Skocz do zawartości
Forum

Wypalenie zawodowe - załamanie nerwowe, depresja, zmienność nastrojów


Gość Janusz

Rekomendowane odpowiedzi

Mam za sobą trudny okres w życiu. 12 lat pracy-dręczenia u socjopaty. Od początku byłem bez szans bo firma rodzinna, a ja byłem obcy. Można było ze mną zrobić wszystko, a ja uparcie trwałem na "prestiżowym" stanowisku za 1,5 minimalnej krajowej na trzech etatach i w niesamowitym mobbingu, napastowany przez pół rodziny szefa. Jak nadarzyła się okazja podjąłem próbę ucieczki i udało się. Straszył mnie, żonę, jakie ma wpływy, że nam pokaże, że nigdzie pracy nie dostaniemy. Oczywiście mógł mi skoczyć na kant spodni. Razem z żoną marzyliśmy, żeby się wyrwać od tego ba.n.d.y.t.y, bo w dobrych chęciach też jej "pracę" tam załatwiłem co też problemami zdrowotnymi przypłaciła i też rozstrojem nerwowym. Na sąd nie było mnie stać, nie miałem sił i przegrałbym bo był otoczony pupilami którzy szczekaliby, co im każe. Uciekłem i od sześciu lat pracuję na zlecenia w strachu przed stałym zobowiązaniem, ale za jakieś ludzkie pieniądze, że da się żyć i za pieniądze  o których do tej pory mogłem tylko pomarzyć. No i nie jest prestiżowo. Tylko moja rodzina. Przez 6 lat matka z ciotką i szwagrem mnie mobbingują, że mam nic nie wartą pracę, że jestem nikim, żebym czegoś porządniejszego szukał, nawet za mniej , ale żeby bliżej i coś poważnego. Na nic były awantury, żeby się odczepiły, dały żyć. Nawet straszyłem zgłoszeniem na Policję że mnie oczerniają. Szwagier to mi i żonie kilka razy przysłużył się jak pracowaliśmy. Nie zważał, że jego żona a moja siostra też jest tam wciągnięta znikąd i jedziemy na jednym wózku. Po całej okolicy matka z ciotką biegały i opluwały, że mam nic nie wartą pracę, że to przejściowe zajęcie, tymczasowe ale do niczego. Nawet do dawnego szefa poszły i do moich dawnych współpracowników. Po całej okolicy truły, że powinienem klęknąć, przeprosić go, po rękach całować. Ciotka nawet agresywniej mi reklamę po okolicy robiła, że dziś autentycznie nie dam rady znaleźć pracy blisko domu.  Szykanowany uległem dwa razy. Pierwszy raz zamiast do pracy władowałem się w wolontariat a drugim razem poszedłem do "poważnej" pracy za 1000-1500 mniej i za każdym razem szybko wróciłem do obecnego szefa jak w domu kryzys finansowy zaczął się robić.  12 lat temu ułożyłem sobie życie prywatne, ożeniłem się. Matka zaczęła zwalczać moją żonę, dokuczać, a że stanąłem po jej stronie to staliśmy się wrogami. Wyprowadziliśmy się, a właściwie uciekli. Na spokojnie znaleźlibyśmy lepsze miejsce, a tak mamy poniżej oczekiwań, ale na szczęście własne i samodzielne, mimo że ze wspólnym podwórzem z obcymi ludźmi. Oczywiście tym że ratowałem swoją żonę i rodzinę śmiertelnie obraziłem swoją mamę. Te jej fochy, pretensje, aluzje, szantaże emocjonalne. Najbliższa rodzina a obrażona już ponad 10 lat. Odzywa się, ale służbowo. Do tego wiecznie uśmiechnięta i nic nie mówiąca siostra i jej wyszczekany mąż. Ubliża, wyzywa od żuli, łachmaniarzy, pijaków, ale mamunia mimo że na obiad zaprosi to rodzinnej atmosfery nie psuje, nie uspokoi, udaje że nic nie słyszy. W końcu to ja jestem ten zły. Kończy się tym, że wstaję od stolika i wychodzę. Odkąd rozgrzebaliśmy z żoną budowę, to po prostu unikam żeby nie słuchać jak mi ubliża bo od startu naszej inwestycji w ogóle jakiejś paranoi dostał i nawet zdaniem nie mogę się odezwać. Nie wiem co dalej robić. Czy to świat jest zły, czy coś ze mną jest nie tak, skoro odnoszę wrażenie, że wszyscy na mnie skaczą jak koza na pochyłe drzewo? Często uciekam w alkohol, często za dużo. Niby mam troje zdrowych dzieci, żonę która zdaje się  ostatniej chwili uciekła nowotworowi, mamy własne mieszkanie, zaczęliśmy budowę, wszystko niby optymistycznie się kończy a ja nie potrafię się cieszyć i przestaję sobie radzić. Ze strony rodziny mimo ograniczania kontaktów ciągła presja, pretensje, jakieś żale. Nie potrafię tego od siebie oddalić, nie wyobrażam sobie całkiem zerwać kontakty z rodzicami, siostrą, bo to w końcu rodzina, a też nie dostosuję się bo nie ma prawidłowego rozwiązania. No chyba, że bym rzucił pracę wziął rozwód, przegrał mieszkanie. Czuj się osaczony i nie wiem jak się wyrwać. Do tego wiem, że za dużo piję i to dość długo. Nie wiem co dalej, do kogo iść, co zrobić żeby zmienić sposób myślenia, sposób życia.

