Skocz do zawartości
Forum

Problemy z chłopakiem


Gość fgh

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Otóż mam problem z moim chłopakiem i nie potrafię sobie z tym ani trochę poradzić. Wszystko właściwie zaczęło się jak oboje byliśmy dziećmi, chodziliśmy do 5 klasy podstawówki i ciągle nasze spojrzenia się spotykały. Po roku czasu byłam zauroczona w koledze, a on we mnie. Z czasem przytulanie, całusy aż minęło kilka lat, a my w ciąż razem tacy zakochani. Ja jako dosyć mocno zbuntowana nastolatka nie potrafiłam odnaleźć siebie. Krzywdziłam swoich bliskich, a szczególnie go. Nazwijmy go panem K. Miałam różne dziwne stany emocjonalne, okresowe załamania. Wyzywałam, go zostawiałam i następnie czasem znowu wracałam. Miałam za złe wszystko co najgorsze właśnie mu, że nie poświęca mi dość czasu, że nie jest taki jaki bym chciała żeby był. Ciągle mu coś zarzucałam, a on mówił mi codziennie jak mnie kocha, jaka piękna dla niego jestem. Nie potrafiłam tego doceni aż w końcu poznałam innego chłopaka, pana który zauroczył lekko mnie w sobie, bo w przeciwieństwie do pana K poświęcał mi dużo czasu i uwagi czego bardzo chciałam, a wtedy nierozumiałam, że pan K mieszka na wsi i ma bardzo duzo obowiązków. Oczywiście jak można się domyślić zostawiłam Pana K dla drugiego. Chodziłam do niego całowaliśmy sie, przytulaliśmy i mimo, że pan K ciągle o mnie zabiegał ja to wciąż odrzucałam, ale jednak brakowało mi jego uroczego głosu, tego jak mnie przytulał jak do mnie mówił tego że to on był tym pierwszym na kogo spojrzałam i kogo pierwszego pokochałam. W końcu tak zateskniłam, że płakałam codziennie, żałowałam tej głupoty i jak mogłam zostawić kochającego mnie chłopaka dla pana B, który patrzył zapewne tylko na mój wygląd i nic nas nie łączyło. Poleciałam do pana K jak na skrzydłach,a on przywitał mnie z otwartymi ramionami i wszystko wybaczył. Minął kolejny rok i my szczęśliwi raz do czasu aż znowu nie zaczeło mi odbijać. Wtedy to znowu ja poleciałam do innego, pana A, gdy tylko się natrafił, bo pan K nie miał dla mnie czasu. Zostawiłam go znowu dla pana A i to tym razem z nim się przytulałam całowałam i spędzałam cały swój czas. Jednak sytuacja się powtórzyła, znowu zaczęło brakowac mi pana K i postanowiłam znowu Wrócić jednak nigdy żaden z tych 3 panów oprócz pana K nie był moim chłopakiem. Ale wracając to oczywiście znowu wróciłam i znowu pan K zaptrzony we mnie jak w obrazek wrócił. Minął kolejny rok, kolejne wzloty i upadki i kolejny chłopak w moim życiu. Tym razem był to bardzo poważny związek z panem M. Pan M był moim przyjacielem od lat nawet gdy miałam pana K i gdy nam się nie układało, a ja z panem M nie mieli smy nikogo zakochalismy się w sobie. I nie było to to samo jak w przypadku reszty panów dla któych zerwałam z panem K, bo w tym się bardzo zakochałam. I to dzięki związku z tym facetem zobaczyłam tak na prawde co to znaczy, się dla kogoś starać, tęsknic, dbać i martwić się. Byłam z nim rok, najgorszy rok w całym moim życiu dotychczas, pełen kłamstw, zdrad i zazdrości. Wtedy miałam już 19 lat. Gdy z panem M nie powiodło mi się dałam sobie spokój ze wszystkimi i czekałam na tego jedynego z którym będę szczęśliwa aż do końca. Niestety właśnie wtedy zobaczyłam po prawie 2 latach moją pierwszą miłośc.. Jak go zobaczyłam coś we mnie pękło, znowu się zaczeło dzwonienie wypisywanie i przepraszanie. Tym razem nie tak łatwo, ale jednak pan K dał mi szanse i pierwszy raz poczułam, że tak strasznie go kocham, stał się dla mnie całym światem zrozumiałam wszystkie swoje błędy i jaka głupia oraz niedojrzała byłam. Wtedy już planowaliśmy, ślub, dom, dzieci i reszte naszego wspólnego zycia. Było cudownie, czułam, że żyje i odzyskałam moją miłośc taka zakochana jak wtedy nie byłam nigdy. Jednak po 2 latach gdy skończyłam studia spotkałam starego znajomego, który zawsze był tylko kolegą i nic więcej. Pan K wtedy stał sie zazdrosny co widziałam bardzo po jego zachowaniu,a chciałam nawiązać z nim kontakt, pisaliśmy od czasu do czasu, ale w końcu pan K nie wytrzymał i powiedział, że ma mnie dosc i tego wszystkiego co mu robiłm, że zawsze bardzo mnie kochał i byłam jedyna, ale teraz stracił już do mnie siły, chęci i energie.. Wtedy to dało mi wielką motywacje by pokazać, że to co było kiedyś nigdy więcej się nie wydarzy. Że jestem już inną osobą bardziej
dojrzałą, a nie tą samą zbuntowaną co lata temu. Byłam dla niego taka jaka nigdy nie byłam, starałam się, mówiłam ciagle jak bardzo go kocham i udowadniałam to na każdym kroku dzień w dzień lecz on.. nie pałał już do mnie taką energią jak wcześniej, powidział, że to samo mu odeszło i że kocha mnie tak samo dlatego nie zostawi, ale nie ma już siły a ja bardzo cierpie widząc go takiego nieszczęśliwego ze mną.. Codziennie płacze nie radze sobie z tym, że jedyna osoba jaką mam jest ze mną nieszczęśliwa i nie okazuje mi miłości, która do mnie była i podobno jest tak wielka.. Między nami nie jest już za dobrze, ciągły stres, kłótnie o to jak jest i gadanie pana K, że na ma już siły mimo że daje z siebie 200% i robie wszystko by był szczęśliwy. Są dni, ze kiedy nami jest cudownie, ale są też gdzie jest okropnie, a ja całymi dniami płaczę. Moi rodzice nie żyją i mam tylko go nie wiem co robić by go nie stracić i by był jak wcześniej... Czy też może powinnam dać mu odejśc mimo, że on twierdzi że nie chce?.. Pomóżcie

