Skocz do zawartości
Forum

Yonka1717

Użytkownik
  • Postów

    1 521
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Treść opublikowana przez Yonka1717

  1. Nie powiedziałabym, że nie dbasz o wygląd. Dbasz o podstawowe sprawy, a nawet trochę więcej, po prostu nie upiększasz się. Teraz, w czasie pandemii nie jesteś odosobnionym przypadkiem.
  2. Nie wierzę, że naprawdę tak myślisz. Dzieci mają gdzieś karierę rodziców. Dzieci chcą mieć ciepły dom i pełną rodzinę. Od dawna wiadomo, że nie można kupić szczęśliwego dzieciństwa. Cedując wychowanie dzieci na nianię, za to wynagradzając im brak rodziców wysokim standardem materialnym, macie szansę wychować dwoje nieszczęśliwych snobów. Zostałaś matką w dość dojrzałym wieku, jednak sama sobie tych dzieci nie zrobiłaś. Czyżby Twój mąż został przymuszony do ojcostwa, bo w jego życiu najwyraźniej fakt pojawienia się dzieci niczego nie zmienił? Najwyższy czas uświadomić mężowi, że ze względu na dzieci i ich potrzeby musi zmienić dotychczasowy tryb życia. Twój powrót do pracy nie determinuje bycia dobrą matką, jednak nie jesteś jedynym rodzicem, który ma obowiązki wobec dzieci. Weekendowy tatuś, to tatuś na pół gwizdka, który cały trud wychowawczy ceduje na żonę i nianię. Za pogoń Twojego męża za pieniędzmi zapłacisz Ty i Wasze dzieci.
  3. Yonka1717

    praca ponad siły

    Nie pamiętam szczegółów z poprzedniego wątku autora. ale wiele zależy od motywacji. Zamiast powtarzać "nie cierpię swojej pracy", może należałoby dziękować opatrzności, że w ogóle tę pracę posiada, bo za coś trzeba żyć. Teraz w czasie pandemii trudno znaleźć dobrą pracę, więc raczej należy cieszyć się, że ma się stały dochód. Faktycznie straszna pora, tylko dlaczego w pośpiechu? Wszystko zależy od organizacji. Nie wiem, czy dobrze kombinuję, ale jeśli musisz wstać o 3.30, to dajesz sobie pół godziny na toaletę, ubranie się, zrobienie i zjedzenie śniadania i wyjście z domu. Zakładając, że do pracy dojeżdżasz prawie godzinę (mieszkasz na odległej wsi?), zaczynasz ją pewnie o godz. 5.00. Pracujesz więc do 13.00? Wracasz do domu po 14.00 i...robisz co masz do zrobienia. Nie wiem, czy masz dzieci, czy nie, ale wstając tak wcześnie powinieneś zasypiać o godz. 20.00, jednak masz około 6 godzin na życie po pracy, czyli mniej więcej tyle, co przeciętny, pracujący człowiek. Tyle, że godziny snu musisz dopasować do pobudki i godzin pracy. Dlaczego więc piszesz o pośpiechu, niedospaniu, po co Ci litry kawy? Może trzeba się lepiej zorganizować?
  4. Masz 43 lata, więc studia kończyłaś jakieś 20 lat temu. Pisząc, że idzie nowe i młode nie miałam na myśli pokus dla Twojego męża (choć to zawsze możliwe), tylko konkurencję zawodową dla Ciebie. Każdy rok Twojej nieobecności w pracy powoduje coraz większą przepaść i zaległości na płaszczyźnie zawodowej. Młodzi pracownicy, którzy pojawią się w czasie Twojej nieobecności będą walczyć o przetrwanie i obawiam się, że mogą mieć większe szanse na utrzymanie się w pracy, niż Ty, powracająca z urlopu wychowawczego 40 paro latka. W tej chwili mając półroczne dziecko, które zapewne karmisz piersią, masz zawiązane ręce, ale skoro stać Was na opiekunkę, o której wspomniałaś, to pomyśl może nad zapisaniem się na jakiś kurs za parę miesięcy. Gdy wrócisz do pracy będziesz mogła pochwalić się nowymi kwalifikacjami.
