Skocz do zawartości
Forum

wina dda czy nie?


Gość powitali

Rekomendowane odpowiedzi

kiedy czytam o dda to jak najbardziej uwazam,że nim jestem.Jednak większość historii innych osób z tym syndromem kończy się o tyle dobrze,że w dorosłym życiu radzą sobie,pracują,konczą szkoly,często jedynym problemem który za nimi się ciągnie do konca życia to wewnętrzny ból albo nieumiejętność życia w związku.U mnie poza powyższymi dochodzi kompletna niezaradność życiowa.Po prostu zawsze czułam się tak nic nie warta i tak przestraszona,że na wielu płaszczyznach życia wycofywałam się z kazdej próby,z kazdej rzeczy robienia czegoś.Efekt jest taki,że mam poważne problemy z pracą,niczego nie osiągnełam.Jak odróznić u siebie wrodzoną nieudolność od lęków które paraliżowały mnie cale życie.Zawsze byłam gnojona-w szkole,w pracy,wśród znajomych,to skutecznie prowadziło do zanichania wielu spraw w zyciu.Co zrobić by naprawić swoje zycie,nie doradzajcie proszę terapii,nie jestem na nią gotowa.

Odnośnik do komentarza
Gość jestemniezaradnazyci

Chciałabym Ci coś poradzić, ale sama mam to samo i nie mam pojęcia co robić. Ja jestem dda, nie tłumacze tym niczego.. Ale czuję się jak kompletna nic nie warta debilka. Życiowy nieudacznik. Rzucam studia, rzucam wszystko, zamknęłam się w sobie, nie mam na nic ochoty, depresja mnie zżera. Nie wiem co będzie dalej. Jestem kompletnie nieodpowiedzialna życiowo, nie umiem sobie radzić, wszystko wydaje się być zbyt trudne dla mnie. Nie umiem "wrzucać na luz". Wszystko dla mnie jest stresujące.
Ja tam myślałam o terapii, ale po zazwyczaj po dwóch czy trzech wizytach u jakiegoś psychologa rezygnuje i wydaje mi się, że "już jestem normalna", "już wszystko jest dobrze"..
Współczuję Ci. Ile masz lat?

Odnośnik do komentarza

Ja też jestem dda, przeszłam terapię która mi w ogóle nie pomogła i tak naprawdę nie mam komu dziękować. Pani psycholog zrobiła mi łaskę, że pozwoliła mi dołączyć do grupy.Terapię wspominam jak koszmar. Po pierwsze grupa mnie nie zaakceptowała a po drugie była nastawiona na łamanie lęku przed bliskością (to mnie interesowało). Skończyłam ją kilka lat temu i niewielkie zmiany w mym życiu poczyniła.
Ze wszystkim praktycznie radzę sobie sama, nie mam co liczyć na pomoc innych bo tak naprawdę mają mnie gdzieś, ludzie są niesamowitymi egoistami. Panie psycholog patrzą tylko na kasę i prezenty. Pochodziłam już w swoim życiu po kilku psychologach i tylko raz spotkałam osobę, która próbowała mi pomóc. To chyba była jedyna Pani psycholog z powołania. Niestety uciekłam przed tą terapią (swoją drogą indywidualną)...

Dla nie których jest lepsza terapia indywidulna a dla niektórych żadna. W tej chwili jestem sporo od was starsza i coraz mniej we mnie nadzieji. Już nawet nie chce mi się żyć czasami, wszyscy myślą że miałam lekko, że moje życie było usłane różami bez kolcy a ja taka niedobra tylko narzekam...
Życzę wam żebyście spotkali na swej drodze wielu życzliwych ludzi, nie takich jak ja.
A najgorsze jest to, że ludzie z dzieciństwa odwrócili się ode mnie bo mają się za lepszych a jakże - mają wyższy status społeczny bo ich ojciec czy matka nie pili, mają się za lepszych ode mnie we wszystkim... Co z tego że ojciec jednej z moich koleżanek przychodził z 'wizytą' na picie z moim ojciem a potem chodził po okolicy i śmiał się z niego że pijak!. Przecież on był taki wspaniały - pił tylko od czasu do czasu a potem się z niego śmiał.
Nienawidzę ludzi.

Przepraszam za wylanie tych pomyj.

Odnośnik do komentarza

a ja Ciebie rozumiem,nie przepraszaj i nie myśl,że wylewasz jakieś pomyje.Ja miałam podobnie-z moim ojcem też pili ojcowie znajomych,tylko że tak jak piszesz czuli się lepsi bo robili to rzadziej a potem śmiali się z mojego ojca.A dzieci to już w ogole żyć mi nie dawały,dlatego nie czułam nigdy własnej wartości,tak jest po dziś dzień.Cała różnica miedzy mną a tamtymi polegała na tym,że chociaż ich rodzicom też zdarzało się pić,to poza tym dom był solidny,w sensie był pieniądz,był chleb i ogolnie warunki życiowe na przyzwoitej stopie.U mnie była straszna biedna w domu i brak rozmów,każdy w tym domu "żył swoim życiem".

Odnośnik do komentarza

Bo niektórzy myślą, że jak piją od czasu do czasu, to nie są alkoholikami... A co jak ktoś pije codziennie 1piwo i czasem wpada do sąsiada, że by skorzystać? Też jest alkoholikiem powiedzmy sobie szcerze, powiedziałabym nawet że jeszcze gorszym bo do tego zakłamanym. I skąd w ludziach to poczucie wyższości się bierze? Że są bogatsi, to co są lepsi? Skąd w ludziach taka potrzeba naśmiewania się z innych - pseudogorszych?

Co do winy. W tej chwili czuję się odpowiedzialna, winna za własne błędy. Nie zamierzam ponosić winy za to że dorastałam w rodzinie z problemem alkoholowym, nie czuję się gorsza od innych a nawet zauważyłam ostatnio, że mam takie atuty, że w niektórych rzeczach jestem lepsza. ;) Niech mi nikt kitu nie wciska, że z powodu mojej rodziny i biedy jestem w czymkolwiek gorsza. Mam zarówno swoje zalety jak i wady. A jak ktoś mam mnie za kompletne zero, to myśli tak o mnie bo sam jest zerem!

A ze znajomymi z dzieciństwa to może i dobrze, że już nie mam z nimi kontaktu, bo jak się obecnie okazuje były to kontakty toksyczne. Ci ludzie mięli mnie za osobę gorszą i kontakt opierał się na tym, że ja się im przypodobywałam żeby mnie lubili, jak byłam sobą to wiecznie było coś nie tak... Byłam dla nich kompletnym zerem. Dzięki kontaktowi ze mną czuli się 'lepsi'. Już nie chcę już takich znajomości.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...