Skocz do zawartości
Forum

Javiolla

Użytkownik
  • Postów

    3 673
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    46

Treść opublikowana przez Javiolla

  1. A czy ona to widzi tak samo jak Ty? Źle jej, że tak rzadko sie kochacie?
  2. Javiolla

    Jak to zrobić?

    A dlaczego wstydzisz sie poprosić o przytulenie? Co w tym wstydliwego? To, że nigdy nie prosiłaś nie oznacza, że ma tak być zawsze. Skoro nie prosisz to wg nich tego nie potrzebujesz. Nikt przecież nie czyta Ci w myślach. To nie byłoby dziwne, jeśli byś to uzasadniła, podała argumenty, które do nich przemówią. Niby macie dobre relacje, ale skoro sie wstydzisz poprosić o przytulenie lub sama podjeść sie przytulić to chyba coś jednak szwankuje w tych relacjach. Chcesz być rodzeństwem, ale przed chwilą napisałaś, że oni nie są dla Ciebie takimi jakbyś chciała, a więc jedno gryzie sie z drugim. Po prostu bądź sobą i przytul sie gdy tego potrzebujesz, powiedz co czujesz gdy masz taką potrzebę, naucz im jak mają Cię traktować, bo skąd oni to mają wiedzieć??? Owszem jest trochę różnicy, ale powtórzę, że oni nie wiedzą czego potrzebujesz. Nigdy im tego nie mówiłaś. Masz ewidentny problem z wyrażaniem uczuć. A jeśli zaczniesz ich informować, że chcesz sie przytulić oraz zaczniesz sama się przytulać, to z czasem oni tez sami z siebie przytulą. Tylko pokaż im to ? A w czym był problem byś Ty też sie zawsze przytulała do mamy? Nie robiłaś tego a więc każdy uznał, że tego nie potrzebujesz. Dziwne jest, że nie mówisz i nie pokazujesz innym czego potrzebujesz, oczekując, że mają czytać ci myślach ? Tak więc wg mnie byłoby ok gdybyś zaczęła z nimi rozmawiać otwarcie, że potrzebujesz czasem sie przytulić i czy możesz to zrobić, bo widać że sami się nie domyślają, a potem pytać czy tez możesz sie przytulić. Komunikuj sie, okazuj uczucia!!!! A mama? Uważam, że naprawdę potrzebujesz terapii, która pomoże Ci sie otworzyć, wyrażać uczucia i polubić samą siebie. Ta desperacka potrzeba przytulania to nawarstwione od dzieciństwa i skrywane potrzeby. Niekoniecznie potrzeby przytulenia konkretnie ale zauważenia, docenienia, spędzania z Tobą czasu. A ile masz lat?
  3. A dlaczego konkretnie nie lubicie? Pisać wiadomość można do kogoś robiąc kilka innych rzeczy, można np. pisać "kocham cie" siedząc na kibelku. To nie scala związku. Z kolei warto poznawać sie w każdych okolicznościach, a nie tylko na siedzeniu w domu cały dzień ? I co masz na myśli spędzać ze sobą czas? Leżeć pieścić sie, siedzieć całować, czasem w przerwie cos pogadać ? ? Czy to spędzanie czasu to granie wspólnie w planszówki, tańczenie, gimnastykowanie się itp. czyli czynne i cenne spędzanie ze sobą czasu, które ma na celu poznanie sie bardziej. A może czasem zamiast siedzieć w domu co tez jest staniem w miejscu, pojechać na wycieczkę, pozwiedzać coś (takie pierwsze z brzegu przykłady) lub pójść gdzieś gdzie porobicie coś razem np. siłownia, basen/sauna/jacuzzi, aerobik, sztuki walki, taniec, rower, bieganie, escape room. Jest naprawdę wiele opcji. A przynajmniej nie będzie wiało nudą i poznacie swoje zachowania, reakcje w różnych okolicznościach.
  4. A zamiast smsów czy nie lepiej każdego dnia poświęcić godzinkę dziennie na rozmowę na kamerkach? Widywanie sie raz w tygodniu nie jest złe jeśli jest to owocne spotkanie. Co wtenczas robicie? I to jest kluczowe w związku czyli szczera rozmowa i umiejętność komunikacji.
  5. Nie jest za późno. Fakt, że im wcześniej podejmiesz leczenie tym szybciej sie wyleczysz, ale generalnie dasz radę.
  6. Javiolla