  5. Niekoniecznie, przynajmniej na jakiś czas. Wielu mężom odpowiada sytuacja, gdy żona w domu, dom zadbany, dzieci zaopiekowane, obiad na stole (chociaż Twój, to chyba jada po za domem). Problem w tym, że przedłużając ten czas "kurstwa domowego" sama sobie robisz krzywdę uzależniając się finansowo od męża. Zdradzi, czy nie, tego nigdy nie wiadomo, nawet gdybyś była dyrektorem jakiegoś koncernu. Chodzi o to, że j.w. uzależniasz się od niego, coraz bardziej odpływasz od rzeczywistości tonąc w domowych, przyziemnych sprawach. Dzieci są ważne, ale jeśli wrócisz do pracy, mąż będzie mógł zrezygnować z jednego etatu na rzecz domu i rodziny. Zdecydowanie powinien. Im dłużej zwlekasz, tym i jemu będzie trudniej odnaleźć się w nowej roli, bo jednak weekendowe zaangażowanie, to nie to samo co na co dzień. Bez przesady. Dzieci są jeszcze malutkie i należy im się szczególna uwaga, a 500 + należy się ludziom pracującym jak psu micha. Wyrzuty powinni mieć ci, którzy nie pracują, a dostają z podatków pracujących.
  6. Decyzja należy do Ciebie. Jazda samochodem, to nie lot samolotem i raczej ciąży to nie zaszkodzi. Widzę plusy i minusy takiego wyjazdu. Minus to ten, że będziesz się męczyła w podróży, a plus, że może być to ostatnia okazja, żeby zmienić otoczenie, popatrzyć na piękne widoki, zrobić kilka fajnych spacerów (oczywiście łażenie po górach odpada). Gdy urodzisz dziecko, to na przynajmniej pół roku utkniesz w czterech ścianach.
  7. Daj sobie jeszcze z 1,5 roku na tę "beztroskę" i wracaj do życia, tzn do pracy, dla własnego dobra. Nie chcę Cię wytrącać z tego dobrostanu, ale weź pod uwagę kilka opcji. Mąż jest zapewne w Twoim wieku (mniej, więcej), więc jest to czas często przytrafiającego się kryzysu wieku średniego, oby nie zapatrzył się w jakąś ambitną koleżankę z pracy. Im dłuższa Twoja przerwa w pracy, tym bardziej tracisz kontakt z rzeczywistością, a nowe (czyt. młode) atakują...że nie wspomnę o świadczeniach emerytalnych. Przykre, ale kobieta rodząc dzieci, zawsze traci. Pojawienie się dziecka, w Waszym wypadku dwojga, wywraca życie do góry nogami. Zasmakowałaś w roli kury domowej i im dłużej trwasz w tym układzie, tym bardziej zmieniają się proporcje w Waszym małżeństwie. On robi karierę, Ty zostajesz w tyle. Obyś nie obudziła się z ręką w nocniku, gdy zostaniesz z dwojgiem dzieci, bez pracy i męża. Zacznij powoli angażować męża w domowe obowiązki i w opiekę nad dziećmi, bo gdy nagle wrócisz do pracy będzie problem. Jeśli masz takie przemyślenia, tzn, że nie jest tak źle. Młodsze dziecko ma dopiero pól roku, więc i tak musisz teraz siedzieć w domu, ale skoro zaczyna Ci doskwierać "brak ambicji", to dobry znak. Mam nadzieję, że ockniesz się z tego letargu.
  8. Pytanie na takim poziomie, jakby spytać; dlaczego jestem mokra, gdy chodzę po deszczu bez parasola?
  9. Na co nie ma szans, na kolejne bzykanko? A tak właściwie, to ty bzykałaś się z nim, czy z tym kolegą? Najlepiej zwróć się z problemem do jakiejś kumpeli z podwórka pochodzącej z tego samego środowiska i wyznającej podobne "zasady".
  10. Nie możesz zgłosić, że jest nękana, bo będzie to fałszywe doniesienie. Córka ma 17 lat, nie jest co prawda dorosła, ale nie jest już małym dzieckiem i z pewnością nie potwierdzi, że czuje się nękana i zagrożona. Na Twoim miejscu zmieniłabym zamki w mieszkaniu, bo jeśli to złodziej, to mógł dorobić klucze. Skąd Twoja córka w ogóle wytrzasnęła to "cudo" i ja długo on będzie siedział w pace? Jeśli rozmawiasz z nią na ten temat, to postaraj się uświadomić jej, że facet jest niebezpieczny. Faktycznie możesz mieć problem z ustaleniem jego numeru. Nie mam pojęcia, czy więźniowie mogą korzystać z telefonu? Musiałabyś dorwać jej telefon i sprawdzić wiadomości, nawet jeśli będą usunięte, to będziesz wiedziała z którego nr usuwa, od koleżanek raczej nie będzie usuwać.
