Skocz do zawartości
Forum

Javiolla

Użytkownik
  • Postów

    3 628
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    43

Treść opublikowana przez Javiolla

  1. No moze faktycznie. Z tą różnicą, że kobieta musiałaby się zmienić... a raczej na to nie wskazuje. Poza tym i tak autor podjął już inną decyzje 🤷‍♂️ P.S. Zastanawia mnie, że mogłaś edytować post? Ja nie mam opcji edytuj... hmmm dlaczego 🤔 ?
  2. No własnie o to chodzi, że jeśli nie chcą już żyć jak małżeństwo, ale ze wzgl.na dzieci (czasem tez wspólne finanse) nie chcą sie rozstawać, to żyją w jednym domu lecz jako współlokatorzy, dzieląc sie wydatkami i opieką na dzieci. Znam taką sytuacje, ale to ma miejsce tylko wtedy gdy oboje stwierdzają, że nic ich już nie łączy i nie będą zazdrośni o swoje osobiste życie, że nie chcą komplikacji rozwodowych i zgadzają się na taki układ. To naprawde rzadko się sprawdza, ale osobiście znam takie małżeństwo jedynie na papierku, mieszkające razem jak obcy. I sami uważają, że odkąd tak żyją czują się szczęśliwsi niż gdy próbowali udawać małżeństwo. Zwykle zgadzam się z Twoimi wypowiedziami, ale teraz niestety nie 😞 Nie warto sie poświęcać dla dzieci w ten sposób, zatracając siebie, swoją godność, honor, poczucie wartości. Przecież dzieci tez zobaczą jaki to obraz małżeństwa. A poza tym poświęcenie nigdy nie jest dobre dla nas samych, a my tez jesteśmy ważni, tak samo ważni jak nasze dzieci i mamy prawo do szczęścia. Kto wie... moze do nich kiedyś dotrą pogłoski, że mamusia ma/miała kochanka. Myślę, że w tej kwestii warto poradzić się prawnika. Szkoda, że ci znajomi nie mieli zdjęć i nagrań tej sytuacji, bo byliby bardziej wiarygodni. Niektórzy wynajmują detektywa, aby znalazł dowody, ale tak jak mówię... udaj sie po poradę do adwokata.
  3. To już są duże dzieci, rozumne, a więc powinny zrozumieć sytuacje w jakiej się znajdujesz. Chyba, że jesteś w stanie żyć z żoną pod jednym dachem ale osobno-jak współlokatorzy, dzielić sie rachunkami. Znam takie małżeństwo, które zdecydowało zostać w jednym domu, choć śpią w osobnych pokojach i każde prowadzi własne życie ( w tym on ma kochanki). Ona i tak twierdzi, że są sobie obcy, że nic ich nie łączy prócz mieszkania razem i dzieci, i nawet nie jest zazdrosna o te babeczki które on ma na boku. Żyją tak by było im łatwiej finansowo i by dzieci miały namiastkę pełnej rodziny. Tylko, ze to jest ewenement, bo do tego muszą dojrzeć obie osoby. Jeśli Ty czujesz sie upokorzony, jest Ci źle z tą sytuacją, to musisz przemyśleć sens bycia razem, pomimo dzieci.
  4. Przykro mi, że Cię tak oszukiwała, że tak to przeżyłeś. Myślę, że pisząc tematy w internecie chciałeś sie jeszcze pooszukiwać. Pisałeś z nadzieją, że wszyscy odpiszą to co chciałeś przeczytać. Niestety nie możemy napisać inaczej 😞 Nie wiem na ile szanujesz samego siebie, ale zastanów sie dobrze czy pozostanie z tą kobietą nie upokorzy Cię jeszcze bardziej? Jeśli nie macie dzieci to w zasadzie nic Cię przy niej nie trzyma. Bo zauważ, że czasem miłość to za mało by z kimś być... Tak jak pisze ka-wa przemyśl udanie sie do psychologa po wsparcie, a najlepiej na terapie. Bo sam fakt, że dawałeś sie tak oszukiwać, że udawałeś przed sobą jakoby wszystko było ok... świadczy o jakichś Twoich deficytach. Trzeba by to omówić i przepracować ze specjalistą.
  5. I raczej nic nie da 😞 Mozesz mu przeczytać lub podesłać to: Wojciech Eichelberger psycholog, psychoterapeuta, coach, pisarz “Zazdrość jest przebraniem dla niepewności i lęku, dla bolesnego, skrywanego nawet przed sobą przeświadczenia, że nie zasługujemy na miłość drugiej osoby.