    Problemy w ZK

    A znęcał sie i jest alkoholikiem? Raczej miał próbę samobójczą, bo gdyby popełnił to by nie żył. Nie znam sie na więzieniach i panujących tam zwyczajach ale czy to jedyna psycholożka? Nie można wybrać innej? Czy w tym więzieniu miał kartę od poprzedniej psycholożki? Czy poprzednia psycholożka wysłała go do psychiatry po leki na nerwice, skoro zdiagnozowała nerwicę lekową?
  7. CZy leczysz się na te ataki paniki? Spojrzeli na Ciebie z politowaniem bo widzieli, że się tym weselem przejęłaś, że Ci przykro, niekomfortowo. Tak naprawdę to Ty kreujesz obraz jaki widzą inni. Gdybyś nie dała tego po sobie poznać, gdybyś przeszła z tym weselem do normalności to oni nie spojrzeli by w ten sposób. Pamiętaj, że ludzie nas tak traktują jak im na to pozwalamy i jak im pokazujemy model traktowania. Co robić? Polubić siebie ? W jaki sposób próbujesz, co robisz konkretnie?
  8. To nie jest dziwne. Skoro nie masz dobrych relacji z rodziną ani bliską ani dalszą to nie widzę nic dziwnego w tym, aby sie odizolować. Odniosę sie najpierw do padaczki. Jesteś pewna, że to padaczka a nie nerwica? Z jakiego powodu jest ta padaczka? Masz ja od urodzenia czy przyszła w jakimś okresie życia? Oni Cię nie widzą jako matki, ale żyjesz nie dla nich ale dla siebie i jeśli ty sie widzisz jako matkę i lekarz cię widzi to ich zdanie sie kompletnie nie liczy.
  9. To nie mieszkasz z żoną i dzieckiem? A czy ona kocha Ciebie?
  10. Sądzę, że to jest możliwe i jest wyjście. Jednak trzeba wziąć pod uwagę, że terapeuta to nie czarodziej, który za pomocą czarodziejskiej różdżki usunie wszystkie nasze problemy. On jest po to by wspierać, asekurować, subtelnie podpowiadać ale i tak największą prace nad sobą musimy wykonać my sami. Jeśli więc jesteś gotów wziąć się za prace nad sobą mimo, że może to być niewygodne, czasem bolesne to warto podjąć się terapii.
  11. Zauważyłam taką tendencję, że osoby bez rodzeństwa lub bez rodziców lub z małą rodziną bez kontaktu za wszelką cenę chcą utrzymać kontakt z tymi którzy im jeszcze zostali, choćby byli toksyczni. Z jednej strony rozumiem, ale z drugiej.... Zauważ, że nie zmusisz nikogo do miłości, uwagi ani nie masz wpływu na to, że jesteś jedynaczką. Ja np. mam rodzeństwo a i tak czuje się jak jedynaczka. Mojego męża kolega ma 8-ro rodzeństwa a sam przyznał, że gdy miał problem to okazało sie, że nie ma kto mu pomóc. Znam tez osobę, która na chrzestnych dawała koleżankę i sąsiadkę bo uznała, że z nimi ma lepsze relacje niż z rodziną. I tu jest pies pogrzebany, bo to od relacji rodzinnych najwięcej zależy. Twoi rodzice prawdopodobnie wychowywali Cię jedną jak największy skarb, z przekonaniem, że z nimi zostaniesz do końca życia, że będziesz na ich zawołanie. Teraz ich boli, że jednak nie jest tak jak sobie wymarzyli i stosują szantaże emocjonalne by wymusić na Tobie swój scenariusz życiowy. Może mieli przeświadczenie, że wychowuje sie dzieci by sie nimi zajmowały