Skocz do zawartości
Forum

Yonka1717

Użytkownik
  • Postów

    1 521
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Treść opublikowana przez Yonka1717

  1. Yonka1717

    Problem z mężem

    Martyna, należałoby się zastanowić, co leży u podstaw Waszego związku. Nie napisałaś od jak dawna jesteście małżeństwem, jak długo trwał Wasz związek, zanim pobraliście się. Ty masz 37 lat, on 40, macie 2-letnie dziecko, więc rodzicami zostaliście w dość dojrzałym wieku. Co skłoniło Cię do wyjścia za niego za mąż, miłość, czy rozsądek? Co jego skłoniło do założenia rodziny z Tobą? Od kiedy on zaczął zachowywać się w taki sposób? Kompleksów Twojego męża nie da się ukryć, tylko, czy on zawsze taki był, czy może Ty i Twoja rodzina dajecie mu często do zrozumienia, że jest cienkim Bolkiem, bo słabo zarabia? Ty z racji większych zarobków inwestujesz więcej w codzienne życie, może mu to wypominasz? Absolutnie nie bronię go, bo mając 40 lat, miał wystarczająco dużo czasu, żeby podnieść swoje kwalifikacje, znaleźć lepszą pracę. On tymczasem chwali się kolegom, że fajnie się w życiu ustawił, bo ma majętną żonę, więc o co chodzi? Może od samego początku kierował się wygodą, a nie miłością do Ciebie? Jest babiarzem i tego nie da się ukryć. Każdemu babiarzowi czegoś brakuje, przede wszystkim poczucia własnej wartości, którego potwierdzenia szuka u kobiet, a nie szanuje tej z która jest związany. Powodem niekoniecznie musi być kiepska sytuacja finansowa babiarza. Tylko, że te wszystkie problemy powinny wyjść w czasie Waszej terapii 5 lat temu. To terapeuta powinien zdiagnozować, co leży u podstaw Waszego kryzysu. Niestety, ta terapia nic Wam nie dała. Ty wierzyłaś, że on zrozumie jak rani Cię emocjonalnym związkiem z inną kobietą, a on widocznie oczekiwał, że to Ty zrozumiesz, że on niczego złego nie robi i dasz wreszcie przyzwolenie. Ewentualnie on nie był na tej terapii szczery, posypał głowę popiołem, a gdy sprawa ucichła, wrócił do dawnych przyzwyczajeń. Obawiam się też, że mieliście kiepskiego terapeutę, bo jednak specjalista na ogół nie daje się nabrać i proponuje terapię indywidualną. Martyna, chciałam się odnieść do ostatniego wpisu ka-wy, ponieważ całkowicie nie zgadzam się z nią. Wiem, że ka-wa chce pomóc, ale moim zdaniem serwuje Ci fałszywą nadzieję, która być może jest niczym miód na Twoje uszy, bo ze wszystkich Twoich postów, da się wyczuć emocje, rozdarcie i niestety ciągłą walkę o niego, nie o siebie. Już o tym pisałam, że jego aktualna pokora nie jest trwałą zmianą, tylko reakcją na Twoją aktualną postawę. Nie sądzę, że zależy Ci na pokornym, spacyfikowanym mężu, tylko na tym, żeby on wreszcie zrozumiał i zaprzestał wiecznych flirtów i angażowania się w życie innych pań - marna szansa. Jest niemal pewne, że gdy odpuścisz, (a odpuścić wreszcie będziesz musiała, bo takie życie obok siebie na dłuższą metę nie ma sensu), to on znowu zacznie prowadzić swoje bujne życie towarzyskie. On tylko na to czeka, żeby wszystko wróciło , jak dawniej. Zasłanianie się dobrem dziecka w celu utrzymania toksycznego związku nie ma najmniejszego sensu. Dziecko widzi i słyszy, a z czasem będzie coraz więcej rozumiało. Będzie świadkiem kłótni i poniżania matki przez ojca, a być może i w drugą stronę, bo w pewnym momencie obydwu stronom puszczają hamulce. Najważniejszy dla dziecka jest spokój i poczucie bezpieczeństwa, a z wiecznie awanturującymi się rodzicami nie ma na to szansy, podobnie jak w sytuacji, gdy rodzice nie odzywają się do siebie. Utrzymanie małżeństwa na siłę, dla rzekomego dobra dziecka, jest tylko wybiegiem, ucieczka przed podjęciem decyzji.
  2. Yonka1717

    Problem z mężem

    Obawiam się, że on nie wierzy, że Martynie już nie zależy, bo tak naprawdę jej ciągle zależy, przede wszystkim na małżeństwie, mimo, że mąż jest do kitu. Owszem, może dociera do niego, że przegiął, ale postawę żony odbiera jako klasycznego focha, czeka, aż jej przejdzie, a gdy jej przejdzie on znowu powróci do dawnych przyzwyczajeń. Wsparcie bliskich jest bardzo ważne, jednak problem dotyczy tylko małżonków. Nie ma większego znaczenia, czy on wie, że żona poskarżyła się rodzinie. To oni muszą swój problem rozwiązać, a rodzina nie powinna się wtrącać. Osobiste wsparcie - tak, mieszanie się rodziny w małżeńskie problemy - nie. Obydwoje próbują urabiać siebie nawzajem, tylko, że każde ma inne oczekiwania i tak to się toczy od lat. Rodzina nie ma tu nic do rzeczy. Uważam, że w przypadku małżeństwa Martyny, tylko rozwód położyłby kres ich sporom. Nie dogadają się, bo każde z nich ma inne priorytety.
  3. Yonka1717

