Skocz do zawartości
Forum

Javiolla

Użytkownik
  • Postów

    3 673
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    46

Treść opublikowana przez Javiolla

  1. Po pierwsze to nie ona ma twierdzić czy to są zawody dla Ciebie. Warto na takie słowa reagować i powiedzieć, że to pracodawca określa czy to dla mnie czy nie, dlatego prosisz o skierowanie na taki zawód. Nie bójmy się odzywać! Poza tym są oferty otwarte dostępne na stronie urzędu i warto codziennie wchodzić i sprawdzać. Gdy coś nam przypasuje to się zgłaszamy i mówimy co nas zainteresowało, prosimy o skierowanie. Masz lekki stopień niepełnosprawności. Dlaczego twierdzisz, że Ci nie przedłużą? Jest polepszenie stanu zdrowia, nie chodziłaś do neurologa, nie leczyłaś sie? Trzeba mieć podstawy, by nie przedłużyć. Teoretycznie lekki stopień jest atutem. Warto zaznaczać potencjalnemu pracodawcy, że dzięki Twojej niepełnosprawności może uzyskać pieniądze PFROON-u. Pracodawca, który prosił o zaśw.n.t. pracy w nocy postąpił niezgodnie z kodeksem pracy. To nie neurolog wystawia zaśw. ale lekarz medycyny pracy, do którego musi Cię skierować tenże pracodawca. Trzeba? Moim zdaniem można nie informować o tym pracodawcy, w sytuacji gdyby jednak nie przedłużono st. niepełnosprawności. Jeśli masz stopień to mogą zapytać na jaką chorobę, ale bez stopnia możesz mieć jakąkolwiek chorobę i nie musisz o tym mówić. Mówisz o tym jedynie lekarzowi medycyny pracy i on określa czy możesz podjąć tę pracę czy nie. Każdy ma jakieś choroby a nie informuje sam od siebie na rozm. kwalifikacyjnej, że ma tą czy tamtą chorobę. Taką mam refleksję. Czy jesteś pewna, że to co masz ta padaczka to nie po prostu nerwica? Znam osobę leczoną na epilepsje 20 lat! Miała trudną sytuacje w domu, ojciec i mąż alkoholik, matka toksyczna. Po latach, po ponownym dogłębnym badaniu podważono tę diagnozę i wyszło, że to jednak napady na tle nerwowym. Odstawiono leki padaczkowe i leczono na nerwice i były dużo lepsze rezultaty. Jaka jest podstawa diagnozy jaką masz? Padaczkę zwykle cos wywołuje, a więc co? Jakiś guz uciskający na nerw, jakiś ubytek czegoś po wypadku? W rodzinie są przypadki epilepsji? Czy ktoś powiązywał te ataki z nerwicą? Mogę jedynie podejrzewać, że nie masz padaczki tylko nerwicę i powinnaś zamiast do neurologa chodzić do psychiatry i psychoterapeuty. Czyli leczyć źródło/przyczynę, a nie objaw choroby. Dlatego moim zdaniem możesz śmiało nie mówić o padaczce gdyż to wynik nerwicy. A o nerwicy nie masz obowiązku nikomu mówić. Psychiatra jest wg mnie konieczny bo przepisze leki na nerwice i depresję, którą być może masz. Terapia a z kolei pomoże uporać sie z niskim poczuciem wartości. Zaznaczam, ze do psychiatry nie trzeba skierowania, nie musisz kompletnie nikomu mówić o tym, że sie tam leczysz. Rodzinie możesz mówić, że chodzisz na spotkania w sprawie pracy. Ja leczyłam sie 2 lata na depresję i nawet mąż nie wiedział ? z kolei skierowanie na terapie może dać nawet lekarz rodzinny. Jeśli nie chcesz rozmawiać o tym z rodzinnym lekarzem to poprosisz o skierowanie psychiatrę. Ponadto mam kilka wskazówek co do CV i szukania pracy. Jestem po szkoleniu w tej dziedzinie. Jeśli chcesz to mogę podpowiedzieć kilka kwestii.
