Skocz do zawartości
Forum

Uczucie samotności

Znaleziono 14 wyników

  1. Witam. Niecałe 2 miesiące temu poznałem młodą Kobietę z dwójką małych dzieci. Poznaliśmy się na portalu randkowym. Po kilku dniach naszej znajomości, powiedziała mi że jest samotną mamą z dwójką dzieci i bagażem doświadczeń. Dni mijały a my spotykaliśmy się w wolnej chwili dogadywaliśmy się z dnia na dzień co raz lepiej, aż zaiskrzyło między nami. Jednego dnia powiedziała mi że się zakochała a ja odwzajemniłem te uczucia, chociaż boi się jeszcze zaufać do końca czuję się dobrze przy mnie, szczęśliwa, bezpieczna, problemy znikają. Nasza relacja budowana była na szczerości i zaufaniu, na wspólnym wspieraniu się i trosce. Kiedy już zaufała mi wystarczająco poruszyła temat z przeszłości, opowiedziała mi swoją historię, że przeszła przez prawdziwe piekło, jej pierwsze dziecko jest owocem gwałtu w wieku 17 lat została skrzywdzona przez kolegę. Po pewnym czasie poznała kogoś i zaufała tej osobie ma z nim drugie dziecko syna, po raz kolejny została skrzywdzona, dzień w dzień tylko alkohol, narkotyki i przemoc. Odeszła od niego po 3 letnim związku, lecz poznała znowu kogoś tym razem z dzieckiem starszego liczyła na to że w końcu trafiła na kogoś lepszego w zamian znowu zastałą alkohol i przemoc. Wtedy poznała mnie zwykłego miłego faceta po przejściach, który szanuje Kobiety, który potrafi zadbać o rodzinę i ochronić ją. Na początku znajomości ustaliliśmy że kiedy zaufa mi całkowicie, poznam jej dzieci. Zaufała mi na tyle, że zostałem na noc i razem spędziliśmy weekend. Kiedy wróciłem do domu okazało się że jej były partner z którym ma dziecko dowiedział się że spotyka się ze mną i weekend spędziliśmy razem zabronił jej tego, postawił warunek że albo opiekuje się dziećmi kiedy Ona jest w pracy albo pożałuje tego i niech radzi sobie sama. Te informacje mam od jej mamy kiedy zadzwoniła do mnie po tym wszystkim, kiedy się dowiedziała.Dziewczyna która się zakochała i uwierzyła, że facet może pokochać za nic i Szanować Kobietę, nagle się wycofała, obrót o 360 stopni, że jej nie zależy na mnie że mam przestać pisać że z Tego nic nie będzie. Próbowałem spotkać się pogadać, przekonać że też mogę pomóc, że ma wsparcie we mnie i może liczyć ale nie chciała słuchać. W weekend kiedy pierwszy raz nocowałem zrozumiałem całkowicie co przeżywa każdego dnia, ciągłe wiadomości, telefony o 2 , 3 nad ranem cały czas na okrągło i wypisywanie smętów miłości. Nie mogę nic zrobić, starałem się porozmawiać ale napisała żebym jej nie nękał. Czasami napiszę zapytać jak się czuje, czy chce porozmawiać, odpisuje że mam dać jej spokój ... Ciężko jest mi cokolwiek zrobić w tej sprawie, nie wiem jak do tego podejść teraz, przekonać chociaż do rozmowy, spotkania. Rozumiem całą sytuację, stres, nerwy, natłok obowiązków, presja, nękanie, szantaż emocjonalny ale nie potrafię znaleźć dobrego rozwiązania. Mężczyzna, 26 lat
