Skocz do zawartości
Forum

Yonka1717

Użytkownik
  • Postów

    1 521
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Treść opublikowana przez Yonka1717

  1. Yonka1717

    Sytuacja w domu

    Ile masz lat, czy mieszkasz w domu rodzinnym z rodzicami, rodzeństwem, czy masz jakiś stopień niepełnosprawności, bo niestety trochę tak brzmisz? Trudno wyobrazić sobie sytuację, że rodzina ignoruje jednego z członków, zwłaszcza, gdy mieszkają razem. Rozumiem, gdyby to był jakiś agresor, pijak, bandyta, ale dlaczego Ty? Dziwne Wybacz, ale w tej kwestii sama jesteś sobie winna. Nie rozumiem, jak można nie mieć żadnych zainteresowań? Co do znajomych, cóż, najwyraźniej ten problem ciągnie się za Tobą od lat. Pytasz gdzie ich znaleźć, no jak to gdzie? Na podwórku, w szkole, na studiach, w pracy, przecież nie mieszkasz na bezludnej wyspie.
  2. Yonka1717

    Problem z mężem

    Umie, tylko nie chce. Też tak uważam, że pomimo sytuacji, która nabrzmiała do ostatnich granic, Martyna ciągle się waha. Tym bardziej, że ten kryzys nie trwa od momentu, gdy tutaj napisała, a ciągnie się od kilku lat. Nie wiem, może Martyna jest siłaczką, której takie przeżycia, mimo, że bolą, paradoksalnie dostarczają adrenaliny i dlatego nadal w tym tkwi? Z tym się akurat nie zgodzę. Zdrowie przede wszystkim i wcale nie dziwię się, że dziewczyna jest zestresowana czekającą ją operacją. To nie jest czas na składnie pozwu, jednak po poradę do prawnika mogła pójść już dawno. Nie pamiętam, czy tego nie zrobiła? On cały czas ją gnoi, z przerwami na wylewanie żali jaki to on biedny i pokrzywdzony. To jego sposób na umocnienie swojej pozycji w tym małżeństwie. Żałosny nieudacznik, który nie jest w stanie niczym zaimponować, więc znalazł sposób w postaci poniżania żony i wtłaczania jej w poczucie winy. I owszem, też uważam, że on dąży do powrotu poprzedniej sytuacji tzn mniej, lub bardziej zakamuflowanej "przyjaźni" z sąsiadką, tą, lub za jakiś czas inną. To się nigdy nie skończy, dlatego rozwód jest jedynym sposobem, żeby pozbyć się tego człowieka z życia, a razem z nim tej całej traumy, bezustannego stresu, upokorzenia itd. Po tym może być tylko lepiej pod warunkiem, że za jakiś czas Martyna nie zwiąże się z kolejnym nieudacznikiem, albo jakimś toksykiem.
  3. Życie pokazuje, że najczęściej twarda postawa może przynieść jakieś efekty, a nie walka w pojedynkę o niewiernego. Właśnie trzaśnięcie drzwiami, lub wystawienie niewiernego za nie. Tymczasem Asia przyjęła na siebie całą winę i tu jest pies pogrzebany. Ok, ona lekceważyła, czy nie zwracała uwagi na potrzeby męża, jednak to, co on robi w tej chwili jest karygodne. Zdrada jest zawsze wyborem. Asia teraz stara się by zadowolić męża w łóżku, a on nadal jest zakochany w prostytutce, która za kasę wystawi mu tyłek, albo rozłoży nogi przed kamerką, więc starania Asi można o d*pę rozbić. Ważne, żeby to wreszcie zrozumiała, że zmierza donikąd. Jeżeli Asia mimo wszystko na siłę chce ratować małżeństwo z takim facetem, to jedyną i ostateczną szansą jest odejście od niego. Może wtedy facet ogarnie się, może dopiero wtedy zechce pójść na terapię (choć on chyba groszem nie śmierdzi, jeśli część dochodu oddaje q****e, a terapia kosztuje). Oczywiście nie ma żadnej pewności, że on wtedy zawalczy o żonę, ale byłby to tylko dowód na to, że kompletnie przestało mu na niej zależeć, więc tym bardziej aktualna walka Asi nie ma sensu. To właśnie jedyna szansa, że coś zrozumie, jeśli nie, to j.w. starania żony są bez sensu. Oczywiście, zawsze można trzasnąć drzwiami, ale w sytuacji w jakiej tkwi Asia im szybciej, tym lepiej, dla własnego dobra psychicznego. Dokładnie tak uważam, więc powtarzanie w kółko "tak bardzo go kocham" należałoby zastąpić "gdyby on mnie kochał, nie poniżałby mnie", albo jeszcze lepiej "mój mąż okazał się skończonym dupkiem!". Będzie potrafiła, tylko jeszcze o tym nie wie. Wiele kobiet, które wreszcie po latach walki zdecydowało się na rozwód ze zdrajcą, albo pijakiem, albo toksykiem, zgodnie twierdzą, że dopiero teraz żyją, nie żałują rozstania, żałują tylko straconego czasu na bezsensowną walkę o takiego dziada. Dlatego staram się uświadomić Asi, że jej aktualna postawa nie tylko nie przyniesie oczekiwanego przez nią efektu, ale zniszczy ją psychicznie. Nie warto tracić życia na walkę o takiego chama.