    Problem z mężem

    Nie ten kierunek, to Ty jesteś ważna, a nie on. On sobie nagrabił i to nie raz, więc co Was obchodzi jak on sobie poradzi? Odnoszę wrażenie, że zarówno Ty, jak i Twoja mama macie nadzieję na spacyfikowanie go, a w efekcie on zostanie z Tobą, bo j.w. nie ma dokąd pójść, więc jak go tak przeczołgasz, on będzie grzeczniutki i będzie tańczył, jak mu zagrasz. Nie tędy droga, bo (po raz setny) on się nie zmieni. ...i znowu to samo. "Ona", "ta laska" itd. Ona jest tu najmniej istotna, a Ty cały czas o niej. Nie ona jest problemem, bo gdyby Twój mąż nie chciał, to ona (albo tabun innych koleżanek) w ogóle nie zaistniałaby w Waszym życiu. Problemem jest Twój mąż, jego kompleksy i potrzeba bycia adorowanym przez inne kobiety. Wybacz, Wasz plan przyłapania go na gorącym uczynku jest kompletnie poroniony, bo nie masz takich szans. To niestety kolejna próba zatrzymania faceta na siłę, zabawa w kotka i myszkę, byle nie podjąć stanowczych kroków. On już Ci powiedział, że "na d***e mnie nie złapiesz" i nie złapiesz go, bo nie ma takiej możliwości (chyba, że jest tak głupi, że babę do domu przyprowadzi i wpadnie, ale to mało prawdopodobne). Co to znaczy "dać mu wolną rękę"? Wolną rękę, to on miałby po rozwodzie, teraz, to on doskonale wie co Cię denerwuje i ma to gdzieś, ale trzyma rękę na pulsie, żebyś nie miała zbyt wielu argumentów. On zawsze może powiedzieć, że to tylko znajoma, czy znajome, że on tylko czasami porozmawia, i wyświadczy jakąś przysługę, że Ty jesteś chorobliwie zazdrosna i właściwie, ktoś stojący z boku np sąd, mógłby mu przyznać rację. Ty znasz problem od podszewki. Tu nie chodzi o zdradę taką na 100%, ale zdradę emocjonalną, której wielu facetów za zdradę nie uważa, a która dla zony jest równie bolesna. Wasz plan jest do kitu, bo niczego tym nie osiągniecie. On już się czai, bo widzi, że wkurzyłaś się na maksa i tak będziecie sobie trwać od milczenia do kłótni, od powrotu do normalności, do jego kolejnej bardzo fajnej "tylko koleżanki", Twojego kolejnego protestu i dystansu i tak do końca życia. I dobrze, tylko do jakiego "jego wglądu"? Po co Ty masz mu pokazywać stan swojego konta? Masz argument (np przed sądem) , żeby trzymać go z dala od swoich pieniędzy ze względu na jego picie. Macie wspólnotę, ale masz prawo mieć pieniądze na swoim koncie i nie masz żadnego obowiązku pokazywać mężowi tego konta. Podsunęłam Ci pomysł z ukryciem pieniędzy w razie gdyby doszło do rozwodu i sąd chciałby to sprawdzić. Jemu niczego nie pokazuj, w ogóle nie zagaduj na ten temat, bo domyśli się, że coś kombinujesz. Martyna, żeby wziąć rozwód nie potrzeba Ci zdjęcia męża uprawiającego seks z kochanką, to tylko Twój kolejny wybieg, żeby nadal tkwić w małżeństwie. Prawda jest taka, że argumentów do rozwodu masz aż nadto, tylko nie chcesz rezygnować ze stanu małżeńskiego, byle chłop był. ?
  4. Yonka1717

    Wkurza mnie facet

    Rozumiem jeszcze rozbieranie, ale ubieranie? Jesteś niepełnosprawna? ? Zalatuje toksykiem, ewentualnie faktycznie macie po 16 lat. To naturalne, tak, jak on potrzebuje poklikać w telefonie Proponuję cofnąć się na początek znajomości, spotykać się na zewnątrz, na spacery, jogging itp, bo teraz nie ma zbyt wielu możliwości. Rozmawiać z sobą, ustalić pewne zasady w związku, jak np oczekiwania wobec partnera, zaufanie, a co za tym idzie tolerancję. Skończyć z pomieszkiwaniem u siebie, bo na to jest stanowczo za szybko. Uzgodnić, że jeśli spotykacie się, to nie ma wtedy miejsca na zajmowanie się innymi sprawami typu przeglądanie netu, czy korespondencja z kimś innym. Mam na myśli klasyczne randki, a nie osaczanie się 24 h na dobę. To nie jest związek, tylko zabawa w związek, która Wam zupełnie nie wychodzi.
  5. Yonka1717

    Wkurza mnie facet

    Czyli właściwie prawie się nie znacie. Dlaczego, przecież można zwariować w takiej sytuacji? To efekt tego, że siedzicie razem 24 h na dobę, żadnej prywatności, luzu, możliwości zrobienia czegoś dla siebie, bo Ty oczekujesz skupienia uwagi tylko na sobie, 24 h na dobę? Obrażalska i histeryk
  6. Yonka1717

    Oczy w dupie

    Nie ma jej przyzwolenia, zrobiła awanturę, tylko co z tego? Facet jest nielojalny, a do tego te jego samotne weekendowe wyjazdy są co najmniej dziwne. Ciekawe, czy ona zna jego bliskich i znajomych, bo może on ją ukrywa i nikt z jego bliskich nie wie o ich związku?
  7. Yonka1717

    Problem z mężem

    Dokładnie tak, jak odpowiadasz. Wiem, że z sobą walczysz, ale to dopiero początki. Przecież Twój dystans do niego trwa zaledwie kilka dni. W tak krótkim czasie nie pozbędziesz się emocji, a zmierzasz do tego żeby zobojętnieć. Dlatego pisałam wcześniej o tym celu. Jeżeli łudzisz się, że obojętnością zmienisz go w innego człowieka, to daremny Twój trud. Celem powinno być Twoje zobojętnienie na niego, pozbycie się tych emocji, które ciągle Tobą miotają, skupienie się na sobie, a wtedy będziesz w stanie podjąć konkretną decyzję. Jego zachowanie na zaistniałą sytuację jest bardzo przewidywalne. Jest zaskoczony, pozornie uprzejmy, lub agresywny, bo nie zachowujesz się jak zwykle. Odpuścisz - będziesz miała znaną, szarą codzienność. Nie musisz też reagować na każde jego słowo, czy zaczepkę. Dlaczego przejmujesz się tym, że on się denerwuje? On od dawna nie przejmuje się tym, co czujesz, a teraz to pozory, wynikające z jego zdziwienia i lęku. Zmierzasz do tego, żeby przestać się nim przejmować. Przykre, ale nie dobraliście się, lub wyszły z niego cechy, których wcześniej nie dostrzegłaś. Nie wiem, jak długo jesteście razem i czy przed poprzednią zdradą było ok, ale raczej nie, jeśli szukał wrażeń na boku. Martyna, przede wszystkim nie odpuszczaj dystansu, walcz z sobą i z pokusą odparowania ataku, nie nawiązuj do tej baby, umów się do psychologa, bo Tobie potrzebna jest terapia, a nie jednorazowa porada i zastanów się nad moją propozycją w sprawie Twojego pobytu w szpitalu. Oddaj dziecko na ten czas do rodziców, przecież nie możesz go zostawić pod opieką codziennie pijącego ojca, a jego nie dopuszczaj do siebie. Po co Ci w szpitalu ten facet, żeby poudawał troskliwego? Nie wiem, jak długo będziesz w tym szpitalu, ale możesz go poinformować, że nie chcesz tam jego obecności i żeby się nie fatygował, a po wyjściu, naprawdę pobądź choć kilka dni u rodziców - odpoczniesz psychicznie. Pod warunkiem, że głównym tematem Waszych rozmów nie będzie pan mąż. Byłby to Twój kolejny krok do przodu.
  8. Yonka1717

