Skocz do zawartości
Forum

Javiolla

Użytkownik
  • Postów

    3 638
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    43

Treść opublikowana przez Javiolla

  1. W sumie to wszystko może być powodem, a nawet kilka powodów na raz. My Ci tego nie będzie w stanie powiedzieć. Jeśli dochodzi tak szybko to może trzeba go nauczyć technik przedłużania stosunku. Kiedyś pisał o tym w swojej książce Lew Starowicz, a teraz to nie wiem. Niech nie jest egoistą i nie skupia sie tylko na swoim zaspokojeniu ;) Możesz go podniecać tak bardzo, ale jeśli wspomaga sie pornosami to podniecenie jest podwójne. Seksoholik to by był też przy poprzedniej dziewczynie więc tutaj nie jestem pewna, ale fakt, że mogło się to zmienić. Seksoholizm też ma swoje podstawy i generalnie jak każdy holizm wymaga leczenia, ale najpierw trzeba mieć pewność co do tego, że nim jest.
  2. A co to ma do katolicyzmu? Prawdziwa katoliczka seks da dopiero po ślubie więc chyba pomyliłeś pojęcia ?
  3. W odpowiedzi na tytułowe pytanie: śni Ci się bo stale o nim myślisz ? Tzn wtedy myślałaś o spotkaniu, szkole itp. A teraz myślisz o snach, że są, dlaczego są, co w nich jest, identyfikujesz sie z tym co w snach czujesz... czyli nakręcasz się snami. Nasze sny odzwierciedlają nasze emocje, myśli i odzwierciedlają wydarzenia, sytuacje z naszego życia. Przestań o nim i o snach myśleć to z czasem przestanie się Tobie śnić. Choć domyślam sie, że 10 lat myślenia to już jakby obsesja i tak łatwo się z tego nie wyplączesz ? Jednak to jedyne co możesz robić, po prostu potraktować to jak zwykły sen i rano o nim zapomnieć. Gdyby przyśnił Ci sie kosmita to też byś o tym rozmyślała 10 lat?
  4. Moje zdanie jest takie, że jeśli "bierze" faceta z przeszłością w postaci dziecka/dzieci, to trzeba mieć świadomość, że będzie miał podwójne życie. To podstawowa kwestia na jaką trzeba się było przygotować i wtenczas ma się mniejsze oczekiwania. To, że na początku były rzadkie kontakty z pierwszym dzieckiem nie oznacza, że zawsze takie będą. Tamto dziecko jest tak samo ważne dla niego jak Twoje-taka jest prawda. W czym pierwsze dziecko jest gorsze od drugiego? To tylko dwójka dzieci, które tak samo potrzebują ojca. Zastanawia mnie po co powrót do siebie skoro mają być ciągłe kłótnie i awantury? Albo się kochacie i jesteście razem albo nie kochacie i nie jesteście-proste. Walczysz, bo nie akceptujesz pierwszego dziecka, ale wiedziałaś o jego istnieniu wcześniej więc tutaj problem z akceptacją masz Ty-niestety. A co do kłótni to załączam cytat: "To nie Ty się kłócisz, tylko Twój zakrzywiony wizerunek siebie. Ty jesteś czystym oraz dobrym człowiekiem. Domyślnie. A wszelkie stany poza domyślnym, są jedynie ekspresją poprzez ego. Wymyślone przez Twój umysł, na potrzeby roli jaką odgrywasz podczas kłótni."