  4. Niestety, ale w w/w przypadku, tak ważna sfera życia jak seks oddaliła ich od siebie. I nie było tak, że mąż nie zwracał na to uwagi, wspominał o tym niejednokrotnie, ale żona zbagatelizowała. Nie wiem, co sobie myślała, że skoro są zaobrączkowani, to on musi znosić wszystko na wieki wieków amen? Nie dziwię mu się też, że nie daje wiary w nagłą i stałą przemianę żony w tych sprawach. On prawdopodobnie wypalił się, żona przestała go pociągać, zwłaszcza teraz, gdy ma atrakcje na wyciągnięcia ręki. Dziwię się, że nie szukał w realu. Nie usprawiedliwiam go jednak, choć rozumiem, że szukał jakiegoś wyjścia. Tyle, że najpierw powinien się rozwieść, bo to co robi w tej chwili to szczyt chamstwa i nieuczciwości. Jeśli daje żonie szanse, sypia z nią itd, to obowiązkowo powinien zakończyć wirtualny romans, zwłaszcza, że odbija się on na finansach rodziny, a przede wszystkim na psychice nadal zdradzanej żony. Cały problem polega na tym, że to upokorzenie i zbieranie ciosów przez żonę trwa cały czas. Co innego, gdy po odkryciu romansu mąż kaja się, przeprasza i wspólnie odbudowują małżeństwo i resztki zaufania, a w zupełnie innej sytuacji jest Asia która walczy z wiatrakami. Nie można ratować małżeństwa w pojedynkę, to jak walenie głowa w mur, zwłaszcza, że mąz jest cały czas w miłosnym amoku i nawet się z tym nie kryje. O jakim więc czasie mówisz? Nieuczciwe wobec siebie jest zakłamywanie rzeczywistości, oszukiwanie się, odwracanie głowy od prawdy, robienie z siebie spluwaczki i wystawianie się na kolejne ciosy. Dlatego w tak drastycznej sytuacji w jakiej znajduje się Asia, nie popieram rad które wlewają w jej serce nadzieję, że jednak wszystko będzie dobrze, tylko potrzeba jej czasu.
  5. Ok, więc jedynym sensownym wyjściem w Twojej sytuacji, jest Twoja wyprowadzka, bo nie sądzę, że on się wyprowadzi. Pracujesz, więc jesteś finansowo niezależna, a to ogromny plus. Przestań o niego walczyć, upokarzać się i powtarzać w kółko jak bardzo go kochasz. Czy nie jesteś w stanie wzbudzić w sobie złości na niego za to, co Ci robi, jakiegoś buntu w sobie? Jeżeli w ogóle rozpatrujesz ewentualność dalszego życia z nim i wybaczenia tego co zrobił i robi nadal, to tylko Twoja twarda postawa może cokolwiek zmienić. Ciepłe kluchy zbierają po tyłku, tak, jak Ty teraz. Musisz brać pod uwagę rozstanie, bo on przestał Cię kochać i szanować. On jest teraz w miłosnym amoku i na ten moment nie masz żadnych szans, nawet gdybyś zamieniła się w gwiazdę porno. Może, gdybyś odeszła, otworzyłyby mu się oczy kogo stracił, ale też nie ma 100% pewności, że on za Tobą zatęskni. Przestań sypać głowę popiołem i obarczać się winą. Czasu nie cofniesz. Jednak jego ohydna zdrada, którą kontynuuje nadal na Twoich oczach, jest absolutnym szczytem jego arogancji i poniżania Ciebie. Nie ma na to żadnego usprawiedliwienia. Przestań rozpaczać, całować go po stopach, płaszczyć się i walczyć o takiego gnoja. Zdystansuj się do niego i zacznij szukać mieszkania, żeby jak najszybciej ewakuować się z tego koszmarnego układu. Zawalcz o siebie, a nie o tego dupka.
  6. Dokładnie, przynajmniej 7 lat małżeństwa oznacza, że Asia nie jest już dzierlatką. Jednakże sądząc z wielu przeczytanych historii, wiek nie jest gwarantem mądrości życiowej, ani siły charakteru. Nie wiem, czy moje przypuszczenia są trafne, bo autorka zamilka, ale ze szczątków informacji stawiam hipotezę, że: Asia dała się porwać do "lepszego życia" przez prawie nieznanego faceta, sądząc, że to rycerz na białym koniu. W kraju nie miała większych perspektyw, może też ani wykształcenia, ani szczególnego powodzenia, więc sądziła, że pana boga za nogi złapała. Mieszka z mężem w Anglii i przez 7 lat nie nawiązała żadnych znajomości, bo została zamknięta w domu w roli kury domowej. Dzieci prawdopodobnie nie mają, bo raczej wspomniałaby o nich. Nie pracuje, nie zna dobrze języka, mąż ją utrzymuje wydzielając kasę i tak życie się toczy, a ona w roli żony przy mężu. Teraz, gdy wszystko zaczyna się walić ona, jako od dawna osoba ubezwłasnowolniona, nie wie co zrobić ze swoim życiem. Nie stać ją na psychologa, tym bardziej na rozwód, nie posiada żadnego majątku, wracać nie ma do czego, bo głupio tak z niczym po tylu latach, więc będzie trzymać się tego męża rękami i nogami, tak długo, dopóki on sam ostatecznie nie wykopie jej z życia. Asia nie podejmie decyzji, żeby ratować siebie, bo nie widzi innego życia niż to jakie teraz wiedzie, mimo upokorzeń. Może się mylę, ale jedyna szansa dla niej to wsparcie jej rodziny w kraju, przemówienie jej do rozsądku i ściągnięcie z powrotem do Polski.
  7. Yonka1717

