Skocz do zawartości
Forum

zmęczenie


Gość fsdsff

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.
Zacznę od tego,że jestem ciągle zmęczona.Może prawie,bo od czasu do czasu zdarza się,że mam pokłady energii,raczej po protu lepszy humor i wtedy jestem w stanie wyjść z domu,np.zrobić zakupy itp.Zdarza mi się też chcieć wyjść do ludzi...Mam zagmatwane życie i nie wiem jak to opisać.Otóż to zmęczenie przede wszystkim.Źle sypiam,a nawet jeśli uda mi się przespać noc,ale szczerze mówiąc nie pamiętam już takiej nocy bo zawsze mam jakieś jazdy i przynajmniej się budzę nawet jeśli uda mi się zasnąć przed 1 w nocy,to rano wstaję bardzo zmęczona,niewyspana ogólnie.Sen nie przynosi mi regeneracji,czasami robię dżemkę w ciągu dnia,pomaga odrobinę,chwilę potem znów jestem zmęczona.Przez to wszystko nie mogę normalnie funkcjonować.Ale też nie wiem czy kiedykolwiek tak było,bo odkąd sięgam pamięcią to jestem zmęczona.Byłam kiedyś u psychiatry,stwierdził dystymię,przepisał leki na uregulowanie snu,ale to nie pomogło.Próbowałam na własną rękę sobie pomóc,też nic.Tak więc siedzę późno w noc i oglądam filmy,czytam,albo słucham muzyki.Druga sprawa-własnie te powyższe czynności są robione dla zabicia czasu,bo niewiele zostaje w mojej pamięci z jakiejś lektury czegoś pożytecznego-to jakby cieszenie się z danej czynności w danym momencie,ale nie spożytkuję tego co wyczytałam czy obejrzałam np.następnego dnia w rozmowie z kimś,czyli dodatkowy problem-mam słabą pamięć,tudzież problemy intelektualne,przez to jestem człowiekiem nudnym,nie mającym nic do powiedzenia.Zawsze zresztą było tak,że cierpiałam na brak znajomych,ale to inna bajka.Tak wyszło-problemy w domu przenosiłam na grunt szkolny itd.Zawsze stałam z boku,znajomych miewałam na chwilę,nic szczególnego-żadnych imprez,wypadów,spotkań itd.Całe lata sama ze sobą i w swoim świecie.Dopiero pod koniec szkoły znalazłam przyjaciółkę i tak naprawdę tylko ją dzisiaj mam,od tych nastu lat już...Niestety zdałam sobie sprawę,że to bardziej ona jest nią dla mnie niż odwrotnie-po dziś dzień ze stoickim spokojem słucha o moich problemach ze sobą,z życiem.Kobieta anioł,ok...Ale chciałabym w końcu radzić sobie sama,nie obarczać jej sobą,tylko że nie potrafię.Ona działa jak psychoanalityk,i tak się grzebiemy w mojej psychice całe lata.Nie twierdzę,że nigdy nie dawała mi kopa,nie mobilizowała do czegoś więcej niż narzekanie,ale z każdą moją próbą odbicia się od dna spadałam z powrotem.A to jakaś relacja mi nie wyszła,a to w domu źle się dzieje,a to z pracy mnie wylali,a to...to i tamto...
Ja do niczego w życiu nie doszłam,choć próbowałam.Byłam na studiach,pracowałam przez ileś tam lat,wyjeżdzałam za granicę,poznawałam ludzi...Tylko że to wszystko miało zawsze swoją złą stronę,mianowicie żadna z tych rzeczy się nie udała.Rodzice niczego nigdy nie przekazali,sami niestety żyją z dnia na dzień,a ja ugrzęzłam z nimi.Próbowałam tyle razy,ale gdzieś głęboko w bani siedzi mi przekonanie,że ja tu muszę z nimi zostać.I tak jakoś godziłam czasem ze sobą te wszystkie rzeczy-pracowałam,ale nie wyprowadziłam się.Czasami bardzo tego chciałam,tylko nie wdziałam sensu,bo miasto było dla mnie dobre na chwilę.Nie mam zresztą znajomych,więc czułabym jeszcze większą samotność.Po latach zaczęłam si mobilizować,wychodzić z domu,umawiać z mężczyznami,ale trafiałam na typy,które bardzo mnie raniły.Dziś wiem,że nie zawsze z mojej winy.Potrafię chyba teraz to jasno zobaczyć,ale na pewno przynajmniej raz naprawdę mnie ktoś zranił.Wydawało mi się,że to jasne,że skoro spotykamy się od miesięcy to jestesmy razem,jak się potem okazało-tylko dla mnie było to coś ważnego.Nieważne,jednak pozostał strach przez facetami,wlasciwie nie wiem czym jest związek mężczyzny z kobietą,nie znam się na niuansach.Doszedł problem taki,że poznałam kogoś chyba wartościowego,kogoś kto chce się spotykać ze mną,ale...ja nawet nie przyznała się,że nie mieszkam w jego mieście,więc np.kiedy zostałam pewnego dnia zaproszona na piwo,na wyjscie z tą osobą i jego znajomymi do pubu,to musialam wymyslec bajkę,ze źle się czuję i nie dam rady się pojawić.A ja po prostu nie byłabym w stanie wracać potem samochodem do domu...Wstyd mi i wiem,ze oszukuję tę osobę,ale nie sądziłam że znajomość potrwa więcej niż 2,3 spotkania,chciałąm tylko mieć z kim wyjść na kawę,pogadać,posłuchać kogoś...Teraz muszę uciekać,bo co ja mu powiem?I zdałam sobie sprawę,że tak będzie w każdym,nawet najlepszym przypadku-nie ułożę sobie życia uczuciowego,bo są rzeczy których się wstydzę,ale nie umiem ich zmienić.Na dodatek straciłam pracę,ale nie chcę mówić dlaczego,nie popełniłam przestępstwa,tylko zostałam zwolniona,siedze na zasiłku,pomagam rodzicom odrobinę,tyle ile mogę,nawet nie mam gdzie szukać pracy,bo na rynku zawodowym jestem nikim :( Moje życie to chaos.Raz,że ciągle jestem zmęczona więc nigdzie nie chce mi się wychodzić,dwa że ja nie mam tożsamości-przeszłości ani przyszłosći,a terazniejszosc mnie przytłacza i nie wynoszę z niej nawet elementarnej wiedzy w postaci przeczytanej książki itd.Kiedy słucham jak ktoś z prędkością karabinu maszynowego coś odpowiada,jak zgrabnie przechodzi z tematu w temat...Mam kompleksy,ale nie jestem w stanie tego zmienić prze z problemy intelektualne...Co ja mam począć?czuję się jednoczesnie samotna i niechętna do kontaktu z kimkolwiek,bo to i ta nie ma sensu na dłuższą metę.