    Problem z mężem

    Czyli ciągle zależy Ci na nim, jeśli jego zdrada tak bardzo Cię rani. Rozumiem, żadna żona nie skacze z radości, gdy jej mąż smali cholewki do innej, ale dlaczego równolegle nie przeszkadza Ci jego alkoholizm, lenistwo i ogólnie niezaradność życiowa? Byłabyś szczęśliwa z leniem, alkoholikiem siedzącym w Twojej kieszeni, ale za to wiernym? Czy Twój mąż ma w ogóle jakieś zalety, jaki jest jego stosunek do Waszego dziecka? Czy on w ogóle zajmuje się nim, bo jeśli wraca z pracy o 22.30, a Ty rano dziecko odstawiasz do przedszkola, to wychodzi na to, że Wasz syn widuje ojca tylko w weekendy. Martyna, prawdę mówiąc trochę Ci się dziwię, że jeszcze Ci się nie ulało. Przecież historia z tą sąsiadką, to nie nowość dla Ciebie. Przecież to nie jego pierwszy raz, więc jak długo zamierzasz się szarpać i czekać na cud? To normalne, że jesteś wkurzona, ale wielka szkoda, że nie potrafisz przekuć tej złości na konkretne kroki w postaci rozstania, tylko walczysz, jakby było o kogo. Od dawna Ci piszę, że on nie zerwie z nią kontaktu, mimo, że w ostatnim czasie coś takiego sugerował (raz tak, raz nie), a nawet podsunął Ci fack newsa że niby "koniec". On się zaangażował, ona prawdopodobnie też, w jej oczach jest atrakcyjny i potrzebny i nie zrezygnuje z tej roli. Tylko, że teraz bardziej się ukrywa. Nie licz na to, że jak go tylko postraszysz rozwodem, on zakończy tę znajomość. Nie zakończy, bo baba jest pod ręką i chętna, a Ty nie jesteś w stanie go kontrolować. Niech Cię ręka boska broni przed takim krokiem! Niczego tym nie osiągniesz, a Twoja chwilowa satysfakcja szybko zamieni się w kompromitację. Nie on wyjdzie na idiotę, tylko Ty. Chyba nie sądzisz, że jeśli jej nawtykasz, ona uwierzy Tobie, jeżeli jej zdanie o Tobie jest takie, jakie on jej sprzedaje, czyli żona głupia, zazdrosna, zawistna, czepialska awanturnica. Tylko udowodnisz, że on ma rację. I jaka zabawa miałaby się skończyć? Nie bądź że naiwna. Myślisz, że przestraszysz ją, albo jego? Nie licz na to. Oni wspierają się nawzajem, siła złego na jednego. Już wcześniej pisałam, że ona ma Cię w d***e, jeśli bez większych skrupułów utrzymuje z nim intensywny kontakt, spotyka się i korzysta z jego przysług, wiedząc, że Cię to wkurza. On tym bardziej, obydwoje nic sobie nie robią z Twojego protestu i nie licz na to, że zakończą, bo Ty jej nawymyślasz. Martyna, jeśli takie głupie myśli chodzą Ci po głowie i ciągle Cię trzęsie na myśl o ich romansiku, to faktycznie idź na kolejne spotkanie z terapeutą, zaciśnij zęby i zamień się w szara skałę, podłóż w domu dyktafon (koniecznie i ukryj go dobrze), a po wyjściu ze szpitala nie wracaj od razu do domu tylko odpocznij kilka dni u rodziców. Przynajmniej zrobisz sobie krótką przerwę od jego obecności. W szpitalu też możesz zastrzec, że nie życzysz sobie wizyt męża, ani informowania go o swoim stanie zdrowia, podaj dane rodziców (masz okazję dowalić mu z lekka). Zrób to koniecznie, to nie boli. Kto w czasie Twojego pobytu w szpitalu będzie zajmował się dzieckiem?
  9. Yonka1717

    Oczy w dupie

    Być może on nie traktuje Cię poważnie. Piszesz, że często wyjeżdża, co drugi weekend, a nawet co tydzień. Czy zabiera Cię czasami do swojej matki, bo jeśli jesteście razem już rok, to raczej powinien Cię przedstawić? Czy przedstawił Cię swoim znajomym do których jeździ, dlaczego jeździ tam sam bez Ciebie, jeśli jesteście parą? Do tego te flirty, złapałaś go na dwóch i straciłaś zaufanie, czemu trudno się dziwić. Awanturami niczego nie osiągniesz, możesz co najwyżej spokojnie porozmawiać i spytać czego mu brakuje w Waszym związku, jeśli szuka wrażeń u innych? Tyle, że zdrajca, czy bawidamek nigdy się nie przyzna. Podejrzewam, że wyłgał się argumentami, że to tylko były żarty, ewentualnie był pijany itp. Jeśli tymczasem nie chcesz się z nim rozstawać, to zaprzestań wypytywania, awantur, tylko obserwuj. Przyjrzyj się szczególnie tym jego wyjazdom. Jesteś pewna, że jest tam, gdzie deklaruje? Jeśli złapiesz go na kolejnym kłamstwie, to uważam, że nie ma sensu trzymać się na siłę takiego faceta, tylko pogonić. Zastanów się też, czy aby nie jesteś dla niego bezpieczną przystanią. W tym sensie, że mieszka u Ciebie, a wcześniej z matką, albo na wynajmie, czy nie jesteś opcją na przeczekanie, aż trafi mu się "prawdziwa" miłość.
  10. Yonka1717

