Skocz do zawartości
Forum

Bardzo dziwne odczucie, jakby wspomnienie z wczesnego dzieciństwa


Gość typowykowalski

Rekomendowane odpowiedzi

Gość typowykowalski

(Właśnie starałem się znaleźć cokolwiek w internecie na ten temat, podobne sytuacje opisane choćby na forum itd, ale nic... Widzę, że tutaj sporo nietypowych przypadków się trafia i dostaje odpowiedzi, spróbuję więc i ja.)

Czasami (raz, dwa, czasem może trzy raz na rok), zwykle podczas rozmowy z kimś (być może wiąże się to z silniejszymi emocjami lub wspomnieniami), zdarza mi się wejść w bardzo dziwny stan. Nagle, zwykle kiedy zamknę oczy, mam uczucie, że zajmuję sobą wiekszą przestrzeń, niż rzeczywiście może być. Czuję wręcz, jakbym zapełniał sobą cały pokój, w którym się znajduję.

Moje ciało jest jakby napęczniałe, czuję jakby powłoka (skóra?), z której się składam była grubsza, np. miała (tak było ostatnim razem) jakies 20 cm grubości... Jednocześnie ściska mnie w klatce piersiowej, czuję się jakbym był w jakiejś ogromnej pustce. Nie wiem, czy ten ucisk, czasami dreszcze, jest częścią tego stanu, czy to po prostu strach.

Boję się tego odczucia, a jednocześnie jestem go ciekawy. Wydaje mi się, jakbym mógł się w nim zatopić, oddać mu i nawet chwilami potrafię wczuć się mocniej. Odczucia cielesne stają się wtedy mocniejsze, ale jednocześnie pojawia się przerażenie, „zatrzymuję” się więc i staram wrócić do rzeczywistości.

Nie wiem, czy rzeczywiście mogłoby mi się coś stać, gdybym oddał się temu odczuciu, ale zatrzymuję się, bo mam wrażenie, jakbym ta ciekawość, co się stanie mogła mnie doprowadzić do śmierci, albo zatrzymania serca... Po prostu nie wiem, co może się wydarzyć, jeśli się temu poddam.

Dodatkowo, z wrażeń przestrzennych, czuję jakby wszystko, co znajduje się w odległości metra, dwóch ode mnie było bardzo odległe, niemożliwe do dosięgnięcia. Dodam, że potrafię to czuć przy kimś, rozmawiać w tym momencie z tą osobą i mimo wszystko to czuć.

Z kolei w ustach czuję wtedy bardzo charakterystyczny smak. Jakbym przygryzał mokrą szmatę, czy ręcznik. Takie tępę wrażenie. Nie jest nieprzyjemne.

Dla kogoś znajdującego się obok mnie taka moja relacja może być przerażająca, zwłaszcza, jeśli to dzieje się w nocy, tak jak było wczoraj.

Jak miałem jakieś 3-6 lat, móże trochę później, miałem powracający sen, podczas którego towarzyszyły mi podobne stany. Wtedy bardzo mnie to przerażało. Później (jak miałem 10-15 lat) nie pamiętam, żeby to się powtarzało. Od paru lat znowu mi się zdarza, a już nie jako sen, tylko tak, jak opisałem wyżej.

Dodam, że zdarzały mi się inne sytuacje o odczuciach zbliżonych do tych opisanych wyżej. Bardzo rzadko, ale pamiętam je głównie dlatego, że mnie ciekawiły. Jestem osobą bardzo mocno analizującą siebie, swoje emocje i starającą się zrozumieć wszystko możliwie dokładnie.

Przykładowo, co najmniej dwa razy, jak byłem dzieckiem (jakieś 5-9 lat) miałem nagłe zaburzenie wrażenia odległości. To, co bliskie, odczuwałem jako dalekie i na odwrót. Zdarzało mi się na kilka, może kilkanaście minut i kończyło. Mogłem wyciągnąć rękę przed siebie i miałem wrażenie, że moja dłoń jest tak daleko jak zarysy chmur na horyzoncie, a z kolei firanki w pokoju wydawały mi się przyklejone do moich oczu.

To było dziwne, ale jako dziecko traktowałem to jako coś w rodzaju przygody, która mi się przytrafia. Później, jako nastolatek czytający prasę popularnonaukową, tłumaczyłem to sobie jako normalne zjawiska, które mogą wystąpić w rozwijającym się mózgu, który u dziecka jest elastyczny i wciąż eksperymentuje z wrażeniami, które wywołuje.