  2. Chodzę do drugiej klady liceum, jest początek roku. W podstawówce mialam super zgraną klasę, znaliśmy się przez 8 lat, nie mialam problemu z podejściem do kogokolwiek i pogadaniem, a przynajmniej żeby koło kogoś usiąść.Czułam się tam swobodnie, nawet bardzo swobodnie. Dodam ze mialam tam przyjaciółkę z którą nadal się przyjaźnie, 8 jestem za to wdzięczna. Było mi tam dobrze, ale jak wiadomo się skończyło. Poszłam do liceum, znałam tam jedną dziewczynę bo chodziła z nami do szóstej klasy ale się przeniosła. Kiedyś się przyjaznilysmy, ale w praktyce od tamtego czasu jej widziałam i nie wiedziałam jak się zmienila. Na początku wydawało się że będzie fajnie . Mieliśmy fajna wychowawczynię. Okazało się że w klasie zrobiły się grupki, i wogole nie była zgrana. Ja byłam sama ze sobą, trochę rozmawiałam z z ta moja koleżanka, ale okazało się że charakter jej się zmienił, i była bardzo wkurzajaca osobą. Dogadywalysmy się, ale juz nie mogłybyśmy się już przyjaźnić. W dodatku ona i dziewczyna z którą się zaprzyjaźniła nie były lubiane w klasie, w sumie trudno się dziwić, nie chodzi o to ze jestem niemiła, po prostu patrzyłam na wszystko z kierunku osoby trzeciej. Polubiłam się trochę z jedną dziewczyna ale ona miała swoją grupke czyli dwie dziewczyny z którymi się zaprzyjaźniła. Byłam na profilu który nie do końca mi odpowiadał, czyli biologia. Wogle sobie nie rodzilam kolejnymi przedmiotami na moim kierunku to matematyka, która lubiłam ale w pewnych momentach sobie nie radziłam. Oraz angielski, mój ulubiony przedmiot ale nauczycielka przyszła chyba x podstawówki i tak nas traktowała, sprawdzanie , zeszytów i takie sprawy. Bardzo jej nie polubiłam. Pod koniec roku znalazłam koleżankę z którą się polubiłyśmy. Pod koniec wakacji zastanawiałam się nad przenosinami do innej szkoły, ale ona miała gorszy poziom, a zależy mi na w miarę dobrym liceum. Jednak gdy poszłam tam na rozpiczecie roku, doszłam do wniosku że tam nie jest tak źle. I się nie przeniosłam. Potem rozpoczął się rok i moja koleżanka, z którą spędzałam najwięcej czasu się przeniosla do innej klasy w tej samej szkole. A mi jednak zależało żeby mieć kogoś w klasie.w końcu wyz,li tak ze przeniósłam się do innego liceum. Jest koniec września, i jestem tu od kilku dni.Klasa jest bardzo zgrana i otwarta. Lecz ja po prostu nie potrafię się zaklimatyzować. Jestem bardzo nieśmiała , trudno mi poznawać nowe osoby. Tak żeby po prostu podejść i powiedzieć hej. Po prostu nie potrafię. Był taki moment, podczas lekcji wychowawczej, ze nie wytrzymałam i musiałam wyjść. Wychowawca za mną pobiegł, poszedl do sekretariatu i zgłosił ze wyszłam pośrodku lekcji. W tamtej mojej poprzedniej szkole nikogo by to nie obeszło, więc w tej szkole mi się to podoba. Jest przyjazna dla uczniów.bardzi mu to odpowiada. Tego samego dnia wrocilam, a następnego poszłam do psychologa szkolnego. Pani poradziła mi parę spraw. I w poniedziałek poszlam fo szkoły z określonymi postanowieniami, juz po drugiej lekcji nie wytrzymałam, na przerwie poszlam do łazienki i się wypłakałam, lozzlam do tej pani psycholog jeszcze raz i porozmawiałam z nią. Jest mi trudno się odnaleźć w tej klasie, ale może z czasem będzie lepiej, nie wiem tego. Niby zastanawiam się nad powrotem do tamtej szkoły ale to chyba fatalny pomysł. Tam czułam się samotna i ty teraz tez. Tylko ze tam nie byłoby lepiej a tu może być. Coś sadzicie?