    Problem z mężem

    Właściwie, to wcale nie musisz się bronić. Nie musisz reagować na każdy jego atak, odpowiadać na pytania. Gdzieś kiedyś czytałam o metodzie tzw szarej skały. Czyli jesteś obojętna jak skała. Odpowiadasz półsłówkami; tak, nie, może itd, a gdy on zaczyna atakować i czynić różne zarzuty, odpowiadasz obojętnie; skoro tak uważasz... Krótko mówiąc, dajesz mu do zrozumienia, że generalnie spływa po Tobie to co on do Ciebie mówi, szczególnie gdy zaczyna Cię krytykować i atakować. Odbierasz mu jego siłę i pewność siebie. Każda Twoja emocja daje mu pewność, że ciągle Ci na nim zależy. Owszem, on jest teraz zdezorientowany, być może trochę przestraszony i zły, bo się nie dajesz, ale nie wierzy w to, że mogłabyś go pogonić, dlatego po raz kolejny wyjeżdża Ci z groźbą rozwodu. W tym wypadku zareaguj, odważ się i spokojnie powiedz mu; ok, ja też myślę o rozwodzie, chciałabym, żebyś jak najszybciej wyprowadził się. Nie poniżaj się, nie podpowiadaj mu że do tamtej, tylko zakończ rozmowę, a raczej oświadczenie. Myślę, że on dopiero wtedy zrozumie, że sprawa jest poważna, a uwierzy, że nie straszysz, gdy dostanie pozew. Samo wspomnienie o rozwodzie i propozycja wyprowadzki, to trochę za mało, żeby on uwierzył, że naprawdę masz dosyć. Już raz to przerabialiście i co z tego wyniknęło? Absolutnie nic, wrócił do tego, co lubi najbardziej; adorowanie innych kobiet i pompowanie swojego ego ich zainteresowaniem. Ty jesteś potrzebna do obsługi.
  11. Yonka1717

    Problem z mężem

    Martyna, żeby Twoje działania miały sens, powinnaś określić cel, czyli do czego zmierzasz i co chcesz osiągnąć. Jeżeli Twoim celem jest tym razem "dosranie" mężowi, to chwilowo ten cel osiągasz, ale jest to cel tymczasowy. Wiem, że masz satysfakcję, bo on się miota, dlatego, że zmieniłaś do niego stosunek, obawiam się, że to też chwilowo. Czy możesz odpowiedzieć do czego zmierzasz? Ostatnie Twoje posty, to relacja'; co on Tobie, a co Ty jemu...ok, już dawno wszystkie osoby pisały Ci tutaj, zdystansuj się, nie wdawaj w kłótnie, olewaj. Wiadomo było, że Twój mąż, który wcale nie zamierza rezygnować z wygodnego małżeństwa zacznie zastanawiać się; co się dzieje, bo wytrąciłaś mu z ręki narzędzie, którym Cię dręczył, czyli opowieści o koleżankach i poniżanie Cię. On jeszcze próbuje Cię krytykować, a nawet grozić rozwodem ?, ale jego pewność siebie ulotniła się, gdy widzi Twoją obojętność (niestety pozorną). Tylko ten dystans miał służyć przede wszystkim Tobie, żebyś uspokoiła myśli, i zrozumiała, że mąż nie zmieni się. Na razie co najwyżej masz satysfakcję widząc, jak on się miota i aż Cię świerzbi język, żeby mu się odgryźć i właściwie to robisz, słowo za słowo, czyli powracasz do dawnych zwyczajów. Pierwsza wasza kłótnia i znowu jesteś tam gdzie dawniej, a on górą. Wszystko dlatego, że tak naprawdę nie zamierzasz rezygnować z niego, ani z małżeństwa z nim, więc to wszystko co teraz robisz, na dłuższą metę nie ma większego sensu. Postraszysz go trochę, może on zrezygnuje z kontaktów z sąsiadką (w co wątpię), nacieszysz się jego uległą postawą (na chwilę), a potem znowu on wróci do swojego hobby w postaci flirtów i romansików, a Ty znowu odstawisz szopkę z olewaniem i tak w kółko. Co właściwie chcesz osiągnąć przez swoje aktualne zachowanie? Ja także po raz kolejny radzę, żebyś ukryła w domu dyktafon, bo on prawdopodobnie to zrobi. Albo idziesz na wojnę, albo udajesz, że chcesz coś zmienić w swoim życiu. Uważaj, żeby to on nie postawił Cię przed faktem rozwodu...i co, będziesz go błagać o pozostanie? Zadbaj więc o swoje zdrowie, a stosunku do niego nie zmieniaj, nawet, gdyby opiekował się Tobą po zabiegu. Nie daj się nabrać.
  12. Yonka1717

    Problem z mężem

    Martyna, nie pocieszaj się takimi ochłapami, gdy on mówi, że nigdy nie związałby się z samotną, niepracującą matką trójki dzieci (już napisałam, co sądzę n/t tego oświadczenia), albo, że podstawia Ci pod nos telefon gdzie niby pisze do tamtej "koniec", wiedząc, że sprawdzisz sms-y. Nie pocieszaj się też myślą, że on sam od Ciebie nie odejdzie, bo siedzi u Ciebie w kieszeni. Jaka to satysfakcja dla Ciebie? On nie jest z Tobą z miłości, tylko z wyrachowania. Gdyby Cię kochał, nie poniżałby Cię w taki sposób, nie upokarzał, a przede wszystkim szanował. Nie ciesz się też z tego niby "końca". Nie wierzę, że on zakończy tę znajomość ot tak z marszu. Nie będzie chciał stracić w oczach tamtej. Z racji jego i Twoich godzin pracy, on ma duże pole do popisu, a Ty nie jesteś w stanie go sprawdzić. Nawet, jak wreszcie wygasi tę znajomość, to w zanadrzu ma inne znajome spragnione uwagi, a ze znalezieniem nowych, jak widać, nie ma problemu. Nie bądź też taka pewna, że on kiedyś nie odejdzie. Wbrew temu co pisze Loraine, mnóstwo kobiet chętnie przyjmie jakiegokolwiek chłopa, byle był. Najbardziej zdesperowane są panie w słusznym wieku i samotne matki. Oczywiście nie wszystkie. Żebyś za parę lat nie obudziła się z ręką w nocniku, gdy on pójdzie sobie do jakiejś ustawionej 50-tki (wiadomo, do biednej nie pójdzie, bo już przyzwyczaił się do dobrobytu i bycia utrzymankiem). Wiele dojrzałych, zamożnych pań chętnie przyjmie utrzymanka, żeby mieć choć namiastkę związku. Będziesz wtedy żałować zmarnowanych z nim lat i dawania niezliczonej ilości szans. On się nie zmieni.
  13. Yonka1717