  11. Spójrz w lustro, a zobaczysz upośledzenie. Czytam i to ze zrozumieniem, czego najwyraźniej nie można powiedzieć o tobie.
  12. Dlaczego nie? Ja, co prawda, nigdy nikogo nie blokowałam, bo nie miałam takiej potrzeby, ale wiem, że jest taka możliwość. Uważam, że trzeba wykorzystać wszelkie możliwości, żeby utrudnić im kontakt. Przecież numer z którego korzysta nieletnia córka jest raczej zarejestrowany na rodzica, więc można. Facet owszem, może zadzwonić z innego numeru, ale nikt mu nie będzie w nieskończoność użyczał telefonu.
  13. Rozumiem, że chętnie do Was zachodził, zanim go zamknęli? I tutaj popełniłaś błąd, wpuszczając go do domu. To Twój dom i Ty w nim rządzisz, więc Ty decydujesz kogo nie wpuszczać za próg. Tym bardziej, że ten facet jest przestępcą i złodziejem. Jesteś pewna, że niczego Wam nie zwinął? Powiedz córce wprost, że nie ma i nie będzie Twojej zgody na jego wizyty w Waszym domu, nie mówiąc już o pomieszkiwaniu. Powodem jest jego przestępcza przeszłość...i teraźniejszość, a po za tym ona jest za młoda, żeby mieszkać z facetem, tym bardziej w Twoim domu i na Twoim utrzymaniu. Nie i koniec! Niech histeryzuje. Pomysł z zasięgnięciem porady u psychologa jest bardzo dobry. Tyle, że jeśli córka jest w miłosnym amoku, to prawdopodobnie nie trafią do niej żadne argumenty. Jednak nie masz żadnego obowiązku gościć tego faceta w swoim domu i tego się trzymaj. Jedyną szansą na uleczenie byłby zawód miłosny, czyli info, że on ma jakąś inną dziewczynę, a córkę po prostu wykorzystuje.
  14. A...6, ja wbrew Kasiuli nie będę roztaczać przed Tobą wizji szczęśliwej przyszłości. Kasiula zwraca uwagę na kompromis i możliwości dogadania się. Wnioskując jednak z tego, co do tej pory napisałaś, nie widzę szansy na jakiekolwiek porozumienie, ponieważ Twój mąż kompletnie nie liczy się z Twoim zdaniem. Mało tego, wymusza na Tobie żebyś tańczyła tak, jak on Ci zagra, a dodatkowo niszczy Twoje poczucie własnej wartości, bezustannie Cię krytykując. Nie widać z jego strony żadnej chęci kompromisu. Gdy przeprowadzicie się do jego rodzinnego domu, będzie jeszcze gorzej. On będzie czuł się u siebie, z dodatkowym wsparciem matki. Dlaczego wtedy miałby się zmienić, jeśli już teraz zupełnie Cię nie szanuje? Piszesz, że przed ślubem był inny...bo udawał, żeby Cię zdobyć, bo gdyby wtedy pokazał swoje prawdziwe oblicze egoisty, maminsynka i aroganta, to uciekłabyś w podskokach. Teraz, po ślubie jesteś już zaklepana i maska opadła. On już w tej chwili żąda, żebyś robiła wszystko "pod niego", a będzie jeszcze gorzej, gdy do niego dołączy mamusia. Ocknij się dziewczyno! Obawiam się, że masz do czynienia z toksycznym facetem, który zniszczy Cię prędzej, czy później. Na ten moment pilnuj, żeby nie zajść z nim w ciążę, bo będziesz totalnie w czarnej d***e. Nie będziesz mogła pracować, obniżą się Twoje dochody i on uzależni Cię od siebie całkowicie. On już teraz żąda od Ciebie pieniędzy, nie licząc się z Twoimi potrzebami (kwestia urządzenia mieszkania), ale jest coś na co nikt do tej pory nie zwrócił uwagi. Napisałaś, że on najpierw wyremontował część domu matki i jeśli zrobił to po ślubie, to z Waszych wspólnych pieniędzy, zapewne w ogóle nie pytając Cię o zdanie i zgodę. Ten dom jest jego i jego matki i nigdy nie będzie Twój (nawet Ci o tym powiedział), więc nie masz żadnego obowiązku, inwestować a jakiekolwiek remonty, czyli już Cię wykorzystał. Z góry zastrzegł, że to będzie tylko jego, więc jak masz mu rodzic dzieci i mieć poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa? Reasumując: uciekaj dziewczyno, bo będzie jeszcze gorzej. Już teraz pokazał Ci do czego jest zdolny. Im dłużej będziesz tkwiła w tym chorym układzie, tym trudniej będzie Ci z niego uciec. Toksyczne związki maja to do siebie, że ofiara jest coraz słabsza i coraz bardziej uzależniona od swojego oprawcy. Gdy dojdą jeszcze dzieci, to tym bardziej będziesz szukała wymówek. Ten facet Cię zniszczy. Jesteście dopiero 1,5 roku po ślubie, z pewnością jesteś młodą dziewczyną, masz całe życie przed sobą. Zmarnujesz je z nim.
