Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Obfite pocenie się po lekach antydepresyjnych.


Rekomendowane odpowiedzi

Miesiąc temu zdiagnozowano u mnie depresję. Od 12 dni, przyjmuję lek cymbalta 30 mg. Na początku wszystko było w porządku. Ale od piątku zaczęłam się bardzo pocić. Pocą mi się:
-pachy
-plecy
-twarz i szyja
Pierwszy raz objawy pojawiły się w piątek na zakupach. Od tamtej pory nawet podjęcie najlżejszej aktywności (mycie naczyń, odkurzanie, lekki spacer) powoduje że pot dosłownie mnie zalewa. W połowie dnia muszę zmieniać podkoszulkę bo nawet przy mojej codziennej aktywności, pocenie jest tak obfite że koszulka jest po prostu mokra. Pracuję w biurze, dzisiaj (pierwszy dzień w pracy po wystąpieniu objawów), też strasznie się spociłam mimo że przecież nie wykonywałam żadnego wysiłku fizycznego (miałam plamy pod pachami, plamę na plecach, musiałam przecierać twarz chusteczką).
Dodatkowo jest mi okropnie gorąco. Dzisiaj w pracy było 20,5 stopnia w pomieszczeniu nawet jak miałam przerwę to się pociłam i nie mogłam wytrzymać tak mi było gorąco!
Czytałam że nadmierne pocenie się jest jednym ze skutków ubocznych leków antydepresyjnych. Fakt po leku czuję się już troszkę lepiej ale nie jest to zbyt przyjemne tak się pocić pomimo niskich temperatur na zewnątrz.
Czy ma ktoś może podobne doświadczenia z tymi lekami?
Jeżeli tak to czy miał podobne objawy, jak długo się utrzymywały, czy zmiana leku pomogła?
Ps. Nie mam innych problemów zdrowotnych (kardiologicznych, nie mam nadwagi, endokrynologicznych), wszystkie badania mam w normie.
Z góry dzięki za odpowiedź :)

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie. Najczęstszym działaniem niepożądanym Cymbalta jest senność, a następnie osłabienie, POCENIE, uczucie zmęczenia i zawroty i bóle głowy, bezsenność , wymioty, kaszel . Te działania niepożądane powinny ustąpić po pewnym czasie jest to zależne od organizmu. Jeśli te objawy przeszkadzają Ci w codziennym funkcjonowaniu, należy omówić z lekarzem zmianę leku na inny. Pozdrawiam i życzę wielu powodów do uśmiechu:-)

Odnośnik do komentarza
Gość nienienie11

"Cierpisz wówczas, kiedy twój umysł jest zatruty,
czym bardziej zanieczyszczony tym większe jest twoje cierpienie...
zatruty umysł uszkadza twoje serce
wówczas cierpienie staje się jeszcze większe...
i już nieustannie podąża za tobą.

Wszystko czym jesteś jest tym co rodzi się w twoich myślach...
i to ty nadajesz im siły w zależności, za którą podążasz...
i to ty nadajesz mocy swojemu cierpieniu albo szczęściu...
jeśli idziesz za czystą myślą
to i szczęście cię nie opuszcza.

Jeśli kogoś obrażasz, próbujesz z niego zrobić ladaco
wiedz o tym, że to odbicie twojego wnętrza,
w ten sposób próbujesz uspokoić własne sumienie i dowartościować siebie
wywieszając na innym człowieku swoją własną metkę...
bo zdajesz sobie sprawę, że to ty jesteś tym ladaco
i czym więcej wojujesz tym określeniem tym mocniej się napełniasz tą energią.

Mądry i spokojny człowiek zdaje sobie sprawę,
że każdy inny ma swoją wartość
niezależnie od tego kim jest, skąd pochodzi i jaką wybrał wiarę,
niezależnie od tego wszystkiego nosi w sobie Iskrę Bożą
a ta Iskra daje mu wszystko bo to jest bezcenny ludzki życia knot...
i w każdej chwili może rozpalić w jego naczyniu wielki ogień...
ogień mądrości...
ogień miłości...
ogień wieczności...
a wszystkie ognie razem połączone to już potężny pożar,
który będzie płonąć w tym człowieku zawsze, nigdy nie wygaśnie.