  6. Javiolla

    Co robić?

    Coś w tym jest. Wg mnie nie pasowało jej coś w Waszym wspólnym mieszkaniu. Musiałaby zdobyć sie na szczerość i Ci powiedzieć co to było. Nikt tutaj nie jest w stanie Ci tego wyjaśnić. A jeśli ona chce być dalej w związku dochodzonym to wg mnie traktuje Cię mało przyszłościowo. Moim zdaniem chce sie rozstać, ale narazie jesteś opcją zapasową. Póki nie znajdzie kogoś bardziej dopasowanego (o ile nie ma już kogoś na oku) to będzie z Tobą w niby-związku.
  7. I tak sie stało, bo medyczna maryśka pomagała zasnąć, teraz nie pomaga, bo się mózg przyzwyczaił. Ktoś Ci ją przepisywał, a nie jest łatwo o receptę na nią. Wnioskuję więc, że musiałaś mieć poważne problemy ze snem, bo to nie jest lek pierwszego przepisania. Chyba, że to była maryha niemedyczna, a to jeszcze gorzej, bo tak jak pisze Luukas zmienia (w pewnym sensie uszkadza?) mózg. Podłoże złego snu lub kłopotów z zasypianiem tkwi w Twojej głowie. Sama mam od zawsze płytki sen i z wiekiem coraz trudniej mi zasnąć. Tak więc wiem na 100%, że problem siedzi w naszej głowie... w problemach jakich nie umiemy przepracować, w emocjach które nie miały ujścia, w braku relaksu/odpoczynku. Nie wiem jak długo chodzisz na terapie, ale powinna pomóc w znalezieniu przyczyny i uporaniu się z nią. Natomiast jeśli nie masz innego wyjścia ( a wygląda, że nie masz) to leki na depresje trzeba brać. Ponadto starać sie na terapii wyjawiać wszystko co siedzi w głębi Ciebie i omawiać to.
  8. Jest Twoją żoną i na wiosce/mieście trzymając sie za rękę szła z innym facetem? Nawet sie nie kryła ze zdradą? A skąd wiesz, że z nim nie utrzymuje kontaktu? Poza tym... teraz w tym akurat momencie moze nie, ale wydarzy sie spacerek, imprezka i znów sie z nim spotka. Bo czemu by nie, skoro się nawet nie kryła z tą znajomością? A Ty chodzisz z koleżanką za rękę 😉 ? Piszesz jej troskliwe sms-y? Kogo próbujesz oszukać poza sobą? Ja nie wiem co Ty powinieneś zrobić, ale ja bym się rozwiodła już wtedy gdy przyłapałam ich idących za ręce. Trzymanie sie za rękę to czynność bardzo osobista, prawie intymna i wg mnie to w zupełności wystarczy by mieć dowód zdrady.
  9. Teraz przeżywasz żałobę. Jednak gdy emocje nieco ostygną pomysł, że są małżeństwa, które mieszkają razem lecz śpią osobno i mają swoje własne sprawy. Żyją ze sobą jak współlokatorzy. Nie pochwalam, ale tez nie neguję. Jesli obie strony się zgodzą na taki układ, dzielą się rachunkami i obowiązkami, żyją w zgodzie i szacunku do siebie, to wg mnie jest ok. Dla dobra dziecka faktycznie trzeba wybrać. Jesli jest w domu przemoc, kłótnie, agresje i dziecko na to patrzy, tego słucha i dostaje zły przykład to bycie w takim związku dla rzekomego dobra dziecka jest bez sensu. Bo tam nie ma dobra dziecka. Ale jesli ludzie żyją ze sobą w zgodzie, jak przyjaciele to taki układ mógłby funkcjonować. Bo dziecko miałoby przykład wzajemnego szacunku, dogadywania sie bez kłótni, karania ciszą czy innych niszczących scen. Zdaje sobie sprawę, że w taki układ mało kto chce wejść więc wtenczas własnie dla dobra dziecka lepiej się rozstać, ale oczywiście w zgodzie, w przyjaźni. Pielęgnować relacje z synem pomimo nie mieszkania razem.
  10. Moim zdaniem juz dawno powinieneś o to zapytać, juz wtedy gdy chwytaliście się za ręce i przytulali. Bo wg mnie ( ale moze jestem starej daty) za ręce nie trzyma sie z przypadkowym czy nowo poznanym człowiekiem 😉 Masz prawo wiedzieć na czym stoisz więc zapytaj. A co dla niej robisz? Z zacytowanych słów moge jedynie podejrzewać, że dziewczyna ma niskie poczucie wartości, została bardzo zraniona co dodatkowo pogorszyło jej samoocenę. Świadczą o tym choćby słowa o nadużywaniu życzliwości, docenianiu za to, że sie chcesz z nią spotykać.