  5. Jest jedna ważna zasada sprawdzająca się w każdej życiowej dziedzinie: ludzie nas tak traktują jak im na to pozwalamy. Wiem, że straszyłeś policją, ale jeśli wiedzieli, że nic nie zrobisz, że to tylko strachy na lachy to nic sobie z tego nie zrobili. Ponadto jeśli nadal z nimi utrzymujesz kontakt i widzą na co sobie zawsze pozwalasz, będą nadal tak Cie traktować. Musimy ludziom pokazać jak należy nas traktować, nauczyć ich szacunku do nas. A musisz mieć z nimi kontakt służbowy? Nie da sie całkowicie urwać kontaktu, zmienić nr.tel, nie podawać adresu, zablokować wszelkie media społecznościowe? Szczerze... wynieść sie gdzieś gdzie Was nie znajdą i urwać kontakt całkowicie. nie wiem czy cos z Tobą nie tak, ale możliwe, tylko trudno wywnioskować jednoznacznie nie znając Ciebie w realu. Może jesteś za dobry i dajesz sie wykorzystywać, może nie jesteś asertywny, może jesteś miękki Bolek albo ciepłe kluchy, może to faktycznie tylko wrażenie bo masz tragicznie niskie poczucie wartości i odbierasz wszystkich w krzywym zwierciadle. Nie uciekniesz przed swoimi zmorami, one dopadną Cie wszędzie. Czas może zapisać sie na terapię AA? A do czego potrzebna Ci taka rodzina? Serio pytam? Teraz masz swoją rodzinę, dzieci i żonę i to dla nich powinieneś sie ogarnąć, zrobić coś z uzależnieniem alko (bo sądzę, że już jest). Ja więcej wsparcia dostałam od obcych niż od rodziny. Cóz... rodziny sie nie wybiera, jak to mówią z nimi najlepiej na zdjęciu, a znajomych i przyjaciół wybieram sobie sama. Rodzina to ludzie związani krwią, ale nie oznacza, że trzeba z tego powodu znosić do końca życia ich poniżania czy gnębienia. Czujesz się osaczony bo prawdopodobnie chcesz wszystkim dogodzić, chcesz by każdy był zadowolony. Pamiętaj, że jeszcze sie taki nie narodził co by każdemu dogodził. Żyjesz sam dla siebie, Ty kreujesz własne życie na takie możliwości jakie dał Ci los. Może czas zacząć myśleć głównie o sobie, czego Ty chcesz, jak chcesz żyć, co jest priorytetem? Najpierw poukładaj sobie w głowie to wszystko, a potem podejmij słuszne decyzje i zacznij działać. W razie potrzeby pisz, chętnie pomogę ?
  6. Poradzisz sobie akceptując sytuację. W sumie z dwojga złego lepsze zerwanie teraz niż po ślubie rozwód- prawda? Dobrze sie czuliście z swoim towarzystwie.... a gdzie zapewnienie, że sie kochaliście? Byliście ze sobą z jakiego powodu? Poza tym zawsze z dystansem podchodzę do sformułowania, że było nam ze sobą dobrze, byliśmy szczęśliwi czy kochaliśmy sie oboje. Dlatego, że nie siedzimy w głowie i sercu drugiej osoby i to co nam sie wydaje nie musi być prawdą ? Mój mąż kiedyś w pewnym teście określił zadowolenie z małżeństwa wyżej niż ja ? Twierdził, że mamy udane małżeństwo, że sie oboje równo kochamy i jesteśmy tak samo szczęśliwi. Co się okazało nie być prawdą, bo on jednak jest bardziej zadowolony niż ja ? Tak więc co do rozumienia, trzeba się najpierw zastanowić po co byliście ze sobą, po co właściwie miał być ślub, czy na 100% byliście ze sobą szczęśliwi, czy to były plany jednak bardziej Twoje niż Wasze? A obsesja co do jego dziewczyny, to zazdrość prawdo podobnie, która wynika z poczucia gorszości i nieważności. Trzeba się z tym samemu uporać. Zacząć od zaakceptowania faktu, a nawet podziękowania losowi, że teraz sie to wydało, a nie w małżeństwie po latach gdy będą już dzieci. Następnie trzeba zadbać o siebie, komfort psychiczny, skupić sie na pozytywach tej sytuacji i zacząć żyć własnym życiem. Nie ma innej drogi.
