Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Co zrobic w takiej sytuacji?


Gość Mrzielona

Rekomendowane odpowiedzi

Witam ;) Mam problem. Jestem z chłopakiem 2,5 roku Mamy oboje po 24 lata mieszkamy ze sobą od nie całych 2 lat. Nigdy się nie kłóciliśmy nie mieliśmy cichych dni czasami jakaś głupia sprzeczka ''o brudne skarpety porozrzucane''. Było idealnie jak w bajce bukiety róż, prezenty. wypady do Kina udany sex etc. I to nie na początku związku tylko cały czas istna sielanka szalał za mną i wiem ze mnie Kochał to było widać i czułam to oraz zapewnienia, że nigdy mnie nie opuści, nie wyobraża sobie beze mnie życia nie raz nawet płakał, że Jego życie nie miało by sensu beze mnie i wiele innych tego typów słów. Niestety tydzień temu chłopak powiedział, że mnie już nie kocha, że nic do mnie nie czuje, że stało się to już gdzieś z 2 miesiące temu, ale myślał, że to mu wróci wiec zachowywał się tak jak zawsze dawał nawet prezenty etc nie było widać po Nim, że udaje ale On twierdzi, że oszukiwał. Dodam, że w Grudniu zmarł mu Ojciec teraz otwiera nowe biznesy pracuje po 18 godzin a śpi po 4-5 godzin. Nie Mamy kiedy nawet dobrze porozmawiać. Ale nie mogę zwalać na to, że zaczął tyle pracować, ponieważ twierdzi, że ten brak uczucia był już przed założeniem firmy tylko próbował z tym walczyć. Mówi, że traktuje mnie jak dobrego Ziomka z którym może wypić flachę, że jestem śliczna, ale nie powie,że mu się podobam bo nic nie czuje. Że wie, że mnie rani, że chciałby być na Moim miejscu bo jest zwykłym sku***synem, że mnie tak traktuje i na to nie zasłużyłam.Nie raz mówi, że chciałby żeby było jak dawniej a raz mówi, że On musi sobie przemyśleć Nasz związek pracę etc, Mówi, że nie ma żadnej innej dziewczyny, że żadna mu się nie podoba, że nie ma ochoty na sex etc, że wszystko jest mu obojętne na początku mówił, że nawet do Mamy przestał i brata cokolwiek czuć, że nie ma uczuć jest pusty w środku. Nie wiem co o tym myśleć czy ma jakaś depresje czy po prostu się odkochał? Co mam robić i jak postąpić w tej sytuacji? Jakieś rady może sam ktoś był w takiej sytuacji?

Odnośnik do komentarza

Witaj.
Jesteś w naprawdę ciężkiej sytuacji. :/ Skoro twój chłopak nie czuje nic ano do Ciebie ani do członków rodziny, to nie jest to normalne. Może być to jakieś zaburzenie psychiczne, ale też może być to wywołane jakimś innym czynnikiem. Jest wiele możliwości. Może skoro tak dużo pracuje, to przyczyną jego "pustki" jest właśnie zmęczenie, przemęczenie. Nie od razu musi być to depresja. Ja mogę tylko wyrażać swoją opinię i domyślać się. Wydaje mi się, że należałoby o tym porozmawiac ze specjalistą. Może pójdźcie razem do psychologa/seksuologa. Na terapię dla par. Aby dowiedzieć się w czym tkwi problem i postarać się odbudować relację i uczucie. Jeśli chce aby było jak kiedyś i zależy mu na tym, to powinien znaleźć czas na to. Porozmawiaj o tym z partnerem.

Odnośnik do komentarza

Czytając Twojego posta, to punktem zwrotnym Twojego i Waszego problemu wydaje się być śmierć Jego ojca. Bo jakby nie patrzeć od tego się wszystko zaczyna, cała ta Jego psychofizyczna tendencja spadkowa.
Przyglądając się temu bliżej masz 5 etapów traumy związanej z żałobą: gniew, zaprzeczenie, licytacja/targowanie, depresja, akceptacja.
Paradoksalnie właśnie wtedy wszystkie te kluczowe sprawy związane z bliskimi relacjami, pracą, rodziną, otoczeniem i etc., powodują taki a nie inny stan rzeczy.
Bo to pokrywa się z konfrontacją tej opisanej tutaj sytuacji z takim powiedzeniem zaczerpniętym z filmu "ognioodporny" i zarazem będące cytatem bilijnym:

"Choć miłość można okazywać na wiele sposobów, tak słowa są często odbiciem stanu duszy duszy. "
.
Ucieczka w pracę, bo paradoksalnie to jest z jednej strony pracoholizm, gdzie działając w systemie 18h pracy/4-5h snu człowiek jest psychofizycznie wyczerpany i chodzi jak zombie, a z drugiej swojego rodzaju ucieczka i próba zagłuszenia emocji związanych ze stratą ojca, bez względu na stan psychiki sprzed lub po Jego śmierci.