  11. A w pomoc dentysty wierzysz? Onkologa? Kardiologa? Otóż wyobraź sobie, że psycholog, terapeuta, psychiatra to są specjaliści w swojej dziedzinie tacy sami w innych dziedzinach. Gdy boli Cie ząb to idziesz do dentysty i nie wymigujesz sie, że nie wierzysz w jego pomoc, bo zaborowanie zęba to efekt placebo 😉 Gdy zachorujesz na serce to nie powiesz że kardiolog działa jak placebo - prawda? A gdybyś zachorował na raka to uznasz za efekt placebo leczenie onkologiczne? Przecież nieleczona depresja to choroba śmiertelna. Skoro poszedłbyś leczyć raka, zawał, dziurę w zębie to czemu nie chcesz leczyć umysłu/duszy? Podejrzewam, że albo uważasz to za niemęskie, że to takie wjechanie na męskie Ego... albo zdajesz sobie sprawę, że takie leczenie wymaga pracy nad sobą a Ty jej zwyczajnie nie chcesz. Czas schować głupią ambicje i zadbać o swoje zdrowie. Czyli nie chcesz sie wyleczyć, a jedynie uśmierzyć ból? Cóż... to na dłuższą metę nic nie da. Gdy masz dziurę w zębie i będziesz ją jedynie uśmierzał tabletkami, to z czasem nawet one przestaną działać, bo taki ząb należy wyleczyć borowaniem, plombą lub wyrwaniem. Trzeba udać sie do lekarza i wyleczyć się i nie ma innej drogi. A dziewczyna umie? Niech pójdzie z Tobą. Zawsze mozna komunikować sie poprzez aplikacje. Ewentualnie należy rozważyć powrót do kraju i tutaj sie leczyć. Tutaj uzyskasz rady, a pomocy udzielić Ci moze jedynie specjalista i Ty sam decydując się na niego.
  12. Najczęściej sny odzwierciedlają rzeczywiste lęki. Sfera łóżkowa to delikatna sfera, to intymna część nas, która jest na tyle prywatna, że nie chcemy by ujrzała światło dzienne. Dogadzanie komuś może oznaczać brak wolności, swobody, zatracenie siebie dla usługiwanie innym, życie cudzym życiem. Matka to potrzeba bliskości, miłości, poczucia bezpieczeństwa, to część nas samych. Toteż może być tak, że autorka snów ma despotyczną matkę, której ulega pomimo, że nie chce. Może ma/miała trudne dzieciństwo, które starała sie ukryć ze wstydu przed światem. Ma silną potrzebę by ją dopieszczono, dano miłość, troskę, przyjemność. W snach zawsze się mieszają wątki z życia. Tak ja bym ten sen interpretowała.
  13. Nie tak szybko wysyłają do szpitala 😉 Trzeba mieć ku temu solidne podstawy. A dlaczego miałby nie pomóc? Przecież od tego jest psychiatra lub psychoterapeuta, aby pomóc. W tej chwili to Ty sama sobie nie pomagasz.
  14. Czego konkretnie się boisz? Tak psychika to numer jeden w naszym samopoczuciu.
  15. Przykro mi z powodu Twojego stanu. Nie zdajesz sobie zapewne sprawy w tym momencie, że masz moc. Skoro mogłaś wmówić sobie depresje to teoretycznie możesz ją sobie "odmówić". Wiem, że to brzmi dziwnie i w obecnym Twoim stanie wydaje się niemożliwe, ale podobno nie takie cuda się dzieją. Są ponoć samouzdrowienia, a więc czy byłabyś w stanie zacząć sobie "wmawiać", że jesteś zdrowa? W pewnym sensie uzdrawiać sie? Możliwe, że możesz to naprawić. To tak czysto teoretycznie, a teraz do rzeczy. Myślę, że nie możesz o tym z nikim porozmawiać ponieważ sie wstydzisz... obwiniając siebie i mając wyrzuty sumienia. Jedyne mądre rozwiązanie to szczerze porozmawiać o tym z terapeutą, wyjaśnić jak było, bo to bardzo ważne by móc Cię odpowiednio leczyć.