    Problem z mężem

    Martyna, czas pogodzić się z tym, że mąż Ci się nie udał, a co za tym idzie - małżeństwo. Nie jesteś kołem zapasowym, tylko sponsorką i holownikiem w jednym. Przestań rozdrapywać rany i oglądać się za siebie, tylko patrz w przyszłość. Tiaa, pan życzliwy miał dzień dobroci. Schudłaś zapewne z powodu permanentnego stresu w jakim ostatnio żyjesz. Wyśpisz się, gdy on zniknie z Twojego życia, zadbaj o siebie. Już miesiąc temu radziłam Ci, żebyś przestała go obsługiwać, dlaczego nadal to robisz? Źle pierzesz? Ok, niech sam pierze swoje rzeczy. NIE BÓJ SIĘ POSTAWIĆ! Zwróć mu uwagę, że zaprzecza sam sobie. Skoro jest szczęściarzem, i mu dają, to świetnie, tylko niech swoje roszczenia skieruje w inną stronę, bo Ty nie zamierzasz nadal go sponsorować. Dostałaś już radę, jak spacyfikować go, gdy podnosi głos. Cicho mówisz? Ok, tylko, że cicho nie musi oznaczać uległości, a on chyba tak to odbiera. Awantura jest oznaką emocji i niestety słabości, ale cichy głos może być jednocześnie stanowczy. Nie odpuszczaj. Pisałam swojego czasu, że Twoja siła jest jego słabością i na odwrót. Sorry, ale chcę Ci dać motywującego kopa. Wyjdź z roli słabej, pokrzywdzonej leliji i nie pozwól żeby ciosał Ci kołki na głowie. Odnoszę wrażenie, że mimo wszystko ciągle nie pogodziłaś się z jego postawą, stosunkiem do Ciebie, ciągle masz nadzieję na jego przemianę, stąd brak wewnętrznej decyzji na ostateczne zakończenie tej farsy, jaką stało się Twoje małżeństwo i on wyczuwa tę Twoją słabość. Rozumiem, że teraz jesteś zestresowana zbliżającą się operacją i być może ten stan odbiera Ci siłę, jednak nic się nie zmieni, jeśli nadal będziesz trwała w takim zawieszeniu. Po raz kolejny zwracam Ci uwagę na to, że on znowu obrósł w piórka, jego stan niepokoju na Twój dystans minął, czas zmienić metodę. Co powstrzymuje Cię przed tym, żeby na jego bezustanną krytykę pod Twoim adresem odpowiedzieć mu głośno i wyraźnie, że nie pasujecie do siebie, Ty nie psujesz jemu, a on Tobie, więc czas się rozstać, niech szuka mieszkania. Im szybciej to wreszcie z siebie wyrzucisz, tym lepiej dla Ciebie.
  8. Psychopata? Skąd taka diagnoza? To nie psychopata, tylko klasycznie zdradzający facet, który przestał kochać i szanować żonę. Sugestia, żeby żona czekała i starała się nadal, przy jednoczesnym jego oficjalnym kontynuowaniu romansu z prostytutką, nie jest nawet manipulacją. Jest tylko jasnym dowodem na jego totalny brak szacunku do żony, a jednocześnie kpiną z jej zaślepienia. Autorka nie jest ofiarą psychopaty, tylko samej siebie, bo pisząc o wielkiej miłości w obliczu tak ostentacyjnego upokorzenia, nazywając męża WSZYSTKIM najważniejszym, jawi się jako kobieta kochająca za bardzo, ewentualnie żona, która jeszcze nie wyszła z szoku. W końcu od momentu "0", czyli info o rozwodzie minęło dopiero nieco ponad dwa m-ce. Ocknie się i wstanie, gdy sięgnie absolutnego dna, gdy zupełnie wysiądzie jej zdrowie, lub, gdy po prostu zostanie bezpowrotnie porzucona. Myślę, że ta druga opcja jest bardziej prawdopodobna i bynajmniej jej mąż nie odejdzie do tej prostytutki z sprzed kamerki, ta, tylko doi go z kasy sprytnie manipulując. Jej mąż odejdzie do pierwszej, lepszej, która mu dobrze da w realu. Zgadzam się jednak, że autorce przydałoby się wsparcie jeśli nie psychologa, to przynajmniej kogoś bliskiego, kto potrafiłby realnie ocenić sytuację, a nie nawijać jej makron na uszy namawiając do dalszej walki o męża i zatracanie się w tej bezsensownej walce.