  7. Napisałeś, że podobała Ci się na początku, nie było mowy o miłości. Może w tym sęk. Jesteśmy powierzchowni w sytuacjach gdy nie mamy dostatecznego zaangażowania emocjonalnego. Podobała Ci sie i co dalej? Byłeś z nią dla seksu, dobrego samopoczucia ogólnie, pochwalenie się przed innymi? Czy po to by zostać z nią na całe życie i mieć z nią dzieci? To istotne pytania, bo dadzą obraz tego co Was tak naprawdę łączyło i czy zostało zbudowane na dobrym fundamencie czy to tylko lichy szałas ? Jeśli to drugie, to może po prostu nadszedł czas by się rozstać? Nadmieniam, że w żadnej sytuacji nie usprawiedliwiam Twojej partnerki. Coś musiało spowodować, że tak drastycznie przytyła. Może zajadała jakieś smutki, problemy... może ukryte przed Tobą a jednak powiązane z Tobą. Może powinna udać sie na terapię, do psychodietetyka, gdziekolwiek. Jeśli nie widać chęci zmiany siebie, to w sumie nie ma sensu dalej ze sobą być. Załączam cytat, który być może da Ci do myślenia w kwestii wyboru partnerki życiowej na przyszłość. "Mężczyzna kocha nie samą kobietę, a swój stan przy niej. Swoje samopoczucie. Dlatego Prawdziwa Kobieta nie musi być najładniejsza, najinteligentniejsza i odnosząca sukcesy w życiu społecznym. Prawdziwa Kobieta obdarowuje mężczyznę przede wszystkim stanem, a nie mądrością, nie pięknem, nie ciałem, nie sukcesami. Kobieta, która stwarza u mężczyzny szczególny stan – męski, zawsze będzie kochana. Stwarza ten stan, rozkoszując się towarzystwem swojego mężczyzny i podziwiając go. Ten szczególny stan zawsze będzie przyciągał go jak magnes".
  8. Lekarz rodzinny może dać tylko do psychologa, takie ma przepisy. Na terapię może dać skierowanie jedynie psychiatra. Proponuję wiec zapisać sie do psychiatry i mu szczerze wszystko przedstawić. Poprosić juz na pierwszej wizycie o skierowanie na terapie.
  9. Nie wpłacam pieniędzy jeśli o to chodzi. Na początku wsparłam na ile umiałam, czyli oddałam ubrania, nawet nowe pościele, zabawki dla dzieci, czy doładowanie do telefonu (zalegające w portfelu, bo kiedyś niewłaściwie zakupione ). Zakupiłam kilka produktów długoterminowych niedrogich. Wszystko to oddałam do stowarzyszenia w moim mieście, które pomaga uchodźcom oraz prywatnej rodzinie przyjmującej kobiety z dziećmi. Na tym moja pomoc sie skończyła. Ale jeśli miałabym coś jeszcze, co by ktoś potrzebował to oddałabym. Póki co na więcej mnie nie stać. Prawda jest taka, że gdyby sytuacja miała miejsce rok temu to oddałabym meble, naczynia, dywany itp. Wtedy dawałam ogłoszenie, że oddam, a część i tak została wywieziona na skład śmieci, bo nikt nie odebrał. Jestem przekonana, że dziś wszystko rozeszłoby sie w mgnieniu oka ?
  10. Pisałeś już na tylu forach.... naprawdę nikt nic więcej Ci nie napisze ? Nikt nie da złotego środka, bo jedyny środek to akceptacja nieuniknionego. Jeśli terapeuta (nie psycholog ale terapeuta) jest w stanie pomóc Ci w akceptacji siebie, to zapisz się jak najbardziej. Tylko wiedz, że terapeuta to nie czarodziej, nie ma czarodziejskiej różdżki, za pomocą której wyczaruje zniknięcie problemu. Musisz liczyć się z tym, że on wspiera, daje sugestie psychologiczne, subtelnie prowadzi, ale i tak Ty sam musisz wykonać największą pracę nad sobą. Jeśli jesteś gotów i masz prawdziwe ku temu chęci, to zapisuj się czym prędzej.
  11. Javiolla