na starość, albo są bardzo starej daty i uważają, że rodzic jest najważniejszy przez całe życie i ma prawo dyrygować nawet dorosłym dzieckiem. Oczywiście to wszystko może nie być celowe. Pewnie nie zdają sobie sprawy jak to wygląda, jaką Ci robią przykrość, jacy są zapatrzeni w siebie. Są prawdopodobnie zdesperowani, dlatego stosują ten szantaż emocjonalny, o którym wspominałam. Tak naprawdę są nieszczęśliwi, ale na własne życzenie. Nie wiem jak wyglądało Wasze rodzinne życie zanim poznałaś kogoś, jakie były Wasze relacje, czy mogłaś z nimi szczerze rozmawiać, czy liczyli sie z Twoim zdaniem, czy czułaś w nich wsparcie także emocjonalne czy rozmawialiście kiedykolwiek o ich przyszłości, czy znasz ich zdanie/poglądy na tematy o których pisałam wyżej? Trochę rozumiem w jakiej znalazłaś sie sytuacji gdyż moja mama była taką typową matką kwoką, która poświęcając sie dzieciom w 100% zapomniała o sobie, zatraciła swoje Ja. Kiedy każde z dzieci odchodziło z domu to -jak sama twierdziła- umierała cząstka jej. Gdy ostatnie dziecko opuściło dom wpadła w depresję bo nie ma po co żyć, straciła wszystkie dzieci. Wprawdzie moja mama zastosowała nieco inną taktykę bo brała na litość, szantażowała wzbudzając w nas poczucie winy. Jednak podejrzewam, że u Twoich rodziców mógł być podobny motyw, ale zastosowali inna taktykę. Karania Cię obrazą i brakiem kontaktu. Wiedzą, że to Cię boli więc stosują to wobec Ciebie z nadzieją, że to Cię jednak przełamie i wrócisz do nich rozstając sie z mężem. Dlatego uważam, że powinnaś zacząć żyć własnym życiem i cieszyć sie nim zamiast wdawać sie w ich gierki. Czy odwiedzasz rodziców, czy jesteś daleko.... nie ma znaczenia dla twoich uczuć-prawda? Przecież kochasz ich tak samo mieszkając blisko jak i daleko. Może w tym sęk, że rodzice dawno tego od Ciebie nie słyszeli, boją się że stracą Ciebie (Twoją miłość) bezpowrotnie. Chyba, że u Was w domu nigdy sie nie wyznawało miłości, nie było bliskości, czułych słów, a wychowanie to był taki zimny chów. To wtenczas takowe słowa nie zdziałają nic. Tylko ich własna taktyka może na nich zadziałać.
  12. Powtórzę Ci te słowa. Angeliko> co robisz dzisiaj aby zadbać o siebie psychicznie, zatroszczyć sie jak o największa przyjaciółkę? Co dobrego zrobiłaś dziś sama dla siebie? Wyciągnij rękę sama do siebie ?
  13. Wyczuwam uzależnienie emocjonalne od syna. Czy leczysz depresję? Oprócz antydepresantów (zakładam, że je bierzesz) chodzisz też na terapię?
  14. Pól roku to w gruncie rzeczy niewiele czasu. Możesz więc poczekać a jako pełnoletnia już możesz być pewna, że terapeuta nie wyjawi rodzicom tego co się dzieje na spotkaniach. Jeśli nie jesteś pewna jak to teraz wygląda, to po prostu terapeutę o to zapytaj; czy to co mówisz mu na spotkaniach jako niepełnoletnia on wyjawia rodzicom? Czy musi to robić czy może zachować tajemnice jeśli go o to poprosisz? Zorientuj się w sytuacji, a potem zdecydujesz czy opowiedzieć czy jednak wstrzymać sie pół roku. Przynajmniej ja bym tak zrobiła. I koniecznie napisz nam co powiedział terapeuta.
