Skocz do zawartości
Forum

Problemy psychiczne


Gość hildegarda123456789

Rekomendowane odpowiedzi

Gość hildegarda123456789

Witam. Postanowiłam, że napiszę, ponieważ od kilku lat dzieje się ze mną coś złego. Zmieniłam się. Nie jestem już beztroskim dzieckiem. Nie uśmiecham się, nie żyję normalnie. Zacznę od problemów z emocjami i zachowaniami. Od trzech lat się samookaleczam, Tnę, gdy nie radzę sobie z frustracją, nadmiarem emocji, negatywnych emocji, gdy nie potrafię dać im ujścia w inny sposób, gdy potrzebuję zrobić sobie coś złego. Nienawidzę siebie. Mam za sobą próby samobójcze. Z tegoż też powodu byłam hospitalizowana psychiatrycznie. Ale diagnozy takowej nie dostałam. Chyba mieli mnie za tępą nastolatkę, która chce w ten sposób zwrócić na siebie uwagę. A naprawdę tak bardzo chciałam uciec, umrzeć. Za pierwszym razem prawie mi się udało. Od kilku też lat notorycznie, codziennie, mam myśli samobójcze, wielkrotnie podchodziłam do kolejnych prób, nieustannie o tym myślę. Kąpiąc się chcę się utopić. Idąc ulicą chcę rzucić się pod samochód. Przebywając w łazience chcę się powiesić. Idąc przez most chcę się rzucić do rzeki. Każdego dnia o tym myślę. Wymyślam sposób, planuję. Ale się boję coś zrobić. Boję się, że nie wyjdzie i będę musiała znów przez to przechodzić. Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam szczęśliwa. Nie mam siły żyć. Wszystko jest dla mnie zbyt trudne lub bezsensowne. Widzę tylko w czarnych barwach. Nie mam sensownej przyłości, nie mam nic. Czuję się tak bardzo zmęczona i samotna, bezsilna, martwa. Często mam takie dni, że jestem jak burza. Mam huśtawki nastrojów, złoszczę się i krzyczę, potem płaczę, nie radzę sobie ze sobą, jestem drażliwa i wybuchowa. Albo nie czuję nic, nie umiem zidentyfikować swoich emocji, czuję pustję. Ponoć: "deficyt w mentalizacji wewnętrznych przeżyć". Całe to życie jest dla mnie jedną wielką męczarnią. Każdego dnia wstaję, bo muszę, ale marząc o śmierci. Mam w sobie pełno lęków. Boję się wychodzić do ludzi, unikam ich. Czuję paraliżujący strach przed każdym dniem szkoły. Uciekam z lekcji. Albo wcale nie idę. Mam problem z nieobecnościami. Boję się, po prostu. Boję się, że coś złego się wydarzy, że ktoś mnie wyśmieje, obrazi, ktoś mnie zaczepi i zacznie mnie dręczyć. Nienawidzę siebie. Nie umiem się otworzyć na ludzi. Jestem bardzo zamknięta w sobie. Trzymam się na dystans. Boję się, że kiedyś naprawdę zwariuję, że nie będę nad sobą panować. Boję się, że coś złego się wydarzy, że umrę. W sytuacjach stresujących, gdy wydarzy się coś strasznego, miewam lęki nocne, przebudzam się w nocy, nie mogę spać, boję się ciemności i czegoś złego, boję się, że zwariuję, że będe mieć halucynację, że będę słysze głosy. Boję się wtedy ciemności, nie mogę spać, budzę się zalana potem, bijącym sercem. Boję się... W ostatnim roku zdarzyło mi się trzy razy słyszeć coś, czego nikt inny nie słyszał. To było chyba z nerwów. Wmawiam sobie, że to przesłyszenie się. Raz, coś spod szafki wołało do mnie "halo, halo, halo"/ jeden damski głos, w dniu moich urodzin. Innym razem, gdy byłam bardzo pewna, że się zabiję, słyszałam jakby ktoś mówił do mojego ucha "co tam u Ciebie?". za kilka dni ten sam głos się śmiał do mojego ucha. Nie wiem, co o tym myśleć. Podobno to jakieś głosy wewnętrzne, nerwowe, czy coś, które się słyszy, gdy się chce popełnić samobójstwo, nie wiem, boję się, co to?...
Moim kolejnym problemem jest jedzenie i waga. Zaczęło się trzy lata temu od nieudolnych prób odchudzania. Po kilkudniowych głodówkach miałam napady obżarstwa. Intesywnie ćwiczyłam, liczyłam kalorie. Znam wszystkie wartości kaloryczne produktów spożywczych. Codziennie się ważę. W pewnym momencie to wymknęło się spod kontroli. Choć myślę, że nigdy nie było normalne. Od dwóch lat prowokuję wymioty. U mnie to jest takie specyficzne. Albo przez kilka miesięcy się odchudzam, liczę kalorie, bardzo mało jem, wymiotuję może raz w tygodniu, chudnę po kilkanaście kilogramów, z bmi 22 do 16, jakby epizod anoreksji bulimicznej. Albo przez następne miesiące się nieustannie obżeram, myślę tylko o jedzeniu, o zapychaniu się, wymiotuję lub przeczyszczam się, tyję z powrotem, tnę się, jakby epizod takiej bulimii. Wszystko kręci się wokół tego. Odbija się na tym. Chudnę, tyję, chudnę, tyję, chudnę. Obsesja. Inaczej nie umiem. Nie wiem, co o tym myśleć? Możliwe jest takie naprzemienne głodzenie się i objdanie? Na przemienne występowanie anoreksji i bulimii? Czy powinnam się leczyć? Podejrzewam u siebie depresję, jakieś zaburzenia osobowości? Nie uważam się za normalną, już dawno przestałam nią być. Chodziłam jakiś czas do psychiatry, brałam leki na uspokojenie, chodziłam przez rok na terapię, ale to nic nie dało. Odpuścili sobie mnie, bo nie potrafiłam się otworzyć, nic o sobie mówić, udawałam, że wszystko w porządku. A tak naprawdę nie jest, nie daję sobie ze sobą rady. Jestem nieobliczalna. Nienawidzę tego wszystkiego. Co ze mną jest nie tak? Co powinnam zrobić? Co mi dolega tak naprawdę? Proszę o pomoc. Co robić? Na co jestem chora?
Ale w mojej głowie i tak to wszystko jest dużo gorzej. To tylko zdania. Nie umiem opisać tego dokładniej. Jestem chora...

