Skocz do zawartości
Forum

Javiolla

Użytkownik
  • Postów

    3 636
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    43

Treść opublikowana przez Javiolla

  1. Nie potrafisz, czy nie chcesz, czy się boisz? Nie potrafi osoba leżąca jak roślinka, niema, głucha i niewidoma. Domyślam się, że tak Cię uważają, skoro tak się zachowujesz. Znałam osobę, która na widok innych kuliła sie w sobie, robiła dzikie wystraszone oczy i z nerwowym rozglądaniem sie na boki uciekała. Pewnie też miała jakąś fobie społeczną, ale wyglądało strasznie dziwacznie. Nie myślałaś by się leczyć? Celne spostrzeżenie. Lęki się leczy m.in. pokonując je. Podejrzewam, że Autorko nawet nie próbujesz ich pokonać.
  2. Javiolla

    Lęk

    Leczyć sie można tez na NFZ. Na terapie sie chodzi tyle ile trzeba, by się zmienić. Terapia nie jest odskocznią od codzienności by się komuś wygadać ? Skoro czas na zmianę to jak zamierzasz sie zmienić bez terapii? Masz jakieś pomysły? Nie jestem specjalistą, interesuję się psychologią, doradzam z zamiłowania ? Do wielkiego kitu są te CBD. Wiem, bo sprawdziłam.
  3. Musisz mieć strasznie niską samoocenę ? oraz jesteś bardzo nieśmiała-prawda? Nie ma jednej recepty i jednej odpowiedzi. Każdy jest inny i jednemu możesz mówić cześć, innemu dzień dobry. Tak naprawdę nie jest aż tak istotne co do kogo mówisz, ale jak sie prezentujesz. W relacji z drugim człowiekiem najważniejszy jest kontakt wzrokowy oraz pogodna twarz ( przydałby sie tez uśmiech). Bez względu na wiek można zagadać nawet o pogodę, o film jaki akurat leci w tv, o kury biegające po podwórku, o to że ktoś ma ładną bluzkę, nową fryzurę, o cokolwiek. Tylko różnica jeśli powiesz to mrucząc pod nosem, niepewnie, nie patrząc sie rozmówcy w oczy... a jeśli z lekkim uśmiechem na twarzy, mając kontakt wzrokowy i energie w głosie. Skoro uciekasz od ludzi, boisz sie konfrontacji to masz chyba fobie społeczną albo coś w tym stylu. Podejrzewam, że z perspektywy innych osób możesz wyglądać trochę jak dzikus. Pamiętaj jednak, że lęki należy pokonywać.
  4. Leczenie jest na NFZ w Polsce, a w Niemczech nie ma? Jako bezrobotna u nas zapiszesz sie do urzędu pracy, aby mieć ubezpieczenie, następnie zapisz sie do psychiatry, a na wizycie poproś go o skierowanie na terapie. Skoro ktoś Ci depresje zdiagnozował to gdzieś już byłaś. A w Niemczech nie masz takiej możliwości? Może więc trzeba szukać polskich lekarzy i terapeutów online (tez są tacy na NFZ). Podobno nie ma pecha, to usprawiedliwienia na nasze niepowodzenia ? Ja to widzę tak, że jako osoba w depresji pewnie masz smutne spojrzenie, smętną twarz, chodzisz przygarbiona z opuszczoną głową. Do tego pewnie ton głosu zdradza, że brak Ci energii, wigoru i chęci do życia. Czyli nie wzbudzasz zaufania potencjalnego pracodawcy. Cv masz dobre, ale moze trzeba w nim coś zmienić, poprzestawiać rubryki, cos dodać, coś usunąć, moze nową fotke wkleić. Ja mogę doradzić w sprawie CV bo jestem po kursie aktywnego szukania pracy. Mogłabym tez doradzić w innych kwestiach, ale nie znam realiów w Niemczech. W kraju poleciłabym Ci napisać chwytliwe ogłoszenie o prace w Internecie i dałabym wskazówki jakie to jest chwytliwe ? Czy w Niemczech też funkcjonują takie metody poszukiwania pracy? To też jest prawda.
  5. Javiolla

    Lęk

    To prawda. Lek tylko uśmierza ból, a nie leczy przyczyny bólu. Jeśli boli Cię ząb to możesz wiecznie łykać przeciwbólowe, ale ząb nadal będzie czekał na dentystę, który dotrze do przyczyny bólu i usunie go. A jak długo i dlaczego już nie chodzisz?
  6. Javiolla