  9. Podstawowy błąd. Najważniejsza powinnaś być dla siebie Ty sama. To nie egoizm, tylko zdrowy rozsądek. On jest dla Ciebie wszystkim??? DRAMAT! Ocknij się dziewczyno, po za nim jest inne, piękne życie. Inaczej rzecz ujmując; czy ON to Twoje jedyne szczęście, rzeczywiście czyni Cię szczęśliwą, czy wszystko czego pragniesz w życiu, to tkwienie przy głupim (dokładnie tak), nielojalnym mężu, który Cię rani i upokarza, tylko tyle chcesz od życia? ...bo tyle dostajesz. Wstań z kolan! Ja też zastanawiam się jakim cudem? Faktycznie trudno uwierzyć w szczerość i stałość takiej zmiany, bo ewidentnie zmieniłaś się pod groźbą rozwodu. Trudno też tłumaczyć Twoją niechęć do seksu niedojrzałością, jeśli jesteście razem już 7 lat. Prawdopodobnie masz niskie libido, a libido, to nie ból ucha, który można wyleczyć kropelkami. Nikt nie uczy nas seksu, każdy na początku jest skrępowany, bo zielony w tych sprawach. Ale seks, to bliskość, pożądanie, seks jest piękny, gdy ludzie robią to z miłości. Ty męża kochasz, ale nie miałaś ochoty, więc trudno uwierzyć, że ot tak z marszu nabrałaś ochoty, sprawia Ci to przyjemność i tak już będzie zawsze. Dlatego nie dziwię się jego wątpliwościom, prawdopodobnie nie dobraliście się pod tym względem. Zmuszanie się do seksu ze strachu przed rozstaniem nie rokuje dobrze na przyszłość. JEDNAK NIC NIE USPRAWIEDLIWIA TEGO W JAKI SPOSÓB ON TERAZ TRAKTUJE CIEBIE!!! Dlatego napisałam, że masz głupiego męża (nawet go nie broń), bo jak można zakochać się w kimś, kogo nie widziało się na żywo, z kim nic się nie przeżyło? Twój mąż zdradza Cię emocjonalnie, zubaża Wasz rodzinny budżet nie licząc się z Twoim zdaniem, dobro jakiejś prostytutki (bo to przecież jest prostytutka, a on głupi) stawia ponad Twoimi potrzebami, a TY rozpaczliwie walczysz o takiego typa? Zdrada nigdy nie jest usprawiedliwieniem, nawet Waszego kiepskiego pożycia, zdrada jest wyborem, nikt go do niczego nie zmusza. Przestań więc usprawiedliwiać go, że ma depresję, że jeszcze się nie spotkali ?, a sama sypać głowę popiołem dając wpędzić się w poczucie winy. Skoro nie chce być z żoną, która ma niskie libido, to powinien najpierw się rozwieść, z potem szukać szczęścia. Tymczasem nadal jesteś oszukiwana, bo on nie walczy, on nadal Cię zdradza i to oficjalnie, bo po prostu nie zależy mu na Tobie, przestał Cię kochać i szanować, bo czy tak zachowuje się kochający mąż? Dlatego po raz kolejny wołam; WSTAŃ Z KOLAN i przestań wchodzić mu do tyłka!!! On nie chce iść z Tobą do psychologa, bo mu nie zależy, bo ma Cię w pewnym ciemnym miejscu. Nie ma pieniędzy? A czy Ty pracujesz? Masz czekać i dalej się starać? Asia, czy nie zauważyłaś, że w tej żenującej walce o podłego i perfidnego męża sięgnęłaś dna? PRZESTAŃ to robić! Jeśli nie zauważyłaś, że zamieniłaś się w skamlącego kundelka, żebrzącego o odrobinę uwagi i uczucia, to zastanów się na swoim zdrowiem, nad stresem, który zaczyna Cię niszczyć. ON NIE JEST TEGO WART! Im bardziej płaszczysz się przed nim i skamlesz, tym bardziej on Cię lekceważy i upokarza. A fakt, że oficjalnie romansuje z tamtą i wysyła jej Wasze pieniądze, świadczy o tym, że stałaś się dla niego nikim. Dobra jesteś na teraz, bo go obsługujesz, jak się domyślam, ale uwierz, znajdzie się inna i to w realu, która tak mu dogodzi, że zostawi Cię z dnia na dzień, bo od dawna Cię nie kocha. Zaprzestań tego starania się, przestań się upokarzać, pokaż siłę, każ mu zerwać kontakt z tą kobietą (nie zrobi tego, bo ma Cię gdzieś), zacznij rozliczać go z domowego budżetu (dlaczego nie masz wpływu na to, na co on wydaje Wasze pieniądze?) i najlepiej wyprowadź się z domu, albo jemu to zaproponuj, albo przynajmniej zacznij go ignorować i daj mu do zrozumienia, że też chcesz się rozstać. Postaw go pod ścianą, powiedz mu wprost, że jest skończonym draniem, który dopuszcza się oficjalnej zdrady, że masz dosyć! Dopiero wtedy, gdy okażesz swoją siłę, przekonasz się na ile naprawdę zależy mu na Tobie. OCKNIJ SIĘ I WSTAŃ Z KOLAN!
  10. Yonka1717