  3. Gość

    Seks a ciąża

    Mam 32 lata, zaliczyłam właśnie wpadkę z trzecim dzieckiem, mając już odchowaną dwójkę rok po roku po 5-6 lat. 7 lat wyjęte z życiorysu, od studiów do teraz, właśnie zaczęliśmy cudowne życie, wreszcie wolna, wysportowana, mamy z mężem sporo czasu dla siebie. I jestem załamana, 5 tydzień, myślimy nad tabletką, czas szybko ucieka. Od mamy zamiast przytulenia usłyszałam, chciałaś, to masz, trzeba się było zastanawiać wcześniej i wyszła… Zawiodła antykoncepcja. Nigdy nie czułam się bardziej samotna i zrozpaczona. Podjęcie decyzji czy bardziej będę żałować usunięcia ciąży czy zniszczonych perspektyw, planów, utraty tak wyczekanej wolności, bo przy rodzicielstwie bliskości oznacza to znowu 5 lat z bańki, czyli koło 40 może znowu poczuję się swobodnie. Statystyki dotyczące aborcji niechcianych ciąż są zatrważające, a z drugiej strony pokazują jak częste to zjawisko, właśnie wśród kobiet 30 plus, i że większość czuje ulgę, może z tego niezniszczonego życia, i że mają wybór. To ogromnie trudne.
  4. Witam Nazywam sie Natalia i mam 15 lat. Zaczne od początku, w szkole srednio sobie radzilam,mozna powiedziec ze nawet słabo, jednak zaczelo sie to pogarszac poniewaz zaczelam bac sie ludzi, strasznie sie przy nich stresuje i czasami nawet ciezko mi sie oddycha. W szkole mam ciagle wrazenie ze ktos na mnie patrzy, przez co przestalam przynosic do szkoly kanapki. Jadlam tylko przed i po przez co schudlam i mama zaczela sie o mnie martwic, jednak ja nie chcialam martwic jej. Czasami jadlam 1 kanapke na dzien, to wszystko przez stres. Gdy usłyszałam ze nie mozna wychodzic z domu Bardzo sie ucieszylam, lubie samotność, ale po 3 tygodniach zaczelo mnie to męczyć, mama częściej jest w domu przez co musialam duzo jesc i gdy jem mam straszne nudnosci i chce mi sie wymiotować. Brakuje mi tez wyjscia z domu. Denerwuja mnie najmniejsze drobnostki np. Ksiazka lezy w innym miejscu niz ja polozylam i odrazu sie denerwuje. Mam tez ciagle poczucie ze to wszystko jest wymyslone, ze zycia nie ma , po co jeść skoro jedzenie nie istnieje, nic nie istnieje dlaczego trzeba wstawac, skoro i tak sie położysz... Mam te mysli bardzo czesto... Nie chce martwic rodzicow... Gdy tylko pomysle ze oni sie martwią to czuje sie okropnie i mam ochote zniknąć... Z gory przepraszam za wszystkie bledy
  5. Gość

    Co może dolegać 17-latce?

    Witam. Od około 2/3 lat moje zdrowie bardzo się pogorszyło. Zawsze byłam bardzo wesołą osoba jednak od kiedy poszłam do szkoły średniej zaczęło być coraz gorzej. Nie do końca dogadywałam się z rodzicami i nie miałam wieku znajomych. Jednak moje myśli całkowicie się zmieniły. Niestety nie mam bliskiej osoby z którą mogłabym porozmawiać. Lubię samotność, jednak chciałabym mieć znajomych, nie lubię się spotykać z innymi, jednak gdy widzę inne osoby które wstawiają razem zdjęcia czuje się źle. Mogę leżeć w łóżku całymi dniami a jednak nie czuje się z tym źle, nie mam motywacji by wstać pojechać gdzieś lub uczyć się, pomimo że wiem że powinnam to zrobić. Czuje że jestem toksyczna osoba dlatego każdy się ode mnie odwrócił. Moja najlepsza przyjaciółka znalazła inne towarzystwo pod które nie potrafiłam się dopasować, była to jedyna osoba która była mi tak bliska, mam bardzo dziwne, pesymistyczne, nostalgiczne myśli. Czuje się jakby nic mnie już nie czekalo w życiu tak jakbym się