    Prezent

    Zdecydowana różnica. Nie jesteście kilkuletnią parą, nawet sie dobrze nie znacie ? Dla kobiety to zbyt osobisty prezent jak na początek znajomości (nawet nie związku). Poza tym dla mężczyzny to tylko bielizna, a dla kobiety to aż bielizna... na tym etapie znajomości. Tak więc mam nadzieję, że jednak tej bielizny nie sprezentowałeś.
  7. Javiolla

    Lęk

    Prawdopodobnie bierze sie to z niskiej samooceny. Gdy przyznają Ci rację to czujesz sie dowartościowana, ważna. A wszyskot co jest nie po Twojej myśli zaniża i tak drastycznie niską samoocenę. Udawanie to wynik niskiego poczucia wartości. Może boisz sie, że jeśli pokażesz prawdziwą twarz to nie będą Cię lubić, a jednak zależy Ci na tym. Skoro nie jesteś sobą to nie dziwię się frustracji. A skąd to zwątpienie? Jakieś argumenty? Jeśli boli Cię ząb to też wątpisz, że dentysta Ci pomoże? Gdy masz infekcję to też wątpisz, że lekarz Ci pomoże? Dbanie o zdrowie psychiczne jest tak samo ważne jak zdrowie fizyczne. To wszystko ma jedną przyczynę: niskie poczucie wartości i ważności, niską samoocenę. Robienie innym na siłę dobrze to efekt tego, że za wszelką cenę chcesz sie pokazać z jak najlepszej strony, aby Cię lubili. Jeśli nie lubisz siebie, to zabiegasz by lubili Cię inni. Problem w podejmowaniu decyzji występuje, bo boisz się, że jeśli podejmiesz złą decyzję to będzie porażka, a tym sobie nie poradzisz. Tymczasem osoba, która lubi siebie nie traktuje niewłaściwych decyzji jak porażki lecz doświadczenie życiowe. To był psycholog na pogadanie czy terapeuta? Jak długo chodziłaś? Ponadto czy łykasz coś na stres i lęki?
  8. I tak trzymać ? W pozostałych kwestiach raczej jesteśmy samowystarczalne ? W takim razie po co jej ten mąż ? ?
  9. Kwestia indywidualna. Znam panią, która świetnie szydełkuje i robi robótki ręczne. Sprzedaje przez Internet oraz dogadała sie z jakąś galerią czy sklepem i dla nich robi. Nawet nieźle na tym wychodzi. Na targowisku u nas stoją babeczki, które sprzedają własnoręczne robótki na drutach, własne zaprawy w słoikach, stroiki własnoręczne itp. Wiem, wyżyć z tego sie nie da, ale robią co mogą by dorobić. Można także zrobić sobie jakiś kurs i znaleźć prace w mieście np. kurs kwiaciarki/bukieciarki. Skoro jest obwoźny handel, to obwoźnie można wszystko robić.... makijaż okazyjny, paznokcie, szycie/przeróbki, torty/ciasta/desery, bukiety/wiązanki, stroiki okazyjne (święta, 1 listopada itp). Oczywiście do tego by obwozić potrzebne prawko i samochód. Jeśli tego nie ma to trudna sprawa, nawet pod wzgl.dojazdu do pracy. Pozostaje dokształcić sie i szukać pracy takiej jaką można wykonywać zdalnie, ale to głównie praca przy komputerze, na różnych programach. Tak naprawdę kobieta na wsi może wiele robić, ale musi się odpowiednio dokształcić.
  10. A ja bym zaczęła od pytania czym dla Ciebie jest szacunek? To, że ktoś mówi na Ty nie oznacza, że Cie nie szanuje, wszystko zależy od okoliczności. Obawiam się, że bardziej może oznacza kompleksy oraz niskie poczucie wartości i to, że chcesz sie dowartościować faktem mówienia Ci na per pan/i. To, że Cię nie zauważa też nie musi być brakiem szacunku. Zależy wiele od okoliczności. Proszę przytoczyć jakieś przykłady. Poza tym... czy sam/a szanujesz siebie i w jaki sposób?
  11. Jeśli pomijamy seks i płodzenie dzieci, to generalnie.... do typowo męskich prac ? Ale to nie musi być stały mężczyzna, wystarczy specjalista, fachowiec ?
  12. Pisałaś wiersze, czyli coś było. Masz niską samoocenę toteż utożsamiasz siebie od zdania innych. Tymczasem Twoja wartość nie jest uzależniona od opinii innych ludzi, a zwłaszcza gówniarzy ze szkoły sprzed iluś lat. Moze trzeba zacząć od podniesienia samooceny? Lubiłaś czytać, czyli jest już drugi punkt zaczepienia. Można poszukać kursów związanych z książkami, np. kurs bibliotekarski. To juz wiesz czego na pewno nie chcesz robić.
  13. Javiolla