  15. Chyba nie bardzo jeśli kością w gardle stoi Ci jego przeszłość której on zmienić nie może. Ogarnięta osoba wiedziałaby o tym. Gratulacje, tylko, że takie dane, to raczej do CV. Z pewnością masz bardzo wysokie mniemanie o sobie, ale kobieta, która się szanuje nie oczekuje sponsoringu. He, he, O boziu ? i to dobre serce powoduje, że o swoim chłopaku mówisz "głupi", a o jego ex "q***a"? Po co Ci więc jego kasa i drogie prezenty? ? ? ? Ten hymn pochwalny na swoją cześć nie zmieni faktu, że jawisz się jako pusta, roszczeniowa laska z napompowanym ego. Do tego niezbyt mądra, jeśli od faceta , który był w kilkuletnim związku oczekujesz, żeby być dla niego pierwszą? Namów do na lobotomię . Jesteś tak przepełniona złością i zawiścią, że nawet nie dostrzegasz jak bardzo jesteś żałosna. Jakim prawem rozliczasz go z jego przeszłości, gdy nie istniałaś w jego życiu, jakim prawem obrażasz tamtą dziewczynę, jakim prawem bezustannie żądasz dla siebie bonusów? Mam nadzieję, że ten chłopak wkrótce przejrzy na oczy i zasadzi Ci solidnego kopa. Naprawdę będzie głupi, jeśli tego nie zrobi.
  16. Nie ma to, jak mieć na względzie tylko czubek własnego nosa. On "czepia się", Ty masz "uzasadnione pretensje" ?, Ty "masz prawo być zła", a on nie ma takiego prawa? Dostrzegasz różnicę? Być może ta totalna cisza jest wyrazem jego złości, a może po prostu nie ma ochoty bić piany, bo przecież Twoje musi być na wierzchu. "Moja racja jest mojsza, niż twojsza" ? Z takim podejściem nigdy się nie dogadacie.
  17. A ten dalej swoje. Po co w ogóle cytowałeś moje wypowiedzi, jeśli nie wyciągnąłeś z nich żadnych wniosków? Przestań z maniackim uporem powtarzać w kółko dlaczego i dlaczego zaniżają, zawyżają, oceniać ludzi w/g jakiejś idiotycznej skali. Nie dostrzegasz absurdu w swoich oczekiwaniach, bo jesteś niczym beton. Każdy człowiek ma prawo wyboru tego, co mu się podoba, co nie oznacza, że może to mieć, tym bardziej, gdy chodzi o innego człowieka - koniec, kropka! Chcesz zmusić dziewczyny, żeby podobało im się to, co im się nie podoba? Stuknij się w głowę. Uważają się za atrakcyjne, bo mogą. Ty też możesz mieć takie wyobrażenie o sobie. Ważne, jak oceniają Cię inni. To może inaczej, radzę celować w te dla nich osiągalne. Chłopie, przecież nikt Cię nie zmusza do interesowania się tymi, które Ci się nie podobają. Celuj w te na "swoim poziomie", w czym problem? Nie chcą Cię? ...bo widocznie nie jesteś na ich poziomie. Każdy ma prawo oceniać ten poziom w/g własnego uznania (piszesz cały czas tylko i wyłącznie o wyglądzie zewnętrznym). Zapewniam Cię, że żadna normalna dziewczyna na poziomie nie zwiąże się z chamem, prostakiem, agresorem, nawet gdyby wyglądał jak młody bóg. To tylko zdegenerowani incele wrzucają wszystkie kobiety do jednego worka, a związki widzą tylko przez pryzmat własnych kompleksów, ograniczeń i nienawiści. Totalna bzdura. To tylko