    Problem z mężem

    Pewnie tak ?, ale on raczej od początku taki nie był. Martyna pisze o pierwszym kryzysie 5 lat temu (są razem 10 lat) i od tego czasu jest, jak jest, bez większych zmian. Chyba, że Martyna już na początku zlekceważyła istotne sygnały, jak np jego potrzebę posiadania licznych koleżanek, wierząc, że po ślubie się zmieni? Pisała także, że kiedyś przy okazji jakiegoś spotkania towarzyskiego, on powiedział kolegom, że dobrze się w życiu ustawił, bo ma bogatą żonę. Może Martyna już na początku przegapiła także te sygnały, które mogły sugerować, że facet wiąże się z nią z rozsądku i wyrachowania? Jednak przeszłości nie da się już zmienić, można zmienić swoją przyszłość. Może masz rację? Tylko Martyna chyba jeszcze nie zdecydowała, czy po wyjściu ze szpitala zdecyduje się pomieszkać u rodziców. Uważam, że powinna to zrobić, żeby nie dać mężowi okazji do wykazania się fałszywą troską o nią (podobnie jak z walentynkami), żeby nie wkładać mu w ręce tego argumentu o którym wspomniałaś. Zresztą ja nie wierzę, że nawet w takich okolicznościach on stanąłby na wysokości zadania. Z tego co pisze Martyna facet jest wyjątkowym bucem i jak mu się palcem nie pokaże, co ma zrobić, to się nie domyśli, a jak już kiwnie tym palcem, to robi z siebie bohatera. Nie wierzę też, że nawet w takiej sytuacji (żona po operacji) on z całym zaangażowaniem zająłby się nią.
  11. Czy Ty go w ogóle kochasz? Moim zdaniem masz totalnie skrzywiony obraz związku. Masz 28 lat, więc mało prawdopodobne jest, żebyś spotkała kogoś bez przeszłości. Każdy ma jakąś i nie da się jej zmienić. Większy problem widziałabym np w 30-letnim prawiczku, bo to mogłoby świadczyć o jakiś jego niedoborach. Po 1 masz ogromne kompleksy, po 2 zbyt dużą wagę przykładasz do pieniędzy i prezentów, po 3 bez sensu porównujesz się z tamtą, po 4 masz jakieś romantyczne wyobrażenia i pragnienia (chodzi o tę Twoją wyjątkowość). Ta wyliczanka jest nieco żenująca. Facet mówi, że Cię kocha, więc spójrz na to, jak Cię traktuje, jak objawia się jego miłość i nie przeliczaj jej na wartość prezentów. Odnoszę wrażenie, że obydwoje jesteście niedojrzali, bo jego oświadczenie, że zostawiłby tamtą, gdyby poznał Cię wcześniej, nie świadczy o nim dobrze. Z tego wynika, że chciał sobie kupić miłość, lub byłby skłonny do zdrady? Może wreszcie zrozumiał, że uczucia nie można kupić? Jeśli dobrze zrozumiałam, to on trzyma w telefonie jej zdjęcia i korespondencję i często ją wspomina? Hmmm, mogłoby to sugerować, że nie wyleczył się jeszcze z tamtej, a Ty jesteś tylko plasterkiem na jego zranione serce. Oby nie zgubiła Cię desperacja w dążeniu do złożenia rodziny. Proponuję, żebyś z nim porozmawiała (nie pokłóciła się) i powiedziała wprost i spokojnie, że nie chcesz więcej słuchać opowieści o jego byłej, bo odnosisz wrażenie, że on mimo wyznań miłości w Twoją stronę, ciągle o niej myśli i przeżywa tamten związek. Nie chcesz być opcją i nie chcesz być oszukiwana. Takie oczekiwania są oczywiste i on z pewnością zaprzeczy, więc jeśli nie chcesz teraz rozstawać się z nim, to po prostu obserwuj go i jego stosunek do Ciebie. Może on być jednak zaburzony z powodu Twojej niskiej samooceny. Co do pamiątek po ex w jego telefonie, to sprawa jest bardziej skomplikowana, bo skąd o tym wiesz, grzebiesz mu w telefonie? Raczej nie przyznawałabym się do tego, chyba, że przy okazji coś wypatrzysz, to może być pretekst do kolejnej rozmowy i spokojnego pytania; dlaczego trzyma pamiątki po niej, jeśli tak go skrzywdziła i wykorzystała? Jeśli on nie jest z Tobą szczery i ciągle myśli o tamtej, to wyjdzie "w praniu" prędzej, czy później, lepiej prędzej. Wtedy nie miej skrupułów i rozstań się z nim, bo szkoda marnować czasu na bycie etykieta zastępczą.
  12. Yonka1717

    Problem z mężem

    Właśnie o to chodzi, że tak naprawdę nie zmiękł, o czym świadczy ostatni post Martyny. Znowu wydarł się na nią i znowu zaczął nawijać o sąsiadce, czyli bez zmian. Dlatego podejrzewam, że on przyzwyczaja się powoli do nowej rzeczywistości, czyli oschłej żony i nadal robi swoje, co jest kolejnym dowodem na to, że ten typ nie zmieni się. Martyna w jakimś niedawnym spięciu z nim powiedziała do niego; to się wyprowadź. Jednak zdarzyło się to w takich okolicznościach, że on prawdopodobnie w ogóle nie zwrócił na to uwagi i chyba Martyna nie powiedziała tego wystarczająco głośno i wyraźnie. Myślę też, że mimo ostatniej zmiany zachowania żony, on jest bardzo pewny swojej pozycji w tym małżeństwie, dlatego proponuję przejść na kolejny etap i pokazać panu, że jest na wylocie. To jest ten moment, żeby choćby zasugerować mu jasno i wyraźnie, żeby zaczął szukać sobie mieszkania. Dodam jeszcze, że o jego wyjątkowej głupocie i niskiej inteligencji świadczą takie sytuacje, jak ta ostatnia, gdy on podsuwa żonie swój telefon proponując, żeby sobie posprawdzała ?, albo gdy sam przyznaje się do schadzek z sąsiadką wmawiając żonie, że były przypadkowe, a on wręcz uciekał ?. Prymityw.
  13. Yonka1717

