Skocz do zawartości
Forum

drażnią mnie ci którzy ze mną przegrywają


Gość stealfire

Rekomendowane odpowiedzi

Mam problem ze znalezieniem chłopaka, otóż mam wrażenie, że mężczyźni się mnie boją. Nie wiem jak to opisać ale chyba to wynika stąd, że jestem dziewczyną która potrzebuje wyzwań i zabawy, żeby czuć się dobrze. Jestem taką chłopczycą a do tego od zawsze uwielbiałam rywalizować dla zabawy. Lubię „męskie” zachowania, lubię ruszać z piskiem opon, ścigać się autem po mieście, lubię sporty ekstremalne, niebezpieczne, sprawia mi to przyjemność, robię to sama dla siebie. Imponują mi mężczyźni, którzy potrafią mnie pokonać. Pech w tym, że mało takich spotykam... Jestem wielką fanką gier komputerowych i od 10 lat gram praktycznie codziennie, w strzelanki, MMO, przygotówki, strategie, to moja pasja, hobby. Lubię polatać odrzutowcem i postrzelać, lubię walki i wojny, lubię podbijać zamki, dowodzić armiami i niszczyć wroga, lubię strzelać ze snajperki, lubię levelować, farmić i expić, rozumiecie o co chodzi. I zawsze kończy się tak samo, wszystko jest super i fajnie do momentu aż nie wyda się, że jetem dziewczyną. Wtedy nagle wszyscy wymiękają i ucinają kontakt po tym, jak skopała ich kobieta, nie mogą znieść, że kobieta jest pierwsza w rankingu itd. Póki się nie przyznam, że jestem kobietą, rozmawiają ze mną jak z facetem i jesteśmy best kumple. Kiedy się dowiedzą próbują na moment flirtu, ale nagle kontakt się urywa ponieważ nie interesują mnie faceci, którzy są słabsi ode mnie w rywalizacji ze mną. Jeden przegrany pojedynek i wściekli znikają. Jest to dla mnie dość niepokojące ponieważ nie wyobrażam sobie udawania biednej zagubionej ksieżniczki z wieży... Nie, ja jestem dowódcą który stoi na czele armii. Często kiedy się przyznaję online co do płci, nikt mi nie wierzy i wszyscy się śmieją, mówią to niemożliwe, mówisz, grasz, zachowujesz się jak facet! Próbowałam być delikatna i udawać, że wygrałam np. przez lagi, ale to po prostu żałosne. Nie kręcą mnie faceci, którzy nie potrafią mi zaimponować i nie są lepsi ode mnie, w grach, w pracy, w samorozwoju, ogólnie w życiu. Nie kręci mnie udawanie, że nie umiem kogoś pokonać. Próbuję obniżyć wymagania ale nie umiem, po prostu, źle się z nimi czuję. Nie naśmiewam się z pokonanych ani nic, lubię rywalizować, dla samej zabawy, czuje się z tym dobrze, bawi mnie to, wszystko mi jedno kto wygra, ale czuję się świetnie kiedy ktoś mnie pokona, czuję się przy nim dobrze, imponuje mi, fascynuje mnie, intryguje, czuję przy nim przypływ energii, radości, podziwiam go, cieszę z jego towarzystwa, czuję sympatię, lubię przebywać przy osobach silniejszych, lepszych, mądrzejszych ode mnie, fascynują mnie, podziwiam ich. Męczy mnie jednak że najczęściej to ja wygrywam a facet znika i się już nie pojawia, mam nawet potem takie poczucie winy z tego powodu że poczuł się źle czy coś, dlatego nie mówię teraz o swojej płci, żeby przegrana z innym „facetem” tak nie bolała. Ale to żałosne, nie wiem co zrobić. To z gier to analogia całego życia. Męczy mnie przebywanie z ludźmi którzy robią różne rzeczy gorzej ode mnie. Cokolwiek, pranie, gotowanie, pracę, cokolwiek. Męczą mnie i drażnią. Mam manię udoskonalania się i jeśli przegrywam, trenuję żeby się doskonalić, co sprawia mi przyjemność i radość, aż wygrywam, co też mnie cieszy, ale wtedy nagle pokonany nie jest już dla mnie atrakcyjny i tracę całą radość z grania z nim, czy z pracowania z nim, z życia i z bycia z nim. Nie wiem jak to opanować. Z jednej strony jak jestem z kimś chcę żeby był dumny ze mnie i wiedział ile potrafię, z drugiej kiedy już potrafię więcej niż on, staje się on dla mnie nieatrakcyjny, nieciekawy i nudzi mnie obcowanie z nim, zaczynam szukać kogoś silniejszego. Nie wiem jak to zablokować, powoli przeszkadza mi to funkcjonować. Może źle zrozumiecie i powiecie wywyższam się i uważam że robię wszystko najlepiej i lepiej niż faceci, nie o to mi chodzi. Mam problem. Powiedzmy normalnie jak facet pomaga sprzątać w domu to dla większość kobiet jest super. Dla mnie jeśli sprząta wolniej i gorzej ode mnie, mam ochotę zrobić to za niego i wykopać go z domu a w najlepszym przypadku drażni mnie. I jeszcze go pokonam online to już w ogóle porażka... ;-) Jeśli zarabia mniej to nie wiem jak to skomentować. Nie wiem skąd mi się to wzięło, nie chcę żeby był najlepszy we wszystkim chcę tylko żeby był lepszy ode mnie, inaczej mnie to nie kręci, nie podnieca, odrzuca, nudzi.... Skąd to się bierze i jak to przerwać? Nawet w grach, faceci widzą co robię, dowiedzą się o mojej płci i boją się w ogóle zbliżać, boją się porażki, obrażają się, uciekają i czują poniżeni, jest mi też ich „żal” i jestem zestresowana wiedząc że uciekną, ale nie umiem udawać że nie umiem ich pokonać....