    Problem z mężem

    Myślę że teraz jawi sie jako nieudacznik, czego jeszcze niedawno Martyna w ogóle nie widziała i wolała mu na siłę udowadniać że on sie myli. I on sie tym jej udowadnianiem karmił bo to (jak niektórzy tutaj na forum piszą) przegryw. On inaczej nie umie do niej się odnosić jak przez upokarzanie jej. A ona w moim odczuciu chciała cały czas ratować ten układ. A jako zakochana kobieta która, jak napisała, nie uznaje rozwodu chyba że w ostateczności, dlatego on na nią "wsiadł" i upokarzał, po pijaku lub w towarzystwie. I cieszył się że ona się denerwuje. Obawiam się, że chyba nie zrozumiałaś tej części mojej wypowiedzi. Ja nie pisałam o ocenie męża w oczach Martyny (nie Marzeny ?), tylko w oczach tej sąsiadki. Nadal uważam, że on jest dla tamtej atrakcyjnym kąskiem. Gdyby tamta była mądra, wycofałaby się z tego układu, wiedząc, że żona robi mu jazdy. Tym bardziej, że mieszkają tak blisko siebie. Nadal uważam, że tamta liczy na coś więcej, o ile to "coś więcej" już się nie wydarzyło. Nie wierzę, że on taszcząc jej zakupy, nie został zaproszony do środka. Myślę, że Martyna z przyczyn oczywistych, zna tylko wierzchołek góry lodowej tego układziku. Już to, co wie, świadczy o romansie przynajmniej emocjonalnym. Napisałam wcześniej - "mądre kobiety", a nie uważam za taką tej sąsiadki. Wiele samotnych kobiet jest mocno zdesperowanych, żeby złapać faceta. Potrafią związać się z wyjątkowymi dupkami, byle mieć chłopa przy sobie. Dzieci nie są tutaj przeszkodą. Głównym motywem jest to, że uważają się za lepsze od żon, które przedstawiane są jako złe, głupie, wcielenie samych wad. Owa sąsiadka z pewnością nasłuchała się takich opowieści na temat Martyny, więc dla niej to woda na młyn, wierzy w te opowieści, bo chce wierzyć. Gdy do tego dodamy zaangażowanie fagasa, ciągły, ciepły kontakt, różnorakie przysługi jej wyświadczane, to dla niej jasny komunikat - "zależy mu na mnie"...i tak faktycznie jest. Zupełnie nie przeszkadza jej fakt, że zadała się z żonatym i dzieciatym facetem i czerpie z tego korzyści, mając świadomość, że jego żona wie o nich. "Taka jestem atrakcyjna, mimo trójki dzieci, że woli mnie niż żonę". Tyle, że ona nie wie, że z racji swojego marnego położenia, on tak naprawdę nie ma ochoty wiązać się z nią na poważnie. Gdyby tylko chciał, ta baba poszłaby z nim jak w dym.
  14. Yonka1717

    Problem z mężem

    Jedyna szansa dla Martyny, to ta terapia. Może dzięki niej Martyna uzmysłowi sobie w jak beznadziejnym tkwi małżeństwie, bez przyszłości. Bo na ten moment, to tylko zabawa w kotka i myszkę, zaledwie trzy dni i już ten żałosny macho zaczyna pękać, a jeszcze dwa dni temu żądał zaakceptowania jego "przyjaźni". Martyna ma satysfakcję, bo on się miota, a ona na chwilę przejęła stery. Jednak to o niczym nie świadczy, żadne przeczołganie go nie pomoże, bo on i tak zrobi powtórkę z "rozrywki". Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to, co robi teraz Martyna, to tylko strachy na lachy. Ona go jeszcze nie przekreśliła, jeszcze nie sięgnęła dna, lub, jak wspomniałam wcześniej, jeszcze nie doszła do ściany. Ona ciągle walczy, bo nie dopuszcza do siebie myśli o rozstaniu. Niestety, nie wyciągnęła żadnych wniosków z poprzedniej zdrady i tego, co działo się potem. Przecież jej mąż jasno jej wykrzyczał, że po tamtej terapii, to ona miała się zmienić. Nie wyciągnął wniosków, nie poniósł konsekwencji, jedyną niedogodnością dla niego była groźba rozwodu. Martyna, otwórz oczy, przecież teraz masz analogiczną sytuację. Trochę go przestraszyłaś, ale jeśli nie doprowadzisz sprawy do końca, wszystkie Twoje problemy wrócą jak bumerang. Czy naprawdę będziesz miała satysfakcję z tego, że mąż jest z Tobą tylko dlatego, że go sponsorujesz, a jego serce rwie się do innych? Zgoda, tak myślą mądre kobiety, a ta o której mowa mądra nie jest. Na 100% wie, że Martyna nie akceptuje ich tzw "przyjaźni", a jednak z niej nie rezygnuje. Wie, że on ma żonę gdzieś, dlatego nie ma oporów przed śmietnikowymi schadzkami pod nosem żony. Obydwoje śmieją się z niej. Nie sądzę, że mąż Martyny jawi się w jej oczach, jako biedny nieudacznik, przecież on się tym nie chwali. Ta baba z pewnością jest mocno zdesperowana, żeby wyrwać faceta, gdy została sama z trójką dzieci, a tu zjawił się rycerz na białym koniu zainteresowany, oddany, słodkopierdzący, jeżdżący dobrym samochodem, mieszkający w ładnym domu. Ona postrzega go, jako szansę na lepsze życie, przecież dla niej to okazja do odbicia się od dna. On powiedział kumplowi, że nigdy nie związałby się z taką kobietą, tylko, że tamta o tym nie wie. Tylko o jakim ewentualnym związku on mówił, jeśli ma żonę? Jak może żona mieć satysfakcję z takiego wyznania? To także dowód na to, że gdyby wygrał w totka, lub trafił na chętną zamożną panią, zostawiłby żonę bez większych skrupułów. Tyle dla niego znaczy. Myślę, że Martyna wie znacznie więcej o tej znajomości, niż nam tutaj napisała. Jej mąż nosi tamtej zakupy, zapewne też wstępuje na herbatkę w ramach wdzięczności, ale przecież "na d***e go nie złapała". Bo gdy on zajmuje się d***mi, ona ciężko pracuje, po to, żeby on mógł imponować biednym zagubionym duszyczkom. Jednak wie także o tym, że oni spotykają się "na mieście", czyli romans kwitnie na oczach żony, a ona ciągle walczy o tego dupka. Dystans wobec niego i olewanie, ok, to dopiero początek, ale trzeba tez sobie poukładać w głowie i przestać się wreszcie oszukiwać.
  15. Gdyby kochała męża, nie zdradzałaby go. Oczywiście, że to, co robi jest zdradą, jeśli od dwóch lat jej myśli, marzenia, pożądanie skierowane są w stronę innego mężczyzny. Jeśli pożąda innego, to albo unika seksu z mężem, ewentualnie wyobraża sobie tamtego sypiając z mężem? Ciekawe, co poczułby jej mąż, gdyby dowiedział się o jej relacji i uczuciach do tamtego faceta, czy uznałby, że to nic takiego? To stwierdzenie nie jest równoznaczne z miłością do męża, bo ta najwyraźniej wypaliła się na jakimś etapie. Mąż zapewnia stabilizację, więc po co cokolwiek zmieniać? Po co przewracać rodzinie życie do góry nogami, narażać się na kompromitację i ostracyzm, jeśli można w tajemnicy mieć satysfakcjonujący romans. Ta druga rodzina, żona kochanka i jego dzieci, na ogół nie mają żadnego znaczenia, liczy się miłość własna, przyjemność, ekscytacja, adrenalina i tajemnica (do czasu). No kurczę i nic nie można z tym zrobić, no nie da się po prostu, gdy swędzi w pewnym miejscu.
  16. Gdyby kochała męża, nie zdradzałaby go. Oczywiście, że to, co robi jest zdradą, jeśli od dwóch lat jej myśli, marzenia, pożądanie skierowane są w stronę innego mężczyzny. Jeśli pożąda innego, to albo unika seksu z mężem, ewentualnie wyobraża sobie tamtego sypiając z mężem? Ciekawe, co poczułby jej mąż, gdyby dowiedział się o jej relacji i uczuciach do tamtego faceta, czy uznałby, że to nic takiego? To stwierdzenie nie jest równoznaczne z miłością do męża, bo ta najwyraźniej wypaliła się na jakimś etapie. Mąż zapewnia stabilizację, więc po co cokolwiek zmieniać? Po co przewracać rodzinie życie do góry nogami, narażać się na kompromitację i ostracyzm, jeśli można w tajemnicy mieć satysfakcjonujący romans. Ta druga rodzina, żona kochanka i jego dzieci, na ogół nie mają żadnego znaczenia, liczy się miłość własna, przyjemność, ekscytacja, adrenalina i tajemnica (do czasu). No kurczę i nic nie można z tym zrobić, no nie da się po prostu, gdy swędzi w pewnym miejscu.
  17. Yonka1717