    Problem z mężem

    Nie obarczaj się winą za swoje samopoczucie. Trudno, żebyś tryskała radością i energią wobec tego, co dzieje się teraz w Twoim życiu. Nie dość, że masz świadomość tego, że Twój mąż po raz kolejny dopuszcza się zdrady emocjonalnej, to do tego doszły problemy zdrowotne. Zdaj sobie sprawę z tego, że permanentny stres obniża odporność organizmu i być może Twoje aktualne problemy ze zdrowiem są w jakiejś mierze tego pokłosiem. Martyna, być może ciągle cierpisz, bo nie jesteś gotowa na rozwód. Dlatego analizujesz i ciągle przeżywasz paskudne zachowania męża. Postaraj się zmienić nieco kierunek swoich przemyśleń. Skieruj je na siebie, nie na niego. Nie kombinuj z satysfakcją, jak mu dokopiesz pozwem rozwodowym, jak jego muza ujrzy jego prawdziwe oblicze tchórza i marnego nieudacznika, jak on pójdzie z torbami itd. NIE, Ty myśl o tym, jak poprawi się Twoje życie, gdy wreszcie pozbędziesz się go, jak odetchniesz psychicznie, gdy nie będziesz musiała go oglądać, ani wysłuchiwać opowieści o babie, jak wreszcie odetchniesz finansowo, gdy odpadnie Ci holowanie i utrzymywanie leniwca. Ok, wrócisz do formy, ale dopiero wtedy, gdy pozbędziesz się toksyny, która zatruwa Ci życie. Nie ma innego sposobu. Zacznij może myśleć takimi kategoriami. Nie jesteś bezsilna, bo masz w rękach wszelkie atuty, po za tym Twój dystans do niego świadczy o Twojej sile. Może nie jesteś jeszcze w tym działaniu stabilna, ale powoli posuwasz się do przodu. Tylko nie odpuszczaj, żebyś nie straciła tego, co w ostatnim czasie osiągnęłaś. Czy przypadkiem w ostatnim czasie nie rozmawiasz z nim za dużo, bo tak jakby on znowu urósł w siłę? Martyna, bądź wojowniczką i przejdź na kolejny etap pacyfikowania męża. Nie pozwól, żeby on na Ciebie wrzeszczał. Nie namawiam absolutnie do awantury i wymiany słowa za słowo, ale co powstrzymuje Cię przed stanowczym zamknięciem mu gęby? Następnym razem, gdy tylko podniesie na Ciebie głos, nabierz powietrza w płuca i ryknij na niego, żeby zamknął japę i i zszedł Ci z oczu, natychmiast! ...i tyle. Potem będziesz miała pretekst, żeby w ogóle nie odzywać się do niego, przynajmniej przez jakiś czas, zanim znowu łaskawie uraczysz go krótkim "tak", lub "nie", lub "jak uważasz". Nie doszłaś jeszcze do tego etapu, żeby spokojnie i ze wzruszeniem ramion powiedzieć mu, że masz w du**e jego i tę jego nową miłość i dziwisz się, że jeszcze tego nie zauważył? Nie musi się przed Tobą usprawiedliwiać, bo j.w. masz go w odwłoku. Zrób, to, czego się obawiasz. Tyle i aż tyle...i koniec dalszej rozmowy. Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam. Jeśli wspomniałaś mu o billingach, to popełniłaś ogromny błąd. On teraz może zorganizować sobie inny telefon i być może straciłaś możliwość zebrania dowodów na jego aktywność, gdy będziesz w szpitalu. Wybacz, ale czas na ten moment, że powinno Ci to spływać. Jak długo jeszcze będziesz dziwić się zachowaniom męża. Odpuść wreszcie, przecież codziennie widzisz, że to niereformowalny palant. Na Twoim miejscu w ogóle nie wróciłabym do domu w te walentynki, po co? Żeby się denerwować, czy czekać może na jego fałszywe wyrazy miłości? Nie sądzę, że uraczy Cię jakimś prezentem, ale z bukietem pewnie wyskoczy. Nie daj mu ku temu okazji. Chyba kazałabym, żeby zaniósł ten bukiet swojej lady, będzie miała dwa (pewnie postara się dla niej). Teraz ważne jest Twoje zdrowie, ale po powrocie ze szpitala, gdy dojdziesz już do siebie, idź od razu do prawnika, nie zwlekaj, nie prowadź dłużej tej gry. Ten czas zależy od Ciebie. Co nie oznacza, że nie możesz zacząć wprost mu to proponować. Czego się boisz? Wyduś to wreszcie z siebie, spokojnie i bez lęku, powiedz mu; chciałabym żebyś się wyprowadził. Koniec rozmowy, będzie miał zagwozdkę na najbliższy czas. Przejdź do następnego etapu, bo w tym, który mu od miesiąca fundujesz, on najwyraźniej już okrzepł. Zaczyna przyzwyczajać się do Twojej obojętności, a jednocześnie układ z sąsiadką kwitnie.
  14. Ja także jestem zdania, że powinnaś (może z mamą) dokładnie przeanalizować, jakie konkretnie szczepionki spowodowały u Ciebie powikłania. Przeanalizować stopień tych powikłań, czy cofnęły się po jakimś czasie. Może nawet spróbować odszukać dawną dokumentację medyczną. Nie sądzę, że w przychodni trzymają takie dokumenty przez 40 lat, ale poszukać w domu. Jeśli miałaś takie powikłania, to może są one dokładnie opisane w jakimś wypisie szpitalnym? Od tego zaczęłabym, a następnie umówiłabym się na prywatną wizytę, do dobrego lekarza. Może do immunologa? Warto wcześniej zasięgnąć informacji dotyczącej opinii o konkretnym lekarzu. Tak naprawdę nie wiesz, czy każda szczepionka Ci szkodzi. Medycyna idzie z postępem i szczepionki też są udoskonalane.
  15. No to nie pracuj, jeśli czujesz się pokrzywdzony, tylko zastanów się z czego będziesz żył. Chwaliłeś się swojego czasu, że masz spore oszczędności, ale z nieba Ci raczej nie spadły. Nie rozumiem takich dywagacji, bo jeśli praca nie sprawia komuś przyjemności (ok, wielu osobom nie sprawia), to jednak jest niezbędna, bo trzeba za coś żyć. Kompletnie nie szanuję, osób, które żyją z zasiłków. Nie mam na myśli ludzi ciężko chorych, niepełnosprawnych w stopniu uniemożliwiającym pracę, lub opiekujących się takimi osobami. Jednak jest cała masa cwaniaków, lewusów i oszustów, którzy co prawda klepią biedę, ale za to na koszt społeczeństwa i to mnie wkurza. Jeśli ktoś uczciwą pracą potrafi zarobić, pracując np 3 dni w tygodniu, to ok, ale pracować trzeba. Narzekasz na 5-dniowy tydzień pracy, tymczasem wszystkie wolne soboty zostały w Polsce wprowadzone dopiero w 1989 roku! To dopiero 32 lata. Wcześniej ludzie zasuwali 6 dni w tygodniu, a na odpoczynek mieli tylko niedzielę...i żyli. Polecam artykuł: https://tvn24.pl/magazyn-tvn24/wolnych-sobot-kiedys-nie-bylo-kiedy-nastaly-wladza-zadbala-by-nie-pic-i-nie-spiskowac,94,1829
  16. Yonka1717

