mam 38 lat. Od roku próbuję stanąć na nogi po próbie samobójczej spowodowanej spowodowaną załamaniem nerwowym.
Całe życie mieszkam z rodzicami i samodzielność od zawsze mnie przerażała ale w końcu postanowiłem za namową terapeutów i zmuszony przez życie wyprowadzić się do innego miasta. Normalni ludzie robią to zaraz po maturze, idąc na studia. Chciałem wreszcie „odciąć pępowinę”. Bałem się tego ale spróbowałem. Wynająłem mieszkanie wspólnie z sublokatorem. Na początku pensja wystarczała mi na czynsz i utrzymanie ale cały czas bałem się ,że zabraknie mi pieniędzy. Takie normalne życie skończyło się dla mnie załamaniem nerwowym i próbą samobójczą a potem hospitalizacją. Zniszczył mnie stres i smutek. Nowa sytuacja, normalna dla ludzi była dla mnie nie do przebrnięcia. Myślałem, że to tylko trudne początki. Ale było coraz gorzej. Nie przyzwyczaiłem do nowych warunków. Byłem coraz smutniejszy, zagubiony i wystraszony. Stwierdziłem, że skoro moje dalsze życie ma tak wyglądać, to lepiej je zakończyć. Większość ludzi dąży do niezależności, życia swoim życiem, zachwalają wolność, możliwość własnych wyborów. Ja nie widziałem absolutnie żądnych pozytywnych stron tamtej sytuacji. Wpadłem w depresję tak głęboką, że postanowiłem się zabić. Próba się cudem nie powiodła. Nie wiem teraz, co robić. Pobyt w psychiatryku mi specjalnie nie pomógł. Wróciłem w fatalnym stanie do domu rodzinnego, mam inną pracę ale nie wiem, co robić ze sobą. Chciałem po prostu pokonać strach przed życiem i podejmowaniem własnych decyzji, wyjść ze strefy komfortu. Podobno skok na głęboką wodę pomaga. Mnie omal nie zabił. Może niektórzy nie nadają się do normalnego życia? Może za późno na budowanie swojej osobowości? Jeśli tak, to co powinienem zrobić? Najgorsze, że nadal nie widzę sensu mojej dalszej egzystencji. Nie wiem, kim jestem i czego chcę moje poczucie wartości jest zerowe. Nic nie sprawia mi przyjemności ani satysfakcji. Nie mam bladego pojęcia, co chcę robić ani tym bardziej w jakim kierunku się rozwijać.
Wiem tylko, że sam sobie nie dam rady. Czy jestem nienormalny, chory psychicznie skoro to, czego doświadczam tak diametralnie różni się od tego, co czują normalni ludzie tworzący swoje życie? A może nie powinienem starać się być normalny, bo na to za późno, tylko spróbować funkcjonować tak, jak pozwalają moje zaburzenia?