wypaliła. Czuje się niewystarczająca, jestem przewrażliwiona na punkcie swojego wyglądu a pomimo tego kompulsywne się objadam, czuje że nikt mnie nie pokocha jak będę tak wyglądać. Pojawiają się również dziwne myśli- nie chce tego źle określić ale po prostu zastanawiam się czy to wszystko ma sens, zastanawiam się czy gdyby mnie nie było jakby wyglądało życie innych. Pomimo że nie wyobrażam sobie dalej jak mam żyć to nie chce umierać. Co jest w tym najgorsze, cały czas wydaje mi się, że wmowilam sobie to wszytsko, że nie jest to prawdziwe, że na siłę wymyślam problem. Pomimo tego wszystkiego umiem normalnie porozmawiać z innymi nawet sie pośmiać, jednak dłuższe spotkanie z innymi powoduje że nie mam energii. Jak już wspominałam jestem bardzo nostalgiczna osoba, kiedyś myślałam że to dobre, jednak z każdym momentem i każdym wspomnieniem czuje się gorzej. Wyobrażam sobie dzieciństwo i to jakie beztroskie miałam życie. Nie będę się rozpowiadać na temat sytuacji z rodzicami bo to całkowicie inny temat. Kiedyś bardzo dręczyły mnie obsesyjne myśli, bardzo bałam się o swoje zdrowie i zdrowie mojej rodziny, myślałam że każdy chce mi zrobić krzywdę, obecnie myśli się uspokoiły jednak są momenty kiedy mam całkowity chaos w głowie, mój humor zmienia się z sekundy na sekundę. Kocham słuchać muzykę, cenie sobie to bardziej niż spotkania z innymi. Po prostu leżę w łóżku nie do końca wiedząc co ze sobą robię. Nie nawidze chodzić do szkoły, nie wiem dlaczego po prostu będąc w innym mieście, z innymi ludźmi czuje się źle i bardzo mnie to przytłacza. Czuje jakbym nie miała w sobie empatii jednak gdy ktoś powie mi coś raniwcego jestem w stanie to rozpamiętywać i płakać przez to.Czuje w sobie ogromną złość sama nie wiem dlaczego, mogę być zła na coś lub na kogoś nie ważne czy cos mi zrobił. Nie mam siły sie już z tym męczyć, nie widzę dalszego sensu wszytsko ci robię jest jedną wielką rutyna. Czy faktycznie coś mi jest? A może faktycznie tylko to sobie wmowilam....
  6. Gość

    Seks a ciąża

    Witam. Kochałam się z chłopakiem ( był to mój pierwszy raz ) 20 listopada. Zabezpieczyliśmy się prezerwatywa, która nie pękła. Były to moje dni niepłodne. Ostatni okres w tamtym czasie wystąpił 19 października i zakończył się 24. Mam nieregularne miesiączki, dlatego następna miesiączkę dostałam 28 listopada, 8 dni po współżyciu. Natomiast po skończeniu miesiączki dopadła mnie tzw „schiza” i bardzo bałam się ciąży. Wykonałam test ciążowy 13 i 14 dni po stosunku - negatywne, później doszły ciężkie chwile - zerwanie z chłopakiem, bardzo bałam się zostać samotną matką i bardzo kontrolowałam swoje ciało, zmiany, śluz, dotykałam piersi. Zaczął bolec mnie lewy jajnik, udałam się do ginekologa (23 dni po stosunku) Siedząc u ginekologa miałam za sobą już 6 testów ciążowych ( po 17,18,21,22) dniach od stosunku - każdy negatywny. Ginekolog stwierdził zrosty przydatków, lekka nadzerke macicy, zapalenie dróg moczowych i stan zapalny w pochwie. Powiedziałam mu o moich obawach o ciąży, ale stwierdził, ze raczej szanse są minimalne ze względu na normalnie przebiegająca miesiączkę ze skrzepami ( trwała 6 dni) oraz 6 negatywnych testów ciążowych. Dla mojego komfortu psychicznego kazał wyznaczyć BETA HCG, zrobiłam to badanie 24 dni po stosunku i wynik <0,10. Kolejne dwa testy ciążowe ( z porannego moczu) wykonałam 31 dni po stosunku i 34 dni po stosunku. Oba