Skocz do zawartości
Forum

być singlem-jak sobie z tym radzić?


Gość Lilia86

Rekomendowane odpowiedzi

witam

mam duży problem ze sobą... jestem ogólnie towarzyską osobą, łatwo nawiązuje kontakty, raczej jestem lubiana, ale chyba nie umiem pielęgnować swoich znajomości.

Życie staram się traktować jako przyjemność i chciałabym spełniać swoje marzenia, bo wiem że młodość jest jedna i na starość nie chcę żałować ze moje życie było nieudane, ze czegoś nie zrobiłam i nie spełniłam marzeń. Już żałuje ze straciłam miłość i nie umiem sobie tego wybaczyć!

Wiem ze wszystko jest w naszych rękach, myślach i wszystko czego chcemy jest możliwe , ale do tej pory udaje mi się wszytko co sobie zaplanuje ale tylko pod kątem materianym/ zawodowym itp. a przecież nie przyciągnę do siebie osoby z którą chcę być, jak jest z inną kobietą...

Jestem ambitna, zaradna. Pochodzę z mało zamożnej rodziny, rodzice niewiele mogli mi pomoc a mimo to stawiałam sobie bardzo wysoko poprzeczkę i do tej pory z moich celow większość się spełnia. Poszłam na studia do dużego miasta, skończyłam dwa kieruki studiów, mam pracę w kadrach (którą lubię i dążyłam wytrwale do osiągnięcia tego celu) teraz udało mi się cudem spełnić marzenie i będę miała wreszcie swój kąt. Przypadkiem znalazłam super tanią kawalerkę (połowa cen rynkowych!) bedę miała własną przestrzeń, nie będę "użerać się z obcymi ludźmi", z którymi mieszkałam na mieszkaniu studenckim. Aktualnie tam sprzątam i robię własną wizję urządzenia tzw cos z niczego :)

Niby wydaje się ze wszytko super, kawalerka bardzo mnie cieszy i ogólnie staram się być wesoła, doceniać siebie, to co mi się przytrafia i nawet siebie lubię, ale jestem sama i bardzo samotna. JA lubię siebie a inni nie cchą być ze mną bo sama chyba się na nich zamykam.... czuję sie gorsza, ze nie byłam na wczasach, że nie mam chłopaka którego kocham, ze nie miałam meiszania itp. a ja chcę pokazywać ze wszytko mi sie udaje.

Z domu nie dostałam ciepła, czułosci bliskosci i poczucia ze to co robie jest dobre. Bardzo potrzebuję bliskości i tego zeby ktoś mnie pokochał, docenił , pochwalił czy choćby chciał pomóc w przeprowadzce... Ale nikt nie chce ze mną być.. tak bardzo potrzebuję miłości ze mężczyźni ode mnie przez to uciekają...

I co z tego ze jestem ładna, zgrabna filignanowa, i na serio pewnie nie jeden chciałby być ze mną, a ja wszystko blokuje nie pozwalam im dzialać, o wszytsko się denerwuję. Ze ten nie odpisał, że tyen jest z inną a nie ze mną itp... Od byłego wymagałam żeby ze mną mieszkał, układał zycie, wzpolnie planował wkacje i zeby myślał o nas a nie tylko o sobie, a on przez to się odzunął i nie miał tego w planach. Rozstałam się z nim bo nie czułąm zeby mnie szanował, bo sama pozwoliłam zeby stracił dla mnei szczacunek, na zbyt wiele mu pozwalałam. Do tego był związek na odległość... Innego straciłam bo bałam się odejsc od byłego (co i tak pózniej się stało) a czułam się przy nim cudownie i teraz mi go bardzo brakuje a on ma inną...
A ostatnio nawet jeden tylko się mną zabawił. Potrzebowałam bliskosci i poszłam do łózka z kimś kogo znalam moze ze 2 miesiace... Teraz sie do mnie nie odzywa... ale moze to i lepiej, niech zniknie na zawsze!!! nie wiem czemu to zrobiłam bo tak nie robie i poza moim facetem z ktorym bylam 4 lata z nikim innym nie spalam. Nawet z tym ktorego pokochałam... Ale nic traktuje to jako jednorazową przygodę i pocieszenie po rozstaniu i odejsciu tego którego kochałam. Teraz wiem ze juz nigdy tak nie zrobię chocbym miala do konca zycia nie spac z nikim więcej...Zaczynam nienawidziec mezczyzn, za to ze mnie ranią, ze nie chcą mnie tak zwyczajnie kochać ze muszę udawać niedostępną a po czym i tak jak dostaną co chcą (nie wazne czy po 2 m-cach czy po roku i przez 4 lata) i tak tracimy na wartosici jako kobiety... bo przecież juz nas zdobyli... przykre jest to dla mnie. ze to my musimy starac się aby nas szanowali, ze jak my cos zle zrobimy to odbija się na naszym związku i to kobieta cierpi bo ejst emocjonalna, a po mężczyźnie to spływa i tak znajdzie sobie inną...A my będziemy płakać w kącie..