Wracając do głównego tematu, traktowałbym to także jako dziwne odczucie, które mi się przytrafia, ale zaczynam się zastanawiać, czy przypadkiem coś mi nie jest... I sam fakt przerażenia, jakie mnie ogarnia, kiedy staram się „oddać” temu odczuciu.

Podobnie, w sensie przerażenia połączonego z ciekawością, miałem, kiedy jako nastolatek pierwszy raz doprowadzałem się do orgazmu. Za pierwszym razem przestałem tuż przed końcem, bo nie wiedziałem, co się wydarzy i czy to nie skończy się dla mnie źle. Orgazm orgazmem, ale czym w takim razie jest to, co mi się przytrafia?

Do własnych pomysłów na temat powstania tego, co mi się przytrafia, podchodzę sceptycznie. Jakiś czas temu pomyślałem, że skoro wydaje się sobie większy niż jestem, o grubszej „pokrywie”, może to wspomnienia z bardzo wczesnej młodości? Jak byłem noworodkiem, albo niewiele później?

Skąd w takim razie to uczucie gryzienia mokrego, szmacianego przedmiotu? Tutaj pojawiają mi się różne straszne wyobrażenia jakichś traumatycznych przeżyć. Stąd mój sceptycyzm, bo każdego w jakiś sposób ciągnie do takich teorii „spiskowych”, a przecież wytłumaczenie może być bardzo zwyczajne...

Nigdy przed ani w trakcie tych „doznań” (tym bardziej, jak byłem dzieckiem) nie używałem żadnych środków psychoaktywnych.

Czy ktoś ma podobnie? Czy to są objawy jakiegos zaburzenia?

Odnośnik do komentarza

Już jako dziecko miałeś poczucie, że masz grubą skórę i wypełniasz całą przestrzeń.
To mogła być twoja podświadomość, która sygnalizowała ci, że jesteś bezpieczny, że nic nie jest w stanie cię zranić.
Ten stan w jakiś sposób cię fascynuje, powtarza się. I to powoduje, że ten stan, powtarza się.
Nie musisz w tym tkwić, możesz się odciąć i żyć normalnie.
To jest dość proste. Już przy pierwszych objawach, mów sobie, że masz normalne odczucia i odcinasz się od wszelkich takich spraw.
Jak będziesz konsekwentny, to to pomoże,.
My kontrolujemy swoje życie i to od naszych myśli wszystko zależy.
Można te myśli dopuszczać do siebie, można się od nich odciąć.

Odnośnik do komentarza

Twój cytat typowykowalski: ""może to wspomnienia z bardzo wczesnej młodości? Jak byłem noworodkiem, albo niewiele później?""
Myślę, że to dobry ślad. Czy twoja mama, tato, inni - nie wyrządzali tobie, komuś innemu, w twojej obecności - strasznej krzywdy? Choć niekoniecznie musi to być (celowa) krzywda. Bo to uczucie ""gryzienie mokrego, szmacianego przedmiotu (ręcznik)""...

Cytat 2: ""I sam fakt przerażenia, jakie mnie ogarnia, kiedy staram się „oddać” temu odczuciu.""
Dla mnie to jakby spirytyzm. Wystrzegaj się tego.

Cyt 3. ""Boję się tego odczucia, a jednocześnie jestem go ciekawy""
Moim zdaniem nic dobrego nie przyniesie pielęgnowanie pamięci o tym, na nic taka ciekawość. A myślę, że tylko złe może przynieść; no chyba że jakaś rozmowa z twoimi rodzicami/opiekunami tamtych noworodkowych lat, rozmowa po to aby wyjaśnić do końca co to lub skąd to - wyjaśnić żeby w końcu zamknąć ostatecznie ten temat na zawsze

Odnośnik do komentarza
Gość typowykowalski

Wow, już myślałem, że nikt nic nie napisze! Dzięki za odpowiedzi... Postaram się odnieść.

Podoba mi się stwierdzenie, że ten stan mnie fascynuje i być może przez to się powtarza. Do tego samego wniosku doszedł mój dziadek, jak w końcu postanowiłem się tym podzielić. Rozmawiałem z dziadkiem i babcią, ponieważ to oni byli ciągle blisko mnie w pierwszych latach życia.

Dodatkowo dowiedziałem się, że moja mama miała ciężki poród. Byłem wyjęty szczypcami i – ponieważ miałem pęknięte naczynka w oku – spędziłem jakiś, ponoć krótki, czas w inkubatorze. Dopytywałem, czy robiono mi w tym czasie jakies zabiegi, ale ponoć nie, po prostu profilaktycznie posiedziałem i dziadek zabrał mnie i mamę do domu.