negatywne. Mam za sobą łącznie 8 negatywnych testów ciążowych i badanie poziomu BETA HCG, ale nadal się przejmuje? Ginekolog na usg powiedział mi ze widzi w jajniku jajeczko owulacyjne (???) i powiedział ze owulacji wtedy jeszcze nie było i rzeczywiście dopiero kilka dni po ginekologu miałam bardzo dużo śluzu płodnego przez 2 dni. Potem stopniowo mniej aż zaczął być „niepłodny”, teraz mam żółtawy niepłodny śluz i czekam na miesiączkę, mam wzdęcie brzucha, bolesne, tkliwe piersi, dużo wyprysków na buzi. Ale nadal mam „schize”, bardzo boje się zostać samotna matka.. potrZebuje odpowiedzi specjalisty, który wypowie się na ten temat. Czy w ogóle mogę być w ciąży jeśli : dostałam miesiączkę tydzień po stosunku, wykonałam łącznie 8 testów ciążowych, każdy negatywny, większość z nich z porannego moczu, ginekolog zauważył zbliżająca sie owulacje na usg dopochwowy ( przeczytałam w internecie ze w ciąży nie ma owulacji ) oraz poziom BETA HCG wyniósł <0,10 po 24 dniach od stosunku. Co państwo na ten temat sądzą? Jeśli uważają państwo ze na ciąże nie ma szans proszę to napisać, z góry dziękuje
  7. Witam Nazywam sie Natalia i mam 15 lat. Zaczne od początku, w szkole srednio sobie radzilam,mozna powiedziec ze nawet słabo, jednak zaczelo sie to pogarszac poniewaz zaczelam bac sie ludzi, strasznie sie przy nich stresuje i czasami nawet ciezko mi sie oddycha. W szkole mam ciagle wrazenie ze ktos na mnie patrzy, przez co przestalam przynosic do szkoly kanapki. Jadlam tylko przed i po przez co schudlam i mama zaczela sie o mnie martwic, jednak ja nie chcialam martwic jej. Czasami jadlam 1 kanapke na dzien, to wszystko przez stres. Gdy usłyszałam ze nie mozna wychodzic z domu Bardzo sie ucieszylam, lubie samotność, ale po 3 tygodniach zaczelo mnie to męczyć, mama częściej jest w domu przez co musialam duzo jesc i gdy jem mam straszne nudnosci i chce mi sie wymiotować. Brakuje mi tez wyjscia z domu. Denerwuja mnie najmniejsze drobnostki np. Ksiazka lezy w innym miejscu niz ja polozylam i odrazu sie denerwuje. Mam tez ciagle poczucie ze to wszystko jest wymyslone, ze zycia nie ma , po co jeść skoro jedzenie nie istnieje, nic nie istnieje dlaczego trzeba wstawac, skoro i tak sie położysz... Mam te mysli bardzo czesto... Nie chce martwic rodzicow... Gdy tylko pomysle ze oni sie martwią to czuje sie okropnie i mam ochote zniknąć... Z gory przepraszam za wszystkie bledy
  8. Jestem Benedykt mam 14 i źle się czuję psychicznie, mam na myśli: smutek, samotność czarne myśli, załamania nerwowe. Uczę się beznadziejnie, smutek dolega w sytuacji krzyku ze strony rodziców. Czarne myśli, chwile zwątpienia że nikt mnie nie lubi niedawno okazało się że nie mam prawdziwych przyjaciół czuje się z tym okropnie. czasami zdarza się że rodzice użyją gorzkich słów w moją stronę. Parę razy zdarzyło się, że moja mam użyła siły fizycznej, myślę że jak dalej tak pójdzie mogę skończyć w grobie. Mówię tu o samobójstwie jednak jestem świadomy że to poważna sprawa. Nie chcę aby moja rodzina dostała kuratora. Ciągnąc to dalej nie chcę się zabijać nie chcę żyć. Mieszkam na drugim piętrze i zdarzyło się parę razy, że otworzyłem okno mówiąc sobie że kiedyś to zrobię. Co ja mam robić? Piszę zapytanie ponieważ czuje się źle, wiem że w życiu czeka mnie wiele fajnych momentów, ale głupio mi i źle co jest teraz. Jestem na skraju wytrzymałości proszę o pomoc!
