Skocz do zawartości
Forum

Javiolla

Użytkownik
  • Postów

    3 639
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    43

Treść opublikowana przez Javiolla

  1. Javiolla

    Przemyślenia

    Sam widzisz co jest przyczyną ? Po prostu nienawidzisz siebie, a wyżywasz sie na innych. Skoro napisałeś na forum o swoim problemie to jest Ci z tym źle. Wiesz już, że złość jaka Cię trzyma ma podłoże w lęku, a lęk spowodowany jest nielubieniem własnej osoby. Pomyślałeś kiedyś, aby zacząć pracować nad polubieniem siebie? Zmiany zawsze zaczyna się od siebie. Na powyższe pyt.nie odpowiedziałeś, ale domyślam się, że skoro nie lubiłeś siebie, to masz skłonności do uzależniania się od innych osób. Toteż poświęcałeś się zatracając siebie. Tym samym nie żyłeś dla siebie, ale dla niej, może nawet zaduszając ją swoją "miłością". Teraz lokujesz swoją złość w kobietach choć to nie one są źródłem złego samopoczucia. Nie czułbyś sie tak gdybyś zaakceptował siebie, polubił się. Nie miałbyś obaw, że Cię ktoś skrzywdzi, bo skoro masz sympatie do samego siebie to przecież do tego skrzywdzenia nie dopuścisz, będziesz stawiał granice, szanował siebie. Miałbyś większą pewność siebie i drugiej osoby.
  2. To z Ciebie najlepiej wyciągnie terapeuta. Chyba, że chcesz popisać na forum, to zanim sie dostaniesz na wizytę może znajdziesz punkt zaczepienia ? Powodami lęku społecznego mogą być: -uwarunkowania genetyczne. Czy Twoi rodzice (ktoś inny z rodziny) ma/miał podobne problemy? Odnosiłeś kiedyś wrażenie, że się tez boją, izolują, stresują za każdym razem gdy mają kontakt z drugim człowiekiem? -wychowanie, nabycie nawyków z otoczenia w jakim się przebywało od dziecka. Np. byłeś wychowywany z dala od ludzi, rodzina nie miała z nikim kontaktu, nie nauczyli Cię komunikacji społecznej, czy tez wychowali na osobę, która nie zna swojej wartości i nie lubi siebie. -traumy z dzieciństwa, młodości. Traumą może być wszystko co przykrego się Tobie kiedyś przydarzyło. Mogło to być wyśmiewanie przez rówieśników, docinki kogoś z rodziny, kompromitacja publiczna, skrzywdzenie przez kogoś co miało związek z naruszeniem cielesności, prywatności i wiele innych. Cenna uwaga. Regularne posiłki, urozmaicone są ważne. A do tego np. witamina D3 i grupa witamin B. Dodałabym tez sport i robienie czegoś co lubimy (jakaś pasja)
  3. Javiolla