Odnośnik do komentarza

Wygląda mi to na obsesję odnoszenia zwycięstw, ale to nie ma nic wspólnego z miłością. Podsycasz tą obsesję przez gry i gierki i oceniasz innych przez pryzmat zwycięstw lub porażek. Lepiej ogranicz te gry i gierki i spróbuj dostrzegać inne zalety. Twoje postrzeganie świata i innych wydaje się być mocno ograniczone. Czy spotykasz się dość często z rówieśnikami w realu? Czy potrafisz dostrzec choć jeszcze 5 innych zalet u każdej z 5 różnych osób w równoległym czasie? Postaw sobie takie wyzwanie i zamelduj się jak już je wykonasz. Myślę, że będziesz musiała jeszcze nie raz udoskonalać strategie i siebie. Życzę powodzenia.

Odnośnik do komentarza

„Czy potrafisz dostrzec choć jeszcze 5 innych zalet u każdej z 5 różnych osób w równoległym czasie?”
Nie rozumiem pytania, niestety. Równoległym czasie...?
Dostrzegam zalety innych osób. Niestety to za mało żeby mi zaimponować jeśli chodzi o szukanie partnera. Nie wiem dlaczego. Zawsze zalety innych są dla mnie zbyt małe, np. ktoś jest cierpliwy, co z tego, ja jestem bardziej cierpliwa. Ktoś jest zabawny, ok., ale znam lepsze żarty i jego żarty są już nudne. Ktoś jest towarzyski ok., i co z tego, mam więcej znajomych i wolę ich. Ktoś lubi zwierzęta, ok., to miło, ale nie ma o nich w ogóle wiedzy, odpada. Ktoś wie coś o zwierzętach, fajnie, ale ja wiem więcej. Nie wiem skąd mi się to bierze. Albo gorzej, ktoś mi czymś zaimponuje, a ja zaraz: wow, to było super, ja też spróbuję, no dobra ja też tak umiem, koleś odpada....

Sory ale temat nie jest na tyle płytki jak ci się zdaje, że siedzę przed kompem non stop, żyję życiem swojego awatara i nie wychodzę z domu... ;-)
Grania nie ograniczę, nie ma na to szans. To moja pasja i rzecz która sprawia mi największą przyjemność w życiu na co dzień. Gram max ok. 3h dziennie. To tak jak oglądanie TV.

Nic nie wspomniałam o miłości. Nie zapędzam się nawet tak daleko. Żeby pokochać trzeba najpierw się kimś zainteresować ;-)
Nie nie mam ograniczonego postrzegania świata wręcz przeciwnie. To właśnie dlatego zawsze w grach jak i w realu wśród znajomych jestem najczęściej osobą decyzyjną, rozjemcą, osobą na którą inni zwalają zadania odpowiedzialne i najważniejsze, osobą której inni ufają, powierzają sekrety, proszą o pomoc, zapraszają na wspólne wyjazdy, imprezy itd.

Odnośnik do komentarza

Gratulacje za takie osiągnięcia! Po prostu masz dobrą passę.
Ale jeżeli chcesz zaimponować czymś swojemu przyszłemu chłopakowi i pozyskać go, to musisz zabiegać o takie zalety, które mężczyznom imponują z Natury. Oni przede wszystkim chcą "widzieć" w kobiecie kobiecość - a ta najtrafniej jest podpowiedziana w Biblii (nie mówię o kościele czy religii jakiejś), mówię o Księdze Życia.

Odnośnik do komentarza

Masz bardzo wysoką samoocenę, ale twoje umiejętności w rzeczywistości wcale nie muszą być większe niż innych. To tylko twoja ocena. Na jakiej podstawie uważasz, że wiesz więcej z jakiejś dziedziny ( wygrałaś np jakąś olimpiadę przedmiotową?) lub znasz lepsze dowcipy? To jest trudno mierzalne. Na pewno masz wysokie IQ i krytyczny umysł. Trudno żyć, gdy traktuje się życie jak wyścig. Gdy czytałam twojego posta, miałam wrażenie, jakbyś była na dopalaczach, niektórzy tak mają, uwielbiają adrenalinę w żyłach. Może, mimo że jesteś kobietą, masz wysoki poziom testosteronu i stąd potrzeba ciągłych wyzwań. Nie wiem, czy masz już jakiś zawód i na ile zaspokajasz swoje ambicje. Jeśli nie, wybierz taki, w którym potrzeba ciągle nowych wyzwań - idź do szkoły agentów ;) I nie traktuj cały czas ludzi jak rywali z boiska. Może też dobrze byłoby spotkać się na sesji z psychologiem?

