Skocz do zawartości
Forum

Łukaszz100

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Personal Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Miasto
    xxx

Osiągnięcia Łukaszz100

0

Reputacja

  1. mam 42 lata i robię kurs na prawo jazdy. Wyjeździłem już łącznie 32h i nadal nie potrafię wykonać poprawnie żadnego manewru na placu )czasem się uda, najczęściej nie). Na mieście idzie nie lepiej, nie jestem w stanie odnaleźć się na skrzyżowaniu, zanim zorientuje się, kto powinien jechać pierwszy muszę długo pomyśleć. Mam skrajnie niepodzielną uwagę (albo patrzę na drogę albo na przyrządy albo znaki wtedy nawet nie dociera do mnie co mówi instruktor), nie idzie mi też teoria, bo zawsze brakuje mi czasu. Zanim przełożę wiedzę o przepisach na daną sytuację drogową mija mnóstwo czasu i nigdy nie nadążam. Instruktor nie dopuszcza mnie nawet do wewnętrznego, bo to bez celu. Nie jestem w stanie ocenić odległości, nie czuje wymiaru auta, ciagle musze myśleć o biegach i kierunkowskazach (powinno byc juz nawykiem) Czy to się mieści normie zdrowotnej? Ktoś miał podobne doświadczenia?Czuje, że mój mózg nie nadążna z przetwarzaniem tylu informacji na czas. Prawo jazdy bardzo by mi się przydało ale nie jestem w stanie nauczyć się jeździć. Dać sobie spokój, skoro nie daje sobie rady i oszczędzić czas i pieniądze? A może jest sposób na medyczne zbadanie czy z moim poziomem umysłowym w ogóle jest sens sie za to zabierać? (badania lekarskie obejmują tylko podstawowe kwestie jak wzrok a ten mam dobry). Podobno nawet durnie zdobywają prawko. Może jestem jednak za głupi?
  2. Dziękuj za odpowiedź. Akurat moje IQ słowno językowe jest powyżej przeciętnej. Nigdy nie miałem problemów z wysławianiem się. Natomiast całą reszta leży. Miałem też talent do języków obcych. Niestety teraz problemy z pamięcią robią swoje.
  3. Mam ogromne problemy z decydowaniem. Nie kieruję własnym życiem ale chyba znalazłem przyczynę: brak zdolności analitycznych. Nigdy ich nie miałem. IQ analityczno-logiczne mam na poziomie osoby dzieżko upośledzonej. Nie chodzi tylko o to, że w szkole zawsze miałem problemy ze wszystkimi przedmiotami ścisłymi, ja po prostu nie umiem analizować. Do podejmowania decyzji potrzebna przecież analiza.Jeśli występuje kilka czynników, które trzeba rozważyć, to mój mózg się "wyłącza". Dosłownie. Zapominam, o czym myślę, gdzie jestem. Nie posiadam też intuicji, bo to nic innego jak analiza podświadoma. Moje pytanie brzmi, jak z tym żyć, bo tradycyjne rady dla osób nieumiejących decydować u mnie sie nie sprawdzą. To nie chodzi tylko o strach przed złą decyzją ale brak możliwości rozważenia różnych opcji, obojętnie czego dotyczą, wyboru dania na obiad czy zmiany pracy. Po prostu za dużo czynników do analizy i głupieje. Czy istnieje jakaś forma terapii? Ktoś ma podobny problem i jakiś sposób radzenia sobie?
  4. Chodzę na terapię, byłem już u kilku specjalistów. Dowiedziałem się tyle, że mam poważne zaburzenia, że w moim rozwoju emocjonalnym zabrakło pewnych ważnych etapów i teraz trudno je będzie nadrobić (to nawet niemożliwe). Problemy miałem od dzieciństwa ale teraz przeżywam prawdziwy kryzys.
  5. mam 38 lat. Od roku próbuję stanąć na nogi po próbie samobójczej spowodowanej spowodowaną załamaniem nerwowym. Całe życie mieszkam z rodzicami i samodzielność od zawsze mnie przerażała ale w końcu postanowiłem za namową terapeutów i zmuszony przez życie wyprowadzić się do innego miasta. Normalni ludzie robią to zaraz po maturze, idąc na studia. Chciałem wreszcie „odciąć pępowinę”. Bałem się tego ale spróbowałem. Wynająłem mieszkanie wspólnie z sublokatorem. Na początku pensja wystarczała mi na czynsz i utrzymanie ale cały czas bałem się ,że zabraknie mi pieniędzy. Takie normalne życie skończyło się dla mnie załamaniem nerwowym i próbą samobójczą a potem hospitalizacją. Zniszczył mnie stres i smutek. Nowa sytuacja, normalna dla ludzi była dla mnie nie do przebrnięcia. Myślałem, że to tylko trudne początki. Ale było coraz gorzej. Nie przyzwyczaiłem do nowych warunków. Byłem coraz smutniejszy, zagubiony i wystraszony. Stwierdziłem, że skoro moje dalsze życie ma tak wyglądać, to lepiej je zakończyć. Większość ludzi dąży do niezależności, życia swoim życiem, zachwalają wolność, możliwość własnych wyborów. Ja nie widziałem absolutnie żądnych pozytywnych stron tamtej sytuacji. Wpadłem w depresję tak głęboką, że postanowiłem się zabić. Próba się cudem nie powiodła. Nie wiem teraz, co robić. Pobyt w psychiatryku mi specjalnie nie pomógł. Wróciłem w fatalnym stanie do domu rodzinnego, mam inną pracę ale nie wiem, co robić ze sobą. Chciałem po prostu pokonać strach przed życiem i podejmowaniem własnych decyzji, wyjść ze strefy komfortu. Podobno skok na głęboką wodę pomaga. Mnie omal nie zabił. Może niektórzy nie nadają się do normalnego życia? Może za późno na budowanie swojej osobowości? Jeśli tak, to co powinienem zrobić? Najgorsze, że nadal nie widzę sensu mojej dalszej egzystencji. Nie wiem, kim jestem i czego chcę moje poczucie wartości jest zerowe. Nic nie sprawia mi przyjemności ani satysfakcji. Nie mam bladego pojęcia, co chcę robić ani tym bardziej w jakim kierunku się rozwijać. Wiem tylko, że sam sobie nie dam rady. Czy jestem nienormalny, chory psychicznie skoro to, czego doświadczam tak diametralnie różni się od tego, co czują normalni ludzie tworzący swoje życie? A może nie powinienem starać się być normalny, bo na to za późno, tylko spróbować funkcjonować tak, jak pozwalają moje zaburzenia?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...