Teraz chciałąbym zrobic cos dla siebie. Marzy mi się wyjazd na wakacje do ciepłych krajów. W polsce pogoda depresyjna i marzy mi się Grecja. Ale nie mam z kim spędzić tego urlopu. Znajomi własnie wrocili z Zakyntos (moje marzenie!) mi nie zaoferowali tego wyjazdu bo na studiach z nimi nie jezdzilam bo zawsze brakowało mi pieniędzy albo oszczędzałam.. Teraz tez ciułam a to moze na auto a to moze na remont mieszkania u rodziców... Ale nic nie mam z tego szczędzania...nie dosc ze jest tego niewiele to i tak jestem sama i kazdy dzien wyglada podobnie, praca-dom-praca-dom urlop u rodziców, plus siostry wesele (jej dam pieniądze a sama nic nie bede miała, wesele minie i bede siedziec w domu z rodzicami w urlop) po czym wracam z większą depresją...

Nawet jestem gotwoa sama jechac do tej Grecji, ale ceny... 2 razy wiecej kosztuje wycieczka dla singla last minute... dla pary mozna za osobe nawet za 800 zł kupic na tydzień a dla singla 1500 plus cos tzreba wziac ze sobą to wychodzą 2 tsiące... a moje oszczednosci wynoszą niewiele więcej.. i boje sie ze wydam 2 tysiace a pojade sama na koniec swiata a na wyjedzie nie bedzie lepiej bo i tak bede sama...do tego moj angielski jest bardzo słaby nie dogadam się sama..

boję sie ze z malowniczego singla zostane zgorzkniała, starą panną, ktora nie wychdozi z domu, nie ma przyjaciół i wszystkich nienawidzi... nie chcę taka byc, jak mam sobie pomóc? jak nie myślec o tym ze wszystko co robię chcę robic w towarzystiwe a muszę robić sama...

Proszę o pomoc.

Odnośnik do komentarza
Gość margolcia_63

W zasadzie sama sobie odpowiedziałaś. Gonisz za statusem materialnym, chcesz. musisz spełniać swoje marzenia.... a coś dla innych? Dla nich za bardzo nie ma miejsca, chyba, że wpisali by się w twój plan życiowy. Tylko to tak nie działa. Jako personalna to powinnaś to wiedzieć.

Odnośnik do komentarza

To nie jest tak ze gonie za statusem materialnym... Tylko pochodzę z małej miejscowości i zawsze miałam pod górkę w życiu i aby mieć mój obecny poziom życia, aktualną pracę i zwyczajny (bez nie wiadomo jakiego majątku poziom zycia) i standardową pensję nawet poniżej średniej krajowej musiałam dużo się napracować. Praktycznie bez niczyjej pomocy. A znajomi w miescie mieli dużo rzeczy łatwiej, pod nosem, na miejsciu, ja o to musiałam zabiegać. Kiedy oni mogli jechać za własne zarobione pieniądze na wczasy, ja musiałm za nie kupić jedzenie i opłacić mieszkanie w mieście, bo na wsi mogłabym tylko w sklepie pracować. A jestem ambitna chciałam osiągnąc trochę wiecej, zeby micę łatwiej niz rodzice i aby łatiwiej było moim dzieciom.
I tak na znajomych patrzyłam porównując siebie, ze tego nie mam. Ciągnąc pracę, studnia dzienne i robic kursy, wpadłam w taki rytm, mój były facet tez dążył wiecznie do tego żeby mieć więcej i być może spaczył mi rzeczywistość.