    Mam błędne koło

    Ja tez nie ufam, bo nieraz mnie zawiedli, ale nie mogę unikać lekarzy. Nie odpowiada mi jeden to szukam innego, nie zajmą sie dobrze w jednej przychodni to idę do drugiej. Co do leków.... lek to lek a nie trucizna. Jeśli psychiatra przepisuje lek to ma diagnozę czyli wie co Ci jest. Może Ty po prostu tego nie przyjmujesz do wiadomości? Trzecia kwestia, że życie tracisz teraz.... serio. Nie lecząc się. Rodzice nie widzieli problemu, ale są bardziej lękliwi od Ciebie? Aż trudno uwierzyć. Zycie w lęku musi być straszne, ciągłe napięcie, wieczny stres, jakby się było uwięzionym-zniewolonym. Jakbyś napisała drugi i trzeci raz to może by odpisała. Nie spychaj na kogoś ? To Tobie najbardziej zależy na wyleczeniu, specjalista ma kupę roboty nawet bez Ciebie-taka jest prawda. Tobie zależy więc Ty się dobijaj. Masz lęk, który opanuje tylko lekarz i terapeuta. Zastanów się jak bardzo chcesz się pozbyć lęku? I tak bardzo jak tego chcesz, tak bardzo staraj się dzwonić i rozmawiać. Próbuj raz, drugi, dziesiąty... aż się uda. Weź relanium, melise, valused... cokolwiek i dzwoń do skutku. Skoro nie masz nikogo kto by to zrobił za Ciebie, to musisz sama. My Ci już nie jesteśmy w stanie pomóc. I choćbyś napisała 100 postów to nic nie zmieni ? Tylko Ty sama możesz pokonać swój lęk.
  4. Bo to Tobie ma ewentualnie pomóc, ale na upartego mamie tez pomoże. Modlitwa za jej duszę ponoć bardzo pomaga. Nie, bo odebranie sobie życia oznacza, że wybierasz piekło, a Twoja mama z pewnością się tam NIE znajduje. Raczej będzie czekać na syna u bram nieba. Masz żyć bez obwiniania i zrobić coś dobrego w życiu, odpracować, odpokutować (jak zwał tak zwał). Nie musisz sie aż tak obwiniać, i niepotrzebnie tak bardzo biczujesz. Podałam tutaj tyle sensownych argumentów i wystarczy je przyjąć do wiadomości. Nie odrzucać tez zadośćuczynienia o jakim pisałam, bo to jest naprawdę dobry sposób. Mama byłaby z Ciebie dumna tu na ziemi gdyby wiedziała, że pomagasz innym-prawda?
  5. A co możesz popsuć np. w opiece nad porzuconymi zwierzakami albo w kwestowaniu? Wyczuwam w tej wypowiedzi, że masz niewysokie poczucie wartości, nigdy się nie lubiłeś i zawsze byłeś lękliwy? Nawiasem mówiąc nie zniszczyłeś mamie życia, bo ona jest być może w lepszym życiu niż Ty. Jak na razie... niszczysz życie sam sobie.
  6. Javiolla

    Depresja lekowa

    Jest prawdopodobieństwo, że to są objawy pocovidowe. Ja tak miałam przez dobre pół roku. Zapisałam sie więc na prywatną (bo na NFZ bym sie nie doczekała) manualną terapie pocovidową i po 2 spotkaniach jak ręką odjął. Jeśli masz możliwości finansowe na 2 prywatne spotkania, to poszukaj w swojej okolicy fizjoterapeuty, który się tym zajmie. Jeśli to nie pomoże, to trzeba rozważyć, że ma to jednak podłoże psychiczne. Przeżyłaś wiele w ostatnim czasie i możesz teraz podświadomie nakręcać się każdym objawem, ale na początek przemyśl to co napisałam o zabiegu fizjoterapeutycznym pocovidowym.
  7. O to, by jej nie oglądać i mieć spokój duszy.
  8. To mi wygląda bardziej na problem urologiczny niż psychiczny (pomijając tę nerwicę). Może podczas obrzezania doszło do jakiegoś błędu. Ja sie na tych sprawach nie znam, ale wiem, że z takimi problemami mężczyźni chodzą do urologa. Konsultowałeś się?
  9. Serio dorosły facet to zrobił? Też nie wiem jak to skomentować, ale jedyne co przychodzi mi do głowy to, że sie Ciebie wstydzi lub boi się reakcji syna na nową partnerkę. A próbowałaś zapytać jakie miał uzasadnienie na tak absurdalny pomysł? On tez nie ma dystansu do siebie, skoro nie ma odwagi przedstawić swojej partnerki synowi. Domyślam sie jak sie czujesz i tez mi przykro. A długo jesteście razem?
  10. W takim razie udaj sie do lekarza i poproś by Ci w tej sprawi pomógł. Przecież my tu przez Internet nie wyszczepimy Ci tego chipa.
  11. Najczęstsza praktyka jest taka, że dajemy ogłoszenie i czekamy na zainteresowaną osobę. Nie słyszałam aby umawiać kilku na jeden dzień bo to nigdy nie wypali ? Każdy ma swoje życie i każdemu pasuje o innej porze w innym dniu. Niemożliwe jest aby wszystkim chętnym pasowało w jednym momencie ?
  12. Chyba masz problem z poczuciem własnej wartości -co? Przecież jasno wynika z tej wypowiedzi, że to "kur**o" nie chodzi o Ciebie. Napisane jest w superlatywach o Tobie, na końcu nazwano Cię skarbem-tak? A Ty zamiast się tym cieszyć i wierzyć w te słowa, doczepiłaś sie akurat tego "kure**a" ? Analizując słowo po słowie ostatnie zdanie: "Pilnuj takiego skarbu bo kurestwo jest wszędzie." Pilnuj takiego skarbu.... czyli ma pilnować Ciebie (jesteś skarbem przecież), bo ( czyli teraz uzasadnienie dlaczego ma pilnować) kurestwo.... ( czyli inni faceci, którzy mogą Cię jemu odebrać) jest wszędzie... (wszędzie takich pełno) Ok, analiza przeprowadzona, a teraz może pogadajmy jak podnieść Twoją samoocenę?
  13. III wojny światowej -takiej typowej jak I i II wojna- to się nie obawiam.
  14. Javiolla