Odnośnik do komentarza

Masz bardzo wysoką samoocenę, ale twoje umiejętności w rzeczywistości wcale nie muszą być większe niż innych. To tylko twoja ocena. Na jakiej podstawie uważasz, że wiesz więcej z jakiejś dziedziny ( wygrałaś np jakąś olimpiadę przedmiotową?) lub znasz lepsze dowcipy? To jest trudno mierzalne. Na pewno masz wysokie IQ i krytyczny umysł. Trudno żyć, gdy traktuje się życie jak wyścig. Gdy czytałam twojego posta, miałam wrażenie, jakbyś była na dopalaczach, niektórzy tak mają, uwielbiają adrenalinę w żyłach. Może, mimo że jesteś kobietą, masz wysoki poziom testosteronu i stąd potrzeba ciągłych wyzwań. Nie wiem, czy masz już jakiś zawód i na ile zaspokajasz swoje ambicje. Jeśli nie, wybierz taki, w którym potrzeba ciągle nowych wyzwań - idź do szkoły agentów ;) I nie traktuj cały czas ludzi jak rywali z boiska. Może też dobrze byłoby spotkać się na sesji z psychologiem?

Odnośnik do komentarza

Niestety, z moich i nie tylko obserwacji- bardzo mało mężczyzn lubi kobiety o takim typie zachowania i zainteresowań... Faceci instynktownie nie znoszą kobiet, które mogłyby zagrozić ich pozycji, dlatego unikają też kobiet inteligentniejszych czy lepiej wykształconych od nich samych - to rani ich męską ambicję. Nie mówię, że znalezienie faceta, który lubi kobiety Twojego typu, ale podejrzewam, że może być to znacznie trudniejsze. Kobiety takie, jak Ty są często świetnymi kumplami facetów, ale oni rzadko dostrzegają w nich k o b i e t ę

Odnośnik do komentarza

Kiedy spotykam kogoś, po chwili rozmowy oczywiście jestem w stanie określić, czy wie to co ja z danej dziedziny i czy zna podstawy. Byłam na kilku olimpiadach, poszłam żeby zobaczyć jak to jest, doszłam dość daleko ale nie wygrałam, to nie było moim celem, poszłam z ciekawości, nie trenowałam na to. Jakie dowcipy mnie bardziej bawią raczej też jestem w stanie ocenić ;-) Nie chodzi mi o samą wiedzę. Czuję się znudzona i zniechęcona przy kimś kto opowiada o tym co już znam i jest banalne dla mnie, kto robi rzeczy dla mnie błahe i nudne... jego towarzystwo mnie nie rozwija, męczy mnie, nudzi mnie... Nie traktuję tego jak wyścig, nie chcę się ścigać. Po prostu to lubię. To tak jak powiedzieć że żyjesz żeby oglądać TV. Nie, oglądasz TV bo to lubisz.

Pamiętam zabawne sceny jak na imprezie w ogródku przysiadłam się do stolika i zauważyłam pająka na stole. Wzięłam go w rękę i odłożyłam na rośliny za mną (staram się szanować życie takich nieszkodliwych zwierząt ;-). Wszyscy przy stół dziwnie na mnie popatrzyli. Potem kumpela powiedziała że zanim usiadłam ten pająk szedł po stole i koledzy obok z obrzydzeniem próbowali go strzepnąć czy zabić ale uciekł im....

Albo jak grałam z kolegami w MMO już ok pół roku i byli pewni że jestem facetem. Raz gadaliśmy i zaczęli gadać o dziewczynach, jak chłopy z chłopami. Miałam ubaw o ich tekstach i problemach. Jeden spytał czy ja mam dziewczynę, odpisałam że jakoś tak wyszło że nie. Rozwaliły mnie teksty "co ty gadasz, taki super spoko koleś z ciebie i nie masz dziewczyny, jak to możliwe?!" ;-) Oczywiście zwierzali mi się "w męskim gronie" z każdej randki, podboju itd.... wolałam nigdy im nie mówić o mojej płci... ;-)

Mam niestety problem z kobiecością ale nie jestem szczęśliwa w sukience z tapetą na gębie i z facetem u boku który mnie zanudza. Myślicie że w ogóle są faceci którzy lubią takie zchłopiałe kobiety? ;-/ Jak nie ranić ich ambicji ale być sobą? Nie wyobrażam sobie zgrywania słodkiej idiotki.... Ja nie chcę zagrażać ich pozycji, przeciwnie, chcę ich uwielbiać i podziwiać za to że są zdolniejsi ode mnie! Chcę dać mu wszystko co mam, miłość, czułość, wierność, ale nie chcę dawać całej siebie pierwszemu lepszemu, od którego umiem i mogę więcej, bo tak naprawdę - po co mi ktoś taki?... ;-) Żeby mnie zanudzał do końca życia? Po pierwsze ważne żeby miał odwagę być przy mnie, a nie urażoną ambicję i podkulony ogon, to mnie strasznie drażni.... Dobroć, łagodność, spokój, dominacja, odwaga, inteligencja, bardzo mi imponują. Bardzo mi imponują np faceci którzy zachowują zimną krew kiedy ja tracę cierpliwość. Jak dotąd spotkałam takiego jednego... ;-) Jak mogę zadbać o męską ambicję, nie chcę ich ranić czy wygrywać żeby ich ośmieszyć, ale jednocześnie jak się nie ukrywać z tym co umiem?.... eh tragedia naprawdę...