  15. Jest Ci smutno bo żyjesz przeszłością. Tylko ktoś kto żyje teraźniejszością jest spokojny. Sądzę jednak, że miałaś niskie poczucie wartości zanim poznałaś chłopaka i z tego właśnie powodu cierpiałaś będąc z nim i nadal nie umiesz sie pozbierać. Nie znam oczywiście szczegółów ale domyślam się, że związek z nim był toksyczny i krzywdził Cię. A więc gdybyś miała właściwe poczucie wartości zanim go poznałaś, to wcale nie zostałabyś jego dziewczyną. Toteż nie można mówić, że przez niego tak sie dzieje. Zazdrość jest zawsze wynikiem niskiego poczucia wartości i ważności. Tak samo poczucie samotności. Jeśli ktoś lubi sam siebie i czuje sie dobrze we własnym towarzystwie to nie będzie czuł samotności. Tak naprawdę nigdy nie jesteśmy sami, bo mamy siebie. Dlatego gdy siebie polubimy będziemy czuć sie dobrze. Podejrzewam, ze inne problemy jakie omawiasz z psychologiem też są spowodowane niską samooceną i słabym poczuciem własnej wartości. Dlatego moim zdaniem możesz, a nawet powinnaś o tym pozamawiać z psychologiem, bo to wszystko może mieć ze sobą coś wspólnego. Dobrze, że chodzisz do psychologa, można wiedzieć jak długo i czy to szkolny psycholog? Nie jestem pewna czy w Twojej sytuacji nie potrzebujesz porządnego terapeuty, który pomoże zrozumieć Ci Twój stan oraz pomoże polubić samą siebie. Jednak jeśli jesteś niepełnoletnia to bez zgody rodziców nie zapiszesz się. Czy dużo Ci brakuje do pełnoletności?
  16. To akurat nic dziwnego, bo tak ziała nasz mózg. Im więcej sie na czymś skupiasz tym masz tego więcej. Zawsze się tak bałeś różnych rzeczy na zapas? Miałeś wcześniej tendencje do lęków? Bierze się ze skupienia umysłu na problemie i emocjonowaniu sie nim. Zdarzyło się raz czy dwa, a Ty popadłeś w panikę i zacząłeś sie bać, aż wpadłeś w samonakręcające sie błędne koło. Problem żyje dopóki karmisz go uwagą-pamiętaj o tym. Zrobić możesz tylko tyle, że zaczniesz skupiać myśli na czymś innym, relaksować sie, medytować, wyciszać. Nauczysz sie panować nad swoimi lękami i myślami. W tej chwili to Twoje myśli żądza Tobą, a przecież to Ty powinieneś dyktować ciału i umysłowi, to Ty jesteś panem i Ty wydajesz polecenia. Potrafisz zapanować sam nad sobą, tylko skup sie na tym tak samo mocno jak na problemie ? Ćwicz i trenuj aż się tego nauczysz.
  17. Nie mnie oceniać względy zdrowotne ale ja np. miałam problemy ze zdaniem prawka z powodu błędnika, który mam zaburzony. Inna kwestia, że instruktor tez do d**y, bo nie nauczył przez 32 godziny. Zmień ośrodek lub instruktora. Poczytaj opinie i udaj sie do najlepiej ocenianego. Moja córka wzięła jazdy dodatkowe gdzieś indziej i przez kilka godzin dowiedziała sie więcej niż u poprzedniego przez cały kurs. Przemądrzanie się ? Podobno mężczyzna lepiej gotuje od kobiety i co z tego wynika? ? Jak się to ma do rzeczywistości hę?
  18. Javiolla