    Mam błędne koło

    Akurat nietrudno wywnioskować komu pomoże czytanie poradników psychologicznych, a komu już niestety nie. Często na forum piszą osoby, które już są na tym etapie, że same sie z tym nie uporają. Tak jak tutaj. Autorka nie pierwszy post zakłada na tym forum, post w podobnym lękliwym tonie. Niestety ale jest jednym wielkim lękiem ? Cała jej rodzina jest od zawsze zalękniona i nawet rodzice nie widzieli w tym problemu, to jaką rade masz jeśli nie terapia i leki przeciwlękowe? Serio pytam-jaką? Jaką masz ukrytą chorobę? Podejrzewam, że nie masz, tylko jej się lękasz. Ja tez miałam depresje i stosowałam leki, ale nie spałam i nie miałam skutków ubocznych. To kwestia dobrego doboru leków. Dziewczyno> Ty się absolutnie wszystkiego boisz... a więc co masz do stracenia, skoro cokolwiek sie wydarzy w Twoim życiu będziesz się tego bać? Pytam serio i proszę o odpowiedź.
  15. To moim zdaniem niemało? Masz prawie rodzinę (domniemam), mieszkasz osobno, masz własne życie, czyli wystarczyłby kontakt raz w tygodniu. Moim zdaniem mógłby być z mamą mniejszy kontakt i w niczym by to nie zaburzyło relacji syn-matka. To oczywiście nie oznacza, że jesteś maminsynkiem, to tylko moje osobiste odczucie. Choć mając na względzie dalszą Twoją wypowiedź... to w sumie nie o to dziewczynie chodzi ? Problem tkwi w czym innym. Wnioskuję, że dziewczyna nie lubi Twojej rodziny, bo sama takowej nie miała, z pewnością sam tą niechęć widzisz. Ponadto ma masę kompleksów. Czuje sie może niedoceniona, niezauważana, niekochana dostatecznie mocno, niedopieszczona. Czyli jest zazdrosna. Zazdrość "jest przebraniem dla niepewności i lęku, dla bolesnego, skrywanego nawet przed sobą przeświadczenia, że nie zasługujemy na miłość drugiej osoby. Jeżeli nie mam wystarczająco wysokiego poczucia wartości i ważności, to ciągle się boję, że mój partner odkryje, jaki jestem naprawdę, i odejdzie. W związku z tym do czego dążę? Żeby ograniczyć jego wolność. Żeby go przypisać do siebie, mieć nad nim władzę. Ktoś, kto nie wierzy, że można go kochać takiego, jaki jest, dąży do kontroli." Jako wychowanka domu dziecka czuje sie tak jak napisałam wyżej. Jej nikt nie okazywał zainteresowania, nie dbał o nią, nie kochał jak Ciebie kocha Twoja rodzina i pewnie do tej pory cierpi z tego powodu. Twoja rodzina dzwoni do Ciebie a ona czuje sie odrzucona (syndrom sieroty). Warto jej to wszystko uświadomić i dodać, że może by rozważyła jakąś terapię, aby sobie poradzić z własnymi demonami dzieciństwa? Bo inaczej stale będziecie sie kłócić z powodu jej nieprzepracowanego dzieciństwa. Nie wiem czy Twoja rodzina ją lubi, ale może pomogłoby gdyby mama lub siostra czasem zadzwoniły do niej, albo napisały do niej. Gdyby Was zaprosili do siebie np. na obiad, ale za jej pośrednictwem a nie Twoim. Tak by poczuła sie tak samo ważna jak Ty. To jest wprawdzie jej problem i ona musi się z nim uporać, ale znając przyczynę jej zachowania możecie jej w tym pomóc. Nie wiem czy od razu zakończyć, czy po tym jak znasz podłoże jej zachowania nie spróbować na nią wpłynąć w kwestii terapii. Jeśli nie będzie chciała to wtenczas zastanowić sie nad sensem dalszego związku. To nie twoja wina, że masz dobre relacje z rodziną, że Twoja dziewczyna była w domu dziecka i ma nieprzepracowane traumy z tego powodu. Nie wiem jak wyglądały Wasze rozmowy, ale widać nie były wycelowane w prawdziwy powód jej zachowania. Spróbuj jeszcze raz, ale pod kątem jaki opisałam wyżej i zobacz jaki będzie efekt.