Odnośnik do komentarza
Gość anitasonya

Pierwsza rzecz jaka mi sie nasunela czytajac to, to ze masz szczescie ze jestes ladna i masz wielbicieli od tak mlodego wieku (jak ja bylam w 5 klasie to kazdy chlopak wstydzil sie ze mna siedziec w lawce)..druga rzecz,to czytając to mialam wrazenie czytania dlugich przejsc 30latki..sorki.wiem moze sie roznimy.ale chyba lata ktore tak przezywalas zatopiona w milosnych uniesieniach ja spedzilam nanauce. Nwm co Ci doradzic..poprostu wspolczuje Ci i pamietaj ze prawdziwa milosc to cos niespotykanego i wiaze sie z cierpieniem,,czasem jest happy end..bazuj na radach starszych czy moze przyjaciol a moze na Bogu,mam nadzieje ze problem sie rozwiąże

Odnośnik do komentarza
Gość anitasonya

Wlasnie doczytalam sie ze masz zmarlych rodzicow..wspolczuje..dlatego masz tak ciezko..a wiec staraj sie jesli to co napisalas jest prawda to mysle ze K jest Tobie przeznaczony,jest szczery i wytrzymal z Toba tyle,ze ja bym bez zastanawiania go brala

Odnośnik do komentarza

Wszystko co napisalam jest prawdą. Niestety miałam w zyciu cięzko może stąd też to wszystko. Lecz to nie takie proste, bo problem w tym, że pan K już sam nie wie czy mnie chce w momencie kiedy to ja przez niego zalewam się łzami i najbardziej go potrzebuje

Odnośnik do komentarza
Gość anitasonya

Szkoda ze tak odchodzilas kilka razy od niego dla innego faceta..kaprys czy totalna zalamka jego brakiem czulosci i czasu dla Ciebie ?..hmm domyslam sie ze jesli to drugie to bylo Ci bardzo ciezko..wiem bo znam mezatke ktora majac dziecko probowala popelnic samobójstwo bo mąż wolal gry komputer i kolegow, a ona biedna zadnej czułości nie miala tylko byla przykuta do domu i dziecka..heh tak czy siak wspolczuje Ci..co ma byc to bedzie..moze porozmawiaj z nim szczerze ?

Odnośnik do komentarza
Gość anitasonya

Mysle ze kazdy z nas mial wieksze lub mniejsze doły upadki, załamania i rozterki...ja mam zlamane serce...wiele lez wylalam i zapewne wyleje..lecz zauwazylam ze sa pewne etapy tego..najpierw jest szok jestes sam i wszystko sie wali, trwa to dluuuuuuuuuugoooooooooooooooooooooooo,pozniej masz zrywy nadziei, czasem zludnych, jakas chec zemsty,brak skupienia na normalnym poprzednim zyciu,pozniej hustawka nastrojów depresja, wkoncu uczysz sie zyc z rana sercu ,przydzwyczajasz sie do bólu, pozniej patrzysz na swiat z perspektywy mlodego lecz od niedawna doroslego czlowieka i szukasz zalet samotnosci, ja tak mialam...taki szok ze nie kazdy musi byc szczesliwy i ze inni maja nawet gorzej...i swiat staje sie nie taki różowy jak byl za dziecinstwa....posluchaj..wiem ze cierpisz..zaakceptuj to cierpienie..moze ma ono swoj sens? Moze to taki kopniak ktory ma Cie otrzasnac,i uchronic przed czyms gorszym? Trzymaj sie,glowa do gory, dasz rade jesteś silna ;)

Odnośnik do komentarza
Gość anitasonya

Mysle ze kazdy z nas mial wieksze lub mniejsze doły upadki, załamania i rozterki...ja mam zlamane serce...wiele lez wylalam i zapewne wyleje..lecz zauwazylam ze sa pewne etapy tego..najpierw jest szok jestes sam i wszystko sie wali, trwa to dluuuuuuuuuugoooooooooooooooooooooooo,pozniej masz zrywy nadziei, czasem zludnych, jakas chec zemsty,brak skupienia na normalnym poprzednim zyciu,pozniej hustawka nastrojów depresja, wkoncu uczysz sie zyc z rana sercu ,przydzwyczajasz sie do bólu, pozniej patrzysz na swiat z perspektywy mlodego lecz od niedawna doroslego czlowieka i szukasz zalet samotnosci, ja tak mialam...taki szok ze nie kazdy musi byc szczesliwy i ze inni maja nawet gorzej...i swiat staje sie nie taki różowy jak byl za dziecinstwa....posluchaj..wiem ze cierpisz..zaakceptuj to cierpienie..moze ma ono swoj sens? Moze to taki kopniak ktory ma Cie otrzasnac,i uchronic przed czyms gorszym? Trzymaj sie,glowa do gory, dasz rade jesteś silna ;) ;*

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...