    Kłótnia

    Cóż... mleko się rozlało i nie cofniesz czasu. W ostateczności możesz iść do sąsiadów i ich przeprosić, oczywiście jeśli masz odwagę. Poza tym powinnaś zadbać by się sytuacja nie powtórzyła ze względu na swoją rodzinę przede wszystkim. Jeśli nie panujesz nad emocjami to trzeba coś w tym kierunku zrobić. Jest wiele sposobów panowania nad emocjami m.in. medytacja, ćwiczenia oddechowe, a przede wszystkim trzeba odszukać źródło tego braku opanowania . A jeśli jesteś nerwowa to łykaj coś na uspokojenie i zbadaj się na ogólny stan zdrowia. Często jakieś choroby, niedobory witamin i minerałów powodują nerwowość.
  14. Trudno jednoznacznie stwierdzić jakie to kursy, nie znając Cie. Nie wiem ile masz lat, co lubisz robić, czego nie. Nikt za Ciebie zainteresowań nie odkryje. "Zacznij, od jasnego określenia, co takiego Cię interesuje, porywa, pochłania?" Często jest jak, że w dorosłości nie mamy pasji gdyż w dzieciństwie rodzice nie pomagali nam ich znaleźć, a talentów odkrywać. Czyli np. dziecko interesowało sie końmi, ciągnęło do nich, ale rodzice to ignorowali zamiast zapisać dziecko na jazdę konną, kupować książki o koniach itp. Jeśli np. lubiło tańczyć to rodzice powinni zapisać je na kółko taneczne, do szkoły tańca, do zespołu tanecznego, gdziekolwiek gdzie dziecko mogłoby to zainteresowanie rozwinąć. Nie oznacza, że skoro rodzice nie nakierowywali dziecka to wszystko przepadło ? Znam osobę, która sobie przypomniała około 30-tki, że w dzieciństwie lubiła prace ręczne (szydełkowanie, na drutach, dzierganie itp), ale wtenczas rodzice nie pociągnęli tematu. To zapisała sie na kurs i teraz robi piękne dzieła. Ma swoją stronę w intrenecie, współpracuje z jakimś sklepem czy galerią i sprzedaje. Tak więc przypomnij sobie co Cię interesowało w dzieciństwie, do czego ciągnęło, co pochłaniało Twój czas? Przy czym nie zwracaj uwagi na głosy rodziców z tamtego okresu, którzy prawdopodobnie negowali Twoje zainteresowania. Wczuj sie tylko w siebie, w to jaka wtedy byłaś czymś pochłonięta, co chciałaś wykonywać itp. Moze coś sobie przypomnisz i nada Ci to kierunek zawodowy? Podziel się tym na forum, może wspólnie coś wymyślimy ? Odnośnie dzisiejszych łamigłówek matematycznych to kupuj sobie sudoku. Świetnie rozwija umysł, a to przydatne w pracy. Rower spacerowo i turystycznie.... super. Może trzeba zapisać sie do jakiegoś klubu, na stronę rowerowe na fb i umawiać sie na wspólne wycieczki rowerowe? Ja wiem, że chodzi Ci bardziej o połączenie zamiłowania z zawodem, ale pozazawodowo też trzeba mieć jakieś hobby. To poszerza horyzonty, motywuje do dalszych działań, pozwala poznać ludzi co na dłuższą metę może przynieść korzyści .
  15. Te pytania najlepiej zadać swemu lekarzowi. Ponadto w intrenecie jest mnóstwo materiału na ten temat. Najważniejsze jednak, tak jak napisał poprzednik, jest połączenie terapii z lekami. Same leki uśmierzają ból, ale nie usuwają źródła wystąpienia depresji. To źródło odkryje i pomoże usunąć terapia.
  16. A jakie to ma znaczenie w obecnej sytuacji? Tłumaczysz sie komuś ze swoich uczuć lub emocji? Moim zdaniem bardziej niewłaściwe (to nie jest celne określenie, ale na inne nie mogę wpaść) jest tracenie rozumu z powodu śmierci drugiej osoby. To świadczyłoby o uzależnieniu emocjonalnym od zmarłej osoby. A życie jest tak skonstruowane, że jedni sie rodzą -inni umierają. Po to teraz się nad tym roztkliwiać? Z pewnością kiedyś ją kochałaś na swój sposób, a ostatnio pewnie byłaś zmęczona opieką nad chorą i miałaś w sobie wiele bólu/żalu. Toteż tłumaczy, że poczułaś ulgę. Jednak nie oznacza, że nigdy nie kochałaś matki. Gdy zmarł mój ojciec alkoholik też nie płakałam, moi bracia też nie. Owszem... po dłuższym czasie przyszło coś na kształt spóźnionej żałoby, ale to było kilka dni. Jak śpiewała Gepper "Jakie życie taka śmierć" i moim zdaniem to tyczy się także innych osób, a konkretnie tego co będą czuły po naszej śmierci. Zauważ, że każdy rodzic sam zapracuje na to, czy dziecko zapłacze nad jego grobem. Tak więc nie miej wyrzutów sumienia, odetchnij, zacznij żyć swobodnie własnym życiem (bo pewnie tego długo nie miałaś).
  17. Javiolla