    Problem z mężem

    Nawet, gdyby przeczytał, to co z tego? Dowiedziałby się tylko tyle, że żona planuje rozwód. W żaden sposób nie może jej w tych planach przeszkodzić. "Misterny plan", nie jest znowu taki misterny, Martyna już co nieco ma, po za tym, nikt nie oczekuje, że nakryje męża w sytuacji intymnej z sąsiadką. To inny rodzaj braku jego lojalności. Cały czas krążysz myślami wokół niego i tej kobiety, wiem, że to dla Ciebie bolesne, ale nie zapominaj o sprawach równie ważnych, jak jego nadużywanie alkoholu, czy totalna niezaradność życiowa, lub bardziej trafnie rzecz ujmując - wygodnictwo, lenistwo i żerowanie na Tobie.
  17. Yonka1717

    Problem z mężem

    Połowa z 1/3 to 1/6..........chyba ? Konkretnie chodziło mi o to, że jeśli pan mąż ze swoich dochodów spłacił 1/3 z tej drugiej połowy, np 60 tyś (pi X oko), to Martyna wcale nie będzie miała obowiązku oddać mu całości tej kwoty, tylko połowę. On, co m-ąc spłaca ten kredyt (za drugą połowę domu), ale robi to w trakcie trwania małżeństwa, czyli de facto ze wspólnego budżetu. Z tego, co pisze Martyna, on spłaca ten kredyt ze swojej pensji w poczuciu, że inwestuje w swoją własność (swoją tylko w połowie), a pozostałe koszty życia beztrosko scedował na żonę i jeszcze płacze, że na nic go nie stać i że żona nie kupuje mu ubrań. Owszem, kupuje, płaci wszelkie rachunki, żywność i jak sądzę utrzymuje też dziecko, mimo, że ze swojej pensji, to jednak też ze wspólnego budżetu. Ich wspólny, zdobyty w trakcie małżeństwa majątek, to; połowa domu (spłacona w 1/3, nie ważne, że z pensji męża), samochód, wyposażenie mieszkania i...oszczędności (niestety), chyba, że jeszcze coś. To prawdopodobnie zostanie wycenione i podzielone na pół. Uważam, że Martyna jest w naprawdę dobrej sytuacji, w przeciwieństwie do swojego męża. Nagrabił sobie facet i chyba jeszcze nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo.
  18. Yonka1717

    Problem z mężem

    Faktycznie, wygodnie się ustawił, bardzo go rozpieściłaś. Masz nauczkę na przyszłość; nie opłaca się być kobietą kochającą za bardzo. Proponuję, żebyś już teraz pokazała mu jednak te rachunki i zażądała partycypowania w kosztach utrzymania domu, wspólnego samochodu, zapewne też. Nie ważne, że połowa jest Twoja, on tam w końcu mieszka i korzysta ze wszystkiego. Nie bądź też taka wyrywna w płaceniu z większość zakupów, kupuj dla siebie i dziecka. Jak zmiany, to zmiany. Niech wreszcie zaczną otwierać mu się oczy na rzeczywistość i faktyczne koszty utrzymania rodziny. Domyślam się, że do potrzeb dziecka też się nie dokłada. Twój dystans do niego, to pierwszy krok, więc zdecyduj się na drugi; sprowadzenie pana z obłoków na ziemię i żądanie w partycypowaniu w kosztach utrzymania domu, samochodu i rodziny. Nie masz żadnego obowiązku utrzymywć go nadal. Nie musisz oddawać mu tego, co spłacił, tym bardziej z nawiązką! ...bo niby dlaczego? To, co on spłacił w trakcie Waszego małżeństwa jest też Wasze wspólne. Więc nie będziesz musiała spłacać 1/3 z polowy, tylko 1/6 ? Wspólnota małżeńska obowiązuje bez względu na różnice w dochodach małżonków, więc to nie jest tak, że Twój wkład jest Wasz wspólny, a jego tylko jego.
  19. Yonka1717

    Problem z mężem

    Ujawnia się u Ciebie syndrom zdradzonej żony, która winę męża spycha na drugi plan, za to swoją złość skupia na kochance. Oczywiście w tym wypadku trudno nazywać tę sąsiadkę kochanką, ale niewątpliwie Twój mąż odpłynął z jej powodu, a ona zdaje się być zadowolona z tego faktu. Już wcześniej zasugerowałam jakie mogą być motywy jej postępowania, ale nie skupiaj na niej swojej uwagi, ona jest tylko tłem, choć wkurzającym. Mimo wszystko nigdy nie zrozumiem kobiet, które wpie****ą się w czyjeś małżeństwo, nawet, jeśli głupi cudzy mąż wysyła sygnały, czy coś więcej. Tym bardziej, że ona wie, że nie akceptujesz ich relacji. Cały czas zastanawiam się, czy Twój mąż i ona, są naprawdę tak głupi i sądzą, że nie widzisz ich schadzek pod Twoim domem, czy chcą Cię sprowokować, czy może ta "otwartość" ma być dla Ciebie dowodem na ich niewinność? W każdym razie Twój mąż po raz kolejny udowadnia, że jest niereformowalny. Hmm, chyba raczej przynajmniej w połowie jego. Wiem, że jesteś mocno wkurzona i chętnie puściłabyś go w przysłowiowych skarpetkach, ale niestety mimo Twojego znacznie większego wkładu finansowego w życie rodziny, to czego się dorobiliście to Wasza wspólna własność (jeśli nie macie rozdzielności). Połowa domu jest Twoją oddzielną własnością, ale druga połowa, czy ta część, którą zdążyliście spłacić, wyposażenie domu, samochód, to chyba wspólne? Niestety po podziale majątku, on tak zupełnie z niczym nie odejdzie. Gdy wreszcie do niego dotrze, że to koniec, najpierw pewnie wpadnie w rozpacz i będzie wchodził Ci do tyłka na wszelkie sposoby, gotów nawet w Twojej obecności wykonać dramatyczny telefon do bidulki, że to koniec ich znajomości, ale gdy zrozumie, że nie ma już odwrotu, będzie walczył o każdą złotówkę. Dopiero wtedy zrozumie w jak marnym znalazł się położeniu i ile stracił. niestety, nie "kogo", tylko "ile".
  20. Yonka1717