  2. Niezbyt dobrze to świadczy. Grzeczniej jest wejść z uśmiechem, z wyprostowaną sylwetką, przedstawić się i powiedzieć tak: Można po kilku dniach zadzwonić lub udać sie ponownie, tak samo się przedstawić (pamiętając o wyprostowanej sylwetce) i zapytać np. czy ktoś już rozpatrzył moją aplikację o pracę na stanowisko.....? Lub... przyszłam zapytać na jakim etapie jest rozpatrywanie mojej aplikacji na stanowisko...? Warto nie pozostawić bez reakcji swojego CV i dopytywać sie, pokazać, że nam zależy.
  3. Moim zdaniem nie można tak powiedzieć zwłaszcza do osoby bliskiej. A fakt trudności w przeproszeniu wróży bardzo źle. I tu sie powinna zapalić lampka ostrzegawcza. Nie pierwszy raz na forum piszą, że ktoś był ideałem, a potem było rozczarowanie.... cóż, ideałów nie ma. Jeśli ktoś jest "złoty' to musi mieć ukrytą jakąś wadę, która wyjdzie prędzej czy później. Możliwe, że to nie był epizod i pali nadal. Nie namówisz do niczego skoro sama tego nie chce i nie oczekuje od Ciebie pomocy. Chcesz pomóc bardziej sobie, aby czuć sie przy niej dobrze. Ona chce żyć tak, jak nadal żyje. Gdyby jej było źle to sama by sie zapisała, ewentualnie poprosiła o pomoc. Poza tym jej jest raczej potrzebny odwyk od narkotyków niż psychoterapia, czyli psychiatra jej potrzebny. Pomyśl lepiej jak namówić siebie na zerwanie z nią ?
  4. Wybacz czepliwość, ale jaki to jest wg Ciebie dobry dom? Rozmawiałeś z nią o tym? Sugerowałeś terapię DDA, proponowałeś wsparcie w czasie tej terapie? Tak naprawdę nie spędzisz życia z nimi, tylko ze swoją kobietą, ale powiadają, że bierzemy sobie partnerkę/ra w pakiecie z jego rodziną ? Toteż wiele zależy od niej. Czy zechce sie od nich odseparować lub przynajmniej zminimalizować kontakty do absolutnego minimum? Czy ułożycie sobie życie po swojemu, bez brzemienia jej rodzinnych nawyków i traum? Moim zdaniem w związku jest niezwykle ważna szczerość. Dlatego zachęcam do uczciwej i szczerej rozmowy ze swoją partnerką na te tematy.
  5. Że sie tak dopytam: a jakich katolików masz na myśli? Greko-katolików, polsko-katolików, rzymsko-katolików? Bo nie wierze, że znasz wszystkich na świecie katolików ze wszystkich katolickich wyznań ?
  6. Myślę, że psycholog obrała dobry trop. Dlaczego od rodzinnego zamiast od psychiatry? Stanów lękowych raczej nie leczy lekarz rodzinny ? Może powinieneś iść do psychiatry i poprosić o zmianę leków ? skoro dopiero zacząłeś terapię to nie możesz oczekiwać natychmiastowej poprawy. Prawdopodobnie pielęgnowałeś swoje lęki latami... a teraz chcesz na pstrykniecie palców pozbyć sie problemu? Psycholog to nie czarodziej ? Wyleczenie wymaga co najmniej tyle samo czasu co życie z lękami przed udaniem sie do specjalisty. Daj więc sobie czas, niczego nie oczekuj na tym etapie.
  7. Donoszenie nie jest oznaką czyjegoś zaufania, przyjaźni czy lojalności. Zadałabym im pytanie po co Ci to wszystko mówią? Chyba, że chcesz tego i generalnie odpowiada Ci ta kontrola chłopaka ? Podejrzewam, że mogą tak samo robić w odwrotną stronę. Pracując np. z plotkarami jestem przekonana, że odrabiając tyłek innym przy mnie, obrobią też mój tyłek przy innych. Podobnie gdy na rozmowie kwalifikacyjnej potencjalny pracodawca pyta o poprzedniego szefa i usłyszy serię wyzwisk to jest pewien, że na jego temat ( w razie rozstania) tez pójdzie taka seria ?
  8. Javiolla