    Wyrzuty sumienia

    Dajcie spokój z tym wzbudzaniem poczucia winy. Tak naprawdę tak stworzony jest świat. Jedna istota zabija by zjeść drugą istotę lub by ochronić siebie i swoją rodzinę. Jedząc wędlinę, mięso tez ktoś ma wyrzuty sumienia, że je drugą istotę? Jedząc sałatę, pomidora mamy wyrzuty sumienia, że zabraliśmy jedzenie innej istocie? Mysz to szkodnik dla człowieka. Bardziej humanitarny sposób to wysypanie trucizny, ale jeśli ktoś ma skłonności do samobiczowania i umęczania się to będzie miał wyrzuty sumienia nawet z tego powodu, że tę mysz złapał w klatkę i wyrzucił na pole.
  18. Ja odnoszę wrażenie, że to autor sam siebie traktuje z góry, bo musi mieć wyższe wykształcenie by się dowartościować. Tak jakby ktoś z innym niż wyższe wykszt. był kimś gorszym. Zwracam jedynie uwagę na fakt niedoceniania tego co się ma. Patrząc na inne kraje gdzie jest głód, wojna, terror i inne poważne niedogodności życiowe, autor uważa za najgorsze brak wykształcenia wyższego. Ja wiem, że moja wypowiedź zabrzmiała jak umniejszanie uczuciom autora. Tak naprawdę to jest zwrócenie uwagi na to co mamy, skupianie sie na tym co pozytywne, cieszenie się każdym drobiazgiem póki go mamy. Czymże jest wykształcenie w obliczu nieszczęść tego świata? Zapewniam, że zdobycie nawet kilku fakultetów nie uczyni człowieka szczęśliwym, gdyż szczęście jest w nas. To uczucie niezależne od posiadania czegokolwiek, to stan naszego ducha. Można być szczęśliwym nie mając nic i nieszczęśliwym mając wszystko. Ja widzę u autora nie tyle cierpienie, jak drastycznie niskie poczucie wartości, które w desperacji próbuje sobie podwyższyć nietrafionymi metodami. Ku przemyśleniu dla autora ? : "Szczęście nie zależy od tego, co mamy, ale zależy od tego, jak się czujemy wobec tego, co mamy" .~William D. Hoard~ „Szczęście to stan równowagi, harmonia duszy, ciała i umysłu” „- Dlaczego wszyscy tutaj są tak szczęśliwi, a ja nie? – Dlatego, że nauczyli się widzieć dobro i piękno wszędzie – odrzekł Mistrz. – Dlaczego więc ja nie widzę wszędzie dobra i piękna? – Dlatego, że nie możesz widzieć na zewnątrz siebie tego, czego nie widzisz w sobie” - Anthony de Mello
  19. Moim zdaniem to celowe zagrywki. Zniechęca Cię do chłopaka, abyście sie rozstali, a wtenczas wg jego teorii wpadniesz mu w ramiona celem pocieszenie i będziesz jego ?
  20. Jeśli masz do dyspozycji górę, to nie wiem czy ma sens wyprowadzanie sie i -jak słusznie zauważyłaś- płacenie komuś czynszu. Może lepiej wygospodarować kasę i zrobić sobie schody na zewnątrz celem utworzenia własnego, oddzielnego wejścia do budynku. W ten sposób unikniesz chodzenia na dół i patrzenia na ojcowski nieporządek. Unikniesz też wstydu jaki czujesz gdy ktoś przychodzi. Tymczasem mamie zaproponuj by zamiast firanek zamontowali ojcu rolety i jeden problem z głowy. Okna umyte raz na rok to nie jest katastrofa. Szczerze... ja też tak robię ? Wprawdzie z powodów zdrowotnych, ale kiedyś mając lepsze zdrowie myłam max 2 razy do roku (wiosną i jesienią). Akurat okna nie są takim elementem mieszkania, które ma