  9. Dzień dobry, przychodzę z pewnym problemem. Zacznijmy od tego, że mam 13 lat. Mieszkam z rodzicami i bratem, i mam całkiem normalne życie. Jest jednak jedna rzecz, która ostatnio zaczęła mi w sobie przeszkadzać. Otóż mimo tego, że rodzice bardzo mnie kochają, dorastałam sama. Mama i tata bardzo dużo pracowali i nie mieli czasu, żeby zajmować się mną czy moim bratem, wobec czego od ósmego miesiąca życia wychowywały mnie różne opiekunki, które szybko przychodziły i równie szybko odchodziły. Jako dziecko nie robiło mi większej różnicy, kto wychodzi ze mną na spacer czy robi mi obiad. Ważne, że ktoś był, nieważne kto. Gdy zaczęłam szkołę, sytuacja wyglądała podobnie. Zawsze była opiekunka, a rodzice siedzieli w pracy od rana do nocy. Zdarzało się, że widziałam ich po raz pierwszy dopiero pod koniec dnia. Rodzice nie pozwalali mi też na nocowanie u kolegów ani spotykanie się z nimi po szkole, bo "byłam na to za mała". W związku z tym, podczas gdy inni po szkole spędzali czas z przyjaciółmi, ja siedziałam sama, w zamkniętym pokoju, i pogrążałam się w wyobraźni, bo nic lepszego nie miałam do roboty. Byłam też dość kontaktowym dzieckiem, które uwielbiało rozmawiać, a niestety nikt nie miał dla mnie czasu. Dlatego też zaczęłam rozmawiać sama ze sobą, żeby jakoś dać ujście tym wszystkim słowom, którymi nie mogłam się podzielić z innymi. Wymyślałam dużo opowieści i światów, które znałam tylko ja, a większość czasu spędzałam z nosem w książce. Nie dlatego, że lubiłam czytać - po prostu chciałam, żeby ten czas jak najszybciej zleciał. Mimo, że to wszystko nie trwa już od kilku dobrych lat, a rodzice mają dla mnie o wiele więcej czasu, to wciąż czuję skutki samotnego dzieciństwa. Za każdym razem, gdy ktoś do mnie podchodzi, zaczynam wyrzucać z siebie tyle słów na tyle różnych tematów, że natychmiastowo zyskuję opinię dziwaczki. Gonię za ludźmi, którzy nie chcą ze mną rozmawiać, bo jak już wspomniałam, pragnęłam i wciąż pragnę kontaktu. Jestem nadmiernie pomocna, nawet gdy nie chcę pomagać, to wciąż to robię, bo nie chcę znowu być całkiem sama. Ciągle się obawiam, że pewnego dnia zostanę sama i nikt już nie będzie chciał się ze mną zadawać. I nadal rozmawiam sama ze sobą, pomimo upływu lat. Proszę nie zrozumieć mnie źle, rodzice nie zaniedbują mnie i nigdy tego nie robili. Oni po prostu pracowali, żebyśmy razem z bratem mieli dobrą przyszłość. Rozumiem to i ich nie obwiniam. Ale w głębi duszy jednak czuję, że mogliby chociaż starać się spędzać ze mną więcej czasu - wtedy sytuacja byłaby inna. Te wszystkie rzeczy bardzo mi przeszkadzają, bo według mnie utrudniają mi funkcjonowanie w społeczeństwie. Wiem, że muszę coś z tym zrobić, jeśli chcę przetrwać w dzisiejszym świecie, ale nie wiem, co. Dlatego właśnie zwracam się do Państwa. Co powinnam zrobić?
  10. Od jakiegoś czasu czuje się coraz gorzej. Mam 16 lat, i przez ostatni wszystko zaczęło się pogarszać. Zawsze byłam dość samotna ale nie odczuwałam tego tak jak teraz, mam jedną przyjaciółkę i to mi wystarczało ale teraz za każdym razem jak mówi że nie może się spotkać, wyjdź stąd, nie masz nic do gadania to po prostu chce mi się płakać. Ona mówi to dla żartu i kiedyś to rozumiałam. Chciałabym z nią szczerze porozmawiać ale wiem że nie zrozumiałaby mnie i nie winie jej za to. Od jakiegoś czasu ukrywam dużo rzeczy, bo po prostu panicznie boje się z komuś o tym powiedzieć, nawet jej chociaż wiem że nikomu by nie powiedziała. W domu też czuje się coraz gorzej, choć już zawsze było