    Czy to toksyk

    Dlaczego nie możesz iść do domu samotnej matki? Uważasz, że lepiej im będzie w przemocowym domu? Czy psycholog nie doradził udania sie do centrum interwencji kryzysowej? Tam mają darmowych prawników, psychologów, lekarzy, a nawet nocleg w razie kryzysu: typu ucieczka z dziećmi. Pomagają znaleźć miejsce noclegu, odejście od przemocowca A wszelkie obawy co do udowadniania jego winy powinien podpowiedzieć adwokat. Nie wiem... może nagrywać go czy coś? Powiem coś z perspektywy dziecka, której mam uznała, że woli zostać z byle jakim mężem, w przemocowym, alkoholowym domu bo dzieci muszą mieć normalny dom. Jako nastolatka błagałam by mnie oddała do domu dziecka, bo miałam serdecznie dość tego "normalnego" domu. Mama jednak się nie liczyła ze zdaniem dzieci. Pisze o tym, bo może też nie powinnaś sama decydować co jest dla dzieci dobre. Ja na Twoim miejscu udałabym się właśnie do CIK po pomoc. Zasięgnęłabym informacji jak mogą mi pomóc, jakie masz perspektywy, a potem pogadała z dziećmi. Wakacje to dobry moment na wyprowadzkę, bo nowy rok szkolny mogą zacząć w nowym miejscu. Dzieci się dobrze adoptują w nowych miejscach, to my dorośli gorzej sobie radzimy ? Zapewniłabym też dzieciom pomoc psychologiczną, zapisałabym w nowym miejscu na jakieś zajęcia, aby miały sie z kim integrować i by poznały nowych kolegów. Oprócz tego prawdopodobnie potrzebujesz pomocy nie tylko psychologa, bo on daje doraźną pomoc, ale prawdziwego terapeuty, który nauczy Cię postępować z mężem znęcającym się nad rodziną. Ponadto sama powinnaś udać sie do psychiatry po wsparcie lekowe, zanim nie popadniesz w dużą depresję.
  12. Javiolla

    Toksyczni rodzice

    W takim razie nie masz już rodziców i tyle. Jeśli źle Cię traktowali, czułaś sie niekochana to w czym problem? Moim zdaniem tu nie ma problemu z rodzicami, bo szantażują więc mogą mieć jak sobie życzą. Skoro mają świetne relacje z wnuczką to będzie im jej brakować ? Toteż trochę sobie robią pod górkę. Wiedzą, że jesteś słaba i to daje im niejako prawo manipulowania Tobą. Gdyby wiedzieli, ze jesteś pewna siebie i znasz swoją wartość to nie odważyliby się na szantaż emocjonalny. Tu bardziej chodzi bardziej o brak komunikacji z mężem, że kłótnia spowodowała ucieczkę do rodziców. Piszesz, że jesteś dorosła, ale zachowałaś sie jak dziecko. Dorośli nie uciekają. Konfrontują się z rzeczywistością i radzą sobie sami, a nie oczekują prowadzenia za rączkę przez rodziców. Tak więc jeśli jesteś dorosła decyduj sama, ponoś konsekwencje czynów sama, ucz się komunikować z mężem i budować z nim dobrą relację. Może Wam w tym pomóc terapia małżeńska. Możliwe, że z domu wyniosłaś nieprawidłowy model komunikowania sie i nieświadomie powielasz go w małżeństwie. Wprawdzie nie znamy powodu kłótni, ale jeśli była to przemoc -tak jak sugeruje gosc- to lepszym rozwiązaniem było centrum kryzysowe, dom samotnej matki czy jakieś inne miejsce tego typu, niż powrót do toksycznych rodziców. Wszak oni tez sie nad Tobą znęcają. To jak wejście z deszczu pod rynnę.
  13. Zgadza się, przecież w niektórych krajach celowo jedzą. Ponoć ma dużo białka.
  14. Javiolla

    Czy to już koniec

    Nie widzisz czy nie chcesz zobaczyć? Rozwiązania są, tylko trzeba się przed sobą przyznać do tego, zakasać rękawy i działać z całych sił. A jakie są rozwiązania w kwestii długów należy zapytać prawnika.
  15. Pytasz o depresję? Jeśli tak to owszem, ja sobie poradziłam. Chodziłam 2,5 roku na terapię oraz brałam antydepresanty 2 lata. Dbałam o swoją psychikę jeszcze wiele lat po depresji, aby umocnić się. Piszesz, że leczysz się na depresję, a w jaki sposób? Czy na te tematy nie powinnaś porozmawiać z terapeutą?
  16. Leki nie działają tak szybko niestety. Chodziłaś z tym stanem latami i nie możesz oczekiwać wyleczenia po tak krótkim czasie. Leczenie lekami i terapią to proces nawet wieloletni. Jednak tego typu sprawy należy bezwzględnie omawiać z terapeutą i psychiatrą.
  17. Javiolla