Odnośnik do komentarza

Cześć, mam 20 lat mam podobny problem u mnie zaczęło się to od kąt zaczęłam być z pewnym chłopcem. I tu moje pytanie bo musi być powód, co takiego w Twoim życiu sprawiło, że chcesz umrzeć ?!. Sama się nad tym zastanawiałam wiele razy dlaczego ?! i znalazłam odpowiedz. Jestem z nim 4 lata im dłużej jesteśmy ze sobą tym bardziej toksyczny jest nasz związek, ale nie umiem żyć z nim ani bez niego.
A problemy z emocjami ,wybuchy , agresja , są ludzie którzy zbyt wszystko przezywają są bardzo wrażliwi i innym jest trudno to zrozumieć, wiem sama po sobie ,usłyszałam to nie raz " jesteś nienormalna '' bardzo boli to określenie, nawet bardziej niż wyzwisko

Odnośnik do komentarza
Gość puśliska

Hej,wiem co czujesz,ja tne się od 2 lat czyli mniej więcej od kąd zaczęłam liceum,mam za sobą jedną nieudaną próbę samobójczą,nalykalam się paracetamolu ale mój tata wcześniej wrócił z pracy i znalazł mnie pół przytomna i zadzwonił po pogotowie,pomimo to codziennie myślę o samobójstwie ale tak samo jak ty boję się ze znów nie wyjdzie i znowu zacznie się psycholog , psychiatra i tak za zmianę,moja mama i tata mnie wspierają ale tak naprawdę to ja sobie sama muszę poradzić z sobą,myślę że jestem na dobrej drodze bo od 9 maja się nie tne i nawet czasem zaczęłam się uśmiechać. Mam nadzieję ze z tobą też tak będzie i tego ci życzę a jak byś chciała pogadać to pisz pod postem to jakoś gdzieś się zgadamy,może razem będzie nam łatwiej,oczywiście jeśli ty tego chcesz.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...