w Twoim chorym wyobrażeniu i tych lasek w które celujesz, a które mają Cię w d***e, a być może w środowisku w którym się obracasz. Wiem, że jest grupa prostych, ograniczonych ludzi (kobiet i mężczyzn), do której Ty także się zaliczasz, dla których wygląd, to właśnie 90% wartości, bo nie powiem, że sukcesu, dlatego, że związki budowane na takich podstawach szybko kończą się, bo zderzają się z rzeczywistością. Wygląd jest ważny, większość ludzi wiąże się z kimś, kto im się podoba, to niezbędne, żeby zaistniało pożądanie, ale normalni ludzie nie licytują czy to 4/10, czy może 9/10 i stawiają na istotne w życiu wartości. Problem w tym, że Ty i Tobie podobni nie pojmujecie tego swoim ograniczonym umysłem. Nie musisz mi odpisywać, bo wiem co napiszesz. Życzę dalszych owocnych badań na badoo i tinderze i dalszej walki z wiatrakami. AMEN
  18. Bez przesady, chłopak ma 15 lat, jako rodzic walczyłabym do końca. Zwróć uwagę, że liceum o którym mowa, to szkoła społeczna, integracyjna. Przede wszystkim mają tam doświadczenie w pracy z trudnym uczniem, a i ciężko też nie dostać tam promocji. Najwyżej nie zostanie dopuszczony do matury. Takie szkoły, to często przechowalnie dla dzieci z podobnymi problemami, jak opisane wyżej. Rodzice, których na to stać, po prostu chronią swoje dzieci przed patologią zawodówek. Dzisiejsze zawodówki, to nie te sprzed 20, 30 lat. Dzisiaj idą tam ostatni z ostatnich, dzieci niewydolnych rodziców. Nawet, jeśli chłopak nie zmieni się i odmówi dalszego kształcenia, to jest mnóstwo możliwości pracy (oczywiście fizycznej i nie rozwijającej) do której nie potrzebne są szczególne kwalifikacje, a te zawsze można zrobić na dodatkowych kursach.
  19. Dokładnie, temat z czapy. Załóżmy, że ktoś dojdzie do wniosku, że lepiej (dla niego) mieć córkę, a urodzi się syn? I co zrobi z tym "fantem"? Nie będzie kochał, dbał, będzie rwał włosy z głowy, patrzył wilkiem??? To nie egoizm, tylko pustka umysłowa i faktycznie, najczęściej nie ma na nią rady.
  20. Pytasz forumowiczów, czy szukasz chętnych na forum? ...bo skąd mamy wiedzieć, czy ktoś chciałby z Tobą być? Najpierw wyprostuj swoje życie, dokończ terapię i rozwiąż problemy. Jeśli szukasz pocieszyciela, któremu będziesz mogła wypłakiwać się na ramieniu (wyliczankę swoich oczekiwań zaczęłaś od pocieszania), przytłoczyć go swoimi problemami, to od razu odpuść. Nikt na dłuższą metę nie wytrzyma z wampirem emocjonalnym, a już szczególnie mężczyźni. Każdy woli ludzi pozytywnych, radosnych, energicznych, więc jeśli na wstępie zaczniesz od wylewania swoich żali i szukania wsparcia i pocieszenia, to większość, nawet początkowo zainteresowanych ucieknie. Być może do pogadania znajdziesz chętnych w necie, ale do spacerów i wspólnych wyjazdów, to szukaj w realu. Jeśli nie masz grona znajomych, kontaktu z facetami, to raczej trudno będzie Ci znaleźć kandydata do takiej roli.