    Problem z mężem

    To ja też pokuszę się o teorię n/t "dosrywania". Uważam, że głównym motywem takiego zachowania jest trzymanie żony w ryzach, wtłoczenie jej w poczucie winy (bo chorobliwie zazdrosna, kłótliwa, ograniczająca), zdeptanie jej pewności siebie. Wierzę, że kłótnie jakie wszczynała z powodu innych bab, denerwowały go, bo faktycznie nie mógł fikać oficjalnie, ale jednocześnie upewniały go w przekonaniu, że skoro taka zazdrosna, to jej na nim zależy. Właściwie, to nie mylił się. Ona walczyła jak lwica o małżeństwo, rodzinę, a on i tak robił co chciał, systematycznie jej dosrywając, żeby pokazać kto tu rządzi. Dosrywanie z powodu finansów, to już totalne dno z jego strony. Chodzący kompleks nie radzący sobie z sytuacją, a jednocześnie czerpiący korzyści z tej sytuacji. Gdyby miał ambicję, poszukałby lepszej pracy (jest taksówkarzem?), lub pracował więcej. On jeszcze do końca nie rozumie aktualnej sytuacji. Z jednej strony obawia się jakiś zmian niekorzystnych dla siebie (choć nie wierzy, że mógłby zostać wykopany), więc coś tam w domu zrobi na pokaz, wypytuje co żona robiła, raczej ze strachu, niż z zazdrości, wyczuwa, że coś się dzieje. Z drugiej jednak strony niewiele zrozumiał, jeśli ciągle powraca do tematu sąsiadki, oczekując od żony zgody na oficjalną "przyjaźń", prowokuje do kłótni, bo jak ona się pokłóci, tzn, że nic się nie zmieniło, zależy jej, więc hulaj dusza, piekła nie ma - on nadal rządzi. Tak więc Martyna, trzymaj się i nie odpuszczaj, żebyś nie zmarnowała tego, co do tej pory osiągnęłaś. Bynajmniej nie chodzi o niego tylko o Ciebie. Sama z siebie ją wykrzesałaś, czasami trzeba dojść do ściany i zdać sobie sprawę z tego, że odwrót nie ma sensu, bo wróciłabyś do znanego koszmaru. Ty zaczęłaś się przez tę ścianę przekuwać, jesteś dopiero na początku drogi, ale już widzisz pozytywne efekty; czujesz się silna, masz satysfakcję, on "zmalał" (pamiętasz jak napisałam, że jego siła jest Twoją słabością i na odwrót?), przestał podskakiwać, a jego zaczepki są po prostu żałosne. Nie zawracaj z tej drogi, nie dawaj mu 125 szansy, bo zmarnujesz to wszystko na co teraz z takim trudem pracujesz.
  18. Może należało spytać dziewczynki, dlaczego powiedziały matce, że były przemoknięte i przemarznięte? ...bo jeśli tak, to więcej kuligu nie będzie. Uważam, że ojciec dziewczynek powinien umówić się na konsultacje z psychologiem dziecięcym i spytać, jak rozmawiać z dziećmi w takiej sytuacji. Najwyraźniej matka nimi manipuluje, manipuluje też informacjami. Nie wiem, czy ona atakuje Was w czasie, gdy dzieci są u Was, bo młode na bieżąco ją informują, czy dopiero po, ale widać, że coś jej zalega na wątrobie i nie jest to wcale dobro dzieci. Jak wcześniej zasugerowałam, może dziewczynki przedstawiają jej relację z pobytu u Was bez większego entuzjazmu, tylko po to, żeby nie zrobić jej przykrości, a ona resztę dopowiada sobie i ma pretekst do bicia piany? Myślę, że nie ma sensu tłumaczyć się, tym bardziej jeśli rozmowa z nią jest niemożliwa. Nie macie dowodów, że dziewczynki kłamią. Może jest tak, że one mówią matce; na obiad była pomidorowa i schabowy, a matka nazywa to śmieciowym jedzeniem, może wspomniały, że w czasie kuligu były całe ośnieżone, a matka dopisała resztę? Warto rozmawiać z dziewczynkami, ale bez sugestii, że mówią nieprawdę. Wypytywać na tyle sprytnie, żeby przy okazji dowiedzieć się czegoś o mamusi. Zresztą porada psychologa naprawdę przydałaby się. Ja także proponuję całkowicie ignorować jej ataki i sms-y, gdy dzieci są u Was. Telefon odebrać, ale gdy zacznie pyskować i nie "życzyć sobie", zakończyć rozmowę. W końcu ich ojciec, to normalny człowiek, który kocha swoje dzieci, nie robi im krzywdy, a przede wszystkim ma prawo spędzać z nimi czas tak, jak uzna za stosowne. Jest dorosły i sam podejmuje decyzje, nie ma obowiązku stosować się do żądań żony. Nie tłumaczyć, nie usprawiedliwiać się. Nie odpisywać na te smsy, choćby było ich 100. Uważam, że gdyby ona miała faceta, to nie byłaby taka złośliwa. Twój partner nie powinien obawiać się jakiś konsekwencji prawnych, ponieważ jej zarzuty są absurdalne. Nawet, jeśli ona z zemsty starałaby się ograniczyć mu kontakty z dziećmi, to żaden sąd nie weźmie na poważnie jej zarzutów. Warto jednak zachować te wszystkie sms-y. Uważam też, że warto byłoby też zrewidować terminy spotkań z dziećmi. Gdyby dziewczynki bywały u Was w środku tygodnia, nie byłoby tylu okazji do fajnych wypadów, tylko szarość dnia codziennego, a Wy mielibyście przynajmniej co drugi weekend dla siebie. Absolutnie nie kontaktuj się z tą kobietą. To sprawa tylko i wyłącznie między byłymi małżonkami.