Odnośnik do komentarza
Gość złaodurodzenia

to normalne, że kobiety potrzebują faceta, którego mogą podziwiać. inaczej bez tego związki się rozpadają, bo baba będzie poniewierać i rządzić chłopem, a to się źle kończy dla jego psychiki.
za dużo piszesz o sobie, twoje opisy są przytłaczające jak opisy przyrody z "Nad Niemnem". chyba za bardzo jesteś skoncentrowana na sobie. mnie zmęczyło już w połowie czytania.
skoro taka jesteś "ą" i "ę", to co marudzisz, skoro pewnie znasz większość teorii psychologicznych odnośnie twojego problemu? a może jednak nie we wszystkim jesteś taka dobra jak Ci się wydaje :D

albo czekasz do usranej śmierci i nie obniżasz swoich wymagań, albo będziesz bardziej wyrozumiała, to może prędzej ci się trafi coś na horyzoncie.

mam nieodparte wrażenie jakbyś była spod koziorożca, znałam kiłka pizdeczek spod tego znaku i wszystkie były w równie podobny sposób MĘCZĄCE :(

Odnośnik do komentarza

A o kim mam pisać skoro to ja szukam pomocy i ja mam problem?;-) O mojej cioci? ;-)
Znam kilka teorii na temat problemu. Niestety znam też możliwe rozwiązania i napisałam z nadzieją że ktoś da mi nowy, inny pomysł czy radę.
Nigdy nie mówiłam że jestem najlepsza we wszystkim ;-) Nie ma takich ludzi. Mówiłam, że nie chcę kogoś najlepszego we wszystkim, tylko lepszego ode mnie, co oznacza żeby np. wiedział cokolwiek o czymś, o czym ja w ogóle nie mam pojęcia. Niestety rozczaruję cię nie jestem koziorożcem, a horoskopy to stek bzdur (tak jak św. mikołaj, sorki że cię rozczaruję ;-) Ty wiesz że często te horoskopy są pisane na kolanie przez panią portier godzinę przed wydaniem ich w gazecie, gdyż nikomu innemu nie chce się już ich zmyślać? ;-)

Odnośnik do komentarza
Gość złaodurodzenia

oj, nie zgodziłabym się z tym, że horoskopy to steki bzdur pisane na kolanie. nie chodzi mi o te wypociny z Pani Domu itp., ale coś co powstawało przez kilka tysięcy lat, obserwacje setek tysięcy ludzkich zachowań, położenia planet, ascendenty itp. sprawy. Jeśli ktoś interesuje sie tym tematem i zna daty urodzin swych znajomych + ich zachowania + jest świetnym obserwatorem, to naprawdę dostrzega pewne charakterystyczne cechy w zachowaniu przedstawicieli danych znaków, aczkolwiek wiadomo, ze nikt raczej partnera sobie w życiu pod tym kątem nie wybiera czy coś w tym stylu, wszystko traktujemy "z przymrużeniem oka". Sama nigdy nie wyrzuciłabym pieniędzy na wróżki, a włos mi się jeży na głowie jak słyszę o bardzo inteligentnych osobach, które skorzystały z takich "porad";/

[weźmy np. takiego senatora Josepha Raymonda McCarthy'ego - czemu mnie to nie dziwi, że kolejny skorpion z manią prześladowczą i odchyłami --> polecam przeanalizować sobie jego życiorys]

zastanów się czy chcesz kogoś lepszego od Ciebie, byłaś kiedyś w ogóle z kims "lepszym od Ciebie"?
lepszym w pozytywnym tego słowa znaczeniu? a co jeśli trafisz na lepszego, ale w typie "pozjadałem wszystkie rozumy świata" i nawet jeśli nie będzie miał racji, to nie przyzna sie do tego. ja mam takiego ojca i dziękuje, żadnych facetów nie chce "ponad mój poziom". wystarczy ktoś "o równym poziomie". przemądrzali faceci to katorga. weź pod uwagę.

w ogóle jakie teksty "lepszy ode mnie". dziwnie trąci megalomanią.