  21. Już po tym wstępie dalsza opowieść nie była potrzebna. Jeśli odrzuca Cię od faceta, to po co z nim jesteś? Nie ważne, czy było mu żal tych 50 zł, jeśli pożyczyłaś i obiecałaś, że oddasz, to oddajesz bez gadania. Nie ma nawet nad czym dyskutować. Czyżby? Zaprzeczasz sama sobie, przecież cały czas nadajesz o jego pieniądzach. Wściekasz się, że w ex więcej inwestował, wyzywasz ją od q***ew, liczysz, porównujesz i ciągle Ci mało. J.w. "powinnaś mieć więcej"? To sobie zarób, przecież podobno niczego od niego nie chcesz. Powracając do początku Twojego wątku; jeśli jesteś taka atrakcyjna, to dlaczego trzymasz się faceta od którego Cię odrzuca? Chcesz być pierwsza, to może poszukaj wśród maturzystów, może jakiś się trafi? Po przeczytaniu Twojej historii, jawisz się jako roszczeniowa materialistka, do tego dość zarozumiała i niezbyt mądra. Dręczysz go z powodu byłego związku (bez sensu), oczekujesz sponsoringu, a jednocześnie masz o sobie bardzo wysokie mniemanie. W czym jesteś lepsza od tamtej? Kolejna harpia, która dopadła tego naiwniaka. To jego powinno już dawno od Ciebie odrzucić.
  22. Kolejny biadolący, który dobór partnerów postrzega tylko przez wygląd zewnętrzny. Nie zgadzam się z ą teorią, która jest powielana przez zakompleksionych facecików, którzy mają niewiele do zaoferowania, a swój brak powodzenia zrzucają na wredne, roszczeniowe kobiety i swój mało atrakcyjny wygląd. To może niech ten przeciętny facet celuje w te poniżej przeciętnej, jeśli już o wyglądzie mowa i jeśli absolutnie wierzą w swoją teorię. To ich sprawa i problem. Uważam, że sami biadolący z tego powodu też mają nieźle przewrócone w głowie, więc niech każdy zajmie się sobą i swoją poprzewracaną głową ?. Niech szukają, mają prawo, co nie oznacza jeszcze, że znajdą. J.w. niech taki koleś obniży wymagania i celuje tam, gdzie ma szansę. O co Wasze pretensje? Każdy ma prawo do własnych zainteresowań i gustu. Trudno oprzeć się wrażeniu, że tzw incele chcieliby wprowadzić w życie ustawę, która odebrałaby kobietom możliwość wyboru partnera, a im samym przyznała prawo do brania tej, która im się podoba, nawet wbrew jej woli. Ot tak z przydziału i przymusu. ...bo nie są średni, tylko totalnie denni. Jeszcze raz: bo mogą! Kto im zabroni? Żałosne jest postrzeganie człowieka tylko i wyłącznie przez wygląd zewnętrzny. Dotyczy to zarówno kobiet i mężczyzn. Cały problem bezustannie wałkowany na tym forum przez takich jak autor, dotyczy grupy ludzi (kobiet i mężczyzn) zafiksowanych tylko i wyłącznie na wyglądzie, szukających szczęścia w necie. W realu zamkniętych w swojej skorupie, od dawna samotnych z przyczyn zupełnie innych niż wygląd (panowie), lub przekonanych o własnej atrakcyjności (kobiety), tymczasem prawdziwe życie, to nie polowanie na partnera ze zdjęcia. Nie muszą, Ci biadolący na kobiety, które ich nie chcą, już na starcie mają zaniżoną samoocenę.
  23. Kolejny niedostosowany nieszczęśnik tęskniący za czasami, gdy kobiety nie miały żadnych praw. Skoro było tak jak piszesz, to chyba czas, żeby kobiety zrekompensowały sobie ten niesprawiedliwy okres. Każdy ma prawo mieć wymagania, co jeszcze nie oznacza, że mu się spełni. A dlaczego miałyby ją obniżać? Facet też szuka sobie takiej, która mu się podoba, tzw chemia działa w obydwie strony, więc te wymagające często musza spuścić z tonu. Jeżeli jedynym miejscem, gdzie szukasz dziewczyny jest tinder, to wypada Ci tylko współczuć. Nikt poważny nie szuka na tinderze męża, czy żony, tylko okazji do szybkiego zaliczenia. Jeśli wiesz, że to iluzja, to czemu jej ulegasz i biadolisz? Jeśli szukasz szczęścia wśród klasycznych pustaków, to nie dziw się, że zostajesz potraktowany z buta. Nie oszukujmy się, te same zasady dotyczą nieatrakcyjnych z wyglądu kobiet, które szukają szczęścia i miłości na tego typu portalach.
