Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Problem z nauką, totalny brak kontroli nad swoim ciałem


Gość Szarowy

Rekomendowane odpowiedzi

Hej, piszę do Was o pomoc i poradę, mam 25 lat pracuję i "studiuję" .I właśnie to studiowanie celowo wziąłem w cudzysłów. Nie jestem w stanie zebrać się by wstać rano na zajęcia. Gdy dzwoni budzik do pracy w mniej lub bardziej radosny sposób,ale zbieram się do niej i nigdy jeszcze nie spóźniłem, jednak gdy przychodzi dzień gdy mam studia to dopada mnie kompletna niemoc. Wieczorem wpajam sobie do głowy,że muszę wstać, płacę za te cholerne studia,to moja szansa na rozwój etc, a rano kompletna dętka. Budzik nie robi na mnie wrażenia,tworzę sobie w głowie jakąś alternatywną wizję która pozwala mi wyłączyć budzik uspokoić wszystkie nerwy i spać dalej. Dopiero później zrywam się z myślą " o Boże,przecież miałem być na studiach". To już 4 taka sytuacja pod rząd. Nie jestem w stanie tego przełamać i szczerze czuję się całkowicie bezradny w tym. Z samą nauką też mam problemy. Potrafię w domu przez 3 godziny intensywnie zajmować się jakimś problemem, realizować zadanie z pracy czy pomagać komuś (nawet w nauce) jednak kiedy mam sam zacząć uczyć się dla siebie to znów totalna niemoc...HELP

Odnośnik do komentarza

Czy ktoś kazał ci iść na te studia? Czy realizujesz marzenia mamy, taty, albo kogoś na kim ci zależy? Czy to był twój pomysł, żeby wybrać ten kierunek? Twój organizm cały protestuje przeciwko temu i to widać. Gdyby studia były lekkie i niewymagające, to dałbyś radę tak się przemęczyć. Ale jeżeli nauki jest dużo, to nie dasz rady walczyć z sobą i jeszcze z wymaganiami prowadzących zajęcia. Nie zmusisz się do autentycznego zaangażowania, a bez takiego zaangażowania masz to co masz. Wybrałeś rozumem, ale gdzieś w środku nie jesteś przekonany. To nie minie samoistnie, ale dopiero, kiedy poczujesz się autorem i jedynym właścicielem pomysłu studiowania.

Odnośnik do komentarza

Początkowo było ok 2 lata studiowalem z przyjemnością. Potem się nadziałem na jednego prowadzącego z którym zwyczajnie miałem przysłowiową kosę i jednym przedmiotem zabrał mi 2 lata z życia i obrzydził te studia. Teraz zmieniłem uczelnie i robię magistra. Kiedyś chciałem ten kierunek,teraz...masz rację ,że było ciśnienie z domu,żeby wrócić i dokończyć to,duże ciśnienia. Co do autorskiego pomysłu na siebie - bardzo chciałbym go mieć;) czasem wydaje mi się ,że spełniam się po prostu pracując. Nie zależy mi na prestiżowym stanowisku,a na sumiennej pracy. Niezależnie czy w sklepie,czy w knajpie czy w korpo. Miejsce jest drugorzędnego znaczenia dla mnie. Jestem klasycznym przykładem człowieka niezłego we wszystkim ,ale na prawdę dobrego w niczym:) Nie jestem pewny w którą stronę się zwrócić,żeby robić to co by mnie porwało. Umiem dobrze pisać,tworzyłem scenariusze na jakieś niszowe spektakle, znam chemię,anatomię,biomechanikę, mam dobre zdolności interpersonalne, ale nie mam pasji którą umiałbym przekuć na studia,czy zawód. Dlatego zostało to co robiłem. Cały czas pamiętam,że kiedyś myślałem,że te studia to jest to,że jestem dobry w tym co robię ,że pomagam ludziom ( kierunek fizjoterapia) Ale te ww 2 lata wypaliły mnie totalnie. Licencjat w końcu udało się zrobić rzutem na taśmę i chciałbym mieć siłę na coś więcej,ale po prostu się to rozpływa gdzieś.

Boże ,ale biadolę:) ale chyba mam potrzebę :)

Odnośnik do komentarza

Autorytety rozmieniły się na drobne, a zmęczenie zrobiło resztę.
Nie martw się, nie jesteś jedyny.

Jeżeli masz dosyć takiego buksowania w piasku i chciałbyś ruszyć, to zacznij od odbudowania swojego zaangażowania. Poczytaj wywiady z ludźmi, którzy mieli kryzys i skutecznie wyszli z niego z pomocą terapii. Co mówią? - są zdecydowani, jeżeli chodzi o życie w nowy sposób. Jeżeli np. mieli problem z alko, są teraz "fanatykami" życia bez alko (Irek Dudek, Borys Szyc i inni).

Przydałby ci się też ktoś, kto jest już zaawansowany w robieniu tego, co było kiedyś twoim celem, np. jeżeli to nadal fizjoterapia, to jakiś mający dobre opnie wśród studentów wykładowca jednego z przedmiotów na fizjoterapii. A jeżeli to nieaktualne, bo zmieniłeś profil, to niech to będzie co innego, to co teraz wydaje ci się, że ewentualnie miałby może jeszcze jakiś sens. Idź do takiego prowadzącego na konsultacje z jakimś pytaniem i przy okazji zapytaj go: czy warto robić magistra? A jeżeli tak - dlaczego? Pozwól mu się rozgadać, "pociągnij za język". Jeżeli znajdziesz w tym, co ci powie, jakąś sensowną myśl, która do ciebie przemówi, uczep się jej. Drąż i rozkminiaj, szukaj dla niej nowych argumentów za. Powiedz ją na głos w rozmowie ze znajomymi, że tak właśnie od teraz uważasz. Podejmij dyskusję i obroń ten punkt widzenia. A jak się nie da jej obronić, to zostaw, wróć do początku i zacznij szukać jeszcze raz.

Wcześniej czy później coś się z tego urodzi. Jakiś plan, myśl, wiara w sens dążenia do czegoś. Będzie to słabe i kruche, ale teraz już wiesz, że dobre plany też można zagasić, więc nie bój się śmieszności, ale stawaj w obronie tego swojego pomysłu na życie.

Tak bym to widział.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...