    Jak to zrobić?

    Ale chcesz sie przytulić. Próbowałaś do rodzeństwa? Rodzice nie przytulali a rodzeństwo też nie? Rodzina przecież to pierwsze osoby, które sie przytula. Nie ma między Wami dobrych relacji? Jeśli ich unikasz to jesteś niekonsekwentna, gdyż wcześniej napisałaś, że masz potrzebę kontaktu z ludźmi, rozmowy, przytulenia, wsparcia, opieki. A więc unikając ludzi nie otrzymasz nic z tego. Domyślam się, że nie chcesz im psuć życia bo słyszałaś od nich o marudzeniu-tak? Będę szczęśliwa jak będę mieć pracę , będę taka jak inni i nie będę miała takich potrzeb. Chciałabym żeby to się wszystko zrobiło samo bez terapii innym tego nie trzeba. A dlaczego nie mówisz? Skąd mają wiedzieć czego potrzebujesz jeśli im tego nie powiesz? Nikt nie czyta w Twoich myślach ani Ty nie czytasz w ich. Ty musisz ludzi nauczyć jak maja z Toba postępować, pokazać co lubisz, jak należy Cię traktować. Bo każdy jest inny. Jeśli im nie mówisz nic to być może myślą, że tego nie potrzebujesz. Przypomina mi sie moja córka gdy była małą dziewczynką. Siedziałyśmy w jednym pokoju i nagle ona w płacz. Ja sie pytam co się stało, a ona do mnie z pretensją "bo ty mnie nie kochasz". Ja ją zapewniam, że kocham i pytam dlaczego tak pomyślała, a ona mi na to "bo ty mnie nie przytuliłaś". A przecież wystarczyło mi zakomunikować, ze ma się ochotę przytulić, przecież ja jej w myślach nie czytałam ? Wiesz... tak naprawdę można tę samą rzecz powiedzieć na 2-3 sposoby i każdy będzie miał inny wydźwięk. Jeśli Twój ton jest przygnębiający, głos podłamany, wzrok smutny to nawet zwykłe pytanie brzmi jak marudzenie. Wiele rzeczy można dowiedzieć sie w Internecie. Ja nawet wolę taką wersje, bo Internet to ogromne źródło wiedzy. Nie możesz być taka jak inni bo każdy jest przecież inny. Bądź po prostu sobą, tylko szczęśliwą sobą. Myślę, że masz problem z komunikacją ogólnie a więc tym samym komunikowaniem swoich potrzeb. Może zamiast chcieć nie czuć to zechciej mówić o tych potrzebach? Przykro mi, ale takich cudów nie ma ? Jest wprawdzie terapia hipnoza i podobno skuteczna dla osób, którą są podatne na hipnozę i pozwolą na działania hipnotyzera. Jednak jeśli miałabyś sie na to zdecydować to już lepiej niech zahipnotyzuje cię na bycie szczęśliwa osobą, byś umiała sie komunikować, byś polubiła siebie.
  19. Javiolla