Zauważ, że jak weźmiesz za punkt zaczepienia ten traumatyczny wątek Jego sytuacji, tak wszystko się zaczyna układać jak puzzle w jedną całość.
Jest depresja, jest załamanie, jest zaklinanie rzeczywistości pod kątem uczuć itd., ale... no właśnie, On sam boi się stanąć oko w oko z prawdziwym powodem Jego zachowania w tej sytuacji.

Reasumując...

Bądź skora do słuchania, nie skora do mówienia i nie skora do gniewu."

Na dzień dzisiejszy powinnaś się skupić na byciu dla Niego wsparciem, oparciem i pomocą w tej trudnej sytuacji. To jest tak samo trudne dla Niego jak i dla Ciebie, bo chcąc dalej być z Nim i pomóc Mu wyjść z tej opresji, to musisz cierpliwie znosić i przyjmować te wszystkie negatywne ciosy, nie tylko pod Twoim adresem.
Kwestię sielanki związkowych uczuć trzeba niejako odstawić na razie na bok, bo nie to jest teraz dla Niego ważne i potrzebne.
Bo powiedzmy sobie szczerze
"trudno jest okazać miłość, kiedy nie ma ku temu motywacji. (On)
Ale prawdziwa miłość nie opiera się tylko na uczuciach, lecz na determinacji w okazywaniu życzliwości. Nawet gdy nie ma za nią nagrody." (Ty)

Odnośnik do komentarza

Bags bardzo mądrze napisał.

Byłam w związku z chłopakiem, nie mieszkaliśmy ze sobą. On pracował, studiował wieczorowo, brał się za budowanie domu, rozwodził się ( nie ja byłam przyczyną, mieszkał już poza rodziną jak się po raz drugi spotkaliśmy w życiu) i pewnego pięknego dnia obwieścił mi, że dla mojego dobra powinniśmy się rozstać. Nie mam pojęcia skąd wzięłam sily i jakich słow użyłam, pamiętam tylko taką trzęsiawkę w jaką wpadl modł mój organizm i sztuczny sposób mówienia-musialam opanować również szczęki- nie dalam się w owej chwili "spławić".

Zawsze mnie zastanawiało to" wystąpienie" mojego lubego.
Teraz jak przeczytałam post Bagsa i przypomniałam sobie , że gdzieś widziałam skalę stresu, gdzie i śmierć bliskiej osoby i rozwód mają podobny stopień obciążenia psychicznego to jakoś rozjaśniło mi się względem tej propozycji nie do odrzucenia.

Dodam tylko, ze teraz jesteśmy wieloletnim małżeństwem z chwilami euforii na temat drugiej osoby i wrednego dokuczania sobie nawzajem - czyli żaden wzór dla mlodych ludzi, ale w dobie chwilowych malżeństw ( "jednorazówek" jak ja mówię- jeden problem i po małżeństwie) mamy się względnie dobrze.

Nie daj się splawić, jesli go kochasz i jak Ci będzie ciężko, to czytaj na okrąglo post Bagsa.

Odnośnik do komentarza

Dziękuje za wszystkie odpowiedzi.
On był w sobotę u psychologa i specjalista mu powiedział, że może ze sobą za szybko zamieszkaliśmy a nie byliśmy na to gotowi psychicznie, że za dużo czasu ze sobą spędzaliśmy etc. Nie było żadnego porównania do śmierci Ojca ani do pracy bo to uczucie wypaliło mu się już przed jak sam mówi. A tak typowo, że po tyle godzin pracuje to jest właśnie od 2 tygodni. Jeszcze do końca miesiąca musimy się wyprowadzić z wynajmowanego mieszkania. Nie mam kiedy nawet z Nim pogadać, wspierać ,cokolwiek bo On mnie unika od niedzieli nie daje znaku życia nie wiadomo gdzie śpi z kim jest etc. I nie wierze już w to, że tyle pracuje tylko po prostu kłamie, żeby się ze mną nie widywać, Wydaje mi się, że to jest koniec, ponieważ On na pytanie czy chce być ze mną odpowiada ze nie wie ze On mnie traktuje jak dobrego Ziomka z którym może wychlać flachę, że ta miłość się wypaliła. Nie mogę tego zrozumieć w żaden sposób, że się po prostu we mnie odkochał chyba, że stoi za tym jakaś inna Kobieta.

Odnośnik do komentarza

On był w sobotę u psychologa i specjalista mu powiedział, że może ze sobą za szybko zamieszkaliśmy a nie byliśmy na to gotowi psychicznie, że za dużo czasu ze sobą spędzaliśmy etc. Nie było żadnego porównania do śmierci Ojca ani do pracy bo to uczucie wypaliło mu się już przed jak sam mówi.