Toteż nie mów o nikim, że jest nic warty,
bo nie ma świecie takiego człowieka,
każdy ma swoją wartość,
i nie próbuj wywyższyć się ponad niego nazywając go tępym człowiekiem,
umysłowym nieużytkiem...

mądry człowiek wie, że każdy głupi ma swój rozum...
to tylko taki jego czas, że w swoim życiu odszedł zbyt daleko od prawdy
i od wewnętrznej mądrości...
i nie widzi nic poza tym, z czego on czerpie korzyści...
i działa na niekorzyść tych, którzy idą inną drogą niż on sobie tego życzy...

i wygra, jeśli na jego drodze znajdzie się mądry krytyk
i puści w niego strzałę wiedzy,
a kiedy głupiec będzie na tyle mądry i będzie umiał z nich skorzystać
zobaczy swoje wady i swoje bezmyślne działanie...
i te swoje ukryte skarby,
które czekają na niego w jego własnym wnętrzu
a nie gdzieś w świecie na zewnątrz...

mądry człowiek potrafi wstrząsnąć głupcem,
tak jak sztorm wstrząsa wielką wodą,
a ta kruszy potężną skałę...
i po to ta burza aby skruszyć rozum i serce,
które skostniały, obuły się w betonowy płaszcz ignorancji...
po to ta burza, aby uwolnić bryłę złota schowaną wewnątrz skały...

mądry człowiek poprzez wzniesienie takiej burzy w sercu głupca
wpływa na jego wzrost, wyzwolenie...
kiedy wstrząśnięty burzą budzi się
a wokół niego panuje już cisza i świeci słońce
to te przynoszą mu ukojenie,
kiedy dopuści do głosu serce to wyciągnie z tej burzy wnioski
a te mogą przebudzić jego mądrość
i widzi, że ta burza też miała swój cel,
nie był to stracony czas,
lecz wielu głupców cieszy się tylko, że burza się skończyła
nie wynosząc z niej żadnych osobistych refleksji...

kto przebudził już swoją mądrość, ten wie,
że lepszy jest jeden dzień spędzony z mędrcem...
a nawet jedna godzina...
niż całe życie z głupcem,
który wszystkich wokół siebie stara się przekierować na swoje racje,
a kto się z nim nie zgadza
robi z niego jeszcze bardziej tępego głupca niż on sam jest...
i stara to prawda...
jeden mędrzec wskrzesi do prawdziwego życia tysiąc głupców,
a jeden głupiec wyśmieje tysiąc mędrców...

mędrzec wie, że nie warto innego człowieka zmuszać do wiary,
do żadnego przymusu, nie zakłada nikomu kajdanów,
w dodatku ciesząc się, że dokonał cudu zbawienia wcielając go w swoje szeregi,
czyniąc go posłusznym swoim prawom
tym samym czyniąc z siebie pana a z innego człowieka niewolnika...

mędrzec przede wszystkim zwycięża siebie
- swój umysł, swoje serce...
wie, że w ten sposób osiągnie własne wyzwolenie,
poprzez prawdę, wewnętrzną mądrość, które żyją w nim
i to jest celem jego życia...

jeśli człowiek naprawił już swoje zło
więcej nie popełni go...
i tak krok po kroku będzie śledził swój umysł i serce,
wyławia w nich zło, wyrzuca jak chwasty ze swojego ogrodu
i wypełnia dobrem, w swoim ogrodzie hoduje już dobre owoce...

i tak jego spichlerz gromadzi dobro i bogactwo,
które zabiera z sobą w wieczność...
to jedyne bogactwo, które zabierze ze sobą z tego świata...
nagromadzone przez siebie: dobro i miłość,
które są największymi skarbami naszego życia"

29 Feb. 2016
Vancouver

WIESŁAWA

Odnośnik do komentarza
Gość misiaak123

"Depresja - największa choroba naszych czasów...
i czym tak naprawdę jest?
Czy to choroba a może stan wielkiego własnego zniewolenia,
stan własnego niewolnictwa...
dusza nagle go odkrywa i ucieka od hipnotycznego tańca niewolników...
i człowiek wycofuje się z tego parkietu,
ta dusza już rozumie, że coś nie tak dzieje się w jej życiu...
że stała się ofiarą tego świata...
chce lepszego życia!