    Ponowny związek

    I co my mamy Ci poradzić, skoro nie wiemy jak było z Twoją byłą. Może coś więcej napiszesz?
  18. Trochę dziwne pytanie zwarzywszy, że lęk zawsze wymaga leczenia. Nie jestem specjalistą, ale wg mnie to nerwica lękowa. Na marginesie mówiąc... nie sądzę, że zawsze znajdujesz to o czym piszesz. Raz sie upierała moja mama, że gdzieś w jedzeniu jest robak, a to było ziarno siemienia lnianego ? Każdy może widzieć to co chce. Taką historię załączę ? Pacjent przychodzi do psychoterapeuty: - Mam ostatnimi czasy, panie doktorze, problemy z postrzeganiem świata. Doktor wyciąga z szuflady reprodukcję obrazu "Trzej bohaterowie" i pyta: - Co Pan tu widzi? - Widzę trzech pedałów. - Dlaczego? - No jak to dlaczego? Stoi trzech mężczyzn, żadnej kobiety, nie może być inaczej - to pedały. Z drugiej szuflady doktor wyciąga obraz lecącego klucza żurawi. - A co teraz Pan widzi? - pyta. - Klucz lecących pedałów. - Dlaczego? - No jak to dlaczego? Lecą a każdy każdemu w d*pę zagląda... Doktor zafrasowany chowa obrazki i pyta: - A jak mnie Pan postrzega? - Według mnie, Pan też pedał! - Dlaczego? - No jak to dlaczego? Siedzi sobie Pan tutaj, obrazki pedałów ogląda... Świat jest taki, jakim go widzimy.
  19. To jest całkowicie niezrozumiałe. Jeśli każdy kto sie do mnie uśmiechnie miałby powodować u mnie nadzieję na coś to bym zwariowała z powodzenia ? Nie mówiąc ilu ludziom ja musze robić nadzieję swoich szerokim uśmiechem ? ? Przecież to logiczne, że ludzie sie do siebie uśmiechają. Ty sie nie uśmiechasz do ludzi? Do Ciebie nikt inny poza nią się nie uśmiecha? Nie widzisz innych uśmiechających sie do siebie osób? Sądzę, że taką nadzieje miałby tylko ktoś kto ją ma stale i wyczekuje na sygnał ? Nikt inny tego tak nie odbierze. Ja też wielu rzeczy nie rozumiem. I co z tego? Też miewałam w swoim życiu ludzi, którzy mnie irytowali swoim wyglądem, sposobem bycia, zachowaniem. Też nie rozumiałam dlaczego tak sie dzieje, a jednak działo się. W życiu nie jest tak, że wszyscy musimy sie lubić i nas wszyscy muszą lubić. Mogłoby ale nie musi, a mam wrażenie, że dążysz do tego by musiało. Jeśli Cię nie lubi, unika i chce byś tez jej unikał to zrób to i miej spokój. To nie jest aż takie trudne, wystarczy chcieć ? Nie narzucaj sie ze swoja sympatią jeśli ona sobie tego nie życzy. Uszanuj jej wole. Załóżmy, że Ty z jakiegoś powodu nie cierpisz kogoś, a ten ktoś upierdliwie chce by było miło, narzuca sie swoją sympatią... jakbyś sie czuł? W takim razie zapracuj na szacunek. Narzucanie sie z sympatią, usilne próby stworzenia miłej atmosfery z osobami, które tego nie chcą jest dalekie od zyskania sobie szacunku. W tej chwili skłaniasz tę kobietę do zainteresowania się Tobą, co powoduje u niej bunt, czuje sie osaczona, czuje presje. Może czas zacząć być sobą i zachowywać sie normalnie, bez złudzeń, nadziei na cokolwiek, bez oczekiwań. Z innymi osobami utrzymywać kontakt, bo skoro jest tyle innych osób, które nie robią problemu to czemu skupiać sie na jednej gębie? Masz na jej punkcie obsesję, to chore, a ona z pewnością tę obsesję wyczuwa. "Zyskasz więcej przyjaciół w ciągu dwóch miesięcy, jeśli okażesz zainteresowanie innym, niż w ciągu dwóch lat, pragnąc skłonić ludzi do zainteresowania się tobą.” - Dale Carnegie
  20. To może trzeba się zgadać z autorką tego wątku ?