wpływ na nasze funkcjonowanie. Co innego np. nieumyta podłoga, która już sie klei. Ponadto zastanawia mnie jak często Ty myjesz drzwi, kafelki? Ja rzadko, bo nie mam potrzeby. Jeśli nie są obłapane, ochlapane to nie myję ( najczęściej są to kafelki). Nooo dobra... raz do roku w ramach świątecznych czy wiosennych porządków przetrę drzwi. ? Aby ułatwić sytuację sprzątania trzeba kupić robota sprzątającego, jeździ i sprząta sam. Tym samym tata zamiast odkurzać (skoro zrobi się to samo) przetrze mopem podłogę ? Najpierw oczywiście trzeba usunąć wszelkie dywany/chodniki, które są zbieraczem kurzu, brudu i roztoczy. A potem pozwolić robotowi sprzątać ? Co do trawy to trzeba kupić taki sprzęt jak samodzielna jeżdżąca kosiarka. A tak na marginesie... Twój ojciec robi dużo w mieszkaniu. Uwierz mi, że mój mąż połowę tego nie zrobi sam z siebie. Mój ojciec dobrowolnie też robił niewiele w sprawach sprzątania. Obu trzeba wskazywać palcem i najlepiej pokazywać jak to zrobić. Wymieniłaś jednak sporo rzeczy jakie Twój tata robi, a więc nie jest tak tragicznie jak wskazuje tytuł. Po prostu masz większe wymagania. A może zamiast oczekiwać wiele, to zróbcie wszystko aby tacie sprzątanie ułatwić. Zarówno mamie jak i tacie potrzebne jest coś co im odbierze część obowiązków, to są starsi ludzie i mają już mniej siły. Raz na jakiś czas trzeba zamówić kogoś do sprzątania i załatwione, albo do mycia okien, tapicerki lub porządków na zewnątrz. Kwestia organizacji. I to czułam od początku, że dużą ( a może nawet zbyt dużą) uwagę przywiązujesz do porządków. Z tego co opisujesz to nie ma u ojca jakiegoś bajzlu, tylko jest wg Ciebie za mały porządek. Ty oczekujesz większego. a może jemu taki wystarczy? W końcu kibelek umyty, naczynia zmyte, odkurzona podłoga... karaluchy sie nie zalęgną ? Każdy ma inne poczucie czystości, inne priorytety i inny stan zdrowia.
  21. Domyśliłam się, bo to główny powód braku wiary w siebie i niskiego poczucia wartości w dorosłym życiu. Czy byłabyś gotowa sama popracować nad podniesieniem samooceny, polubieniem siebie? Jesteś dostatecznie zmotywowana, by konsekwentnie się zmieniać?
  22. Chodzi zapewne o wyśmiewanie/wytykanie, że dziecko chore umysłowo. Spotkałam sie już z takim myśleniem. I tym samym szkodzi sie dziecku, bo mogłoby podjąć terapie od wczesnych lat dziecinnych i w dorosłości już umieć sobie radzić. A tak... niby rodzice chcieli dobrze, a nieświadomie skrzywdzili bardziej.
  23. Mimo wszystko jesteś taka z powodu braku pewności siebie, a tego ci brakuje bo prawdopodobnie masz niskie poczucie wartości. A to z kolei mamy z powodu rodziców głównie. Wystarczył mi tekst, że pewnie nie znajdziesz pracy jak matka, by domyślić sie jak zostałaś wychowana. Pewnie zero wsparcia, motywacji, troski, okazywania pozytywnych uczuć, mówienia Ci miłych słów.
  24. A wiec jakiś trop jest, teraz trzeba by to pociągnąć dalej. Wrócić do tematu, zrobić badania, testy i co tam jeszcze potrzebne.
  25. Trudno, ale nie oznacza niemożliwe ? To jest możliwe!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...