  19. Przede wszystkim Ty nie masz wobec tych dzieci żadnych obowiązków, ponieważ one mają rodziców, ale rozumiem, że akceptujesz je, starasz się i wspierasz partnera. Dlaczego w każdy weekend? Przecież Wy także macie prawo do weekendu tylko dla siebie. Zwyczajowo, po rozwodzie, dzieci przebywają u ojca (bo najczęściej mieszkają z matkami) co drugi weekend i dwa dni w każdy tydzień. Może warto to zmienić? Zależy co rozumiesz przez "rozpieszczamy je"? Rozwiedzeni ojcowie najczęściej chcąc wynagrodzić dzieciom rozbitą rodzinę, starają się je przekupić i po prostu wchodzą im w tyłek, a od szarej codzienności jest matka. Wygląda to często tak, że od "czarnej roboty" (uczenie porządku, odrabianie lekcji, wizyty lekarskie, wożenie na zajęcia dodatkowe, wymaganie dyscypliny itd) jest matka, a weekendowy tatuś jest od przyjemności. Organizuje fajne wyjścia, rozpieszcza, niewiele wymaga, często obsypuje prezentami, więc trudno dziwić się, że dziecko jako osobnik niedojrzały, chce być tam, gdzie mu lepiej, czyli wygodniej. Może w tym tkwi problem? Gdyby dzieci bywały u Was np co tydzień ze środy na czwartek, to ojciec musiałby pomóc w lekcjach, przygotować rzeczy na następny dzień do szkoły, zagonić do łóżek o odpowiedniej porze, zawieźć na zajęcia dodatkowe, a następnie odebrać itd. Tymczasem w weekendy mają luzik i on i dzieci. Może w tym rozpieszczaniu dzieci łamiecie zasady, nad którymi ich matka pracuje na co dzień? Ojciec powinien w tej kwestii dojść z byłą żoną do porozumienia. Trudno stwierdzić, kto tutaj nie wykazuje dobrej woli. Nie wiadomo, czy to tylko złośliwość ex, czy może dzieci faktycznie ściemniają, żeby (uwaga!) sprawić matce przyjemność. Dzieci kochają obydwoje rodziców, a po ich rozwodzie są rozdarte, zwłaszcza wtedy, gdy rodzice nie chcą, lub nie potrafią dojść do porozumienia. Może wyczuwają, że matka ma żal, lub złość do ojca i nie chcą sprawiać jej przykrości opowieściami o świetnym weekendzie, tylko narzekają. Ona, albo w to wierzy, albo chce wierzyć. Proponuję konfrontację. Np, gdy ojciec odwozi dzieci do matki, niech porozmawia z dziećmi przy niej, spyta o bieżącą wizytę (jak było?), nawiąże do zastrzeżeń matki w innych sytuacjach. Niech spróbuje wyjaśnić, kto kłamie i dlaczego?
  20. To nie przypadek, że kobiety słabe, pozbawione poczucia własnej wartości i godności uwieszają się nawet na byle jakim facecie, bo przez chwilę im dogodził, albo jest taaaki przystojny, że nic innego nie liczy się. Pozwalają sobą manipulować, obarczają się winą, byle tylko nie odszedł. Wygląda na to, że należysz do takich właśnie kobiet. Ty go zraniłaś? Posypuj nadal głowę popiołem, jeśli lubisz. Bardzo romantyczny początek; alkohol, ukrywanie się i zdrada już na wstępie. Oczywiście natychmiastowe wybaczenie, bo tak Cię do niego ciągnęło. Nie wiadomo; śmiać się, czy płakać? ? Świetny związek To pewnie z "miłości" do Ciebie Właściwie, jeszcze się nie zaczęło, a już się skończyło. Jego zachowanie jest najmniej istotne, ale podpowiem. Od samego początku nie traktował Cię poważnie. Wystarczyło, że po pijaku, wycałował, wymacał i wyznał że mu się podobasz a Ty odpłynęłaś. Może, gdy wytrzeźwiał, zmienił zdanie? Od początku spotykał się z innymi dziewczynami, nawet, gdy przez chwilę spotykaliście się częściej, wolał swoje towarzystwo nic Ciebie. Myślę, że o wielu jego romansach w tym czasie nie masz pojęcia, ale Ty i tak wierzysz w to, co pasuje do Twojej historii. Przerwę w związku oznajmia osoba, której przestało zależeć bo np ma już na oku inny cel. Przerwa na ogół zwiastuje koniec, a w Waszym przypadku właśnie to się stało. Czego jeszcze nie rozumiesz? Jeśli przez ten czas mało doświadczyłaś od niego lekceważenia, poniżenia, braku lojalności i zwykłego olewania Cię, to znaczy, że masz jakiś problem z psyche. Zamiast rozkminiać jego zachowanie, zastanów się nad sobą. Jego stosunek do Ciebie jest przejrzysty; on ma Cię gdzieś. Natomiast Twój do niego (biorąc pod uwagę okoliczności) niezrozumiały.
  21. Yonka1717