Kontra to
Jestem z chłopakiem 2,5 roku Mamy oboje po 24 lata mieszkamy ze sobą od nie całych 2 lat.

ma co prawda jakieś znaczenie w tej diagnozie psychologa, bo zamieszkaliście razem po półrocznej znajomości, ale z takiego speca to są troki od kaleson, jeśli nie wziął pod uwagę aspektu traumy po stracie bliskiej osoby w tych okolicznościach.
Natomiast tak jak mówiłem wcześniej, by odsunąć kwestię uczuć nieco na bok, tak więc zrób to i w myśl
On mnie traktuje jak dobrego Ziomka z którym może wychlać flachę, że ta miłość się wypaliła.

Ciebie ten stan rzeczy nie satysfakcjonuje, więc przyjmij postawę odpowiadającą Twoim potrzebom.
Postaw się w jego sytuacji i spróbuj Jego zrozumieć co przechodzi i z czym się musi zmierzyć. Rozstań się z Nim na jakiś czas w znaczeniu odsunięcia się w cień i obserwuj rozwój wydarzeń.

Odnośnik do komentarza

Wiem, że to może być szybko i nie w kwestii mieszkania ale zanim tez zaczęliśmy ze sobą być w ogóle ''świrowaliśmy'' ze sobą 7 miesięcy o ile ma to jakieś znaczenie. Po za tym też mnie to zdziwiło, że Psycholog nie wziął pod uwagę tej kwestii. Bardzo boli mnie to, że On mnie tak traktuje, że przestał mnie Kochać etc. Chciałbym pomóc mu jakoś ale On nie chce i w ogóle się nie odzywa, Postanowiłam teraz też się nie odzywać nie pisać, nie dzwonić, ale nie wiem czy dobrze robię. Ja chciałam spróbować, zawalczyć tłumaczyłam, że są różne fazy miłości, że nigdy nie jest już tak jak na początku. No ale kurde nie może być też tak, że totalnie nic do mnie nie czuje,
Nie wiem czy jest to kwestia śmierci Ojca czy inna kobieta czy po prostu to, że na prawdę się we mnie odkochał.

Odnośnik do komentarza

Wizyta u psychologa w sobotę? :/ albo fałsz dla "świętego spokoju", albo wizyta prywatna...
Nie możesz zmienić za Niego Jego nastawienia do całej sytuacji. To jest awykonalne, bo zmienić możemy tylko siebie.

Przestań teraz wywierać presję na temat uczuć w związku, bo u Niego "na tapecie" jest zgoła inny temat i chcąc nie chcąc musisz się do tego podporządkować!
Może nie tyle dobre jest to, co robisz kiedy za każdym razem On jest na "nie", ale właściwie na teraz nie masz innego wyjścia. Nie ma innego rozwiązania jak odsunięcie się w cień, skoro On sam tak chce.
Czy faktycznie Ciebie kochał i się odkochał, czy jest inna kobieta, to może "zdiagnozować" tylko zrozumienie istoty pojęcia miłości. Był na haju vel zauroczeniu Tobą z cirka około 3 lata, czy...

Odnośnik do komentarza

Czy jest inna kobieta?
Nie wykluczyłabym tego.
Jeśli tak jest, to niedługo się dowiesz. I tak nie będziesz miała na to wpływu, nic w takiej sytuacji nie uda ci się zrobić.
Natomiast jeśli faktycznie jest przepracowany, to masz szansę.
Psycholog - albo on zmyślił to, że był u niego i znalazł dobrą wymówkę do rozstania, albo poruszył tylko kwestię waszych relacji, nie wspominając o pracy i śmierci.
Ta jego diagnoza jest zbyt prosta, zbyt jednoznaczna, taka mało prawdziwa.

Odnośnik do komentarza

U Psychologa był prywatnie oczywiście w sobotę. Choć wiadomo może kłamać w tym momencie może wszystko. Taki stan rzeczy trwa już 10 dni a Ja nie wytrzymuje. On nie przychodzi już nawet do domu nie śpi w nim etc. Wczoraj widziałam się z Nim tylko 5 min to powiedział, że chce mieć spokój, że nadal nic nie czuje do mnie, że Go wkurzałam z nie którymi rzeczami, ale jak mówię, że mogę to zmienić tylko musi dać Nam szansę żebym mogła to pokazać bo na słowo nikt nie uwierzy wiadomo. Ale On nie wie nic nie wie musi wszystko przemyśleć etc. Obiecuje, że przyjedzie pogadać a i tak tego nie robi i okłamuje.Pytałam się czy ma jakaś dziewczynę etc ale mówi, że nie tyle, że mówić to sobie może.Wiem, że Ja muszę się uzbroić w cierpliwość i czekać, bo jestem bezsilna ale nie wiem czy mam w ogóle na co czekać i to jest najgorsze czy łudzić się dalej czy totalnie sobie odpuścić już...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...