  21. Boisz sie odrzucenia, ale z jakiego powodu? Potrafisz zdefiniować co konkretnie jest powodem, że sie boisz odrzucenia? Bo załóżmy: ktoś odmówi Ci spotkania.. i co się stanie? Jakiego typu odrzucenia najbardziej sie boisz?
  22. Z jakiego powodu ten stres?
  23. Po pierwsze ja na Twoim miejscu bym namówiła go na szczegółowe badania najpierw u lekarza rodzinnego, bo spadek libido to może być wynik tarczycy, cukrzycy i innych chorób. Po drugie zdecydowanie zabroniłabym obarczać mnie winą za jego problem, bo sam przecież twierdzi, że on ma problem-prawda? Swojej frustracji nie może wylewać na kobietę, nie ma do tego prawa. Ty się na nim nie wyżywasz gdy masz PMS. Po trzecie jeśli mu zależy na małżeństwie to musi zadbać o swoje zdrowie. Wiadomo, że to wstydliwy temat, ale musi sie przemóc. To małżeństwo nie przetrwa długo jeśli zacznie Cię obwiniać jeszcze bardziej, a może potem poniżać i bić, bo tabletki z czasem przestaną działać z powodu tego, że nie jest leczona przyczyna impotencji. Jeśli więc on kocha Ciebie tak samo bardzo jak Ty jego, to niech to zrobi dla tej miłości. W przypadku gdy żadne argumenty do niego nie przemówią to niestety, ale już nic nie możesz zrobić. Pozostaje wykrzyczeć co Ci leży na sercu-zaryzykować. Jego odmowa leczenia impotencji i tak oznacza początek końca związku więc nie masz nic do stracenia.
  24. To rozstaliście sie czy nie? Bo nie wiem po jakie licho były te niemal codzienne rozmowy? To nie wygląda ani na zerwanie ani na separacje, tylko na zmiane metody. Nadal jesteście związani emocjonalnie, nadal macie kontakt jak związek na odległość, a więc pomyśl: rozstaliście sie czy nie? Skoro o to pytasz tzn, że tak chcesz zrobić, a pytanie jest retoryczne. Może to jest powód, że nadal nie zerwaliście (bo wg mnie tak właśnie jest), że nadal gadacie tak często? Jak ruszyć z miejsca- pytasz. A w którym kierunku chcesz ruszyć, masz obraną jakąś drogę, obmyślone strategie? Nikt nie powie Ci jak masz żyć, bo to Twoje życie. Przecież musisz sama wiedzieć czy nie będziesz czuła odrazy do niego, czy będziesz w stanie przejść do porządku dziennego z tą jego zdradą, co mogło być powodem zdrady, czy facet ma tendencje do zdrad, czy chcesz zacząć żyć na nowo bez niego, jakie masz priorytety życiowe, jakie wartości? Na te pytania odpowiedz sobie sama i podejmij decyzję.
  25. Nie musisz cierpieć i nie musisz o tym pisać. Cierpisz bo żyjesz przeszłością zamiast skupiać sie na teraźniejszości i zacząć na nowo żyć (bo teraz to chyba wegetacja uczuciowa i emocjonalna). Zazdrość jest zawsze wynikiem niskiego poczucia wartości i ważności. To nie wina ani tego faceta ani jego żony ani Twojej żony, że czujesz się mniej ważny i mniej wartościowy. Za to wina w kwestii zdrady Twojej żony jest taka sama jak i faceta. To że on próbował ją zbałamucić nie oznacza, że miała się na to dać nabrać i ulec. Zawsze uważałam, że wina leży po obu stronach bo jeden może i prowokuje, ale drugi daje się sprowokować. A więc krzyżyk im obojgu na drogę, a Ty zacznij cieszyć sie życiem. Poza tym skąd pewność, że tamta kobieta o tym nie wiedziała, nie domyślała się, że jest teraz szczęśliwa? To tylko insynuacje i nijak mają się do Twojego samopoczucia. Ono takie będzie dopóki nie zaczniesz żyć tu i teraz, dopóki nie zamkniesz tamtego rozdziału swego życia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...