Odnośnik do komentarza

Wiele z rzeczy o których powiedzialas rozumiem w stu procentach. Pomyślisz ze to banalne ale jestem przekonana że jesteś wyjątkowa kobietą którą w końcu ktoś pokocha tak że będzie miał gdzieś wszystkie niedoskonałości. Choć wiem też że aby tak się stalo musisz zmienić swoje myślenie. Dziwnie mi się w tym miejscu wypowiadać bo jakoś sama nie umiem tego zrobić.
Ale zawsze wydawalo mi się ze prawda i spokój załatwia wszystko. Nigdy nie udawaj co do tego kim jesteś nawet jeśli mieliby uznać cię za dziwną. Prawda pozbawilaby nas w życiu wielu stresów i kłopotów. Co do zmęczenia... Może to też łączy się z psychiką? Nie wiem, nie znam się ale skoro leki nie pomogły może warto pogadać z psychologiem. Wiem że ciężko się przed obcym otwierać ale to naprawdę nic wstydliwego. A mogłabyś poczuć się lepiej. Chciałabym powiedzieć Ci coś co to wszystko zmieni. Po prostu wszystko jest w twoich rękach. Może warto przestać się przejmować tyloma sprawami, przyjąć wszystko na klatę i iść dalej. Mimo wszystko :) trzymam za ciebie kciuki i życzę wszystkiego co najlepsze!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...