  16. W takim razie trzeba starać się o ubezwłasnowolnienie go w sprawach decydowania o jego zdrowiu. Teraz są takie przepisy (moim zdaniem głupie), że chory musi wyrazić zgodę na leczenie. Wiem, że wprowadzono to, bo były nadużycia i zamykano na leczenie zdrowe osoby, ale za teraz są nadużycia w drugą stronę. I to jest niby ok, że zdrowe osoby cierpią bo chory nie chce sie leczyć? Jesli ktoś jest niebezpieczny dla otoczenia to można go ubezwłasnowolnić. Wiem to od psychiatry, która leczył osobę chorą na schizofrenie maniakalną.
  17. Wiesz... jesli rodzice nigdy nie okazywali swojemu dziecku miłosci, nie mówili o miłości, nie motywowali w żaden sposób, to trudno by to dorosłe dziecko umiało się same kochać. Dlatego, że był prawdopodobnie zimny chów to Tobie wydawałoby się dziwne gdyby nagle ktoś Ciebie przytulał czy utwierdzał w swojej miłosci względem Ciebie. Trudno Ci siebie polubić bo to bardzo długi proces. Zauważ, że całe życie nikt nie dawał Ci tego czego brakowało. A więc teoretycznie powinnaś otrzymać drugie tyle lat ile żyjesz, by te braki uzupełnić. Tylko codzienna żmudna, systematyczna praca nad sobą pozwoli choćby w części uzupełnić te braki. Nie da się nie szukać u innych uzupełnienia braków z dzieciństwa, bo ta potrzeba bliskości, miłosci, troski, opieki, fizycznego kontaktu, okazywania uczucia jest każdemu potrzebna do wzrastania i rozwoju. To leży w naszej naturze po prostu. Na tym etapie uważam, że mozesz kontrolować siebie. Jesli tylko poczujesz silną chęć by zabłysnąć w Internecie, zwrócić na siebie uwage, to w tym momencie mozesz po prostu zahamować tę chęć. Poczujesz z pewnością niepokój/lęk, bo silnie pragniesz by ktoś dał Ci uwagę. Ale jesli w tym momencie podejdziesz do siebie jak do najlepszej przyjaciółki... jak do osoby, którą kochasz to będzie Ci łatwiej. Pomysl... jakby ukochana siostrzenica chciała tak zrobić i zwróciłaby sie do Ciebie z pomocą to przecież okazałabyś jej czułość i troskę (jak sądzę). Moze byś ją przytuliła, powiedziała czułym głosem pełnym miłosci, że jest wartościowa i kochasz ją (lub cos podobnego). A teraz pomyśl, że w tej chwili hamujesz silną potrzebę napisania czegoś w internecie co zwróciłoby na Ciebie dużą uwagę. i co dalej? Powstrzymałaś sie, w konsekwencji czujesz niepokój, zagubienie, pustkę. To w tym momencie otocz siebie troską, ale siebie nie dorosłą lecz siebie wewnętrzną dziewczynkę, która kiedyś chciała przytulenia mamusi i tego nie dostała. Która chciała by mamusia zapewniła o miłości, wsparciu, a nie dostała tego. Powiedz sobie z czułością jak do tego skrzywdzonego dziecka, że przecież jesteś ważna, kochana (bo np. siostrzenica jest ważna i kochana). Popatrz na siebie w tym momencie, że to nie Ty masz braki ale ta wewnętrzna dziewczynka... to nie Ty masz potrzebę uzupełniania braków ale ta wewnętrzna dziewczynka. Ja do siebie tak podchodzę w momentach gdy uświadamiam sobie, że dane uczucie/zachowanie jest konsekwencją braków z dzieciństwa. "Negatywny nawyk, obojętnie jaki, wytworzył się, ponieważ staram się uleczyć jakiś uczuciowy brak."
  18. Samej załatwić co? To by nie czuć braków z dzieciństwa? Hmmm najlepiej terapia ale już wiem, że to u Ciebie nie wchodzi w grę. Samodzielnie można to załatwić codziennie systematycznie próbując polubić siebie oraz dawać sobie samej troskę, opiekę, uwagę jakiej nie dostawałaś od rodziców. Nie zrekompensuje Ci to braków w 100%, ale w większości tak. Jeśli u Was w domu nie poruszało się tematów uczuć to nic dziwnego, że nie umiesz lub boisz sie o nich rozmawiać. Rodzice nie nauczyli Cię nawet jak to robić. A w kwestii okazywania uczuć słownie i fizycznie to nic dziwnego w tym, że rodzice mówią dorosłej córce, że jest wspaniała, że ją kochają, są z niej dumni, przypominają jej że ma w rodzicach wsparcie, cieszą się na jej widok i przytulają ją. Dorosła osoba potrzebuje tego tak samo jak dziecko. Ja swojej córce okazuję miłość mimo, że jest już kilka lat dorosła 😉 Z tym, że u nas w domu nigdy nie było problemu z takimi rzeczami. Jeśli zaś u Ciebie nigdy nie było okazywania miłości, i stosowano raczej zimny chów to nic dziennego, że trudno Ci sobie wyobrazić jak można sie rodzinnie przytulić będąc dorosłym lub powiedzieć "kocham cie".