Ale ja tak nie chcę, chciałabym mieć zwyczajne zycie u boku kogos na kim mi zalezy, i napawdę mogłabym jechać gdziekolwiek na wakacje aby miec bliską osobę przy sobie, ale to jest nie mozliwe...bo jetsem sama... Dlatego bedąc sama szukam dla siebie rozwiazań aby chociaz spełnić marzenie i raz w zyciu pojechać na wczasy, gdzi ejest cieplo i mozna zapomnieć o problemach. Tylko ze to wsyztko jest ucieczką przed samotnością, z którą mam problem i stratą tego przy którym byłam szczęsliwa nawet siedząc zwyczajnie na ławce w parku...

Odnośnik do komentarza
Gość TailsDoll

Witaj.
Też bym chciał się z kimś związać, z kimś kto realnie będzie mnie kochać, a nie, że "w duszy siedzi były", dawać ukochanej oparcie, szacunek.

Tyle, że jak widać bez udawania "macho", który "jest wielkim paniskiem, bo ma trzy panny i dodatkowa się przyda" to jest ciężko. Rozumiem- nie można być ciotą, ale też bez przesady- jak widzę takiego pozera, który myśli, że jak tatuś kupił mu samochód i dom to może wszystko- mam ochotę takiemu w ryj strzelić.
No i oczywiście pieniądze- temat rzeka, niby wartościowa kobieta nie patrzy na to jako argument pierwszej kategorii, ale koniec końców jednak miłością w przyszłości dzieci się nie wyżywi. Dla mnie bardziej wartościowe są te kobiety, które nie przychodzą na gotowe do bogatego gościa, tylko wspólnie w związku dążą do swojego dobrego stanu posiadania.

Jak sobie radzić? Hmmm, nie ma lekko. Pracuję dużo, ale przez 3-miesięczne okresy rozliczeniowe trzeba będzie szukać sobie nowej pracy. Praca pracą, ale nie tylko tym człowiek żyje.
Studia dopiero w październiku, a i tak nie wiem, czy zamiast studiów nie wybiorę kursu na maszynistę.
Jeszcze jak się jest odpornym psychicznie to da się przeżyć, ale jak jest jakakolwiek wrażliwość to już jest problem.

Na chwilę obecną inwestuję w siebie.
Jakie masz wymagania? Może tu tkwi problem.
W moim wypadku- owszem, rozumiem ludzie nie są idealni, ale są rzeczy, które w związku są niedopuszczalne wg mnie- brak szacunku do drugiej osoby, niewierność, mentalne bycie z byłym partnerem.
Chciałbym, żeby potencjalna partnerka była osobą wrażliwą, z dużą ilością ciepła, umiejącą kochać.
Pewnie zaraz pojawi się "a wygląd?". Nie oszukujmy się- wygląd też się liczy, z tym, że kobieta ma być piękna DLA MNIE a nie dla chorego społeczeństwa, gdzie piękno to 90-60-90 i panie z photoshopa na okładkach gazet.

Inwestuj w siebie, żyj po swojemu, owszem- rozglądać się za kimś zawsze można (miłości trzeba pomóc), ale bez desperacji.
Pozdrawiam ;)

Odnośnik do komentarza
Gość margolcia_63

Może daj anons na jakimś portalu towarzyskim, jak trafisz nie wiem, ale niektórzy tak się poznają i są zadowoleni. Forum psychologiczne to raczej kiepskie miejsce tu są na ogół ludzie z problemami. Dużo znajomości nawiązuje się w pracy, nie ma szans?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...