Skocz do zawartości
Forum

slonecznik

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia slonecznik

0

Reputacja

  1. Żadna z prób tak do końca się nie udaje bo zawsze ponawiają się co nowe przeszkody, z którymi nie potrafię sobie poradzić. Jednak teraz chce podejść do tego na poważnie bo ciężko żyć z depresją, mam wrażenie, że z dnia na dzień tracę coraz więcej. Po prostu nie wiem jak to zrobić, bo moje myśli mnie niszczą. Zaczynam terapię może tam ktoś mnie nakieruje. Jestem również na lekach ale one w głowie mi nie poprzestawiają ?
  2. Witam! Chciałabym otworzyć dyskusję, a pytanie jak w temacie. Otóż pisałam tu dwa lata temu o swoich problemach, od tamtej pory przeszłam przez derealizację, hipochondrię, wiele ataków paniki i wiele natrętnych myśli. Jednak jestem tu dalej, walczę i żyję, postanowiłam zacząć terapię, biorę antydepresanty, jednak to wszystkie przykrości towarzyszą mi tak naprawdę całe życie. Od dziecka byłam wrażliwa, zamyślona, bujająca w obłokach. Życie mnie przytłacza i z podziwem patrzę na osoby, które się niczym nie przejmują, bo ja też chcę taka być. Ale czy tak się da? Czy tak naprawdę na zawsze uda się uwolnić od tego wszystkiego i się zmienić? Ludzie mówią, że tak i nie. Ja od lat podejmuję próby zmian chociaż i tak to zawsze zostaje ze mną. Co myślicie?
  3. Ostrzegam, że będzie długo ale nie wiem co mam już zrobić. Mam 18 lat, właśnie napisałam matury i zamierzam składać na studia. Od lat próbuje poradzić sobie z moimi problemami. Już jako 14 latka chodziłam do psychologa, problemy z samooceną itp. Nie wiem co ze mną nie tak. Zawsze mówiono mi, że jestem za wrażliwa i za dobra, zawsze próbowałam innym dogodzić, boję się tego co kto o mnie pomyśli. Czuję, że wręcz straciłam siebie bo staram się dopasować i zachowywać zależnie od sytuacji, tak aby mnie akceptowano. Dwa lata temu miałam swoje pierwsze ataki paniki, potem było spokojnie, wręcz dobrze. Aż do dziś. Dostałam ataku paniki o wiele gorszego niż kiedyś. Był to bardzo błahy powód… Zbliża się wesele i idę sama. Po prostu nie mam partnera i nie chciałam nikogo ciągnąć, nie czułam się z tego powodu inna. Wtedy skomentowała to moja rodzina. Ich spojrzenia, to jak na mnie patrzyli jakby z pożałowaniem i właśnie wtedy to się stało. Wiem, że to głupie i nie trzeba mi mówić ale ja ogółem czuję się zagubiona. Boję się. Dosłownie boję się żyć bo każdy krok który robię może być oceniony, a ja nie chcę żeby ktoś myślał o mnie jako porażce. Co mam zrobić? Naprawdę próbuje ale zawsze kończy się tym samym. Trwa to już tyle lat, a chciałabym w końcu być wolna od tego wszystkiego.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...