    Czy to nerwica?

    Prawdopodobnie czujesz sie coraz gorzej bo coraz bardziej się nakręcasz swoim stanem. Żyjesz tylko swoim złym samopoczuciem-prawda? Stale skupiasz myśli na tym, że za chwile pewnie zasłabnę, kładziesz sie spać z przekonaniem, że coś sie stanie ze zdrowiem, rano wstajesz z obawą czy znów będziesz sie gorzej czuł i tak w kółko? Zapętliłeś sie swoim samopoczuciem. Zaczęłabym od tego: Przestać sie przejmować swoim samopoczuciem. Skoro i tak źle sie czujesz to miej to w 4 literach ? Zlej to sikiem prostym, żyj tak jakby był dziś ostatni dzień Twojego życia zrób coś fajnego, jedź zobaczyć coś czego nie widziałeś... Po prostu olej to co Ci utrudnia życie. Wiem łatwo się mówi, ale to możliwe... mimo, że trudne. Trzeba zacząć od przestawienia umysłu na inne tory, bo w tej chwili pociąg Twoich myśli jeździ w kółko, donikąd, bez celu ? Może zajmij umysł czymś pożytecznym. Znajdź sobie jakieś zainteresowania, np. zapisz sie na siłownie, do klubu książki, na wolontariat do schroniska... cokolwiek co odpowiada Tobie choć trochę. Zacznij robić coś poza umartwianiem się swoim samopoczuciem. Pomoże Ci dodatkowo relaksacja, odstresowanie się słuchając muzyki, medytując. I nie zaszkodzą ziołowe leki na uspokojenie ? Natomiast zamiast magne6 forte-polecanego wyżej lepiej, kup sobie witaminę D i cytrynian magnezu (ale bez wit B, bo on jest na tyle przyswajalny, że nie potrzebuje dodatków ? ). Ponadto daj sobie czas na powrót do normalności. Zapętlałeś sie aż cały m-c więc potrzebujesz co najmniej tyle samo czasu na wyjście z tego.
  9. Javiolla

    Nie radze sobie

    A dlaczego tak sądzisz? Teraz tez nie masz przyjemności z codziennego życia, bo sam piszesz, że nie radzisz sobie. Leki przecież nie zabiorą Ci siłowni, która jako jedyna sprawia przyjemność. Suplementy można dobrać inne, a można też uprawiać sport bez nich. Leki nie zakłócą treningów, bo niby jak miałyby to zrobić? Jeśli będą otępiać to znaczy, że trzeba zmienić na inne lub zmniejszyć dawkę. Może chwile potrwać zanim sie dobrze dobierze leki, ale warto to przejść, by potem być spokojniejszym i dawać sobie radę w życiu-prawda? Sądzę, że sam sobie wynajdujesz wymówki bo zwyczajnie nie chcesz nikomu o tym mówić ani iść do psychologa ( to pewnie z powodu braku zaufania do kogokolwiek). Jednak skoro czasem nie ufasz nawet sam sobie, to co masz do stracenia? Możesz co najwyżej zyskać. Z tym, że wg mnie to co opisujesz zdiagnozuje raczej psychiatra ? Leki też przepisuje psychiatra, a nie psycholog. Domyślam sie, że skoro od dawna sie okaleczasz, a rodzice nic nie zauważyli to nie ma dobrych relacji pomiędzy domownikami?
  10. Nieee niemożliwe aby to była schizofrenia, bo miało by ją niemal każde dziecko i co któryś dorosły ? To świadczy o wybujałej wyobraźni, a tę warto wykorzystać do pozytywnych celów. Np. wizualizować sobie piękne rzeczy, takie, które chcemy by się zrealizowały, że mamy dobrze płatną i przyjemną pracę, że mamy kochającego partnera, że jesteśmy zdrowi... Schizofrenia to nie wyobrażanie sobie czegoś, ale czucie/widzenie tego jakby to faktycznie istniało, to pewnego rodzaju przekonanie o tym co sie widzi/słyszy/czuje.
  11. Hmmm bardzo ambitne plany. a miałeś jakieś doświadczenia w te dziedzinie, że sie tak porwałeś z motyką na słońce? I dlaczego wybrałeś akurat Trójmiasto skoro to jeden z najtrudniejszych rynków w kraju? To co opisujesz kojarzy mi się z pewnym filmem jaki kiedyś oglądałam. Tytułu niestety nie pamiętam bo to było dawno temu. Utalentowany kucharz wymarzył sobie dużą restaurację na obrzeżach miasta w otoczeniu pięknej przyrody. Zapożyczył sie w pioruny, nawet kombinował nielegalnie aby zdobyć kasę. Zakupił lokal, ale nie stać go było na remont a wiec znów nabrał kredytów. Do tego sam remontował wszystko dniami i nocami, aby zaoszczędzić na ekipie remontowej. W rezultacie jego marzenie legło w gruzach bo rzeczywistość okazała sie brutalna. Zadłużył sie tak, że musiał sprzedać mieszkanie, a że nie miał gdzie mieszkać (dochodów jeszcze nie miał z tej restauracji) to kupił przyczepę i spał w niej do czasu, aż musiał sprzedać nawet tę przyczepę i restaurację, która miała był spełnieniem jego marzeń. Wylądował na ulicy i długo był bezdomnym. Co go spotkało w miedzy czasie nie ma tu znaczenia. Istotne, że w rezultacie na koniec filmu mieszkał w przyczepie z powrotem, wynajął od kogoś drugą przyczepę i zrobił z niej budkę z hod-dogami. Robił najlepsze hod-dogi w mieście, nawet tv przyjechała bo ktoś napisał do nich o sprzedawcy-pasjonacie hod-dogów ? A robił te hod-dogi z wyobraźnią i sercem, ciesząc sie rpzy tym, ze ludziom smakuje, że ma wreszcie własną gastronomie. Morał z filmu był taki, że czasem ustawiamy sobie za wysoko poprzeczkę, mamy nadambitne plany nie znając rynku, rzeczywistości i nie mając przygotowania. Ponadto chcemy od razu zdobyć szczyt marzeń zamiast iść po kolei, po jednej schodce. Nie doceniamy tego co mamy, bo to jest małe, a chcemy więcej i więcej, chcemy sławy, dużo kasy, władzy itp. Fabuła filmu skojarzyła mi się z Twoją historią. Żyjesz cały czas przeszłością -prawda? Nie umiesz się pogodzić z tym, że się nie udało zrealizować marzenia? Psycholog jest na NFZ. A jakie były poprzednie wizyty, ze się tak zniechęciłeś i ile ich było, jak długo trwały?
  12. Zauważ, że pedagog a psycholog to różnica. Ja miałam na myśli psychologa szkolnego. Macie takiego w szkole? A z czego wynikały te uprzedzenia? Bo to, ze jest wychowawczynią to nic takiego. Było coś jeszcze? Czujesz się źle psychicznie. Z kolei dbanie o swoją psychikę jest w tej chwili najważniejsze. Ze złym samopoczuciem psychicznym gorzej pójdzie Ci z maturą, nauką, wyborem studiów itp. A więc dbając o siebie w kontekście psychicznym, dbasz też o wymiar nauki, matury, przyszłości. To jest przecież połączone ze sobą. Poza tym... matura to nie problem ( jak to nazywasz). Problem jest to, z czym się źle czujesz. Zachęcam więc do spotkania z psychologiem szkolnym.
  13. Przykro mi. Możesz porozmawiać z psychologiem szkolnym?
  14. Javiolla