Kiedy czujesz, że nadciągnęła na ciebie chmura depresji,
znalazłeś się w jej objęciach
i nie możesz od tego uciec
i trudno ci zrzucić ze swoich ramion ten ciężki krzyż,
zrób sobie odpoczynek od tego świata,
wycofaj się w cichy kątek
i tam zajrzyj do swojego wnętrza...

i w tej ciszy sam przeglądaj własny dysk
i nie bój się tego co o tobie powie świat
i odeślij cały świat do diabła...
i nie brataj się z tymi,
którzy obdarzają cię fałszywą sympatią
bo mało jest takich, którzy naprawdę rozumieją,
że tam gdzieś w środku ciebie parkuje wielki problem...
i masz konflikt z własną duszą...

naucz się czerpać naukę, mądrość nawet z własnego smutku,
niech nie idzie na marne...
i nie faszeruj się też chemicznymi lekami aby poprawić swój nastrój,
jeszcze mocniej zakłócisz własną duszę...
najlepszym sposobem na twoje melancholie są kąpiele i szlachetne czyny
a nie uciekanie przed rzeczywistością,
tylko świadomie możesz pomóc sobie usunąć z siebie problem.

Pod wpływem leku zyskamy tylko wieczny uśmiech, który przykrywa smutek
ale nie odrywa cię od problemu...
trzeba wielkiej odwagi aby wyrwać się z tej skostniałej skorupy,
szczególnie w dzisiejszym społeczeństwie,
które dyktuje ci życie zgodnie ze swoimi zaleceniami...
dostajesz do ręki dokładną instrukcję nawet na własne szczęście i zbawienie...

ale pamiętaj, ta społeczna zgodność i twoje na nią przyzwolenie,
to tylko twoje tchórzostwo...
boisz się tej swojej indywidualnej ścieżki
i tak dla świętego spokoju godzisz się na tą dyktaturę innych ludzi,
grup społecznych, w tym religii...
a to tchórzostwo wywołuje w tobie wielki niepokój,
stajesz się uzależniony, twojej duszy brakuje wolności...
ponieważ już ją wyrywa do innego świata.

Religie, mówi się, że są po to aby nas duchowo wznosić...
a w konsekwencji nie osiągamy duchowej wolności
tylko się coraz bardziej boimy - nawet Boga,
którego często się nam wyświetla jako kata,
który może nas skazać na wielkie cierpienia za nasze nieposłuszeństwa i grzechy,
nawet te, które popełniamy nieświadomie.

I kto sieje w nas takie obawy,
kto odbiera nam ostatnią nadzieje,
taki człowiek nie zasługuje na miano naszego duchowego nauczyciela, przywódcy...
to tylko tresura niewolników i odczłowieczanie ludzi...

znajdź centrum siły w sobie, tej własnej wewnętrznej siły,
i uwolnij swoją własną duszę z tego obłąkańczego amoku...
jesteśmy istotami ludzkimi,
a człowiek to już brzmi dumnie,
toteż poszukaj sobie własnej tożsamości, swojej wartości i godności...
Bóg dał ci nieograniczone możliwości własnego rozwoju...
toteż nie oddaj go w ręce innych ludzi,
a w dodatku płacisz im za to jeszcze pieniądze...

Bóg dał ci rozum,
zrób z niego pożytek...
Bóg dał ci wolność,
więc zrzuć kajdany przymusu
i dopraw sobie skrzydła...

zachować wewnętrzną odwagę to już wielka wolność,
to podróż do nowych światów,
i uwierz, łatwiej odgrywać rolę męczennika niż korzystać z własnej wolności...
to w świecie ludzi budzi się w tobie wielki egoizm, narcyzm...
chcesz być chwalony, podziwiany,
przejmujesz się opinią innych...
a ci skoro im nie dajesz tego czego sobie od ciebie życzą,
potrafią cię za to mocno ukarać, obrazić, obrzucić błotem...
i smutno mi to pisać,
najwięcej jest w tej grupie osób religijnych,
którzy niszczą wartość drugiego człowieka
na wadze własnej wiary, własnych doświadczeń...
ostatecznie okrutnie zaniżają wartość innej boskiej jednostki,
która nie chce być im posłuszna...
i wszystko w imię hasła:
albo jesteś z nami i robisz to co my, albo umieraj i idź do piekła...

odwaga to dojrzałość człowieka,
który przemierza na tym świecie już wąską i skalistą ścieżkę,
nie obchodzą go już wcale obyczaje społeczeństwa,
idzie własną ścieżką i na własną rękę...
bo osiągnął wolność i integracje.

Pamiętaj,
to ty jesteś strażnikiem tego co jest w tobie najcenniejsze"

28 Feb. 2016
Vancouver

WIESŁAWA

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...