Odnośnik do komentarza
Gość margolcia_63

Nie ma takiej możliwości by być najlepszym we wszystkim!
To megalomania, chorobliwa relacyjność i rywalizacja. Taka mieszanka nie wróży nic dobrego. Wymaga leczenia specjalistycznego.
W budowaniu trwałych relacji - związków międzyludzkich potrzebna jest współpraca a nie rywalizacja!!!
To czego ci najbardziej potrzeba to inteligencja emocjonalna, zwłaszcza empatia a w tym to niestety nie jesteś najlepsza, wręcz upośledzona. A to, że jesteś dobra w grach...raczej dużego pożytku to z tego nie ma. Nie ma czegoś takiego, że możesz być najlepsza jak tylko zachcesz, bo to jest zmienne.
Tak ogólnie to strasznie jesteś pokręcona.

Odnośnik do komentarza
Gość Peacemaker

Znam dziewczynę Twojego pokroju - samica alfa. Poznałem w pracy. Z początku mi imponowała swoim wykształceniem, dowcipem, elokwencją, tym że hobby które ja uprawiałem na spokojnie ona na pograniczu złamania sobie karku (jazda na rowerze - ja z takiego czegoś wyrosłem ale miło popatrzeć na kogoś kogo to jara jak mnie kiedyś) i urodą - choć nosiła sukienki nigdy nie robiła sobie tapety - miała ładną buzię i wiedziała o tym że tapeta by to zepsuła.
Była w tej pracy wcześniej niż ja, na innym stanowisku ale takim, które wymagało współpracy z moim. W zasadzie moje było mózgiem organizacyjnym tego co się działo w naszym służbowym grajdołku. Szybko je ogarnąłem bo na podobnym już pracowałem. Czymś musiałem jej zaimponować bo zaczęła ze mną normalnie gadać, chociaż z początku próbowała po mnie jeździć jak po innych. Potraktowałem to jako zaproszenie do dalszych kontaktów, i faktycznie - służbowe rozmowy się rozwinęły w kierunku fajnego flirtu z dreszczykiem podczas którego nieźle się bawiliśmy i poznaliśmy. Nawet jak się nie widzieliśmy, pikantnym SMSom z macankiem emocjonalnym nie było końca. Próbowała narzucać pewne dyktaty, parę razy musiałem jej pokazać za pomocą odpowiednich posunięć, nigdy słownie, że ze mną na polu prywatnym pogrywać sobie również nie może. Wtedy zacząłem się powoli wycofywać. Stwierdziłem, że z kobietą tak zadufaną, przekonaną o własnej nieomylności, traktującą wszystkich conajmniej protekcjonalnie, nie byłbym w stanie wytrzymać na dłuższą metę. W pracy też to przeszkadzało, bo wszystko zrobiłaby lepiej od innych i z wszystkimi prawie była skłócona przez to. Z początku potraktowałem to jako wyzwanie - silna dziewczyna która rozstawia wszystkich po kątach i nawet wyglądało że moi koledzy się jej boją - ale jak mu sprostałem, to stwierdziłem że laska jest po prostu wkurzająca. Z wszystkich w zasadzie rozmów z nią wyłaniał się taki motyw przewodni, że każdego innego problemy to pikuś, ona to ma problemy z którymi nikt nie jest w stanie sobie poradzić, skoro ona nie jest. Nie wzięła tylko pod uwagę, że skoro jej metody (np na szefową) nie skutkują, to może czyjeś inne będą. A ja sobie z nią radziłem mimo że pracowałem najbliżej niej, a była wymagająca. Po prostu takie kobiety są męczące i dlatego faceci od nich uciekają albo wcale nie podchodzą.
Dziewczyna ma sporo Twoich cech i w pierwszym momencie myślałem że to ona pisze, ale nie. Ona nie "leveluje" a ja z kimś takim w życiu bym nie flirtował bo dla mnie spuszczanie się nad grami komputerowymi to szczeniactwo na poziomie emocjonalnym 10-latka - chorobliwa potrzeba rywalizacji też - w związku nie może być TYLKO rywalizacji, wręcz powinna być ona jedynie smaczkiem a nie motywem przewodnim. Jeśli zostały Ci jakieś głęboko zakonspirowane pokłady samokrytycyzmu i pokory, to mój przykład powinien dać Ci do myślenia, ja wniosków za Ciebie wyciągać nie będę, jesteś Alfą i Omegą, to umiesz wyciągnąć je sama.