    Obowiązki

    A czy czujesz sie kochany ze str. żony? Jak wyglądają Wasze relacje poza tym co napisałeś? Czy pielęgnujecie bliskość? Bo może to jest to co u Was najbardziej NIE działa ?
  15. Czy rodzice mogą zapisać Cie do poradni psychologiczno-pedagogicznej? Wykonają testy i może coś stwierdzą.
  16. Możliwe, że masz depresję młodzieńczą. Poczytaj o tym. Domyślam sie, że rozmowa na ten temat z rodzicami odpada?
  17. Skoro Ty taka prymuska i najlepsza, to czemu zależy Ci akurat na nim? Czy dlatego właśnie, aby móc manipulować i owijać sobie go wokół palca robiąc z niego podnóżka? Lubisz rządzić i trzymać władzę? Musze Cię rozczarować, ale z takim podejściem lepiej, abyś wzorem nie była ? Masz prawdopodobnie przerośnięte Ego i trudno Ci znieść, że ktoś może Cię nie traktować jako wzór... to boli? A jak z przemądrzałego zrobić normalnego i sprawić by był mniej zapatrzony w siebie? A jeśli sie nie da, to mimo obrazy majestatu tak pocisnąć, by zabolało?
  18. Javiolla

    Dziwne uczucie

    Obawiam sie, że diagnozę może postawić psychiatra. Postaraj sie szczerze porozmawiać z rodzicami, aby zapisali Cię do lekarza. Skoro traktujesz sie w ten sposób to problem występował już lata temu i był zamiatany pod dywan ? Potrzebujesz terapii i leków.
  19. Javiolla