  24. W punkt! Nie wiem ile masz lat, ale rzuca się w oczy Twoje ograniczone podejście do tematu. Chciałoby się spytać, czy żyjesz na bezludnej wyspie, odcięta do świata i informacji, ale nie, skoro masz internet, Inst, FB, tzn, że na własne życzenie ograniczasz swoją wiedzę i poglądy czerpiąc z podobnych serwisów społecznościowych. Gdybyś wysiliła się choć trochę, dowiedziałabyś się, że wielu influencerów, to pozoranci, pozujący w nie swoich domach, samochodach i jachtach, w wynajętych atrapach luksusowych samolotów, krótko mówiąc stwarzających pozory luksusowego, beztroskiego życia. Podobnie jest z ich nienagannym wizerunkiem, który z rzeczywistością ma niewiele wspólnego, jak ich rzekoma popularność, dzięki wykupionym botom. Co trzeba mieć w głowie, żeby bezkrytycznie wierzyć w to, co ogląda się na takich serwisach? Zazdrościsz ludziom dóbr materialnych? Jesteś młoda, masz całe życie przed sobą, więc zapracuj na majątek, którym będziesz mogła imponować innym zakompleksionym. Najwyraźniej w swoim ograniczeniu nie słyszałaś też powiedzenia, że pieniądze szczęścia nie dają. Pewnie, że bez pieniędzy kiepsko, ale jeśli sądzisz, że wszyscy mieszkańcy tych luksusowych rezydencji, które podziwiasz pławią się w szczęściu, to kolejny dowód na Twoją niedojrzałość i zaślepienie.
  25. Ja także uważam, że pomysł z posłaniem go do takiego liceum jest dobry. Tym bardziej, że jemu samemu jest wszystko obojętne. Zawodówki nie polecałabym, chociażby ze względu na nieciekawe towarzystwo. Prawda jest taka, że w dzisiejszych czasach do zawodówek idą najsłabsi i zaniedbani, po prostu margines, a Wasz syn zaniedbany nie jest. Istnieje jednak zagrożenie, że gdy on kończąc liceum, będzie miał19 lat, to Wy rodzice nie będziecie mieli już takiego wpływu na niego, jak teraz. Po liceum powinien kontynuować naukę, choćby w szkole policealnej, gdzie matura nie jest wymagana, po to, żeby zdobyć jakiś zawód. Problem będzie wtedy, gdy syn nie zmieni swojego nastawienia i nie będzie chciał kontynuować nauki. Nie uważam także, że popełniłaś błąd "cisnąć go" do nauki. Gorzej byłoby gdybyś zupełnie odpuściła. Naprawdę wierzysz, że gdybyś go nie mobilizowała do nauki i nie kontrolowała, to byłoby lepiej? Jeśli Wasz syn kończy podstawówkę, więc ma 15 lat. Ma prawo nie mieć jeszcze pomysłu na siebie. Czy nie ma talentów? Nie wiadomo, każdy ma jakiś , podobnie jest ze zdolnościami. Dysleksja utrudnia, ale nie dyskwalifikuje. Może potrzebna mu terapia, może program w liceum do którego chcecie go posłać będzie miał jakieś ciekawe propozycje, żeby zmotywować takie dzieci, jak Wasz syn do jakiejś aktywności. Na Waszym miejscu zapisałabym syna na jakieś zajęcia dodatkowe (fakt, teraz, w czasie pandemii wszystko zamarło). Nie mam na myśli klasycznych korepetycji, tylko np. informatyka, robotyka, szachy, taniec, koło teatralne, zajęcia plastyczne itp. Dużą ofertę mają dobrze funkcjonujące domy kultury. Nie chodzi o to, żeby wymuszać na nim udział w takich zajęciach na lata, ale np pół roku, jeśli nie będzie zupełnie zainteresowany. Chodzi mi o to, żeby szukać, pomóc mu odnaleźć aktywność, która go zainteresuje. Może zajęcia w stadninie koni, oprócz jazdy, opieka nad zwierzętami, może kulinaria, albo pomoc w warsztacie samochodowym???? Nie poddawaj się, jeszcze nie wszystko stracone, może chłopak zaskoczy? Ważne jest też to, żeby za bardzo nie rozpieszczać go wysokim standardem życia np drogie ciuchy, gadżety, po to, żeby wpajać mu prawdę, że bez pracy nie ma kołaczy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...