Peace

Odnośnik do komentarza

Haha, nie ;-D źle mnie odbieracie, dopasowujecie sobie do schematów, które znacie.
Powtarzam; nie ma ludzi najlepszych we wszystkim i nigdy nie mówiłem że jestem najlepsza we wszystkim. Wręcz czuję się niewystarczająco dobra dlatego wciąż staram się ulepszać ;-) Schemat gry komputerowe - ooo, nerd, nolife, też bardzo płytkie. Równie dobrze mogę powiedzieć że ludzie oglądający TV są imbecylami, tracą cas na gapienie się w ekran, oglądanie po raz kolejny tego samego, a połowa TV to reklamy. Rozrywka elektroniczna to obecnie jeden z największych rynków na świecie i jest to branża z przyszłością, to rozrywka przyszłości, co kto lubi. Nie rozumiem dlaczego wielu ignorantom gry nadal kojarzą się z rozrywką dla 10 latka, z pamperkiem z 3 pixeli który skacze i decze żółwiki. Taki battlefield chociażby wygląda trochę inaczej ;-) Ale co kto lubi. Opisana przez ciebie kobieta to pani całkiem inna niż ja. Ja nigdy nikogo nie przestawiam po kątach. Nigdy nie zaczynam dyskusji ani krytyki. Ludzie zawsze łażą za mną i szukają mojego towarzystwa, rady, pomocy. Wiem że jestem omylna i dlatego szukam kogoś mądrzejszego, przewodnika, nauczyciela, wzoru, kogoś wartościowego, dobrego, mądrego. Umiem przyznać się do błędu i nienawidzę ludzi którzy nie potrafią. Ty nie sprostałeś jej wyzwaniu, ty ją zepchnąłeś, taki był twój cel zresztą. Takie kobiety jak pisałeś są bardzo męczące, zgadzam się. Nie zbliżałabym się nawet do takiej łajzy też znam kilka takich. To nie są kobiety alfa, które szukają dobra ogółu, spokoju i nie zważają na innych, to są łajzy które chcą zepchnąć innych w dół żeby się dowartościować. Mylisz pojęcia na podstawie czegoś co znasz. Nie jestem silna a już na pewno nie dla władzy. Robię to co robię ponieważ umiem, mogę i sprawia mi to przyjemność.

Odnośnik do komentarza
Gość Peacemaker

Stealfire, ja nie mówię że jesteś złą osobą. Super że jesteś ambitna, że świetnie sobie ze wszystkim radzisz.
Ja tylko mówię, jak takie osoby są postrzegane. To, że skojarzyłaś mi się z moją koleżanką to dlatego, że pewien dominujący zestaw swoich cech które przedstawiłaś, jak ulał pasuje mi do niej. RY-WA-LI-ZO-WAĆ.
A przyszło Ci do głowy, że faceci nie chcą bez przerwy rywalizować i chcą mieć w domu żonę a nie korposzczura ze szponami gotowymi im wyrwać serce, gdy tylko spróbują złapać chwilę wytchnienia ?
Rywalizacji mają dosyć w pracy, na meczu z kumplami.
W domu - nie w sensie fizycznym a bardziej azylu emocjonalnego - chcą mieć kobietę, ale nie w sensie kury domowej, a sprzymierzeńca. Ja też nie lubię kur domowych. Jeśli Twój problem z facetami odnosi się do obawy że nigdy nie znajdziesz męża bo żaden nie jest Ciebie godzien, bo jest słabszy od Ciebie, to wybacz, ale znowu przypominasz mi ową koleżankę.
Moja aluzja do graczy komputerowych nie miało na celu zdyskredytowania tego rodzaju rozrywki (sam lubię city-buildery) tylko podkreślenie, że ten rodzaj rozrywki i nastawienie psychiczne mu towarzyszące jest właściwe dla bardzo młodych ludzi, którzy jeszcze nie dostali dość od życia po d**e i dla nich jeszcze ciągle liczy się kto dalej puści szczocha. A telewizji też nie lubię. Nie oglądam jej. Też uważam że przyszłość jest w komputerach, bo zostawiają miejsce na kreatywność. Ty się chyba jeszcze nie wyszumiałaś. Masz multum niespożytej energii, to ją zogniskuj na jakimś fajnym celu, ale nie na rywalizacji samej w sobie, bo jeśli to ma być Twoim celem w życiu, zostaniesz samotną karierowiczką. Takie kobiety są światu potrzebne, ale dla lepszych spraw niż levelowanie w "batyl-fildzie". Marnujesz się, zostań premierem w tym chorym kraju, masz mój głos.
I nie uważam żebym to ja nie sprostał jej oczekiwaniom.
Chyba sprostałem, problem gdzie indziej. To nie miało przyszłości. Gdybym dał się rozstawić po kątach, to byłaby ostatnia rzecz którą bym zrobił w tej relacji a ja nie lubię być traktowany jak zabaweczka i jako taka natychmiast straciłbym jej zainteresowanie. Nie dałbym sobą pomiatać ale nie spuściłbym jej - trochę by to mogło potrwać ale w momencie kiedy czar flirtu by się ulotnił, zostałaby tylko rywalizacja.
Mam z kim rywalizować, z kobietami wiążę się w innym celu.

Pozdro i powodzenia

Odnośnik do komentarza

Rywalizacja mnie bawi. Nie muszę rywalizować. Ale chcę, ponieważ to sprawia mi przyjemność. Nie trzeba jeść ciastek. Ale każdy lubi ;-) Mimo że potem jest postrzegany jako obżartuch czy otyły zadek ;-)

Przyszło mi do głowy że faceci nie chcą wiecznie rywalizować. Ja też nie mam na to wiecznie siły. Nie chcę wiązać się z facetem żeby rywalizować z nim ;-) Chcę się związać z facetem żeby być jego życiową towarzyszką, żoną, kochanką - ale żeby tego dokonać on musi mi zaimponować żebym go pokochała no i.... I o to chodzi.... Tu jest problem.... rywalizować dla zabawy i przyjemności, żeby zaimponować, a zakochać się potem. Jak się zakocham to już nie muszę rywalizować, ponieważ wiem co wybrałam i dlaczego go wybrałam ;-) Już mi udowodnił co miał udowodnić. Od czasu do czasu mogę go zaczepić, ale starczy jego spojrzenie, żebym wiedziała, że to on ;-) Facet dominujący całym sobą mówi kiedy co i jak, nie musi nic mówić ani robić żebym wiedziała, że nie ma sensu wyzywać go do rywalizacji, on i tak wygra, to widać w jego oczach ;-) To niesamowita władza i potęga, coś co uwielbiam, coś co mnie przyciąga. Wiem, bo raz prawie się zakochałam, niestety, wyjechał za granicę. Kurde.

