Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Jak znaleźć motywację do wyjścia z depresji?


Gość Maria444

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Maria444

Mam 22 lata. Jestem studentką. Od zawsze byłam bardzo nieśmiała, nie odzywałam się do ludzi z wyjątkiem mojej najbliższej rodziny. Tłumiłam siebie, bałam się pokazać jaka jestem i jakie mam zainteresowania. W domu i z niektórymi kuzynkami, z którymi na co dzień przebywałam byłam prawie w pełni sobą. Natomiast w szkole, trzymałam się z boku i nie odzywałam się wcale. Moi rodzice nie są razem z miłości. Zostali zmuszeni do małżeństwa. Nie byli w stanie sprzeciwić się rodzinie. Wychowywała mnie wyłącznie mama. Tata się mną (i rodzeństwem) nie interesował za bardzo.
Odkąd pamiętam, zawsze czułam się gorsza. Zazdrościłam innym tego jak luźno byli traktowani przez rodziców, że mieli przyjaciół, potrafili nawiązywać kontakty z ludźmi, mieli talenty, zdobywali świetne oceny. Wzorowe zachowanie, przejście z klasy do klasy, porządne oceny, postępowanie wobec innych tak jakby oni wszyscy byli ważniejsi ode mnie i gdyby wymaganie czegoś od kogokolwiek było nietaktem - te czyny stanowiły dla mnie powinność. Dlatego zawsze trudno mi było siebie za cokolwiek pochwalić, ponieważ wszystko co robiłam dobrze uważałam za swój obowiązek. Mama krytykowała mnie i innych ludzi, gdy za krótko przebywali u rodziny, nie odwiedzili krewnego w szpitalu czy za branie czekolady lub pieniędzy w postaci podziękowania za pomoc. Ja się nie sprzeciwiałam stanowczo, bo wiedziałam, że moja mama miała ciężkie dzieciństwo i nie chciałam jej robić wstydu. Wtedy rodzina taty robiłaby jej wyrzuty, że jest beznadziejną matką.
W wieku 16 lat, gdy młodszy brat wszedł w trudny wiek i przestał słuchać mamy, ja podświadomie przejęłam rolę jego opiekuna i zaczęłam z nim rozmawiać o tym, że robi źle, zadając się z pewnymi ludźmi albo nie mówiąc mamie gdzie idzie (prawiłam mu kazania). Z czasem zaczął mnie wyzywać, co mnie bardzo bolało. Wydaje mi się, że to było główną przyczyną mojej późniejszej depresji, która trwa do dzisiaj. Nie chciałam czuć tego bólu.
W wieku 18 lat dopadło mnie coś w rodzaju nadwrażliwości. To był krótki epizod, w którym to, że ktoś powiedział komuś niemiłe słowo, zwrócił się bardziej krzykliwym tonem było dla mnie końcem świata. Miałam wrażenie, że nie jestem w stanie wytrzymać wśród ludzi. Dla każdego te rzeczy są normalne, zdarzają się od czasu Potem zaczęłam tracić zainteresowanie wszystkim dookoła mnie; rzeczy które kiedyś sprawiały mi przyjemność, zaczęły mnie nudzić; nie potrafię już odczuwać emocji, nic mnie nie porusza (ale ukrywam to, bo nie chce być uznana za egoistycznego potwora); mam gorszy apetyt; mam poważne problemy z koncentracją; mój umysł wolniej rozumuje; jestem uzależniona od kawy, internetu i telewizji (od 14 roku życia dużo z nich korzystam).
Boję się okazywać uczucia, w ogóle mówić innym o sobie. Od razu zakładam, że pomyślą o mnie źle, że to jaka jestem i co lubię nie jest wartościowe. Przeraża mnie bliskość z ludźmi, nie czuję się wśród nich komfortowo, męczy mnie to. Nie potrafię tak po prostu poczuć się swobodnie i mówić do kogoś o rzeczach bez znaczenia, tak jak wszyscy.
Wiem, że zrezygnowanie z uzależnień i skupianie się na podnoszeniu poczucia własnej wartości bardzo by mi pomogło, ale w ostatnim czasie, jeszcze trudniej mi to zrobić.
Od 18 roku życia, moje dni wyglądają tak samo: wstaję, idę na zajęcia, wracam wieczorem, oglądam tv i idę spać. Nie mam żadnych przyjaciół ani znajomych. Nigdzie nie wychodzę.
Rok temu, udało mi się coś z tym zrobić. Mianowicie: codziennie chodziłam na 40 minut spaceru, codziennie czytałam, ograniczyłam kawę do 4 kubków na tydzień, piłam dużo wody, jadłam więcej owoców i wprowadziłam do diety warzywa, biegałam i wykonywałam ćwiczenia na odchudzanie i poprawę kondycji. To poprawiło mój stan, ale po 6 tygodniach byłam niezadowolona z tego, że nie wyszłam z depresji i pomyślałam, że za mało się staram. Z tego powodu ćwiczyłam 3x więcej i w pewnym momencie przesadziłam i zniszczyłam sobie stawy. Potem przestałam robić powyższe rzeczy. Nie udało mi się utrzymać tego dobrego stanu dłużej niż 2,5 miesiąca.
Ponad pół roku temu powróciłam do codziennego spaceru, czytania i jedzenia owoców.
Wiem, że powinnam zmieniać myślenie o sobie i innych, ale bardzo się boję, że jak wyjdę ze skorupy i będę wśród innych ludzi, to oni mnie wykorzystają, bo ja nie będę w stanie rozpoznać, gdzie jest granica. Kiedy kończy się pomoc a zaczyna wykorzystywanie. Przeraża mnie bliskość z ludźmi, boję się, że zrobię coś wbrew sobie, dam się podpuścić, co zniszczy mnie w oczach moich własnych i innych na zawsze.

Poproszę o Wasze sposoby. Nie piszcie o psychologach i terapii.

Odnośnik do komentarza

http://www.polskieradio.pl/5e185cce-2bfe-489d-a668-b5019083d7c2.file
Audycja w radiowej 3 z autorem w/w eseju
http://www.polskieradio.pl/9/304/Artykul/938679,Depresja-to-jak-utrata-mozliwosci-widzenia-kolorow
Wpisz sobie w google "depresja dobronocka",była to swego czasu dobra audycja o tych trudnych problemach życia codziennego ludzi, którą jeszcze można odsłuchać poprzez podcast w internecie lub znaleźć na chomiku i etc.

Tak na marginesie
Masz rozwalony niemal doszczętnie swój wewnętrzny wzorzec emocjonalny. Wzorzec, którego wdrukowania wynosimy z rodzinnego gniazda.
Grunt to dotrzeć do korzeni tych uwarunkowań i uporządkować je w poprawny sposób. A tu asekuracja vel pomoc doraźna psychologa byłaby bardzo pomocna.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...