Co do życia normalnie, problem właśnie nie tkwi w tym, że przez to nie żyję normalnie. To jest coś, co się zdarza i mam nad tym kontrolę. Mogę w tym tkwić, albo mogę od tego uciec. Problem polega na tym, że chciałbym wiedzieć, co to jest i skąd się wzięło. Chciałbym też wiedzieć, co może się stać, jeśli podążę za tym odczuciem...

Wiem, że mokry ręcznik może wywoływać straszne skojarzenia. Sam takie miewam, ale jednocześnie może to być cos banalnego... Dzieci często biorą różne przedmioty do buzi i żują aż są mokre i przesiąknęte śliną. Może po prostu bawiłem się czymś, a wokół mnie wydarzyło się coś emocjonującego, np. kłótnia dorosłych, a ja skryłem się pod jakimś grubym kocem i miętosiłem coś w buzi...? Jeśli tak, mogę nie dowiedzieć się, co to konkretnie było.

Odnosząc się do nawiązania do spirytyzmu, przeczytaj jeszcze raz mój fragment o podobnym odczuciu w sytuacji, kiedy stymulowałem się jako nastolatek. Nie miało to nic do spirytyzmu, a towarzyszyło mi, zanim dowiedziałem się, co tak naprawdę robię. Dla dorosłego człowieka to uczucie jest normalne.

Może rzeczywiście zagłębianie się w temat nie przyniesie nic dobrego. Dla mnie to po prostu na tyle nietypowe, że mocno mnie ciekawi. Gdyby nie strach, jaki mnie ogarnia, kiedy poddaję się temu, „poszedłbym” dalej tylko po to, żeby dowiedzieć się, co się stanie. Ale boję się, że coś mi się wtedy stanie.

Odnośnik do komentarza
Gość Delysidus

Jedna z rzeczy z ta odlegloscia zaburzenia to "syndrom alicji w krainie czarow". Pisze powaznie, mozna sprawdzic w necie. W młodym wieku to normalne bo czlowiek u
czy umysl (jego podswiadomość) jak ma rozpoznawac przedmioty, ich wielkosc i odleglość poprzez doswiadczenie. Bardzo mozliwe ze skoro analizujesz i przypominasz sobie takie zdarzenia mozesz je podswiadomie wywołac szczegolnie kiedy wykonasz te same czynnosci kiedy te efekty miales. Sam osobicie mam jakies dziwne odczucia emocjonalne i fizyczne ktroe zdarzyly mi sie w dziecinstwie, dlatego tez znalazlem to co piszesz i tez sie zastanawiam co to jest i czy swiadczy o jakies chorobie czy innym zadurzeniu.

Odnośnik do komentarza
Gość Autor postu

(Nie pamiętam hasła, jakim się tu logowałem :( Ale mniejsza o to

Delysidus, wow! Po raz pierwszy w życiu ktoś podsuwa mi jakiś konkret, dzięki :) Poczytałem o tym syndromie, mega dużo się pokrywa. Miewałem migreny z aurą. Zdarzało mi się też miewać wrażenie, że moje ciało jest bardziej pochylone niż jest w rzeczywistości. I, o czym nie wspomniałem w tym poście, miewałem też dziwne wrazenia dźwiękowe, ale to głównie jako dziecko.

Nie pamiętam już dokładnie czy były to sny, czy wzięło się z jakichś konkretnych przeżyć, ale same wrażenia pamiętam bardzo dobrze, bo były to bardzo przejmujące głosy. Jakby rozmowa z dziennika telewizyjnego, ale odczuwana przeze mnie jako głośna i ogarniająca mnie jakimś niepokojem. Nie przejmowałem się tym nigdy, ale pasuje do opisu syndromu.

Odnosząc się jeszcze do własnych słów, niedawno spróbowałem oddać się temu odczuciu. Tak jaby oswoiłem się z nim i pozwoliłem sobie na to „ryzyko”. Ale nic się nie wydarzyło :) Im bardziej starałem się zatopić w nim, tym bardziej zaczęło po prostu przechodzić. Aż ogarnął mnie żal, bo liczyłem chyba na coś więcej... :)

Syndrom Alicji w krainie czarów mógłby bardzo prosto tłumaczyć to, co mi się przydarza. Pocieszające ale i ciekawe, bo ponoć nie wiadomo do końca, jak dokładnie dochodzi do tych wrażeń.

Delysidus – a co Tobie się zdarzyło?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...