Żonę, jak najbardziej! Takiemu to sama przyjemność sprzątać, gotować, itd. Poświęcać się dla niego, starać. Naprawdę. Przy takim jak mówiłam mam siły, radość, szczęście, motywację, to że ktoś kogo wybrałam jest zadowolony z mojego poświęcenia i szczęśliwy ze mną to dla mnie wielka radość, to dodaje mi skrzydeł, jestem gotowa robić dla niego rzeczy których nie dam nikomu innemu. Dlatego szukam kogoś wyjątkowego dla mnie.

Nie chodzi o "godność", nie chodzi że jestem lepsza. Nie jestem. Każdy jest inny. Chodzi o to że wiem czego szukam, co lubię i z kim czuję się szczęśliwa. Dlaczego mam udawać że jestem czy będę szczęśliwa z kimś innym? Mam oszukiwać jego i siebie? Nie chcę być z kimś na siłę czy z litości, to krzywdzące też dla niego, nie umiem tak.

Nie traktuję gier jako "ej zagrajmy ej wygrałam a ty przegrałeś heheheh". To zastępuje mi telewizję i jest dla mnie ciekawą rozrywką, coś w stylu filmu w którym uczestniczysz i na co masz wpływ. Robię też mnóstwo innych rzeczy.

Ja wiem jak ludzie postrzegają takie osoby jak ja, ponieważ miałam okazję tego zaznać i doświadczyć;-) Dlatego mówię, że mam problem i może ktoś zna na to rady. Jeśli się okaże że muszę się zmienić i porzucić to co daje mi szczęście żeby znaleźć faceta to muszę się zastanowić czy warto poświęcać siebie dla kogoś a może po prostu zmienić się nieco, na tyle żeby zaznać czegoś nowego i też fajnego. Pytanie czy będę potrafiła i może porady jak się za to zabrać ;-) Problem nie w tym że żaden facet się mną nie interesował. Wręcz kilkunastu facetów się interesowało i próbowali, fani gier i nie-fani gier. Problem w tym że to ja ich odrzucam ponieważ mnie nudzą i drażnią. Wiem jak to brzmi, ale tak mam,być może jest forma między zatraceniem samej siebie a obniżeniem wymagań stąd pytam, może ją ktoś zna ;-)

Odnośnik do komentarza
Gość Peacemaker

Ale zrozum proszę, że już sam tytuł Twojego wątku trąci taką pretensjonalnością i bufonadą, że trudno było to odebrać inaczej, nie mówiąc już o Twoich sformułowaniach - parafrazując: "musi ze mną wygrać, musi być lepszy, bo inaczej wychodzi na to że jest jednostką słabszą ode mnie"

Dochodzimy po dłuższej dyskusji, że uważasz się za kobietę, która potrafi być ostoją dla faceta, który na nią zasłuży. I świetnie. Też nie jestem za tym żeby obniżać swoje wymagania i jak już się oddać to komuś, kto będzie tego wart.

Jest tylko jeden problem :-)
Nikt nie sprosta Twoim wymaganiom początkowym, ponieważ jak sama określiłaś, faceci się Ciebie boją. Widzą w Tobie kumpla, ale nie potrafią wyobrazić sobie Ciebie jako żony, kochanki, wsparcia a bardziej kumpla do konsoli czy na piwo. Widzą w Tobie wieczną rywalizację, bo taką maskę zakładasz. Pewnie się boisz, że jak obniżysz wymagania to przyciągniesz jakąś fajtłapę.
Możliwe, ale przecież takową zawsze możesz odrzucić, prawda ?
Jeśli spuścisz trochę z tej swojej zadziorności a dopuścisz więcej kobiecości, to będziesz w ogóle miała szansę kogoś przyciągnąć.
Dlatego nie udawaj faceta, bo jak potem wychodzi że jesteś kobietą, to pojawiają się mieszane uczucia, a to że się wypsztykali z męskich tajemnic przed jak się okazuje kobietą, mają wobec Ciebie od początku nierealne oczekiwania i ogólnie wydaje mi się że wprowadzasz nieporozumienie co do swojej osoby, a to odstrasza i deprymuje każdego, twardzieli też, bo w najlepszym razie stwierdzą że jesteś dziwna.