Odnośnik do komentarza
W dniu 2.07.2022 o 16:22, Gość Janusz napisał:

Przez 6 lat matka z ciotką i szwagrem mnie mobbingują, że mam nic nie wartą pracę, że jestem nikim, żebym czegoś porządniejszego szukał, nawet za mniej , ale żeby bliżej i coś poważnego. Na nic były awantury, żeby się odczepiły, dały żyć. Nawet straszyłem zgłoszeniem na Policję że mnie oczerniają.

Jest jedna ważna zasada sprawdzająca się w każdej życiowej dziedzinie: ludzie nas tak traktują jak im na to pozwalamy. Wiem, że straszyłeś policją, ale jeśli wiedzieli, że nic nie zrobisz, że to tylko strachy na lachy to nic sobie z tego nie zrobili. Ponadto jeśli nadal z nimi utrzymujesz kontakt i widzą na co sobie zawsze pozwalasz, będą nadal tak Cie traktować. Musimy ludziom pokazać jak należy nas traktować, nauczyć ich szacunku do nas.

W dniu 2.07.2022 o 16:22, Gość Janusz napisał:

Odzywa się, ale służbowo.

A musisz mieć z nimi kontakt służbowy? Nie da sie całkowicie urwać kontaktu, zmienić nr.tel, nie podawać adresu, zablokować wszelkie media społecznościowe? 

W dniu 2.07.2022 o 16:22, Gość Janusz napisał:

Nie wiem co dalej robić. Czy to świat jest zły, czy coś ze mną jest nie tak, skoro odnoszę wrażenie, że wszyscy na mnie skaczą jak koza na pochyłe drzewo? 

Szczerze... wynieść sie gdzieś gdzie Was nie znajdą i urwać kontakt całkowicie. nie wiem czy cos z Tobą nie tak, ale możliwe, tylko trudno wywnioskować jednoznacznie nie znając Ciebie w realu. Może jesteś za dobry i dajesz sie wykorzystywać, może nie jesteś asertywny, może jesteś miękki Bolek albo ciepłe kluchy, może to faktycznie tylko wrażenie bo masz tragicznie niskie poczucie wartości i odbierasz wszystkich w krzywym zwierciadle.

W dniu 2.07.2022 o 16:22, Gość Janusz napisał:

Często uciekam w alkohol, często za dużo. Niby mam troje zdrowych dzieci, żonę która zdaje się  ostatniej chwili uciekła nowotworowi, mamy własne mieszkanie, zaczęliśmy budowę, wszystko niby optymistycznie się kończy a ja nie potrafię się cieszyć i przestaję sobie radzić

Nie uciekniesz przed swoimi zmorami, one dopadną Cie wszędzie. Czas może zapisać sie na terapię AA?

W dniu 2.07.2022 o 16:22, Gość Janusz napisał:

ie wyobrażam sobie całkiem zerwać kontakty z rodzicami, siostrą, bo to w końcu rodzina,

A do czego potrzebna Ci taka rodzina? Serio pytam? Teraz masz swoją rodzinę, dzieci i żonę i to dla nich powinieneś sie ogarnąć, zrobić coś z uzależnieniem alko (bo sądzę, że już jest). Ja więcej wsparcia dostałam od obcych niż od rodziny. Cóz... rodziny sie nie wybiera, jak to mówią z nimi najlepiej na zdjęciu, a znajomych i przyjaciół wybieram sobie sama. Rodzina to ludzie związani krwią, ale nie oznacza, że trzeba z tego powodu znosić do końca życia ich poniżania czy gnębienia.

W dniu 2.07.2022 o 16:22, Gość Janusz napisał:

Czuj się osaczony i nie wiem jak się wyrwać. Do tego wiem, że za dużo piję i to dość długo. Nie wiem co dalej, do kogo iść, co zrobić żeby zmienić sposób myślenia, sposób życia.

 Czujesz się osaczony bo prawdopodobnie chcesz wszystkim dogodzić, chcesz by każdy był zadowolony. Pamiętaj, że jeszcze sie taki nie narodził co by każdemu dogodził. Żyjesz sam dla siebie, Ty kreujesz własne życie na takie możliwości jakie dał Ci los. Może czas zacząć myśleć głównie o sobie, czego Ty chcesz, jak chcesz żyć, co jest priorytetem? Najpierw poukładaj sobie w głowie to wszystko, a potem podejmij słuszne decyzje i zacznij działać. 

W razie potrzeby pisz, chętnie pomogę ?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Lepiej zgłoś się do specjalisty by Ci pomógł bo oszalejesz od tego wszystkiego. Moja koleżanka też nie miała łatwego życia, w pracy też panował u niej mobbing i tak się podłamała że wpadła w depresję. Potem długo się leczyła, jeździła na terapię ketaminą. W KetamineClinic postawili ją na nogi ale ile się wycierpiała biedna to ona sama najlepiej wie. Ty chyba tak nie chcesz? 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...