Skocz do zawartości
Forum

Napady lęku, złości, strachu


Gość Sabinaaa1

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Sabinaaa1

Doznaję nagłych napadów lęku. Zaczynam czuć niepokój, drżenie aż do bólów serca i mdłości. Pojawia się to bardzo często, od kilku do kilkunastu razy dziennie. Uniemożliwia mi to normalne funkcjonowanie - głównie w szkole. Nie chodze na lekcję, siedzę u pani pedagog, która próbuje mnie za każdym razem uspokajać. Od 2 miesięcy byłam może tylko na kilku lekcjach. Nie czuję strachu przed szkołą. Pojawia się to także w domu. Są dni, kiedy boję się wszystkiego. Przez krzyk do normalnego trzaśnięcia drzwiami. Panicznie boję się odrzucenia. 4 razy próbowałam popełnić samobójstwo. Plany suicydalne w mojej głowie rodzą się podczas wspomnianych napadów i są impulsywne. Stałam się bardzo drażliwa. Wpadam czasem w ogromną złość: krzyczę, rzucam rzeczami, łamię linijki, długopisy i ołówki... Czasem też odreagowuję na sobie. Byłam na oddziale zamkniętym 26h po czym wypisałam się na własne i mamy żądanie - mój nastrój uległ tam znacznemu pogorszeniu. Cały czas nie czuję sensu w życiu, celu w przyszłości, jakbym nie miała do czego dążyć. Mój nastrój to jeden ogromny zegar wahadłowy - co chwilę kompletnie się zmienia ale tylko w ciągu negatywnych emocji. Nie odczuwam szczęścia nawet gdy się śmieję, radości ani niczego pozytywnego. Czuję jakby ktoś mnie śledził, cały czas się na mnie patrzył. Idąc przez szkolny korytarz mam odczucie jakby społeczność tam się znajdująca gadała za moimi plecami o mojej osobie, jakby się naśmiewali a ich wzroki jakby były przepełnione obrzydzeniem. Czasowo ograniczam posiłki. Są tygodnie kiedy nic prawie nie zjem, są takie kiedy jem i wymiotuję a są i takie kiedy jem normalnie. Nienawidzę swojego ciała. Impulsywnie podejmuje autoagresję wobec siebie. Tnę się, przypalam, uderzam pięściami o różne, twarde przedmioty, przykładam kostki lodu z solą do skóry. Cały czas myślę o zakończeniu życia i nie wiem czy dożyję przyszłego miesiąca. Wspominałam - próbowałam 4 razy się zabić w ciągu 2 miesięcy. Przedawkowałam tabletki, jednak to na nic - mój żołądek zaraz po połknięciu ich nie przyjął. Chciałam się wykrwawić - jednak tylko zasłabłam od ran ciętych, rzuciłam się pod auto, jednak wyhamowało i popiłam moje antydepresanty alkoholem - tylko wymioty. Czuję, że następnym razem zrobię to raz, a porządnie.
Byłam 6 razy konsultowana psychiatrycznie. W szpitalu napisali "mieszane zaburzenia zachowania i emocji - obserwacja nieukończona". Inni nie postawili żadnej diagnozy. Przyjmuję antydepresanty - seronil, który nic nie daje. We wtorek mam się znów udać do innego specjalisty, ale mam pytanie - co to być może jest?
Jeśli to ma znaczenie - jestem po dużej traumie, jakiej doznałam w dzieciństwie - ojciec alkoholik i jego śmierć.

Odnośnik do komentarza
Gość nononoalesieporobiło

Być może cierpisz na zespół stresu pourazowego. Reagujesz w ten sposób gdy myślisz o tacie? Jeśli nie, może być to podświadoma reakcja na stratę ojca. Ale nie jestem lekarzem, by to potwierdzić. Bardzo dobrze, że chcesz podjąć leczenie i chcesz dać sobie pomóc. Powinnaś walczyć do końca z tą dziwną chorobą. Nie poddawaj się, skoro takie ataki występują tylko w określonym czasie. Życzę Ci jak najlepiej :).

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...