Podsumowując: pokaż że masz wymagania, że trzeba mieć jaja żeby spełnić Twoje oczekiwania i wysilić się żeby dotrzymać Ci tempa, że nie jesteś dla każdego, że byle łajza nie ma u Ciebie szans, to nic złego, ale pokaż też ludzką kobiecą twarz a nie "nieomylnego cyborga-tyrana na sterydach".
Inna sprawa, że nie wiem gdzie szukasz tego macho, ale jeśli wśród battle-fieldowych twardzieli online to chyba pomyłka, tam są chłopcy a nie mężczyźni, dlatego uciekają jak dostają manto od baby.

Odnośnik do komentarza

:-D nieomylny cyborg-tyran na sterydach hahahaha boskie!!! Tak, pewnie niejeden mnie tak widzi hahaha. Czasem nawet się tak czuję kiedy ktoś mnie wkurzy hahaha. O mój boże wyobraziłam sobie Annie z Atack on Titan :-D Ale coś w tym jest, faktycznie hahaha. Pewnie gdybyś spytał moich przyjaciół o cyborga tyrana na sterydach, wskazaliby na mnie hahah :-D Mój dobry przyjaciel (niestety bez mięty no i ma dziewczynę) powiedział kiedyś o mnie "wiem że kiedy ją wkurzysz wygląda jakby chciała wydrapać ci oczy i zedrzeć tynk ze ścian twoja twarzą, ale jeśli złapiesz przeziębienie, wrzuci cię do łóżka, obłoży poduszkami, zrobi ci rosołek i wymasuje stopy". Prawie dostał za to w zęby ale taka jest prawda hahaha (więc uszło mu płazem;-). Cóż, wiem, pewnie jest trochę racji w tym że przydałoby mi się pewnie czasem więcej kobiecości, wiem, ehhh mniej wybijania zębów, więcej rosołków...:-D Przyjaciół potrafię zagłaskać na śmierć, muszę do obcych pewnie też trochę delikatniej haha. Tak, wiem, muszę nad tym akurat popracować. Nie, nie szukam online, to byłoby straszne haha. Czasem może po prostu trudno mi zrozumieć że inni nie mają tyle impetu i "sterydów" co ja hahah. Zawsze jakaś rada, w sumie to nie tragedia taka drobna zmiana a zawsze jakiś tam początek.

Odnośnik do komentarza
Gość VanillaPepper

Moze przecietni faceci nie lubia silnych kobiet,ale z tego co piszesz to nie szukasz przecietnego.Wyjatkowi faceci tez sa,ale czesto ciezko ich zauwazyc. Mierz wysoko,bo przecietnosci jest az za wiele. Polecam ksiazke Debi Berndt "Let Love In"-mysle,ze znajdziesz w niej inspiracje.

Odnośnik do komentarza
Gość Peacemaker

Hah! :-) Domyślałem się że jesteś fajna, naprawdę nie potrzebna Ci ta cała fasada "Musisz ze mną wygrać", zbyt serio ją traktujesz, co odbiera Ci masę wdzięku.
Na szczęście, ja się takich dziewczyn nie boję.

Wiesz co, Panna "Zgromię Wszystkich Facetów" o której pisałem wcześniej "przegrała" mnie na korzyść nieco sobie podobnej, ale takiej, która nie popełniła jej błędu.
Moja obecna partnerka jest przebojowa, inteligentna, cholernie ambitna, ładna i też wielu się jej bało, wspólni przyjaciele patrzyli z dużą dozą sceptycyzmu jak zacząłem do niej podbijać. Miała jednak coś jeszcze czego tamci nie zauważyli, bo widzieli w niej tylko imprezową przebojowość, a przegapili kobiecą subtelność. No cóż ich ewolucja wyprzedziła, mnie nagrodziła.
Od zawodowej strony jednak jej nie znałem w ogóle. Kiedyś zaczęła próbować korporacyjny wyścig szczurów (atmosferę rywalizacji) przenosić na grunt osobisty między nami dwojgiem, podświadomie, trochę jakby z rozpędu, nie sądzę żeby chciała mnie tym skrzywdzić bo nasz związek był już dość stabilnie osadzony na określonych wartościach.
Od Panny "Zgromię Wszystkich Facetów" różniła ją jednak ta właśnie ważna rzecz, że nie była zarozumiała i nie wynosiła swoich racji ponad wszystkie inne, dlatego jej mogłem problem zgłosić, wytłumaczyć i więcej się on nie powtórzył. Z kobietą, (facetem zresztą też) którzy zatracą się w swojej najlepszości to jest nie do zrobienia, dlatego Pannę "ZWF" pożegnałem bez żalu.
Wiem że taka nie jesteś, bo nadal rozmawiamy, z tego co piszesz sądzę że Twoi przyjaciele też to wiedzą.
Jeśli jednak nie ma wśród nich "samca alfa" którego szukasz, to musisz się troszkę otworzyć na obcych. Okazanie odrobiny kobiecego wdzięku nie wyklucza stawiania wymagań, przecież Ty robisz "casting" i Ty rozdajesz karty.

Tyle z mojej strony.
Powodzenia Stealfire, w tych Twoich batyl-fildach też :-)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...