źle. Przezwiska, nikt mnie nigdy nie szanował, szczególnie ojciec. Jak ma dobry humor to można z nim porozmawiać ale jak nie to bez kija nie podchodź Nie można z nim porozmawiać, ciągle tylko ma o coś pretensje krzyczy o byle co, poprawka on wrzeszczy, wszystko ma być tak jak on chce, jak coś jest nie pomyśli to wszyscy są na celowniku. Dosłownie nie wiem co mam zrobić. Jestem bardzo wrażliwa i po prostu tego nie wytrzymuje, przez co 1-2 razy dziennie muszę wylać swoje emocje przez płacz pod prysznicem albo w łóżku. Nie chce żeby ludzie się nade mną użalali, ale ja nie jestem typem ekstrawertyka. Jestem typowym introwertykiem ale nie chce czuć się samotna. Wystarczy mi jedna osoba z którą mogę szczerze porozmawiać i która mnie zrozumie, ale jej nie mam. Po prostu czuje że nie daje sobie rady i zaraz nie wytrzymam, zdarza się że mam myśli samobójcze, bo dla mnie to wszysko już nie ma sensu. Tak naprawdę nie ma nic co by mnie trzymało na tym tym świecie. Jedyną moją nadzieją jest myśl o wyprowadzce z toksycznego domu, bo to co tutaj napisałam to zaledwie mały odłamek. Tak strasznie nienawidzę dni wolnych, bo one nigdy nie obchodzą się bez krzyków np. weekendów. Nikt mi nie ufa, i niezapominają mi tego ciągle wypominać. Czuje że moja psychika siada a odskocznią są motywacyjne filmiki w internecie ale nie mogę ich zbyt oglądać bo ,,ciągle siedzę na telefonie, nic nie robię, nic nie osiągnę, skończę na kasie w biedronce nikt mnie nie pokocha i nigdy nie zdajde męża. Problem w tym że ja naprawdę chciałabym być szczęśliwa z samą sobą ale nie mogę przez komentarze typy nie jedz bo będziesz gruba, będziesz wyglądać jak twoja matka. Jedyna co jestem pewna to że moja rodzina jest toksyczna i nie dam sobie wmówić inaczej. Z drugiej strony nie mam jak zarobić głównie przez pandemię, chciałabym i obszukałam pół internetu ale to nikt nie odpisał, to było jakieś podejrzane i się bałam, do tego potrzebowałam znajomych itp itd. Więc tak to wygląda i zaraz sobie nie poradze.
  11. Witam potrzebuję bardzo operacji zabiegu biotyrycznego na NFZ JESTEM OTYLA WAZE 100KG I PRZEPUKLINY POMIEDZY KREGAMI MOJA WAGA JEST ZAGROZENIEM ZYCIA , POTRZRBUJE SZYBKO SCHUDNSC JESTEM Z OKOLIC LUBLINA MAM ZLA, TOMOGRAFIE KOMPYTEROWA I REZONANS MAGNETYCZNY NA GASTROSKOPIE NA NFZ CZEKA DIE BARDZO DLUGO , JESTEM SAMOTNA MAMA PRZEZ BUL KRZYZA NIE PRACUJE CZY KTOS MOZE MNIE SZYBKO OPEROWAC CZY POMOC WYZUCIC MI 40 KG
  12. Jestem osoba niepełnosprawna ruchowo. Spędzam cały czas w domu. Przez korona wirus nie mam wyjść do miasta znajomych, rodzina nie ma dla mnie czasu. czuje się samotna. Tylko gdy ktoś zadzwoni porozmawiać czuje się lepiej. wczoraj odszedł mój pies Jak się zrelaksować w domu
  13. Dobry Wieczór wykonałem dziś badanie krwi (kortyzol, testosteron) testosteron jest w normie, martwi mnie kortyzol, bo wynik na tą godzinę wynosi 12,8 gdzie zakres referencyjny w godzinach porannych od 6-10 jest 4,82-19,5. Za to w godzinach popołudniowych 16-20 zakres referencyjny 2,47-11,9. Poza tym co mnie zaskoczyło mam nadczynność tarczycy, gdzie zazwyczaj brałem letrox 50 jedną tabletkę na czczo rano na pierwotną niedoczynność tarczycy i tsh było w normie, objawy nadczynności się niestety sprawdzają duża potliwość, uczucie gorąca (bez gorączki na szczęście) ale z drugiej strony źle znosi mój organizm uczucie zimna. Oprócz tego jestem osobą z nadwagą/otyłością. Psychicznie czuje się lepiej, fizycznie gorzej, bo dochodzi do tego refluks uporczywy gdzie obecnie biorę prokit jedną rano