    Panika

    Tak jak radziłam sobie w czasie paniki pandemicznej. Żyłam własnym życiem, cieszyłam sie nim póki mogłam, doceniałam każdy drobiazg póki go mam. Tylko, że ja nie mam tendencji do lęków, a to ma wiele do rzeczy. Jeśli ogólnie jesteś lękliwą osobą to praca nad oswajaniem lęków, musi towarzyszyć Ci często.
  20. Kiedyś pewna firma miała bezpłatną infolinię.... oj żebyś wiedziała co za telefony były ? Od dzieciaków po starych zboczonych dziadów.
  21. Oooo to jest celna myśl! Rolnicy nawet nie wymagają wykształcenia. Na wsi jest cały rok coś do roboty (wiosną, latem i jesienią najwięcej). Można zapytać jeszcze w agroturystyce.
  22. To już pierwszy krok do poprawy. Leki przepisuje Ci psychiatra? Chodzisz na kontrolę co jakiś czas? Może poprosisz doktora o skierowanie na terapie. Leki tylko uśmierzają ból, ale nie leczą przyczyny, którą pomaga dostrzec i usunąć terapeuta. To tak jakby bolał Cię ząb, a brałabyś tylko leki przeciwbólowe zamiast iść do dentysty i zaplombować dziurę. Trzeba zadziałać usuwając przyczynę tego stanu. W tej chwili cierpisz z powodu depresji i lęku. Jednak to minie. Bądź dobrej myśli, bo ja tez miałam depresje. Leczyłam ją wprawdzie 2 lata ale opłacało się. Brałam leki oraz chodziłam na terapię. W połączeniu tych dwóch metod z czasem osiągniesz sukces.
  23. To zmienia postać rzeczy. Jeśli jest lekarzem rodzinnym internistą to nie może regularnie przepisywać leków psychiatrycznych. Moze jednorazowo, a potem tylko na zaświadczenie od psychiatry. Jeśli chcesz leki to faktycznie zapisz sie do psychiatry. Nie bardzo rozumiem to zdanie. W jakim innym przypadku nie odpisuje? Gdybym nie chciała mieć do czynienia z Tobą to bym tego wątku nawet nie czytała, nie wspomnę o jakichkolwiek odpowiedziach. Jesteś wobec siebie zbyt krytyczny. Zacząć od konkretnej pewnej decyzji, że zabierasz sie za siebie. Zapisać sie do psychiatry po leki, do psychoterapeuty na terapie i wybrać sobie lekarza/terapeutę sam np. z opinii w Internecie. Jeśli naprawdę nie chcesz tego drugiego, to chociaż udaj się do psychiatry po leki na sam początek, aby w ogóle ruszyć z miejsca. Następnie możesz zacząć szereg ćwiczeń, zadań które mają na celu podwyższenie swojej samooceny. To żmudna codzienna praca, ale wykonywana uparcie i systematycznie oraz cierpliwie da pozytywne rezultaty. Mogę sie podzielić tymi sposobami ale zauważ, że wymagają one zaangażowania. Musisz być na tę pracę gotowy. Jeśli będziesz gotowy to daj znać. Czy wyjeżdżając stąd nagle cudownie przestaniesz sobą gardzić? Niestety to tak nie działa. Wyjazd to tylko ucieczka i próba oszukania samego siebie. Zaczyna się zmiany od siebie, a więc od tego by siebie samego szanować, akceptować i lubić.... a wtedy wyjdziesz z domu z dumą, znajdziesz dobrą prace i wyjedziesz dokąd zechcesz. Co do znaczenia w życiu, to Ty sam nadajesz życiu sens. Teraz zamknąłeś sie w domu/pokoju i wegetujesz. Żyjąc w ten sposób sam nadałeś życiu bezsens. Lekarz psychiatra przepisze leki, jeśli Cie otępiają to trzeba zmniejszyć dawkę lub poprosić o zmianę leku. Leki pozwolą Ci stanąć na nogi i nabrać nieco sił, ale to i tak nie jest rozwiązanie na dłuższą metę gdyż niskie poczucie własnej wartości będzie z Tobą wszędzie tam gdzie sie udasz. A to pomaga "naprawić" terapeuta i Ty sam swoją pracą. Ale mimo wszystko od czegoś trzeba zacząć.... zacznij więc chociaż od leków.
  24. Angeliko droga, nie jesteś sama.... masz siebie ? Przez 25 lat miałaś siebie i zapomniałaś o tym, a przecież nikt Cię lepiej nie rozumie jak Ty sama, nikt nie wie lepiej od Ciebie co dla Ciebie dobre i choć wszyscy Cię zostawią to Ty sama siebie nie zostawisz nigdy. Nie znam motywów dlaczego mąż tak postąpił, ale domyślam się, że coś musiało się wydarzyć. Domyślam się tez, że skoro czujesz się sama to prawdopodobnie żyłaś 25 lat nie dla siebie a dla innych, poświęcałaś sie innym a o sobie zapominałaś. Może to czas aby zacząć myśleć o sobie, zadbać o siebie także pod wzgl.psychicznym, zatroszczyć sie o siebie jak o najlepszego przyjaciela.
  25. Javiolla

    Jak to zrobić?

    Terapeuta pomoże Ci dojrzeć, a wtedy to co czujesz nie będzie bolało. Wtedy nauczysz się przytulać bez potrzeby wiszenia na drugiej osobie, bez zabierania jej energii. Dzięki terapii poznasz swoją wartość, polubisz siebie, a tym samym nabierzesz pewności siebie. A to pomoże w znalezieniu pracy. Jednak z tego co wyczuwam, to nie chcesz być szczęśliwa ? Niestety nie da się tego wszystkiego nie czuć.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...