  16. W takim razie w ramach obowiązku możesz płacić na nie alimenty, a córkę dodatkowo odwiedzać, zabierać na wakacje, ferie, weekendy. Z matką swego dziecka możesz mieć przyjacielskie układy, skoro kochasz ją jak siostrę/przyjaciółkę to nie powinno być z tym problemu. Tylko jak ona będzie sie na to zapatrywać? Moim zdaniem nie ma co brnąc dalej w coś co nie ma przyszłości. Jeszcze nie jesteście małżeństwem, a już myślisz o zdradzie i już Cię nie pociąga, a co będzie za 10-20 lat? Niestety nie masz wyjścia jak szczerze jej powiedzieć to wszystko co nam tu napisałeś.
  17. Masz niską samoocenę? To trzeba było jej to powiedzieć zamiast tłumaczyć sie co robisz. Dlaczego więc jej tego nie powiedziałaś? Widzę też, że Tobie sie udziela jej emocjonalność, bo cały wątek o jakiejś kobiecie, która nie powinna Cię obchodzić. Może ona ma problemy z wyrażaniem uczuć lub panowaniem nad emocjami, może czuje sie niedoceniana, może ma traumy z poprzednich zakł.pracy.... pod każdym działaniem coś się kryje. Tak naprawdę to nie ona jest tu problemem tylko to jak Ty się tym wszystkim przejmujesz. Niech się z nią dzieje cokolwiek, to i tak rozpatrzy szefowa. Ty sie zajmuj swoimi sprawami i żyj własnym życiem, bo teraz to siedzisz w domu i rozmyślasz o niej, choć nie jest tego warta ? A co robić? Po prostu pracować normlanie. Można jej zasugerować, ze skoro nie lubi swojej pracy to niech sie przebranżowi i wykonuje to co lubi, a może wtenczas będzie mniej konfliktowa. Domyślam sie, że skoro swojej pracy nie znosi i miałaby zdalne, to by nic nie robiła tylko brała kasę za siedzenie w domu. Myśli więc (bo każdy myśli w swoich kategoriach), że inni robią tak samo. Wg mnie musisz sie po prostu zacząć odzywać ? Nie milczeć, nie kulić ogona i uciekać, tylko zacząć sie normalnie zachowywać i mówić jej to co nam tu piszesz... czyli szczerze ? Może wtedy wiedziałaby, że Tobie sie nie podskakuje, a może to by ją zniechęciło bardziej do tej pracy co skutkowałoby jej odejściem. Naucz się asertywności, obrony i pewności siebie.
  18. Sądzę, że diagnozę postawi specjalista. To są prawdopodobnie zaburzenia lękowe. Psychiatra przepisze leki przeciwlękowe, ale proszę poprosić na pierwszej wizycie o skierowanie na terapie, bo trzeba znaleźć przyczynę tego stanu, a następnie to przepracować. Inaczej lęki będą powracać.
  19. Cóż. Żeniąc się z nią wiedział Pan, że ma taki nałóg i zaakceptował Pan to. Teraz trzeba więc siedzieć cicho. Paląc ponad pół wieku nie przestanie się ot tak, trzeba mieć bardzo silną motywację, a skoro żona jej nie ma, to jedyne z czym trzeba sobie radzić, to ze swoją lękliwością-niestety. To jest jej zdrowie, jej decyzja i należy ją uszanować, skoro szanowało się ją w chwili przysięgi małżeńskiej. Można jedynie nadmienić żonie, że nadciśnienie jest też wynikiem palenia ? Skoro je ma to nie może mówić, że jest zdrowa, bo nadciśnienie to choroba. Ta z kolei może powodować udar lub wylew. To prawda, że palacz nie musi zachorować na raka płuc, ale jest szereg innych chorób na jakie może zapaść. Jedną chorobę żona już ma. Ale skoro pani doktor nie widzi problemu, to żona tym bardziej problemu nie zobaczy. Swój swego będzie zawsze bronić... palacz palacza i alkoholik alkoholika. Toteż powiedzieć można, ale tylko tyle. Następnie należy zapanować nad swoim lękiem, bo szybciej się Pan wykończy z powodu lęków o żonę niż zona tym paleniem ?