i drugą w południe tabletkę i zulbex na wieczór jedną tabletkę. Bardzo długo biorę leki od Psychiatry, mam rentę. Leki te są zmieniane zważywszy na fakt, że mój organizm źle je toleruje (układ mój moczowy bardzo źle, to znosi pomimo raz dobrego wyniku, a raz złego, a proszę mi wierzyć Szanowni Państwo, że wykonałem mnóstwo badań na Fundusz zdrowia i w tym prywatnie, obecnie jest lepiej, chociaż nieidealnie z tym układem moczowym, pije wodę,) Na ten moment przyjmuję latudę lek dwie tabletki na wieczór (biorę ten lek na schizofrenię, ale mam też stwierdzone zaburzenia nerwicowe) może to jest przyczyną? Bo jak byłem na diecie i trenowałem, byłem bardzo systematyczny i tym samym zdeterminowany na wynik, to były efekty schudłem i było dobrze. Teraz znów przytyłem mniej się ruszam po prostu, to stawiam sam za główną przyczynę niestety, a na moim przykładzie samą dietą nie schudnę. Dieta w większości jest taka sama i nadal mam silną wolę chociaż nie jest, to specjalistyczna dieta niestety. Prośba o ocenę wyniku i poradę jeżeli będzie to możliwe. Czy jest możliwy pomiar badania w moczu na kortyzol całodobowy? Może wtedy miałbym pewność, że ten wynik jest w 100 procentach miarodajny, bo podobno czeka się na wynik od 1 do 21 dni. Czy warto zbadać poziom neuroprzekaźników w organizmie i czy jest, to finansowane przez Fundusz, a może PFRON? Z tego względu, że jestem Osobą niepełnosprawną umiarkowanie i faktem jest, to, że mam skłonności do melancholii/depresji czy nadwrażliwości - Osoby wysoko wrażliwe należę do takich Osób niestety, czuję się samotny, a nie mogę zmienić otoczenia - mieszkam z Rodzicami w dodatku jeszcze ze względu na sytuację, która jest na Świecie i w Polsce, to może rosnąć, ale też mam powody do doceniania i wdzięczności, to mnie wzmacnia między innymi, bo nie tylko, to. Chcę prostu bardziej świadomym swojego układu nerwowego i siebie. Wyniki testu darmowego neuroprzekaźników Dopamina odpowiada za przyjemność deficyt 72 % Acetyholina odpowiada za naukę deficyt 72% i co mnie zmartwiło GABA neurotransmiter spokoju, deficyt 82 % Serotonina odpowiada za nastrój deficyt aż 88 %. Test niestety potwierdza stan faktyczny mojego organizmu, wolałbym, to jednak potwierdzić badaniami neuroprzekaźników ku temu stąd prośba o pomoc. Wracając do tematu tarczycy mam ponowne badanie Tsh kontrolne zrobić za mniej więcej 6 tygodni i wtedy się okażę czy letrox 50 pół tabletki, a nie jedna da efekt w postaci lepszego wyniku Tsh i tym samym wyrównania poziomu tarczycy w organiźmie. Pozdrawiam i dużo zdrowia dla Państwa zwłaszcza w trudnych obecnie czasach dla Wszystkich. Mężczyzna 31 lat.
  14. Nazywam się Martyna, mam 16 lat. Nie wiem co się dzieje! Mam myśli samobójcze, nie widzę sensu życia i czuje się samotna. Moi rodzice prawie w ogóle ze mną nie rozmawiają. Każda rozmowa z moją mamą kończy się kłótnią, a mój tata pracuje albo pije prawie nigdy nie ma go w domu. Czuje się nie potrzebna ! Nie mam żadnych przyjaciół, a jak już mam to z czasem okazuje się że są oni fałszywi i wredni wobec mnie z każdej strony. Moja jedyna przyjaciółka z którą przyjaźniłam się o dziecka po rozwodzie swoich rodziców wyprowadziła się i od tego czasu nie mamy żadnego kontaktu. A każda próba kończy się niepowodzeniem. Straciłam zamiłowanie do muzyki i śpiewania co jest moją pasją , nauka też mi idzie gorzej. Proszę o pomoc nie daje sobie rady. Nie mam żadnej zaufanej osoby w życiu. Nawet sobie już nie ufam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...