  19. Ale wtenczas się nic nie dzieje-prawda? W sensie nic emocjonalnego. A tu chodzi o uwagę taką, jaka wywoła w nas coś... jakieś uczucie, jakąś emocje. Ta uwaga o jakiej piszesz jest prawdopodobnie dość powierzchowna, a Tobie chodzi o poruszenie, coś wewnętrznego, coś co siedzi w Tobie głęboko (być może stłumione). Pisząc, że lubisz swoje towarzystwo zapewne masz na mysli że lubisz swoją strefę komfortu, czyli poczucie bezpieczeństwa jakie masz siedząc w swojej skorupie. Z pewnością. Bo tak jak pisałam, jest raczej zbyt powierzchowna, a Tobie pewnie chodzi o to by coś poczuć... w domyśle poczuć coś silnego np. miłość, troskę, przytulenie... Podejrzewam, że chodzi o coś czego brakowało Ci w dzieciństwie.
  20. Ja bym to tłumaczyła nieco inaczej. Jeśli nie masz powodu do smutku i chwilowo brak problemów oraz stresujących sytuacji to jak sie wtedy czujesz? Podejrzewam, że nieswojo, czegoś Ci brak... a moze brak Ci uwagi? Czyli po prostu szukasz powodów i prowokujesz sytuacje aby ktoś się Tobą zainteresował, odezwał, zwrócił na Ciebie uwage... choćby negatywną, ale to zawsze jest czyjaś uwaga. Osoby z niskim poczuciem wartości, nie lubiące własnej osoby, swojego towarzystwa niejednokrotnie szukają sytuacji by odwrócić od siebie samego własną uwagę, a zyskać uwage innych. To daje im poczucie, że są ważni, zauważeni. To coś w stylu celebrytów, którzy są znani z tego że są znani 😉 Sami kreują sensacje i kontrowersje bo lubią skupiać na sobie czyjąś uwage, chcą po prostu zaistnieć, poczuć sie wyjątkowo. Przymus jaki odczuwasz to może być silna potrzeba czyjejś uwagi, zainteresowania się Twoją osobą, by nie czuć sie samotnie i źle z samą sobą.
  21. Jesli straszy nożem, grozi to owszem-wzywać policje. Mozesz, ale sprawy to nie rozwiąże. Wzywać policje, jeśli grozi samobójstwem to można też wzywać karetkę. Moze wezmą go na oddział psychiatryczny.
  22. To mi brzmi na ukrytą reklamę, bo zapewne za chwile ktoś zaproponuje jakieś super sprawdzone i skuteczne feromony, załączając do tego link 😉 Ale jeśli jednak się mylę, to powiem z własnego dośw, że nie działają 😄 Szkoda więc na nie kasy.
  23. Dobrze, że masz wsparcie w siostrze. Moze więc pomoże Tobie gdy już będziesz mogła sie wyprowadzić. To nie wygląda na normalne sprzątanie. Wg mnie ma raczej nerwice natręctw.
  24. To akurat uważam za najgorsze co mogłaby zrobić. Po tylu latach życia z takim mężem, ma wprowadzić sie z dzieckiem do toksycznej matki i opiekować sie chorym psychicznie bratem??? Wpadnie z deszczu pod rynnę. To co opisujesz można by wziąć pod uwagę gdyby nie zachowanie matki świadczące o jej zachłanności, bezczelności i manipulacji.
  25. To nie wynikało z pierwszego postu. Czy mama jest pedantką? To żadne usprawiedliwienie niestety 😕 W takim razie się nie dziwię. A nie mozesz sobie odremontować pokoju? W takim razie bardzo współczuję. Z pierwszego postu brzmiało bardzo roszczeniowo. Tez byłam bita w twarz i szmatą po głowie i wyzywana. To dla dziecka bardzo poniżające. Życze więc zdrowia i uwolnienia się od niej jak najszybciej. a gdzie teraz jest Twoja sisotra?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...