętnie chodzą na lekcję, rodzice są zadowoleni. Zbieram wręcz pochwały. Słyszałam od jednej z mam takie zdanie: "Dobrze, że chociaż tutaj ten angielski jakoś wygląda, bo w szkole to czego oni się nauczyli...(zaczęła wymieniać kilka rzeczy). Od innej mamy pewnego chłopca słyszałam znów, że obecnie w szkole ma same 5 i 6. Od kolejnej, że syn nigdy nie powiedział, że on na angielski nie pójdzie, co zdarzało się przy innych zajęciach dodatkowych. Przygotowuję się zawsze do zajęć i staram się jak mogę. Widzę, że grupy uczą się. Lubię te dzieci. Lepszy mam kontakt z tymi troche starszymi, są już poważniejsi, siedzą jak na wykładzie ;) Ale widzę, że dzieciaki chcą się uczyć i chyba mnie lubią. W czym jest problem...w tym, że ja cały czas czuję się trochę źle z tym, że "wcieliłam się" jakby w rolę nauczycielki, a tak na prawdę to..nie jestem nią. Nie mam skończonej żadnej pedagogiki. Aplikując do szkół chciałam sprawdzić się w tej roli. Jestem taką zagubioną trochę 30- latką, która podąża slalomem cięzkim krokiem przez życie. Nie wiem co ja myślałam, że uczenie w szkole językowej nawet prywatnej to takie korepetycje  w grupie? Szybko okazało się, że dzieci (zwłaszcza te młodsze) potrzebowały uwagi, pytały o pozwolenie lub rozrabiały albo specjalnie mówiły jakieś złośliwe komentarze i czekały na mój ruch. Musiałam sobie z tym poradzić nie mając żadnego przygotowania. Dla nich od samego początku byłam nauczycielką. Oni nie wiedzą, że nie jestem pedagogiem. Na szczęście, bez drastycznych sytuacji udało się. Nie muszę nawet krzyczeć (wiem, że nie jest to wyjście). Może raz mi się zdarzyło ;

Jedna z mam zna mnie osobiście. Jest to osoba mądra, wykształcona. Ona chyba też jest zadowolona, że uczę jej córkę. Tak przynajmniej mówiła. Zrobiła się też bardzo pomocna dla mnie. A ja mimo to czuję się, jakbym wszystkich oszukiwała......Czasem myślę, żeby to rzucić. Przestac bawić się w nauczycielkę.

 

 

Odnośnik do komentarza

Na pewno przydałoby Ci się jakieś przygotowanie pedagogiczne, ale to też nie gwarantuje radzenia sobie z dziećmi. Jest to praca trudna w obecnych czasach, gdzie dzieci są rozpieszczone, mają brak szacunku do rodziców i nauczycieli, na szczęście nie wszystkie. 

Po filologii angilskiej dużo dziewczyn też nie ma przygotowania pedgogicznego, a uczy w szkole czy przedszkolu. 

Na pewno nie powinnaś czuć się gorsza, ale jak czujesz, że przyda Ci się przygotowanie pedagogiczne, skończ  studia podyplomowe, albo jakieś kursy, jeśli widzisz się jako nauczycielka. 

Odnośnik do komentarza

Witaj, fajnie że masz pracę w której możesz się wykazać i pomagać dzieciakom, uczyć ich, przez to sama masz większe doświadczenie i w pracy i z dziećmi w rózny, wieku. A opanowanie grupy jest niezwykle trudne oraz zainteresowanie ich tym o czym mówisz, czego chcesz nauczyć. Jeżeli przeszkadza ci że nie masz wykształcenia pedagogicznego albo jakiegoś w kierunku zajmowania się dziecmi, kursów i t.p. to przecież możesz zapisać się do policealnej szkoły na jakiś kurs albo na zajęcia roczne lub dwuletnie, chyba że wybierzesz faktycznie studia o kierunku pedagogika. Z nauczycielami, opiekunami, lekarzami jest tak że najlepsi są z powołania, czyli muszą mieć "to w sobie". Najwidoczniej jesteś taką osobą. Już gdy zdecydowałaś się pracować z tymi dzieciakami zostałas nauczycielką i tak ciebie traktują. To tylko kwestia tego że ty wiesz że nie masz dodatkowego papierka. Zawsze możesz go uzyskać. Pzdr.

Odnośnik do komentarza

Jak dla mnie to szukasz na siłę problemu, tam gdzie go nie ma.  Tak na prawdę ,to tylko mała część osób pracuje w swoim zawodzie i nikt nie robi z tego problemu . Dlaczego tobie to doskwiera, skoro nawet pracodawcy ,nie przeszkadzał brak  twojego przygotowania pedagogicznego.  Liczą się umiejętności ,a nie papierek.  Ty je masz i jesteś za nie doceniana, więc o co ci chodzi ? Jesteś bardzo przewrazliwiona na punkcie formalności i skoro źle się z tym czujesz, to skończ kurs, ale on ci nic nie da i niczego nie nauczy. Albo ma się to coś, albo nie. Ty to masz i żaden papierek, nie jest ci potrzebny. No chyba tylko po to, żebyś miała poczucie że nikogo nie ,,oszukujesz ,,

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...