  20. A jak myślisz? Skoro piszesz na forum psychologicznym i zadajesz takie pytanie to pewnie podejrzewasz, że nie. Nie wiem w jakim jesteś wieku, ale jeśli jesteś już pełnoletnia to koniecznie zapisz sie do Poradni zdrowia psychicznego. Wygląda to na zaburzenia lękowe, nerwice a może CHAD. Jednak nikt tutaj na forum nie postawi Ci diagnozy, to może zrobić jedynie lekarz psychiatra. Czyli nie zakończyłaś a przerwałaś. A co spowodowało, że tak stwierdziłaś? Sama widzisz, że jest coraz gorzej a więc niezwłocznie należy wrócić do lekarza. Nie wiem jak przebiegało leczenie: czy tylko lekami czy miałaś tez terapie? Jak długo się leczyłaś?
  21. To znasz przyczynę. Nauka jazdy wymaga nauki-jak sama nazwa wskazuje. Może był zawsze słaby w szkole, a w tym wieku tym bardziej trudniej nabyć nową wiedzę. Nie ma ambicji by tę wiedze zdobyć, nie ma być może dobrej głowy do nauczenia się, a męskie Ego nie pozwala na porażkę. Nie zmusisz go więc ani nie nakłonisz, bo tylko stracicie pieniądze. To może czas przestać i niech sam robi.... nawet jeśli nie lubi. Może trzeba zrobić inny podział ról w domu. Skoro Ty masz prawko i więcej jeździsz i poświęcasz czas synowi, to on niech robi cos innego w domu co nie wymaga posiadania prawka ? Coś za coś... taki kompromis, że nie będziesz go już namawiać do prawka ale za to musi więcej robić w domu. I czas z tym skończyć. Pamiętaj, że ludzie nas tak traktują jak im na to pozwalamy. Nauczyłaś szanownego małżonka, że mu tyłek wozisz, że mu dogadzasz w domciu, a potem się dziwisz, że on nie czuje potrzeby zmian ? To akurat racja. Wielu nie powinno mieć prawka, bo stwarza zagrożenie.
  22. Podstawy zawsze są w dzieciństwie. Tam szukaj przyczyn. Techniki relaksacyjne to fajna sprawa, ale fakt, że nie zastosujesz w pracy ? Jednak stosowane stale, regularnie i często pozwolą z czasem być mniej spiętym także poza domem. Czyli masz tragicznie niską samoocenę. To już masz punkt zaczepienia, a teraz ułóż plan jak to poprawić i zrealizuj go. Obawiam się, że pomocy tu nie uzyskasz, ale podpowiedzi owszem. Jedyne co mogę zaproponować to wizyta u psychiatry. Wielu ludzi go omija ze wstydu, ale nawet depresje leczy psychiatra a ta choroba raczej nie jest powodem do wstydu. Lęki/fobie leczy sie lekami przeciwlękowymi oraz terapią. Dlatego najrozsądniej będzie gdy zapiszesz sie do psychiatry, a na pierwszej wizycie poprosisz go o skierowanie na terapie. Podejrzewam, że wolisz indywidualną (nie grupową) , ale może faktycznie warto przełamać lęk i poprosić jednak o grupową. Tak naprawdę nie ma innej metody. Możesz do form relaksacji dodać jakieś ziółka lub leki uspokajające, ale to wszystko jest jedynie tymczasowe, aby przetrwać do wizyty. Tak naprawdę tylko porządne leki i długoletnia terapia są w stanie Ci pomóc.
  23. Javiolla