    Problem z mężem

    W gruncie rzeczy, nie okłamał Cię, w końcu piwo, to też płyn ? Wybacz, że tak o Twoim mężu, ale nie wiadomo, czy on jest bardziej bezczelny, czy po prostu głupi. On naprawdę nie rozumie, że przekracza wszelkie granice i praktycznie jest na wylocie? Ewentualnie w swojej głupocie, lub zamroczeniu sądzi, że to Ty jesteś głupia. Facet stracił zupełnie instynkt samozachowawczy. Zastanawiam się też, co ta baba sobie wyobraża, może też myśli, że jesteś głupia i chce Cię sprowokować do ataku w walce o męża. Może obydwoje chcą, żebyś się publicznie skompromitowała, dlatego prowokują spotkania pod Twoim nosem?
  21. Yonka1717

    Problem z mężem

    Martyna, nie wiem, co doradził Ci prawnik, czy będziesz wnosiła o rozwód (o ile będziesz) z jego winy. Nie wiem, jakie masz te "dowody", ale obawiam się, że trudno będzie Ci tym razem udowodnić jego zdradę emocjonalną. 3, czy 4 telefony wykonane przez niego w ciągu tygodnia, to naprawdę nic. Nie może to być Twój koronny argument, bo faktycznie wyjdziesz na bezpodstawną zazdrośnicę. Gdybyś może miała billingi jego połączeń z poprzednich miesięcy. Jeżeli ich "przyjaźń" trwa od września, to trochę przespałaś okazję. On teraz z pewnością bardzo pilnuje się (sprawdź, czy nie ma drugiego telefonu). Ok, ostatnio po pijaku wygadał się, że znowu ją gdzieś podwoził, ale to mimo wszystko za mało. Inaczej wyglądałaby sytuacja, gdybyś miała jakieś zdjęcia, czy świadków ich spotkań, czy wyświadczanych jej przez niego przysług. Jeżeli już chcesz wypaść wiarygodnie, to potraktuj temat tej zdrady drugorzędnie, a na pierwszym miejscu postaw nadużywanie alkoholu, a jego aktualną "przyjaźń" z sąsiadką, w kontekście poprzedniej zdrady i danej mu szansy, do tego przemoc psychiczną za którą możesz uznać zmuszanie Cię do wysłuchiwania historii o swojej kolejnej przyjaciółce, agresję słowną i bezustanne krytykanctwo. Jeszcze korków udzielasz? To faktycznie podziwiam. Jakie wykształcenie ma Twój mąż, że jest taki bezjajeczny i pozbawiony inicjatywy?
  22. Przyznał się do tego w kolejnym poście, jednak, gdy czytam taki oto opis dotyczący kobiet: ...to już wiem z kim mam do czynienia. Wietrząc incela, miałam na myśli tego konkretnego z tego forum. Opis powyżej, z marszu wrzuca wszystkie kobiety sukcesu do jednego wora, bo już sam sukces kobiety wkurza. Jak widać, niepełnosprawność intelektualna nie przeszkadza w wyrażaniu swojej opinii. Mimo że w formie pytania, jednak z jawną nienawiścią. Można się tylko domyślić, że autor, choć pyta, jest absolutnie przekonany o tym, że właśnie te "chamskie, bezczelne, cyniczne, nie wyrozumiałe i nietolerancyjne, wymagające, nie pomocne i mające tendencje do krytyki, że ciągle krytykują innych ludzi i patrzące z góry" baby są przyczyną jego nieszczęścia. Dlatego słusznie odsyłam go to wątków incela, będą mogli sobie nawzajem dogadzać plując ile wlezie na ten babski ród.
  23. To nie ja jestem sfrustrowana, tylko Ty. Jeśli nie jesteś tym incelem, który aktywnie udziela się na tym forum (w co wątpię), to dołącz do jego licznych wątków. Tam z pewnością znajdziesz zrozumienie dla własnych frustracji.
  24. ??? Incel nie biłby z "głupia frant", tylko z poczucia ogromnej krzywdy i nienawiści. Rozumiem, że Ty z "głupia frant" nie, ale gdybyś znalazł powód, to już owszem tak? Należałby jednak wziąć pod uwagę możliwość reakcji zwrotnej zaatakowanej, znienawidzonej kobiety, w postaci kopa w krocze, albo nokautu, bo cały Wasz problem polega na tym, że dzisiejsze kobitki, już nie te same, co 100 lat temu.
  25. Chciałoby się spytać; gdzie Rzym, a gdzie Krym? Nawet po liźnięciu anatomii w szkole podstawowej, powinnaś wiedzieć, że od przełyku do żołądka droga daleka. Jak sama nazwa wskazuje "kwas żołądkowy" wytwarza się w żołądku, a nie w przepuklinie znajdującej się podobno w przełyku (nie słyszałam o takiej). Opisz Wasz problem w dziale "Zdrowie", bo tutaj to "Psychologia", ale najlepiej dopytać lekarza, a jeszcze lepiej pójść z tymi wynikami, do jeszcze innego specjalisty.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...