    Obowiązki

    To przestań je robić i faktycznie nic nie rób. Wtenczas pozna różnice i siłą rzeczy przyzna, że jednak coś robiłeś. Drastyczne, ale skuteczne. Tylko trudno zgadywać jej reakcję na taką sytuację. Kupcie zmywarkę. Powtórzę: przestań to wszystko robić i faktycznie nic nie rób. Wtenczas pozna różnice i siłą rzeczy przyzna, że jednak coś robiłeś. Drastyczne, ale skuteczne. Tylko trudno zgadywać jej reakcję na taką sytuację ? Jeśli boisz sie jej reakcji na taką szokującą nauczkę, to wypisz jej na kartce w podpunktach wszystko co robisz Ty, a następnie co robi ona. Potem wypisz co powinna robić, aby było po równo, uczciwie i sprawiedliwie. Jednak też strach pomyśleć jaka będzie reakcja, bo kobieta wygląda na trzymającą władzę w domu.
  20. Pewnie w końcu poszedłeś do szkoły, ciekawa jestem jak sytuacja z kolegami? A co do powyższego cytatu: niech to będzie nauczką, że takie osoby się olewa sikiem prostym ? Nie żyje sie ich życiem robiąc sobie z nich jaja lub mszcząc się. Bo to się zawsze obraca przeciwko nam. Przecież w ten sposób postępujemy jak oni-prawda? Poza tym tracimy własną cenną energie na kogoś kto nie jest tego wart!!! Trzeba mieć też nauczkę, że na komunikatorach i w Internecie nic nie ginie. Zawsze ktoś może zrobić zrzut ekranu i choć sie usunie wiadomość to może sie wydać. Dlatego potraktuj to jako lekcję życiową i przejdź do porządku dziennego, żyj normalnie.
  21. Jeśli to była tylko wymiana zdań to z jakiego powodu on się aż tak obraził? Piszesz, że to Twoja wina, więc co zrobiłaś? Obraziłaś go przykrymi słowami, uraziłaś jakąś prawdą niewłaściwie wypowiedzianą? Czyli "taki nastroje" zdarzały się wcześniej -tak? A konkretnie jakie nastroje? I dlaczego sie powtarzały skoro były takie uciążliwe, przykre? Cóż... a czy Ty byś chciała być o wszystko naciskana? Postaw sie w odwrotnej sytuacji. Jeśli np. naciskałaś o ślub i wspólne zamieszkania, a on tego nie czuł to oznacza tylko jedno... nie był gotowy. A nie był bo albo niedostatecznie Cię kochał, albo miał jakieś traumy, albo nie był pewien Waszego wspólnego życia. Bardzo go kochasz, ale czy nie za bardzo? Czy siebie kochasz w taki sam sposób? Bo wiesz, że kocha się bliźniego swego jak siebie samego, a nie bardziej? Paulinko> zajmij sie sobą. Wnioskuję , że masz z tym problem. Pewnie nie umiesz ze sobą spędzać czasu, nie masz własnego życia, zainteresowań, nie lubisz siebie, poświęcasz sie innym (zwłaszcza, a może tylko jemu). Może czas, aby zacząć żyć dla samej siebie? By zadbać o siebie tak jakbyś zadbała o niego?
  22. Chyba faktycznie tak jest. Słyszałam o podobnej sytuacji i tenże nie-ojciec był pozwany o płacenie alimentów, skoro nie zrzekł sie dziecka. A nie zrobił tego bo to zwyczajnie zlał, nie chciało mu sie w to bawić. jednak gdy musiał płacić na nie swoje dziecko to było już za późno, bo z tego co słyszałam jest krótki czas, aby sie zrzec dziecka. Oczywiście piszę tylko z tego co zasłyszałam. Najrozsądniej jest udać sie na poradę do prawnika.
  23. Hmmm a więc może wstydzisz się nie jego, ale siebie i swojej ewentualnej reakcji w odwrotnej sytuacji? Może to on Ciebie zawstydził takim postępowaniem i dopóki tego nie "strawisz" to się tak będziesz czuła. Może zadaj sobie pytanie dlaczego Ty byś postąpiła inaczej i czy jego postępowanie czegoś Cię nauczyło?
  24. Ja bym się bała gdyby zwariował na moim punkcie- w takim dosłownym znaczeniu. To byłoby niebezpieczne. Choć w tej sytuacji niebezpieczne jest chyba, że dziewczyna chce by ktoś zwariował na jej punkcie ?
  25. Javiolla

    Związek

    Cóż... odległość może oddalić. Nie jest to nowością, że traci się bliskość nie mieszkając razem. Bez bliskości nie da się zbudować niczego trwałego, a przede wszystkim niczego szczęśliwego. Nie każdemu wystarczy spotkać się raz na jakiś czas (nie wiem co jaki czas przyjeżdżałeś). Na co dzień potrzebna jest czułość, która buduje bliskość. Jeśli jej nie ma, robi sie obojętność i tworzy się blokada. Tak naprawdę trudno się potem odblokować i wrócić do tego co było.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...