    Mam błędne koło

    W takim razie udaj się osobiście. Jeśli się wstydzisz mówić to napisz sobie na kartce i podaj kartkę w rejestracji. Miej przy sobie długopis i jeśli trzeba będzie odpowiadać na jakieś pytania to zwyczajnie napiszesz odpowiedź. Zawsze znajdzie sie jakiś sposób. W jaki sposób rodzice sie poznali skoro mają taki sam problem lękowy jak Ty? Niewiarygodne, że nikt nie wyszedł z propozycją pomocy, a może wyszedł tylko rodzice z powodu lęków nigdzie nie poszli. Niestety to jest argument. Kto miałby robić sobie z Ciebie żarty? Ja zawsze dawałam ogłoszenia i nigdy nikt ze mnie nie żartował. Znalazłam prace 2 razy poprzez własne ogłoszenie. Sądzę, że Ty sie boisz, że będą dzwonić, a nie odbierzesz telefonu bo sie boisz rozmawiać. Straszne, że rodzice to zaniedbali i nie zapisali Cię wcześniej do lekarza lub psychologa. Może niech teraz sie zreflektują i pomogą Ci zapisać sie do psychiatry, do psychologa. Sami byli zalęknieni a więc nie wierze, że czuli sie z tym dobrze. Musieli wiedzieć, że coś jest nie tak. Jak mama załatwiała różne życiowe sprawy jeśli ma problem z dzwonieniem? Przecież musiała wielokrotnie dzwonić do szkoły, lekarza itp. Skoro wtedy mogła to teraz tez da radę. Jeśli jesteś zapisana do urzędu pracy to masz ubezpieczenie. A dlaczego się boisz konkretnie? Widzę, że boisz sie wszystkiego, boisz się generalnie żyć! Ty bezwzględnie potrzebujesz leków bo nawet terapia nie przyniesie rezultatów jeśli sie nie odezwiesz do terapeuty. Wg tego co piszesz, to całą rodzina powinna iść i brać leki przeciwlękowe. Może wspólnie się wybierzcie i wspierajcie się razem.
  24. Trochę mi to przypomina moją córkę. Nie radziła sobie z emocjami i zamiast coś powiedzieć lub wskazać to po prostu ryczała na cały głos, rzucała sie na podłogę itp. Nigdy nie wiedziałam czy ją cos boli czy coś sobie zrobiła czy ma takie widzi mi sie. Nie mogłam bez niej wejść do wc bo stała pod drzwiami i darła sie jakby ją ktoś tłukł. Gotowałam obiad z nią na ręku bo inaczej tak sie darła, jakbyśmy ją krzywdzili. Raz sąsiadka nawet zaczęła dopytywać... i w sumie to nie dziwiłam sie jej. Mimo, że miała swój pokój to zawsze targała zabawki tam gdzie ja jestem, wysypywała na środek, robiła bałagan.... a po chwili i tak brała np. butelkę plastikową i uderzała w coś lub rwała stare gazety. Umiała bawić sie tylko z kimś. U mojej córki psycholog stwierdziła nadwrażliwość emocjonalną i dała wskazówki jak się nią zajmować, aby z biegiem lat nie było problemów. Przede wszystkim potrzebowała wiele czułości i miłości, więcej niż przeciętne dziecko. Kary, ganienie itp tylko miało potęgować sytuację. Dziś jest dorosła i wyrosła na wspaniałą osobę. Nie mieliśmy drugiego dziecka. Mąż sie nie zgodził, bo powiedział, że on by drugiego takiego absorbującego i wrzeszczącego dziecka nie wytrzymał. Co mogę doradzić ze swej strony to udać sie do psychologa, może zrobią jakieś testy. Może dziecko ma jakieś zaburzenie. Otrzymacie wskazówki jak sie z dzieckiem obchodzić i z czasem będzie lepiej. Możesz dodatkowo przeczytać książkę o nadwydajnych mentalnie. Np. "Jak mniej myśleć", ale tej autorki są też inne książki z tej serii. Możesz tam znaleźć jakieś wskazówki odnośnie Twojego syna - jeśli jest nadwydajny-oczywiście. Ostatnio zauważyłam taką książkę tejże autorki, ale nie czytałam. Nie mam już potrzeby, ale może Ciebie zainteresuje.
  25. Trudno. Skoro masz lęki od 8 r.ż, a teraz masz 30 lat, to już mogłeś być z tej przypadłości wyleczony. Teraz pozostaje zapisać sie i czekać na wizytę, aby było łatwiej następnym razem. Tak jak przechodzisz przez inne sytuacje w swoim życiu. Masz zaśw. od psychologa i od rodzinnego, a więc nikt sie nie zdziwi Twojemu zachowaniu. Jedynie zdziwią się, że nie leczy Cię psychiatra. Stany lękowe musi leczyć psychiatra, bez leków nie da rady. Sam widzisz przecież.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...