    Problem z mężem

    Tylko, że wtedy byłaś nastawiona na ratowanie małżeństwa. Oczywiście. Pisałam wcześniej, że na orzeczeniu jego winy niewiele zyskasz. Jednak po przeczytaniu Twojego ostatniego postu, pomyślałam, że jednak masz o co zawalczyć. Okazuje się, że Twój mąż, to niezły leń i nieudacznik. Co by było gdyby on po rozwodzie wystąpił z roszczeniem o alimenty na siebie...bo np stracił pracę, albo rozchorował się? W przypadku, gdyby rozwód nastąpił z jego winy, zgodnie z prawem, on nie ma żadnych szans. W przypadku rozwodu bez orzekania winy, o takie alimenty może wystąpić były małżonek, który znajdzie się w niedostatku w terminie do 5 lat od rozwodu (chyba). Dlatego uważam, że jakieś konkretne dowody przydałyby Ci się, dlatego wspomniałam o tym podsłuchu. Mogłabyś też postarać się o dowody na jego nadużywanie alkoholu. Weź też pod uwagę to, że jeśli macie wspólnotę majątkową, to pomimo, że swoje pieniądze trzymasz na osobistym koncie, one także wchodzą w skład Waszego wspólnego majątku. On mógłby się domagać części z nich. Dlatego zabezpiecz się i może część swoich dochodów, niech przelewają Ci na konto np matki. Nie wiem, czy sąd może zażądać ujawnienia wysokości Twoich (Waszych oszczędności). Dlatego ważna jest konsultacja u prawnika.
  22. Marzena, bez złośliwości, rozumem to Ty nie grzeszysz. Zachowujesz się tak, jakby to był jedyny facet w promieniu 100km. Wy nawet nie byliście w związku, to Ty tak sobie wyobraziłaś i uczepiłaś się tego typa, bo chyba masz jakieś deficyty. Jakiś szemrany typ, którego nawet obawiałaś się przedstawić rodzinie, zdradza Cię i olewa od samego początku. Może nawet nie jest to zdrada, bo on nigdy nie traktował Cię poważnie, a Ty pławisz się w marzeniach i kochasz ☹️ Po prostu posłuchaj rad najbliższych i ogarnij się, bo na własne życzenie weszłaś w bagno. Musiał być dobry w łóżku ?. Naprawdę współczuję Ci, ale nie tego, że on Cię olał, tylko z powodu Twojej niedojrzałości, braku poczucia własnej wartości i braku silnej woli. Koleżanki też nie najmądrzejsze. Najpierw trzeba wyleczyć się z poprzedniego uczucia i dopiero wtedy szukać nowej miłości.
  23. Krótko mówiąc, nawet nie zastanowiłaś się nad tym, co napisałam. Dalej pogrążasz się w tym bagienku. "myślę o seksie z nim i co by było gdyby..." Każdy romans prędzej, czy później wychodzi na jaw. Tylko zdradzającym wydaje się, że są tacy sprytni. Poczytaj sobie na innych forach co czują osoby zdradzone, nie tylko żony, ale też mężowie. Zdrada jest najgorszym świństwem, jakie można zrobić najbliższej osobie. Osobom zdradzonym, wali się całe życie, odczuwają niemal realny ból, wpadają w depresję, słabsi psychicznie podejmują próby samobójcze, awantury w domu, przerażone dzieci - dramat. A to wszystko dlatego, że para kochanków chcąc zrobić sobie dobrze, myślała nie tą częścią ciała. Rozrywka w postaci romansu, to nie wyjście do SPA. Zdradzający dostają kubeł zimnej wody na rozpalone łby, gdy romans wychodzi na jaw, gdy widzą, jakie spustoszenie poczynili. Nawet, jeśli w d***e mają uczucia swoich małżonków, to okazuje się, że tak naprawdę nie chcą zmieniać swojego życia, a często w efekcie dostają kopa w tyłek. Jesteś gotowa na rozstanie z mężem? Jeśli tak, to zrób to już teraz, zanim posuniesz się dalej, bo już go zdradzasz. Zapewniam Cię, że Twój kochanek nie porzuci rodziny, "tylko" ją zniszczy, psychikę żony, dzieci, a potem skamlenie o przebaczenie niewiele daje, bo czasu nie można już cofnąć. Nie, nie umiesz, tylko nie chcesz. Owszem, trzeba się wysilić, nawet trochę pocierpieć, ale Tobie z tym dobrze i nie chcesz niczego zmieniać, a nawet czekasz na więcej. Nie myślisz o konsekwencjach, ale to Twoje życie, chcecie rozwalić dwie rodziny, Wasz wybór. Baw się dalej, zapewniam Cię, że finał będzie bardzo bolesny.
  24. Yonka1717

    Problem z mężem

    A nie mówiłam? Ka-wa radzi detektywa, ale to ogromne koszty, jednak jakiś dowód na to, że spotykają się, może by się przydał. Tak, dokładnie, masz udawać, że nie widzisz, bo generalnie masz nie zwracać na niego uwagi, pod warunkiem, że faktycznie jesteś zdecydowana na rozwód. Straszenie tylko, niczego nie zmieni, chyba, że bawią Cię takie podchody? Martyna, nic nie zmieni się w Twoim małżeństwie, nie zmienisz tego typa. Odważ się na wyrzucenie go ze swojego życia póki jesteś młoda. Nie musisz być "przykładną żoną". Wyobraź sobie, że nie jesteś już żoną, a mieszkasz ze współlokatorem. Rób swoje, a on niech też robi swoje. Nie komentuj, nie słuchaj, ale jeśli możesz zbieraj dowody. Odseparuj się mentalnie od niego i jego "przyjaźni" z sąsiadką. Nagrywaj go. Zafunduj sobie mały dyktafon, a nawet dwa i schowaj w domu, tak, żeby nie znalazł. Nagra Ci się jego aktywność, gdy Ty jesteś w pracy. Z tego, co piszesz, Ty pracujesz od rana, a on dopiero po południu, czyli całe rano i do południa ma wolne? Nie wiem, czy macie wspólne konto, ale kontroluj wydatki i pilnuj kasy, żeby nie okazało się, że ten mocno współczujący i pomocny "atrakcyjny", w dobroci swego serca nie sponsoruje owej bidulki. Nie zdradzaj się ze swoimi zamiarami, naprawdę, unikaj jego towarzystwa. Znasz już to na pamięć. Prymitywny szantaż i próba wymuszenia na Tobie określonego zachowania. "Będzie OK"? Dla kogo? Nie dyskutuj, tylko skwituj, że płyta mu się zacięła. DOKŁADNIE!
  25. Może przechodzisz kryzys wieku średniego, znudzona mężatka, on także znudzony codzienną rutyną i zamiast obydwoje ożywić życie rodzinne, to znaleźliście sobie odskocznię. Dwa lata zabawy z adrenalinką, co za emocje. Przede wszystkim obydwoje jesteście niedojrzali i nielojalni wobec swoich rodzin. Obydwoje dopuszczacie się zdrady emocjonalnej, oszukujecie swoich małżonków zabawiając się za ich plecami. Ciekawe, jakbyś się poczuła, gdyby Twój mąż znalazł sobie nowy obiekt westchnień? To nie jest tak, że dopóki nie bzyknęliście się, nic złego nie robicie. Zaangażowaliście w Waszą znajomość emocje i trwa to już za długo. Jak się wyleczyć? Zacznij chodzić inna trasą, unikaj kontaktu z tym facetem zajmij się rodziną, mężem, realnym życiem, a nie bujaj w obłokach.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...